Witam, mam pytanie szczególnie do kobiet, które zostały przyłapane na romansie, ale każda z pań która potrafi się postawić w tej sytuacji jest proszona o opinię.
Złapałem moją żonę z jej kochankiem w galerii handlowej. Podejrzewałem romans od dawna, a koleś był też cholernie zdziwiony, oboje byli i oboje się dość mocno wysypali. Koleś potwierdził moje przypuszczenia że trwało to półtora roku, a ona potem jak po rzeczy przyjechała do domu, to się wysypała że ją zostawił.
Urządziłęm jej dość karczemną awanturę przy kolesiu, jak oglądacie Zdrady to wiecie jak to wygląda. Myślałem że reakcje tych zdradzonych są mocno przesadzone w sytuacji konfrontacji, wierzcie mi, nie są, ciśnienie skacze do maksa. Potem ona przyjechała do domu po rzeczy, dzień później po kolejne rzeczy, trzy dni później po kolejne, jeszcze tydzień później po następne. Chyba już wszystko zabrała poza mało istotnymi drobiazgami. Nie chce rozmawiać, choć dałem jej sygnał że złość mi już przeszła i teraz czekam na wyjaśnienia i jestem otwarty na propozycje dalszego postępowania.
Tylko nie pytajcie skąd wiem czy to nie był tylko kolega. Mam absolutną pewność że to romans z powodu 1,5 roku jej zachowania wobec mnie. Mnóstwo się na ten temat naczytałem.
Wiem że jak żona wdaje się w romans to powodem jest druga strona. Gdy ona wdawała się w ten romans, ja właśnie byłem na etapie że zdałem sobie sprawę że coś jest nie tak w moim związku i rozpocząłem próby naprawiania go, niestety, już za późno. Nic one nie dały, bo ona już była zabujana w nowym kolesiu, była po pierwszych upojnych nocach z nim i nic ją nie obchodziły moje starania, ani na jotę nie poprawiły jej stosunku do mnie. I mnóstwo innych zachowań dziwnych z wyjściami, pilnowaniem telefonu, w domu na nim siedziała dosłownie jak kura, a jak jej zarzucałem że nie odbiera a tylko oddzwania, to odpowiedź: "no przecież nie siedzę na telefonie". Nie mówiąc już o seksie, bo z jej strony absolutne zero zaangażowania, pańszczyzna na odwal. Także po prostu wiem.
No i tu pytania: co ona w ogóle może czuć w tym momencie, jak taka kobieta widzi swoją sytuację ? Zabierając rzeczy pogodziła się z tym że jej się życie kompletnie rozsypało i odchodzi, czy chce się na boczku połapać z rozumem i będzie próbować wracać, czy już też mogę/powinienem położyć na niej lachę i zacząć sobie życie na nowo układać ?
Mimo czegoś takiego nie da się skreślić 20 lat z osobą, chciałbym żeby spróbowała to by coś znaczyło, choć wątpię by dała radę mnie przekonać, bo średnio mam ochotę przez resztę życia się zastanawiać czy po powrocie zrobi sobie nowy romans tylko 10 razy sprytniej. I w ogóle jeśli nawet spróbuje, to nie wiem czy da radę odzyskać moje zaufanie które zniszczyła do zera. Chyba bardziej opłaca jej się nowego gościa szukać niż odbudowywać coś ze mną, musiałaby kochać mnie do szaleństwa żeby pójść na taki trud, a przecież skoro wdała się w romans i tak go mocno kryła że udało jej się go przewieźć przez 1,5 roku, to znaczy że już zaczynając go miała postawiony na mnie krzyżyk. Dzieci nie mamy, a jej sytuacja majątkowa na wyjściu, nie wdając się w szczegóły, delikatnie mówiąc jest wysoce niekorzystna.
Zapraszam do dyskusji