Czy to ja jestem tą złą??? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to ja jestem tą złą???

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 89 z 89 ]

66

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
feniks35 napisał/a:
czarnulkaaa30 napisał/a:

Jego brat niby przed ta chora akcja pracował dosc ciezko,zarabial na czarno okolo trzy tysiaki no i od panstwa wyciagali na dziecko ale nie starczalo im.Kurcze w co ja sie wpakowalam,ale najgorsze jest to ze mialam gdzies jego rodzine,jego pokochalam,dla mnie byl super,nawet fajki rzucil,szanowal itd ale na tym tle jest bardzo nieciekawie.Wczoraj sie darl ze nie ufan jego rodzinie i takie tam,powiedzialam mu ze nie bede w taki sposob rozmawiac,a raczej wysluchiwac darcia i nie odbieralam ani nie odp

I dobrze ze nie kontynuowalas rozmowy w tym tonie. A co do tego ze nie ufasz jego rodzinie to chyba jasne. Nie wiem co go dziwi. Zaufac to nawet sobie do konca nie mozna bo tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono a co dopiero przestepcy.

BARDZO madre słowa,szkoda ze.w.nerwach nie przychodza do głowy.Ale nawet jesli oddadza to co,kiedy i my nie będziemy widzieli nic odłozonego.Feniks a co robic z wyjazdem?no i z tym kontem,nie ma sensu chyba miec razem kasy.On nie zdaje sobie sprawy ze adwokat czy kaucja to mega sumy o ile zlodziej moze wyjsc za kaucja,nie znam sie na tym,ale wiem ze odcierpimy za to ale on problemu nie widzi bo jak twierdzi teraz mieszkania i tak nie kupujemy to po co ma lezec jak mozna pomoc

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Oszaleje,nie mam juz pomysłu na nic.Dziękuję Wam dobrzy ludzie za kazde słowo i poswiecony czas. Kurcze oprocz tej wady nie ma żadnych,no moze jeszcze sa ale bardzo niegrozne,blahe.A tu błedne koło i nie posłucha mnie w tej jednej jedynej kwestii.Na dodatek caly dzien zmarnuje na obwozenie bratowej po adwokatach przy czym tak malo czasu spedzamy,szkoda słow,ale niech jedzie i zyje rodzina,nie mam zamiaru w ogole do nich jezdzic ,kolejna awantura w swieta ,jesli dotrwamy bo ja tam nie chce jezdzic nawet,nie znosze ich,nie ma ich za co lubic,mam przyjaciolko mega pozytywne,cieple ,maz nawet to widzi,takimi ludzmi sie otaczam a nie,moze ta niechec do pozyczek wynika tez z faktu jak ich nie lubie a mam powody ,sa to niesympatyczni ludzie,szkoda tu opisywac nawet.nie mamy z nimi kontaktu bo licza ze my z mama bedziemy wydzwaniac,zapraszac no i chyba kase ładowac

68 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-08-14 14:33:56)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Autorko ja Ci powiem co ja bym zrobila ale ja to ja.
Posluchalabym mamy i na razie tam nie jechala. Poszukalabym spowrotem pracy albo sprobowala zostac w starej. Obserwowalabym sytuacje z boku. Maz niech robi co uwaza za stosowne. Jego zarobek jego" pozyczka "dla  brata. Ty tego nie popierasz ale nie masz w sumie prawa mu zabronic. Dorosly jest. Powiedzialabym mezowi ze go kocham i ze mi bardzo przykro ze stosuje szantaz emocjonalny pod tytulem" nie chcesz pomoc mojej rodzinie wiec Cie coraz  mniej kocham". Kocha sie poprostu a nie pod warunkiem spelniania oczekiwan. Powiedzialabym tez ze nie widze sensu dolaczania do niego dopoki sie nie wyklaruje sytuacja bo nie po to zrezygnowalas z pracy zeby jechac zarabiac na kogos innego tylko na WAS. Jak bedzie gotowy by tak bylo to niech da znac.  Jesli natomiast jego milosc minela bezpowrotnie bo nie chcesz bezkrytycznie klepac wszystkich jego decyzji i finansowac wszystkich wokolo to niech sie okresli i zdecyduje co dalej z wami.
Na pewno nie probowalabym teraz na sile zachodzic w ciaze. Wolalabym byc nawet  35 letnia ciezarna w szczesliwym stabilnym zwiazku a nie 30 letnia kobieta w ciazy zyjaca w malzenstwie przypominajacym ruchome piaski.
Edit:co do laczenia konta to oczywiscie ze bym zachowala swoje. Ja akurat mam z mezem wspolne pieniadze ale moj maz bez mojej zgody nie udzielilby zadnej pozyczki szczegolnie komus kto sam sobie napytal biedy. Wspomoc rodzine w bezrobociu i chorobie to jedno ale podgrywanie dobrego wujka dla brata przestepcy gdy samemu sie nie  ma na swoje potrzeby to drugie. Jeszcze kase na adwokata zrozumiem ale kaucja? Jak sie chcialo krasc to odsiedziec swoje nalezy chociaz do rozprawy.

