adiaphora napisał/a: ha, ha
Lubię Twój czarny humor.
Przecież to szczera prawda. Jak mam prawdziwy problem około zawodowy typu konflikt, finanse, to oczywiście, że nie dzielę się tym w domu. Jeżeli się dzielę, to znaczy, że problem jest już rozwiązany, w drodze do rozwiązania lub tak naprawdę nie jest specjalnie istotny. To samo mam w odniesieniu do swojej matki, której od wieku dojrzałego nic problematycznego nie mówię. Bywało, że korę z drzew obgryzałem, a na pytanie matki "co słychać?" odpowiadałem jak zwykle "a nic, po staremu wszystko w porządku". Tak samo nigdy ale to nigdy nie mieszam matki w swoje relacje z małżonką. Oczywiście zdarzało się, że akurat przy matce coś nieparlamentarnego chlapnąłem i zaczynała się dopytywać co się dzieje, to odpowiadałem "nic", "nieważne". Raz jeden wmieszałem małżonkę w sprawy zawodowe, bo wiązało się to z wyborem, który mógł rzutować na nasze życie. Mając dwie opcje do wyboru zapytałem, który wolałaby żebym wybrał. Wskazała jeden. Dwa lata później już oczywiście nie pamiętała o tym i jak miałem jakieś tam problemy około zawodowe rzuciła, że powinienem wtedy zrobić inaczej. No i tu mi się ulało i trochę he, he poleciało. Że wtedy zrobiłem tak jak ona chciała, a gdybym zrobił tak jak sam chciałem, to byłbym już w zupełnie innym miejscu więc niech #$^%@^@@@! Był to jeden wyjątek od reguły, który potwierdził, że sam wiem najlepiej co mam robić, sam to przemyślę, sam podejmę decyzję, a jak ją już wdrożę w życie, to mogę ewentualnie o tym poinformować.