Temat jest trudny, ale sądzę, że niejedna z nas ma w tej kwestii coś do powiedzenia ? problem zna z autopsji, przeżyć bliskich lub znajomych.
Do założenia tego wątku skłonił mnie artykuł przeczytany na portalu TOKFM.pl. W tekście czytamy między innymi:
,,Cierpienie pacjentów może być traktowane jak tortury uznało ONZ. - ONZ po raz pierwszy tak otwarcie i tak brutalnie wyraziła swoje potępienie wobec pewnych działań medycznych, które spełniają znamiona tortury - podkreślał w TOK FM prof. Zbigniew Szawarski. - Okazuje się, że można być przyzwoitym lekarzem i brać udział w torturowaniu - dodał. W swoim raporcie ONZ podaje przykłady m.in. z Polski.
Według klasycznych definicji, aby działanie uznać za torturę, muszą być spełnione cztery warunki: musi dojść do spowodowania silnego bólu lub cierpienia (fizycznego lub psychicznego), musi być to zrobione w konkretnym celu, w sprawę musi być włączona osoba reprezentująca władzę publiczną oraz spowodowanie cierpienia musi być celowe.
Tymczasem, według raportu ONZ z lutego 2013, ostatni warunek wcale nie musi być spełniony. - Wystarczy, że rezultatem działania jest poniżenie czy cierpienie - tłumaczył w TOK FM prof. Paweł Łuków, filozof i bioetyk z Uniwersytetu Warszawskiego i Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Cała doniosłość tego dokumentu wiąże się z tym, że wskazuje się na działania, które podpadają pod pojęcia tortury oraz okrutnego i nieludzkiego traktowania w obrębie ochrony zdrowia - podkreślał.?
Na koniec dodam, że w raporcie ONZ znalazły się aż dwa przypadki pochodzące z Polski - pierwszy dotyczy kobiety, której odmówiono badań prenatalnych, w wyniku czego urodziła dziecko cierpiące na bardzo poważną chorobę, natomiast drugi został określony jako ,,sprawa Agaty" - dziewczynka w wieku 14 lat w wyniku przestępstwa zaszła w ciążę, przez trzy miesiące jej rodzice bezskutecznie zabiegali o możliwość jej przerwania, dopiero po interwencji minister zdrowia ciąża została usunięta w szpitalu oddalonym o 500 km od miejsca jej zamieszkania.
Mnie to przeraża, bo przecież w naszym społeczeństwie zawód lekarza uznany został za zawód elitarny, człowiek podejmujący się tego wyzwania powinien wykazywać się więc wyjątkowo silnym kręgosłupem moralnym, zaś etyka powinna być nieodłączną jego towarzyszką. Niestety życie mnoży przykłady pokazujące zupełnie inną rzeczywistość.
Smutne jest to, że cywilizowany świat zna już sposoby doskonale radzące sobie z bólem, pacjenta traktuje z należytą uwagą i szacunkiem, a jednak u nas wciąż na pierwszym miejscu są pieniądze, oszczędności, a pacjent to tylko jednostka, przypadek, najlepiej gdyby w ogóle go nie było...
Podzielcie się, proszę, własnymi spostrzeżeniami, przeżyciami, uwagami.

Dzieląc się swoją opinią pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi drugi człowiek. Hejt może ranić!
"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)