69

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Nie masz obowiązku ich lubić ani nic im pożyczac. A twój mąż niech robi co chce jak jest naiwny - tylko ten tekst o słabnącej miłości jest żenujący. Twój mąż próbuje Cię zmusic do traktowania ich jak rodziny, ale ty tego po prostu nie czujesz. I kropka.

70

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Dzięki z całego serca za rady,chyba faktycznie tak jak piszesz feniks35 trzeba to rozegrac. on twierdzi że do tej pory zawsze mu oddawali i nie mam powodu Mu nie wierzyc ale to coraz dalej brnie,coraz wieksze te sumy.Na milość Boską czy Oni maja gdzieś że jesteśmy małżeństwem na dodatek na odległosc i nie mamy kąta bo jak maz przyjezdza to do mojej mamy,w pewnym wieku to bardzo niezreczne.Uparł sie bo ja tam bym wynajmowała nawet całe zycie byle z kims bliskim i nawwt najniZsza krajowa zarabiac ale z 2 str zgodziłam sie ze te dwa lata moze sie dorobi ,no ale zapowiada sie fajnie.On nie da sobie nic powiedziec i zaden z moich argumentow nie trafia.Odbija pilke ze jakby moja mama czy brat potrzebowali pozyczyc i w koło Macieju.Jest mi bardzo smutno ze prEz jego wykolejona rodzine tak skoncze,niszcza to małżenstwo.Mama mnie ostrzegala przed slubem ale nie sluchalam,bo raz byly to małe sumy a dwa nie sadzilam ze po slubie ciag dalszy nastapi

71

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Do starej pracy nie wroce bo to sie wiaze z.wyprowadzka do duzego miasta,gdzie mieszkania sa bardzo drogie a mam dosc wynajmowania pokoi bo mialam sttaszne przejścia ale to juz inna historia.Zylam tak przez 4 lata

72

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

73 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-08-14 15:44:52)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Tego nie wiem. Na pewno jesli na spokojnie mu wyjasnisz swoje odczucia watpliwosci i obawy to chociaz powinien jeszcze raz to przemyslec. Czy jednak zmieni postepowanie? On od lat tak zyl, nauczony wyciagania za uszy wszystkich w rodzinie z tarapatow(glownie tych finansowych). Taka forma wspoluzaleznienia. Teraz Ty mu chcesz zburzyc ten schemat i on sie zachowuje jak zona alkoholika ktora dostala w nos od pijanego meza ale na rady innych zostaw go, nic dobrego Cie przy nim nie czeka itp rzuca sie jak lew zeby bronic mezusia.
Twoj maz powinien sam dojsc do pewnych wnioskow. Jesli go zmusisz na sile zeby tych pieniedzy nie pozyczal to nawet jak zostaniecie razem bedzie Ci do konca zycia wypominal ze przez Coebie rodzinie pomocy odmowil. Trudno zebys tez na sile godzila sie na cos czego nie chcesz. Zostaje wiec taki kompromis. Pozycza swoja kase na swoja odpowiedzialnosc i swoj rachunek a Ty poki co czekasz i obserwujesz to z boku podejmujac rowniez wlasne samodzielne decyzje co do pracy /konta. Za jakis czas  okaze sie byc moze ze z forsy nawet zlotowki nie ujrzy spowrotem albo brat nie czujac bolesnych konsekwencji swych czynow wejdzie jeszcze glebiej w kradzieze. Wtedy Twoj maz sie byc moze opamieta. Oby nie bylo jednak juz wtedy za pozno dla WAS.

