zawsze mam ten dylemat, bo samemu to tak głupio, od razu wszyscy wiedzą, że nikogo nie masz i mimo wszystko jakoś tak zawsze trudno mi się wybrać z domu, macie podobny problem? oczywiscie to nie znaczy,ze siedze sama w domu, ale zmuszac sie musze niemilosiernie!!!
Ale w czym problem pójść samemu do kina lub teatru? Że niby wszyscy mają przejmować się tym, że nikogo nie masz?
Ale jacy wszyscy? Bileter w kinie? Czy sprzątaczka w teatrze? I od kiedy to należy się wstydzić tym, że jest się samemu?
wiadomo,że ciężej się zmobilizować, ale jak widzę ilu ludzi chodzi samych do kina czy teatru, przestaję mieć jakiekolwiek bariery!!! w końcu idzie się do kina czy teatru by kontemplować sztukę, obejrzeć film, a nie towarzysko..pewnie że fajnie jest się powymieniać opiniami,ale można się bez tego obejść:)Ariuswir masz świętą rację- nie ma się czego wstydzić!!!:)
wypada!!! a jak ktoś się boi czy wstydzi to niech siedzi w domu, zmniejszając tym samym szansę na poznanie kogoś:) no chyba,że w internecie:) ale nie ma to jak poznawanie ludzi w realu!!!pozdrawiam wszystkich singli!!!ruszajcie się z domu!!!!
Oczywiście, że wypada! Nie czekaj na księcia, ale ciesz się życiem. Kino, teatr, sala koncertowa stoją przed Tobą otworem. Mało tego. Pójdziesz sama i zobaczysz jak wielu ludzi będzie w pojedynkę. Dopiero wtedy to zauważasz . Słowo!
ja nie odczuwam tego jako wstyd że jest się samemu...
ja jestem z kimś i mimo wszystko ciężko się zgrać tak żeby gdzieś iść...
mi sie najzwyczajniej w świecie samej iść nigdzie nie chce...
Dlaczego miałoby nie wypadac ?
Wydaje mi sie, że to kwestia podejścia. Do pubu, czy na dyskotekę można iśc bez problemu i raczej nikt nie zwróci uwagi na to, że jest się samemu.
Co do kina, to zawsze lubię komentowac go, a więc nie ma mowy żebym poszła sama.
Jednak zależy od człowieka. Nie ma co się ograniczac, tylko dlatego, że inni mogą miec inne zdanie.
zawsze mam ten dylemat, bo samemu to tak głupio, od razu wszyscy wiedzą, że nikogo nie masz i mimo wszystko jakoś tak zawsze trudno mi się wybrać z domu, macie podobny problem? oczywiscie to nie znaczy,ze siedze sama w domu, ale zmuszac sie musze niemilosiernie!!!
To idź z kolegą
turkus napisał/a:zawsze mam ten dylemat, bo samemu to tak głupio, od razu wszyscy wiedzą, że nikogo nie masz i mimo wszystko jakoś tak zawsze trudno mi się wybrać z domu, macie podobny problem? oczywiscie to nie znaczy,ze siedze sama w domu, ale zmuszac sie musze niemilosiernie!!!
To idź z kolegą
Netkobiety. Serwis, gdzie po pięciu latach otrzymasz oczekiwaną odpowiedź. Przepraszam za ten offtop, ale naprawdę nie mogłem się powstrzymać widząc radę dla twórcy tematu sprzed 5 lat.=]
Sun on cloudless sky napisał/a:turkus napisał/a:zawsze mam ten dylemat, bo samemu to tak głupio, od razu wszyscy wiedzą, że nikogo nie masz i mimo wszystko jakoś tak zawsze trudno mi się wybrać z domu, macie podobny problem? oczywiscie to nie znaczy,ze siedze sama w domu, ale zmuszac sie musze niemilosiernie!!!
To idź z kolegą
Netkobiety. Serwis, gdzie po pięciu latach otrzymasz oczekiwaną odpowiedź.
Przepraszam za ten offtop, ale naprawdę nie mogłem się powstrzymać widząc radę dla twórcy tematu sprzed 5 lat.=]
Chociaż wesoło Ci się zrobiło
11 2012-07-29 13:36:51 Ostatnio edytowany przez Korki (2012-07-29 13:37:29)
ja mam ten sam problem, nie chodzę nigdzie, na żadne dyskoteki, puby czy koncerty. iść samemu to dla mnie jeszcze większy koszmar widzac te wszystkie pary, nawet całujacych sie nastolatków, wychodzę zawsze z takich imprez zdołowany i jeszcze bardziej samotny. mam opory przed zaczepieniem kogokolwiek i obawa że będę postrzegany jako jakiś natręt.
