Trochę lat już żyję, z moją Ex żoną mam takie "grzecznościowe" utrzymywanie kontaktu, tutaj jest inaczej. Jest to gdzieś pomiędzy takim pasywnym podrywaniem - dawaniem takie pasywnego przyzwolenia i informacji jestem otwarta na propozycję ale sama nie wiem jakie...
Gdyby skupić się tylko na tym co ona pisze bez całego kontekstu naszego związku to powiedziałbym, że dziewczyna mnie podrywa. Delikatnie stara się żebym się nią zainteresował i zaczął o nią zabiegać. W kontekście historii i tego jak podrywała mnie na początku to zachowuje się bardzo niezdecydowanie, więc ciężko mi odczuć jej zachowanie jako jakiś rodzaj podrywu tym bardziej - podryw bez fizycznego kontaktu... tak jak piszę niby próba wspólnego "porobienia czegoś" wyszła z jej strony o tyle jakieś spotkanie w typie podrywu już nie.
Tak czy inaczej w obecnej sytuacji kiedy cały nasz kontakt to jakieś tam 3 linijki śmichów chichów i wysłanie do mnie czegoś z dopiskiem bo wiem że to lubisz, albo to Ci się spodoba jest OK. Żadnych spotkań.
Ela210 napisał/a:Może po prostu uznać ją za element krajobrazu, zarchiwizować i pójść dalej.?w końcu byłe żony też jakoś istnieją w Twoim życiu, zwłaszcza ta z którą byłeś lata.
Z ostatnią panną może krócej, ale wiazales duże nadzieje na stabilizację, chwilę razem mieszkaliście, więc to ważna dla Ciebie postać.
Jak czujesz, że coś zostało niedopowiedziane, po prostu pojedź do niej bez uprzedzenia i spotkajcie się.
Może to będzie zmierzenie się z Matrixem o którym mówi terapeutka. I z własnymi odczuciami.
Przy czym jak pamiętam to ona była tą bardziej zamkniętą osobą , więc musiałaby wykazać inicjatywę by to zmienić.
Może i wiele młodsza, ale dorosła kobieta, nie podlotek.
Może też być tak, że trzymasz się uparcie tamtego obrazka, bo tak to pozostanie świadomość że jesteś sam, nawet jak ludzie wokół i trzeba się znowu na kogoś nowego otworzyć, i można polec..ale kto nie ryzykuje..
Tylko tam nie ma się z czym mierzyć, nie ma o czym rozmawiać. Matrix w jej kontekście to tylko droga jaką chciał i iść Cypher ( dla tych co nie znają, chciał znów zostać podłączony do Matrixa, nie pamiętać tego co się działo w trakcie jak był odłączony) Ja nie chcę żyć w jej matrixsie. Mam jakiś mały wycinek jej świata i nie chcę więcej. Pani psycholog mówi, że jestem "konsumentem" tego co dobre... na co ja mówię że w końcu żeby zjeść dobre ciastko nie muszę kupować cukierni.
My sobie wszystko powiedzieliśmy.
EDIT:
Chyba, że Ona stwierdziła: Dorosłam/jestem gotowa dać mu to przez co odszedł - boję się odrzucenia bo może jednak nie dorosłam/nie umiem mu tego dać.
ale to jest bullshit!