Nie rob nic. Żyj w tym trójkacie aż Ci ta miłośc przejdzie, kiedyś przecież przejdzie.
Femme mnie sie akurat podoba to Twoje stwierdzenie"Twoje zycie zalezy od Ciebie zajmij sie nim w koncu zamiast ryczec jak dzieciak". Co do mnie to daje mi duzego kopa ja lubie kiedy ktos mnie tak potrzasnie chociaz ja juz od dawna zajmuje sie swoim zyciem ale mam wrazenie ze duzo mam w plecy bo kiedys idiotycznie zylam dla meza przede wszystkim co mnie zgubilo. Musze nadrobic swoje zaleglosci to rozstanie byc moze kiedys zblizy sie malymi kroczkami albo samo kiedys peknie wielkim wybuchem. Na dzien dzisiejszy gdybym zostala sama umarlabym ze zgryzoty. Musze poukladac pare spraw nie jestem na dzien dzisiejszy na nic gotowa. Nic jeszcze nie planuje. Blumarine musisz sobie to wszystko jakos w glowie poukladac a przynajmniej sprobowac poukladac zeby jakos pozbyc sie z siebie tego zalu ktory zatruwa Ci zycie. To nie jest latwe wiem sama po sobie czesto drecza mnie rozne sprawy ale co nam pozostalo? Nie zmienimy tego jak oni zachowali sie wobec nas. Przypuszczalnie ich tez w jakis sposob to zjada i to jest moze niewielkie ale zawsze to jakies pocieszenie w tym wszystkim.
Boźe jak moźna tak pisać, że ma prawo odejść jak przysięgł, spłodziĺ dzieci. ..bo sie k....a zakochał. Tak jak wyźej zostało napisane, źe miłość to odpowiedzialność. Zakochanie to tylko chemia...dopiero potem przychodzi miłość... trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa. A nie...narobić dzieci...jednej...drugiej....trzeciej i moze dalej szaleć z dupą..bo znów się zakocha. To chore
Na zakochanke wplywu nie mamy, bo to nie jest zależne od nas, ale na to co zrobimy z tym zakochaniem juź owszem.
Jedna dziewczyna w którymś z wątków napisała, źe wybaczyła by zdradę emocjonalną a fizycznej juź nie, bo nad uczuciami nie mamy władzy als nad ciałem juź tak.
Ale niestety w tych czasach większość ludzi nie wie co to miłość. ..egoisci myślący tylko o swoim szczęściu...co tam żona/mąż i dzieci niech cierpia...ważne , że on/ona będzie miał szczęście
Femme2, życzę Ci, żeby Ci kiedyś ktoś ślubował miłość po wsze czasy, w złych i dobrych czasach, a jak urodzisz dziecko, niech Cię zostawi dla nowej miłości, bo przecież ma do tego świete prawo. Miłość to odpowiedzialność za wybory, nie motylki w brzuchu, niestety coraz mniej ludzi to rozumie.
Jeżeli ma być ze mną dla dziecka czy innych zobowiązań, to niech idzie w cholerę. Tu ciągle miłość sprowadzana jest do odpowiedzialności. Nie wiem facet ma być z nami, bo spłodził nam dziecko? No proszę Was. Facet ma być dla Was samych, dla twojej osobowości, bo chce i lubi z Tobą żyć, bo lubi spędzać z Tobą wieczory, zasypiać koło Ciebie, wyjść na spacer, a nie bo masz dziecko i braliście ślub. Taka jest moja wizja życia. Jeśli kiedyś osiągnę poziom bycia ze sobą dla dzieci, kredytu i przysięgi, to uznam związek za porażkę. A dla dziecka często jest lepiej jak rodzice żyją osobno, na współlokatorów napatrzy się w akademiku na studiach. A nie potem ludzie żyją ze sobą latami, dzieci odchodzą z domu, a tu okazuje się, że przez ostatnie 10 lat nic nas nie łączyło.
Jak facet mnie kocha, to nie wpuści do naszego życia innej kobiety. Zresztą zdrada to zwykle wierzchołek góry lodowej, pracuje się na nią latami. Nie jest przyczyną upadku związku, a raczej tylko przypieczętowaniem upadku, który wisiał w powietrzu od dawna.
A mnie pociekły łzy wielkie jak groch po policzkach, kiedy przeczytałam historię autora i jego ... Anioła! Nie mogę się uspokoić i nie zasnę chyba. Jeszcze szlocham i nie mogę przestać.
Kolejny, mega, mega dramat! http://www.netkobiety.pl/t100387.html
Ach! Jakie to wszystko romantyczne! Ach! Jakie to wszystko dramatyczne!
A część z nas jaka nudna, jaka niewyrozumiała dla tych EMOCJI, jak niewygodnie prawimy o tych skrzywdzonych dzieciach, cierpiących, okłamywanych lub porzuconych żonach, o tej ODPOWIEDZIALNOŚCI ... Ehhh! Toż to prawdziwa "BIG LOVE" przecież ich dopadła, PRZEZNACZENIE...
Boźe jak moźna tak pisać, że ma prawo odejść jak przysięgł, spłodziĺ dzieci. ..bo sie k....a zakochał. Tak jak wyźej zostało napisane, źe miłość to odpowiedzialność. Zakochanie to tylko chemia...dopiero potem przychodzi miłość... trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa. A nie...narobić dzieci...jednej...drugiej....trzeciej i moze dalej szaleć z dupą..bo znów się zakocha. To chore
Na zakochanke wplywu nie mamy, bo to nie jest zależne od nas, ale na to co zrobimy z tym zakochaniem juź owszem.
Jedna dziewczyna w którymś z wątków napisała, źe wybaczyła by zdradę emocjonalną a fizycznej juź nie, bo nad uczuciami nie mamy władzy als nad ciałem juź tak.
Ale niestety w tych czasach większość ludzi nie wie co to miłość. ..egoisci myślący tylko o swoim szczęściu...co tam żona/mąż i dzieci niech cierpia...ważne , że on/ona będzie miał szczęście
Czyli co ma tkwić z partnerką mimo, że nic do niej nie czuje? Jest mnóstwo nieudanych związków- mają trwać nieszczęśliwi, ale razem? Życie nie jest czarno białe.
Moi rodzice nigdy się nie rozwiedli, a powinni tuz po moim urodzeniu. Wszyscy byliby szczęśliwsi. Na własnym nieszczęściu nic się nie zbuduje.
Femme mnie sie akurat podoba to Twoje stwierdzenie"Twoje zycie zalezy od Ciebie zajmij sie nim w koncu zamiast ryczec jak dzieciak". Co do mnie to daje mi duzego kopa ja lubie kiedy ktos mnie tak potrzasnie chociaz ja juz od dawna zajmuje sie swoim zyciem ale mam wrazenie ze duzo mam w plecy bo kiedys idiotycznie zylam dla meza przede wszystkim co mnie zgubilo. Musze nadrobic swoje zaleglosci to rozstanie byc moze kiedys zblizy sie malymi kroczkami albo samo kiedys peknie wielkim wybuchem. Na dzien dzisiejszy gdybym zostala sama umarlabym ze zgryzoty. Musze poukladac pare spraw nie jestem na dzien dzisiejszy na nic gotowa. Nic jeszcze nie planuje. Blumarine musisz sobie to wszystko jakos w glowie poukladac a przynajmniej sprobowac poukladac zeby jakos pozbyc sie z siebie tego zalu ktory zatruwa Ci zycie. To nie jest latwe wiem sama po sobie czesto drecza mnie rozne sprawy ale co nam pozostalo? Nie zmienimy tego jak oni zachowali sie wobec nas. Przypuszczalnie ich tez w jakis sposob to zjada i to jest moze niewielkie ale zawsze to jakies pocieszenie w tym wszystkim.
Życzę Ci żebyś kiedyś była gotowa. Nie gnij przy gnojku. Może będziesz potrzebować dużo czasu, ale pracuj na to odejście i pokaż mu kiedyś środkowy palec.
A tacy faceci jak grudzień wkurzają mnie strasznie. Chłopaczki, które nie potrafią zrobić ruchu ani prawo ani w lewo przez tyle lat. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć i B. Miał jaja, żeby zacząć romans, a gdy trzeba podjąć decyzję, to wychodzi kastrat.
Nie no anioł jest najlepszy. Boskie określenie
Nie popieram przekraczania granic ktorych sie nie przekracza. Jezeli zacznie przy kims szumiec w uszach to sie wycofuje z prostego powodu mam meza i sa granice ktorych sie nie przekracza tylko wycofuje sie w pore. Gdyby tak kazdy chcial rozwijac big love bo ktos nam sie podoba to trzeba by miec przynajmniej kilka takich wielkich milosci w zyciu. Co do tkwienia w zwiazku bez milosci to raczej popieram. Nie chcialabym byc z kims gdybym wiedziala na pewno ze mnie nie kocha. Femme czy ta kobieta o ktorej pisalas wie o tym ze jest zdradzana od 11 lat i ze jej maz kocha inna? Bo tego juz nie rozumiem po co ona w tym tkwi.
