Witam wszystkich!
Zacznijmy od tego, ze mam 23 lata i od 2 lat moi rodzice pracuja za granica.. ja mieszkam z mlodszym bratem ktory jest w bardzo trudnym wieku. Obiecalam rodzica, ze zajme sie domem poki oni nie wroca i nie kupia wlasnego mieszkania, a to oczywiscie zostawia mi, na wlasnosc... bardzo zalezy im na tej pracy i ja to doskonale rozumiem, mama jest w polsce 3 miesiace w roku, tata zjezdza na tydzien co 4 tygodnie.. wszystko byloby ok ALE...
Poznalam rok temu chlopaka.. wspanialego baardzo go kocham i zalezy mi na nim.. od niedawna jestesmy zareczeni.. nasza sytuacja wyglada tak ze, mieszkamy u mnie z bratem jesli rodzice sa za granica a gdy wracaja my jestesmy u niego w domu. Jestesmy miedzy mlotem a kowadlem... niestety moj partner i moj brat nie lubia sie.. z tym ze to wina mlodszego, wtraca sie nie slucha dokucza wyzywa i robi wszystko zeby nam przeszkodzicc! Buntuje mame przeciwko nam i wychodzi zawsze na to ze to nasza wina ze on ma z nami zle.. chlopak juz nie ma sily a ja nie mam wsparcia u rodzicow, u niego tez nie mozemy zamieszkac bo jego rodzice sa nami najwyrazniej zmeczeni...ja stracilam prace a moj narzeczony nie zarabia za wiele.. i co ja mam teraz zrobic?:((( jesli powiem mamie ze chce mieszkac sama to ona bedzie musiala wrocic i pokrzyzuje jej plany z zakupem mieszkania..Nie wiem tez ile ona zamierza powierzac nam opieke brata na glowe.. rok, dwa? Az wkoncu bede pod 30 stka i wtedy przyjdzie mi zaczynac swoje zycie... a my nie mamy prywatnosci i klocimy sie przez mojego brata i cala ta sytuacje! Nie chce rowniez klocic sie z rodzicami poniewaz wiem ze potrzebuja mojej pomocy, w innej sytuacji nie zostawia mi mieszkania, wiem rowniez ze mama obrazi sie i nie zrozumie mojej sytuacji bo twierdzi ze i tak mamy dobrze!... a bardzo zalezy mi na tym by zyc na swoim i sie nie denerwowac bo juz popadam w depresje powoli... prosze o porade!!!!!
1 2014-02-19 09:33:49 Ostatnio edytowany przez xshanxo (2014-02-19 10:29:36)
Rodzice zrzucili na twoje barki olbrzymią odpowiedzialność. Szkoda, że nie ustaliłaś konkretnie z rodzicami, jak długo sytuacja będzie trwała. Powinnaś to moim zdaniem zrobić, przy najbliższej okazji, powiedzieć im, że sobie nie radzisz z bratem kompletnie i potrzebujesz ich pomocy i wsparcia.
Co do relacji brat-chłopak, no cóż....Twój brat się buntuje, bo wprowadził się do waszego domu obcy dla niego facet, który na dodatek pewnie trochę próbuje go wychowywać i zwraca mu uwagę a na dodatek czuje się jak u siebie....rozumiem twojego brata doskonale. Może powinniście porozmawiać wszyscy troje i wyjaśnić sobie, co wam się nie podoba i ustalić jakieś zasady wspólnego mieszkania razem? Może rodzice powinni tutaj też w jakiś sposób się włączyć?
Co do ciebie, poszukaj pracy, usamodzielnij się i wtedy dopiero myśl o założeniu rodziny
Uważam ,że należy zacząć od rozmowy z bratem, spróbuj znaleźć dla niego więcej czasu - umów się z narzeczonym ,że chwilowo poświęcisz bratu więcej uwagi i by nie przeszkadzał, weź brata do kina, na kręgle, etc- sama.
Myślę, że on się czuje podwójnie opuszczony - rodzice wyjechali, a Twoja uwagę odebrał mu narzeczony, plus trudny wiek jak sama piszesz i jest mieszanka wybuchowa. Brat pozostawiony sam, zazdrosny o Twoje uczucia walczy i buntuje bo nie umie się dojrzale rozmawiać - chce pokazac, że jest silny, że "po prostu" przeszkadza mu Twój chłopak.
Ale nie zniechęcaj się - wjedź mu na ambicję, doceń go, powierz mu jakieś zadanie i pochwal, w ten sposób pobudzisz w nim dojrzałe myślenie i może się dogadacie we trójkę. Zwróć też uwagę na to czy Twój narzeczony nie próbuje rozkazywać bratu. To Ty powinnaś z bratem omawiać zadania i go z nich rozliczać, a narzeczony owszem niech pomaga, ale lepiej by szanował, to że to tak naprawdę Wy -Ty i brat jesteście u siebie.
Ale w tym rzecz ze narzeczony moj wcale nie rozkazuje i nie mowi mu co ma robic. Stara sie wcale pierwszy nie odzywac do brata. Za to brat zawsze pierwszy zacznie spowoduje zamieszanie i sprowokuje bez powodu...
Dziekuje serdecznie za odpowiedz i porade. To prawda moze i nie zwracalam zbyt wiele uwagi na brata bo po prostu ma swoje zajecia, szkole, tance itd. Ale sytuacja wyglada tak , ze nawet rodzice czasami nie daja z nim rady, notorycznie pyskuje i nie mozna go tego oduczyc... jeat typem takiego " prowokatora" zwraca wiecznie na siebie uwage. Tak jak mowilam rodzice mysle ze wybieraja wygodniejsza droge.. wysluchaja mnie ale odbijaja pileczke.. ze to on jest odrzucony i to my mu dokuczamy a tak nie jest.. wiadomo krzykne gdy mowie do niego 5 razy a on nie rozumie lub gdy oglada telewizje do bardzo pozna.. mowi ze nienawidzi mojego chlopaka i ze on mnie zmienil. Zas moj narzeczony nie uwaza w ogole problemu do rozwiazania lecz namawia by sie odciac.. wyjechac wyprowadzic, ze marnujemy mlodosc czas nerwy itp.itd. z jednej strony ma racje bo ile mozna sie meczyc ale z drugiej trudne czasy tu bym dostala mieszkanie ale wymaga to wyrzeczen i nerwow do brata bo naprawde jest ciezkim dzieckiem. Sama juz nie wiem ktora droge wybrac nie chce stracic ani chlopaka ani rodziny:(
Nie zrozum mnie źle, ale narzeczony chce iść drogą na skróty. Byle się oderwać od Twojego brata.
Rozumiem ,że macie dość, ale wiele osób ma trudne początki, mieszka kątem z jakąś wredną teściową/szwagierką etc. Fakt że Wy sobie rządzicie sami przez 3/4 roku i nikt Wam nie narzuca co macie robić to już i tak duży komfort.
Pyskaty brat powinien zostać ustawiony do pionu przez Ciebie ,ale wcześniej przez rodziców. Mimo trudnego wieku pamiętaj (to dziwnie zabrzmi) DZIECI/młodzież CHCĄ MIEĆ JASNE GRANICE i POTRZEBUJĄ KONSEKWENCJI. To rola dla Twoich rodziców, ale jak już spadło na Ciebie, to spróbuj. Ja wiem, że on się buntuje i tak dalej, ale on w głębi duszy chce wiedzieć co robić by czuć się bezpiecznie i dobrze w Waszym domu.
Pamiętaj , że macie konkretne wizje przyszłości na którą pracują Twoi rodzice, nie można tak po prostu tego rzucić i co ,iść na wynajmowane mieszkanie (wykrwawicie się finansowo) a rodziców zmusić do powrotu ?
namawia by sie odciac.. wyjechac wyprowadzic, ze marnujemy mlodosc czas nerwy(
Jeśli macie za co, to ma rację.
Nie zrozum mnie źle, ale narzeczony chce iść drogą na skróty. Byle się oderwać od Twojego brata.
Rozumiem ,że macie dość, ale wiele osób ma trudne początki, mieszka kątem z jakąś wredną teściową/szwagierką etc. Fakt że Wy sobie rządzicie sami przez 3/4 roku i nikt Wam nie narzuca co macie robić to już i tak duży komfort.
Jestem bardzo ciekawa, czy wzięłabyś pod opiekę, rozwydrzonego gówniarza, który obraża Twojego narzeczonego i Ciebie zarazem i nie chciała się od tego oderwać. Pomyśl. Żadna droga na skróty. Chęć posiadania normalnego związku i swoich czterech kątów bez gościa, który regularnie uprzykrza życie.
Autorko, nie masz żadnego obowiązku zajmować się młodszym bratem. Jeśli masz już dosyć tej sytuacji, koniecznie po przyjeździe któregokolwiek z rodziców postaw sprawę jasno. Albo któreś z nich wraca i zajmuje się synem, albo zabierają go ze sobą.
Nim się ockniesz, zostaniesz sama bo narzeczony będzie miał dość ciągłej inwigilacji młodszego brata i będziesz pluć sobie w brodę, że nic z tym nie zrobiłaś.
ile to jeszcze bedzie trwalo, ile masz lat
czasami warto poczekać,ale czasem warto iśc na zywiol.
ja raczej bym poszla i rzucila tę schedę
a i co jeszcze lepiej znajdz pracę nim pojdziesz na swoje, z bratem czy bez jest do dupy bez roboty
Ktoś to kiedyś z Tobą ustalił, należałoby teraz nie wywijać się tyłem do wiatru. Dodatkowo o ile lepiej Wam będzie na wynajętym mieszkaniu kiedy bida zapiszczy w każdym kącie ?