nie wiem co można samemu robić w pubie np, siedzieć przy stole i pic piwo? gapić się w ekran? udawać że jestem z kimś? udawać że się dobrze bawię?
do kina to luz - chodzę sama i nie mam z tym problemu.
z wychodzeniem samemu do pubów jest różnie... musiałam się przełamać i niestety trzeba trafić do fajnego miejsca, żeby nie czuć się źle. raz jest tak, że siedzę i myślę tylko o tym, żeby dopić piwo i wrócić do domu a innym razem jest super śmiesznie i można poznać fajne osoby
Posłuchajcie, mam faceta, który nie lubi klubów, moich znajomych też ostatnio trudno wyciągnąć z domu, albo po prostu nie możemy się zgrać. A ja od jakiegoś miesiąca miałam ochotę wyjaść do klubu, zwłaszca, że stres ostatniego tygodnia osiągnął swoje apogeum. Poszłam więc sama. Miałam obawy (sama w klubie, jeszcze ktoś głupio mnie będzie zaczepaił), ale też nadzieję, że na parkiecie jakoś się wmieszam w tłum i będzie okej oraz, że na pewno poznam fajnych ludzi. I nie uwierzycie.... Tak się stało, weszłam do jednego z moich ulubionych pubów/dyskotek. Parkiet był jeszcze pusty, ale za mną na schodach pojawiły się dwie dziewczyny, które też przyszły same. Zagadałyśmy do siebie i koniec końców przetańczyłyśmy ze sobą całą noc. Bawiłyśmy się świetnie, może następnym razem już będzie z kim wyjść
Także odwagi i ruszajcie się z domu!!!!!!!!
Posłuchajcie, mam faceta, który nie lubi klubów, moich znajomych też ostatnio trudno wyciągnąć z domu, albo po prostu nie możemy się zgrać. A ja od jakiegoś miesiąca miałam ochotę wyjaść do klubu, zwłaszca, że stres ostatniego tygodnia osiągnął swoje apogeum. Poszłam więc sama. Miałam obawy (sama w klubie, jeszcze ktoś głupio mnie będzie zaczepaił), ale też nadzieję, że na parkiecie jakoś się wmieszam w tłum i będzie okej oraz, że na pewno poznam fajnych ludzi. I nie uwierzycie.... Tak się stało, weszłam do jednego z moich ulubionych pubów/dyskotek. Parkiet był jeszcze pusty, ale za mną na schodach pojawiły się dwie dziewczyny, które też przyszły same. Zagadałyśmy do siebie i koniec końców przetańczyłyśmy ze sobą całą noc. Bawiłyśmy się świetnie, może następnym razem już będzie z kim wyjść
![]()
![]()
Także odwagi i ruszajcie się z domu!!!!!!!!
no i pieknie!
o i super ja na dyskoteke sama bym nie poszla, nie umiem sie przelamac:)
ale na basen, fitnes, itp najczesciej chodze sama..
Dziewuszki i dziewuszkowie
Przeczytałam post z wielkim bananem na buzi , bo ja również kilka miesiecy temu pytalam Was Net ludki jak to jest ??? czy nie jest wstyd iść samej do klubu kilka osób jednomyślnie napisało IŚĆ , bo zawsze w każdej chwili można wyjść
nie każdy jest odważny jednak przelamanie lodu i stawienie sobie celu że potrafie !!! jeszcze bardziej podkręca
i powoduje że chodzimy dumne jak ponętne pawie
)
Zachęcam bojuchów , mogę z ręką na serduchu napisać że BYŁAM 3 RAZY SAMA I TO BYŁY NAJLEPSZE IMPREZY ...BEST EVER ) pozatym poznałam fantastycznych ludzi z którymi utrzymuje kontakt do dziś:)))
Nie spać zwiedzać ))
Oczywiście, że tak. Powiedziałbym, że jest nawet lepiej, bo nie jest się uzależnionym od innych ludzi.
Byłam w grudniu sama w kinie na Gwiezdnych Wojnach. Po prostu poszłam na film, nie zastanawiałam się, czy jestem sama czy nie.
Ale nie wiem, czy 15 lat temu bym się na to zdobyła.
Teraz wyszło to całkiem naturalnie.
Aha, to nie było moje pierwsze wyjście samej do kina czy na koncert, już od dawna to praktykuje.
ja juz chyba nie chce chodzic z kims
no, rzadko to moze tak
ale na co dzien? never ever
najpierw problem jaki film zobaczyć
potem kiedy isc
ostatnio bylam z para znajomych
ona sie spoznila wiec trzeba bylo czekac
byla nie w humorze wiec juz wprowadzila niefajny nastroj
film jej sie nie spodobal chociaz się uparla zeby isc
ja powiedziałam, ze juz nigdy wiecej takich wyjsc
jak sama ide to przynajmniej jest mi dobrze
zawsze mam ten dylemat, bo samemu to tak głupio, od razu wszyscy wiedzą, że nikogo nie masz(...)