Femme sęk w tym ze moj maz dzisiaj nie jest juz tym gnojkiem tylko porzadnym facetem. I to mnie przy nim trzyma.Zmadrzal i dorosl podobno tylko to chodzi teraz o mnie ze mnie to zbyt wiele kosztowalo. Gdyby dalej byl gnojkiem to bez wachania juz dawno bym sie z nim rozeszla a tak to ciagle sie wacham zostac z nim czy odejsc. I nie wiem jeszcze co zrobie mam hustawke. Co do tego to juz chyba musze sama zdecydowac.
Nie popieram przekraczania granic ktorych sie nie przekracza. Jezeli zacznie przy kims szumiec w uszach to sie wycofuje z prostego powodu mam meza i sa granice ktorych sie nie przekracza tylko wycofuje sie w pore. Gdyby tak kazdy chcial rozwijac big love bo ktos nam sie podoba to trzeba by miec przynajmniej kilka takich wielkich milosci w zyciu. Co do tkwienia w zwiazku bez milosci to raczej popieram. Nie chcialabym byc z kims gdybym wiedziala na pewno ze mnie nie kocha. Femme czy ta kobieta o ktorej pisalas wie o tym ze jest zdradzana od 11 lat i ze jej maz kocha inna? Bo tego juz nie rozumiem po co ona w tym tkwi.
Nie wie. On sam mówi, że żona nie jest niczemu winna. On po prostu tak czuje, próbował z tym skończyć, ale nie potrafi.
Eni myślę, że tak się mówi- mam męża wycofuje się. U mnie, że tak powiem zdrady są "na czasie". To nie jest tak, że to jest impuls i bum. To są faceci, którzy od lat nie czują nic do swoich partnerek. W związku trzymają ich dzieci i tacy faceci nie odejdą dla samych siebie, musi ich trafić ten impuls w postaci innej kobiety. Oczywiście jest to najgorszy sposób odejścia, ale inaczej nadal by tak wegetowali. To co ich łączy to dzieci i wspólny dach nad głową, bo nawet nie pokój, sypialnie są osobne. I wiesz co? Wg mnie zdrada jest dla tych ludzi czymś dobry. W końcu skończy się ich wspólne męczenie tyłka i zaczną życie na nowo. Oczywiście jak nie są takimi tchórzami jak autor wątku.
Eni, a Ty nie boisz się o swoje dziecko? Że patrzenie na Ciebie i męża jest dla dziecka złe?
Wiem po sobie, że nigdy nie zdradzę. Nie dlatego, że jestem super uczciwa, tylko dlatego, że nie dotrwam do takiego momentu, że mój związek będzie aż tak dziadowy.
Femme sęk w tym ze moj maz dzisiaj nie jest juz tym gnojkiem tylko porzadnym facetem. I to mnie przy nim trzyma.Zmadrzal i dorosl podobno tylko to chodzi teraz o mnie ze mnie to zbyt wiele kosztowalo. Gdyby dalej byl gnojkiem to bez wachania juz dawno bym sie z nim rozeszla a tak to ciagle sie wacham zostac z nim czy odejsc. I nie wiem jeszcze co zrobie mam hustawke. Co do tego to juz chyba musze sama zdecydowac.
No to, to już musi być twoja decyzja. Zrób tak żebyś była szczęśliwa ze swoim wyborem.
78 2016-12-26 21:40:12 Ostatnio edytowany przez bleumarine (2016-12-26 21:42:06)
Ach! Jakie to wszystko romantyczne! Ach! Jakie to wszystko dramatyczne!
A część z nas jaka nudna, jaka niewyrozumiała dla tych EMOCJI, jak niewygodnie prawimy o tych skrzywdzonych dzieciach, cierpiących, okłamywanych lub porzuconych żonach, o tej ODPOWIEDZIALNOŚCI ... Ehhh! Toż to prawdziwa "BIG LOVE" przecież ich dopadła, PRZEZNACZENIE..
Hahaha jakbym słyszała mojego palanta, "nie wiem co sie stalo, ona tez nie wie. To spadło na nas jak grom z jasnego nieba". A potem jak chciał wracać po trzech miesiącach to mówiła mu, że takie uczucie się nie zdarza na codzień, nie wolno im tego zmarnować i tylko oni wiedzą co im się przytrafiło, a żona nie ma o tym pojęcia... Nosz k... żenada do kwadratu!
Anioł jest the best, do tej pory była szmata, zdzira, k... ale od teraz jest aniołem :-)
Femme Ci faceci o ktorych piszesz sa w zwiazkach ze wzgledu na dzieci. Nie wiem co lepsze dla dzieci czy zeby rodzice sie rozeszli i zyli z innymi partnerami czy nie. Ja dla dziecka nie jestem w malzenstwie jest prawie dorosly ale gdyby byl maly to nie wiem czy nie bylby to dla niego duzy wstrzas ze rodzice zyja z innymi partnerami roznie tez sie takie rzeczy koncza rozne sa te kobiety z ktorymi zwiazuje sie facet niektore wciskaja swoj nos nie tam gdzie trzeba bo mysla bardziej o swoich dzieciach jak o faceta. To nie sa latwe sprawy nie wszyscy ludzie sa dobrzy. Ja pamietam jak maz mi opowiadal jak ta pani zrobila mu awanture o to ze ja poszlam z dzieckiem prywatnie do lekarza. Ludzie potrafia byc naprawde podli. Nie wiem co lepsze ja na pewno nie chcialabym zyc w takim malzenstwie gdyby facet sie z kims spotykal ale skoro piszesz ze sa takie co nie wiedza to naprawde zal mi ich ze nie moga same zdecydowac o sobie bo ktos zabiera im to oszukujac je. W sumie Ci faceci marnuja tym kobietom zycie.
oczywiście ze lepiej dziecku gdy rodzice się rozstaną niż ojciec mialby prowadzic podwojne zycie
on myśli, ze nikt o tym nie wie i nikt się nie smieje ?
Bleumarine to moze zaczym wszystko gruchnie kiedys to moze jeszcze uslyszysz ze sa jednym ciałem astralnym jak Mikolaj Krawczyk i Agnieszka Wlodarczyk byli kiedys?Tylko jakos sladu juz nie ma po tym ich ciele astralnym. Chyba sie wypalilo. Nie wiem po co ludzie gadaja takie glupoty chyba zeby sie potem zapadac pod ziemie ze wstydu kiedy sie skonczy.
82 2016-12-26 23:17:49 Ostatnio edytowany przez bleumarine (2016-12-26 23:31:21)
Jeżeli ma być ze mną dla dziecka czy innych zobowiązań, to niech idzie w cholerę. Tu ciągle miłość sprowadzana jest do odpowiedzialności. Nie wiem facet ma być z nami, bo spłodził nam dziecko? No proszę Was. Facet ma być dla Was samych, dla twojej osobowości, bo chce i lubi z Tobą żyć, bo lubi spędzać z Tobą wieczory, zasypiać koło Ciebie, wyjść na spacer, a nie bo masz dziecko i braliście ślub. Taka jest moja wizja życia. Jeśli kiedyś osiągnę poziom bycia ze sobą dla dzieci, kredytu i przysięgi, to uznam związek za porażkę. A dla dziecka często jest lepiej jak rodzice żyją osobno, na współlokatorów napatrzy się w akademiku na studiach. A nie potem ludzie żyją ze sobą latami, dzieci odchodzą z domu, a tu okazuje się, że przez ostatnie 10 lat nic nas nie łączyło.
Jak facet mnie kocha, to nie wpuści do naszego życia innej kobiety. Zresztą zdrada to zwykle wierzchołek góry lodowej, pracuje się na nią latami. Nie jest przyczyną upadku związku, a raczej tylko przypieczętowaniem upadku, który wisiał w powietrzu od dawna.
Femme ale on uwielbiał przy mnie zasypiać, uwielbiał pić ze mną kawę, oglądać wieczorem filmy przy winku, cieszył się na wspólny weekend. Rok przed odejściem kupiliśmy piękne mieszkanie, urządzaliśmy je razem, cieszyliśmy się każdym drobiazgiem. Nie był ze mną dla dzieci, dla kredytu, na siłę, nie byliśmy współlokatorami, dzieci nigdy nie były świadkami kłótni, cichych dni, bo ich nie było. A problemy zaczęły się dopiero jak się pojawiła cichodajka, anioł wcielony. Wtedy nagle zaczął sie odsuwać, byc zimny, oschły, wiecznie poirytowany. Zresztą tak jak mówiłam, on odchodząc nie był w stanie niczego mi zarzucić, pytałam dlaczego, co zrobiłam nie tak- ty nic, to wyłącznie moja wina. Zgłupiał przy niej, chciał sprzedawać mieszkanie, chodził po prawnikach, miał zaraz składać pozew o rozwód.
Znudziły mu się obowiązki, tam ma dzieci odchowane, a nasze duzo chorowały, kiepsko spały w nocy, wymagaly duzo uwagi, opieki non stop, teraz ma luz blues. Śpi ile chce, jeździ po termach, spa i ma wszystko w d...
83 2016-12-26 23:25:11 Ostatnio edytowany przez bleumarine (2016-12-26 23:27:18)
Bleumarine to moze zaczym wszystko gruchnie kiedys to moze jeszcze uslyszysz ze sa jednym ciałem astralnym jak Mikolaj Krawczyk i Agnieszka Wlodarczyk byli kiedys?Tylko jakos sladu juz nie ma po tym ich ciele astralnym. Chyba sie wypalilo. Nie wiem po co ludzie gadaja takie glupoty chyba zeby sie potem zapadac pod ziemie ze wstydu kiedy sie skonczy.
