Byłam wczoraj w kinie.
I wyszłam trochę hmmm... wnerwiona (delikatnie mówiąc....)
Trzy fotele obok mnie pani szeleszcząca cukierkami. Cztery rzędy przede mną pan co jakiś czas sprawdzający wiadomości w telefonie i świecący po oczach swoim cudownym sprzętem....
Czy naprawdę trudno przez dwie godziny powstrzymać się od ciamkania, chrupania, szeleszczenia?
Tym bardziej, że akurat tematyka filmu nie była rozrywkowa a i widoki - czasem w zbliżeniu na wnętrzności ludzkie raczej apatytu nie pobudzały...
A jak film nas nudzi, to do diabła, wyjdźmy po prostu z kina a nie zabawiajmy się telefonem!
I nie, nie mam zamiaru rezygnować z seansów w kinie na rzecz własnego telewizora, bo to nie ten rozmach, dźwięk i klimat.
I tak jak przed seansem "poleciała" plansza z podziękowaniem za oglądanie filmu z legalnego źródła - tak moim zdaniem - powinna "polecieć" druga z zasadami dobrego wychowania...