Historia jakich było milion, sam zaczytuje sie i szukam podobieństw do swojej sytuacji .. wytlumaczenia i rozwiazania.
bo sam nie potrafie na tą chwile tej sytuacji rozwiazać ...
Przeżyłem 5 lat cudownego zycia w drugim życiu ....
...
Mam 38lat, dwojka dzieci, zwiazek partnerski od 17 lat ... ustatkowana sytuacja finansowa, wlasnie wprowadzamy sie do nowego domu.
Poznalem Ewe (imie zmienione) 5 lat temu, moze nawet wiecej, zawsze mi sie podobala, widywalismy sie kilka minut moze w tygodniu .. ot taki zwiazek czysto biznesowy.
Ona męzatka ale wtedy bez dzieci ..
Moj zwiazek 17letni .. hm.. cóż .. chyba każdy zrozumie że z takim stażem przeszlismy wiele trudnych momentow, ale tez .. duzo sie zmienilo, juz nie mamy nascie lat, pojawily sie rozczarowania, zupelnie inne oczekiwania, zupelnie inna rzeczywistosc niz na początku, cos zgaslo. Niby są dzieci i mamy fajny klimat, wspolne wakacje itd... to jednak ja widze sporą roznice. Nie jestesmy malzenstwem, sami pochodzimy z rozbitych rodzin wiec jakos parcia nie bylo ...
Nie chce powiedziec że szukalem przygod, bo nie szukalem, to byl przypadek ..
Ewa 8 lat mlodsza ode mnie .. podczas jednej rozmowy jakos tak .. przelecial błysk, piorun .. wiem ze to smieszne z ust 38 latka (wtedy 33), ale cos zadrżało.
Napisalem jakiegos maila, zwykly biznesowy, nie mialem pojecia że tak to potoczy sie dalej ...
po kilku tygodniach spotkalismy sie na kawie, zwykla rozmowa doroslych ludzi, nic specjalnego, ona opowiadala jak wyglada jej swiat, ja opowiadalem jak wyglada moj. Widac bylo obustronne zachwycenie. Ewa to osoba mega zorganizowana, czego nie ma w mojej kobiecie. Zaradna, poukladana z pomyslem na zycie, zupelnie jak ja. Jej maż .. jakby lustro mojej kobiety.. niby szanujacy i kochajacy, to jednak bez namietnosci, bez emocji, bez wyrazu. Podobalo jej sie we mnie wszystko i z wzajemnoscią.
Od tej pory rozmawialismy duzo zeby nie powiedziec za duzo .. setki maili, setki telefonow .. setki spotkan.
Wpadalismy bardziej i bardziej, zachwycil nas ten swiat, inny swiat, namietny swiat, swiat zupelnie inny do tego ktory mielismy oboje z dlugich - za dlugich chyba zwiazkach.
Po 2 m-cach spotkalismy sie w mieszkaniu mojego kolegi, sami .. rozmawialismy chyba z 2 godz. byla sliczna, jak aniol, kobieca, taka jaka chcialem zawsze. Drobna, skromna i w oczach mega magnes. Pocalowalem ją, hyh .. to nawet nie byl pocalunek .. jakos tak .. muskalem ją a to po szyi, a to w usta, a to w czolo, w nosek .. to nie byl pocalunek a rozwalil nas na łopatki oboje. Czegos takiego nigdy nie przezylem ... nigdy. ... serce drżało mocno, jej oczy mnie wciagaly ... dotykalem ją po poliku, zachwycalem sie obojczykiem .. tam nic wiecej nie bylo a oboje bylismy jak w niebie, spelnieni, szczesliwi ...
Oczywiscie nie trzeba bylo dlugo czekac na kolejne spotkanie. Wspolny spacer w nocy do parku i mega gigantyczny pocalunek, mega usciski i mega emocje. Jeju poczulem sie jak nastolatek ... wiem ze to smieszy wielu z Was, ale bylo mi tak cudownie. Takich spotkan bylo wiecej, w roznytch miejscach, z dala od cywilizacji .. zawsze w ten sam sposob, ona na zakupy, ja tez .. a o 21 w umowionym mieiscu. Na chwile, na 5 minut .. ja zwsze ze szczescia podnosilem ją do gory, moglbym tanczyc od razu z nia, dotyk nosa i zapach ciala bede pamietal do konca zycia ...
