Problem niby prozaiczny, ale naprawdę spędza mi sen z powiek.
Przeprowadziłam się właśnie do swojego faceta na stancję, wcześniej wynajmowałam mieszkanie z koleżanką. Zawsze, czy to w domu, czy na stancjach, nawet w akademiku, miałam dostęp do piekarnika. Gazowy czy elektryczny, nieważne, ale zawsze był. Wyspecjalizowałam się w różnego rodzaju zapiekankach, pieczonych mięsach, pasztetach, rybach, itp. Zawsze wolałam coś upieczone niż smażone, wiadomo, mniej tłuszczu itp. Teraz zamieszkałam z facetem na jego stancji, wszystko fajnie, pokój duży, finansowo też taniej niż było w mojej i koleżanki kawalerce (musiałam się wyprowadzić, ona zaszła w ciążę, jej facet mieszkał wcześniej u rodziców więc logiczne było, że to on wprowadzi się do niej, zresztą nie narzekam).
Ale nie jestem w stanie przeskoczyć jednego - brak piekarnika. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, poważnie. Wiem, że to się wydaje być błahym problemem, ale dla mnie jest to dość istotne. Poważnie, nie przepadam za smażonymi kotletami itp, większość rzeczy zawsze piekłam lub gotowałam na parze i teraz nie bardzo wiem co mam gotować. Poza tym choruję i smażone jedzenie jest zdecydowanie niewskazane.
Właściwie ten post sprowadza się do prostej rzeczy. No kuchenki w tym mieszkaniu nie wymienię na swój koszt - właściciele powiedzieli jasno, mogę
- kupić sobie kuchenkę a potem ją zabrać, ale tego nie zrobię bo to dośc droga rzecz, a własnego mieszkania nie mam zamiaru kupować, a jednak w większości mieszkań do wynajęcia jest w pełni sprawna kuchenka, a kupować po to, żeby używać parę miesięcy a potem będzie się kurzyła, to średnia inwestycja wg mnie
- nie kupować kuchenki i kompletnie przestawić się jeśli chodzi o żywienie; też mi średnio pasuje, szczerze pisząc - nie przepadam za smażonymi rzeczami a jednak nie wszystko ugotowane smakuje tak dobrze jak smażone czy upieczone.
- kupić prodiż czy grilla elektrycznego (prawdopodobnie i to i to). to też wiąże się z kosztami, ale boję się, że jak za jakiś czas zdecydujemy się przeprowadzić (a tak będzie, to już właściwie ustaliliśmy) to prawdopodobnie przestaniemy używać tych sprzętów. wiadomo, można odsprzedać, można też schować i używać od przypadku do przypadku.
Wiem, że finansowo prodiż czy grill elektryczny można kupić dośc tanio, więc to nie problem ale dochodzi kwestia przestrzeni. Nie jesteśmy jakoś bardzo majętni, więc w grę wchodzi kawalerka, a poza tym w wynajmowanych mieszkaniach zazwyczaj to właściciele mają klucze do piwnicy i trzymają tam swoje graty, a lokatorzy nie mają nic do gadania. W łóżku wolałabym trzymać pościel a nie gary czy jakieś urządzenia kuchenne. Szczególnie, że i tak mamy sporo, toster, opiekacz do kanapek, mikser, blender, czajnik, więc nie ma opcji żeby wszystko stało zawsze na wierzchu, po prostu nie ma miejsca.
Nie bardzo wiem, co z tym fantem zrobić. Do co najmniej marca będę mieszkać tu gdzie mieszkam i... cóż, jestem w kropce.
polecam prodiż, spełni funkcję piekarnika, poza tym jest mały. Z ciekawości sprawdziłam, są teraz nawet podłużne więc łatwo to gdzieś upchnąć, a ceny są takie, że jak nie będzie wam juz potrzeby to możecie przekazać go komuś kto będzie potrzebował
tak w takim problemie jest dobrym rozwiązaniem prodiz ale nie wiem czy teraz można dostać takie piekarniki na jedna blache kiedyś taki było można dostać na rynku