Debilizm... Taka szmata powie mi, że ja nie mam pojęcia o uczuciu jakie im sie przytrafiło. A i owszem mam, bo tez byliśmy w sobie zakochani, on potrafił setki kilometrów przejechać, żeby się ze mną zobaczyć na kilka godzin, kochaliśmy się jak wariaci, po motylkach w brzuchu, to było prawdziwe uczucie, wspólne plany, marzenia, wspomnienia, a nie zwykłe [wulgaryzm] jakie ich łączy.
Juliettka napisał/a:Boźe jak moźna tak pisać, że ma prawo odejść jak przysięgł, spłodziĺ dzieci. ..bo sie k....a zakochał. Tak jak wyźej zostało napisane, źe miłość to odpowiedzialność. Zakochanie to tylko chemia...dopiero potem przychodzi miłość... trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa. A nie...narobić dzieci...jednej...drugiej....trzeciej i moze dalej szaleć z dupą..bo znów się zakocha. To chore
Na zakochanke wplywu nie mamy, bo to nie jest zależne od nas, ale na to co zrobimy z tym zakochaniem juź owszem.
Jedna dziewczyna w którymś z wątków napisała, źe wybaczyła by zdradę emocjonalną a fizycznej juź nie, bo nad uczuciami nie mamy władzy als nad ciałem juź tak.
Ale niestety w tych czasach większość ludzi nie wie co to miłość. ..egoisci myślący tylko o swoim szczęściu...co tam żona/mąż i dzieci niech cierpia...ważne , że on/ona będzie miał szczęścieCzyli co ma tkwić z partnerką mimo, że nic do niej nie czuje? Jest mnóstwo nieudanych związków- mają trwać nieszczęśliwi, ale razem? Życie nie jest czarno białe.
Moi rodzice nigdy się nie rozwiedli, a powinni tuz po moim urodzeniu. Wszyscy byliby szczęśliwsi. Na własnym nieszczęściu nic się nie zbuduje.
To niech coś robią aby byli szczęśliwi. To co daje kocbance równie dobrze mlze dać żonie i jezeli się postara może byc równie szczęśliwy. ..przecie to wszystko zeleźne jest od nas samych. Odejdzie taki od zony, bo sie zakocha a po paru latach okazuje się ze cale to zakochanie minęło i darzy ją tym samym co wtedy żonę o ile w ogóle czymś ją będzie jeszcze darzył.
Powtórzę jeszcze raz miłość nie jest uczuciem...od tego się zaczyna owszsm ale cała reszta co będzie to zależy od nas samych
Bleumarine niech to bedzie nauczka dla Ciebie zeby juz nikogo tak nie kochac. Kochaj przede wszystkim sama siebie i dzieci. Ja dostalam podobna nauczke. Wydawalo mi sie ze gdzies pisalas o tym ze juz 2 razy sie wyprowadzal. Wiec to chyba nie az tak wielka milosc a nawet jezeli to krzyzyk im na droge zajmij sie swoimi sprawami i moze zagon go do jakis obowiazkow nad dziecmi po co masz sie sama tak z tym wszystkim mordowac podczas gdy oni sobie gruchaja . Beda mieli przynajmniej powody do sprzeczek kiedy tatus bedzie musial poswiecic wiecej czasu dzieciom. Dlaczego to oni maja miec tylko sielanke. Zmus dziada i tyle w koncu to tez jego dzieci.
To niech coś robią aby byli szczęśliwi. To co daje kocbance równie dobrze mlze dać żonie i jezeli się postara może byc równie szczęśliwy. ..przecie to wszystko zeleźne jest od nas samych. Odejdzie taki od zony, bo sie zakocha a po paru latach okazuje się ze cale to zakochanie minęło
Dokładnie tak, zamiast prężyć muskuły przed kochanką, poświęcać jej czas i energię, pokazywać jaki to jest zajebisty, niech poświęci czas i uwagę żonie, jesli mu cos nie pasuje rozmawia z nią, idzie na terapię, a nie wskakuje pierwszemu lepszemu aniołkowi do łóżka, bo żona be, bo sie wypaliło i inne tere fere.
Piszesz Femme że zdrada to w takim wypadku cos dobrego, a guzik prawda, jak mu tak zle i nie kocha to niech odejdzie w diabły, a potem szuka anioła, a nie przeskakuje z łóżka żony do kochanki, jak małpa ktora nie puści gałęzi zanim nie chwyci kolejnej.
I ileż mozna tak przeskakiwać z gałęzi na gałąź, bo z takim podejściem, że nie ma co ratować, lepiej isc dalej szukać szczęścia, to co dwa lata nowy anioł się kroi.
A ja myślę,że sprawa rozwiąże się sama przy niewielkim twoim wysiłku autorze.
1) Zachowaj się z honorem- zostaw niemalże cały swój dobytek dla żony i dziecka
2) Obiecaj żonie i dziecku płacić wysokie alimenty i spełnij to co obiecałeś
3) Poinformuj swojego aniołka o tym, że zostaniesz po rozwodzie gołodupcem
4) Aniołek odfrunie na skrzydełkach, a Ty z wywalonym jęzorem wrócisz do tej biednej kobiety.
Bleumarine niech to bedzie nauczka dla Ciebie zeby juz nikogo tak nie kochac. Kochaj przede wszystkim sama siebie i dzieci. Ja dostalam podobna nauczke. Wydawalo mi sie ze gdzies pisalas o tym ze juz 2 razy sie wyprowadzal. Wiec to chyba nie az tak wielka milosc a nawet jezeli to krzyzyk im na droge zajmij sie swoimi sprawami i moze zagon go do jakis obowiazkow nad dziecmi po co masz sie sama tak z tym wszystkim mordowac podczas gdy oni sobie gruchaja . Beda mieli przynajmniej powody do sprzeczek kiedy tatus bedzie musial poswiecic wiecej czasu dzieciom. Dlaczego to oni maja miec tylko sielanke. Zmus dziada i tyle w koncu to tez jego dzieci.
Eni ja mam na niego taką nerwę, że nie chcę go o nic prosić, nie chce go widzieć, najlepiej zeby zniknął mi na zawsze z oczu, utopił sie nie wiem... To jest tatuś na jedno popołudnie w galerii, nie ma gdzie dzieci zabrać, bo do tej patologii mu zabroniłam. Czasem na weekend weźmie ich do rodziców i na tym jego obowiązki sie kończą. Prosiłam zeby przyjeżdżał rano po dzieci, odwoził je do przedszkola i szkoły, to bez reakcji. Jak były chore, to powiedział mi żebym sie przyzwyczaiła ze on ma swoje życie i swoje plany, także przysieglam sobie że o nic wiecej go nie poproszę i tego się trzymam. A oni niech siedzą ze sobą 24h na dobę, szybciej się przeżrą tym "uczuciem".
Jullietka wiem ze Ci ciezko jestes zaraz po .pamietam ten stan jak nie dochodzilo to do mnie ze moj maz moglby kochac inna. Bolalo jak diabli nawet nie moglam tego dopuscic do siebie az w koncu powoli przyszedl dzien ze mialam to w dupie chyba przygotowujac sie psychicznie na ewentualne rozstanie. Stety lub niestety moj maz mnie dzisiaj kocha ale wtedy wydaje mi sie ze raczej mnie nie kochal (nie wierze w to zeby ktos kochal i zdradzal)ale ja nie o tym tylko chodzi o to ze po jakims czasie przychodzi takie cos ze masz to w dupie co on czuje i tego Ci zycze. Zebys poczula kiedys obojetnosc co on czuje to uczucie przy ktorym nie czujesz juz az takiego zalu. Chociaz jakis tam zawsze pewnie zostanie. On mnie kocha wiec z nim zostalam gdyby mnie nie kochal to na pewno dazylabym powoli do rozstania psychicznie sie na to przygotowujac. Nie ma zadnego sensu bycie z kims kto Cie nie kocha. Twoj maz tak sobie wybral jego sprawa moze ta kochanka okaze sie dla niego najwieksza zyciowa kara moze nie. Powoli sie z tym pogodzisz dla siebie nie dla niego.
Bleumarine co do uczuc to zycze Ci tego samego co Juliettce jezeli jeszcze nie czujesz obojetnosci na to co on czuje( no chyba ze juz zaczynasz czuc) .Nie bedzie Cie wtedy tak bolalo,natomiast nie rozumiem stwierdzenia ze on ma swoje zycie i swoje plany. Napykal dzieci a teraz ma zycie gdzie indziej? Na Twoim miejscu powiedzialabym mu ze najpierw Wasze dzieci a potem cudze. Zeby zakladac rodzine gdzie indziej to najpierw trzeba zapewnic byt juz istniejacej.
Juliettka napisał/a:To niech coś robią aby byli szczęśliwi. To co daje kocbance równie dobrze mlze dać żonie i jezeli się postara może byc równie szczęśliwy. ..przecie to wszystko zeleźne jest od nas samych. Odejdzie taki od zony, bo sie zakocha a po paru latach okazuje się ze cale to zakochanie minęło
Dokładnie tak, zamiast prężyć muskuły przed kochanką, poświęcać jej czas i energię, pokazywać jaki to jest zajebisty, niech poświęci czas i uwagę żonie, jesli mu cos nie pasuje rozmawia z nią, idzie na terapię, a nie wskakuje pierwszemu lepszemu aniołkowi do łóżka, bo żona be, bo sie wypaliło i inne tere fere.
