jak na to patrzeć... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » jak na to patrzeć...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: jak na to patrzeć...

stoję przed wielkim dylematem.
Jestem w związku od 11 lat. Cały ten czas wydawał mi się dość udany, choć nie ukrywam, że kilkakrotnie rozstawaliśmy się i wracaliśmy z powrotem. Mój partner wie od samego początku, jak ważny jest dla mnie ślub - dla niego raczej też, ale od tylu lat w tej kwestii nie zmienia się nic... W prawdzie dostałam przez ten cały czas 3 pierścionki, ale żaden nie był zaręczynowy sad
Po jakimś czasie dałam spokój ze ślubem. Myślałam, że on się trochę boi odpowiedzialności, wyrzeczeń... dałam spokój.
Ale w każdej kobiecie z czasem zaczyna się odzywać tzw. instynkt macierzyński. I u mnie też to nastąpiło. Więc zaczęłam z nim rozmowę o dziecku. Tłumaczenie jego było niby logiczne, że nie mamy teraz pieniędzy na dziecko - bo to jednak spory wydatek, że mieszkanie nie jest skończone, że to jeszcze nie ten czas... Ustąpiłam i z tym. Ale nie przestało mi zależeć.
W międzyczasie spokojnie patrzyłam jak za mąż wyszła jego młodsza siostra, jak urodziła dziecko... Jak ożenił się jego starszy brat, któremu rok po ślubie urodziła się córka...
Patrzyłam na to wszystko w głębi duszy tłumiąc ogromny żal, złość, ból...
Teraz zastanawiam się, czy nasz związek w ogóle ma sens...
On twierdzi, że mnie kocha, że chce ślubu, chce mieć dzieci...
Ale on ma już 30 lat, ja 29. Nie chcę już czekać bo wydaje mi się, że 11 lat wystarczy.
On na pierwszym miejscu stawia swoją rodzinę, swoje potrzeby, a ja... mam swoje miejsce w dalszej kolejności.
Czy moje potrzeby i uczucia się nie liczą?
Nie wiem co mam robić, tym bardziej, że moi rodzice bardzo go nie lubią.
Przez niego zawaliłam studia, wpadłam w depresję.
Chciałabym odejść, odpocząć, poznać kogoś nowego... ale z drugiej strony, przyzwyczaiłam się do niego.

pomóżcie mi spojrzeć na sprawę obiektywnie. Może ja czegoś nie widzę, albo patrzę nie tak...?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: jak na to patrzeć...

Gdybym byla na Twoim miejscu, dałabym mu ultimatum. Albo bierzemy slub albo koniec. Jesli Cie kocha to weźmie slub, a jesli zacznie gadac o pieniadzach o tym o tamtym, to znaczy ze jest niedojrzaly i powinnas dac sobie spokoj.11 LAT to kupa czasu!!! W zyciu bym nie pozwolila na takie cos, dla mnie tez slub jest wazny. Moge czekac góra 3/4 lata i albo slub albo niech spada!

3

Odp: jak na to patrzeć...

Mówisz - masz, lecę z obiektywizmem big_smile

Facet wpędził Cię w lata, nie oszukujmy się i za późno napisałaś na forum, żeby to ujrzeć, ale lepiej późno niż później smile
Wcale się nie dziwię, że Twoi rodzice go nie lubią, też bym go nie lubiła big_smile

Kochana, przede wszystkim powinnaś usiąść na spokojnie i zrobić oklepany i stary wykres na kartce plusów i minusów. Zastanów się, ale szczerze, czy:

1. Jesteś z nim bezwarunkowo szczęśliwa?
2. Wyobrażasz sobie szczęśliwe życie u jego boku?
3. Czy będzie Ci oparciem w trudnych chwilach?
4. Czy podoła jeżeli spadnie na was więcej obowiązków?
5. Czy widzisz go jako ojca swoich dzieci?
6. Czy ty CHCESZ za niego wychodzić za mąż?

I oczywiście wiele innych punktów, które Ci tam do głowy przyjdą. Zastanów się ile szczęścia z nim miałaś przez 11 lat a ile trosk. Pomyśl czy gdyby nagle niezobowiązująco zniknął z Twojego życia możesz sobie wyobrazić kogoś innego? Jak byś się czuła, gdyby zupełnie bez konsekwencji dał Ci wolną rękę? Zagubiona, czy wolna? Pomyśl sobie czy przy nim oddychasz pełną piersią?
Jeżeli na większość pytań odpowiesz twierdząco i będziesz pewna, że to ten jedyny to musisz postawić sprawę jasno. Powiedzieć mu, że jesteś już gotowa na małżeństwo i chcesz sobie ułożyć życie. Chcesz to zrobić z nim i jesteś jego pewna, ale on może oczywiście mieć odmienne zdanie, dlatego dajesz mu jakiś czas na przemyślenia np . 3 miesiące i na koniec oczekujesz konkretnej deklaracji - wyjdź za mnie albo kończymy związek i dajemy każdemu szanse na ułożenie sobie życia. Oczywiście na drugą opcję musisz być przygotowana i gotowa odejść. Nie będzie już odwrotu.

Zastanów się na spokojnie czy warto dawać mu czas na zastanowienie czy uważasz, że miał go już tak dużo, ze nie ma co tego ciągnąć i czas się rozejść i dać sobie szansę na szczęście.

