Witam!mam pytanie a zarazem dylemat który polega na tym ze podczas sesji nie potrafię spojrzeć terapeucie w oczy,mój wzrok ucieka w ziemię,kiedy tylko zasiadam w fotelu opuszczam głowę w dół i zaczynam rozmowę ..czy to normalne ?czy ktoś ma podobnie ?jak temu zaradzić ..męczy mnie taka sytuacja ,może boję się oceny,trudno sprecyzować tak jednym zdaniem..Proszę o zdanie
nie musisz a nawet nie powinnaś jak nie masz ochoty. U terapeuty wszystko jest ok. On na pewno nie będzie Cię zmuszać. są takie nurty terapii, gdzie w ogóle nie patrzysz na terapeutę.
Kiedyś uslyszlam ze patrzenie podczas rozmowy w cztery oczy to wyraz szacunku ,zainteresowania i uwagi do drugiej osoby..Chodzę na terapię psychodynamiczna jedyne co mnie niekiedy męczy to milczenie ,wiem że to trudny nurt ale niekiedy jestem tak zdolowana że chcialabym rzucić to..wszystko jest takie trudne...
Kiedyś uslyszlam ze patrzenie podczas rozmowy w cztery oczy to wyraz szacunku ,zainteresowania i uwagi do drugiej osoby..Chodzę na terapię psychodynamiczna jedyne co mnie niekiedy męczy to milczenie ,wiem że to trudny nurt ale niekiedy jestem tak zdolowana że chcialabym rzucić to..wszystko jest takie trudne...
Naturalny opór przed zmianami, przed otwarciem się, nie kombinuj że nurt trudny
Poprostu opowiedz o tym terapeucie, nawet patrząc w tą podłogę, wystarczy że powiesz
A zmiany przyjdą
Odwagi dla Ciebie
Nie zawracaj sobie głowy takim aspektem na terapii. To nie ma znaczenia, czy patrzysz w oczy terapeucie. Ja też nie zawsze patrzę. Chyba częściej kiedy terapeuta do mnie mówi, niż kiedy ja mówię. Jak mówię na terapii to przeważnie intensywnie myślę, a wtedy wodzę wzrokiem wszędzie, na ściany, na sufit :-)
O, myślałam, że tylko ja tak mam. Czasami, co prawda, ale są takie sesje, gdzie po prostu jest mi trudno utrzymać kontakt wzrokowy. I w ogóle mnie to nie dziwi - jak to opowiadać o taki trudnych chwilach patrząc na kogoś? Albo opowiadać o swoich najgorszych myślach patrząc komuś w oczy? Czasem sama sobie nie mogę spojrzeć w oczy.
Myślę, że dla terapeuty jest to jakiś sygnał, ale nie ma co zastanawiać się jaki. Może to trudny temat, może jakieś oznaki niepewności siebie, może nieśmiałości, może niskiego poczucia własnej wartości, może po prostu trudniej się skupić na swoich przeżyciach obserwując reakcje drugiej osoby...?
Jestem po kilkuletniej psychodynamicznej. Najczęściej bylo tak, ze patrzyłam w oczy terapeutce gdy ona do mnie mowila, gdy mówiłam ja- rzadko. Wodzilam wtedy wzrokiem po ścianach, podlogach, biurku itp. Wydaje mi się, ze łatwiej sie wtedy skoncentrować na swoich myślach. Mysle, ze dla nikogo to nie bylo problemem, w sumie nigdy nawet tak tego nie odbieralam i sie nad tym nie zastanawiałam. Wątpię, ze to ma jakikolwiek wpływ. A bylam szczera wobec niej i otwarta w 100% wiec patrzenie w oczy nie ma nic do tego.