74

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

75

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Cyngli napisał/a:
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

Tyle ze Autorka tez jest za tym dobrym pomyslem a wlasnie jej maz go torpeduje chcac dac bratu kase nalezną rodzicom bez ich wiedzy i konsultacji.

76

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

Tyle ze Autorka tez jest za tym dobrym pomyslem a wlasnie jej maz go torpeduje chcac dac bratu kase nalezną rodzicom bez ich wiedzy i konsultacji.

To trzeba odpowiednio poprowadzić dyskusję, z mądrymi argumentami, bez obwiniania, zabraniania, rozkazywania.

Trudno mi powiedzieć, jak, bo nie znam charakteru tego mężczyzny. Autorka go zna najlepiej.

77

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Zdarzył sie cud.Wczoraj nie odzywał sie cały dzień ale dzis dzwonił z informacją że przemyslal wszystko ,ze za duzo wzial na siebie ,kase odda rodzicom a im juz powiedzial ze nie da rady pomoc bratu,oni maja to przejac,ostatnia pozyczka ma byc tysiac na adwokata zaliczka ,a bratowa zmuszaja do chodzenia po zasiłek i szukania pracy bo jak powiedzial głupi nie jest.Mam nadzieje że słowa dotrzyma !jeszcze na zywo pogadamy w weekend.Mam nadzieje ze sprawa nie jest taka beznadziejna jak sie wydaje.Dziekuje jeszcze raz z całego serca dobrzy,mądrzy ludzie,dziekuje każdemu z Was,wszystkiego dobrego

78

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Być może sam doszedł do takich wniosków, być może porozmawiał z kimś obiektywnym, kto potwierdził Twoje stanowisko, a być może dotarło do niego, że przecież na te pieniądze ciężko pracuje z dala od domu i raczej nie po to, żeby je stracić. Tym niemniej nieważne, ważne, że teraz stanowicie wspólny front.

79 Ostatnio edytowany przez Azbi (2018-08-16 08:34:47)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Cyngli napisał/a:
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

Nie, to nie sa tylko jego pieniądze, to są pieniądze wspólne. Oni nie mają rozdzielności majątkowej, zarobek męża i zarobek żony to dochód rodziny. Nawet do swojego Zakładowego Funduszu Socjalnego muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach męża.

Dochód wspólny, ale  długi też wspólne. Żadno z małżonków nie ma moralnego prawa dysponowac samodzielnie swoim zarobkiem, zreszta prawnym chyba też. Takie jest moje zdanie i myślę że większości tu komentujących:)

80

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Azbi napisał/a:
Cyngli napisał/a:
czarnulkaaa30 napisał/a:

Myślicie ze jest szansa ze on sie opamięta? Chyba nie

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

Nie, to nie sa tylko jego pieniądze, to są pieniądze wspólne. Oni nie mają rozdzielności majątkowej, zarobek męża i zarobek żony to dochód rodziny. Nawet do swojego Zakładowego Funduszu Socjalnego muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach męża.

Dochód wspólny, ale  długi też wspólne. Żadno z małżonków nie ma moralnego prawa dysponowac samodzielnie swoim zarobkiem, zreszta prawnym chyba też. Takie jest moje zdanie i myślę że większości tu komentujących:)


Wspólność pojawia się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego, jeżeli Autor miał coś odłożone dwa miesiące temu, to te pieniądze są tylko i wyłącznie jego.

81

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Lady Siggy napisał/a:
Azbi napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nie, bo ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzy co zechce, nawet rozdać biednym na ulicy. Musisz to zrozumieć.

Akceptować nie musisz, możesz poszukać kogoś, kto będzie uzgadniał z Tobą wszelkie wydatki. Już Ci to pisałam wyżej, ale zignorowałaś.

Moim zdaniem strasznie się nakręcasz i uważam, że jest szansa na kompromis w tej sytuacji, jeśli nakręcać się przestaniesz.
Dobrym pomysłem byłoby oddanie rodzicom kasy i niech oni zadecydują, co z nią zrobić.