Piszesz Femme że zdrada to w takim wypadku cos dobrego, a guzik prawda, jak mu tak zle i nie kocha to niech odejdzie w diabły, a potem szuka anioła, a nie przeskakuje z łóżka żony do kochanki, jak małpa ktora nie puści gałęzi zanim nie chwyci kolejnej.
I ileż mozna tak przeskakiwać z gałęzi na gałąź, bo z takim podejściem, że nie ma co ratować, lepiej isc dalej szukać szczęścia, to co dwa lata nowy anioł się kroi.
j
Moim zdaniem tacy ludzie z podejściem jak Femme na wstępie zaczynając związek powinni informować...wiesz będę z Tobą ale jak mi się znudzisz, zakocham się w kimś innym to od ciebie odejdę...wtedy wszystko było by łatwiejsze...o ile mniej było by rozwodów, o ile mniej skrzywdzonych na całe życie osób, o ile mniej dzieci wychowunacych się w rozbitych rodzinach.
Sama jestem po zdradzie, po rozwodzie i kiedy kolejny raz zaufałam, przyszła na świat druga córka znowu dostalam tego samego kopa w postaci zdrady i rozstania.
Czy my rodzimy dzieci aby potem wychowywać je w rozwalonej rodzinie, aby lazić po sądach i kłócić się o każdy grosz na te dzieci, bo szanowny zakochany chce łożyć jak najmniej.
Kiedyś tego nie było, naprawiali to co się psuło, a teraz? Po co naprawiać jak można mieć nowe z motylami w brzuchu. Jak takie osby mogą spokojnie patrzeć na siebie w lustrze, mówić żonie kocham, nie zdradze, nie zostawię a potem powiedzieć zakochałem się w innej odchodzę. Jak mogą taki los gotować swoim dzieciom, żonom i mężom.
Miłość to odpowiedzialność, to stawianie szczęścia rodziny nad własnym, to świadomść że nie zawsze będzie tak samo, bo każdy się zmienia. Większość niestety zapomniała co to jest miłość
Dla pocieszenie tych panień którym się wydaje że nie mam sumienia, oznajmiam że racjonalnie patrząc mam w nosie czy rozwód będzie z mojej winy i jak wielkie będą alimenty. Mam zamiar zostawić nieruchomość, samochód całkiem nowy i fajny i 3/4 sporej zgromadzonych oszczędności
Ja lubię wracać do starych historii na tym forum za jakiś czas. Ileż to postanowień, deklaracji i obwieszczeń się tu naczytałam napisanych w emocjach...
Ja jakoś w ten zamiar autora nie wierzę. To jest deklaracja na teraz. Bo grudzień2016 w tej chwili, dziś, ma jeszcze jakieś skrupuły. Sam pisze o swojej "miłości" jako "szaleństwie", a o sobie jako o "psycholu" bądź "gnojku". Ale poczekajmy aż okrzepnie bądź znajdzie "doradców", którzy utwierdzą go w romantycznej słuszności podążania "za głosem serca."
Wszystko ma swój początek i swój koniec. Nawet u boku nieziemskiego, boskiego "anioła" za życie tu, na ziemi, płaci się realnymi pieniążkami. To raz. A dwa - tak chętnie się przyznają zdrajcy na salach sądowych do romansów?... Doprawdy?... A co wynika z lektury tematów na tym forum?... Z rozmów z prawnikami w realu? Że winę zdrajcom się udowadnia. Bo za orzekaniem o winie idą konkretne konsekwencje prawne. Więc przestań już grudzień2016 zawodzić tym egzaltowanym tonem, bo to na nikim wrażenia nie robi.
Kozakują tak jak ten tutaj na forach będąc jeszcze w amoku zauroczeniowym, a jak co do czego przychodzi, do ostatniej złotówki "starą" rodzinę będą ciągnąć, bo "anioł" też ma potrzeby. Ziemskie, zapewniam, a ci wszyscy fantaści marzyciele tacy jak autor, to pensji Bill'a Gates'a w tym ubogim kraju nad Wisłą nie mają, za które stać by ich było na utrzymywanie dwóch rodzin.
I jeszcze powiem coś tym, którzy twierdzą, iż skoki w bok fundują sobie ci, których "potrzeby w związku nie zostały zaspokojone". Przy tym argumencie to uderzam czołem w klawiaturę. Bo to jest argument prymitywny - wycelowany w ofiarę zdrady.
Otóż zdradzają osoby mające rożnego rodzaju DEFICYTY. Między innymi jest to niedowartościowanie i kompleksy, o czym wspominała już blumearine. Do tego dorzućmy jeszcze egoizm i przepis na zdradę gotowy. To widać jak na dłoni w cytowanym przeze mnie poście poniżej:
A teraz do tej osoby która mówi że koleżanka nie powinna zgadzać się na adorację ze strony żonatego mężczyzny, to mówię mało znasz życie, z jednego powodu że niezależnie czy to mężczyzna czy kobieta lubimy być lubiani, akceptowani, komplementowani, zauważani, doceniani, a gdzieś po drodze gdy nasza czujność zwolni może pojawić się uczucie, na które nie mamy wpływu, jest jak choroba która nas uzależnia coraz bardziej, przesuwamy granicę naszej moralności, szukamy wytłumaczenia aż można znależć się w takiej sytuacji jak moja. Nie polecam ale tak się dzieje, tacy są ludzie.
- nie wesoły ale świateczny gnojek
Pięknie się usprawiedliwiasz, grudzień2016. I tak, to prawda, tacy BYWAJĄ niektórzy ludzie, nie pisz, że "są", bo to jest nieprawda.
Jestem ciekawa, czy żona autora nie lubi być "lubiana, akceptowana, komplementowana i doceniana" i ile tego dostała w związku od własnego męża.
Ostatnimi czasy to chyba niewiele, skoro myśli autora zajmuje "anioł"...
A czy żona w związku z zaniedbaniem przez ciebie, grudzień2016 przesunęła swoje granice moralności? Hmmm?...
Jullietka wiem ze Ci ciezko jestes zaraz po .pamietam ten stan jak nie dochodzilo to do mnie ze moj maz moglby kochac inna. Bolalo jak diabli nawet nie moglam tego dopuscic do siebie az w koncu powoli przyszedl dzien ze mialam to w dupie chyba przygotowujac sie psychicznie na ewentualne rozstanie. Stety lub niestety moj maz mnie dzisiaj kocha ale wtedy wydaje mi sie ze raczej mnie nie kochal (nie wierze w to zeby ktos kochal i zdradzal)ale ja nie o tym tylko chodzi o to ze po jakims czasie przychodzi takie cos ze masz to w dupie co on czuje i tego Ci zycze. Zebys poczula kiedys obojetnosc co on czuje to uczucie przy ktorym nie czujesz juz az takiego zalu. Chociaz jakis tam zawsze pewnie zostanie. On mnie kocha wiec z nim zostalam gdyby mnie nie kochal to na pewno dazylabym powoli do rozstania psychicznie sie na to przygotowujac. Nie ma zadnego sensu bycie z kims kto Cie nie kocha. Twoj maz tak sobie wybral jego sprawa moze ta kochanka okaze sie dla niego najwieksza zyciowa kara moze nie. Powoli sie z tym pogodzisz dla siebie nie dla niego.
Mój mąż żdradził mnie 11 lat temu, zdradzał mnie z nią trzy lata...cztery lata nie mogłam się po tym pozbierać. Cztery lata temu poznałam faceta, sprawił że zaufałam , urodziłam drugą córkę, starsza ma 16 lat i znowu zostałam zdradzona, aczkolakek teraz jestem silniejsza o tamto doświadczenie , boli ale umiem bez niego żyć. Ale zostałam okaleczona na resztę życie...i już nie będę w stanie zaufać
Juliettka nie Ty sama zostalas okaleczona na reszte zycia. Ja zostalam zdradzona raz ale w bardzo okrutny sposob z kochanka potworem. Nieraz mowilam do meza ze latwiej by mi bylo to przejsc gdyby ona byla wartosciowym czlowiekiem jakos lepiej by mi sie bylo z tym pogodzic nawet gdyby odszedl ale gdyby nie bylo tam chamstwa knucia i podlosci. Myslalam ze ludzie sa inni, lepsi. Stracilam wiare po tym wszystkim ogolnie w ludzi. Poczytaj moje posty zobaczysz z kim ja mialam do czynienia i jakie pieklo przeszlam. Najbardziej mnie boli w tym wszystkim ze moj wlasny maz nie potraktowal mnie wtedy nawet jak czlowieka. To mi przeszkadza najbardziej w byciu dzisiaj z nim nie sama zdrada. Julliettka ja tez juz nikomu nie zaufam. Z wrazliwej osoby mam wrazenie stalam sie momentami nieczułą pozbawiona wyzszych uczuc osoba. Malo rzeczy mnie wzrusza.Cokolwiek teraz nie zrobie to juz nie bedzie nigdy dawnej mnie. Co nam zostalo? Musimy jakos zyc dalej i trzymac po tym wszystkim. Julliettka musisz nauczyc sie zyc bez niego. Musisz nauczyc sie zyc sama dla siebie i dla dzieci. Nic wiecej nie mozesz zrobic. Zajmij sie dziecmi,praca, czyms co Cie fascynuje i trzymaj sie jakos.
