Hej,
mam 28 lat i nie mam mężczyzny od dość długiego czasu.
Mam wrażenie,że jestem opóźniona w rozwoju, wszystko w życiu mi się dłuży. Dopiero ok 23-25 roku życia zrozumiałam na czym to życie polega,że trzeba wyjść ze strefy komfortu, że trzeba się ogarnąć.
Pracuję, poznaję ludzi, zastanwiam się czego tak naprawdę szuka mężczyzna w moim wieku?
Jaka powinna byc kobieta 28 letnia dla takiego mężczyzny? Zauwazylam, ze jestem zbyt miękka.
Pisałam tutaj wczesniej post o relacji, o dziewczynie, ktora odbijała mi kogoś. Kiedyś bardzo pozwalałam sobie na takie rzeczy. Nie miałam 'grubej skóry'. Odstraszałam męzczyzn tym, że jestem zbyt wrażliwa i miękka w środku- tak jakbym nigdy w życiu niczego nie przeszła, żyła tylko w szklanej kuli wymyślonego życia- studia, praca, dom, rodzice -i jakbym się nie rozwijała.
Mam wrażenie, że TO wlasnie jaka jestem, tojaka kiedys byłam determinowało mezczyzn z jakimi się spotykałam, jacy byli zainteresowani moją osobą. Bardzo dobrze czuję się w kontaktach z homoseksualistami- czuję się bezpiecznie, mam pełno przyjaciół gejów- to jakby czasem starcza mi za 'męską' energię w moim życiu. Tak kiedys też było, tylko kolezanki i geje.
Wszystko takie miękkie.
Do tej pory taka jestem. Mam wrażenie, ze nawet starzy znajomi tak mnie odbierają, jako taką miękką. Nawet gdybym się zmienila za rok czy dwa na twardą laskę to i tak wewnątrz wiedzą, że jestem miękka.
Wyglądam atrakcyjnie, zawsze tak było, mam ostre rysy twarzy, gdy schudnę , pomaluję usta na czerwono wyglądam jak wamp. Jednak wewnątrz jestem słaba / byłam słabą kluchą. Ciągle tylko w 1 środowisku, nieogarnięta życiowo.
Nie wiem co powinnam w sobie zmienić, aby jakiś mezczyzna w moim wieku - nie młodszy!!!!- lub starszy na mnie zwrócił uwagę.
Mam wrażenie, ze jeste jakby 2 czy 3 kategorii ze zwracają na mnie uwagę ludzie mlodsi bo im imponuję, a starsi męzczyzni uwazają mni etylko za koleżanke, laleczkę.
Nie wiem co mają w sobie dziewczyny, które posiadają facetó- pasję? pracę?plan na życie? Mają twardą skórę? Umieją odnależć się w każdym srodowisku?
Zaczelam to analizować nie pod względem takim,że JA JESTEM NAJLEPSZA- ale wlasnie pod wzgledem zmiany osobowosci MOJEJ.
Nie chcę się zmieniac dla kogos ale dla siebie. Ta zmiana wiem, ze pomoże mi w większym otwarciu na świat i na ludzi. Może będę twardsza, dostanę kopa i energii.
Wiem, że muszę zacząć od siebie, nie wiem dlaczego przyciągam młodszych, miłych, miękkich ludzi. Jakby to byla strefa komfortu, taki bajzel, z którego boję się wyjsc.
Prawdziwi twardsi faceci są dla mnie nieosiągalni. Mogę zewnętrznie się z nimi równac, ale bałabym się (?) byc ich dziewczyną, uwazalabym ze testują moje doswiadczenie seksualne(?), lub to jaką mam figurę.
Muszę zmienic siebie aby byc sama ze sobą szczesliwa, mam wrazenie ze nie idę do przodu mentalnie od jakis 3-5 lat. Inni idą do przodu, mają związki- ja nie.Jestem taka sama, nie uczę się od nikogo, boję się, ze dopóki czegos w sobie nie zmienię, nie odblokuję czegoś to nie znajdę nikogo.
Dzieki