Glowa do góry!:)
Powiedz o tym terapeucie. Nie jest istotne co on sobie o tym myśli, tylko co Ty o tym myślisz. Po kilku latach terapii zrozumiesz
Ja dopiero chodzę pół roku na terapię i wiem ze przede mną dluuga droga ale nie żałuję że podjęłam ten krok.na pewno przepracuje ten temat ze swoją t erapeutka bo to siedzi mi w głowie i mimo że aspekt maloznaczacy to warto zagłębić się .Dzięki
W terapii nie ma mało znaczących aspektów
Ja dopiero chodzę pół roku na terapię i wiem ze przede mną dluuga droga ale nie żałuję że podjęłam ten krok.na pewno przepracuje ten temat ze swoją t erapeutka bo to siedzi mi w głowie i mimo że aspekt maloznaczacy to warto zagłębić się .Dzięki
Uwierz mi terapeutka zauważył, że patrzysz w ziemię. Powodów dla którego nie zwróciła na to uwagi może być pełno np. uznała to za formę terapii (nie chce niczego wymuszać, chce abyś sama zmieniła swoją postawę), doszukuje się w tym pewnych aspektów i chce je zdefiniować.
Jeśli masz potrzebę przedyskutowania twojego zachowania to zrób to - po to jest terapeutka, aby pomóc ci z problemem.
Podbudowalas mnie tym komentarzem,dziękuję
Podbudowalas mnie tym komentarzem,dziękuję Mam też inny problem czy przyznać się terapeutce do czegoś co zrobiłam głupiego wobec niej ,nie wiem czy podejrzewa mnie ale chce być szczera i gryzie mnie sumienie..
Podbudowalas mnie tym komentarzem,dziękuję Mam też inny problem czy przyznać się terapeutce do czegoś co zrobiłam głupiego wobec niej ,nie wiem czy podejrzewa mnie ale chce być szczera i gryzie mnie sumienie..
Nie wiem czy to będzie trafne porównanie, ale to podobna sytuacja jak niezręczność, że lekarz zobaczy jakieś wstydliwe schorzenie . Co do głupiego zachowania to moim zdaniem powinnaś być szczera, bo inaczej się nie otworzysz. Jeśli oczywiście nie zrobiłaś czegokolwiek co mogłoby wpłynąć na jej karierę np. opowiadasz, że jest złą terapeutką to jak najbardziej porozmawiaj o tym.
Nie,nic z tych rzeczy ze jest złą t erapeutka..boję się ze przez takie moje głupie,wręcz niedojrzałe zachowanie może zrezygnować z dalszego prowadzenia terapii ze mną..za dużo pochopnie myślę ,działam i tym samym wszystko psuje w relacjach itp.Czasami wydaje mi się że jestem do niczego..
Nie,nic z tych rzeczy ze jest złą t erapeutka..boję się ze przez takie moje głupie,wręcz niedojrzałe zachowanie może zrezygnować z dalszego prowadzenia terapii ze mną..za dużo pochopnie myślę ,działam i tym samym wszystko psuje w relacjach itp.Czasami wydaje mi się że jestem do niczego..
To nie jest ani głupie, ani niedojrzałe zachowanie. A nawet gdyby było, to żaden terapeuta nie zrezygnuje z takiego powodu z prowadzenia terapii. Nie ma takiej obawy.
Poza tym terapeuci mają do czynienia na terapiach z takimi przypadkami, że Ty naprawdę ich nie zaszokujesz tym, że nie patrzysz w oczy To jest najwyraźniej problem dla Ciebie, a nie dla terapeuty. I z tego względu warto to poruszyć na terapii.
Tu już nie chodzi o to ze nie patrzę W oczy podczas rozmowy ,coś trochę głupiego zrobiłam wobec terapeutki i jak sie do tego przyznam to moze zrezygnować ze wspólnej terapi ze mną.czy powiedzieć prawdę czy przemilczeć tą sprawę.oto jest pytanie..
