Pies w wielkim mieście - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 52 ]

1

Temat: Pies w wielkim mieście

Dziś trochę krępujący i mało "pachnący? temat, niemniej dla mieszkańców miast wydaje się istotny. Chodzi mianowicie o nieczystości, jakie pozostają po naszych pieskach. Jest to problem zarówno tych posiadających psa, jak i tych, którzy zwierzaka nie posiadają. I sama nie wiem czy dla tych drugich nawet nie większy, bo nie otrzymując nic w zamian (czytaj: miłości i wierności psa) skazani są na pewne niedogodności wynikające z posiadania zwierząt przez innych.

Obowiązkiem właściciela czworonoga jest zawsze (!!!) po nim posprzątać, prawda ta znana jest nam od lat, ale niestety wciąż pozostaje w sferze pobożnych życzeń.  W myśl zasady "jeśli sprzątam - jestem świadomy, odpowiedzialny, daję wzór innym, dobrze się z tym czuję, a kiedy nie sprzątam - jestem nieodpowiedzialny, pozostawiam nieczystości, narażam się na nieprzychylną opinię sąsiadów i przechodniów, źle się z tym czuję, otoczenie nie akceptuje mnie i mojego psa" dbajmy o to, aby siebie samych i innych nie narażać na nieprzyjemności i bardziej poważne skutki tego zaniedbania, jak choćby zakażenie pasożytami, np. groźną toksokarozą.

Jakie są Wasze spostrzeżenia? Czy w Waszym miejskim otoczeniu psy bywają dużą uciążliwością? Czy właściciele sprzątają po nich nieczystości, a jeśli nie, to czy narażeni są na jakiekolwiek, wynikające z tego zaniedbania, konsekwencje?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pies w wielkim mieście

Na moim osiedlu zero przejęcia tymi sprawami i zero odpowiedzialności. Przyznam że też miałem psa i nie sprzątałem. Mały był, ale jednak.

3

Odp: Pies w wielkim mieście

Przeszkadzają mi psie odchody na trawnikach, ale trochę rozumiem właścicieli psiaków. Zastanawialam sie czy ja bym sprzatała po psie gdybym go miala. Odpowiedz brzmi - nie dopoki przy trawnikach nie będzie odpowiedniej ilosci koszy na smieci. Na pewno nie latałabym z bombą w ręku i nie szukała smietnika po sąsiednich ulicach.

Dlatego na razie mam kociaki:D:D:D

4

Odp: Pies w wielkim mieście

No właśnie, Misteriosa, zahaczyłaś o istotną stronę zagadnienia. Z jednej strony miasta straszą nakładaniem mandatów, a z drugiej nie dbają o zapewnienie podstawowych narzędzi jakimi są kosze na śmieci. Trudno bowiem biegać z taką ,,pachnącą" zawartością w torebce czy nawet w ręku, zanim odnajdzie się właściwy do jej wyrzucenia pojemnik.

5

Odp: Pies w wielkim mieście

Ja po moim piesku zawsze sprzątam z trawnika, zawsze noszę przy sobie woreczek i chusteczkę. Natomiast irytuje mnie, gdy właściciele ogromnych czworonogów tego nie robią. Skoro ja sprzątam po moim zaledwie 2 kilogramowym Yorku, gdzie tutaj kupka jest jak sam pies- miniaturowa, to uważam że właściciele Labradorów czy innej rady dużych psów, TYM BARDZIEJ powinni sprzątać ogromne odchody swoich psów. A jakoś u mnie w okolicy tego nie zaobserwowałam... Wśród moich sąsiadów, gdzie 3/4 mają zwierzaka, sprzatam ja i dwie sąsiadki.

6

Odp: Pies w wielkim mieście

Moim zdaniem to nie jest kwestia mandatów, koszy na śmieci, zakazów i nakazów, a zwykłej ludzkiej przyzwoitości i odpowiedzialności. Poczucia estetyki.
Każdej wiosny mamy "cudowni spektakl" wyłaniania się spod śniegu stert psich kup-pozostałości po zimie, a raczej po leniwych właścicielach. Czy naprawdę zamiast na pierwsze kępki trawy musimy patrzeć na rozlazłe placki?
Obstawiam, że każdy człowiek przynajmniej raz w życiu przez nieuwagę wdepnął w psią kupę. Wątpliwa przyjemność, prawda? Potrafi to zmarnować najlepszy humor. A co z małymi dziećmi, biegającymi po trawnikach? Jeszcze takowych nie posiadam, ale potrafię sobie wyobrazić efekt niefortunnego upadku takiego malucha - spacer zakończony, ciuchy do prania, dziecko do kąpieli, nie mówiąc już nic o tym, że takie "miny" to siedlisko bakterii i innego świństwa.
I w imię czego to wszystko? Lenistwa właścicieli psów.