Po pol roku znajomosci spotkalismy sie w hotelu. Ja na nic nie naciskalem, ona miala gigantyczne opory, ja duzo mniejsze. Wiadomo po co tam jestesmy, wlasnie wpadamy do tego samego worka co tysiace innych osob. Sami z tego zawsze dwrilismy, to bylo dla mnie jeszcze kiedys niewyobrazalne .. isc do hotelu z inna kobieta !!!.. to bylo mega przezycie dla nas obojga.... ale paradoskalnie jeszcze bardziej nas zblizylo ..
To byla najpiekniejsza noc w zyciu mimo ze nie bylo seksu ... jesli pytacie co bylo ? ... sam nie wiem co to bylo, dochodzilismy kilka razy ale nie zdecywoalismy sie kochac tak konkretnie. Oboje wiedzielismy gdzie jestesmy i po co .. ale bylo nam i tak juz mega cudownie.
spotkalismy sie tak jeszcze kilka razy, to w hotelu, to w parku, to u niej w domu .. nawet na kwadrans potrafilem wpasc zeby ja po prostu podniesc na rece i usciskac. Ona byla zachwycona, nigdy tak nie miala, a mnie ta jej radosc i szczescie tak strasznie nakrecalo. Prowokowalismy sytuacje bardzo i widywalismy sie co drugi dzien prawie. Bylismy mega szczesliwi.
Po kolejnym miesiacu znowu spotkanie w hotelu i tym razem ... sex. Nie nalezymy do ludzi ktorzy 'biegają' po łózku. Dla nas sex to mega przezycie, cos mega waznego ... Ona byla totalnie zmieszana bo ... zdradzila meza. Pewnie powiecie ze zrobila pare miesiecy temu, ale ów fizycznosc byla mega przezyciem. Wtedy powiedzialem że ją strasznie kocham i jej nie zostawie. Rozplakala sie ... lezelismy dlugo obok siebie z walącymi sercami... ale tej nocy kochalismy sie do rana ... i podkresle jeszcze raz słowo .. kochaliśmy się .. to bylo i uczucie i fizycznosc w jednym, to bylo szalenstwo ale przezycie cydowne ...
Takich spotkan bylo jeszcze duzo. Kochalismy sie w jej mieszkaniu, w moim mieszkaniu, w hotelu .. spotykalismy sie w parku, gdzies zeby przez chwile na siebie popatrzec. To trwało rok, moze dwa ...
Jeju .. jak sobie to przypomne teraz, to podle wszystko, wiem ze poleje sie fala krytyki ..
W domu żona z dziecmi (malymi wtedy) ... kochalem i kocham wszystkich, ale tu bylo cos innego ... to bylo prawdziwe zakochanie... mega namietne.
Tak żylismy w drugim zyciu kolejny rok, tysiace rozmow, zdecydowanie wiecej niz w domu .. nie zaniedbujac przy tym swoich rodzin, dacie wiare ?
W ktoryms momencie Ewa zdecydowala sie na dziecko ze swoim mezem, kochajac mnie, absurd prawda .. ten jej zwiazek nie byl fatalny, byl mniej namietny ale byl, zupelnie jak moj zwiazek.
Zaszla w ciaze ale jesli zapytacie czy przerwalismy spotkania, to odpowiem że nie! .. kochalismy sie dalej, widywalismy sie dalej ... przezylismy wiec jej porod... oczywiscie ilosc spedzanego razem czasu znacznie spadla, ale to mi nie przyszkadzalo bo oboje cieszylismy sie nawet rozmową, mignieciem w sklepie.
Czy byly proby przerwania tego? oczywiscie ... zaraz po porodzie przyszedl dolek, zdecydowalismy sie przerwac zwiazek i skupic sie na rodzinie ...
I to byly najgorsze 2 tyg w moim zyciu. Czulem sie jakbym stracil pół ciała .... 2 tygodnie bo potem spotykam ja .. celowo .. gdzies na miescie, idziemy na herbate i mowie że ją kocham ... ona ma łzy w oku.... i znowu razem ..
Kolejne spotkania, teraz u mnie, kochamy sie, szalejemy za sobą ... mija kolejny rok, dwa ... mamy lepsze i gorsze dni, tzn. .. znowu chcemy to przerwac ale uczucie tak silne ze oboje nie dajemy rady ... maile o 3 nad ranem (specjalnie zwobilismy tajne konta), duzo rozmow, wyrzuty, powroty ...
Mało ?
no mało, wiec przychodzi druga ciaża .. przez chwile nawet istnieje ryzyko ze to moje dziecko ... minimalne ryzyko ....