Chyba lepiej dogadać się z bratem i rodzicami, ale może to ja jestem niezbyt asertywna i romantyczna, bo nie każę Ci skakać z okna skoro wiem ,że czeka Cię zderzenie z betonem.
P.S. wiem jak to jest musieć się dogadać i żyć z innymi - nie jest łatwo, ale czasem warto wytrzymać.
tiaMaria napisał/a:Nie zrozum mnie źle, ale narzeczony chce iść drogą na skróty. Byle się oderwać od Twojego brata.
Rozumiem ,że macie dość, ale wiele osób ma trudne początki, mieszka kątem z jakąś wredną teściową/szwagierką etc. Fakt że Wy sobie rządzicie sami przez 3/4 roku i nikt Wam nie narzuca co macie robić to już i tak duży komfort.Jestem bardzo ciekawa, czy wzięłabyś pod opiekę, rozwydrzonego gówniarza, który obraża Twojego narzeczonego i Ciebie zarazem i nie chciała się od tego oderwać. Pomyśl. Żadna droga na skróty. .
Rozwydrzony to jej brat, ja bym go wzięła. Tak jak wzięłam zrzędliwą babcię która jedynie "umila" mi życie. A czemu ? Bo jest takie coś co się nazywa RODZINA i odpowiedzialność, a nie tylko własne zachcianeczki.
Wiesz, autorko, ja wychowałem się w rodzinie, gdzie było nas 5 i byłem środkowy. Uczono mnie że zawsze starszy zajmuję się młodszym w razie potrzeby. Rodzice powierzyli ci brata bo wydałaś się najodpiedniejszą do tego zadania osobą, bo w końcu komu zaufać, jak nie własnej córce. Ne dziwi mnie że narzeczony chce się odciąć, to nie jego rodzina, patrzy na twojego brata jak na "robaczka" który zatruwa wam czas, wolność, przestrzeń i młodość. Ale to jest przede wszystkim twoja rodzina. Spróbuj go zrozumieć, każdy z nas nastolatkiem, miał okresy buntu przecwko całemu światu i niczemu tak na prawdę. W tym przypadku na ogień poszedł twój luby, którego dzieciak nie akceptuje. Spędź z "młodym" trochę czasu, pogadaj z nim ale nie matkuj mu jak rodzice, tylko tak jak kumple, jak siostra i brat. Spróbuj wybadać czemu taki jest, może po prostu tęskni za rodzicami którzy wyjechali za chlebem i to dlatego tak? Może ma problemy w szkole, a może to wasza wspólna relacja leży i wypadałoby ją podreperować. Jestem pewien, że rozmowa i kilka dni spędzonych z bratem nie zaszkodzą, a naprawdę mogą pomóc
14 2014-02-19 16:38:06 Ostatnio edytowany przez xshanxo (2014-02-19 16:46:29)
A co jesli wlasna matka nie ma szacunku do mnie za to co dla niej robie? Uwaza, ze nic nie mam na glowie, dzieciak zajmuje sie soba sam ( znow uniewinnianie go, proba ataku na mnie ze nie mam obowiazkow nad nim) matka zachowuje sie jakby pozjadala wszystkie rozumy ze ona pracuje na wszystko a ja nic nie robie. Nie widzi ze mam 23 lata i mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo jak na moje nerwy? A co w zamian slysze od mamy? Nic nie robisz! Powinnas jak inni sama zapracowywac na wszystko i wtey bys docenila. A brat slucha i cieszy sie pod nosem ze znow to ja jestem najgorsza, wiecie co? Chyba naprawde spakuje sie i wyprowadze moze wtedy nie bede traktowa a jak podwladna ktora wszystko zrobi i jesli cos zapracuje wlasnymi rekoma przynajmniej kiedys nikt mi nie zarzuci ze cos mi dal a ja nic nie potrafie. Wiem latwo mowic rodzina rodzina lecz czasami z nia wychodzi sie dobrze tylko na zdjeciu:(
15 2014-02-19 16:41:06 Ostatnio edytowany przez xshanxo (2014-02-19 16:44:33)
Niestety matka cale zycie byla wpatrzona w mojego brata, a ja zawsze bylam z boku mimo ze robilam najwiecej to czuje czasem jakbym byla nie wychowana a " odchowana" po to by oni mogli realizowac swoje plany... a ja mam miekkie serce i czasem za duzo wybaczam.
Nataluszek napisał/a:tiaMaria napisał/a:Nie zrozum mnie źle, ale narzeczony chce iść drogą na skróty. Byle się oderwać od Twojego brata.
Rozumiem ,że macie dość, ale wiele osób ma trudne początki, mieszka kątem z jakąś wredną teściową/szwagierką etc. Fakt że Wy sobie rządzicie sami przez 3/4 roku i nikt Wam nie narzuca co macie robić to już i tak duży komfort.Jestem bardzo ciekawa, czy wzięłabyś pod opiekę, rozwydrzonego gówniarza, który obraża Twojego narzeczonego i Ciebie zarazem i nie chciała się od tego oderwać. Pomyśl. Żadna droga na skróty. .
Rozwydrzony to jej brat, ja bym go wzięła. Tak jak wzięłam zrzędliwą babcię która jedynie "umila" mi życie. A czemu ? Bo jest takie coś co się nazywa RODZINA i odpowiedzialność, a nie tylko własne zachcianeczki.
Maria, wzięłaś babcię choć nie musiałaś. Ok. Ale Autorka nie ma obowiązku zajmowania się młodszym bratem.
Od wychowywania są rodzice, nie starsze rodzeństwo. Ja też mam rodzinę, a mimo to jej połowa nie siedzi mi na głowie. Czemu? Bo to się nazywa WŁASNE ŻYCIE, a nie zachcianeczki innych.
mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo(
Tak, to jest mało.Powinnaś zdecydowanie zaczą normalne, własne życie.Określić konkretny termin do którego zajmujesz się bratem i poinformować o tym rodziców. To ich dziecko, ich problem.
Popieram Pitagorasa. Rodzice powinni Cie poinformowac, jak dlugo zamierzaja byc jeszcze za granica. Moze wtedy latwiej by Ci bylo zajmowac sie bratem? Nie jest to Twoj zaden obowiazek, bo masz swoje zycie... Tylko, ze.... Rodzice obiecali Ci mieszkanie w zamian za opieke? No dobrze, ale czy dotrzymaja slowa, gdy zaczniesz wymagac od nich konkretnej daty powrotu? Piszesz, ze Twoja mama nie docenia tego, co robisz... Wiec powiedz, ze skoro tak to Ty nie masz zamiaru zajmowac sie bratem i masz wlasne zycie. Jezeli masz mozliwosc to starajcie sie z narzeczonym o wlasne lokum. Inna sytuacja by byla, gdyby rodzice okreslili, na jak dlugo maja zamiar wyjechac. Wtedy to Ty swiadomie wzielas na siebie obowiazek opieki nad bratem, zgodzilas sie na pewne warunki i wypadaloby ich dotrzymac. Rodzice Ci zaufali, wiec glupio by bylo ich po prostu wystawic, "rozwiazujac" Wasza umowe. Twoja mama nie jest oczywiscie w porzadku wobec Ciebie. Nie powinna zarzucac Ci "nicnierobienia", bo Ty przejelas tak naprawde jej obowiazek. Powinnas o tym jej powiedziec. Co do stosunkow Twojego brata i narzeczonego- Szakisz madrze to opisal. Prawdopodobnie brat przezywa teraz okres buntu. Wkurza go wszystko i wszyscy wokol. Nie podchodz do niego jak karcaca opiekunka, a raczej jak kolezanka/siostra. Latwiej Ci wtedy bedzie go zrozumiec. Ty przeciez tez na pewno przezywalas mlodzienczy bunt i walczylas z wiatrakami. A co do Twojego narzeczonego- nie powinien on pouczac czy karcic Twojego brata. Owszem, narzeczony jest bliski- ale tylko dla Ciebie. Dla Twojego brata to obcy facet, ktory panoszy sie po domu jego rodzicow i probuje mu matkowac. To nie przejdzie. W tej sytuacji to Ty i Twoj narzeczony musicie byc tymi "madrzejszymi". Nie dajcie sie prowokowac. I pamietajcie- "nastolatek to nie czlowiek, wiec tylko spokoj moze nas uratowac" . Kwestia odpowiedniego podejscia, bo z takim mlodziencem trudno jest sie dogadac
Nie widzi ze mam 23 lata i mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo jak na moje nerwy? A co w zamian slysze od mamy? Nic nie robisz! Powinnas jak inni sama zapracowywac na wszystko i wtey bys docenila.
Wydaje mi się, że to nie mówisz Ty, a Twój narzeczony.
Twoja matka ma racje, czekasz na gotowe jak oni zarobią, to kupią mieszkanie i to Ci zostawią. To nazywasz "na swoim"?? Nie masz pracy, ale żyjesz, czyli utrzymują Cię rodzice. Na dodatek wprowadził się do Ciebie Twój narzeczony, po co?
Mieszkanie jest tak samo Twoje jak i Twojego brata więc czemu skazujesz go na mieszkanie z człowiekiem, którego nie lubi?
Twój narzeczony ma gdzie mieszkać, nie musicie mieszkać razem na razie. Ustal z rodzicami ile jeszcze ma potrwać ten stan i wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz.
xshanxo napisał/a:Nie widzi ze mam 23 lata i mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo jak na moje nerwy? A co w zamian slysze od mamy? Nic nie robisz! Powinnas jak inni sama zapracowywac na wszystko i wtey bys docenila.
Wydaje mi się, że to nie mówisz Ty, a Twój narzeczony.
