Lektury szkolne czytane po latach. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » KULTURA » Lektury szkolne czytane po latach.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 47 ]

Temat: Lektury szkolne czytane po latach.

Ostatnio wpadłam w ciąg czytania i przy okazji którejś ze starych i raz przeczytanych książek postanowiłam przeczytać kilka tak niegdyś znienawidzonych lektur ze szkoły podstawowej. Jestem ciekawa co odkryję, ale jestem pewna jednocześnie, że odkryję o wiele więcej niż gdy czytałam je w podstawówce jako mus.

Czy macie za sobą podobne doświadczenie? smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Akurat w szkole podstawowej wszystkie lektury mi się podobały ( z wyjątkiem "Krzyżaków"). Więc chętnie bym wróciła do większości. I wracałam jak synowie byli mali i wybierałam im do czytania to co mi się podobało jako dziecku.

3

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Piękny pomysł smile

4

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja ogólnie mam marne zdanie o większości szkolnych lektur. Przykładowo uważam, że Stitch z Lilo i Stitcha jest o wiele lepszym przykładem bohatera dynamicznego niż Kmicic, który się zmienił, bo panna go nie chciała. Ogólnie cieszę się, że lektury się zmieniają. Chociaż zdarzały się wyjątki, trzy z moich ulubionych książek były jednocześnie moimi lekturami, czyli "Mistrz i Małgorzata", "Imię róży" i "Zbrodnia i kara". Niemniej za żadne skarby nie wrócę do np. "Lorda Jima", który męczył mnie, nudził i którego wspominam traumatycznie. Jest za dużo ciekawie zapowiadających się książek, które tylko czekają, aż po nie sięgnę.

Natomiast ogólnie uważam, że dobrym pomysłem jest poznawanie klasyki literatury, choćby po to, żeby ją potem objechać. ;-)

5

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja się mam zamiar zabrać do przeczytania kilku lektur. Uważam, że nie są one przystosowane do mentalności człowieka, który je musi przeczytać. "Ania z Zielonego Wzgórza" dla 9-latka, OK, jednak "Krzyżacy" czy "Potop" albo "Ferdydurke" dla kilkunastolatka to ..... nie ten efekt.
Myślę, że kwestie z lektur naprawdę jest w stanie zrozumieć dopiero starszy człowiek. I to z rozwiniętą wrażliwością.

6

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Wiesz, Cat, ja w wieku powiedzmy 10, może 11 lat (taki środek starej podstawówki) z wypiekami na twarzy czytałam np. "Grę Endera" albo "Ziemiomorze", a to nie są takie znowu proste książki, na pewno nie skierowane do dzieci. A "Krzyżacy" mnie męczyli niesamowicie - nie to, że objętościowo za długie, ale rozwlekłe opisy, przestarzały język, patetyczne dialogi... Coś takiego mogłabym teraz przeczytać (i zaraz skrytykować), ale po co zmuszać do tego dzieci czy młodzież? To samo "Chłopi" - czy obraz XIXwiecznej wsi polskiej jest aż tak kluczowy, że trzeba o nim czytać przez 4 opasłe tomiszcza? Mnie się wydaje, że parę kilkunastostronicowych fragmentów załatwiłoby sprawę, a resztę problematyki można znaleźć w o wiele ciekawszych pozycjach.

Chwilą ciszy uczczę tych biedaków, którzy byli zmuszeni przeczytać "Nad Niemnem", na szczęście moja polonistka była inteligentna i obejrzeliśmy film.

Serio, nie rozumiem, dlaczego tyle osób uważa, że czytanie lektur POWINNO BYĆ przykrym obowiązkiem zamiast przyjemnością dla uczniów.

7

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

A mi akurat i "Chłopi" i "Nad Niemnem" bardzo podobały. Wogóle wszystkie lektury okresu pozytywizmu. I chętnie do nich wracam.

8

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Basiu, ale abstrahując ode mnie i moich gustów - myślę, że jednak jesteś w znaczącej mniejszości. smile I myślę, że to ma znaczenie, czy lektury zachęcają do czytania, czy zniechęcają.

9

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Mnie się wydaje, ze szkolnymi lekturami zachwycaja się tylko ci, ktorzy w pore drogi do biblioteki nie znalezli big_smile
Wiekszosc lektur szkolnych to nuda (tutaj mogę się podpisac pod teza Vian - choc nasze gusta nieco się roznia, to jednak kierunek jest podobny.

Owszem, czasem siegam ponownie po szkolne lekttury - wspomnianego tu "Mistrza..." Czytalam chyba z 5 razy. Srednio raz na5 lat mnie najdzie big_smile

Alle o ile w lekturach obcojezycznych cos ciekawego się znajdzie, o tyle liste lektur polskich pisarzy MEN schrzanil na maksa. Nuda, patos i szklane domy..