I see beyond jak Ty to robisz ze gdziekolwiek nie napiszesz to trafiasz prosto w sedno. Normalnie uwielbiam Cie za Twoja trafnosc i dosadnosc. No i za nazywanie rzeczy po imieniu.To co piszesz to tylko potwierdza samo zycie. Wszystko sie idealnie zgadza.
,,Mam zamiar zostawić nieruchomość, samochód całkiem nowy i fajny i 3/4 sporej zgromadzonych oszczędności ,,
A widać na co aniołek poleciał, facet nie jest gołodupcem i pewnie kupuje prezenty, jeźdza do hoteli itd., no bo gdzie się bzykają? Niech się tylko dowie, że on z niczym zostanie ha ha
Eni.lij nie ma kochanki, kochanka którzy byli dobrymi ludzmi, nie kłamali, nie oszukiwali i nie byliby egoistami........
Juliettka nie Ty sama zostalas okaleczona na reszte zycia. Ja zostalam zdradzona raz ale w bardzo okrutny sposob z kochanka potworem. Nieraz mowilam do meza ze latwiej by mi bylo to przejsc gdyby ona byla wartosciowym czlowiekiem jakos lepiej by mi sie bylo z tym pogodzic nawet gdyby odszedl ale gdyby nie bylo tam chamstwa knucia i podlosci. Myslalam ze ludzie sa inni, lepsi. Stracilam wiare po tym wszystkim ogolnie w ludzi. Poczytaj moje posty zobaczysz z kim ja mialam do czynienia i jakie pieklo przeszlam. Najbardziej mnie boli w tym wszystkim ze moj wlasny maz nie potraktowal mnie wtedy nawet jak czlowieka. To mi przeszkadza najbardziej w byciu dzisiaj z nim nie sama zdrada. Julliettka ja tez juz nikomu nie zaufam. Z wrazliwej osoby mam wrazenie stalam sie momentami nieczułą pozbawiona wyzszych uczuc osoba. Malo rzeczy mnie wzrusza.Cokolwiek teraz nie zrobie to juz nie bedzie nigdy dawnej mnie. Co nam zostalo? Musimy jakos zyc dalej i trzymac po tym wszystkim. Julliettka musisz nauczyc sie zyc bez niego. Musisz nauczyc sie zyc sama dla siebie i dla dzieci. Nic wiecej nie mozesz zrobic. Zajmij sie dziecmi,praca, czyms co Cie fascynuje i trzymaj sie jakos.
Wiem eni.lij, że nie tylko ja to przechodziłam i to boli najbardziej, że tyle tego dzieje się wokół...że ludzie zagubili miłość.
Ja się trzymam tym razem jakoś w kupie, mam mało czasu aby o tym myśleć. Najgorzej jak przyjeżdża do małej...to mnie rozwala emocjonalnie i te jego podchody, pytania i głupia zazdrość .
Autorze nie funduj takiego piekła swojej rodzinie...zjedzą Cię wyrzuty sumienia. Skup się na rodzinie, zapytaj żony czy jest szczęśliwa, czy czegoś jej nie brakuje i dążcie do ideału, dajcie sobie to czego Wam brakuje, a zapewniam Cię, że wtedy będziesz szczęśliwy , z żoną a nie kochanką.
98 2016-12-27 09:24:23 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-12-27 09:24:52)
On powinien poniesc konsekwencje swoich czynów i przed odejściem do kochanki zabezpieczyć materialnie swoją rodzinę. Szlag mnie trafia, bo zona i dziecko pewnie oszczedzaja a kochanka dostaje prezenty, wyjazdy za to że się kurwi..... i jeszcze facet nazywa ja ,,aniołem,, a o zonie mowi ze ja nienawidzi. Nie musi być z ta zoną, nikt go nie trzyma na siłe. Jak taki nieszczęśliwy, że zaczyna zastanawiać się czy opuscic dziecko to niech idzie w cholerę. Ciekawe tylko czy ta kochanka anioł chce mieć dziecko swoje jeszcze slub itd. .. he he
http://www.netkobiety.pl/t100884.html
Witam, do tej pory tylko czytałem forum ale chyba czas sie wypowiedzieć. Do autora wątku...czy zastanowiłeś sie chociaż raz dlaczego przyjaciółka stala sie aniołem? Zakochanie to żaden argument moim zdaniem. A do Pan ktore wierzą w to ze po przysiedze małżeńskiej tylko śmierć was rozlaczy...jestem facetem i przejechałem sie na tym srogo. Brak komunikacji i zrozumienia oraz otwartości zniszczy kazda przysiege.
Witam, do tej pory tylko czytałem forum ale chyba czas sie wypowiedzieć. Do autora wątku...czy zastanowiłeś sie chociaż raz dlaczego przyjaciółka stala sie aniołem? Zakochanie to żaden argument moim zdaniem. A do Pan ktore wierzą w to ze po przysiedze małżeńskiej tylko śmierć was rozlaczy...jestem facetem i przejechałem sie na tym srogo. Brak komunikacji i zrozumienia oraz otwartości zniszczy kazda przysiege.
On zapewne więcej rozmawiał z tym aniołem
Ale swoje małżeństwo może jeszcze uratować, naprawić. Oczywiście wszystko teraz zależy od niego, co postanowi.
Masz rację co do przysięgi...zgodzę się z tym, ale wszystko można naprawić, a nie zostawiać bo się zakochał. Jeżeli nie zrozumiem dlaczego tak się stało to samo czeka go z kochanka, po fazie zakochania przyjdzie taka sama codzienność jaka ma z źona, a może gorsza, a mozs jak minie zakochanie nie będzie nic...różnie może być.
Ale za rodzinę co by nie zrobił powinien być odpowiedzialny.
Tak jak napisała Ola jeżeli pójdzie do kochanki to niech rodzinę zabezpiecy finansowo.
Wkurza mnie to , że taki zostawia rodzine a potem trzeba się z nim kłócić o każdą złotówkę na dziecko
I see beyond jak Ty to robisz ze gdziekolwiek nie napiszesz to trafiasz prosto w sedno. Normalnie uwielbiam Cie za Twoja trafnosc i dosadnosc. No i za nazywanie rzeczy po imieniu.To co piszesz to tylko potwierdza samo zycie. Wszystko sie idealnie zgadza.
Dziękuję, eni.lij. Cieszę się, że moje posty mogą komuś pomóc.
Pytasz dlaczego czas działa na Twoją niekorzyść.
To proste.
1.Im dłużej działamy bezkarnie , tym bardziej tracimy czujność.
2."Życie" tworzy czasami zadziwiające wręcz niewiarygodne konfiguracje osób, miejsc i czasu.
Wasza trójka jeden czas, jedno miejsce - to możliwe.
3."nieanielski" anioł jest tu słabym ogniwem. Świadomie lub nie, może doprowadzić do konfrontacji.
4.Poza tym banał, ciąża kochanki, ciąża żony itd
Siedzisz na tykającej bombie. Im szybciej ją rozbroisz tym lepiej dla was wszystkich.
Im dłużej ta bomba tyka, tym większe będzie "bum".
W zdradzie małżeńskiej nie jest najgorsze samo pojawienie się tej trzeciej, czy tego trzeciego.
Z tym można sobie poradzić. W końcu nic na tym świecie nie jest dane nam na zawsze.
W zdradzie najgorsze jest kłamstwo, oszustwo.
Ujawnienie wieloletniego romansu męża powali nawet najsilniejszą kobietę, zostawi ślad w jej psychice już na całe życie.
Taka kobieta nie będzie w stanie w pełni zaufać żadnemu mężczyźnie.
Cyngli, opieka naprzemienna to za przeproszeniem "rycie bani" dziecku. Nie powinno żyć na dwa domy, bo to mu zniszczy dzieciństwo i młodość. Moim zdaniem najlepiej by było, gdyby zostało z mamą, a z relacje z tatą ureguluje sąd (no chyba że żona wykaże się taką klasą i spokojem, że nie będzie trzeba). Co by nie mówić... Wszystko, byle nie "opieka naprzemienna".
Autor powinien mieć chociaż tyle szacunku do swojej żony, aby po prostu zniknąć z jej życia. Biedna kobieta.Dlaczego wy, faceci, tacy jesteście? Nie bez powodu mówią, że "głowa siwieje, dupa szaleje". Miałeś wszystko, a i tak się za przeproszeniem puściłeś z jakąś koleżanką.
Nawiasem mówiąc szczerze wątpię, że taki anioł z tej przyjaciółki - bo jaka szanująca siebie i innych ludzi kobieta zdecyduje się na romans z facetem, który ma żonę i dziecko?
Nie masz pojęcia o opiece naprzemiennej, to się nie wypowiadaj w tym temacie. To przez gadanie takich głupot, prawo w tym kraju jest tak nieprzychylne i niedostosowane do potrzeb dzieci i rodziców.
Brak słów na takich.......
Juliettka jesteś jedyną osobą która walczy i wybacza mi to co się dzieje. Mam świadomość że jestem chory, że to nie normalne co robię, dzień w dzień zadaje sobie pytanie czego chcę???
