Drodzy forumowicze, śledzę Wasze wpisy od około miesiąca i widzę, że jest tu wielu wartościowych , dobrych ludzi. Zadręcza mnie pewna sytuacja, którą chcę tu opisać i bardzo proszę o słowo rady, z góry dziękuję z całego serca.
W tym roku wyszłam za mąż ,mamy po 30 lat, przed ślubem znaliśmy się 4 lata. Nie mieszkaliśmy razem i nie mieszkamy jeszcze, mój mąż dorabia się za granicą a ja próbuję coś tam znalezc by do Niego dołączyć. Sprzeczki się zdarzały ale ogólnie to świetnie się z Nim czuję, dogadujemy się we wszystkim i kochamy ,dbamy o siebie jest tylko a właściwie jedna sprawa która spędza mi sen z powiek. Miesiąc temu Jego brat dokonał razem z bratem swojej żony skoku na remizę strażacką, ukradli sporo sprzętu ale zostali złapani , przypisano im kilka takich kradzieży i T. przebywa trzy miesiące w areszcie a potem wyrok.
Nikt nie spodziewał się, że on jest zdolny do takich rzeczy. Swoje zachowanie tłumaczy brakiem kasy, nie miał od kogo pożyczyć, a ma małe dziecko.
Mój mąż powiedział mi o wszystkim, jest zły i ma nadzieję że T dostanie nauczkę, ale chce pomoc Mu Go wyciągnąć, ostatnio pożyczył 300 zł swojej bratowej, która nie pracuje (to wulgarna osoba, nieodpowiedzialna 20-latka której nie lubię) . Mało tego pożyczył tysiaka na adwokata. Pyta mnie czy może pożyczyć Im 10. tysięcy , bo on pozyczył tyle od rodziców na wesele no i oni w jego imieniu im oddadzą. Zapala mi się lampka, a jak nie oddadzą? czy to dobry pomysł ? nie bardzo, chyba lepiej osobiście oddać od kogo się pożyczyło. Poza tym Jego siostra już czeka na pożyczkę kasy na prawo jazdy. Mam tego dość !
Kocham Go, dbam, spełniam się jako żona, chc wyjechać żeby szybciej zarobić na mieskzanie, nigdy na kasę nie patrzyłam ale to mnie przeraża.
Nie chcę pozyczac pieniedzy (( ale też nie chce awantur. bardzo się boje ze brat posiedzi w pace np z rok lekko i co wtedy ??? mamy utrzymywać jego żonę
(( jestem mega załamana, w ogóle sobie z tym nie radzę. Nie wiem jak rozmawiać z mężem aby się nie kłócić, ale wiem że to delikatny temat, On jest za dobry. Myślałam by go prosić aby im powiedzieć ze mamy lokatę albo niech na mnie zgoni że nie chcę. Boli mnie że załatwiają to z Nim jakby był kawalerem i nie pytają mnie o zdanie.
Serce mi krwawi bo mam oszczędności o których Im nie mówię jeszcze z czasów panienskich, wiem że mamy szansę się dorobić ale jak??? jeśli oni będą wiecznie pożyczać , bardzo się boję że to rozwali nasz związek. Mąż zawsze liczy się z moim zdaniem, jest dla mnie dobry ale ten temat działa jak płachta na byka, że niby jestem zła, pazerna (( a może to ja przesadzam????mam mentlik w głowie, nie śpię po nocach, nie wiem jak z Nim rozmawiać aby było dobrze. To wrażliwy człowiek , nie chcę wyjść na potwora ale chyba bez wojny się nie obejdzie
co ja mam robić na Boga???? błagam o radę Co Wy byście w tej sytuacji zrobiły>?mam przymykać oko i pozwalać na wszystko
czy od razu sprobować postawić granicę ale jak to zrobić bez awantur? złych emocji