Rozbawilas mnie tym postem.
21 2018-02-23 09:41:54 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-02-23 09:45:46)
Nie skąd,nie wypada.Lepiej siedzieć i zdziczec do reszty ;-)
Nadrabiam teraz zaległości i bardzo dobrze z tym się czuje.Mialem ponad dwa lata wyjęte z życia i kultury.
Krótko miałem ten dylemat czy wypada.Glupio się czułem.A tak : idę na którą chcę,potem gdzie chcę wracam o której chcę ;-)Z ludźmi rozmawiam, odzyskuję dawna kindersztubę, poziom i resztę takich spraw.
Deal jest prosty.Albo żyjesz wg takich dylematów albo wychodzisz z tej skorupki i zaczynasz żyć lepiej ;-) Żyjesz wg schematów czy będziesz żyć szczęśliwie? Decyduj.
To samo z wakacjami .
Efekt : zniknęło przygnębienie,a samotny obiad w restauracji jest czymś przyjemnym.
Uwielbiam chodzić samej do kina. Zawsze wybieram takie miejsce, by nie siedzieć obok kogoś, tylko żeby zostało jedno wolne miejsce. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo, że nikt takiego jednego, wolnego miejsca nie weźmie i mogę położyć na nim swoje rzeczy Wtedy też, chociaż z jednej strony nie słyszę mlaskania i siorbania przez słomkę, którego nienawidzę.
Nie skąd,nie wypada.Lepiej siedzieć i zdziczec do reszty ;-)
Nadrabiam teraz zaległości i bardzo dobrze z tym się czuje.Mialem ponad dwa lata wyjęte z życia i kultury.
Krótko miałem ten dylemat czy wypada.Glupio się czułem.A tak : idę na którą chcę,potem gdzie chcę wracam o której chcę ;-)Z ludźmi rozmawiam, odzyskuję dawna kindersztubę, poziom i resztę takich spraw.
Deal jest prosty.Albo żyjesz wg takich dylematów albo wychodzisz z tej skorupki i zaczynasz żyć lepiej ;-) Żyjesz wg schematów czy będziesz żyć szczęśliwie? Decyduj.To samo z wakacjami .
Efekt : zniknęło przygnębienie,a samotny obiad w restauracji jest czymś przyjemnym.
Piątkę przybijam!
A nie wypada to bez majtek po ulicy ganiać.
Navigare necesse est, vivere non est necesse.
Do wszystkiego trzeba dojrzeć. Jako młoda dziewczyna myślałam w kategoriach: co ludzie powiedzą, że taka młoda a sama.
Dziś mam to gdzieś co powiedzą i pomyślą.
Poza tym idąc sama wcale nie znaczy, że jestem sama . Nie jestem uzależniona od innych, umiem sama żyć, a to jest sztuka!
Dziś nawet dążę do samotności. Na wakacje też wolę jechać sama z rodziną, a nie targać ze sobą towarzystwo. Nie muszę się dostosowywać do innych, mogę chodzić gdzie chce, jeść co chce, mieć własne humory, a nie znosić humorów innych.
To ważne, by doceniać samego siebie i nie bać się, nie wstydzić życia samemu. We wszystkim znajdzie się plusy i minusy, a samotny wypad gdziekolwiek to spokój, relaks, odskocznia.
Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie."
o mamusiu, tak!
spokój, relaks i odprężenie
Ogólnie nie lubię chodzić do kina bo zawsze coś szeleszczy, stuka, beka... ale jak mam iść to wole sam.
Nikt nie marudzi, że za blisko i ekran za duży (w środku sali, gdzie dzwięk jest optymalny) albo siedzenia są jakieś takie nie takie (lepszych w samolocie w pierwszej klasie nie ma) albo nie ma kocyka (22 stopnie celcjusza) albo że za głośno ( da faq!? )
Iść samemu by nikt nie wk*rwiał to rarytas.
A jeszcze dopasować film pod kogoś słysząc, że ten ktoś nie lubi "takich" filmów... Zabiłbym ale nie można.
Więc, jak kino to najlepiej samemu. W pustym kinie
I'm an agent of chaos...
[gg: 4329923]
Ogólnie nie lubię chodzić do kina bo zawsze coś szeleszczy, stuka, beka... ale jak mam iść to wole sam.
Nikt nie marudzi, że za blisko i ekran za duży (w środku sali, gdzie dzwięk jest optymalny) albo siedzenia są jakieś takie nie takie (lepszych w samolocie w pierwszej klasie nie ma) albo nie ma kocyka (22 stopnie celcjusza) albo że za głośno ( da faq!? )Iść samemu by nikt nie wk*rwiał to rarytas.