Twoja matka ma racje, czekasz na gotowe jak oni zarobią, to kupią mieszkanie i to Ci zostawią. To nazywasz "na swoim"?? Nie masz pracy, ale żyjesz, czyli utrzymują Cię rodzice. Na dodatek wprowadził się do Ciebie Twój narzeczony, po co?
Mieszkanie jest tak samo Twoje jak i Twojego brata więc czemu skazujesz go na mieszkanie z człowiekiem, którego nie lubi?
Twój narzeczony ma gdzie mieszkać, nie musicie mieszkać razem na razie. Ustal z rodzicami ile jeszcze ma potrwać ten stan i wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz.
Moj brat ma 12 lat wiec nie wiem czy powinien miec az tak duzo do gadania, oczywiscie mozna z nim dojsc do kompromisu ale bez przesady ja w jego wieku nie mialam zbyt wiele do gadania i musialam pewne sprawy uszanowac. Moj narzeczony jest w pokoju ze mna a nie z nim i powinien zrozumiec ze mam 23 lata i potrzebuje byc juz na codzien z moim mezczyzna. Mama nie zabrania tego lecz on robi wszystkie problemy. Trudno nad nim zapanowac... mowisz ze nie musi ze mna mieszkac, a kiedy? Za 3 lata gdy bede starsza i nawet nir bede znala dobrze charakteru mojego narzeczonego i codziennych przyzwyczajen?? Nierealne moim zdaniem
Teo napisał/a:xshanxo napisał/a:Nie widzi ze mam 23 lata i mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo jak na moje nerwy? A co w zamian slysze od mamy? Nic nie robisz! Powinnas jak inni sama zapracowywac na wszystko i wtey bys docenila.
Wydaje mi się, że to nie mówisz Ty, a Twój narzeczony.
Twoja matka ma racje, czekasz na gotowe jak oni zarobią, to kupią mieszkanie i to Ci zostawią. To nazywasz "na swoim"?? Nie masz pracy, ale żyjesz, czyli utrzymują Cię rodzice. Na dodatek wprowadził się do Ciebie Twój narzeczony, po co?
Mieszkanie jest tak samo Twoje jak i Twojego brata więc czemu skazujesz go na mieszkanie z człowiekiem, którego nie lubi?
Twój narzeczony ma gdzie mieszkać, nie musicie mieszkać razem na razie. Ustal z rodzicami ile jeszcze ma potrwać ten stan i wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz.Moj brat ma 12 lat wiec nie wiem czy powinien miec az tak duzo do gadania, oczywiscie mozna z nim dojsc do kompromisu ale bez przesady ja w jego wieku nie mialam zbyt wiele do gadania i musialam pewne sprawy uszanowac. Moj narzeczony jest w pokoju ze mna a nie z nim i powinien zrozumiec ze mam 23 lata i potrzebuje byc juz na codzien z moim mezczyzna. Mama nie zabrania tego lecz on robi wszystkie problemy. Trudno nad nim zapanowac... mowisz ze nie musi ze mna mieszkac, a kiedy? Za 3 lata gdy bede starsza i nawet nir bede znala dobrze charakteru mojego narzeczonego i codziennych przyzwyczajen?? Nierealne moim zdaniem
A moim zdaniem, nie realne jest Twoje podejście. I zachowujesz się trochę jakbyś sama miała 12 lat. Stoisz, tupiesz nóżką i wykrzykujesz, że masz 23 lata. No i co z tego?? Co ma to udowodnić?? Masz 23 lata i nie umiesz sobie poradzić z 12 latkiem? Myślałam, że on ma conajmniej z 16, ale 12?!
No już sobie pomieszkałaś z tym narzeczonym i co? Jeszcze go nie poznałaś? Jesteś w takiej sytuacji, że jak widać nie możesz z nim mieszkać, bo najpierw musisz ogarnąć brata.
Masz gigantyczną postawę roszczeniową - ma być tak jak Ty chcesz, bo Ty masz 23 lata i w ogóle co sobie wszyscy myślą?! Przecież już dawno powinni Ci to mieszkanie zostawić i gówniarza zabrać, bo przecież Ty masz 23 lata i taka strasznie dorosła jesteś i z narzeczonym chcesz mieszkać...
12 lat, to jeszcze dziecko. Wydaje mi się, że może przeżywać rozstanie z rodzicami. Zwyczajnie jest mu trudno. Może dlatego zachowuje się demonstracyjnie?
Ty masz swoje potrzeby i ja to rozumiem, Twój brat też ma potrzeby. Może czuje się odrzucony? Rodzice daleko, a Ty zajęta chłopakiem. Może zwyczajnie czuje się samotny?
23 2014-02-19 22:25:21 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2014-02-19 22:31:44)
W życiu codziennym jest dużo takich problemów jak taki dwunastolatek skoro nie radzisz sobie to nie pakuj się w związek małżeństwo. Potem będzie niegrzeczne dziecko. Leniwy mąż. Zła tesciowa. Lepiej idź na stancje i się baw na studiach. A nie dorosłość.
Teo napisał/a:xshanxo napisał/a:Nie widzi ze mam 23 lata i mecze sie z dzieciakiem ktory tylko przy nas pokazuje co potrafi, zajmujac sie mieszkaniem i sluchajac marudzenia narzeczonego. Czy to jest malo jak na moje nerwy? A co w zamian slysze od mamy? Nic nie robisz! Powinnas jak inni sama zapracowywac na wszystko i wtey bys docenila.
Wydaje mi się, że to nie mówisz Ty, a Twój narzeczony.
Twoja matka ma racje, czekasz na gotowe jak oni zarobią, to kupią mieszkanie i to Ci zostawią. To nazywasz "na swoim"?? Nie masz pracy, ale żyjesz, czyli utrzymują Cię rodzice. Na dodatek wprowadził się do Ciebie Twój narzeczony, po co?
Mieszkanie jest tak samo Twoje jak i Twojego brata więc czemu skazujesz go na mieszkanie z człowiekiem, którego nie lubi?
Twój narzeczony ma gdzie mieszkać, nie musicie mieszkać razem na razie. Ustal z rodzicami ile jeszcze ma potrwać ten stan i wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz.Moj brat ma 12 lat wiec nie wiem czy powinien miec az tak duzo do gadania, oczywiscie mozna z nim dojsc do kompromisu ale bez przesady ja w jego wieku nie mialam zbyt wiele do gadania i musialam pewne sprawy uszanowac. Moj narzeczony jest w pokoju ze mna a nie z nim i powinien zrozumiec ze mam 23 lata i potrzebuje byc juz na codzien z moim mezczyzna. Mama nie zabrania tego lecz on robi wszystkie problemy. Trudno nad nim zapanowac... mowisz ze nie musi ze mna mieszkac, a kiedy? Za 3 lata gdy bede starsza i nawet nir bede znala dobrze charakteru mojego narzeczonego i codziennych przyzwyczajen?? Nierealne moim zdaniem
Acha i Ty z jednej strony mowisz ze mlody nie ma nic do gadania, ani z kim mieszka ani nic ale jednoczesnie wymagasz od niego zrozumienia Twoich problemow? Ty akurat w najmniejszym stopniu nie wysiliasz sie by zrozumiec jego, choc juz jestes tak dorosla , masz 23 lata, narzeczonego i bog wie jeszcze co. To masz problem, bo masz w domu rozgoryczonego nastolatka, ktorego po pierwsze zostawili rodzice a po drugie powierzyli go pod opieke siostrze ktora ma go w dupie bo znalazla sobie narzeczonego. A moze po prostu powiesz matce, ze nie chcesz schedy i niech ona sie swoim dzieckiem zajmuje? Bedziesz mogla poznawac zwyczaje swojego narzeczonego do woli. Wybacz ale jeszcze Ci one bokiem wyjda.
Teo, a ja tam autorke poniekad rozumiem. Rodzice nie powinni byli obciazac jej obowiazkiem opieki nad mlodszym bratem. Tym bardziej, ze dziewczyna nie pracuje, jest mloda a wiec chce poszalec, a nie siedziec w domu z 12-latkiem. Przyjdzie czas, ze dzieci zdazy sie nawychowywac. Co do jednego masz racje. Troche mam wrazenie, ze chodzi przede wszystkim o mieszkanie. Autorka chyba by chciala, by rodzice zabrali brata, a jej oddali mieszkanie i hoop! Zabawa w doroslosc z narzeczonym. Nie traktuj moich slow jako zlosliwosci. Probuje tylko realnie spojrzec na Twoje zachowanie. Autorko, pisalas ze Twoj narzeczony malo zarabia,Ty wcale. Jak sobie wyobrazacie wspolne zycie? I czy narzeczony to faktycznie narzeczony, czy tylko narzeczony z nazwy? Macie juz ustalone jakies plany na przyszlosc? Zaplanowaliscie slub? Mam wrazenie, ze chodzi Ci o to, by rodzice jak najszybciej przepisali Ci mieszkanie. Wiesz, jakie sa koszta utrzymania siebie i mieszkania? Moze mama ma Ci za zle, ze nie masz pracy, a mieszkanie chcesz? Ona realnie patrzy na to wszystko. Wie, ze bez pracy nie utrzymasz sie, wiec moze czeka z tym przepisaniem, az sie usamodzielnisz w pelni? Usamodzielnisz to nie znaczy: zamieszkam z narzeczonym. Raczej chodzi tu o znalezienie pracy. O zycie na wlasna reke, a nie na rachunek rodzicow. Ja bym jednak sie tak nie spieszyla z ta wyprawa w doroslosc. Sama mam meza i dziecko i wiem, z czym to sie wiaze. Jakie sa obowiazki. Zreszta Ty tez sie orientujesz, bo zajmujesz sie bratem. Tylko ze odpadnie Ci opieka nad bratem, a dojdzie utrzymanie mieszkania. Z dwojga zlego lepsze to pierwsze:)
Skoro rodzice chcą ci oddać mieszkanie, to i tak dużo. Ono ci się wcale nie należy, chcą tobie zrobić prezent.