Iść za głosem sumienia, zostać z żoną i dzieckiem, nic nie mówić, zapomnieć i potraktować to jako doświadczenie na całe swoje życie, czy też iść za głosem serca, ponieść się tym emocjom jak ślepiec, wierząc że to będzie wiecznie trwało i zawsze przy moim Aniele będe szczęśliwy.
Nie wiem może będe szczęsliwy, ale ... w końcu w mojej żonie też byłem zakochany i też myślałem że nigdy mi nie przejdzie. Nie mam bogatego doświadczenia, ale jest tu analogia, która mi sugeruje że ta zasłona szcześcia zejdzie mi z oczu i zobaczę zwykłe życie bez tych motylków. Wiem że tak będzie, pytanie kiedy?? Niektórzy piszą 2-3 lata a może 16 lat, 20 lat, tego nie wiemy jak długo może trwać to bym nazwał upojnym szeleńczym uczuciem.
Jeśli wybiorę rozsądek Juliettko to co mam zrobć z tym co czuje do Anioła, zapomnieć ?? Jak to w sobie zmienić, jak się odkochać??
też tak myślę, wyrzuty mi nie znikną.
Autorze nie funduj takiego piekła swojej rodzinie...zjedzą Cię wyrzuty sumienia. Skup się na rodzinie, zapytaj żony czy jest szczęśliwa, czy czegoś jej nie brakuje i dążcie do ideału, dajcie sobie to czego Wam brakuje, a zapewniam Cię, że wtedy będziesz szczęśliwy , z żoną a nie kochanką.
Juliettka jesteś jedyną osobą która walczy i wybacza mi to co się dzieje. (...)
A Tobie wybaczenie forumowiczów jest potrzebne? Hm... .
(...) Mam świadomość że jestem chory, że to nie normalne co robię, (...)
Jeśli ktoś stwierdza, że jest chory, to idzie do lekarza, by przy jego pomocy zwalczyć chorobę. Jeśli ktoś uważa swe zachowania za nienormalne, to zmienia je. Chyba, że to tylko słowa.
(...) dzień w dzień zadaje sobie pytanie czego chcę??? (...)
Kiedy odpowiesz na nie? I przed czym brak odpowiedzi Cię chroni?
Z tym się zgadzam. Kłamstwo najbardziej boli.
W zdradzie najgorsze jest kłamstwo, oszustwo.
Ujawnienie wieloletniego romansu męża powali nawet najsilniejszą kobietę, zostawi ślad w jej psychice już na całe życie.
Taka kobieta nie będzie w stanie w pełni zaufać żadnemu mężczyźnie.
Nie, że wybaczam. Tą relacje z aniołem powinieneś zakończyć zaraz na początku. Motyle w brzuchu nie mają szans przetrwać 16 lat, bo zakochanie to reakcja chemiczna, która dzieje się w naszym mózgu. Z żoną to przechodziłeś, a potem zbudowaliście coś głębszego. Chcesz to samo zaczynać na nowo z inną kobietą, która teraz wydaje Ci się aniołem? Nie lepiej "ulepszyć" to co się już stworzyło?
Jeszcze raz Ci napiszę, że miłość to nie uczucia. ..uczucia są na początku, a reszta zależy od nas.
Sory chlopie ale ty tu jakiś teatrzyk odstawiasz. Ja tego nie kupuje.Szukasz rozgrzeszenia na forum? Przyjrzyj sie sobie czemu sie dzieje tak jak sie dzieje bo lepszego momentu nie bedzie. Nie oceniam ani ciebie ani anioła ani zony bo kazda opowieść ma dwie strony ale ewidentnie cos nie gra w twojej postawie i tak jak mówili przedmówcy, scenariusz sie powtórzy. Mam wrażenie ze nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji swych decyzji. A czy da sie naprawić to małżeństwo? Najpierw chłop musial by żałować tego co zrobil, ja takiej postawy nie widzę. Potem pogadać z żoną i dać jej wybor
cytuje:
Najpierw chłop musial by żałować tego co zrobil, ja takiej postawy nie widzę. Potem pogadać z żoną i dać jej wybor
już sobie to wyobrażam tą rozmowę.
Usiądź proszę, mam Ci coś do powiedzenia. Chciałem Ci powiedzieć, że jestem zakochany w innej, zdradzałem Cie, ale naprawdę tego żałuję i obiecuje że skończyłem z tym, zerwałem z nią kontakt i to już jest zamknięta historia. Musiałem to z siebie wyrzucić wiesz bo czułem, że najważniejsze w naszym związku to uczciwość. To stawiam na pierwszym miejscu, gardzę nie uczciwością. No to skoro to powiedziałem i wiesz jaki ze mnie uczciwy człowiek, to teraz napijemy się dobrego winka, a Ty spokojnie sobie to przemyślisz, prawda?
Przepraszam za mój sarkazm, ale nie da się tego omówić co zrobiłem. Nie mogę zrzucić z siebie poczucia winy za to co zrobiłem na żone i oczekiwać że ona teraz będzie odpowiedzialna za dalszy rozwój wydarzeń. Jeśli zdecyduje się pozostać, będę musiał z tym żyć jak z rakiem.
A na serio, czy żałuje ? - TAK i to bardzo, to trudne do uwierzenia ale naprawdę tego wszystkiego żałuję, i boję się że skrzywdzę dwie osoby.
Poczucie winy nie służy nikomu. Poczucie winy jest zwodnicze, bo w efekcie polega na zajmowaniu się wyłącznie sobą, wyłącznie swoimi przeżyciami, wyłącznie swoimi uczuciami. Jeśli jednak przy nim się upierasz, to będziesz je miał niezależnie od decyzji.
Twierdzisz, że zostając z żoną, będziesz musiał żyć z "rakiem". Jeśli zdecydujesz się żyć wyłącznie z kochanką, to "raka" zabierzesz ze sobą.
Jeśli żałujesz (a nie tylko mówisz, że żałujesz), to decyzję masz za sobą: zakończenie romansu.
I nie bój się tego, że skrzywdzisz dwie osoby. To już masz za sobą. Już je skrzywdziłeś. To, że żona nie wie o romansie nie znaczy, że nie została przez Ciebie skrzywdzona.
Moim zdaniem, zrywając z kochanką możesz poczuć ulgę. Oczywiście nie od razu bo to związek toksyczny ( z definicji) , ale po jakimś czasie. Musisz całkowicie zerwać kontakty. Odzwyczaisz się od rytuałów- ukradkowych spotkań, smsów, itd. Teraz swoją uwagę , myśli kierujesz na dwie kobiety, potem skupisz się znów tylko na żonie i dziecku. Będziesz "w środku". Skoro jesteś przyzwyczajony do dzielenia części życia z przyjaciółką- niech się nią stanie żona. Jest spota szansa na to, że po detoksie dowiesz się, którą tak naprawdę kochasz i czy na pewno nie kochasz żony.
bleumarine napisał/a:Juliettka napisał/a:To niech coś robią aby byli szczęśliwi. To co daje kocbance równie dobrze mlze dać żonie i jezeli się postara może byc równie szczęśliwy. ..przecie to wszystko zeleźne jest od nas samych. Odejdzie taki od zony, bo sie zakocha a po paru latach okazuje się ze cale to zakochanie minęło
Dokładnie tak, zamiast prężyć muskuły przed kochanką, poświęcać jej czas i energię, pokazywać jaki to jest zajebisty, niech poświęci czas i uwagę żonie, jesli mu cos nie pasuje rozmawia z nią, idzie na terapię, a nie wskakuje pierwszemu lepszemu aniołkowi do łóżka, bo żona be, bo sie wypaliło i inne tere fere.
Piszesz Femme że zdrada to w takim wypadku cos dobrego, a guzik prawda, jak mu tak zle i nie kocha to niech odejdzie w diabły, a potem szuka anioła, a nie przeskakuje z łóżka żony do kochanki, jak małpa ktora nie puści gałęzi zanim nie chwyci kolejnej.
I ileż mozna tak przeskakiwać z gałęzi na gałąź, bo z takim podejściem, że nie ma co ratować, lepiej isc dalej szukać szczęścia, to co dwa lata nowy anioł się kroi.j
Moim zdaniem tacy ludzie z podejściem jak Femme na wstępie zaczynając związek powinni informować...wiesz będę z Tobą ale jak mi się znudzisz, zakocham się w kimś innym to od ciebie odejdę...wtedy wszystko było by łatwiejsze...o ile mniej było by rozwodów, o ile mniej skrzywdzonych na całe życie osób, o ile mniej dzieci wychowunacych się w rozbitych rodzinach.
Sama jestem po zdradzie, po rozwodzie i kiedy kolejny raz zaufałam, przyszła na świat druga córka znowu dostalam tego samego kopa w postaci zdrady i rozstania.
Czy my rodzimy dzieci aby potem wychowywać je w rozwalonej rodzinie, aby lazić po sądach i kłócić się o każdy grosz na te dzieci, bo szanowny zakochany chce łożyć jak najmniej.
Kiedyś tego nie było, naprawiali to co się psuło, a teraz? Po co naprawiać jak można mieć nowe z motylami w brzuchu. Jak takie osby mogą spokojnie patrzeć na siebie w lustrze, mówić żonie kocham, nie zdradze, nie zostawię a potem powiedzieć zakochałem się w innej odchodzę. Jak mogą taki los gotować swoim dzieciom, żonom i mężom.