A jeszcze dopasować film pod kogoś słysząc, że ten ktoś nie lubi "takich" filmów... Zabiłbym ale nie można.
To idź z kimś o podobnym guscie, nie z jakąs marudą. Marudy potrafią zamęczyć narzekaniem.
I nici z miłego seansu.
Harvey napisał/a:Ogólnie nie lubię chodzić do kina bo zawsze coś szeleszczy, stuka, beka... ale jak mam iść to wole sam.
Nikt nie marudzi, że za blisko i ekran za duży (w środku sali, gdzie dzwięk jest optymalny) albo siedzenia są jakieś takie nie takie (lepszych w samolocie w pierwszej klasie nie ma) albo nie ma kocyka (22 stopnie celcjusza) albo że za głośno ( da faq!? )Iść samemu by nikt nie wk*rwiał to rarytas.
A jeszcze dopasować film pod kogoś słysząc, że ten ktoś nie lubi "takich" filmów... Zabiłbym ale nie można.
To idź z kimś o podobnym guscie, nie z jakąs marudą. Marudy potrafią zamęczyć narzekaniem.
I nici z miłego seansu.
Myślisz, że nie chodziłem?
Jeszcze się taki nie urodził by wszystkim dogodził
Idąc samemu jestem ja i film. I wszystkie dźwięki (temu chyba się idzie do kina nie?) by oglądnąć jakieśtam "dzieło". A otoczka "marudzenia" kompana przed seansem nie jest mi do niczego potrzebna.
Ale fakt faktem idąc do kina z dziewczyną mając 16, 17 lat innych wrażeń się chciało
I'm an agent of chaos...
[gg: 4329923]
Wypada isc samemu ale co to za przyjemnosc, no dla mnie by nie byla, bylabym jeszcze bardziej smutna i przygnebiona tym ze kazdy z kims jest w tym kinie a ja sama jak palec, wiec juz bym sie lepiej czula sama w domu niz w kinie.. Ktos chce ze mna isc ?
odkąd mam kartę dp CC to widzę ile osób przychodzi bez nikogo
w sumie to sporo ich -nie sa to sporadyczne przypadki
Ja sądzę, że chodzenie w kilka osób w miejsca publiczne ma kilka zalet:
1. W toalecie nie trzeba wchodzić do kabiny np. z kurtką, tylko towarzysz może trzymać, a potem zmiana. Niekażda kabina ma odpowiednie wyposażenie dla odzieży i nie wszędzie są szatnie; opcja raczej dla zaufanych osób;
2. W kolejce można się wymieniać - raz stoi jedna osoba, raz druga.
Ja sądzę, że chodzenie w kilka osób w miejsca publiczne ma kilka zalet:
1. W toalecie nie trzeba wchodzić do kabiny np. z kurtką, tylko towarzysz może trzymać, a potem zmiana. Niekażda kabina ma odpowiednie wyposażenie dla odzieży i nie wszędzie są szatnie; opcja raczej dla zaufanych osób;
2. W kolejce można się wymieniać - raz stoi jedna osoba, raz druga.
w sumie to nie rozumiem tego biegania do toalety w kinie
nie mozna siknąć wcześniej?
przecież to tylko 1h40m najczęściej
wszyscy mają slabe pęcherze?
kao_makao napisał/a:Ja sądzę, że chodzenie w kilka osób w miejsca publiczne ma kilka zalet:
1. W toalecie nie trzeba wchodzić do kabiny np. z kurtką, tylko towarzysz może trzymać, a potem zmiana. Niekażda kabina ma odpowiednie wyposażenie dla odzieży i nie wszędzie są szatnie; opcja raczej dla zaufanych osób;
2. W kolejce można się wymieniać - raz stoi jedna osoba, raz druga.w sumie to nie rozumiem tego biegania do toalety w kinie
nie mozna siknąć wcześniej?
przecież to tylko 1h40m najczęściej
wszyscy mają slabe pęcherze?
Ja nie piszę o tym, kiedy chodzić do toalety, tylko jak. Nie lubię, kiedy np. zimą w małej kabinie muszę sikać z torbą i kurtką, a bardzo często haczyki są oberwane i kurtka musi leżeć na tej podłodze.
Oczywiście że wypada. Uwielbiam chodzić gdzieś sama najczęściej do kina albo do knajpy ale różne miejsca mi się zdarzało odwiedzać solo. Nigdy nie rozumiałam czemu to taki niby wstyd. Szczególnie że myślę że naprawdę mało kto przygląda się samotnie siedzącej osobie w kinie i rozmyśla przy tym co za frajer. Nikogo to nie obchodzi, naprawdę