I wkurza mnie niesamowicie tłumaczenie - bo nie ma śmietników. Dla mnie to tylko szykanie wykrętów. Wystarczy złożyć wniosek to instytucji zarządzającej danym ternem - np. spółdzielni mieszkaniowej, MPO. I twardo forsować, a kosze się znajdą.
Poza tym - twój pies, twoja kupa. Wszyscy oburzają się na rzucanie śmieci gdzie popadnie, w czym kupa się od nich różni? Tym, że śmierdzi?
No cóż, ludzka też nie pachnie.

7

Odp: Pies w wielkim mieście

Falka, zgadzam się z Tobą, że kosze nie powinny stanowić tu przeszkody, niemniej na pewno łatwiej byłoby egzekwować właściwe zachowania właścicieli czworonogów. Osobiście nie mam psa i irytuje mnie zarówno jedno, jak i drugie, czyli i psie odchody na trawnikach, i brak koszy.

Już pomijając nawet estetykę i narażenie na wątpliwą przyjemność wdepnięcia w to ,,cacko", nieczystości pozostawione przez psy są zagrożeniem dla zdrowia, warto byłoby więc, żeby ich właściciele zdawali sobie z tego sprawę.

Zwierzęce odchody są niebezpieczne dla zdrowia, a czasami nawet życia. Blisko 50% trawników i piaskownic, na których bawią się nasze dzieci jest zakażonych pasożytami zwierzęcego pochodzenia. Dolegliwości układu pokarmowego, które mogą pojawić się po niewinnej zabawie na skażonym placu zabaw, mają bardzo poważne konsekwencje. Układ odpornościowy u dziecka jest dużo słabszy niż u dorosłego. Zasada jest taka- pies załatwia się w piaskownicy, potem do piaskownicy wchodzi dziecko, dotyka odchodów, potem swoich ust i zarażenie toksokarozą, odzwierzęcą chorobą pasożytniczą, gotowe.

Toksokaroza jest groźną chorobą wywoływaną przez inwazję larw psich lub kocich glist (toksokar). Dojrzałe glisty psie i kocie wytwarzają jaja, które wraz ze zwierzęcymi odchodami są wydalane do środowiska. Liczba wydalanych jaj jest ogromna- jedna samica toksokary potrafi wytworzyć w ciągu doby około 20 tysięcy jaj. W jednym gramie kału szczeniaków można znaleźć ponad 15 tysięcy jaj glist. Źródłem zakażenia toksokarozą jest skażona gleba, spożyty skażony pokarm, kontakty z zakażonymi zwierzętami oraz ich odchodami. Najczęściej chorują dzieci, zarażają się one podczas zabaw z zakażonymi zwierzętami oraz właśnie w piaskownicach. W organizmie człowieka, z połkniętych jaj inwazyjnych wykluwają się larwy o długości około 0,4 mm, po czym przedostają się przez ściany jelita do krwiobiegu, a wraz z krwią migrują do różnych narządów organizmu i osiedlają się w nich. Pozostając w tkankach, powodują odczyn zapalny i niszczenie zainfekowanych tkanek. Objawami tej choroby mogą być bóle brzucha, zmęczenie, wzdęcia, utrata apetytu, a także pogorszenie wzroku, toksokaroza atakuje bowiem często narządy wewnętrzne, np. narząd wzroku, choć w większości przypadków choroba przebiega w sposób bezobjawowy.

8 Ostatnio edytowany przez falka (2011-04-28 16:12:06)

Odp: Pies w wielkim mieście
Olinka napisał/a:

Falka, zgadzam się z Tobą, że kosze nie powinny stanowić tu przeszkody, niemniej na pewno łatwiej byłoby egzekwować właściwe zachowania właścicieli czworonogów. Osobiście nie mam psa i irytuje mnie zarówno jedno, jak i drugie, czyli i psie odchody na trawnikach, i brak koszy.