Niemniej jednak po ksiazki raz już przeczytane siegam nieczesto. Tych, ktorych jeszcze nie czytaalam, a chcialabym mam już chyba ze 200 na liscie big_smile

Zycie jest za krotkie na powtorki tongue.

10

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja przyznam szczerze, przeczytałam zaledwie kilka lektur we wszystkich szkołach, do których zdarzyło mi się chodzić.... Na pewno przeczytałam "Anię..", "Dzieci z Bullerbyn", "Medaliony" i.... kawałek "Pana Tadeusza". I to by chyba było na tyle smile Resztę znam z opracowań i to na nich bazowałam, pisząc wypracowania (zawsze na 5) big_smile Ale chcę! I przeczytam! Np. "Kamienie na szaniec".

11

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja niestety wszystkie bądź prawie wszystkie... Tzn to czytanie dobre było, bo miałam potem mniej nauki, choćby do matury, ale nie miałabym nic przeciwko lekturom bardziej "na czasie".

12

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

To znaczy: ja uważam, że dobór lektur w polskich szkołach to porażka. To już jednak zupełnie inna sprawa...

13

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

E, to jesteśmy na tej samej stronie! big_smile
Ja ogólnie uważam, że trzeba coś przeczytać, a przynajmniej serio spróbować przeczytać, żeby krytykować, to raz. Dwa, klasykę warto znać, bo ona nie zawsze jest nudna i gówniana.

Myślałam, że Tobie chodzi o coś w rodzaju "przeczytanie jeszcze raz lektur, które już znamy i które sie nie podobały,  jest fajnym pomysłem, bo może teraz się spodobają". ;-)

14 Ostatnio edytowany przez Noele95 (2014-02-24 12:50:05)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

U mnie całe szczęście mam na tyle rozsądną polonistkę, która zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma ochotę zaglądać do lektur. I powiedziała nam, że maturę spokojnie dobrze zdamy na streszczeniach. To samo usłyszałam, od mojej siostry - która jest humanistką.
Więc, jeśli nie jestem wstanie przebrnąć przez jakąś lekturę, to się do tego nie zmuszam np. wcześniej wspomniane "Nad Niemnem", bądź "Potop".
Za to  "Zbrodnie i kare" i "Lalkę" czytałam z zapartym tchem.
A, no i z lektur podstawówki często wracam do "Małego Księcia" i dopiero teraz widzę, jak w podstawówce nie doceniałam tej książki. tongue
Ogólnie nie lubię jak się mnie do czegoś zmusza, często obrywam pałę z jakiegoś sprawdzianu, a później się douczam: bo to w sumie ciekawe jest.:D To samo mam z lekturami. Często do tych niedoczytanych wracam w wakacje. smile

15

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja chętnie sięgnę po "kamienie na szaniec" z racji tematyki, i z racji tego, że na film na pewno się wybiorę smile

16

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Dzieci z Bullerbyn to jest moje number one! Czytałam setki, tysiące, miliony razy tongue
Podobnie jak "Kolumbowie rocznik 20" - U W I E L B I A M!
I "Małego Księcia" i "Proces" F. Kafki wink

Po Trylogię czy Pana Tadeusza drugi raz w życiu nie sięgnę, podobnie jak po Lalkę...

17

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Vian napisał/a:

Basiu, ale abstrahując ode mnie i moich gustów - myślę, że jednak jesteś w znaczącej mniejszości. smile I myślę, że to ma znaczenie, czy lektury zachęcają do czytania, czy zniechęcają.

Może dlatego te lektury mi się podobają, bo od zawsze lubiłam książki o tematyce obyczajowej. I to dla mnie są właśnie takie książki. Bo interesuje mnie w nich zwykłe życie i życie uczuciowe bohaterów. Natomiast wcale mnie nie interesują ich zapędy patriotyczne wink
Na tej samej zasadzie czytałam "Potop". Przemęczyłam dwa tomy opisów bitew i co tam było, a w ostatnim tomie poszukałam tylko momentów opisujących relacje Oleńki i Kmicica, bo interesowało mnie tylko czy bedą razem smile

18

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Bbasiu, ja za obyczajowymi nie przepadam (chyba, że serio z niesamowitą fabułą), a romansów wręcz nie cierpię. big_smile Mamy dokładnie przeciwny gust. ^^

Ale ogólnie lektury często gęsto przeszkadzają mi przestarzałym językiem, stylem. O ile jestem za tym, żeby w ogóle kiedykolwiek SPRÓBOWAĆ chociaż przeczytać tego Hugo, Sienkiewicza, Mickiewicza, Balzaca czy Orzeszkową, o tyle nie ZMUSZAŁABYM do tego.

