Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

Temat: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Proszę Was o radę, ponieważ mój przypadek jest bardzo dziwny i sama nie wiem co się dzieje...
Byłam z facetem 8 lat. Mieszkaliśmy razem w jego mieszkaniu. 3 tygodnie temu się wyprowadziłam, w wyniku wspólnej decyzji.
W naszym związku po prostu oboje się pogubiliśmy, przestaliśmy się doceniać i zauważać ile dla siebie znaczymy. Codzienność i rutyna nas zabiły. Ja marzyłam o innych facetach, on o innych kobietach. Ale do zdrady jako takiej nie doszło, tylko marzenia..On nie czuł się przy mnie mężczyzną, ja przy nim kobietą. W końcu zapadła decyzja o rozstaniu, bo to dalej nie ma sensu. Rozstanie bez scen, spokojnie, można rzec w przyjaźni. Bo rozmawiać, to nam się zawsze super rozmawiało i dopasowani intelektualnie byliśmy bardo. I postanowiliśmy przekształcić tę naszą relację w "przyjaźń".
Od rozstania dzwonił dwa razy, rozmowa przez telefon 2 godziny za każdym razem. Ja do niego raz i też 2 godziny.
W czym problem ? W tym, że ja dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo go kocham. Wcześniej miałam coś w rodzaju zaćmienia umysłu i zapomniałam jak wiele on dla mnie znaczy. Wiecie, tak jak z nogą. Póki ją mamy to jej nie doceniamy, dopiero jak ją stracimy.. Naprawdę to zrozumiałam. Wystarczyły 3 tygodnie..On założył konto na portalu randkowym, ja też (żeby zabić czas i nie myśleć, chociaż nikogo innego teraz nie chcę). Opowiadamy sobie wzajemnie, z kim piszemy i w ogóle, co u nas. Ja udaję, że mnie to nie rusza, doradzam mu, naprawdę zachowujemy się jak kumple. A tak naprawdę umieram, bo go kocham. On nic o tym nie wie. Nie ma pojęcia jak cierpię, ile łez wylewam każdego dnia.
Co mam robić ? Uciąć kontaktu nie chcę, bo on jest dla mnie bardzo bliską osobą, ale słuchać o jego "nowym życiu" też nie chcę, bo mnie to zabija.
Każda rozmowa z nim rozszarpuje mnie na strzępy.Ale odciąć się, będzie takim samym, albo jeszcze gorszym piekłem.
Jak go odzyskać? Co robić ? Zrozumiałam że kocham go i tylko on się dla mnie liczy. Jak mam reaktywować ten związek ? Pomóżcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

To jest bardzo proste. Nie pisz tego tutaj, tylko jemu to powiedz.
I radzę się pośpieszyć póki jeszcze nie jest za późno wink

3

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Tylko wcześniej dokładnie to przemyśl. Bo może być tak, że obudziła się miłość, bo obudziła się tęsknota. Nie ma go, straciłaś go, poszliście dalej i nagle w Tobie się budzi tęsknota za nim. A to nie jest miłość, bo jak wrócicie do siebie to będzie tak samo jak było.
Myslę, że musicie to oboje przemyśleć. Jeżeli chcecie zwalczyć rutynę to trzeba nad tym porządnie popracować.

4

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Zrozumiałaś, Autorko, że prawdziwa miłość, to nie tylko pożądanie i wieczna adoracja Twojej lub (w innym, właściwym dla mężczyzny, zakresie), jego osoby.
Osiem lat? W porządku. Mamy określenie trwania związku.
Kiedy jednak zauważyłaś, że to już nie to, co kiedyś?
Kto zaczął o tym, że żyjecie, jak brat z siostrą i czas to zmienić? Skoro możliwe jest mówienie o "przyjaźni", oprócz łóżka coś Was jednak łączyło?
Któreś z Was nie przemyślało, że ktoś inny może wypełnić dobę w sposób, w jaki u Was się to działo.
Bo w bzdury, że oboje jednocześnie doszliście do wniosku, że Was, jako pary już nie ma, nie uwierzę.
Skoro Ty odbierasz rozstanie, jako błąd, zapytaj wprost byłego partnera, czy i on nie czuje tak samo.
Nie ma miejsca na dumę w takim wypadku.
Pamiętaj, kto pierwszy, ten lepszy.
Gdy zwlekać będziesz, jak ktoś wcześniej wskazał, może być za późno. smile
Jeśli jednak on uważa inaczej - trudno.
Przynajmniej będziesz miała świadomość, że próbowałaś naprawić to, co oboje zepsuliście.

5

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Możesz spotkać się z nim na kawie, spojrzeć mu w oczy i może wszystko się rozwiąże?

6

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
Excop napisał/a:

Kiedy jednak zauważyłaś, że to już nie to, co kiedyś?
Kto zaczął o tym, że żyjecie, jak brat z siostrą i czas to zmienić? Skoro możliwe jest mówienie o "przyjaźni", oprócz łóżka coś Was jednak łączyło?

Romantyczni nigdy nie byliśmy (oboje), ale od kilku miesięcy w ogóle zrobiło się nijako. Sporadyczny seks. Leżenie na kanapie, oglądanie filmów, ja w dresach i bez makijażu, on w "gaciach", dłubanie w nosie. Przestałam być dla niego kobietą, a on dla mnie mężczyzną, w takim standardowym znaczeniu. Zero zalotów, adoracji, komplementów, flirtu. Natomiast rozmowy między nami zawsze były bardzo ciekawe i tu się nigdy nic nie zepsuło. potrafiliśmy (i nadal potrafimy) gadać ze sobą godzinami. Tylko ta "iskra" damsko-męska przygasła. Ja miałam sny o innych mężczyznach. Marzył mi się ognisty romans, chciałam poczuć się kobietą...On też nie czuł się przy mnie męsko. Powiedział że czuje się jak ten ludzik z reklamy margaryny Delma... Taka zabawna, pocieszna klucha. Też mu się marzyła kobieta która będzie go pożądać, podziwiać jako mężczyznę.
I tak to nam się wszystko rozjechało. Teraz po rozstaniu, mi spadły klapki z oczu. Naprawdę się ocknęłam. Zrozumiałam, że miałam za dobrze z tym facetem ( zgodnie z powiedzeniem "masz chleb, a szukasz bułek") i po prostu w dupie mi się poprzewracało. Teraz oczywiście płacz i zgrzytanie zębami. Najgorsze jest poczucie winy, ze to ja wszystko spieprzyłam. Zrozumiałam swoje błędy i chciałabym je naprawić, jednak obawiam się, że on może już nie chcieć tego samego, tzn, powrotu do mnie. A ja go naprawdę kocham. I to nie jest tylko wynik tęsknoty i szoku porozstaniowego. Nie wiem co robić. A jutro idziemy do kina...

7 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 17:46:39)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:

Najgorsze jest poczucie winy, ze to ja wszystko spieprzyłam. Zrozumiałam swoje błędy i chciałabym je naprawić, jednak obawiam się, że on może już nie chcieć tego samego, tzn, powrotu do mnie. A ja go naprawdę kocham. I to nie jest tylko wynik tęsknoty i szoku porozstaniowego. Nie wiem co robić. A jutro idziemy do kina...