Oczywiście, że opieka nad dzieckiem jest uciążliwa, ale póki co mieszkasz jeszcze u rodziców.
Wyprowadź się razem z narzeczonym zostawiając opiekę nad bratem rodzicom albo dojdź do porozumienia z bratem, może na jakiś czas "wyprowadzając" narzeczonego. Tylko tak możesz postąpić uczciwie.
Tak, Fioletowa, masz racje. 12-latek to jeszcze dziecko. I on najbardziej potrzebuje matki, a nie siostry, ktora jest zajeta swoim "doroslym" zyciem. To utwierdza mnie tylko w przekonaniu, ze rodzice zrobili ogromny blad, ze zostawili go pod opieka siostry. Najbardziej szkoda mi tego malucha. Biedne dziecko czuje sie opuszczone przez rodzicow. Na pewno teskni. A tu przychodzi obcy facet i chce rzadzic. Siostra nie rozumie samotnosci brata i rowniez probuje stawiac do pionu. Autorko! Twoj brat potrzebuje przede wszystkim matki, ale skoro jej nie ma to powinnas jak najlepiej sie nim zajmowac. Narzeczonego zdazysz dopiescic. To Twoj brat jest najbardziej poszkodowany w calej sytuacji. Bez rodzicow, za to z obcym facetem pod dachem i wkurzajaca sie siostra. Szkoda malucha...
Teo, a ja tam autorke poniekad rozumiem. Rodzice nie powinni byli obciazac jej obowiazkiem opieki nad mlodszym bratem. Tym bardziej, ze dziewczyna nie pracuje, jest mloda a wiec chce poszalec, a nie siedziec w domu z 12-latkiem. Przyjdzie czas, ze dzieci zdazy sie nawychowywac.
Noale ona tak nagle uznała, że jest młoda i chce się wyszaleć? Chyba niekoniecznie. Jak rodzice wyjeżdżali, to czemu nie była taka dorosła i dojrzała, żeby powiedzieć, że ona się do wychowywania brata nie nadaje i to nie jest najlepszy pomysł, żeby go z nią zostawiać? Ewentualnie mogła to powiedzieć po kilku miesiącach spędzonych z bratem.
Mi się wydaje, ze układ był prosty - Ty pilnujesz brata, aż my zarobimy, a my w zamian oddajemy Ci mieszkanie. Więc się zgodziła. Ale nagle narzeczony się pojawił i wielkie dorosłe życie. A narzeczony to nie darmozjad może? Dokłada się do rachunków? Zakupów? Czy "na gotowe" się załapał?
Szkoda mi Twojego brata, bo to jeszcze dziecko jest, które zostało zostawione same sobie bez rodziców z rozwydrzoną siostrą...
Jest jeszcze wyjscie. Powiedziec Kochana mamo, kochany tato, ja nie nadaje sie na wychowywanie 12 latka bo on potrzebuje rodzicow a nie siostry, a ja potrzebuje wydoroslec. Wiec prosze was, zdecydujcie sie dla brata dobra albo wrocic tutaj albo zabrac go do siebie. On potrzebuje was a nie mnie.
3lat to niewiele a kredyt 30i też problemy co wolisz a może warto
Teo
ma bardzo dużo racji - sporo wymagasz od 12 latka.
Ja zwyczajnie NIE wiem jak się odmawia rodzicom, kórzy tyrają by zostawić Tobie własny kąt.
Ktoś tu dobrze zauważył, Ty nie chcesz im odmawiać "bo nie" ,tylko dlatego że pojawił się narzeczony i jest tak ważny ,że można się wycofać z wcześniejszej umowy.
Grożąc ,że się wyprowadzisz porywasz się z motyką na słońce. Tu możesz pisać co tylko zechcesz, ale czy to realne ? Co komu lepiej wyjdzie - Tobie wyprowadzka ,czy rodzicom opieka (załatwienie nowej opieki/powrót jednego z nich) o kraju ?
Kto na czym więcej straci a kto co zyska ? Skoro takie argumenty mogą Cię bardziej przekonać ...
Nataluszek
wzięłam babcię bo w rodzinie trzeba się wspierać ,choćby to było trudne, a czasem i przykre.
Ta... Wyprowadzi się... Ona bez pracy, a narzeczony ledwie zarabia... Nie wiem, gdzie też oni się będą podziewać...
Ta... Wyprowadzi się... Ona bez pracy, a narzeczony ledwie zarabia... Nie wiem, gdzie też oni się będą podziewać...
No przeciez rodzice przepisza dom autorce. Smarkacza wygoni i start w doroslosc! Bo ma narzeczonego. Tylko autorka nie wziela pod uwage kilku rzeczy: by byc doroslym trzeba zyc na wlasny rachunek. Mam wrazenie, za tak zachlysnela sie wizja wlasnego mieszkania z narzeczonym, ze nie patrzy realnie na pewne sprawy. Rodzice maja dac i juz! A co potem...?
Aha, jeszcze jedno. Autorko, rodzice powiedzieli, ze przepisza, ale jak sie wywiazesz z "umowy". No wiec wypadaloby dotrzymac slowa, jezeli tak Ci zalezy na zamieszkani razem z narzeczonym. Swoja droga, nie rozumiem, dlaczego on z Wami mieszka. Znacie sie dopiero rok. Macie czas na mieszkanie razem. I nie musicie zaraz brac slubu. Za szybko chcesz miec wszystko na raz. Najpierw wywiaz sie Ty z obietnicy. Potem napomykaj o swojej "nagrodzie". I nie obwiniaj brata. To jeszcze dziecko, ktore teskni za rodzicami. Wiem, co pisze. Moi rodzice wyjechali za granice do pracy, gdy ja mialam 15 lat, a moj brat 11. Przez jakis czas mieszkalismy z babcia w Polsce, bo musielismy dokonczyc klasy, to bylo jakies pol roku chyba. Moj brat bardzo tesknil. Potem pojechalismy do rodzicow. Brat sie od razu zaklimatyzowal, mi bylo ciezej- wiadomo trudny wiek, kolezanki, szkola, chlopak zostawiony w Pl. Wrocilam. Zamieszkalam z babcia. Skonczylam szkole. Miedzyczasie wyjezdzalam do pracy w UK. Poznalam mojego meza, z ktorym bylismy razem prawie 6 lat zanim sie pobralismy. Dzisiaj dorabiamy sie. Zbieramy pieniadze na wlasny dom. Tobie, autorko, zycze wiecej cierpliwosci i wyrozumialosci w stosunku do brata. Pospiech jest zlym doradca. Aha, jeszcze jedno. Mam nieodparte wrazenie, ze Twoj narzeczony Cie szantazuje. Albi pozbedziesz sie brata albo on odchodzi. Wyglada to tak, ze jemu bardziej zalezy na mieszkaniu. Zareczyl by sie z Toba tak szybko, nie wiedzac, ze rodzice przepisuja Ci mieszkanie? Jezeli wiedzial od poczatku to raczej przyjrzalabym sie, dlaczego tak mu sie spieszy? Po co tak ochoczo u Was zamieszkal. Pisalas tez, ze jego rodzice sa Wami zmeczeni. Nad tym rowniez bym sie zastanowila. Dlaczego? Byc moze widza, ze macie zbyt lekkie podejscie do zycia, do pracy, ale za to z wielkim parciem na wspolne mieszkanie. Nie musi tak byc, jak napisalam, ale przemysl to, autorko.
wiesz xshanxo jestem 22 latką również mam braci z tymże 10 lat i 7 NIEWYOBRAŻAM sobie żeby moja mama z partnerem wyjechała sobie za granice i zostawiła dziecko (!!!!) z ze mną. I tu sprostuje od razu bo pewne czepialskie osoby będą lamentować jaka to nie jestem;D. otóż 12 latek to dziecko(!)potrzebuje rodziców , nie powie o tym głośno ale tak jest potrzebuje twardej ręki dyscypliny rozmowy " po męsku z tata" i obecności rodziny..a nie rodzice pojechali w pizdu i zostawili go z siostrą (!!!!!!) jak tatuś wróci z odskoku to go poinformuj ( tak żeby miał czas na przygotowanie się z szanowną mamusią) że za następne 4 tyg tata go bierze do nich albo niech kiereś wraca BO TO ONI SĄ RODZICAMI A NIE TY JAKBY TAK KTOŚ TU ZAPOMNIAŁ dlaczego 23 latka MUSI WYCHOWYWAĆ brata? Owszem może go pilnować prze okres 1-2 miesiące...bo rodzice dorabia i wracają...a nie zwinęli oboje dupy w troki i córkę traktują jak zastepsza mame i służącą zarób posprzątaj ugotuj zajmij sie synkiem a jak coś zrobisz źle to cie opierdole HELLO . A TY MASZ PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA!!!!!!!!!!!!! I NIE MUSISZ ROBIĆ RODZICOM DOBRZE bo oni jakoś nie dbają o ciebie ...tylko rozkazują .
a co poniektóre tu osoby które piszą musisz się nim zająć taki twój obowiązek itp. a przepraszam kto wychowuje dzieci rodzice czy rodzeństwo/sąsiedzi/itp ????????????????