Nie, to nie sa tylko jego pieniądze, to są pieniądze wspólne. Oni nie mają rozdzielności majątkowej, zarobek męża i zarobek żony to dochód rodziny. Nawet do swojego Zakładowego Funduszu Socjalnego muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach męża.

Dochód wspólny, ale  długi też wspólne. Żadno z małżonków nie ma moralnego prawa dysponowac samodzielnie swoim zarobkiem, zreszta prawnym chyba też. Takie jest moje zdanie i myślę że większości tu komentujących:)


Wspólność pojawia się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego, jeżeli Autor miał coś odłożone dwa miesiące temu, to te pieniądze są tylko i wyłącznie jego.

Dokladnie, choć nie chciałam już się zagłębiać w szczegóły tego typu. Uważam, że ciężko wypracowana wypłata mojego męża jest jego wypłatą, jeśli chce ją ze mną dzielić, to jestem wdzięczna. Gdyby chciał pożyczyć pieniądze bratu, pewnie nie oponowałabym, bo ja swojej siostrze też bym pomogła bez chwili wahania.

82 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-08-16 11:18:19)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Cyngli napisał/a:
Lady Siggy napisał/a:
Azbi napisał/a:

Nie, to nie sa tylko jego pieniądze, to są pieniądze wspólne. Oni nie mają rozdzielności majątkowej, zarobek męża i zarobek żony to dochód rodziny. Nawet do swojego Zakładowego Funduszu Socjalnego muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach męża.

Dochód wspólny, ale  długi też wspólne. Żadno z małżonków nie ma moralnego prawa dysponowac samodzielnie swoim zarobkiem, zreszta prawnym chyba też. Takie jest moje zdanie i myślę że większości tu komentujących:)


Wspólność pojawia się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego, jeżeli Autor miał coś odłożone dwa miesiące temu, to te pieniądze są tylko i wyłącznie jego.

Dokladnie, choć nie chciałam już się zagłębiać w szczegóły tego typu. Uważam, że ciężko wypracowana wypłata mojego męża jest jego wypłatą, jeśli chce ją ze mną dzielić, to jestem wdzięczna. Gdyby chciał pożyczyć pieniądze bratu, pewnie nie oponowałabym, bo ja swojej siostrze też bym pomogła bez chwili wahania.

A ja uwazam ze jesli zarabiamy razem w malzenstwie to ten zarobek jest naszym wspolnym dobytkiem. Autorka przeciez jest mezatka i maz dorabia sie tam za granica nie jako jej narzeczony czy chlopak tylko wlasnie maz. I co to znaczy ze ja mam prawo wydac po swojemu ciezko zarobione pieniadze. Czyli co moge sobie wszystko rozpieprzyc na szmatki, kosmetyki i pozyczki dla kolezanek a maz ma byc mi wdzieczny ze sie ewentualnie doloze do czynszu? Bo tak to mniej wiecej wyglada wedle Twoich slow Cyngli. Oni nie sa malzenstwem ktore sie dorobilo i teraz jest kwestia tego co zrobic z nadmiarem zaoszczedzonej kasy tylko para ktora nawet wlasnego kąta nie ma i o ile Autorka poczuwa sie do odkladania na to mieszkanie to wychodzi na to ze maz nie musi tak?
Edit:mysle ze nie bez znaczenia jest tez kwestia kto pracuje. Bo jesli ja bym nie zarabiala albo zarabiala grosze to moze rzeczywiscie bylabym wdzieczna mezowi ze sie chce podzielic ze mna swoja wyplata i uwzglednic moje zdanie w dysponowaniu tymi pieniedzmi. Jesli jednak oboje partnerzy pracuja a tylko jedno z nich poczuwa sie do odkladania na przyszlosc, mieszkanie itp a drugie traktuje pensje jak swoje kieszonkowe na swoje wydatki to cos jest grubo nie halo.

83 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-16 12:04:39)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Patrzę na to trochę inaczej po prostu. Ale szanuję opinię innych.
Tu nie chodzi o rozwalenie kasy na przyjemności, tylko o pożyczenie pieniędzy komuś z rodziny, kto jest w potrzebie.
W tej kwestii nie oponowałabym. W innej - musiałabym się zastanowić.