Zaraz, zaraz. Weż głęboki oddech i popatrz szerzej na swój związek.
Sama byłaś w tym związku? Sama to schrzaniłaś?
Może i wskakiwałaś w dresy,, ale on w tym samym czasie w gacie.
Tylko ty kwitłaś przed telewizorem, czy on również?
Tylko ty przestałaś być dla swojego partnera kobietą, czy on także mało dbał o to, żeby być dla ciebie wcieleniem męskości.
Tylko ty odpuściłaś związek, czy on również, bo pisałaś o obopólnej zgodzie w sprawie rozstania?
Skąd w tobie nagle to przekonanie, że to ty wszystko spieprzyłaś? Bo ja widzę, że oboje się do tego dołożyliście.

Cóż, w mojej opinii jesteś na najlepszej drodze, aby stać się czasoumilaczem do momentu aż w życiu twojego faceta pojawi się nowa kobieta.

A na twoim miejscu zastanowiłabym się czego tak naprawdę chcesz i potrzebujesz od swojego byłego faceta.

8

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

No wlasnie, w tym zwiazku sama nie bylas.

Po to, zeby nie zakladac dresow i nie kisic sie przed telewizornia, potrzebny jest partner, ktory gdzies chce wyjsc i umie wrzucic na siebie wiecej niz standardowe gacie z luzna gumka. Wiec wina lezy po obydwu stronach.

Wyscie wogole na ten temat probowali rozmawiac przed rozstaniem?

9 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-11-17 18:50:10)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Większość długich związków wygląda tak jak opisałaś. Dresik, oglądanie tv, chodzenie w gaciach. Skąd w ogóle pomysł o wiecznych zalotach, ciągle ognistym seksie? Każdy w długoletnim związku fantazjuje o kimś nowym, nie oszukujmy się, ok? Co Ty sobie wyobrażałaś, że ludzie którzy są ze sobą po 10, 20 lat, onanizują się myśląc o swoim mężu / żonie? big_smile Co więcej, pewnie fantazjują o innych podczas seksu i powie Ci o tym każdy seksuolog. Ważne tylko co z tym zrobią - dopuszczą się zdrady czy nie.
Nikt nie wpada na fantastyczny pomysł by tylko z tego powodu się rozstawać.
Do tego te przeciętne pary nie mają przeważnie o czym gadać, tylko sobie tak wegetują, a u Was była super podstawa, że mieliście wciąż o czym rozmawiać i byliście przyjaciółmi.

Oczywiście jest też druga strona medalu i on może widzieć to zupełnie inaczej. Np. tak, że juz kompletnie go nie pociągałaś, przestał Cię kochać, męczył się z Tobą i pragnie rozpocząć życie z nową kobietą.

Co zrobiłabym na Twoim miejscu? Ja jestem za tym, by być szczerą z samą sobą. Spróbowałabym. Umówiłabym się na spotkanie, wystroiłabym się jak na najlepszą randkę i wyznałabym wszystko. Gdyby mnie odrzucił, miałabym przynajmniej już zawsze spokój sumienia że byłam uczciwa, że dałam nam szansę, że spróbowałam i nie było moją winą że nam nie wyszło. Tylko że wtedy naprawdę urwałabym wszystkie kontakty, bo przyjaźń z nim zabijałaby mnie. Pewnie płakałabym z rok, ale potem stanęłabym na nogi.

10

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
madoja napisał/a:

Do tego te przeciętne pary nie mają przeważnie o czym gadać, tylko sobie tak wegetują, a u Was była super podstawa, że mieliście wciąż o czym rozmawiać i byliście przyjaciółmi.

No właśnie i to jest najgorsze. Wielokrotnie mówiliśmy sobie "szkoda że nie możemy być rodzeństwem". Porozumienie duchowe mieliśmy świetne. W ogóle on jest rzadkim przypadkiem faceta, który lubi rozmawiać, rozkminiać, analizować, zupełnie jak kobieta wink

Jeszcze na tydzień przed moją wyprowadzką, wszedł do pokoju gdy czytałam książkę i chciał się kochać... Odtrąciłam go. Wielokrotnie go odtrącałam. Jak dostał pracę, to zamiast go pochwalić, cieszyć się z nim, mówiłam "stać cię na coś lepszego, jesteś inteligentny, a idziesz na łatwiznę".
Dlatego czuję się winna. Że to ja zabiłam w nim poczucie męskości. Chociaż pewnie to nie do końca prawda, bo on kompleksy i problemy z poczuciem męskości miał zawsze. Ja go tylko dobiłam. Teraz dowartościowuje się na portalu randkowym. Dzisiaj przez telefon opowiadał że się z jakąś spotkał, co mnie zszokowało, że tak szybko, po 4 dni pisania. I będzie nowej pracy szukał. Generalnie nowe życie zaczyna.

11

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:

Generalnie nowe życie zaczyna.

Chyba pies ogrodnika ci się włączył i tyle.
A skoro naprawdę ci na nim zależy to pozwól mu żyć po swojemu.

12

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
summerka88 napisał/a:

A skoro naprawdę ci na nim zależy to pozwól mu żyć po swojemu.

Przecież pozwalam. Nie robię mu żadnych wyrzutów. Oficjalnie się rozstaliśmy i on nie ma pojęcia jak cierpię. Myśli, że też zaczynam nowe życie..

13 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 19:30:32)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
summerka88 napisał/a:

A skoro naprawdę ci na nim zależy to pozwól mu żyć po swojemu.

Przecież pozwalam. Nie robię mu żadnych wyrzutów. Oficjalnie się rozstaliśmy i on nie ma pojęcia jak cierpię. Myśli, że też zaczynam nowe życie..

A czy ja tak twierdzę?
Nawiązywałem do tego:

upadła napisał/a:

Jak go odzyskać? Co robić ? Zrozumiałam że kocham go i tylko on się dla mnie liczy. Jak mam reaktywować ten związek ? Pomóżcie.

Wytraciliście pewien potencjał, który dają początki związku. Oboje. Teraz to już cięźko będzie wykrzesać z siostrzanego układu coś więcej.
Najlepiej daj sobie trochę czasu na przemyślenie, co poszło nie tak, czego oczekujesz od związku, a potem tak jak twój ex, zacznij życie w związku od nowa.

14

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

No a teraz go nagle zapragnęłaś jako mężczyzny? Zastanów się dobrze.

15 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-11-17 20:24:42)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Musisz zrozumieć jedno. Nawet gdybyście wrócili do siebie, to na dłuższą metę nic się nie zmieni. Za kilka miesięcy znowu byłby telewizor, gacie, dresik. Bo tak to wygląda.
Poza tym nie oszukuj się że nagle wszystko zrozumiałaś i na pewno nie odmawiałabyś mu seksu. Odmawiałabyś. I akurat tu Ci nie napiszę "bo tak wygląda w długim związku" (bo uważam że mądra kobieta nie odmawia zbyt często, jeśli zależy jej by związek był trwały), ale dlatego że taka jesteś i tak się układało między Wami. Teraz Ci się wydaje że możesz góry przenosić, bo tęsknisz za nim, ale uwierz mi, że potem byłoby znów tak samo.