19

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja ostatnio przeczytałam "Starą Baśń",to była lektura nieobowiązkowa i jakoś nigdy w czasach szkolnych po nią nie sięgnęłam.Według mnie jest fantastyczna,o niebo lepsza niż nudny Tolkien.

20

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Mistrz i Małgorzata... była lekturą nieobowiązkową. Po liceum przeczytałam i.... absolutnie wracam do niej kilka razy w roku <3 niesamowita

21

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

"Medialiony"...

22

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja jakiś czas temu wróciłam do "Medalionów" Zofii Naukowskiej - Polecam

23

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Generalnie większość lektur to dla mnie nuda. Przeczytałam, a raczej zmordowałam jakoś "Lalkę". Jedyną lekturą, która niezwykle przypadła mi do gustu byli "Chłopi". Mimo że obowiązkiem było przeczytanie tylko pierwszego tomu "Jesień", ja przeczytałam także trzy pozostałe. Mogę śmiało powiedzieć, że na pisemnej maturze z polskiego miałam szczęście, bo jeden temat do wyboru dotyczył właśnie tej książki. Mogłam się popisać znajomością całości, a nie tylko fragmentu wynikającego z programu nauczania.
Potem czytałam "Chłopów" jeszcze parę razy, a ostatnio tak za mną zaczęło to chodzić, że w święta przeczytałam raz kolejny. I jeszcze bardziej mi się podoba smile

24 Ostatnio edytowany przez Volver (2015-01-03 21:06:34)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Chyba miałam wielkie szczęście, bo uważam, że "za moich czasów" wink  kanon lektur obowiązkowych był całkiem przyzwoicie dobrany. Oczywiście, że niektóre z tych  pozycji czytałam z zainteresowaniem mniejszym inne z większym ale uważam tamtejszy katalog za całkiem przemyślany. No, może przy Sienkiewiczu umordowałam się okrutnie... ale po dziś dzień, uważam go za grafomana. Także chyba dobrze, że mnie do jego twórczości przymuszono, bo miałabym dziś poważne luki w wykształceniu wink Kiedyś też strasznie nudziły mnie opisy przyrody w "Panu Tadeuszu", dziś szczerze zachwycają i wzruszają. Widać nareszcie do tej lektury dorosłam big_smile

25

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja mam ochotę przeczytać jeszcze raz moją ulubioną lekturę z wczesnej podstawówki " Dzieci z Bulerbyn". Czytałam ją kilkakrotnie jak byłam dzieckiem i te emocje, to oddziaływanie na wyobraźnie, po prostu bezcenne, tyle, że w ogóle nie pamiętam już treści, ale mimo, że to książeczka dla dzieci z sentymentu bym do niej wróciła.
Jeżeli chodzi o lektury, to ja tam wszystko czytałam, podobała mi się i "Lalka" i "Krzyżacy", jedynie Żeromskiego nie lubiłam.

26

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Anulka80 napisał/a:

Mistrz i Małgorzata... była lekturą nieobowiązkową. Po liceum przeczytałam i.... absolutnie wracam do niej kilka razy w roku <3 niesamowita

Długo się zastanawiałam czy sięgnąć, czy nie zniszczę sobie moich wspomnień tej książki - wybrałam wersję z audiobooka. Wiktor Zborowski tak pięknie to czyta, że dla samej przyjemności słuchania warto.

Lektury - teraz szukam w nich coś innego np. Lalka - bardziej mnie interesuje jako varsaviana. Książki o czasach wojny jak "Uciec przed panem Bogiem", czy "Kamienie na szaniec" - zupełnie inaczej się to czyta, jeśli oglądasz zdjęcia przedwojennej Warszawy, czy Warszawy w trakcie wojny. Rosyjscy pisarze typu Dostojewski, Tołstoj - przeczytałam już jako dorosła, bez szkolnej analizy, ale nuda, cały ten psychologizm postaci - boże jaka nuda, chyba łatwiej przeszłabym przez to w szkółce.

27

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ciężkie do czytania w Szkole był "Potop" "Krzyżacy" które nie dokończyłam czytać,
Potem i tak zaprezentowali Film "Krzyżacy" ciężkie  kurcze no .
Natomiast  "Przedwiośnie "  "Godzina pąsowej róży"  fajnie się czytało....
Kurcze  było tego sporo.... te co wymieniłyście . "Niemcy"

28

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja na lektury raczej nie narzekałam, jedynym koszmarkiem byli "Krzyżacy". "Chłopi" też byli dla mnie dość nudni, ale tak poza tym... Jeszcze nie przepadałam za romantyzmem, ale to jest efekt mojej alergii na tych nieudolnych romantyków. "Potop", "Quo vadis", "Lalka", "Mały Książę" to książki, które kocham. smile

29

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Averyl napisał/a:

Rosyjscy pisarze typu Dostojewski, Tołstoj - przeczytałam już jako dorosła, bez szkolnej analizy, ale nuda, cały ten psychologizm postaci - boże jaka nuda, chyba łatwiej przeszłabym przez to w szkółce.

