Z kim przestajesz takim się stajesz. Powiedzenie to bardzo trafnie określa realia rzeczywistości. To od kogo otrzymujemy wiedzę ma decydujące znaczenie w procesie rozwoju naszej świadomości. Jeżeli przebywamy wśród głupców staniemy się głupcami. Jeżeli przebywamy wśród mędrców staniemy się tak jak oni pełni mądrości. Nasza wolność polega na podjęciu tej najważniejszej w życiu decyzji. Jaką świadomość pragnę rozwinąć? Od kogo powininam zdobywać wiedzę? Czyją interpretację rzeczywistości chcę zaakceptować?.....
Niestety nie zgodze się z tym przysłowiem, owszem nasze najbliższe otoczenia ma wpływ na nasz rozwuj jednak nie tylko , nie można mówic że ma to decydujące znaczenie bo tak nie jest zależy to tylko i wyłącznie od chęci danej jednostki. Ludzie z patologicznych rodzin maja normalne rodziny czy też dzieci osób bez wykształcenia osiągaja doktorat więc jak widac troche sprzeczne to twierdzenie.
Ja się też nie zgodzę z tym.Można mieć kumpli których np sie nie uczą a ty się uczysz,jak się jest na tyle mądrym by wiedzieć,że nie warto się zmieniać przez i dla innych.
Owszem trochę jest w tym prawdy: towarzystwo które jest spokojne to ja też jestem wmiare spokojna,a jak jestem z osobami ktore lubią szaleć to to robie . ALE NIE Z PRZYMUSU !! Taka jestem,potrafie tak i tak, i lubie to.
W 100% się zgadzam. Milionerzy zazwyczaj obracają się wśród bogatych, no bo biedny im nic nie da. Ludzie radośni nie cierpią ludzi smutnych, no bo im pogarszają samopoczucie. Optymiści kontra pesymiści... A sposób na zycie jest taki: znajdź sobie kilku mentorów: zdrowie, duchowość, finanse, miłość... itd i podążaj za ich tropem.
No bo jak możesz się nauczyć od biedaka jak stać się zamożnym, albo od trzykrotnego rozwodnika jak tkwić w pełni szczęscia związku? Zauważ, że tacy "niespełnieni" mają najwięcej do powiedzenia.
To przysłowie pasuje do mnie w połowie. Bo: zadaję się z dziewczyną, której wiecznie coś nie pasuje, wszystko jest złe, itd.
1. Odkąd ją znam zaczęłam być zrzędliwa i zmieniłam się bardzo ponieważ kiedyś słynęłam z niewyczerpalnej energii i dobrego humoru. A teraz mimo, że jest dobrze ja muszę znaleźć powód, żeby posmutać, pomarudzić...
2. Nie pasuje ponieważ nie stałam się taka jak ona do końca. Zaczyna mi przeszkadzać jej zachowanie. Nie umiem po prostu zaklimatyzować się w jej wieczny nastrój. Z resztą... niech ona przejdzie na moją stronę a nie ja na jej .
Tak, bo jeśli przyjaźnię się z kimś mądrym, to uczę się czegoś od niego. A i może doradzić, gdy potrzebuję pomocy. Ale z drugiej strony przyjaźnię się z różnymi ludźmi. Potrafię ocenić czy czyjeś postępowanie jest dobre i mogę się na nim wzorować, czy nie.
przysłowie ma zastosowanie ale do pewnego typu ludzi. Ja uwazam ze zawsze nalezy miec wlasne zdanie i NIE ulegac presji grupy, wtedy zachowuje sie swoja osobowosc. Grupa na nia wplywa ale nie az tak jesli ma sie wlasne zdanie i nie ulega presji
niby tak. ale każdy ma swój rozum i nim powinien się kierować.
niby tak powinno byc a nie jest
Nie da się zawsze mieć swoje zdanie i nigdy nie ulegać presji. To jest automatyczne, nigdy nie myśli się o wszystkim co się robi, podobnie jak większość codziennych czynności wykonujemy automatycznie.
nie uogolniaj bo chociazby w moim przypadku sie mylisz.
Ja ludzi poznaje po forsowaniu swoich pogladow, nie uleganiu presji grupy. W gimnazjum i liceum to co widzialem wystarczy mi. Poprostu przezylem ciezki szok jak grupa zmienia ludzi.
Nie wiem jaki Ty jesteś, piszę o ogóle tak samo jak Ty wcześniej. Niestety ludzie ulegają często tym, którzy krzyczą najgłośniej. Może nie mają swojego zdania, a może się boją? Albo po prostu myślą, że tak trzeba jeśli inni tak myślą, to głupio będzie, kiedy moje zdanie będzie inne.