Teraz czasu zdecydowanie mniej, nie spotykamy się juz zeby byc razem, zostaja telefony, maile, przypadkowe migniecia gdzies na miescie. Wysyla mi swoje zdjecia a ja ciesze sie jak dziecko ... szalenstwo ? oczywiscie
Czas płynie, dzieci moje rosną, spotykamy sie na placach zabaw, ona zawsze sama z dwojka, ja zawsze sam ze starsza dwojką ... dzieciaki zaczynaja rejestrowac nawet 'koleżanke' ale co mogą sobie pomyslec. Jeju obłęd prawda ... Ona mega zachwycona moją zaradnoscia .. ja zawsze dla dzieci wszystko i zawsze tylko tata tata .. .u niej odwrotnie ..
Wiadomo że na czulosc miejsca nie ma, ale nie przeszkadza mi to, w rozmowach telfonicznych wracamy wspomnieniami do naszych momentow .. do czulosci .. do namietnosci .. do żaru ktory lał sie z kazdej strony ...
Mija pięć lat tego drugiego życia ... 2 m-ce temu w glupi sposob sprawa wychodzi na jaw. Mąż bierze do reki jej telefon a tam mail ode mnie, nie skasowala, zostawila na chwile, pobiegla do dziecka. Na cale szczescie nie bylo tam za duzo napisane, tzn. .. kocham tesknie itd... ale w obie strony.
Szybko wpadl ze to chodzi o mnie .. ona nawet nie probowala mnie chronic, ratowala to co mogla zeby utrzymac swoj zwiazek.
On zadzwonil nastepnego dnia, oczywiscie na poczatku - gdzie jestes sq....u .. wpierd.... Ci itd... Potem jakis szantaz .. ze wszystko powie mojej kobiecie .. nie doszlo do tego, moja kobieta nic nie wie, moj swiat jest nietkniety, jej wlasnie legl w gruzach... Napisala tylko sms'a ze mleko sie wylalo i wszystko upadlo, zebym nie pisal wiecej ...
... To koniec historii ... minal kolejny miesiac od godziny zero. Status ten sam, ona buduje na nowo zaufanie o ile cokolwiek mozna zbuydowac. Wiem gdzie pojawia sie w roznych miejsach i pare razy tam na nia poczekalem. Rozplakala sie i prosila zebym dal jej spokoj, nie umiem .. co miesiac jestem w tym samym miejscu i spotykam ją .. ona strasznie sie boi, placze, maz widocznie postawil jej warunek ze jesli bedzie sie ze mna kontaktowala .. to koniec... wiec trzyma sie tego, wiem ze nie jest szczesliwa ale wiem ze przelozy dobro swojej rodziny nad swoje prywatne szczescie .. wiem to, wiem jak funkcjonuje ..
Dla mnie to koniec swiata, mozecie sie domyslec co mam w glowie, jak krwawi serce. Nie oceniajcie mnie/nas .. takie rzeczy sie zdazają .. czasem taka milosc sie pojawia .. wiem ze to absurd, ze jestesmy skonczonymi debilami .. ale przez 5 lat bylo nam idealnie, to bylo drugie zycie. 5 lat to jak dobry zwiazek, wiedzielismy o sobie wszystko, zachwyceni bylismy ciagle sobą .. ona moja zaradnoscia, jak postepuje z dzieciakami, jak postepuje w zyciu, a ja jej osoba .. jej zaradnoscia, jej emocjami, jej poczuciem humoru ..
Czy to wroci ? hm.. jesli pojawilo sie 5 lat temu to czy pojawi sie znowu? ona ma male dzieci, zero czasu dla siebie.. ci co mają ten etap za soba wiedza jak jest. nie ma kiedy pomyslec o sobie bo tylko dom dzieci dom dzieci. Ja mam wiecej czasu, dzieciaki odchowane w miare .. i ciagle tesknie.
WIem ze najlepiej urwac kontakt i nauczyc sie zyc na nowo ... jak to ktos napisal ... serce nie ma rozumu .. a rozum serca nie zrozumie ...
Nie mamy ze soba kontaktu, tzn. ja bardzo o kontakt zabiegam ale ona tak potwoernie boi sie .. ze od razu placze ... nie mam serca jej tego robic wiec odchodze, mowie tyklo ze ją kocham i odchodze .. wracam do domu i wyje ...
jeeju wiem co napiszecie, dac jej spokoj, jestem mega nie fair bo ona ma bagno a ja ciagle spokoj. wiem ze to mega nie fair ale przeciez nie zgotuje sobie piekla w swoim domu, to nic nie zmieni. nie bedziemy razem, to pewne, ale czy to wroci kiedys? ta namietnosc?
To dobilo oczywiscie moj zwiazek w ktorym namietnosci nie bylo, a teraz nawet nie ma swiatelka w tunelu zeby bylo ..
jestem zalamany ...