Właśnie pociemniało mi w oczach i bezwładnie osunęłam się na podłogę... wink big_smile
Literatura rosyjska... zwłaszcza ta nazywana wielką... miłość mojego życia. Porusza tę część mojej duszy, której żadna inna rozpłomienić tak nie potrafi. Ileż ja się dzięki niej o sobie dowiedziałam. Zaczęło się od Dostojewskiego jak miałam lat może z piętnaście, a potem to już... poszło i pojechało... i trzyma mnie po dziś dzień smile

30

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Volver napisał/a:
Averyl napisał/a:

Rosyjscy pisarze typu Dostojewski, Tołstoj - przeczytałam już jako dorosła, bez szkolnej analizy, ale nuda, cały ten psychologizm postaci - boże jaka nuda, chyba łatwiej przeszłabym przez to w szkółce.

Właśnie pociemniało mi w oczach i bezwładnie osunęłam się na podłogę... wink big_smile
Literatura rosyjska... zwłaszcza ta nazywana wielką... miłość mojego życia. Porusza tę część mojej duszy, której żadna inna rozpłomienić tak nie potrafi. Ileż ja się dzięki niej o sobie dowiedziałam. Zaczęło się od Dostojewskiego jak miałam lat może z piętnaście, a potem to już... poszło i pojechało... i trzyma mnie po dziś dzień smile

Volver już lepiej? Nie poobijałaś się za bardzo? Nie przejmuj się, ja wiem, że to ze mną jest coś nie tak, ale wybacz - z rosyjskiej klasyki to tylko Bułhakow (i to też nie wszytko) i dramaty (Czechow itp) Ja naprawdę się starałam czytałam moją imienniczkę Annę Kareninę, Zbrodnię I-Kara ;-), itd ale nie mogę, potrafię uwierzyć przy tej literaturze, że można umrzeć z nudów. Ostatnio w jednym z teatrów zrobili Wojnę i (s)pokój, Zbrodnię - obiecuję w ramach pokuty kiedyś obejrzeć i jeśli wersja teatralna mnie przekona - to odszczekam, to co napisałam lol

31 Ostatnio edytowany przez Volver (2015-01-04 11:15:34)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Obawiam się, iż to ze mną jest coś bardziej "nie tak"... tylko, że akurat w drugą stronę wink
Mnie na przykład tak wynudziła twórczość Tomasza Manna. Nie przebrnęłam przez "Czarodziejską górę". Może za wcześnie za nią się zabrałam i nie byłam w stanie docenić jej "wielkości"... ale uraz pozostał po dziś dzień i przemóc się nie mogę, żeby do tego wrócić... wink

32

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Zacznij od Buddenbrookow

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
daenerys7 napisał/a:

Ja na lektury raczej nie narzekałam, jedynym koszmarkiem byli "Krzyżacy". "Chłopi" też byli dla mnie dość nudni, ale tak poza tym... Jeszcze nie przepadałam za romantyzmem, ale to jest efekt mojej alergii na tych nieudolnych romantyków. "Potop", "Quo vadis", "Lalka", "Mały Książę" to książki, które kocham. smile

"Lalka"- genialna powieść budząca skrajne emocje. Śmiech i łzy. Opis procesu w sprawie lalki córki pani Stawskiej to jeden z brylantów światowej literatury. W książce takich momentów prozatorskich jest o wiele więcej. Uwielbiam smile Gdybym, był Wokulskim nie zakochałbym się w Izabeli Łęckiej.
Jeszcze bardziej od "Potopu" kocham i cenię sobie "Ogniem i mieczem".
Z lektur szkolnych nie dałem rady przeczytać "Przedwiośnia", "Granicy", "Nad Niemnem" oraz "Chłopów". W tych ostatnich, drażniła mnie postać Jagny.
Jako niepoprawny romantyk, będę bronił romantyzmu i jego przedstawicieli smile
Volver, Sienkiewicz grafomanem?? Odważna opinia smile Dla mnie jest jednym z najbardziej wybitnych pisarzy, światowego formatu. Nie od kozery otrzymał Nagrodę Nobla.