Skoro nigdy nie uchylał się od ślubu i też go chciał to widać, że jemu jest dobrze jak jest, wygodnie i przyzwyczajony, po co coś zmieniać? On MUSI wiedzieć, ze albo- albo. Nie ma trwania w zawieszeniu, bo trwasz w nim wydaje mi się o te kilka lat za długo.
Tylko niech przyzywczajenie nie będzie głównym wyznacznikiem, bo do wszystkiego można się przyzwyczaić i od wszystkiego odzwyczaić. Żeby nie stało się tak, iż będziesz odczuwać parcie na ołtarz i poślubisz człowieka, którego właściwie nie kochasz. Porządnie się zastanów.

Całuję smile

4

Odp: jak na to patrzeć...

bardzo dziękuję za rade smile
doszłam do wniosku, że czekać nie będę w nieskończoność aż on się zastanowi, albo zdecyduje. czekałam już sporo. Dziś zakończyłam ten związek i szczerze mówiąc myślałam, że będę się czuła gorzej. A nie jest aż tak źle smile

5 Ostatnio edytowany przez Pamc (2012-02-03 15:16:42)

Odp: jak na to patrzeć...

Mój facet powiedział mi ostatnio, że na razie jesteśmy za młodzi żeby nawet myśleć o ślubie. Ja mam wkrótce 20 lat, a on 21. W zasadzie nie są to poważne rozmowy, zwyczajne bardziej, codzienne. Zresztą on ciągle mówił, że ślub to bzdura, bla bla bla. A tym bardziej kościelny. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać 11 lat. smile

6

Odp: jak na to patrzeć...
kasiula1238 napisał/a:

bardzo dziękuję za rade smile
doszłam do wniosku, że czekać nie będę w nieskończoność aż on się zastanowi, albo zdecyduje. czekałam już sporo. Dziś zakończyłam ten związek i szczerze mówiąc myślałam, że będę się czuła gorzej. A nie jest aż tak źle smile

O... To mnie zdziwiłaś tongue Ale może coś więcej?? Tak, jestem ciekawa big_smile Ale też zastanawia mnie jak on na to zareagował, jak się czujesz, wiesz w końcu to 11 lat.

Moja przyjaciółka zerwała z chłopakiem prawie po 11 latach. Powiedziała, że jak z nim zerwała i stwierdziła, że to definitywnie koniec. On się rozpłakał i powiedział, że za 2 miesiące miał jej się oświadczać. Ona wstała i wyszła, a jak wracała do domu to śmiała się w samochodze tak głośno jak nigdy. Poczuła się nareszcie wolna. Mam nadzieję, że i Ty tez się tak poczujesz smile

Pamc napisał/a:

Mój facet powiedział mi ostatnio, że na razie jesteśmy za młodzi żeby nawet myśleć o ślubie. Ja mam wkrótce 20 lat, a on 21. W zasadzie nie są to poważne rozmowy, zwyczajne bardziej, codzienne. Zresztą on ciągle mówił, że ślub to bzdura, bla bla bla. A tym bardziej kościelny. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać 11 lat. smile

Wy jesteście jeszcze młodzi także Twój chłopak ma rację. ALE obserwuj go i za kilka lat jak Wam się ułoży to sprawdzaj go delikatnie, bo się może okazać, że skończysz jak kasiula1238 tongue

7

Odp: jak na to patrzeć...

Jasne, śmieję się czasem i mówię mu "wrócimy do tematu za kilka lat" tongue

Odp: jak na to patrzeć...
kasiula1238 napisał/a:

Dziś zakończyłam ten związek

Rozstaliście się jednak?! sad Ale co on na to? Nie próbował wyjaśniać lub przepraszać, że był zapatrzony tylko w siebie?

9

Odp: jak na to patrzeć...
WeselneZaplecze napisał/a:
kasiula1238 napisał/a:

Dziś zakończyłam ten związek

Rozstaliście się jednak?! sad Ale co on na to? Nie próbował wyjaśniać lub przepraszać, że był zapatrzony tylko w siebie?

Po 11 latach to już rychło w czas takie przeprosiny... Wydaje mi się, że dobrze zrobiła.

10

Odp: jak na to patrzeć...

przepraszał. mówił, że kocha i że chce i ślubu i żebym była matką jego dzieci, ale jak zwykle tłumaczeniem jest brak pieniędzy. ja ten brak pieniędzy mam gdzieś. zawsze jest ich za mało. ale inni jakoś ryzykują i dają radę. a nam miałby kto pomóc...
póki co czuję się dziwnie, niby mi lżej ale nie do końca. nie wiem, może kryzys dopiero przyjdzie...?

11

Odp: jak na to patrzeć...
kasiula1238 napisał/a:

przepraszał. mówił, że kocha i że chce i ślubu i żebym była matką jego dzieci, ale jak zwykle tłumaczeniem jest brak pieniędzy. ja ten brak pieniędzy mam gdzieś. zawsze jest ich za mało. ale inni jakoś ryzykują i dają radę. a nam miałby kto pomóc...
póki co czuję się dziwnie, niby mi lżej ale nie do końca. nie wiem, może kryzys dopiero przyjdzie...?

Koniecznie się czymś zajmij. Spraw, żebyś miała dużo do zrobienia póki jeszcze możesz, wtedy będzie łatwiej.

12

Odp: jak na to patrzeć...

kasiula, moze przyjsc ale nie musi;) Podziwiam Cię dziewczyno, a zerwanie to najtrudniejszy krok. Potem może być juz tylko lepiej i lżej;) Sama pisałaś że może to przyzwyczajenie? Czas rozwinąc skrzydla.

Dasz rade, wierzymy w Ciebie. Po co marnowac życie z kimś (albo raczej u boku kogos) kto nas nie uszczęśliwia?

13

Odp: jak na to patrzeć...

gratuluje zerwania ;p dobry krok w dobra strone smile

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » jak na to patrzeć...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024