W moim odczuciu jest w tym sporo prawdy. Zwłaszcza jeśli chodzi o osoby, z którymi przystajemy z własnego wyboru (pomijamy tu rodzinę). Nie musimy do końca z tymi osobami się zgadzać, tego samego lubić, ale z pewnością łączą nas pewne podobieństwa (takie czy inne, z każdym człowiekiem może to być coś innego).
ja NIGDY nie pisze o ogole bo w zyciu nie ma slow "zawsze" "kazdy" itp. Mysle ze ludzie boja sie samotnosci, braku akceptacji, bycia wyrzutkiem z grupy itd przyczyn jest wiele. Niektorzy zeby zyc potrzebuja innych, niektorzy maja zupelnie odwrotnie. Przyklad nowa szkola ktos znajduje sie w klasie zupelnie innych ludzi i ma do wyboru albo "kiedy wejdziesz miedzy wrony..." albo zamknac sie w sobie i miec problemy do konca szkoly, albo byc twardy i silnym i nie ulegac presji
15 2009-03-12 10:33:06 Ostatnio edytowany przez Danusia (2009-03-12 10:56:04)
ja NIGDY nie pisze o ogole bo w zyciu nie ma slow "zawsze" "kazdy" itp. Mysle ze ludzie boja sie samotnosci, braku akceptacji, bycia wyrzutkiem z grupy itd przyczyn jest wiele. Niektorzy zeby zyc potrzebuja innych, niektorzy maja zupelnie odwrotnie. Przyklad nowa szkola ktos znajduje sie w klasie zupelnie innych ludzi i ma do wyboru albo "kiedy wejdziesz miedzy wrony..." albo zamknac sie w sobie i miec problemy do konca szkoly, albo byc twardy i silnym i nie ulegac presji
Zachowanie swojej odrębności w grupie- na którą nie ma sie wpływu- mam na myśli klasę- często wiąże się z poczuciem wyobcowania.... ale to jest kwestia .... czy kraczesz jak i one.... czy pozostajesz wierny swoim przekonaniem.
Co innego- gdy sprawa dotyczy grona np. osób- którymi się otaczamy z wyboru.Po co przebywać z tymi,których poglądy,zachowanie nam nie odpowiadają????
Z innej beczki.... wg mnie każde dziecko jest białą kartą- i pomijam subtelności genetyczne- w jakiś sposób kształtujemy osobowość -poprzez swój przykład,wzorce...... lub ich brak.Jednak nie zawsze tak musi być- przecież nie z każdej rodziny patologicznej ..... wyrastają następne patologie.Umysł człowieka jest bardzo skomplikowany........ szkoda,że nie chłonie tylko tego co dobre.Jak mówi powiedzenie z jednej matki i ojca- może wyrosnąć zarówno ksiądz jak i bandyta.
Mam dwoje dzieci- a każde z Nich jest zupełnie inne.......... a przecież wychowywane były jednakowo.
16 2009-03-12 12:08:51 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2009-03-12 12:09:46)
mi sie wydaje,ze kiedys moze i owszem- powiedzenie mialo swoje odzwierciedlenie w rzeczywistosci,ale teraz wielu ludzi,jesli nie wszyscy chca byc i sa nonkonformistami. i szczerze mi to pasuje.
a no i komuna minela. i nie trzeba "krakać" jak nam powiedza.
A co powiecie np o zbiorowych ucieczkach z zajęć? Wtedy trudno jest nie działać pod presją, bo przecież inni poszli to ja sama nie zostanę. Większość osób tak pomyśli, choć zdarzy się nonkonformista, który zostanie. U mnie na zajęciach był taki przypadek nie ucieczki, a tego że nie przyszliśmy ( to był niesamowity zbieg okoliczności, bo nawet o tym nie rozmawialiśmy), że dziewczyna była sama jedna na zajęciach z ang. i odbyły się one w całości Mogła iść do domu a została
ja sobie wtedy zawsze myślę (tylko ja z lekcji jak coś ), że przecież nie chcę, żeby inni mieli przeze mnie gorzej przes... (bo jak jedna osoba zostanie to jest masakra, przynajmniej u mnie w szkole).. i też idę.