34

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Volver, Sienkiewicz grafomanem?? Odważna opinia smile Dla mnie jest jednym z najbardziej wybitnych pisarzy, światowego formatu. Nie od kozery otrzymał Nagrodę Nobla.

Tak wiem, że wielu naszych rodaków jego twórczość sobie ceni. Mnie to nie przeszkadza wink 
Co do wspomnianej wyżej nagrody, to też mam swoją dość "odważną" opinie na ten temat... Jak na mój gust wybory Komitetu Noblowskiego dość często bywają kontrowersyjne, także...  wink Ale, to wątek nie o tym... smile

35

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Averyl napisał/a:
Volver napisał/a:
Averyl napisał/a:

Rosyjscy pisarze typu Dostojewski, Tołstoj - przeczytałam już jako dorosła, bez szkolnej analizy, ale nuda, cały ten psychologizm postaci - boże jaka nuda, chyba łatwiej przeszłabym przez to w szkółce.

Właśnie pociemniało mi w oczach i bezwładnie osunęłam się na podłogę... wink big_smile
Literatura rosyjska... zwłaszcza ta nazywana wielką... miłość mojego życia. Porusza tę część mojej duszy, której żadna inna rozpłomienić tak nie potrafi. Ileż ja się dzięki niej o sobie dowiedziałam. Zaczęło się od Dostojewskiego jak miałam lat może z piętnaście, a potem to już... poszło i pojechało... i trzyma mnie po dziś dzień smile

Volver już lepiej? Nie poobijałaś się za bardzo? Nie przejmuj się, ja wiem, że to ze mną jest coś nie tak, ale wybacz - z rosyjskiej klasyki to tylko Bułhakow (i to też nie wszytko) i dramaty (Czechow itp) Ja naprawdę się starałam czytałam moją imienniczkę Annę Kareninę, Zbrodnię I-Kara ;-), itd ale nie mogę, potrafię uwierzyć przy tej literaturze, że można umrzeć z nudów. Ostatnio w jednym z teatrów zrobili Wojnę i (s)pokój, Zbrodnię - obiecuję w ramach pokuty kiedyś obejrzeć i jeśli wersja teatralna mnie przekona - to odszczekam, to co napisałam lol

Weź się za Gogola (przede wszystkim "Martwe dusze" oraz oczywiście oba słynne dramaty "Rewizor" i "Ożenek") , to zaraz przejdzie Ci pesymizm Dostojewskiego i monumentalizm Tołstoja. smile

36

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja sie zastanawiam czy ktokolwiek z was wyszedl z czytaniem lektur poza to, co bylo wymagane w szkole.  Tzn. konkretnie przez wasza polonistke. Bo o ile zestaw lektur obowiazkowych jest taki sam dla kazdego, to juz w lekturach uzupelniajacych jest pewna dowolnosc - nikt nie przerabia calej listy w szkole.

Przyznam sie, ze ja nigdy, ale to n i g d y nie siegnelam po ksiazke t y l k o dlatego, ze byla to lektura szkolna i wypadaloby ja znac. Nawet nie pamietam za bardzo jakie lektury mnie ominely w czasach szkolnych. Od ponad 10 lat zbieram sie za "Ferdydurke" na przyklad, ale mam tyle innych pozycji oczekujacych na przeczytanie, ze za te dodatkowe to sie pewnie do konca zycia nie zbiore.

Ale do czego zmierzam - nie odczuwam zadnego braku z powodu tego, ze jakichs tam lektur nie zaliczylam - tak czy inaczej przeczytalam w zyciu tyle ksiazek, ze lektury sa tylko kropla w moezu
Nie uwazam, zeby brak znajomosci jakiejs pozycji z listy lektur stanowil uszczerbek w edukacji czy kulturze danego czlowieka o ile potrafi czyms te lekture zastapic. Czyms na podobnym poziomie.
Nie przeczytalam "Ferdydurke" , Trylogii i paru innych - i co? I nic. Nie przeczytalam tak jak kilkuset (kilku tysiecy? big_smile) innych ksiazek; ktorych w zyciu nie przeczytam, bo zostalo mi na to juz jakiws 40 lat tongue
Te kilkadziesiat pozycji z listy lektur naprawde nie maja zadnego znaczenia...,

37 Ostatnio edytowany przez Volver (2015-01-06 14:35:25)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Iceni napisał/a:

Ja sie zastanawiam czy ktokolwiek z was wyszedl z czytaniem lektur poza to, co bylo wymagane w szkole.  Tzn. konkretnie przez wasza polonistke. Bo o ile zestaw lektur obowiazkowych jest taki sam dla kazdego, to juz w lekturach uzupelniajacych jest pewna dowolnosc - nikt nie przerabia calej listy w szkole.