Miłość to odpowiedzialność, to stawianie szczęścia rodziny nad własnym, to świadomść że nie zawsze będzie tak samo, bo każdy się zmienia. Większość niestety zapomniała co to jest miłość
Nie przeinaczaj moich słów. Będę z kimś póki będę go kochać, jak przestanę to odejdę.
Przestań tez pisać jakie to kiedyś małżeństwa były fajne. Nie były.Były udane i te nieudane. Kobieta była bardziej zależna od męża niż dziś, a jak podskakiwała to nie raz po głowie dostała, a rozwody były piętnowane. Moja prababcia na łożu śmierci płakała, że nie chciała brać ślubu, takie te małżeństwa były.
113 2016-12-27 15:37:52 Ostatnio edytowany przez bleumarine (2016-12-27 15:38:42)
I see beyond jak Ty to robisz ze gdziekolwiek nie napiszesz to trafiasz prosto w sedno. Normalnie uwielbiam Cie za Twoja trafnosc i dosadnosc. No i za nazywanie rzeczy po imieniu.To co piszesz to tylko potwierdza samo zycie. Wszystko sie idealnie zgadza.
I ja sie pod tym podpisze.
Czytałam ostatni post I see beyond i zgadzam się z każdym słowem. Odnośnie dobroduszności odchodzącego, dokładnie tak było u nas, odchodząc powiedział mi że nic nie chce, mieszkanie zostawia dzieciom, zdaje sobie sprawę z czym mnie zostawia i bedzie płacił rownież ratę kredytu. A po trzech miesiącach zaczął łazić po prawnikach, chciał mieszkanie sprzedawać, bo on tez sobie chce cos swojego kupic, a jak mówiłam ze pójdę z dziećmi pod most to wzruszał ramionami. Raty najpierw zaczął spłacać polowe, a teraz nie płaci wcale, bo jak twierdzi nie bedzie płacić za mieszkanie, z którego go wyrzuciłam... Nawet o samochodzie zaczął wspominać, że trzeba by podzielić, chociaż jest mój.
Bleumarine cos mi sie zdaje ze ta pani kochanica niezle pierze Twojemu mezowi mozg. Ja bym nawet wtedy nie wpadla na to ze mozna byc az tak bezczelnym zeby tak sie wpieprzac w nieswoje sprawy i mowic facetowi ile ma dawac na dzieci i truc mu dupe ze to wlasnie ja ciagne z niego pieniadze swoja droga na jego dziecko. A pozniej jak mi opowiadal to masakra do jakiego stopnia potrafi byc takie babsko bezczelne. A Ci glupi faceci daja sie na to nabierac nie widzac tego ze tym babom chodzi tylko o to zeby bylo jak najwiecej kasy dla nich i dla ich dzieci. Jak faceci moga byc az tak durni? Przeciez ta kobieta ktora zostawiaja wychowuje ich dzieci i za cos je musi wychowac. Dopiero jak przezylam to zrozumialam jak to dziala.
115 2016-12-27 16:03:38 Ostatnio edytowany przez Symbi (2016-12-27 16:04:43)
[
Będę z kimś póki będę go kochać, jak przestanę to odejdę.
.
Byle nie w cudze ramiona
Masz egoistyczny punkt widzenia. Myślisz tylko ze swojego punktu widzenia. Równie dobrze ktoś może przestać Cie kochać w chwili, gdy Twoje uczucia będą w stanie największego rozkwitu i Cię zwyczajnie zostawi z twoją miłością. Ale cóż, cierpienie uszlachetnia ponoć.
Bleumarine cos mi sie zdaje ze ta pani kochanica niezle pierze Twojemu mezowi mozg. Ja bym nawet wtedy nie wpadla na to ze mozna byc az tak bezczelnym zeby tak sie wpieprzac w nieswoje sprawy i mowic facetowi ile ma dawac na dzieci i truc mu dupe ze to wlasnie ja ciagne z niego pieniadze swoja droga na jego dziecko. A pozniej jak mi opowiadal to masakra do jakiego stopnia potrafi byc takie babsko bezczelne. A Ci glupi faceci daja sie na to nabierac nie widzac tego ze tym babom chodzi tylko o to zeby bylo jak najwiecej kasy dla nich i dla ich dzieci. Jak faceci moga byc az tak durni? Przeciez ta kobieta ktora zostawiaja wychowuje ich dzieci i za cos je musi wychowac. Dopiero jak przezylam to zrozumialam jak to dziala.
Niestety zrobią wszystko, co ten ich anioł od siedmiu boleści powie, nie ważne, że kosztem własnych dzieci
Moja rada - kończysz romans, wracasz do żony i o wszystkim zapominasz.
Oczywiście nic jej nie mówisz. Nigdy. Ta wiedza nie jest jej do niczego potrzebna.
Jak się dowie, to się dowie, trudno, gorzej już i tak nie będzie. Istnieje cień szansy, że się nie dowie.
Moim zdaniem w tej chwili to najlepsze co możesz zrobić. Jak już ochłoniesz i w bani sobie poukładasz,
sam dojdziesz do wniosku, że ta twoja żona, to jednak najlepsze co cię mogło w życiu spotkać
i nigdy więcej nawet nie spojrzysz na żadną inną dupę. Masz jeszcze możliwość wszystko poukładać.
Zaraz odezwą się głosy, że żona ma prawo wiedzieć... miliony żon na całym świecie nie wiedzą i są szczęśliwe.
Pokażcie mi chociaż jedną, która wie i też jest szczęśliwa. Nie o wszystkim żony muszą wiedzieć, czasami tak jest po prostu lepiej.
Moja rada - kończysz romans, wracasz do żony i o wszystkim zapominasz.
Oczywiście nic jej nie mówisz. Nigdy. Ta wiedza nie jest jej do niczego potrzebna.
Jak się dowie, to się dowie, trudno, gorzej już i tak nie będzie. Istnieje cień szansy, że się nie dowie.
Moim zdaniem w tej chwili to najlepsze co możesz zrobić. Jak już ochłoniesz i w bani sobie poukładasz,
sam dojdziesz do wniosku, że ta twoja żona, to jednak najlepsze co cię mogło w życiu spotkać
i nigdy więcej nawet nie spojrzysz na żadną inną dupę. Masz jeszcze możliwość wszystko poukładać.
Zaraz odezwą się głosy, że żona ma prawo wiedzieć... miliony żon na całym świecie nie wiedzą i są szczęśliwe.
Pokażcie mi chociaż jedną, która wie i też jest szczęśliwa. Nie o wszystkim żony muszą wiedzieć, czasami tak jest po prostu lepiej.
Ja też jestem zdania, aby żonie nie mówić.
Naważyłeś piwa to sam je wypij, a potem poradz sobie z kacem. Po co i ona ma się męczyć
119 2016-12-27 17:01:13 Ostatnio edytowany przez bullet (2016-12-27 17:15:10)
grudzień2016 napisał/a:Dla pocieszenie tych panień którym się wydaje że nie mam sumienia, oznajmiam że racjonalnie patrząc mam w nosie czy rozwód będzie z mojej winy i jak wielkie będą alimenty. Mam zamiar zostawić nieruchomość, samochód całkiem nowy i fajny i 3/4 sporej zgromadzonych oszczędności
Ja lubię wracać do starych historii na tym forum za jakiś czas. Ileż to postanowień, deklaracji i obwieszczeń się tu naczytałam napisanych w emocjach...
...
ależ i_see ... przecież to zamiar na dziś , jutro moze sie zmienić. Przysięgając miłość tez miał zamiar dochować wierności, a tu proszę jak gładko mu idzie ...
Trzeba na to więc brać mocny margines
...Ja też jestem zdania, aby żonie nie mówić.
Naważyłeś piwa to sam je wypij, a potem poradz sobie z kacem. Po co i ona ma się męczyć
1. Przecież to i tak się rypnie wcześniej czy później. Im później tym gorzej.
2. Koleś teoretycznie za swój "błąd" nie poniesie żadnej kary, to tylko go z czasem rozzuchwali. Kwestia czasu jak powtórzy manewr.
Teraz wbrew pozorom całe karty w rękach ma jż autora. Autor choć myśli, że ma pokera i rozgrywa partię tak na prawdę nie ma nic.
Trzeba zdać się na wyrok jż, może przebaczy ale do tego musiała by być skrucha i "chęć szczera" naprawy, a tego u autora nawet namiastki nie widać, więc to się nie uda co mu proponujecie.
Bez przyznania gangrena będzie coraz bardziej się rozwijać, aż smród będzie nie do wytrzymania. Trzeba szybkiego cięcia ... ale do tego trzeba mieć jaja, na to autor się nie odważy bo się boi .... o siebie rzecz jasna. Potrafi wyłącznie okłamywać, rozczulać się nad sobą. Gdyby było inaczej sprawa już była by załatwiona w tę czy druga stronę.
Jasne ze jest cień szansy ze sie nie dowie. Co jeśli jednak sie dowie? Ludzi życzliwych nie brakuje a i swiat mały.. Wydaje mi sie ze większym ciosem będzie dla niej to ze byla oklamywana niż to ze została zdradzona, zwłaszcza ze zdrade tez można przepracować z korzyścią dla zwiazku jeśli tylko oboje beda chcieli. Ja uważam ze na kłamstwie nic dobrego nie urośnie ale to moje zdanie i moje podejscie
Czy aby przyjaciółka nie naciska żebyś w końcu coś postanowił, bo kochanką być wiecznie nie chce. Coś jej naobiecywałeś? Jakoś Twoje wyrzuty sumienia mnie nie przekonują.