ONA NIC NIE MUSI
wiesz xshanxo jestem 22 latką również mam braci z tymże 10 lat i 7 NIEWYOBRAŻAM sobie żeby moja mama z partnerem wyjechała sobie za granice i zostawiła dziecko (!!!!) z ze mną. I tu sprostuje od razu bo pewne czepialskie osoby będą lamentować jaka to nie jestem;D. otóż 12 latek to dziecko(!)potrzebuje rodziców , nie powie o tym głośno ale tak jest potrzebuje twardej ręki dyscypliny rozmowy " po męsku z tata" i obecności rodziny..a nie rodzice pojechali w pizdu i zostawili go z siostrą (!!!!!!) jak tatuś wróci z odskoku to go poinformuj ( tak żeby miał czas na przygotowanie się z szanowną mamusią) że za następne 4 tyg tata go bierze do nich albo niech kiereś wraca BO TO ONI SĄ RODZICAMI A NIE TY JAKBY TAK KTOŚ TU ZAPOMNIAŁ dlaczego 23 latka MUSI WYCHOWYWAĆ brata? Owszem może go pilnować prze okres 1-2 miesiące...bo rodzice dorabia i wracają...a nie zwinęli oboje dupy w troki i córkę traktują jak zastepsza mame i służącą zarób posprzątaj ugotuj zajmij sie synkiem a jak coś zrobisz źle to cie opierdole HELLO . A TY MASZ PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA!!!!!!!!!!!!! I NIE MUSISZ ROBIĆ RODZICOM DOBRZE bo oni jakoś nie dbają o ciebie ...tylko rozkazują .
a co poniektóre tu osoby które piszą musisz się nim zająć taki twój obowiązek itp. a przepraszam kto wychowuje dzieci rodzice czy rodzeństwo/sąsiedzi/itp ????????????????
ONA NIC NIE MUSI
Oczywiście, że nic nie musi. I mieszkania też nie musi dostać. I w ogóle może się wyprowadzić, a rodzice mieszkanie wynajmą i jeszcze szybciej uzbierają na swoje.
ONA NIC NIE MUSI
Chwileczkę to nie jest tak że rodzice zostawili jej podrzutka. Ma dostać w zamian mieszkanie a o własne, naprawdę własne cztery kąty dziś trudno. Chce iść na swoje, niech pokaże że jest odpowiedzialna. Wiek nie ma nic do rzeczy, można mieć lat 40 a tupać nóżką jak dzieciaczek co lizaka chce. Nic w życiu się za darmo nie należeży, a już napewno nie mieszkanie.
wiesz xshanxo jestem 22 latką również mam braci z tymże 10 lat i 7 NIEWYOBRAŻAM sobie żeby moja mama z partnerem wyjechała sobie za granice i zostawiła dziecko (!!!!) z ze mną. I tu sprostuje od razu bo pewne czepialskie osoby będą lamentować jaka to nie jestem;D. otóż 12 latek to dziecko(!)potrzebuje rodziców , nie powie o tym głośno ale tak jest potrzebuje twardej ręki dyscypliny rozmowy " po męsku z tata" i obecności rodziny..a nie rodzice pojechali w pizdu i zostawili go z siostrą (!!!!!!) jak tatuś wróci z odskoku to go poinformuj ( tak żeby miał czas na przygotowanie się z szanowną mamusią) że za następne 4 tyg tata go bierze do nich albo niech kiereś wraca BO TO ONI SĄ RODZICAMI A NIE TY JAKBY TAK KTOŚ TU ZAPOMNIAŁ dlaczego 23 latka MUSI WYCHOWYWAĆ brata? Owszem może go pilnować prze okres 1-2 miesiące...bo rodzice dorabia i wracają...a nie zwinęli oboje dupy w troki i córkę traktują jak zastepsza mame i służącą zarób posprzątaj ugotuj zajmij sie synkiem a jak coś zrobisz źle to cie opierdole HELLO . A TY MASZ PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA!!!!!!!!!!!!! I NIE MUSISZ ROBIĆ RODZICOM DOBRZE bo oni jakoś nie dbają o ciebie ...tylko rozkazują .
a co poniektóre tu osoby które piszą musisz się nim zająć taki twój obowiązek itp. a przepraszam kto wychowuje dzieci rodzice czy rodzeństwo/sąsiedzi/itp ????????????????
ONA NIC NIE MUSI
Oczywiscie, ze ona nic nie musi. I w wszystkim tym co piszesz ma racje. Pewnie, ze ma prawo do wlasnego zycia. Jeslt dorosla, najwyzszy czas zaczac samodzielne zycie, pora znalezc wlasne mieszkanie, prace, moze i niech narzeczony poszuka lepszej pracy.A rodzice niech sie zajmuja swoim nieletnim dzieckiem. Tylko trzeba im to powiedziec
wiesz xshanxo jestem 22 latką również mam braci z tymże 10 lat i 7 NIEWYOBRAŻAM sobie żeby moja mama z partnerem wyjechała sobie za granice i zostawiła dziecko (!!!!) z ze mną. I tu sprostuje od razu bo pewne czepialskie osoby będą lamentować jaka to nie jestem;D. otóż 12 latek to dziecko(!)potrzebuje rodziców , nie powie o tym głośno ale tak jest potrzebuje twardej ręki dyscypliny rozmowy " po męsku z tata" i obecności rodziny..a nie rodzice pojechali w pizdu i zostawili go z siostrą (!!!!!!) jak tatuś wróci z odskoku to go poinformuj ( tak żeby miał czas na przygotowanie się z szanowną mamusią) że za następne 4 tyg tata go bierze do nich albo niech kiereś wraca BO TO ONI SĄ RODZICAMI A NIE TY JAKBY TAK KTOŚ TU ZAPOMNIAŁ dlaczego 23 latka MUSI WYCHOWYWAĆ brata? Owszem może go pilnować prze okres 1-2 miesiące...bo rodzice dorabia i wracają...a nie zwinęli oboje dupy w troki i córkę traktują jak zastepsza mame i służącą zarób posprzątaj ugotuj zajmij sie synkiem a jak coś zrobisz źle to cie opierdole HELLO . A TY MASZ PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA!!!!!!!!!!!!! I NIE MUSISZ ROBIĆ RODZICOM DOBRZE bo oni jakoś nie dbają o ciebie ...tylko rozkazują .
a co poniektóre tu osoby które piszą musisz się nim zająć taki twój obowiązek itp. a przepraszam kto wychowuje dzieci rodzice czy rodzeństwo/sąsiedzi/itp ????????????????
ONA NIC NIE MUSI
Dokladnie. Autorka nie ma obowiazku zajmowac sie bratem. Ale zauwaz, ze jej bardzo zalezy na tym mieszkaniu. Skoro chce je dostac, to powinna sie wywiazac z umowy. Przeciez nie wcisneli jej brata na sile. Autorka musiala sie zgodzic. Tym bardziej, ze wizja wlasnego kata jest bardzo kuszaca. A autorka by chciala na skroty- zabierzcie brata, ale mieszkanie i tak przepiszcie, bo w koncu sie nim zajmowalam... Rodzice nie wyjechali w pizdu. Autorka wie, gdzie przebywaja. Ojciec zreszta przyjezdza raz na jakis czas, by zobaczyc, czy wszystko w porzadku. Fakt, brat jest za maly, by zostac z siostra, ale zauwaz, ze rodzice robia to przede wszystkim dla swoich dzieci. Im tez pewnie latwo nie jest. Nie pojechali na wczasy, tylko do pracy. Zapewne mysleli, ze na corke moga liczyc, ale corce milosc przeslonila oczy. Czemu sie w sumie nie dziwie, bo jest juz dorosla i chcialaby po swojemu zycie sobie ukladac. Tylko ze...ona chce to zycie ulozyc kosztem swoich rodzicow. Byle by mieszkanie przepisali. No wiec idac tym tokiem rozumowania wracamy do punktu wyjscia: jezeli chce dostac mieszkanie, powinna zajmowac sie swoim bratem jak najlepiej. A jak na razie traktuje go jak zlo konieczne, ktore stoi na drodze do jej szczescia.
A może dowiedzmy się co Autorka o tym wszystkim teraz myśli?
Widać słowa wsparcia i głosy krytyczne. Bez obrażania się i cynizmu - na spokojnie - to też nie jest tak ,że ktoś chce linczować Autorkę - wszyscy jesteśmy/byliśmy młodzi i wiemy jak to bywało. Tyle ,że opcje rozwiązania
(prób rozwiązania) problemu są różne.
Udało się porozmawiać z bratem ? Z rodzicami ? Z narzeczonym ?
Bo my tutaj zaczynamy kręcić się w kółko i licytować kto ma rację.
a przepraszam ale autorka nie napisała ZE MUSI dostać to meiszkanie. bo ona tak chce i jej sie należy tylko rodzice tak powiedzieli że jest taka opcja ..i generalnie to ja tu odebrałam jej wiadomości w sposób że chce iść na swoje z swoim narzeczonym i sama pracować i mieć SWOJE życie. i to chyba zrozumiałe..ma 23 lata i zadba o siebie
Madzia92 napisał/a:wiesz xshanxo jestem 22 latką również mam braci z tymże 10 lat i 7 NIEWYOBRAŻAM sobie żeby moja mama z partnerem wyjechała sobie za granice i zostawiła dziecko (!!!!) z ze mną. I tu sprostuje od razu bo pewne czepialskie osoby będą lamentować jaka to nie jestem;D. otóż 12 latek to dziecko(!)potrzebuje rodziców , nie powie o tym głośno ale tak jest potrzebuje twardej ręki dyscypliny rozmowy " po męsku z tata" i obecności rodziny..a nie rodzice pojechali w pizdu i zostawili go z siostrą (!!!!!!) jak tatuś wróci z odskoku to go poinformuj ( tak żeby miał czas na przygotowanie się z szanowną mamusią) że za następne 4 tyg tata go bierze do nich albo niech kiereś wraca BO TO ONI SĄ RODZICAMI A NIE TY JAKBY TAK KTOŚ TU ZAPOMNIAŁ dlaczego 23 latka MUSI WYCHOWYWAĆ brata? Owszem może go pilnować prze okres 1-2 miesiące...bo rodzice dorabia i wracają...a nie zwinęli oboje dupy w troki i córkę traktują jak zastepsza mame i służącą zarób posprzątaj ugotuj zajmij sie synkiem a jak coś zrobisz źle to cie opierdole HELLO . A TY MASZ PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA!!!!!!!!!!!!! I NIE MUSISZ ROBIĆ RODZICOM DOBRZE bo oni jakoś nie dbają o ciebie ...tylko rozkazują .
a co poniektóre tu osoby które piszą musisz się nim zająć taki twój obowiązek itp. a przepraszam kto wychowuje dzieci rodzice czy rodzeństwo/sąsiedzi/itp ????????????????