Tu już nie chodzi o to ze nie patrzę W oczy podczas rozmowy ,coś trochę głupiego zrobiłam wobec terapeutki i jak sie do tego przyznam to moze zrezygnować ze wspólnej terapi ze mną.czy powiedzieć prawdę czy przemilczeć tą sprawę.oto jest pytanie..
Ale co konkretnie zrobiłaś ?
Powiedz o tym terapeucie. Nie jest istotne co on sobie o tym myśli, tylko co Ty o tym myślisz. Po kilku latach terapii zrozumiesz
nie no "po latach"??, trochę czarnowidzctwo
Tu już nie chodzi o to ze nie patrzę W oczy podczas rozmowy ,coś trochę głupiego zrobiłam wobec terapeutki i jak sie do tego przyznam to moze zrezygnować ze wspólnej terapi ze mną.czy powiedzieć prawdę czy przemilczeć tą sprawę.oto jest pytanie..
to ja powiem, od siebie
po kilku miesiącach spotkań, przeprosiłem terapeutę
że od początku kłamałem w pewnych aspektach, powodowany byłem czymś co mocniejsze, na tamten czas, było ode mnie,
przecież po to terapia, aby coś "zepsute" naprawiać, porządkować, układać, omawiać,
a może tylko siebie usłyszeć tylko mówić trzeba
i dobre miejsce do "otwarcia" się
nie wiem czy On wiedział, czy nie, nie pytałem,
nie było już to ważne gdy o tym mu zakomunikowałem
całkowicie się zmieniło moje podejście od tamtego czasu
wiary i odwagi dla Ciebie
No i po raz kolejny stchurzylam na sesji i nie przeprosilam terapeutki za "głupi "wybryk ale wszystko już spisałam na kartce i na następnej sesji przeczytam.Tylko teraz zaś muszę czekać cały tydzień do kolejnej sesji i opanować emocje.
co to za wybryk? podziel sie
No i po raz kolejny stchurzylam na sesji i nie przeprosilam terapeutki za "głupi "wybryk ale wszystko już spisałam na kartce i na następnej sesji przeczytam.Tylko teraz zaś muszę czekać cały tydzień do kolejnej sesji i opanować emocje.
do następnego spotkania, wystarczy czytanie kartki z krótkim napisem
"prokrastynacja"
to że trzeba czekać do kolejnej sesji, to nie straszne jest ani ciężkie
ani bolesne
a mówi się że niewykorzystane sytuacje i życie lubi się powtarzać
do czasu
tylko działać
No dobra napiszę ten mój "wybryk" względem terapeutki..miałam 2 tygodniową przerwę w terapii przez majowe święta i jakoś było dużo w tymczasie emocji a ze moja terapeutka nie uznaje żadnych kontaktów między sesjami tzn żadnych smsów,maili czy telefonów więc podając się za inną osobę napisałam maila z prośbą o pierwszą konsultację..nie wiem po co ,dlaczego coś takiego zrobiłam i teraz mam wyrzuty sumienia i w ogóle źle mi z tym ..
Czy przyznac sie terapeutce o moim wybryku w stosunku do niej..czy przemilczec i uznac ze nie ma tematu choć cały czas siedzi mi to w głowie..
25 2017-05-10 13:56:55 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-05-10 13:58:27)
Myślę, że warto, żebyś jej powiedziała, to ważne, żeby widziała o twoim stosunku do niej, o twoim podejściu do terapii, że potrzebowałaś wtedy kontaktu, że to było trudne i że tak sobie poradziłaś wtedy. Moim zdaniem to zbyt ważne, żeby przemilczeć.
Druga kwestia, to po prostu dla swojego spokoju jej powiedz - bo wydaje mi się, że jeśli nie powiesz, to jeszcze długo, długo to nad tobą będzie wisieć i będzie zaprzątać ci niepotrzebnie głowę. Pewnie, że to trudne, jej o tym opowiedzieć, ale myślę, że trudniejsze jest po prostu udawanie, że cię to nie rusza, było minęło.