Iceni, no proszę Cię... urodziłam się i dorastałam w czasach kiedy w telewizji polskiej dostępny był tylko program 1, a jego nadawanie rozpoczynano w dniu powszednim w okolicach chyba( bo dokładnie nie pamiętam ) 16. W związku z czym był czas i chęć na czytanie książek, nie tylko tych zaliczonych do kanonu lektur wink;)
Czytałam różne rzeczy choćby po to, aby móc uargumentować dlaczego konkretna pozycja nie przypadła mi do gustu, chociaż inni się nią na przykład zachwycają wink

38

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Aja czytam po prostu dla przyjemności, a nie dlatego, że jakiś tytuł wypada znać. I po koszmarze czytania lektur obowiązkowych w szkole (bo sumienną uczennicą byłam) nikt mnie już nie zmusi do skończenia książki, która mnie po dziesięciu stronach znudzi. Choćby nawet cały świat piał z zachwytu jaka ona doskonale napisana i z jakim niesamowitym przesłaniem.

39 Ostatnio edytowany przez Iceni (2015-01-06 22:57:52)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Volver napisał/a:
Iceni napisał/a:

Ja sie zastanawiam czy ktokolwiek z was wyszedl z czytaniem lektur poza to, co bylo wymagane w szkole.  Tzn. konkretnie przez wasza polonistke. Bo o ile zestaw lektur obowiazkowych jest taki sam dla kazdego, to juz w lekturach uzupelniajacych jest pewna dowolnosc - nikt nie przerabia calej listy w szkole.

Iceni, no proszę Cię... urodziłam się i dorastałam w czasach kiedy w telewizji polskiej dostępny był tylko program 1, a jego nadawanie rozpoczynano w dniu powszednim w okolicach chyba( bo dokładnie nie pamiętam ) 16. W związku z czym był czas i chęć na czytanie książek, nie tylko tych zaliczonych do kanonu lektur wink;)
Czytałam różne rzeczy choćby po to, aby móc uargumentować dlaczego konkretna pozycja nie przypadła mi do gustu, chociaż inni się nią na przykład zachwycają wink

Przeczytałaś mój post dokładnie? Ja się pytam konkretnie o lektury nieobowiązkowe i czytanie pozycji z listy dlatego że to lektura, a nie o czytanie w ogóle.

Wyobraź sobie, że ja też się urodziłam w tamtych czasach - albo w bardzo zbliżonych - i jakoś nie czułam potrzeby czytania "bo to lektura!" big_smile .

Moje preferencje czytelnicze ukształtowały sie dość wcześnie i naprawdę nie miałam ochoty tracić czasu na "Dekamerona" tylko dlatego, że wypada to znać.   

Ominęłam cały szereg lektur szkolnych, bo po prostu szkoda mi było czasu na czytanie czegoś, co mnie nie interesowało - ja sobie potrafiłam znaleźć własną listę lektur obowiązkowych, niekoniecznie zatwierdzoną przez MEN tongue - i o to mi chodzi - ile osób  przeczytało lektury nieobowiązkowe dlatego, ze znajdowały się na liście lektur.

Czy ktoś w ogóle zwraca uwagę na to, że dana pozycja jest lekturą szkolna? Czy to dla danego dzieła jakaś nobilitacja? Rekomendacja? Czy wstydem jest nie znać jakiejś lektury szkolnej?

40 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2015-01-06 23:36:14)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja też nie czuję się jakoś specjalnie gorsza, że nie przeczytałam sporo lektur. Też nie lubiłam na siłę. A jak pisałam były też lektury, które przeczytałam i podobały mi się. Niemniej, z ciekawości sięgnę po pewne lektury, których nie przeczytałam. Nie uważam, że wszystkie to koniecznie arcydzieła, to już kwestia gustu, wiadomo, a przymus też na mnie działał tak, że mi się nie chciało. Zwłaszcza, że od 1 klasy podstawówki bardzo polubiłam czytać, ale dla przyjemności, wypożyczałam sobie już sporo książek z biblioteki, a potem nie chciało się czasem wracać do czytania lektury tongue Jedną z moich ulubionych jednak lektur dla dzieci, którą wtedy przeczytałam w jeden wieczór, właśnie w podstawówce i zarwałam trochę nocy już wtedy chyba też były "Dzieci z Bullerbyn" smile  Niezwykle mi się podobały, teraz pewnie też byłoby podobnie smile Mogę spokojnie powiedzieć, że ta książka ma swój duży udział w zachęceniu mnie do czytania wink

Z nieobowiązkowych lektur wiele chyba nie przeczytałam, bo właśnie jak piszę miałam do czytania sporo "swoich" książek, ale były też takie np "Wiedźmin" jakaś część, co może nie do końca moje tematy, fantastyka, no i potem nie czytałam już za bardzo fantastyki, ale nawet mi się podobało. Tzn tak na raz fajne, ale w fantastykę mnie nie wciągnęło, wolę "moje" kryminały, thrillery, obyczajowe, melodramaty itp wink No i wiele innych. Z innych nieobowiązkowych to chyba była u nas też "Kłamczucha" Musierowicz i z przyjemnością przeczytałam, jak i parę innych jej książek (a kiedyś chcę przeczytać wszystkie), podobają mi się jej książki, mają swoje wady, są czasem przeidealizowane, ale niosą wiele wartości i są dla mnie bardzo przyjemne.