ONA NIC NIE MUSI
Oczywiscie, ze ona nic nie musi. I w wszystkim tym co piszesz ma racje. Pewnie, ze ma prawo do wlasnego zycia. Jeslt dorosla, najwyzszy czas zaczac samodzielne zycie, pora znalezc wlasne mieszkanie, prace, moze i niech narzeczony poszuka lepszej pracy.A rodzice niech sie zajmuja swoim nieletnim dzieckiem. Tylko trzeba im to powiedziec
Nie, nie Jozefino. Autorka wymyslila sobie, ze zacznie dorosle zycie, ale za to z aktem wlasnosci w kieszeni. Jak juz dostanie to mieszkanie nic nie bedzie stalo na przeszkodzie, by rozpoczac dorosle zycie. Praca? A po co? Beda miloscia zyli;). Wybacz autorko, ale mam wrazenie, ze takie masz podejscie do zycia. Masz narzeczonego, mieszkanie masz dostac... Czego chciec wiecej od zycia? Ano jeszcze o tej pracy bys mogla pomarzyc, by zarobic na mieszkanie, ktorego utrzymanie kosztuje. No chyba ze wymyslilas sobie, ze to rodzice beda Wam dokladac do rachunkow. No ale chyba az tak egoistyczna to nie jestes, mam nadzieje?
Ewika99- może nie czytałaś dokładnie ale ona pracowała ,straciła prace,poszukuje pracy-nie czeka aż rodzice sypną kasą-tak samo pisała że nie byłoby problemu GDYBY młody się nie zachowywał prowokacyjnie( jaakurat wiem o czym mowa mam brata w podobnym wieku) pozatym rodzice wyjechali i najzwyczjniej IM tak wygodniej bo nie zajmują sie dzieckiem tylko kasą...a narzeczony starał się 1 nie odzywaćczyli nie zaczepia młodego tak? więc o co wy na nią pyszczycie??że nie robi za służke i zastępcza mame bo dorosła mamusia i tatusius pijechali w.....niewyraże sie?a pozatym sytuacja chwilowa nie byłaby zapewne problemem ale jak widać po postach autorki rodzice nie chccą wrócićdo domu szybko...to jest problem !
Rozumiem, że 2 lata temu, kiedy zgodziłaś się autorko, na taki układ, byłaś pewna, że podołasz. W ciagu tych 2 lat zdałaś sobie sprawę, że nie bardzo taka rola, matki, opiekunki domu ci odpowiada, że nie do końca sobie z tym radzisz. Poza tym brat cierpii, tęskni, czuje się samotny, ta sytuacja, również przerosła i jego. Najlepsze wyjście z tej sytuacji, usiąść z rodzicami i szczerze porozmawiać. Jak dorosli ludzie. "Nie radzę sobie, chcę zyć inaczej".
Poszukać wspólnie rozwiązania.
Powodzenia!
45 2014-02-20 12:05:35 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-20 12:06:47)
a przepraszam ale autorka nie napisała ZE MUSI dostać to meiszkanie. bo ona tak chce i jej sie należy tylko rodzice tak powiedzieli że jest taka opcja ..i generalnie to ja tu odebrałam jej wiadomości w sposób że chce iść na swoje z swoim narzeczonym i sama pracować i mieć SWOJE życie. i to chyba zrozumiałe..ma 23 lata i zadba o siebie
Madziu, ale to jasne. Autorka chce rozpoczac wlasne dorosle zycie. Ale jak na razie nie robia z narzeczonym nic, by byc samodzielnymi. Ona niby szuka pracy, on zarabia niewiele. Perspektywa wlasnego m, bez ponoszenia zadnych kosztow, bez kredytow jest bardzo kuszaca, nie uwazasz? Zreszta autorka pisala, ze u narzeczonego w domu mieszkac nie beda, bo rodzice sa nimi zmeczeni (wiec o takiej opcji autorka mysli, nie o wynajmie, czy kupnie wlasnego, bo i za co?). W dodatku dochodza koszta zycia, rachunki, inne, nieprzewidziane wydatki. Za co to wszystko beda oplacac? Watpie, by autorka od razu znalazla intratna posade. Poza tym, do tej pory utrzymywali ja rodzice, wiec nie ma zbyt duzego pojecia, ze kazda zlotowka wymaga pracy. Do tej pory miala wszystko zapewnione. Zycze jej oczywiscie, by udalo jej sie pojsc na swoje, zdobyc prace i zyc po swojemu. Wiem jednak, ze to trudne. Ja wolalabym poczekac, az rodzice wroca, zbuduja dom (czy tam kupia) i spelnia swoja obietnice. Miedzyczasie nic nie stoi na przeszkodzie, by autorka szukala pracy. Wtedy ma wieksze szanse na usamodzielniene sie. Wiecej cierpliwosci tylko.
46 2014-02-20 12:08:45 Ostatnio edytowany przez Madzia92 (2014-02-20 12:14:02)
po za tym uważam że nie powinno wymagać sie od 21 latki zastępowania matki i pani domu bo to jest jej brat a nie syn ! .. sytuacja trwa 2 lata.....masakra jedno z rodziców powinno być tu na miejscu...co to za rodzic który zostawia dziecko tak długo siostrze? ja tego nie rozumiem......bo to nie jest mus tylko oni tak chcą....a dziewczyna ma prawo chcieć żyćdla siebie i jak siostra z bratem a nie jak uwięziona opiekunka sprzątaczka i matka . to jest naprawde dużuy obowiązek i krzywda dla dziewczyny i tego braciszka....rodzice!!!!gdzie wy jesteście
Ewika99- oczywiście że perpektywa dostania własnego m jest kusząca ALE to chyba tutaj nie jest najważniejsze...bo naprawde problemem są rodzice którzy małoletniego syna zostawili jej na dwalata a zanosi że bd ich więcej....może są tu mamy które mają dzieci w takim wieku i niech napisza czy zostawili by na x lat 10+ dziecko z siostrą która jest dorosła niezbyt długo , odpowiedzialna(bo skoro jej zostawili taki obowiązek muszą mieć zaufanie) ale czy jest to dobre?????????? bo dla mnie to jest problemem.... a mieszka ćmogą sobie dalej osobno zacząć oboje zarabiać i sie usamodzielnić...
a przepraszam ale autorka nie napisała ZE MUSI dostać to mieszkanie.
Czyżby Madzia92?
w innej sytuacji nie zostawią mi mieszkania
Ewika99- może nie czytałaś dokładnie ale ona pracowała ,straciła prace,poszukuje pracy-nie czeka aż rodzice sypną kasą-tak samo pisała że nie byłoby problemu GDYBY młody się nie zachowywał prowokacyjnie( jaakurat wiem o czym mowa mam brata w podobnym wieku) pozatym rodzice wyjechali i najzwyczjniej IM tak wygodniej bo nie zajmują sie dzieckiem tylko kasą...a narzeczony starał się 1 nie odzywaćczyli nie zaczepia młodego tak? więc o co wy na nią pyszczycie??że nie robi za służke i zastępcza mame bo dorosła mamusia i tatusius pijechali w.....niewyraże sie?a pozatym sytuacja chwilowa nie byłaby zapewne problemem ale jak widać po postach autorki rodzice nie chccą wrócićdo domu szybko...to jest problem !
Co do tego narzeczonego- nie rozumiem, co on tam robi. Powaznie. To jeszcze nie jest tylko mieszkanie autorki, ale rowniez brata. A przede wszystkim rodzicow. A oni zachowuja sie tak, jakby juz bylo ich. Jezeli zachowanie malego nie podoba sie narzeczonemu, to przeciez nie musi tam mieszkac. Po co ma byc prowokowany? Mieszkajac kazde w swoim domu (mam na mysli autorke i narzeczonego), nie moga byc razem? Moze jednak wypadaloby poczekac, az rodzice to mieszkanie przepisza...
najlepiej jak mały pojedzie do rodziców lub jedno z nich tutaj wróci...dziewczyna ma prawo żyć dla siebie a nie dla rodziców....kto by tak chciał z was???
po za tym uważam że nie powinno wymagać sie od 21 latki zastępowania matki i pani domu bo to jest jej brat a nie syn ! .. sytuacja trwa 2 lata.....masakra jedno z rodziców powinno być tu na miejscu...co to za rodzic który zostawia dziecko tak długo siostrze? ja tego nie rozumiem......bo to nie jest mus tylko oni tak chcą....a dziewczyna ma prawo chcieć żyćdla siebie i jak siostra z bratem a nie jak uwięziona opiekunka sprzątaczka i matka . to jest naprawde dużuy obowiązek i krzywda dla dziewczyny i tego braciszka....rodzice!!!!gdzie wy jesteście
Zaraz, zaraz, nie rozpędzaj się tak w oczernianiu rodziców autorki. W końcu autorka zgodziła się na taki układ, jako dorosła osoba Rodzice nie są na wakacjach tylko ciężko pracują, jakby nie patrzeć na utrzymanie dorosłej córki i na mieszkanie dla niej. Taki mieli pomysł, jako rodzina. To, że pomysł nie wypalił, to inna sprawa.