Ale ogólnie uważam, że skoro ktoś ciężko pracuje za granicą, to ma prawo tymi pieniędzmi dysponować. I to większe, niż druga osoba, która chwilowo nie pracuje.

84 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-08-16 12:26:06)

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
Cyngli napisał/a:

Patrzę na to trochę inaczej po prostu. Ale szanuję opinię innych.
Tu nie chodzi o rozwalenie kasy na przyjemności, tylko o pożyczenie pieniędzy komuś z rodziny, kto jest w potrzebie.
W tej kwestii nie oponowałabym. W innej - musiałabym się zastanowić.

Ale ogólnie uważam, że skoro ktoś ciężko pracuje za granicą, to ma prawo tymi pieniędzmi dysponować. I to większe, niż druga osoba, która chwilowo nie pracuje.

Nie wiem co ma praca za granica do prawa do dysponowania kasa w malzenstwie. Kazde z partnerow ponosi koszty takiej sytuacji, Autorka rowniez bo pewnie wolalaby miec meza przy sobie a nie gdzies tam w swiecie. A bezrobotna jest chwilowo wlasnie poniekad przez niego bo zamiast siedziec w PL i wykonywac swoja wedle Twej sugestii "mniej ciezka prace" wybrala dolaczenie do meza za granica by razem z nim tam zasuwac. Nie dziwi mnie wiec tymbardziej to ze decydujac sie na taki krok nie chce zarabiac na brata "w potrzebie" jesli tak mozna nazwac zlodzieja ktoremu sie nie chcialo tylka ruszyc do uczciwej pracy tylko wolal ukrasc.
Edit:Okropnie tez moim zdaniem brzmia Twoje slowa Cyngli w odniesieniu do kobiet ktore tu w Pl zostaja z dziecmi i niejednoktronie tez pracuja a maz zarabia gdzies za granica. Wychodzi na to ze maz jest wtedy na lepszych prawach bo jest za granica a zona tu ma high life i malo do gadania?

85

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Nie wiem, jakie kto ma relacje z rodziną, ale ja bym siostry nie porzuciła, nawet gdyby kogoś okradła.

86

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

On tez brata nie porzucil ale nie oznacza to ze ma  finansowac jego bledy. Uwazam ze rozsadnie bylo pozyczyc ten tysiac na adwokata by dac bratu szanse na godziwa obrone ale reszte nawarzonego piwa brat  powinien wypic sam. Nawet z powodow wychowawczych. Jak ktos ma zawsze zapewnione miekkie ladowanie to raczej nie stanowi to motywacji do zmiany swojego postepowania.

87

Odp: Czy to ja jestem tą złą???
czarnulkaaa30 napisał/a:

Drodzy forumowicze, śledzę Wasze wpisy od około miesiąca i widzę, że jest tu wielu wartościowych , dobrych ludzi. Zadręcza mnie pewna sytuacja, którą chcę tu opisać i bardzo proszę o słowo rady, z góry dziękuję z całego serca.
W tym roku wyszłam za mąż ,mamy po 30 lat, przed ślubem znaliśmy się 4 lata. Nie mieszkaliśmy razem i nie mieszkamy jeszcze, mój mąż dorabia się za granicą a ja próbuję coś tam znalezc by do Niego dołączyć. Sprzeczki się zdarzały ale ogólnie to świetnie się z Nim czuję, dogadujemy się we wszystkim i kochamy ,dbamy o siebie jest tylko a właściwie jedna sprawa która spędza mi sen z powiek. Miesiąc temu Jego brat dokonał razem z bratem swojej żony skoku na remizę strażacką, ukradli sporo sprzętu ale zostali złapani , przypisano im kilka takich kradzieży i T. przebywa trzy miesiące w areszcie a potem wyrok.
Nikt nie spodziewał się, że on jest zdolny do takich rzeczy. Swoje zachowanie tłumaczy brakiem kasy, nie miał od kogo pożyczyć, a ma małe dziecko.
Mój mąż powiedział mi o wszystkim, jest zły i ma nadzieję że T dostanie nauczkę, ale chce pomoc Mu Go wyciągnąć, ostatnio pożyczył 300 zł swojej bratowej, która nie pracuje (to wulgarna osoba, nieodpowiedzialna  20-latka której nie lubię) . Mało tego pożyczył tysiaka na adwokata. Pyta mnie czy może pożyczyć Im 10. tysięcy , bo on pozyczył tyle od rodziców na wesele no i oni w jego imieniu im oddadzą. Zapala mi się lampka, a jak nie oddadzą? czy to dobry pomysł ? nie bardzo, chyba lepiej osobiście oddać od kogo się pożyczyło. Poza tym Jego siostra już czeka na pożyczkę kasy na prawo jazdy. Mam tego dość !
Kocham Go, dbam, spełniam się jako żona, chc wyjechać żeby szybciej zarobić na mieskzanie, nigdy na kasę nie patrzyłam ale to mnie przeraża.
Nie chcę pozyczac pieniedzy sad(( ale też nie chce awantur. bardzo się boje ze brat posiedzi w pace np z  rok lekko i co wtedy ??? mamy utrzymywać jego żonę sad(( jestem mega załamana, w ogóle sobie z tym nie radzę. Nie wiem jak rozmawiać z mężem aby się nie kłócić, ale wiem że to delikatny temat, On jest za dobry. Myślałam by go prosić aby im powiedzieć ze mamy lokatę albo niech na mnie zgoni że nie chcę. Boli mnie że załatwiają to z  Nim jakby był kawalerem i nie pytają mnie o zdanie.