Dlaczego odmawiałaś mu seksu? Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz.

16 Ostatnio edytowany przez Screwdriver (2017-11-18 00:48:55)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Pamiętaj Autorko, że zwiazek bez seksu i pożądania jest tylko przyjaźnią z kontaktem fizycznym. Bo seks z miłości ma ogień w sobie zawsze, ale tu ludzie muszą pasować do siebie fizycznie, a Wy pasujecie tylko duchowo i umysłowo. Jeśli pójdziecie na kompromis i zrezygnujecie z fizyczności, dotrwacie do późnej starości, bo wtedy liczy się w zasadzie tylko przyjaźń. Lecz gdy szukacie oboje emocji i nie umiecie nad nimi zapanować, brak Wam ognia, iskry i namiętności, to prędzej czy później dojdzie do zdrady albo bardziej emocjonalnego rozstania. Powinniście jeszcze raz zdobyć się na szczerą, poważną rozmowę.

17

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
Screwdriver napisał/a:

Powinniście jeszcze raz zdobyć się na szczerą, poważną rozmowę.

Boję się podejmować z nim temat "nas". Udaję, że związek jest zakończony i wszystko świetnie, przyjaźnimy się, jutro idziemy do kina, opowiadamy sobie o kobietach/mężczyznach z portalu randkowego. Boję się, że jak mu wyznam co czuję, to on się wystraszy, odetnie, wycofa i nie pozostanie nawet "przyjaźń". A ja tego bym nie zniosła. Już teraz czuję się potwornie, dzisiaj płakałam cały dzień i będę płakać całą noc.
Nigdy w całym życiu nie czułam się tak fatalnie. Momentami mam wrażenie, że tego nie przeżyję..

18

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
Screwdriver napisał/a:

Powinniście jeszcze raz zdobyć się na szczerą, poważną rozmowę.

Boję się podejmować z nim temat "nas". Udaję, że związek jest zakończony i wszystko świetnie, przyjaźnimy się, jutro idziemy do kina, opowiadamy sobie o kobietach/mężczyznach z portalu randkowego. Boję się, że jak mu wyznam co czuję, to on się wystraszy, odetnie, wycofa i nie pozostanie nawet "przyjaźń". A ja tego bym nie zniosła. Już teraz czuję się potwornie, dzisiaj płakałam cały dzień i będę płakać całą noc.
Nigdy w całym życiu nie czułam się tak fatalnie. Momentami mam wrażenie, że tego nie przeżyję..

Upadła a jak on czuje to samo i też tylko przed Tobą udaje takiego twardziela?

19

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
madoja napisał/a:

Większość długich związków wygląda tak jak opisałaś. Dresik, oglądanie tv, chodzenie w gaciach. Skąd w ogóle pomysł o wiecznych zalotach, ciągle ognistym seksie? Każdy w długoletnim związku fantazjuje o kimś nowym, nie oszukujmy się, ok? Co Ty sobie wyobrażałaś, że ludzie którzy są ze sobą po 10, 20 lat, onanizują się myśląc o swoim mężu / żonie? big_smile Co więcej, pewnie fantazjują o innych podczas seksu i powie Ci o tym każdy seksuolog. Ważne tylko co z tym zrobią - dopuszczą się zdrady czy nie.

Nie zgodze sie. Tak wygladaja zwiazki ludzi, ktorzy sie o nie nie staraja.

Jezeli ktos zalozy sobie, ze jak zona/ maz zaklepana/a, to juz mozna sobie odpuscic, zalozyc dresy i pierdziec w kanape, to naprawde nie wychodzil za maz z milosci, a z miliona innych powodow (co ludzie powiedza, naciski rodziny, wypada kogos miec itp). Oczywiscie, ze po kilku latach malzenstwa, nawet najbardziej kochajacego sie, seks to juz nie jest dzika jazda bez trzymanki jak podczas wczesnego haju zakochania, ale w udanym zwiazku ta sfere sie pielegnuje. Mozna byc malzenstwem 25 lat i cieszyc sie udanym zyciem seksualnym i wzajemna atrakcja.

Ja mam wrazenie, ze Autorka i jej maz zdecydowali sie hajtnac, bo nie bylo niczego lepszego na horyzoncie. Oboje z niska samoocena, zakompleksieni pomysleli sobie, ze prawdziwa milosc jest poza ich zasiegiem, wiec zadowola sie przyjacielskim erzatzem. A tu doopa, bo po latach sie okazuje, ze to nie wystarcza.

20

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
Beyondblackie napisał/a:
madoja napisał/a:

Większość długich związków wygląda tak jak opisałaś. Dresik, oglądanie tv, chodzenie w gaciach. Skąd w ogóle pomysł o wiecznych zalotach, ciągle ognistym seksie? Każdy w długoletnim związku fantazjuje o kimś nowym, nie oszukujmy się, ok? Co Ty sobie wyobrażałaś, że ludzie którzy są ze sobą po 10, 20 lat, onanizują się myśląc o swoim mężu / żonie? big_smile Co więcej, pewnie fantazjują o innych podczas seksu i powie Ci o tym każdy seksuolog. Ważne tylko co z tym zrobią - dopuszczą się zdrady czy nie.

Nie zgodze sie. Tak wygladaja zwiazki ludzi, ktorzy sie o nie nie staraja.

Jezeli ktos zalozy sobie, ze jak zona/ maz zaklepana/a, to juz mozna sobie odpuscic, zalozyc dresy i pierdziec w kanape, to naprawde nie wychodzil za maz z milosci, a z miliona innych powodow (co ludzie powiedza, naciski rodziny, wypada kogos miec itp). Oczywiscie, ze po kilku latach malzenstwa, nawet najbardziej kochajacego sie, seks to juz nie jest dzika jazda bez trzymanki jak podczas wczesnego haju zakochania, ale w udanym zwiazku ta sfere sie pielegnuje. Mozna byc malzenstwem 25 lat i cieszyc sie udanym zyciem seksualnym i wzajemna atrakcja.

Ja mam wrazenie, ze Autorka i jej maz zdecydowali sie hajtnac, bo nie bylo niczego lepszego na horyzoncie. Oboje z niska samoocena, zakompleksieni pomysleli sobie, ze prawdziwa milosc jest poza ich zasiegiem, wiec zadowola sie przyjacielskim erzatzem. A tu doopa, bo po latach sie okazuje, ze to nie wystarcza.

głęboko się zgadzam smile

21

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
Beyondblackie napisał/a:

Ja mam wrazenie, ze Autorka i jej maz zdecydowali sie hajtnac, bo nie bylo niczego lepszego na horyzoncie. Oboje z niska samoocena, zakompleksieni pomysleli sobie, ze prawdziwa milosc jest poza ich zasiegiem, wiec zadowola sie przyjacielskim erzatzem. A tu doopa, bo po latach sie okazuje, ze to nie wystarcza.