Nie wiemy, jak zareagują rodzice, kiedy autrka szczerze z nimi porozmawia. Być może wrócą do domu, a autorka będzie mogła się wyprowadzić i rozpocząć swoje dorosłe życie. Na ten czas intencje rodziców nie były złe, raczej kierowali się dobrem dzieci, by zapewnić im byt materialny, zapomnieli o emocjach. Takie sytuacje nigdy nie są jednoznaczne i łatwe.
Ale to jest transakcja wiazana. Rodzice chca dac autorce mieszkanie. W dzisiejszych czasach to bardzo duzo. Nie chca jej wykorzystac. Potem zostanie nagrodzona. To, ze dzieciak jest za maly to inna sprawa. Rodzice wyjechali po to, by zapewnic dzieciom przyszlosc. Zaloze sie, ze dom ktory kupia, ewentualnie wybuduja, po przyjezdzie, zapisza kiedys bratu.
Fioletowa ....może nie że chce oczernić rodziców....ale naprawdę 21 latka z 10 latkiem (wtedy) to naprawdę taka sielanka???? ja mowie jako rówieśniczka i siostra braci w podobnym wieku...to wcale nie jest takie hop......i dziewczyna nie daje rady pisze o tym nam bo na rodziców nie ma co liczyć.....wg mnie jedno z rodziców powinno wrócić zająć sie synem i wychowywać go. bo od tego są rodzice czyż nie?
Życie nie jest sielanką Ja mówię cały czas, że autorka jako dorosła osoba zgodziła się na taki układ. Tak, czy nie?
Skoro sobie nie radzi i chce się z tego wycofać, to trzeba porozmawiać z rodzicami. Tak, czy nie?
Nie wiemy, jak zachowają się rodzice po szczerej rozmowie. Tak, czy nie?
Chyba najważniejsza w tym problemie jest komunikacja. Rodzice nie do końca mogą wiedzieć, co czuje i myśli autorka. Tak, czy nie?
Madzia tak najlepiej gdyby rodzice zajeli sie swoim dzieckiem, oczywiscie, ze tak. Tylko, ze autorka jesli tego chce nie ma innego wyjscia jak porozmawiac z rodzicami. Nie wiedziala na co sie godzi dwa lata temu, nie jest w stanie wywiazac sie z umowy. Wiec przy najblizszej okazji powinna zaproponowac rozmowe tak by razem mogli znalezc rozwiazanie z tej sytuacji. Tak jak na samym poczatku radzil pitagoras, usiasc i porozmawiac z rodzicami jak dlugo to ma jeszcze trwac i jesli uzna, ze za dlugo to okreslic termin.
Co za rodzic zostawia dziecko na tak dlugo? A moze taki ktory musi? Moze taki, ktory chce zapewnic dzieciom przyszlosc? Bo cos mi sie wydaje ze oni nie na swoje zachcianki pracuja a na mieszkanie dla dzieci?
Madzia92 napisał/a:a przepraszam ale autorka nie napisała ZE MUSI dostać to meiszkanie. bo ona tak chce i jej sie należy tylko rodzice tak powiedzieli że jest taka opcja ..i generalnie to ja tu odebrałam jej wiadomości w sposób że chce iść na swoje z swoim narzeczonym i sama pracować i mieć SWOJE życie. i to chyba zrozumiałe..ma 23 lata i zadba o siebie
Madziu, ale to jasne. Autorka chce rozpoczac wlasne dorosle zycie. Ale jak na razie nie robia z narzeczonym nic, by byc samodzielnymi. Ona niby szuka pracy, on zarabia niewiele. Perspektywa wlasnego m, bez ponoszenia zadnych kosztow, bez kredytow jest bardzo kuszaca, nie uwazasz? Zreszta autorka pisala, ze u narzeczonego w domu mieszkac nie beda, bo rodzice sa nimi zmeczeni (wiec o takiej opcji autorka mysli, nie o wynajmie, czy kupnie wlasnego, bo i za co?). W dodatku dochodza koszta zycia, rachunki, inne, nieprzewidziane wydatki. Za co to wszystko beda oplacac? Watpie, by autorka od razu znalazla intratna posade. Poza tym, do tej pory utrzymywali ja rodzice, wiec nie ma zbyt duzego pojecia, ze kazda zlotowka wymaga pracy. Do tej pory miala wszystko zapewnione. Zycze jej oczywiscie, by udalo jej sie pojsc na swoje, zdobyc prace i zyc po swojemu. Wiem jednak, ze to trudne. Ja wolalabym poczekac, az rodzice wroca, zbuduja dom (czy tam kupia) i spelnia swoja obietnice. Miedzyczasie nic nie stoi na przeszkodzie, by autorka szukala pracy. Wtedy ma wieksze szanse na usamodzielniene sie. Wiecej cierpliwosci tylko.
Nas rodzice (mnie i mojego brata) rodzice zostawili na ponad pol roku z babcia, gdy wyjechali do UK. Potem nas sciagneli, ale ja wolalam byc w Polsce. Juz ponad 7 lat mieszkam bez rodzicow. A mam 23 lata. Bylam w trudnym wieku, gdy wyjechali. Nigdy ich nie obwinialam o to, ze pojechali za granice. Musieli po prostu ukladac swoje zycie. Pojechali, by poprawic nam wszystkim byt. Dzisiaj maja wlasny dom, samochod, oboje pracuja, moj brat tez juz chodzi do pracy. Wszyscy w UK. Ja wybralam inaczej. Bylo ciezko, owszem. Nigdy jednak nie bylam zla na rodzicow, ze wyjechali. Teraz jezdzimy do siebie wzajemnie. Przynajmniej raz w roku jestem w UK. Rodzice przyjezdzaja 2 razy do roku. Czy tesknie? Oczywiscie. Ale wiem, ze musieli to zrobic. Mam z nimi naprawde dobre kontakty. Szczegolnie z tata. Ja rowniez musialam sie poswiecac, nawet wtedy, gdy rodzice byli w Polsce. Od kiedy pamietam, mama pracowala. O 6 rano juz nie bylo rodzicow w domu. Ja, jako 10-15 latka zajmowalam sie mlodszym o 4 lata bratem. Szykowalam do szkoly, robilam kanapki. Przygrzewalam obiad. Wiedzialam, ze musze, bo jakie bylo inne wyjscie? Rodzice zarabiali na nas, na chleb, a ja mialam plakac, bo sie nami nie zajmuja?
Juzefina wiem że ludzie czasem mają cieżko i.wg ale tutaj raczek nie było sytuacji nóż na gardle..
Rozwowa z rodzicami to podstawa ...bo jeśli autorka sobie nie radxi to NIE MUSI w nieskończoność robić za mamke . A rodzice powinni to zrozumieć i uszanować zreszta wyczytałam że im łatwo z synkiem też nie jest . Za to od córki wymagaja stoo procent niezawodności....
Wiesz co Madziu. Gdyby mi 15 lat temu mama z tata powiedzieli, Corciu my pojedziemy za granice pracowac zebys Ty i Twoja siostra miala latwiejszy start w dorosle zycie. tylko bedziesz musiala zajac sie swoja siostra przez ten czas gdy nas nie ma. To bym im powiedziala dziekuje Ci mam i tato, ze tak myslicie o naszej przyszlosci.
szkoda tylko ze autorka sie nie wypowiada
Drogie forumowiczki, dziekuje za odpowiedzi i te stawiające na nogi i te bardziej otymistyczne, widze sporo ataków w moją stronę, ze chce mieszkanie, ze chce sie pozbyć brata.. ze nie zarabiam a narzeczony sie wtraca i rzadzi. Otóż moja sytuacja wygląda troszke inaczej, mam 23 lata to prawda lecz nie uważam się za osobę nieodpowiedzialną i niedojrzałą. Rodzice są za granicą juz od 1,5 roku!! z tego co widze pobyt wydluża się i kupienie mieszkania również, a co jeszcze za tym idzie " pokrzywdzone dziecko-brat" i tu można gadać i gadać... takie pokrzywdzone, że jak mamusia wraca wydaje 600 zł na nowe ciuszki.. smartfon za 1000zł... tańce, lekcja gitary... juz ma obiecane auto na 18 stke i duzo róznych rzeczy.. ludzie?? skoro tak to dlaczego ja patrzac na to z boku gdzie matka nie daje mi pieniedzy i nie kupuje nic, jeszcze mówiac ze mody zajmuje sie soba sam a ja nie mam zadnych obowiązków nie nalezy mi sie za to mieszkanie? ja samochodu nie dostalam, jedyna rzecz to kurs na prawo jazdy na 18 stke:) a rodzice zarabiaja na tyle duzo, ze moga pozwolic sobie na mieszkanie, samochod, i zarabiste wakacje i.. rozpieszczanie pokrzywdzonego braciszka który tak mi sie odwdziecza ze potrafi mnie wyzwac od najgorszych za zabranego pilota o 23 w nocy bo ogląda... uwierzcie mi, mówiąc do niego grzecznie, krzykiem, prośbą reaguje tak samo, a dlaczego? bo naskarzy mamusi wcisnie kilka kitów i to JA jestem najgorsza, zła w ogóle.Mama wierzy małemu dziecku a nie starszej siostrze. Tak jestem traktowana i naprawdę czytając wasze zarzuty w moim kierunku, robi mi sie przykro bo nie po to próbuje odnalezc tutaj jakąkolwiek pomoc i porade, bo sama w tej sytuacji nie moge sobie wszystkiego w głowie poukładać. Narzeczony? wspanialy człowiek który chce mieszkać bo kocha tak bardzo ze czeka na powrót z pracy by mnie zobaczyć, zasnąc przy mnie i obudzic sie rankiem... bo nasza bliskosc sprawia mi w tym momencie najwiecej szczescia, i złą rzecza byłoby zabronienie mi przez rodziców chociaz takiej odskoczni jaka jest mój ukochany.. i naprawde wszystko byloby dobrze gdyby marny nie mówił i nie atakowal go w podły i wredny sposób.. czyli " po co sie zareczyliscie? jak i tak nie bedziecie razem?" "ten idiota cie zmienił". Mama mi po prostu nie wierzy, chyba zamontuje kamery i wtedy se wszystko wyjasni ze siedzac grzecznie w pokoju kazde wejscie mojego brata do pokoju konczy sie awantura miedzy nim a potem zdenerwowana odreagowuje to we własnym zwiazku. Spytacie mnie pewnie dlaczego więc sie mecze? bo sie boje. jestem zbyt dobra zeby zrezygnowac, boje sie matki bo jak sie sprzeciwie to sie pokłocimy do takiego stopnia ze pewnie sie wyprowadze no bo " przeciez ja i tak mam super dobrze" i " nic nie robie" a o wlasne kąty teraz bardzo ciezko.. o prace ciezko bo jestem z malej miejscowosci. Pracowałam 3 lata, straciłam prace miesiac temu ale szukam caly czas nastepnej. I w calej tej sytuacji nie wiem naprawde co byloby lepszym rozwiazaniem:)
Ale w tej sytuacji rozwiaznie jest jedno. Mowisz prosto z mostu, ze masz 23 lata i nie nadajesz sie do wychowywania nastolatka. Uprzedzasz rodzicow ze od powiedzym kwietnia musza znalezc inne rozwiazanie i trzymasz sie tego postanowienia. W najgorszym razie zamieszkasz u narzeczonego i bedziesz szukac pracy.