41

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Chyba rzeczywiście rozpędziłam się z czytaniem i nie do końca zrozumiałam Twoje pytanie smile
Tak, w okresie szkolnym fakt, że dana pozycja znajdowała się na liście lektur był dla mnie swego rodzaju rekomendacją. Nie oznacza to niestety, że w "efekcie końcowym" szkoła jakoś wyjątkowo wpłynęła na mój gust czytelniczy... wink

42 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2015-01-07 00:48:05)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

W temacie lektur, to wiadomo oczywiście, że tez nauczyciel ma wpływ na zachęcenie do czytania. Z tego co słyszę od rodziców, babć, to kiedyś chyba było więcej nauczycieli, którzy potrafili zainteresować swoim przedmiotem. Oczywiście były wyjątki, ale słysząc o tym co mówią, to wydaje mi się, że chyba mogło tak być. Ja za to w swojej szkole nie trafiałam na wielu dobrych nauczycieli, tak mi się wydaje. Wielu z nich raczej chciało odbębnić, a nie nas zainteresować. Nigdy nie pojmowałam też idei tego, że straszyli nas zamiast motywować np, że musimy coś, bo inaczej będzie źle i tak w kółko tongue Jednak bardzo dobrą nauczycielką była, niestety już nieżyjąca nauczycielka moja w liceum z polskiego. To takie niesprawiedliwe, że taką osobę zabrał nowotwór. Lekcje polskiego z nią były po prostu ciekawe i mimo że nawet jak ona mnie uczyła, to nie przeczytałam tych niektórych lektur, to niemniej ona bardzo dobrze prowadziła lekcje, dokładnie, ale ciekawie omawialiśmy lektury. Dramatem zaś potrafiły być lekcje polskiego w gimnazjum, gdzie nauczycielka omawiała z nami praktycznie cały semestr "Pana Tadeusza", w którym była zakochana. O dziwo, już wtedy jego akurat mi się źle nie czytało, nawet mi się podobał i w sumie polubiłam epokę romantyzmu, jest to dla mnie wartościowa lektura, ale jednak wałkowana cały semestr to była duża przesada tongue

Sienkiewicza jak pisałam nie czytałam "Potopu", filmu też nie mogłam zdzierżyć i wyłączyłam, "W pustyni i w puszczy" mnie dosyć nudziło, tylko film nawet nawet jak pamiętam, "Ogniem i mieczem" nie musieliśmy czytać, chyba oglądałam, ale jakoś w pamięć mi nie zapadło. Także ja Sienkiewicza jakoś specjalnie nie lubię, wierzę, że przekazuje ważne treści, ale dla mnie podane w ciężkiej, nieprzyjemnej formie. Nie znaczy to, że książka musi być tak całkiem przyjemna, ale on dla mnie zdecydowanie podaje je niezbyt dobrze i nudno. Mogę wiele zdzierżyć, ale jego książki nie bardzo do mnie przemawiają. A i z Krzyżakami też nieźle się namęczyłam wink Jedyna co mi się podobała to "Quo vadis, też miała cięższe momenty, ale ogółem fabuła, realizacja podobały mi się. Dobrze opisał moim zdaniem prześladowanie pierwszych chrześcijan, podobał mi się też wątek miłosny Ligii i Winicjusza. Także ta pozycja mi się podobała jako jedyna z jego w sumie.

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Może stanę w obronie Henryka Sienkiewicza? smile "Ogniem i mieczem" (książka) jest o niebo ciekawsze od ekranizacji filmowej. Więcej postaci i wydarzeń, genialne opisy. Szczególnie rodzącej się miłości porucznika Jana Skrzetuskiego i romantycznej Heleny. Wspaniałe dialogi etc.

44 Ostatnio edytowany przez Iceni (2015-01-07 10:40:03)

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.

Ja Trylogii nie dalam rady przelknac. Ani w wersji drukowanej, ani filmowej. O ile jeszcze na przyklad "Krzyzacy"  czy" W pustyni i w puszczy" uwazam za dobre powiesci, o tyle Trylogia jest dla mnie sposrod jego tworczosci jedna ze slabszych pozycji. Ot takie romansidlo i western po staropolsku.