Przede wszystkim nie byliśmy małżeństwem. I to była prawdziwa miłość. Nawet sam fakt, że postanowiliśmy się "przyjaźnić" po rozstaniu, wskazuje na to, że emocjonalnie nadal jesteśmy sobie bliscy. Sfera damsko męska została zaniedbana, to fakt, ale przyznaję że chyba bardziej po mojej stronie. Najpierw ja przestałam o to dbać, potem on. On jakby się poddał, nie chciało mu się już zabiegać.

22

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

OK, moj blad. Ale razem byliscie osiem lat. Naprawde przez osiem lat to byly rozmowy, telewizor i wyciagniete dresy? Bo jak tak, to to zaden zwiazek nie byl, a co najwyzej przyjacielskie pomieszkiwanie. Jak od poczatku nie ma ognia, to choc nie wiem jakby sie dana osobe bardzo lubilo i szanowalo, to romantycznej milosci z tego nie bedzie, bo z pustego i Salomon nie naleje.

Podstawowe pytanie: ten facet wogole Cie kiedys pociagal, szalalas za nim?

23 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-11-18 14:50:55)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Ja nie uważam że trzeba ciągle wyglądać ślicznie. Moje małżeńskie wieczory to właśnie ja w dresach, on w gaciach, siedzimy mocno wtuleni w siebie przez telewizorem i oglądamy seriale jedząc coś. Co chwilę przerywamy żeby się łaskotać albo całować. Nasz staż zbliża się do 10 lat i uważam że jesteśmy wspaniałą parą.
W ciągu dnia jestem odpicowana, noszę pełen makijaż, lubię biżuterię i ładne ciuchy, ale w domu lubię swobodę i moje dresy. smile

Tak więc dresy i tv to dla mnie standard. Co widzę nie tylko u siebie, ale tez u rodziców i znajomych par.
Widzę jedynie dwa minusy w postępowaniu autorki:
- brak wsparcia, np. gdy jej facet dostał pracę. Dla faceta jest bardzo ważne by mówić mu "jestem dumna". No chyba że był naprawdę mało ambitny i mimo ciekawych studiów jego horyzonty kończyły się na pracy w McDonaldzie;
- odmawianie seksu - kobiety często nie zdają sobie sprawy jakie to ma ogromne znaczenie dla faceta

I jeszcze jedna sprawa.
moim zdaniem gdyby on miał Cie autorko kompletnie gdzieś, nie dzwoniłby do Ciebie, nie opowiadałby Ci o portalu randkowym i nie chodziłby z Tobą do kina. Faceci nie są tacy. On urwałby z Tobą kontakt. Albo - gdyby chciał faktycznie tylko przyjaźni - nie wspominałby o randkach z innymi, żeby Cię nie zabolało. On o tym opowiada, żebyś była zazdrosna. Dla mnie to jest oczywiste że on czuje to samo co Ty.

24

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Ja uważam, że powinnas mu powiedziec co czujesz i będziesz wiedziala na czym stoisz.
Jezeli on przez to sie od Ciebie odsunie, to bedzie to chwilowo trudne ale w gruncie rzeczy to jest dobre rozwiazanie. Tak to stoisz w miejscu, tracisz czas, masz nadzieje...
W te albo we wte. Byka za rogi...
Przy rozstaniu lepiej uciac kontakt niz katowac sie jego szczesciem...

25

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

26

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Bede brutalna: jezeli mezczyzna decyduje sie (nawet przy przytakiwaniu malzonki/ partnerki) na rozstanie, to tego rozstania CHCE, bo zwiazek mu nie odpowiada. To kobiety rzucaja deklaracjami "Nie chce cie wiecej widziec", bo maja nadzieje, ze facet przybiegnie o nie walczyc. Mezczyzna raczej wie, ze to koniec i nie bawi sie w gierki.

Nie wiem dlaczego Autorka odmawiala partnerowi seksu. Cos bylo pewnie na rzeczy. Ale nikt o tym nie rozmawial i doszlo do momentu krytycznego, kiedy zaczeli miec siebie dosc. Teraz nagle sie zorientowala, ze jest sama i panikuje. Nie z milosci, ale z leku przed samotnoscia.

27

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

ok, a teraz jak piszesz, ze zaczęłaś tęsknić, kochasz go jednak, to co masz przed oczami w te bezsenne nocki?
Namiętność, tęsknisz za nim fizycznie, czy to, ze chciałabyś mieć z kim pogadać, podzielić codziennoscią?
Bo coś przed oczami masz.. i pytanie czy On to samo.

Beyondblackie- masz rację, facet nie wyprowadza się nie będąc pewien na 100 %
A kobieta tak.

28 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-20 14:22:18)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:

Od rozstania dzwonił dwa razy, rozmowa przez telefon 2 godziny za każdym razem. Ja do niego raz i też 2 godziny.
W czym problem ? W tym, że ja dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo go kocham. Wcześniej miałam coś w rodzaju zaćmienia umysłu i zapomniałam jak wiele on dla mnie znaczy. Wiecie, tak jak z nogą. Póki ją mamy to jej nie doceniamy, dopiero jak ją stracimy.. Naprawdę to zrozumiałam.

Normalne, że po latach związku, podniecenie opadło. Po czasie ekscytacja przeradza się w bardzo spokojne uczucie. Dla niektórych to koniec. Dla innych początek.

upadła napisał/a:

Wystarczyły 3 tygodnie..On założył konto na portalu randkowym, ja też (żeby zabić czas i nie myśleć, chociaż nikogo innego teraz nie chcę). Opowiadamy sobie wzajemnie, z kim piszemy i w ogóle, co u nas. Ja udaję, że mnie to nie rusza, doradzam mu, naprawdę zachowujemy się jak kumple. A tak naprawdę umieram, bo go kocham. On nic o tym nie wie. Nie ma pojęcia jak cierpię, ile łez wylewam każdego dnia.

Pewnie, że nie ma, bo mu tego nie napisałaś. Jeśli chcesz to wystarczy to przekazać. Na tajemnicach niczego nie zbudujesz.

upadła napisał/a:

Co mam robić ? Uciąć kontaktu nie chcę, bo on jest dla mnie bardzo bliską osobą, ale słuchać o jego "nowym życiu" też nie chcę, bo mnie to zabija.
Każda rozmowa z nim rozszarpuje mnie na strzępy.Ale odciąć się, będzie takim samym, albo jeszcze gorszym piekłem.
Jak go odzyskać? Co robić ? Zrozumiałam że kocham go i tylko on się dla mnie liczy. Jak mam reaktywować ten związek ? Pomóżcie.

Proste pytanie. A czego chcesz? Chcesz czy nie chcesz z nim być?