Wiec musisz porozmawiac z rodzicami. Skoro mama nie wierzy, to moze ojciec zareaguje? Wiesz, te wszystkie prezenty, ktore dostaje Twoj brat to tak naprawde proba wynagrodzenia braku rodzicow. To nie tak, ze brata bardziej kochaja. Po prostu- Ty juz jestes dorosla, Twoj brat nie, wiec na razie wszystko, co moga zrobic to kupowac mu gadzety. Najlepiej by bylo dla wszystkich, by brat byl z rodzicami. Jednak, jak sie domyslam, nie moga go zabrac do siebie z prozaicznego powodu: szkoly. Przeciez za granica nie beda siedziec w nieskonczonosc. Niemadrym by bylo przenoszenie malucha ze szkoly do szkoly. Poza tym zgodze sie: odpowiedzialnosc Cie przerosla. I musisz o tym porozmawiac z rodzicami. Moze wplyna jakos na malego? Poltora roku to jeszcze nie jest taki znowu ogromny szmat czasu. Na mieszkanie na pewno sie nie zarobi w tak krotkim czasie, bo oprocz odkladania pieniedzy trzeba jeszcze miec za co zyc, oplacic wynajem i rachunki tam, na miejscu. Jednak wymagalabym od rodzicow okreslenia konkretnego terminu powrotu. Nie moze byc tez tak, ze beda Cie zbywac, ze musza kupic jeszcze to, czy odlozyc na tamto... Wszyscy musicie po prostu usiasc i porozmawiac. I kazdy niech sie okresli.
61 2014-02-20 13:17:03 Ostatnio edytowany przez Filoletowa (2014-02-20 13:20:23)
xshanxo, doskonale rozumiem, że sie boisz, bo to krok w dorosłość. Tkwiąc w tej sytuacji, jakkolwiek trudnej dla Ciebie czerpiesz również z niej korzyści.
Lęk przed nieznanym trzyma Cię w tym, bo stare jest złe, ale znane i tak nie straszy, jak samodzielność. Trochę chcesz tej dorosłości, trochę nie. Najlepsza sytuacja byłaby pewnie taka, gdyby jedno z rodziców wróciło i zajęło się Wami, bo i Ty tego wsparcia od rodziców i miłości i uwagi jeszcze potrzebujesz. To wszystko sprawia, że jak sobie o Tobie myślę, to tak, że Ty na samodzielność gotową jeszcze nie jesteś.
Co do brata, to mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że dobra materialne nie oznaczają dóbr emocjonalnych. "Skrzywdzenie" nie jest w sensie materialnym, bo rodzice zagłuszają swoje poczucie winy prezentami, ale skrzywdzenie w sensie emocjonalnym spore.
Dobrze by było, abyś poważnie przemyślała swoją sytuację, to czego chcesz, na co jesteś gotowa i porozmawiała z rodzicami. Niestety każde decyzje niosą ze sobą konsekwencje, niekoniecznie złe Zmiany są trudne, ale potrzebne Jak nie zmienisz, będziesz w tym tkwić i będziesz nieszczęśliwa. Rozmowa i zgoda na konsekwencje i zmiany.
Życzę Ci wszystkiego dobrego!
Widziałam związki tak zakochane ,że dałabym sobie za nich rękę uciąć że zawsze będą razem. Dziś bym nie miała ręki.
Aleee... nie w tym rzecz.
Spróbuj najpierw trochę popracować nad bratem (więcej troski/uwagi), jak się nic nie poprawi to szczera rozmowa z rodzicami będzie niezbędna. Wtedy sobie nie zarzucisz ,że się nie starałaś.
Nie wiem czemu się boisz reakcji rodziców skoro tak jak mówisz masz miano "tej najgorszej".
Aha apeluję by przestać używać argumentu "mam 23 lata " - znam rodziców którzy na 18ste urodziny daliby Ci mapę miasta "i w drogę, jesteś dorosła". Nie zarabiasz, nie decydujesz , o dojrzałości nie świadczy metryka.
Oczywiście, może i nie jestem gotowa na duże kroki do przodu, aczkolwiek ja wcale nie chce zmuszać rodziców do powrotu i rezygnacji z wszystkiego, dlaczego przez brata ja mam sie wynosić, po jego zachowaniu wynika, ze on własnie tego chce abym poszła w cholerę razem z facetem. Jestem silna, mam dużo cierpliwosci bo to sie ciągnie długo. Porozmawiałabym z rodzicami gdyby w ogóle chcieli mnie wysłuchać bo dla nich to jest albo w prawo albo w lewo. Skonczy sie tak ze sie matka obrazi i powie dziekuje ci za taka pomoc, na Ciebie nigdy nie mozna liczyc, a ojciec cale zycie idzie za matka więc nie mam w tej kwesti zadnego wsparcia:) Nie na reke teraz wyprowadzac mi sie i szukac pracy na łeb na szyję. Ja chciałabym tylko zyskać to zeby mój brat NIE odzywał się ani słowem do mojego narzeczonego, nie dokuczał nie próbował wywoływać awantury. Niczego innego nie oczekuje lecz nie mam juz pomysłów jak na to wpłynąć. Kazdy mi radzi porozmawiaj z rodzicami gdy oni nie potrafią tego ze mna robić maja cieżkie charaktery i nawet nie chca sluchac zadnego marudzenia z mojej strony, wszystko co brat popsuje jest na mnie bo nie dopilnowałam bo to bo tamto. Czasami czuje sie bardziej jak obcy czlowiek w domu niz z rodziną. Drogie forumowiczki mam nadzieje, ze chociaż wy macie taka matke ze mozecie z nia porozmawiac na kazdy temati wyzalić się, uslyszec poradę:), bo ja przez cale zycie zadnej pochwaly nie uslyszalam wręcz przeciwnie:) i tak to znajduje sie w sytuacji zataczajacej krąg, a braciszek słucha co mama mówi i wykorzystuje to potem bardzo dobrze.
czy macie jakies pomysły jak " obejść " takiego wrednego i złośliwego nastolatka? Jakies pomysły które jakos by na niego wplynęły? bo ja juz i rozmową próbowałam i róznymi rzeczami, a on tylko potrafi gdy czegos potrzebuje.
65 2014-02-20 13:38:59 Ostatnio edytowany przez Filoletowa (2014-02-20 13:40:32)
Ja Ciebie rozumiem i współczuję sytuacji. Nie radzisz sobie z wychowaniem brata, nic w tym dziwnego, to nie Twoja rola, a sytuacja jest trudna
Brat jest dzieckiem, który "wychowywany" w taki sposób cierpi i niestety, nie chcę być złą wróżką, ale takie postępowanie rodziców doprowadzi do jeszcze większych nie z nim lecz jego problemów.
Uświadom sobie, że Wy jako dzieci w tej sytuacji oboje jesteście ofiarami. I on, mimo prezentów i pozwalania mu na wszystko, bo to głupia miłość. I Ty dziecko krytyki, które niesie sporą, jak na swoje możliwości, odpowiedzialność.
Jego złośliwość, to przede wszystkim krzyk o miłość, o powrót rodziców i manipulacje, które nie są wynikiem tego, że jest zły, tylko trudnej dla niego sytuacji i błędów rodziców.
Wyjścia są takie, rozmowa z rodzicami, że martwisz się o brata, bo jego zachowania są niebezpieczne dla niego i zastanawiasz się nad rozmową z psychologiem szkolnym brata. Bo rodzice nie widzą jego problemów i bagatelizują sygnały, które płyną od Ciebie.
Twoja wyprowadzka z domu, choć wiem, że nie jesteś na to gotowa i czujesz niezgodę na niesprawiedliwość.
Na teraz innego wyjścia nie widzę.