Powiem w skrocie. Po 6 latach burzliwego zwiazku postanowilam odejsc od partnera. May roczna coreczke i to wlasnie ze wzgledu na nia odchodze. To byla i jest toksyczna milosc, a nasze klotnie wygladaly tak, ze gdy nasze dziecko dorosnie, zostajac z partnerem zrobilabym jej blizne na duszy do konca zycia. Ona przeciez bedzie kochala nas oboje i nie zrozumie tego, co dzieje sie pomiedzy rodzicami. Byly krzyki i wyzwiska. Dochodzilo do rekoczynow. Nie chce rozkladac tego zwiazku na czynniki pierwsze i uzalac sie nad soba, bo szczerze powiem, ze juz wiele razy odchodzilam. Tym razem jestem zdeterminowana. Mam juz wynajete miszkanie, ale wprowadzic moge sie dopiero od poniedzialku... I teraz sedno sprawy. Jak sobie poradzic z tym, ze partner placze (doslownie), obiecuje (szans mial naprawde wiele, zadna go nie zmienila), pokazuje zdjecia i przypomina piekne chwile. Placzac wylewa na mnie swoje ubolewanie z rozstania mowiac, ze mnie nienawidzi za ten bol, co teraz odczuwa, ze zabieram dziecku ojca itp. Ciezko mi jest, bo nie mam przez ten tydzien, gdzie sie zatrzymac, a malo brakowalo, zebym go przytulila i powiedziala: ok ostatni raz. Ale to jest serce, a moj rozum wie, ze on sie zmieni, ale tylko na pare miesiecy, a co potem?? Mam czekac, az mala zacznie rozumiec?? Tlumacze mu, ze nie chce sie sadzic itp, ze moze wziac mala, kiedy chce, ale nic nie pomaga. Jest Slowakiem i twierdzi, ze sam tutaj mieszkac nie bedzie i jesli odejde, to on wyjedzie. Najgorsze jest to, ze ja zaczynam juz rozpamietywac te dobre chwile i zapominac na te czarne dni. Ten jego placz, jest mi go tak bardzo szkoda ;( Dziewczyny, jak to przetrwac???? Serce mi peknie. Gdyby on tak nie cierpial. Ale albo cierpie ja zostajac z nim, albo on jesli od niego odejde.
Jak uniesc ciezar swojej decyzji i z wlasnego wyboru poniesc konsekwencje zostania samotna matka?? Jak uniesc ciezar tego, ze on daje mi poczucie, ze go krzywdze?? Jak to zrobic?? Dodam, ze ja jestem teraz w Katowicach i mieszkam tutaj od niedawna. Nie moge isc do rodziny, poniewaz nikogo tutaj nie mam. POMOZCIE MI !!
Skoro podjęłaś decyzję o rozstaniu i chcesz w niej wytrwać... przypomnij sobie te sytuacje, te jego zachowania i cechy, dzięki którym powiedziałaś sobie "DOŚĆ". Pamięć jest ulotna, zapisz to wszystko na kartce i czytaj wielokrotnie w chwilach zwątpienia. Zaglądaj na forum i czytaj też swój post.
I jeszcze jedno. Nie musisz słuchać jego próśb, płaczu, it.p. Możesz wyjść z pokoju, gdy on usiłuje wpłynąć na zmianę Twej decyzji.
Podjęłaś już decyzję, więc teraz nie rezygnuj. Ignoruj jego łzy.
Zdania nie zamierzam zmieniac. Moze ktos doradzi, jak sama poradzic sobie z tym bolem. Kiedy jestes uzaleznionia i "kochasz", ale musisz odejsc dla siebie i dziecka.
Jak sobie poradzić z bólem? Płacz, krzycz, wkurzaj się, wyładowuj swą złość (na przedmiotach, w siłowni, nie na ludziach). Paradoksalnie, im gorzej sobie radzisz, tym lepiej. Najgorzej mają osoby, które przywdziewając maskę "nic się nie stało', ukrywają swe uczucia.
Wartym przeczytania jest wątek o kobietach tzw. kochających za bardzo, w nim kopalnia wiadomości na temat wyjścia z toksycznego związku.
Dziekuje... Masz moze link do tego tematu? Szukalam i nic
Jak sobie poradzić z bólem? Płacz, krzycz, wkurzaj się, wyładowuj swą złość (na przedmiotach, w siłowni, nie na ludziach). Paradoksalnie, im gorzej sobie radzisz, tym lepiej. Najgorzej mają osoby, które przywdziewając maskę "nic się nie stało', ukrywają swe uczucia.
Wartym przeczytania jest wątek o kobietach tzw. kochających za bardzo, w nim kopalnia wiadomości na temat wyjścia z toksycznego związku.