Witam. Od jakiegoś czasu zaczęłam zauważać ,ze w naszym małżeństwie dzieje się coś nie tak. Poznalam go jak miałam 16 lat on 18, na początku było zauroczenie, szaleństwa, zabawy itd. Gdy miałam 19 lat zaszłam w ciaze -urodzil się Kacper. Nasze zycie odmienilo się. Zaczelam się glowic czy go kocham. Seks jak dla mnie nigdy nie był fajny .Nie wiem czy to wina partnera. Odsuwałam się od niego, on kochal szaleńczo, ubiegal o moje wzgledy . Pozniej w 2007 urodzil się drugi synus- Bartus . Maz dalej kochal - mimo tego ze doskwierał brak kasy, ze bylam zolza, kochal do szaleństwa. Kiedy Bartosz miał 3 tyg wzielismy slub . Był to listopad 3 listopad 2007 . Maz dalej kochal, był szaleńczo zakochany. Wyjechaliśmy do Anglii- nie chciałam tam być, meczylam się, siedziałam w domu z dziecmi. Maz pracowal, staral się, mi ciagle było zle. Chciałam do Polski . Sprowadziliśmy do Anglii kumpla meza , fajny przyjaciel .Mieszkal z nami , dobrze się bawiliśmy, wciagnąl nas w gre komputerowa . Graliśmy w wolny czas. Gra mnie tak wciagnela, ze nie miałam czasu dla meza. W grze poznałam chłopaka. Pisałam do niego ,rozmawiałam na team speak, zamykałam się w pokoju -maz cierpiał ,ja nie wiedziałam o tym, nie zdawalam sobie sprawy z tego co robie. W zyciu bym go nie zostawila dla kogos takiego ,dla jakiegoś gowniarza o 6 lat młodszego . Nalegalam żeby wrocic do Polski- maz się zgodzil .
Dostaliśmy sklep od teściowej z ciuchami. Ja pracowałam -maz zajmowal się dziecmi ,nie szukal pracy. Mieszkanie mielismy razem z moimi rodzicami. My u góry oni na dole, ale osobne wejścia, duże podwórko. Nic to nie dalo- moja matka we wszystko się wcinala ,ciagle awantury. Ja zrobiłam się sztywna, nigdzie nie chciałam chodzic, meza tez nie chciałam puszczac na imprezy żadne, ani na piwo z kumplami. Ciagle dymy na chacie . W pewnej chwili nie wytrzymal, wyniosl sie do swoich rodzicow. Powiedział ,ze jak chce to mogę z nim isc .On tu nie wroci. Zebrałam dzieci, graty- poszliśmy. Wyremontowaliśmy poddasze u jego rodzicow .Obiecali mu, ze przepiszą mu ten dom ,okazało się, ze jednak siostra jego się nie zgadza. Wyszedł dym . Znalazł prace, poszedł pracować jako kucharz -pracowal od rana do wieczora mało go było w domu. Ja mu robiłam awantury o to ,ze tesciowa cos do mnie sapala itd. itd.
W koncu zacząl się dziwnie zachowywać .W telefonie znalazłam polaczenia Ania Ania- zaczelam robic jazdy. Nie sluchalam jak mi tlumaczyl, ze to tylko znajoma, ze nic go z nia nie laczy ,ze ona ma meza i 2 dzieci . Chciał nas zapoznać nasze rodziny. Jej meza poznal już dawno, nie zgodziłam się .Zrobiłam awanture, zaczelam ja wyzywac od suk roznych. Każdy sms jaki dostal to był atak z mojej strony. Jedna wielka paranoja . Probowal ze mna rozmawiać- konczylo się awantura, placzem, nawet nie zauwazylam kiedy przestal mowic, ze mnie kocha, przytulać sam z siebie .To ja ciagle pytałam czy mnie kocha ,albo się przytulałam. Tydzień temu nie wytrzymal i powiedział mi, ze nie wie co do mnie czuje. Zaczelam panikować, plakac, wyc. Mowi ,ze jestem wazna ,ale on nie chce mnie ranic, a chce być sobą, ze to ze mamy dzieci o niczym nie swiadczy zebysmy nie mogli się dobrze bawic.
A ja się zrobiłam okropna ,siedze tylko w domu z pracy do domu i ciagla kontrola i jazdy, ze on potrzebuje czasu żeby sobie w glowie poukladac i ja tez mam się zmienić jeśli ma być dobrze . Mowi mi raz ze jakby wygral w totolotka to by dużo zmienilo. Kupil by dom samochod ... powiedział mi tez ,ze nie czuje już do mnie motylkow ,ze to co czul cisnela go klucha. Bolało i się wypalilo, ze teraz jak placze to nie czuje nic, a kiedyś plakal razem zemna .Był nawet u psychologa, mowi ze sam nie wie czego chce i potrzebuje czasu. Wyprowadziłam się z dziecmi tydz temu w sobote. Z rana pakowałam się i ryczałam .Rozebral mnie i był seks, po tym powiedział to nie jest tak, ze nie chce się z toba kochac ,ze mnie nie pociągasz. Seks z toba to cos pięknego ,seks jest wazny ale reszta tez jest wazna. Poczułam się jak taki smiec. Ubrałam się i dalej wylam pakując się. Zawiozl mnie do mieszkania ,gdzie mieszkaliśmy wcześniej . We wtorek był u psychologa.
Ciagle mu powtarzam, ze go kocham .Dziś mi powiedział cos takiego : Magda zacznij wychodzić do ludzi, zacznij się bawic, wyluzuj jesteś inna niż kiedyś, zmienilas się bądź sobą! Ja tez chce być sobą, chce wyjść z kumplami, chce zebys ty wyszla z koleżankami i z toba tez chce wyjść na impreze . Wyslalam mu wieczorem sms , ze żeby było dobrze potrzebujemy mieszkac osobno i potrzebujemy szczerej rozmowy a nie kłamstw i krętactw .Odpisal, ze porozmawiamy ,ale jak oboje będziemy na to gotowi. Jutro chce wpaść i wziasc dzieci na noc. yhhh Zle mi z tym. Co o tym myślicie? Da się to uratować? Powiedzial mi tydz temu jeszcze, ze to nie tak, ze do mnie nic nie czuje .Ze jestem wazna ,,ze zycie by za mnie oddal, ale musi wiedzieć czego on tak naprawdę chce. Ze staral się dla mnie zmienić, ale on chce być sobą, a nie siedzieć w klatce. yhh Chce to naprawić ,ale jak go przekonać ? helpppp
Dodam jeszcze ze ma zachwiania takie i raz mi powiedział może zrobmy sobie trzecie dziecko ,może to cos zmieni.... rozwalil mnie tym doszczętnie . Ta Ania co ja wyzywałam pisze do mnie na fcb zebym była cierpliwa ze on przemysli to i zejdziemy się. Bo on tęskni ,czuje pustke w domu bez nas, ale potrzebuje czasu. Nie wiem co mam robic .Każdy dzień bez niego to stracony dzień Poszlam na kurs prawa jazdy, mam w planie fryzjera ,kosmetyczke no i wyluzowanie. Zrozumiałam swoje bledy i nie mam mu za zle , bo wiem ze ma racje każdy potrzebuje trochę luzu ja tez pisze z kumplami sms i on mi nie trzepie telefonow -- boje się, ze jak ja się wyluzuje to on stwierdzi ze jednak się rozstajemy bo swietnie sbie bez niego radze