Co jeśli jednak się dowie?
Prawdopodobnie jej to zryje psychikę na zawsze, a jego doprowadzi na salę rozpraw, gdzie odbędzie się szybki rozwód z orzeczeniem jego winy.
Dlatego moim zdaniem całkowicie pomijalne znaczenie ma fakt, kiedy ona się o tym dowie i czy od niego osobiście czy od życzliwych na mieście.
Jak się dowie, to będzie koniec. Nie wierzę w wybaczenie zdrady, a tym bardziej w zapomnienie i przejście nad tym do porządku dziennego.
Nawet czytając wątki tutaj na forum i historie, gdzie po zdradzie partnerzy są dalej razem czy tam zeszli się po czasie... nie wygląda to różowo.
Czas mija, lata lecą, niby wszystko gra, ale jednak to nie to.
123 2016-12-27 17:35:54 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-12-27 17:42:11)
Czy aby przyjaciółka nie naciska żebyś w końcu coś postanowił, bo kochanką być wiecznie nie chce. Coś jej naobiecywałeś? Jakoś Twoje wyrzuty sumienia mnie nie przekonują.
No właśnie, bo o tym jakoś uparcie milczysz, co na to wszystko ta twoja przyjaciółka? Jak ona się na to wszystko zapatruje i jak sobie wyobraża dającą się przewidzieć przyszłość?
Zostawisz żonie mieszkanie, samochód, oszczędności, tak? No i? Co dalej? Wprowadzasz się do Anioła czy co się dalej dzieje? Masz już jakiś plan na najbliższe miesiące?
Anioł o nim wie w ogóle i jest na to przygotowana czy to tylko twoje wizje jakieś i fantazje? No bo wiesz, może warto by było ją uprzedzić, żeby się później ciężko nie zdziwić
....Zostawisz żonie mieszkanie, samochód, oszczędności, tak? No i? Co dalej? Wprowadzasz się do Anioła ...
no weźźź, nie zdążyłby przekroczyć jej progu.
Anioł by gołodupcowi zasadził takiego kopa, że koleś by w powietrzu z głodu przymierał....
Dokladnie anderstud to co piszesz czas mija lata leca niby wszystko gra ale jednak to nie to. I juz nigdy nie bedzie. I albo ktos nauczy sie zyc w tym nowym dziwnym zyciu jezeli bardzo chce z ta druga osoba byc albo to koniec. Innej opcji nie ma. To sprawa dyskusyjna czy lepiej wiedziec czy nie. Sa plusy i minusy. Ja z jednej strony wolalabym nie wiedziec a z drugiej nie wyobrazam sobie zeby ktos za plecami robil ze mnie idiotke.
126 2016-12-27 18:08:29 Ostatnio edytowany przez horses (2016-12-27 18:17:48)
Nie wiem, dlaczego zakładacie, że Aniołowi chodzi o majątek pana Grudnia.
Sam pisze, że miał długoletnią przyjaciółkę i otrzymywał od niej dużo wsparcia.
Takie rzeczy się zdarzają.
Później pisze, że on ją w sobie rozkochał. Rozumiem, że adorował, pokonywał kolejne granice.
To było działanie z premedytacją i trudno się dziwić, że kobieta mogła się zakochać.
Więź już była wcześniej.
Nie pasuje mi to do tego co pisze pan Grudzień, o tych wyrzutach, że jest słaby itp.
Myślę, że dostałeś to co chciałeś i teraz nie wiesz, co z tym zrobić. Masz żonę i zakochaną w Tobie kobietę.
Trudna sytuacja, a nawet bardzo trudna jeśli i Ty kochasz Anioła.
Myślę, że skrzywdziłeś i Anioła i żonę. Choć jeśli żona nic nie wie, to masz jeszcze szansę uratować rodzinę i nie obarczać ją cierpieniem.
Tylko, czy jeśli uratujesz, to nie zaczniesz tęsknić do Anioła. A jeśli zostaniesz z Aniołem, to czy nie zaczniesz tęsknic za żoną?
Eni.lij ja długo zwlekałam z wizytą u prawnika, nie czułam się na siłach, a tak miedzy bogiem a prawda to chyba nie chciałam urazić swojego księcia. A on się w tym czasie bawił, jeździł gdzie chciał, chodził a aniołem po restauracjach. Dopiero prawnik uświadomił mi, że to okradanie własnych dzieci, że zachował się jak zwykły dupek. W listopadzie złożyłam pozew o spore alimenty, właśnie czekam na rozprawę... Koniec utrzymywania cudzych dzieci kosztem własnych.
Widzisz Bleumarine jest cos takiego jak jakies cholerne zaslepienie zaraz po. Pamietam ze wtedy nie dostrzegalam roznych spraw malo tego sporo bylo takich ze wmawialam sobie ze to moja wina. Gdyby wtedy doszlo do rozwodu to dalabym sobie wszystko wmowic i zrobic sie niezle na cacy. Kto by na tym najbardziej ucierpial? Oczywiscie dziecko. Dobrze ze przejzalas na oczy i nie daj sie mu. Jesli nie ze wzgledu na siebie to ze wzgledu na dzieci. Z jakiej racji on ma jezdzic do spa a jego dzieciom zeby wszystkiego brakowalo. Horses jest moze 5 procent facetow ktorzy mysla o swoich dzieciach kiedy pojawi sie pani aniol.Cala reszta ma z bani taki cyrk ze nie wie jak sie nazywa i kim sa jego dzieci.
129 2016-12-27 22:46:34 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-12-27 22:59:36)
A gdyby tak rzeczywistość alternatywna?
Twoja żona ma przyjaciela, takiego "od serca" i "od lat". W małżeństwie z Tobą jest różnie: czasem różowo, czasem mniej. Ale kocha Cię. Rodzi Ci dzieci, bo kocha Cię. Dba o Ciebie, znosi lepsze-gorsze dni. Czasem czuje się "pominięta", "zaniedbana", urażona może Twoim brakiem zainteresowania. Ale kocha Cię, jak już zaznaczyłam wcześniej Mijają dni, miesiące, lata. Ty się nie zmieniasz, ona zaczyna czegoś "nie doświadczać". I jest ten przyjaciel, który po prostu "jest". "Zauważa" ją, dowartościowuje, słucha, nie ocenia. Taki ...Anioł
Więc Twoja żona "płynie". Zaczyna się starać. Ale nie dla Ciebie. Bo Ty jej nie WIDZISZ. Stara się dla Niego. Najpierw zastępuje Cię nim w swojej głowie, potem w pragnieniach, na końcu w łóżku. Jesteś ten"drugi". Przynajmniej dla niej, bo oficjalnie chyba nie? Liczy się JEGO zdanie, nie Twoje. Liczy się czas spędzony z nim, nie z Tobą. Jesteś wyrzutkiem. Wyrzutkiem jej myśli. Myślenie o Tobie boli, bo przypomina jej o jej własnej nikczemności. Więc to właściwie Twoja wina, bo swoim wcześniejszym postępowaniem doprowadziłeśdo tego. A ona jest teraz na rozdrożu. Bo nie wie, co wybrać: wielką miłość (przez wielkie M) czy obowiązek (przez małe o).
A teraz Ty. Doradź coś swojej żonie.
Twoje życie nie "rozpadło się". Sam je "rozpadłeś"3 lata temu. Szukasz porady czy rozgrzeszenia? Pierwsze zapewne dostaniesz, z drugim o tyle trudno, że zły adresat
130 2016-12-28 10:04:46 Ostatnio edytowany przez Paulla28 (2016-12-28 10:05:20)
Żony się nie zdradza, przecież ta przysięga do czegoś zobowiązuje do jasnej cholery, po co bierzecie śluby jak później macie w dupie drugą połowę i dzieci. Ludzie obudżcie się i zacznijcie myśleć. Jest problem, to się rozmawia i go rozwiązuje, stara coś zmienić a nie szuka wrażeń pod kiecą u drugiej baby czy w porach u jakiegoś faceta. W tych czasach ludzie nie mają zadnych zasad moralnych. Spodoba mu się jakaś , bo ładniejsza, bo fajnie się gada i już leci bo się wielce zakochał, a gówno się zakochał, tak jak ktoś napisał wcześniej, nie mylcie pożądania z zakochaniem. Trzeba myśleć jak cos zaczyna się dziać, mam żone i dzieci mówie stop , a nie lece dalej bo kuźka stanęła i nie potrafie się opanować. Mnie to szlak trafia jak czytam takie historie. Sam sobie narobi problemów a później nie wie, co zrobić biedaczek. Zdradziłeś żonę to odejdź, bo gdybyś kochał nie dopuścłbyś do tego, nikt kochający by do tego nie dopuścił i nie zatruwaj jej życia bo jesteś egoistą myślącym tylko o sobie. Johny deep powiedział ; Jeśli kochasz dwie osoby na raz i nie możesz zdecydować , którą wybrać, wybierz te drugą, bo gdybyś na prawde kochał tę pierwszą nikt inny by się nie pojawił. Także miej trochę odwagi i odejdź.