29

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
miserablegirl napisał/a:

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

Witaj miserablegirl, faktycznie sytuacja zbliżona. Z tą różnicą, że Twój facet wie że go nadal kochasz, a mój nie wie... To znaczy pewnie się domyśla, ale głośno nic nie jest mówione.
Tak jak pisałam, w sobotę byliśmy w kinie. Potem kupiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy do jego mieszkania, żeby zjeść. Gadaliśmy o portalu randkowym, opowiadał mi jak był na spotkaniu z jedną laską... ale nie złapali porozumienia, więc było to pierwsze i ostanie spotkanie. Mówił że trudno kogoś znaleźć fajnego, bo większość dziewczyn to beznadzieja. Potem coś przebąkiwał, że trudno mu zacząć na poważnie kogoś szukać, bo cały czas jest między nami ta nikła nić... i on jest przez to zblokowany, to wszystko jest niedomknięte. Zgodziłam się z nim, mówiąc żeby nie oczekiwał że w 3 tygodnie wymaże z pamięci kilka lat życia. Mówił też, że on czuje, że ja nie nie jestem szczera w tej "przyjaźni", na co ja że wzajmenie. Potem go jeszcze przeprosiłam za zaniedbania w związku, za brak seksu i za to, że nie traktowałam go jak mężczyznę.
Na koniec odwiózł mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek. I tyle. Ogólnie martwy punkt i beznadzieja. Nie mam już siły. Nigdy się tak nie męczyłam, to jest najgorszy czas w całym moim życiu.

30

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
miserablegirl napisał/a:

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

Witaj miserablegirl, faktycznie sytuacja zbliżona. Z tą różnicą, że Twój facet wie że go nadal kochasz, a mój nie wie... To znaczy pewnie się domyśla, ale głośno nic nie jest mówione.
Tak jak pisałam, w sobotę byliśmy w kinie. Potem kupiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy do jego mieszkania, żeby zjeść. Gadaliśmy o portalu randkowym, opowiadał mi jak był na spotkaniu z jedną laską... ale nie złapali porozumienia, więc było to pierwsze i ostanie spotkanie. Mówił że trudno kogoś znaleźć fajnego, bo większość dziewczyn to beznadzieja. Potem coś przebąkiwał, że trudno mu zacząć na poważnie kogoś szukać, bo cały czas jest między nami ta nikła nić... i on jest przez to zblokowany, to wszystko jest niedomknięte. Zgodziłam się z nim, mówiąc żeby nie oczekiwał że w 3 tygodnie wymaże z pamięci kilka lat życia. Mówił też, że on czuje, że ja nie nie jestem szczera w tej "przyjaźni", na co ja że wzajmenie. Potem go jeszcze przeprosiłam za zaniedbania w związku, za brak seksu i za to, że nie traktowałam go jak mężczyznę.
Na koniec odwiózł mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek. I tyle. Ogólnie martwy punkt i beznadzieja. Nie mam już siły. Nigdy się tak nie męczyłam, to jest najgorszy czas w całym moim życiu.



Twoj facet wie ze bedziesz mu jadla z reki jak tylko bedzie mial na to ochote.Ty musisz stac sie dla niego niedostepna albo inna niz teraz.Teraz jestes dla niego bardzo latwym kaskiem i kiedy tylko on bedzie mial ochote to sie doezwie.Przeciez to jest chore.Zadaj sobie pytanie o spojrz w lustro.Czy takiego zwiazku oczekiwalas i czy teraz jestes szczesliwa.Jak nie to wyrzuc to co ci szkodzi bo sie zajedziesz.Nigdy ale to nigdy nie mysl ze on byl tym jedynym i idealnym bo on o tym wie i to wykorzystuje.

31

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Pytanie jest proste: czy chcesz zwiazku z takim facetem co Cie nie pociaga w lozku, a wogole jest tak niekumaty, ze ani be ani me? Wyobrazasz sobie go w roli ojca rodziny?

Bo ja nie. Niewazne ile lat spedziliscie razem. Mialam takiego chlopaka kiedy bylam dwudziestokilkulatka. Zwiazek- prawie piec lat. Gadalo sie wspaniale, facet byl inteligentny i oczytany, ale jak przychodzilo do realiow zycia i rozwiazywania problemow, to zamienial sie w pieciolatka, ktory niczego nie umial przeskoczyc. Zero asertywnosci, zero poczucia wspolnych celow. Do tego seks byl katastrofalny. Ja mam dosyc duze potrzeby, on mogl sie kochac raz na miesiac i to zawsze w ten sam sposob- doslownie jak serwis samochodu. Podziekowalam panu i wcale nie zaluje. Nigdy nie bylibysmy udanym malzenstwem.

32 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-20 23:51:28)

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
miserablegirl napisał/a:

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

Witaj miserablegirl, faktycznie sytuacja zbliżona. Z tą różnicą, że Twój facet wie że go nadal kochasz, a mój nie wie... To znaczy pewnie się domyśla, ale głośno nic nie jest mówione.
Tak jak pisałam, w sobotę byliśmy w kinie. Potem kupiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy do jego mieszkania, żeby zjeść. Gadaliśmy o portalu randkowym, opowiadał mi jak był na spotkaniu z jedną laską... ale nie złapali porozumienia, więc było to pierwsze i ostanie spotkanie. Mówił że trudno kogoś znaleźć fajnego, bo większość dziewczyn to beznadzieja. Potem coś przebąkiwał, że trudno mu zacząć na poważnie kogoś szukać, bo cały czas jest między nami ta nikła nić... i on jest przez to zblokowany, to wszystko jest niedomknięte. Zgodziłam się z nim, mówiąc żeby nie oczekiwał że w 3 tygodnie wymaże z pamięci kilka lat życia. Mówił też, że on czuje, że ja nie nie jestem szczera w tej "przyjaźni", na co ja że wzajmenie. Potem go jeszcze przeprosiłam za zaniedbania w związku, za brak seksu i za to, że nie traktowałam go jak mężczyznę.
Na koniec odwiózł mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek. I tyle. Ogólnie martwy punkt i beznadzieja. Nie mam już siły. Nigdy się tak nie męczyłam, to jest najgorszy czas w całym moim życiu.

Dlaczego nie powiesz mu prawdy? Przeciez i tak zyjecie w zawieszeniu. Po tym co piszesz mysle ze gdybys mu powiedziala to pewnie sprobowalibyscie na nowo. Skoro cos czujesz zalujesz to moze byc jeszcze dla Was szansa. Glupio bez sprobowania to marnowac... Chyba ze jednak jestes tylko samotna, a go nie kochasz. Wiem no ja jak cos czulam nawet do faceta to mowilam nawet pierwsza moze odwazna jestem ale chyba nie bo czego sie wstydzic? Lepsze to niz mialabym sie meczyc, wole szczerosc. A Ty z nim bylas 8 lat to tym bardziej nie powinnas sie wstydzic. Przeciez sie nie osmieszysz. Powiedz mu wierze w dobre zakonczenie dla Was sprobuj :-)

Beyondblackie moze byc tak jak piszesz, ale nie musi. Mogli niedawno sie od siebie oddalic, a moze ona faktycznie go kocha. Ja uwazam ze lepiej nie ukrywac swoich uczuc bo nawet jak on powie ze nic z tego to ona bedzie wiedziala, ze probowala i latwiej bedzie zamknac ten rozdzial niz teraz udawac, ze to tylko przyjazn. Po jednym watku ciezko stwierdzic jakim on jest facetem. Moze tak jak ona niepotrzebnie boi sie wyznac swoje uczucia? Skoro tyle lat by mnie z kims laczylo to bym powiedziala co czuje.