Serce mi krwawi bo mam oszczędności o których Im nie mówię jeszcze z czasów panienskich, wiem że mamy szansę się dorobić ale jak??? jeśli oni będą wiecznie pożyczać , bardzo się boję że to rozwali nasz związek. Mąż zawsze liczy się z moim zdaniem, jest dla mnie dobry ale ten temat działa jak płachta na byka, że niby jestem zła, pazerna sad(( a może to ja przesadzam????mam mentlik w głowie, nie śpię po nocach, nie wiem jak z Nim rozmawiać aby było dobrze. To wrażliwy człowiek , nie chcę wyjść na potwora ale chyba bez wojny się nie obejdzie sad co ja mam robić na Boga???? błagam o radę Co Wy byście w tej sytuacji zrobiły>?mam przymykać oko i pozwalać na wszystko sad czy od razu sprobować postawić granicę ale jak to zrobić bez awantur? złych emocji


Nie jesteś zła, jesteś normalna  - czyli ostrożna. Z tego co opisałaś wynika, że bratu Twojego męża nie chce się wziąć za uczciwą pracę ,pachnie mu łatwy chlebek, a jego żona - niestety, może dlatego, że ma 20 lat nie robi nic, aby męża pogonić do pracy, gdzie są w tym wszystkim rodzice Twojego męża, dlaczego to niby Wy macie trzymać ręce w kieszeniach i dawać komuś, kto sam wpakował się w tarapaty. Twój małżonek nie pojechał na Zachód na wczasy, tylko po to aby Wam żyło się w miarę dobrze, a nie po to aby utrzymywać swojego nieodpowiedzialnego braciszka i jego "wygodną" żonę. Masz rację, że nie chcesz nic mówić o swoich oszczędnościach i nie mów nikomu, bo Twoja szczerość obróci się przeciw Tobie, Twój mąż uzna, że skoro masz te swoje oszczędności on może "utrzymywać" swoją bratową i pomagać bratu, dając na adwokata. To ,że Twoi teściowie pożyczyli Wam na Wasze wesele, nie oznacza, że teraz Wy musicie pomagać, przecież żona Twojego szwagra ma jakąś rodzinę, a osadzony w areszcie szwagier powinien liczyć raczej na pomoc swojej żony ,a w przypadku kiedy ona nie pracuje, na pomoc swoich rodziców bo to, że szwagier jest bratem Twojego męża nie oznacza, że ma siedzieć w Waszej kieszeni ,od tego są rodzice i wcześniej wymieniona żona i ewentualnie jej rodzina. Twój szwagier nie popełnił nic nie znaczącego przestępstwa, on świadomie i z premedytacją postanowił okraść Straż Pożarną, a tłumaczenie Twojego szwagra ,dlaczego dopuścił się tego czynu jest dziecinne, wiele osób jest bez pracy, mają po kilkoro dzieci i nikt nie okrada innych. Nie wiem jak postąpicie, ale zróbcie tak abyście potem nie żałowali swojego postanowienia, bo pomóc można raz, ale nie ciągle , bo tak się stanie, jeśli teraz pomożecie, to nie będzie miało nigdy końca, zawsze czegoś będą chcieli. Dojdzie wreszcie do tego, że Was skłócą, bo tego typu sprawy nigdy dobrze się nie kończą dla małżonków, zwłaszcza zaraz po ślubie. Dobrze byłoby aby Twój mąż oddał te pożyczone pieniądze swoim rodzicom, ale jak mniemam, nie macie ich. Ale tak czy tak tą sprawą powinna być zainteresowana szwagierka i Twoi teściowie, nie Wy. Jeszcze chciałam tylko dodać, osadzony brat Twojego męża żeniąc się powinien wiedzieć, że musi pracować skoro zakłada rodzinę, zwłaszcza kiedy na świat przyszło dziecko, co on sądził, że będą żyli z kradzieży ,a to nigdy się nie wyda??? Oni oboje są nieodpowiedzialnymi osobami, do tego ich małżeństwa nikt nie powinien dopuścić, bo ono wszystkim wyjdzie bokiem. Niestety.