Mialy te powiesci spelniac pewne zadanie i swa role spelnily, i wystarczy.

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
Iceni napisał/a:

Ja Trylogii nie dalam rady przelknac. Ani w wersji drukowanej, ani filmowej. O ile jeszcze na przyklad "Krzyzacy"  czy" W pustyni i w puszczy" uwazam za dobre powiesci, o tyle Trylogia jest dla mnie sposrod jego tworczosci jedna ze slabszych pozycji. Ot takie romansidlo i western po staropolsku.

Mialy te powiesci spelniac pewne zadanie i swa role spelnily, i wystarczy.

Dla mnie, skromnego odbiorcy Trylogia jest symbolem powieści patriotycznych. "Ku pokrzepieniu serc" jak mawiają.

46

Odp: Lektury szkolne czytane po latach.
truskaweczka19 napisał/a:

W temacie lektur, to wiadomo oczywiście, że tez nauczyciel ma wpływ na zachęcenie do czytania. Z tego co słyszę od rodziców, babć, to kiedyś chyba było więcej nauczycieli, którzy potrafili zainteresować swoim przedmiotem. Oczywiście były wyjątki, ale słysząc o tym co mówią, to wydaje mi się, że chyba mogło tak być. Ja za to w swojej szkole nie trafiałam na wielu dobrych nauczycieli, tak mi się wydaje. Wielu z nich raczej chciało odbębnić, a nie nas zainteresować. Nigdy nie pojmowałam też idei tego, że straszyli nas zamiast motywować np, że musimy coś, bo inaczej będzie źle i tak w kółko tongue Jednak bardzo dobrą nauczycielką była, niestety już nieżyjąca nauczycielka moja w liceum z polskiego. To takie niesprawiedliwe, że taką osobę zabrał nowotwór. Lekcje polskiego z nią były po prostu ciekawe i mimo że nawet jak ona mnie uczyła, to nie przeczytałam tych niektórych lektur, to niemniej ona bardzo dobrze prowadziła lekcje, dokładnie, ale ciekawie omawialiśmy lektury. Dramatem zaś potrafiły być lekcje polskiego w gimnazjum, gdzie nauczycielka omawiała z nami praktycznie cały semestr "Pana Tadeusza", w którym była zakochana. O dziwo, już wtedy jego akurat mi się źle nie czytało, nawet mi się podobał i w sumie polubiłam epokę romantyzmu, jest to dla mnie wartościowa lektura, ale jednak wałkowana cały semestr to była duża przesada tongue

Sienkiewicza jak pisałam nie czytałam "Potopu", filmu też nie mogłam zdzierżyć i wyłączyłam, "W pustyni i w puszczy" mnie dosyć nudziło, tylko film nawet nawet jak pamiętam, "Ogniem i mieczem" nie musieliśmy czytać, chyba oglądałam, ale jakoś w pamięć mi nie zapadło. Także ja Sienkiewicza jakoś specjalnie nie lubię, wierzę, że przekazuje ważne treści, ale dla mnie podane w ciężkiej, nieprzyjemnej formie. Nie znaczy to, że książka musi być tak całkiem przyjemna, ale on dla mnie zdecydowanie podaje je niezbyt dobrze i nudno. Mogę wiele zdzierżyć, ale jego książki nie bardzo do mnie przemawiają. A i z Krzyżakami też nieźle się namęczyłam wink Jedyna co mi się podobała to "Quo vadis, też miała cięższe momenty, ale ogółem fabuła, realizacja podobały mi się. Dobrze opisał moim zdaniem prześladowanie pierwszych chrześcijan, podobał mi się też wątek miłosny Ligii i Winicjusza. Także ta pozycja mi się podobała jako jedyna z jego w sumie.

To ja zupełnie odwrotnie.
Trylogia Sienkiewicza jest jedną z tych pozycji, do których wracam cyklicznie. Zwłaszcza do "Potopu".
Ekranizacje Hoffmana rozczarowały mnie.
Natomiast, jeśli chodzi o inne lektury, to rzadko kiedy nie przeczytałem czegoś.
Czytałem, by znać i móc coś powiedzieć więcej, niż pozwalają streszczenia.
Często bowiem zdarzało się tak, że odmiennie niż autor streszczenia, interpretowałem przesłanie autora opowiadania, czy powieści. Może i niezgodnie "z linią dydaktyczną", ale za to na bazie własnych przemyśleń po przecztaniu dzieła.

Posty [ 47 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » KULTURA » Lektury szkolne czytane po latach.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024