33

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
miserablegirl napisał/a:

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

Witaj miserablegirl, faktycznie sytuacja zbliżona. Z tą różnicą, że Twój facet wie że go nadal kochasz, a mój nie wie... To znaczy pewnie się domyśla, ale głośno nic nie jest mówione.
Tak jak pisałam, w sobotę byliśmy w kinie. Potem kupiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy do jego mieszkania, żeby zjeść. Gadaliśmy o portalu randkowym, opowiadał mi jak był na spotkaniu z jedną laską... ale nie złapali porozumienia, więc było to pierwsze i ostanie spotkanie. Mówił że trudno kogoś znaleźć fajnego, bo większość dziewczyn to beznadzieja. Potem coś przebąkiwał, że trudno mu zacząć na poważnie kogoś szukać, bo cały czas jest między nami ta nikła nić... i on jest przez to zblokowany, to wszystko jest niedomknięte. Zgodziłam się z nim, mówiąc żeby nie oczekiwał że w 3 tygodnie wymaże z pamięci kilka lat życia. Mówił też, że on czuje, że ja nie nie jestem szczera w tej "przyjaźni", na co ja że wzajmenie. Potem go jeszcze przeprosiłam za zaniedbania w związku, za brak seksu i za to, że nie traktowałam go jak mężczyznę.
Na koniec odwiózł mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek. I tyle. Ogólnie martwy punkt i beznadzieja. Nie mam już siły. Nigdy się tak nie męczyłam, to jest najgorszy czas w całym moim życiu.

Lipa. Lipa i żałość. Przepraszam, ale tak to dla mnie wygląda sad
On ci się wypłakuje w rękaw. Ty udajesz przyjaciółkę. On wyczuwa twój fałsz, ale ma przynajmniej odwagę, żeby ci o tym powiedzieć. Ciebie tylko stać na odpłacenie pięknym za nadobne. Potem przepraszam za dawne grzechy. On na pożegnanie całuje cię w policzek jak siostrę.
Co tu dużo gadać. Najlepszym rozwiązaniem dla ciebie byłaby SZCZEROŚĆ. Nawet nie z nim, ale z samą sobą.
Wzmacniają cię spotkania i kontakty z nim czy bardziej osłabiają?
Pomaga ci rozdrapywanie starych ran, czy bardziej szkodzi?
Zastanów się dlaczego tak naprawdę pielęgnujesz w sobie iluzje. Może lepiej żebyś zajęła się sobą, wyciągnęła wnioski z tego, jak i dlaczego zakończył się twój związek, pozwoliła sobie na zmierzenie się z własnymi strachami, zaczęła poznawać nowych ludzi, może postawiłabyś na nową pasję, jakąś zaniechaną albo zupełnie nową fascynację.

34

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Autorko, nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

35

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Summerka, totalnie sie zgadzam.

Bylo zycie w zwiazku, ktory albo sie schrzanil po latach albo nigdy nie byl namietny, czyli klapa, niewazne ktora okolicznosc brac pod uwage, a Autorka chlipie za ta namiastka zwiazku. No zesz! Wiem jak to jest byc traktowana jak siostre przez niby partnera, wiec nich Autorka mi wybaczy, ze powiem, iz ku*wicy bym dostala gdyby moj obecny narzeczony tak na mnie patrzyl.

Nie przyszlo by mi do glowy zebrac o zainteresowanie takiego kolesia.

Dziewczyno, odetnij sie zupelnie. Odzyj. Zacznij sama funkcjonowac. I wtedy podejmuj decyzje o przyszlosci.

36

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:

Byłam z facetem 8 lat. Mieszkaliśmy razem w jego mieszkaniu. 3 tygodnie temu się wyprowadziłam, w wyniku wspólnej decyzji.
W naszym związku po prostu oboje się pogubiliśmy, przestaliśmy się doceniać i zauważać ile dla siebie znaczymy. Codzienność i rutyna nas zabiły. Ja marzyłam o innych facetach, on o innych kobietach. Ale do zdrady jako takiej nie doszło, tylko marzenia..On nie czuł się przy mnie mężczyzną, ja przy nim kobietą. W końcu zapadła decyzja o rozstaniu, bo to dalej nie ma sensu. Rozstanie bez scen, spokojnie, można rzec w przyjaźni. Bo rozmawiać, to nam się zawsze super rozmawiało i dopasowani intelektualnie byliśmy bardo. I postanowiliśmy przekształcić tę naszą relację w "przyjaźń".

o boziu, ale porażka, przyjaźń???

upadła napisał/a:

W tym, że ja dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo go kocham. Wcześniej miałam coś w rodzaju zaćmienia umysłu i zapomniałam jak wiele on dla mnie znaczy. Wiecie, tak jak z nogą. Póki ją mamy to jej nie doceniamy, dopiero jak ją stracimy.. Naprawdę to zrozumiałam. Wystarczyły 3 tygodnie..On założył konto na portalu randkowym, ja też (żeby zabić czas i nie myśleć, chociaż nikogo innego teraz nie chcę). Opowiadamy sobie wzajemnie, z kim piszemy i w ogóle, co u nas. Ja udaję, że mnie to nie rusza, doradzam mu, naprawdę zachowujemy się jak kumple. A tak naprawdę umieram, bo go kocham. On nic o tym nie wie. Nie ma pojęcia jak cierpię, ile łez wylewam każdego dnia.

zdarza się, tylko po co przyjaźnisz się z nim, albo go kochasz, ale koniec to koniec, albo próbujesz odbudować związek.
Po co udajesz, że jest OK, może on też udaje? jeszcze kilka tygodni, a się przyzwyczaicie i rzeczywiście będzie OK osobno.
Mam znajomych, oni są małżeństwem - w pewnym momencie było tak źle, że dali sobie ostatnią szansę - pół roku separacji, na przemyślenie o co im chodzi, co do siebie czują, wrócili do siebie i są bardzo dobranym małżeństwem. Może z wami jest tak samo? ale jak będziesz udawać, że fajnie jest osobno, to na pewno separacja nie zakończy się happy endem.

37

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Dokladnie. Poza tym nawet jezeli powie mu o swoich uczuciach, a i tak nie beda razem, to chociaz sprobuje i przerwie to zawieszenie. Byli razem widzieli wiele razy swoje ciala, dobrze sie znaja, to naprawde nie ma sie czego wstydzic. Moze jednak okaze sie ze da sie to naprawic. No ale nie bedzie nic bez dobrej komunikacji.

