Mam taki problem z moją mamą.
Odkąd poznałem moją K zaczęła krytycznie na mnie patrzeć. Cokolwiek zrobię negatywnie to odbiera.
Zacznę od poglądów jakie moja mama ma.
Uważa że chodzenie z dziewczyną powinno się zacząć w wieku około 25lat. Bo ludzie młodsi jak to określiła mają "siu bździu" w głowie. Zaręczać się to dopiero około 30lat. Bo w tym wieku facet ma poukładane. Partnerka powinna być w podobnym wieku ewentualnie z 2 lata młodsza. Żenić się to dopiero jak się ustatkuje i będę zarabiał z 2500zł netto bo kobieta w dzisiejszych czasach to nie znajdzie sobie pracy.
Przecież jak miał bym robić tak jak moja mama uważa to żenił bym się w wieku min. 35Lat bo wtedy bym się dorobił czegoś. A dzieci to miał bym chyba dopiero w wieku 40lat.
Dzisiaj powiedziała że jestem głupi bo planuję przyszłość z moją K w wieku 24 lat. I nie wyobraża sobie żebym za 1400zł przeżył. Ja jej tłumaczę że moja K pójdzie do pracy. A ona na to że w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć pracę.
Czyli idąc jej tokiem myślenia to nigdy nie powinienem się żenić. Bo w moim zawodzie jak dostanę 1800zł na rękę to max. A że moja narzeczona według niej nie da rady sobie znaleźć pracy.
A do tego powiedziała że mogę się wyprowadzać będzie miała przynajmniej ze mną święty spokój.
Całe szczęście że mój ojciec jest za mną i moją K. I uważa że moja mama przesadza że dam sobie radę w życiu.
Rozmowy nie pomagają bo moja mama ma twarde zasady. Jak coś powiem to uważa je moje poglądy są dziecinne. I na tym kończy się rozmowa.