88

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Dobrzy,mądrzy ludzie to małżeństwo było pomyłką,Oni znali się niecaly rok i zaliczyli wpadkę,to dwojka nieodpowiedzialnych osob ,moze stad ta moja niechęć.Naprawdę ciezko sobie odp na pyt co gdybym ja była na miejscu męża bo tylko łatwo się mowi i mam nadzieję ze nigdy nie będę.Cieszę sie ze odpowiednio wcześnie zareagowałam,warto było się pokłocic no i ze On przyznał mi racje.Jak ustalimy wszystko w weekend to byc moze wyjade jednak.Nie mam pomyslu co z tym kontem,moze juz wrocic do pierwotnej opcji o wspolnym i tak mi sie marzy.Wiem że kazdy ma inaczej,ale wg mnie malzenstwo tak powinno funkcjonowac,wszystko dzielic.Kocham Go bardzo i On mnie tez ,za kazdym razen to czuję i bardzo się martwilam,bylam zalamana i bardzo się cieszę z Jego zrozumienia sprawy.Ach ciezkie zycie zwlaszcza mnie martwi ze tak swiezo po slubie i sie klocimy ,ale moze to jest wlasnie normalne takie docieranie sie,w koncu jestesmy z roznych domów.Dzieki jeszcze raz każdej/kazdemu z Was za zaangazowanie bo czas jest bardzo cenny,jesteście kochani

89

Odp: Czy to ja jestem tą złą???

Od dwoch tygodni jestem razem z mężen za granicą,narazie mieszkamy w domku pracowniczym,mamy duzy fajny pokoj,dom naprawde fajny,dobre warunki i ludzie wydaja sie mili ale wiecie ,nie ma swobody,dlatego szukamy swojego mieszkanka no i pojawił sie problem w zasadzie dwa ,po 1. ciezko znalezc kawalerke a nawet dwupokojowe mieszkanie w niemczech dzwonimy po spoldzielniach itd ale nic,mowia ze listopad grudzien ma cos byc dopiero,bo studenci ruszyli i takie tam.Byłam zalamana,po 2 zona znajomego mojego meza moze mi zalatwic fuche na sprzatania w domach ,na zlecenia po kilka godzin no i mam ogromny problen,czy tam zostac ,z mezem jest super ale czy byc w tym domku ze wszystkimi ? Czy wrocic do Polski i tam działac ,ewentualnie pod koniec roku wyjechac? A druga kwestia czy brac ta prace na poczatek? Zadbej innej nie moge znalezc,w Polsce mialam super prace nauczycielki ,tam nie moge bo trzeba miec uznania,wiec pozostaje sprzatanie,nie to ze mam cos do sprzataczek ale przykro mi troche ,udzielam tez lekcji na skypie,mam pare chetnych wiec w pewnym sensie ucze dalej ,co byscie mi poradzili?

Posty [ 66 do 89 z 89 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to ja jestem tą złą???

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024