38

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
Excop napisał/a:

Zrozumiałaś, Autorko, że prawdziwa miłość, to nie tylko pożądanie i wieczna adoracja Twojej lub (w innym, właściwym dla mężczyzny, zakresie), jego osoby.
Osiem lat? W porządku. Mamy określenie trwania związku.
Kiedy jednak zauważyłaś, że to już nie to, co kiedyś?
Kto zaczął o tym, że żyjecie, jak brat z siostrą i czas to zmienić? Skoro możliwe jest mówienie o "przyjaźni", oprócz łóżka coś Was jednak łączyło?
Któreś z Was nie przemyślało, że ktoś inny może wypełnić dobę w sposób, w jaki u Was się to działo.
Bo w bzdury, że oboje jednocześnie doszliście do wniosku, że Was, jako pary już nie ma, nie uwierzę.
Skoro Ty odbierasz rozstanie, jako błąd, zapytaj wprost byłego partnera, czy i on nie czuje tak samo.
Nie ma miejsca na dumę w takim wypadku.
Pamiętaj, kto pierwszy, ten lepszy.
Gdy zwlekać będziesz, jak ktoś wcześniej wskazał, może być za późno. smile
Jeśli jednak on uważa inaczej - trudno.
Przynajmniej będziesz miała świadomość, że próbowałaś naprawić to, co oboje zepsuliście.

Excop jak zwykle Twoje rady są fantastyczne. Ty chłopaku powinieneś założyć jakąś agencje która udzielałaby porad zbłądzonym ludziom.
Autorko wątku posłuchaj jego rady.
Ja się pod nią podpisują obiema rękoma.

39

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:
miserablegirl napisał/a:

Droga Upadła!
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 6 lat związku, od jakiegoś czasu wspólne mieszkanie, przyszła codzienność, rutyna i obydwoje odpuściliśmy. Długo by opowiadać. Tak czy siak doskonale Cię rozumiem i czuję to samo co Ty. Od Naszego ,,rozstania" minął już ponad miesiąc. Ja kocham go cały czas, próbowałam mu to udowodniać na tysiąc sposobów. On się wkurzał, mówił, że w takim razie musimy zerwać kontakt, że może kiedyś będziemy się czasem spotykać po koleżeńsku jak już ułożymy swoje życie. Obecnie znowu się ,,przyjaźnimy", on twierdzi, że cały czas jestem dla Niego ważna, ale na razie może mi zaoferować tylko przyjaźń. Nie wiem na czym stoję, z jednej strony cieszę się, że się spotykamy, z drugiej męczę się i boję rozczarowania.

Witaj miserablegirl, faktycznie sytuacja zbliżona. Z tą różnicą, że Twój facet wie że go nadal kochasz, a mój nie wie... To znaczy pewnie się domyśla, ale głośno nic nie jest mówione.
Tak jak pisałam, w sobotę byliśmy w kinie. Potem kupiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy do jego mieszkania, żeby zjeść. Gadaliśmy o portalu randkowym, opowiadał mi jak był na spotkaniu z jedną laską... ale nie złapali porozumienia, więc było to pierwsze i ostanie spotkanie. Mówił że trudno kogoś znaleźć fajnego, bo większość dziewczyn to beznadzieja. Potem coś przebąkiwał, że trudno mu zacząć na poważnie kogoś szukać, bo cały czas jest między nami ta nikła nić... i on jest przez to zblokowany, to wszystko jest niedomknięte. Zgodziłam się z nim, mówiąc żeby nie oczekiwał że w 3 tygodnie wymaże z pamięci kilka lat życia. Mówił też, że on czuje, że ja nie nie jestem szczera w tej "przyjaźni", na co ja że wzajmenie. Potem go jeszcze przeprosiłam za zaniedbania w związku, za brak seksu i za to, że nie traktowałam go jak mężczyznę.
Na koniec odwiózł mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek. I tyle. Ogólnie martwy punkt i beznadzieja. Nie mam już siły. Nigdy się tak nie męczyłam, to jest najgorszy czas w całym moim życiu.

Upadła, decyzja należy do Ciebie, ale ja na Twoim miejscu spróbowałabym porozmawiać szczerze o Twoich uczuciach do Niego. Oczywiście wszystko z wyczuciem, nie naciskaj go za bardzo, nie oczekuj od niego deklaracji tu i teraz, że wrócicie do siebie. Może on potrzebuje czasu żeby wszystko przemyśleć, może Ty też go potrzebujesz. A jeśli powie, że nie widzi już szans na powrót przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz i będziesz mogła zdecydować co robić czy kontynuować tą znajomość na stopie koleżeńskiej czy zerwać kontakt. Oczywiście zakładając, że odkryje przed Tobą karty i powie Ci prawdę.

Ja walczę nadal. Może dla wielu osób tutaj jest to żałosne, ale kocham swojego byłego i wierzę, że możemy spróbować naprawić to co popsuliśmy i być razem szczęśliwi. Może jestem naiwną romantyczką i mam staromodne podejście, ale uważam, że jeśli coś się psuje to trzeba naprawiać,a nie zamieniać na nowe (oczywiście wszystko w granicach rozsądku). Pracuję Nad sobą pod okiem psychologa, by być lepszą partnerką, z eks spotykam się na stopie przyjacielskiej, sprawy delikatnie poszły do przodu, wiem, że on cały czas coś do mnie czuje tylko boi się kolejnej porażki.

Upadła, trzymam za Ciebie kciuki. Wiem, że jest to dla Ciebie bardzo trudny czas i nie podam Ci magicznej rady która uśmierzy Twój ból. Na pewno warto z tej sytuacji wynieść nauczkę dla siebie, spróbuj nad sobą popracować, żeby nie była to chwilowa skrucha, bo on Cię rzucił. Niech to Cię zmieni żebyś była w przyszłości lepszą partnerką. Dla Niego lub dla Innego smile

40

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Upadła, jak zauważyłaś nasze sytuacje są bardzo podobne. Obie żyjemy w zawieszeniu i pełne nadziei.
Ja myśle ze on wie co czujesz, ale może nie chce sie jeszcze określać w żadna ze stron bo sam jeszcze nie wie czego chce, nowe życie jest kuszące ale może jest te uczycie do Ciebie. Nie jestem dobra e doradzaniu, ani w związkach skoro sama szukam pomocy...
Jak u Ciebie teraz wyglada sytuacja?
Pogadaliscie?

41

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
rok-do30stki napisał/a:

Jak u Ciebie teraz wyglada sytuacja?
Pogadaliscie?

Jeszcze nie gadaliśmy, czekam z tym... Może w okresie świątecznym będzie okazja się spotkać, to go wybadam, coś podpytam, może wyznam swoje uczucia... Ale nie wiem jeszcze, zależy jak on się będzie zachowywał. Nie chcę stracić jego "przyjaźni", dlatego tak się czaję z tymi wyznaniami. I nie chcę się skompromitować. To jest chora sytuacja, naprawdę. Ja myślę że w nim jest dużo uczucia do mnie, ale możliwe że już naprawdę tylko "bratersko-siostrzanego", motylki obumarły dawno temu i może on znowu je poczuł do innej, więc nie będzie chciał do mnie wrócić. Ale znam go tyle lat i wiem że on jest strasznie niestabilny emocjonalnie, szybko się nudzi, szybko zmienia zdanie, jego nowa dziewczyna musiałaby być kimś naprawdę wybitnym i wyjątkowym, żeby został z nią na dłużej. Sam mi wielokrotnie mówił, nawet już po rozstaniu, że takiej jak ja, to wie że już nie spotka. Tylko to mnie pociesza...