No właśnie. Nie chcesz, żeby inni mieli gorzej i choćbyś bardzo chciała iść na tą lekcję to nie pójdziesz. Nie namówisz ich żeby zostali, bo Ty jesteś tylko jedna a ich jest więcej. I chociaż się z nimi nie zgadzasz to ulegniesz. Nie da się być za każdym razem nonkonformistą, nawet wtedy gdy ma się swoje zdanie i poczucie, że robi się coś wbrew sobie. Grupa nie byłaby nią, gdyby silniejsi nie przekonywali do siebie słabszych, a oni by im nie ulegali.
ja sie zgodze z tym powiedzeniem, ale nie do konca.
Fakt faktem, jak sie jets młodym- to zazwyczaj człowiek sie identyfikuje z grupa w jakiej jest. I czesto nic dobrego z tego nie wychodzi. ale jezeli ma sie troche oleju w głowie i odwagi to mozna pokierowac swoim zyciem inaczej niz inni.
Prawda jest jednak tez to, ze ludzie sie zmieniaja, i to najczesciej dzieki najblizszym, dzieki milosci! ilez to razy sie słyszy historie, ze chłopak- taki rozrabiaka, imprezowicz itd, pod wływem dziewczyny rezygnuje z tego i sie zmienia? to sie dzieje bardzo czesto. I wtedy potrafi zrezygnowac z dotychczasowego zycia i rozpaczac nowe. rezygnuje z kolegow, z dawnego stylu bycia. Wiec mysle ze to powiedzenie jest prawdziwe, jednak w zyciu wsyztsko mozna zmienic, ale oczywiscie to w jakim sie jest towarzystwie jest tez dosc wazne
w sumie to jest nic złego, gdy się nie przekracza pewnych granic.
Nie lubimy być oryginalni bo boimy się, że otoczenie nas odrzuci czyli wolimy stać się tacy jak oni bo tak jest łatwiej i bezpieczniej. Ludzie to tchórze a ci co krytykują subkultury, krytykują oryginalność czyli są poniekąd hipokrytami bo krytykują coś czego sami by nie zrobili bo nie mają na tyle odwagi żeby głośno powiedzieć NIE ja uważam inaczej i będę żyć w zgodzie ze sobą.
W życiu mamy za dużo tych granic , więc nie zaszkodzi trochę od nich odstąpić . Dobra zabawa jeszcze nikomu nie zaszkodziła . A przysłowie po prawdzie czasem się zgadza .
Co do tematu "Z kim przestajesz takim się stajesz"....mam doświadczenie na własnej skórze.A może nawet kilka.W pracy dziewczyny oduczyły mnie skutecznie,aby nie opowiadać o życiu osobistym,nie przynosić własnych wypieków,nie żartować.Jestem taka ,jak one-małomowna,skryta,niegościnna.W życiu spotkałam wielu "pasożytów",żerujących na moim dobrym sercu.Zatem-unikam ludzi,boje się ich,nie jestem już ta otwarta,pomocna-jak kiedyś.
Dobre,czyste intencje są wykorzystywane.A dobre i miękkie serce-często ranione.Po co zatem się narażać i niszczyć swoją psychikę,osobowość.Lepiej pozostać w cieniu.Mój przyjaciel- były- bardzo mnie sobie podporządkował.Zmienił mnie bardzo,do niepoznania.Brzydziłam się sama sobą.W głębi serca-tak pozostaje do dziś.Ludzie bardzo potrafią wyniszczyć,wykraść i stłamsić wszystko co w nas -dobre,pożyteczne,uczciwe,szczere...
To przysłowie jest jak najbardziej prawdziwe. Wystarczy chwila w czyimś towarzystwie, żebyśmy zaczęli zachowywać się podobnie, a co tu dopiero mówić o całych latach spędzonych w jakimś otoczeniu. Dlatego też lubię spotykać się z ludźmi optymistycznie nastawionymi do życia i energicznymi bo to mi się udziela.
26 2009-04-24 12:07:21 Ostatnio edytowany przez Irga (2009-04-24 12:08:19)
Ja myślę,że od nas zależy gdzie się znajdziemy, czy wśród głupców, czy wśród mądrych. To zależy jakie mamy cele w życiu, co jest dla nas ważne, czy chcemy stawać się lepszymi. Swoją postawą przyciągamy do siebie i ludzi i wydarzenia, które są nam w danej chwili potrzebne, dzięki którym możemy się rozwijać.
Niestety nie zawsze są to ludzie nam życzliwi i nie zawsze są to przyjemne wydarzenia, ale na pewno są po to aby czegoś nas nauczyć....Nic się nie dzieje bez przyczyny.
27 2018-01-31 13:59:56 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-01-31 14:19:51)
Moim zdaniem, poniekąd jest to prawda, ale w dużej mierze jednak zależy to chyba od naszego charakteru i osobowości.