Witam. Piszę tutaj, ponieważ (co mnie zdziwiło) nie znalazłam żadnych konkretnych portali, instytucji, służb które mogą mi pomóc. Jestem ofiarą przemocy seksualnej. Nie doszło do stosunku, bo miałam na tyle siły żeby do tego nie dopuścić, ale zostałam poddana różnym czynnościom wbrew mojej woli. W dodatku przez starszego o 45 lat (!) przyjaciela rodziny. Uchodzę za osobę silną psychicznie, a ponieważ nie było to takie dramatyczne przeżycie jakiego niektóre kobiety doświadczają, pewnie z pomocą rodziny mogłabym sobie z tym poradzić, choć zawsze taka sytuacja nie jest łatwa.
Jednak, co mnie najbardziej boli, rodzina zamiotła wszystko pod dywan. Sprawca nie został w żaden sposób ukarany, proponowali nawet żebyśmy pojechali razem na wakacje, a oni będą go pilnować (!!!). Sprawa na policję nie trafiła (nawet nie mogła, bo nie doszło do stosunku waginalnego, a tak gwałt określa prawo), jego żona o niczym nie wie, pozostała część rodziny też. Ten człowiek dalej wozi na wycieczki córki swoich znajomych, mimo że przyznał mi się - co zostało rodzinie przekazane - że nie jestem pierwszą z którą w ten sposób postąpił. Mało tego, najbliżsi obarczyli winą mnie (bo zawsze miałam starszych partnerów, bo przecież mogłam się obronić, bo na pewno kokietowałam, bo zawsze zgrywałam nowoczesną, niezależną kobietę to teraz mam). Osoby z którymi w tym czasie przebywałam po dwóch godzinach od wyjawienia całego zajścia zaczęły udawać że nic się nie stało. Nigdy więcej ze mną o tym nie porozmawiali, nie zaproponowali pomocy. Jednak wydawało mi się że jakoś sobie z tym poradzę. Potem przyszły inne sprawy, inne problemy, wydawało mi się że po kilku tygodniach o tym zapomniałam. Do czasu. Gdy ostatnio ojciec znowu wyrzucił mi że było to moją winą, bo zawsze przekonywałam go że umiem sobie ze wszystkim poradzić, a jednak tego nie uniknęłam (dodam że z propozycji rodziców zostałam zamknięta w samochodzie z tym człowiekiem przez kilka godzin), coś we mnie pękło.
Teraz mam typowe objawy stresu pourazowego, mimo że minęły dwa miesiące i wszystko już było dobrze. Nie mogę spać, mam koszmary z tym związane, odrzuca mnie na myśl o seksie, jakiekolwiek rozmowy związane z tym tematem (większość środowiska w którym się obracam nie wie co się stało) powodują niezwykle silny stres, wybucham bez powodu płaczem albo agresją. Nie wiem czemu dopiero teraz to przeżywam, i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nie stać mnie na terapię u psychologa. Znam też opinię innych osób które miały styczność z darmowymi poradniami i ośrodkami interwencji kryzysowych, i nie były one zbyt przychylne. O dobrego psychologa, nawet płatnego trudno, w szczególności że podstawową wiedzę psychologiczną posiadam. Nie wiem gdzie i do kogo mogłabym się zwrócić. Wydaje mi się że jeśli nie podejmę jakiś kroków te stany psychicznego osłabienia będą się powtarzać i nigdy do końca sobie z tym nie poradzę. Równocześnie naprawdę mnie nie stać na płacenie 100 zł za godzinę sesji. Czy komuś udało się uporać z taką sytuacją?