Wiesz co sobie czasami myślę ? Że może dobrym sposobem na tych naszych eksów, byłoby całkowite odcięcie się ? Tak nagle, bez żadnego uprzedzenia. Po prostu przestać odbierać telefony, zapaść się pod ziemię. Może to by ich otrzeźwiło, bo teraz wiedzą że mają nas i czują się bezpiecznie. Nie dane im było odczuć prawdziwiej straty. Może gdyby odczuli, to inaczej zaczęli by śpiewać..

42

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Sam tkwię w podobnym "czymś". Mój związek rozpadł się miesiąc przed 8 rocznicą. Dokładnie z takich samych powodów co Twój. Czyli w zasadzie bez powodów, ot wypaliło się, zmęczenie materiału. Do dziś relacje z byłą uważam za.... hmmm. Dziwne. I ja i ona mamy swoje życie, w zasadzie na codzień nie mamy ze sobą kontaktu. Natomiast raz na jakiś czas taki kontakt się pojawia i wtedy możemy przegadać całą noc. Na pewno istnieje jakaś forma obustronnej troski, każde z nas wie że może liczyć na pomoc tego drugiego. Pomimo iż nikt do tej pory z tego nie skorzystał. Tak naprawdę pomimo że nie jesteśmy razem to jakoś nawzajem istniejemy w swoim życiu. Nie tylko w postaci wspomnień.
I powiem CI że z perspektywy czasu nie wiem wcale czy to jest takie dobre. Z jednej strony chyba lepiej tak niż znienawidzić osobę, z którą spędziło się tyle czasu. Lub czuć do niej wstręt. Z drugiej jednak jest to psychiczne blokowanie się i trudniej zamknąć w sobie ten rozdział.
Oczywiście często bywa tak, że ludzie do siebie wracają, szczególnie po tylu latach, gdzie jedynym problemem jest wypalenie. Nie ma na to reguły, niektórzy schodzą się po miesiącu, inni po roku, większość pewnie nigdy. Niektóre związki po powrocie odżywają, inne po krótkim miesiącu miodowym znów umierają. W każdym przypadku, Twoim też, może być różnie. Ale nie ma sensu siedzieć i czekać bo życie ucieka.

43

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Czasem zmiany prowadza do dobrych rzeczy, tylko trzeba ocenić je z dłuższej perspektywy czasowej.

44

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
zmartwiony86 napisał/a:

Natomiast raz na jakiś czas taki kontakt się pojawia i wtedy możemy przegadać całą noc. Na pewno istnieje jakaś forma obustronnej troski, każde z nas wie że może liczyć na pomoc tego drugiego. Pomimo iż nikt do tej pory z tego nie skorzystał. Tak naprawdę pomimo że nie jesteśmy razem to jakoś nawzajem istniejemy w swoim życiu. Nie tylko w postaci wspomnień.

Dokładnie tak jak u nas.
Czytałam trochę Twoją historię, jest momentami bardzo podobna do mojej smile Nawet to, że nasi ex mają problemy z wagą, co źle wpływa na ich psychikę.. Niesamowite, że ten sam scenariusz powtarza się u tak wielu ludzi.
Wypalenie, zmęczenie materiału, jakieś fantazje o innych facetach/kobietach, tęsknota za motylkami, emocjami.. Też tak mi się roiło w głowie. Że nuda, że chciałabym jakiegoś romansu, ognistego faceta, który nosiłby mnie na rękach i szalał za mną. Że z tym moim to owszem jest fajnie, kocham go jak brata, uwielbiam oglądać z nim filmy i się wygłupiać, uwielbiam z nim gadać, ale jednak czegoś brak...Brak tej iskry...On miał takie same myśli w stosunku do mnie. No i się rozstaliśmy. Tylko że po rozstaniu mi wrócił rozum i natychmiast się obudziłam z letargu, jakby mi ktoś w mordę strzelił, a on to nie wiem wink Wydaje się świetnie bawić w swoim nowym życiu. Wianuszek dziewcząt go otacza smile Ale może to pozory tylko. Nic już nie wiem.

45

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

No porozmawiajcieże.
Czas leci.
Ja w sumie miałam nadzieję, że po tym kinie jak byliście u niego w mieszkaniu to będzie sex i to by mogło dać dwojaki rezultat: albo byście się otworzyli i uznali, że żyć bez siebie nie możecie i tylko seksu brakowało, albo że byś przeszła na status FF co raczej nie jest wskazane, tym bardziej przy twoim stanie uczuć.
I moim zdaniem to nie jest normalne, że facet po rozstaniu z tobą właśnie tobie wypłakuje się w rękaw. Faceci jak zrywają to zrywają i znikają. Ja nie mam kontaktu z ani jednym z moich ex. Mam ich tylko na fb, ale i tak nie piszemy. Jedyny przypadek jaki znam znośnego kontaktu po rozwodzie to moi rodzice, którzy widzą się co drugi dzień, ale oni byli razem 30lat.
Moim zdaniem on dzwoni do ciebie bo tęskni a opowiada o randkach z innymi, jak już ktoś powiedział, żeby cię sprowokować. Chyba dałoby się to jeszcze uratować...
Możesz też zniknąć na jakiś cza...wtedy z reguły faceci trzeźwieją.

46

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Jeśli chcesz się dowiedzieć co czuje, to odetnij się. Na razie jesteś na wyciągnięcie ręki, jeżeli to straci to może zrozumie to samo co ty, a jeśli nie, to chociaż ruszysz do przodu.

47

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

@Upadła wysłałem Ci maila smile

48

Odp: Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał
upadła napisał/a:

jego nowa dziewczyna musiałaby być kimś naprawdę wybitnym i wyjątkowym, żeby został z nią na dłużej. Sam mi wielokrotnie mówił, nawet już po rozstaniu, że takiej jak ja, to wie że już nie spotka. Tylko to mnie pociesza...

Spotka, spotka i będziesz w szoku jak szybko ciebie wtedy odstawi na boczny tor.
Póki co to kontakty z tobą łechczą jego ego. Miło posiedzieć z kimś w czyich oczach widzisz miłość i pożądanie.

A co do pierwszego zdania - widać nie byłaś taka wybitna i wyjątkowa skoro już z tobą nie jest i ochoczo buszuje w sieci w poszukiwaniu nowej.

Oszukujesz się jaka jesteś ważna w jego oczach i wyjątkowa. Jesteś po prostu jego ex dziewczyną, z którą spędza czas dopóki nie znalazł nowej.

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mądrzy ludzie, pomóżcie mi, 8-letni związek się posypał

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024