Zgadzam się, że część takich ludzi skorzystałoby z dobrodziejstw kosza na śmieci, ale bez zmiany ogólnej mentalności społeczeństwa nie ruszymy do przodu. Niedawno czytałam dobry felieton, chyba Szymona Hołowni, o tym, że dla statystycznego Polaka jego własność kończy się za drzwiami domu/bramą posesji. To co jest "poza" - jest dobrem wspólnym, czyli niczyim. Dlatego mamy usyfione dworce, dzikie wysypiska śmieci i psie kupy na trawnikach.
Dopóki nie zajdzie zmiana w postrzeganiu tego, co wspólne, zawsze znajdzie się jakiś wykręt. Jak ktoś będzie chciał iść w zaparte, to nawet kiedy pojawią się śmietniki co kilkanaście metrów znajdzie inny powód, by nie sprzątać ("czym mam to wziąć? ręką? ubrudzić? przez chusteczkę? ręka będzie potem śmierdzieć. woreczki foliowe? przecież to koszty, trzeba o nich pamiętać...").

A teraz obrazek z życia:
Ogrodzone osiedle. Nowiutkie i wychuchane, śliczny plac zabaw, wystrzyżona trawa, krzaczki, klombiki, cuda wianki. Dużo młodych małżenstw, jeszcze więcej dzieciaków. Elegancka pani koło czterdziestki i jej mały piesek, który robi kupę. Na trawniku. Przy samym śmietniku. Po wszystkim zadowolona pani z jeszcze bardziej zadowolonym pieseczkiem idą do domu, kupa zostaje. Widzę ją tam raz, drugi. Za trzecim razem zwracam grzecznie jej uwagę, że na zebraniu wspólnoty ustalaliśmy, by sprzątać po psiakach. Na co pani święcie oburzona "ale ja przecież nie robię nic złego, przecież Pikuś robi przy śmietniku, i to zawsze w tym samym miejscu!". No fakt. Z odchodów uzbierała się juz niezła górka.
Ręce opadają jak widzę i słyszę coś takiego.

9

Odp: Pies w wielkim mieście

A ja CI powiem Falka, że nie do końca się z Tobą zgodzę. Bo dlaczego moim interesem ma być "organizowanie" odpowiednich śmietników na psie odchody i pojemników z czystymi siateczkami. A nawet wybiegu dla psów nie ma...
Sama mam dwa psy mieszkam w centrum miasta pełno bloków i jeden śmietnik przed sama klatką. To sorry, ale co mam ta kupę do kieszeni schować czy panu policjantowi dać.
Ludzie wymagają sprzątania po pupilkach a co z wybiegami dla psów? Gdzie z tymi psami wychodzić?? Obok na osiedlu jakiś kilometr ode mnie wybudowali wybieg dla psów na którym nawet York mój by się nie wybiegał.
A czemu nie czepimy się palaczy co śmiecą na przystankach pomimo zakazu? Albo tych co wyrzucają przez okna z samochodu??
Wydaje mi się że sprzatanie po psach kwestia właśnie odpowiedniego zapewnienia przez miasto wybiegów, śmietników, woreczków. Bo wtedy jaki problem schylic i obok wyrzucić.

10

Odp: Pies w wielkim mieście

Oj nie wiem czy w mieście rzeczywiście brakuje koszy na śmieci...? Zwykłych koszy bo te na psie odchody są rzeczywiście ilościowo ograniczone.
Widziałam kiedyś film dokumentalny nakręcony przez studenta, w którym pytał właścicieli psów czemu nie sprzątają po nich. Odpowiedzi były takie bo inni nie sprzątają, bo kupa pieska jest za rzadka lub posprzątam za chwilę. Nikt nie wspomniał o braku kosza lub braku torebek.

Jak to jest u mnie? Nie widziałam, żeby kiedykolwiek ktoś sprzątał. Nieczystości pozostają na trawnikach, rzadziej na chodnikach, ale też się zdarza. Cieszyłabym się gdyby ludzie wyrzucali też śmieci do kosza, a nie gdziekolwiek (szczególnie widać to w lasach), ale to kwestia wychowania człowieka. I dotyczy to także sprzątania po psach.

11

Odp: Pies w wielkim mieście

A nie uważacie, że siku jest bardziej szkodliwe niż ta kupa??
Nie chce tu nikogo bronić, ani wybielać ani  nic takiego
ale odchody kota są szkodliwe...mogą wywołać chorobę tzw. toksoplazmozę...

12

Odp: Pies w wielkim mieście

Niestety ale wciąż ludzie nie czują odpowiedzialności za swoich czworonożnych przyjaciół.

Posiadanie psa, to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek. W tym także obowiązek sprzątania po nim.

Nieczystości jak były na chodnikach i trawnikach, tak są. Myślę że jedyne co może zmienić ludzi to mandaty, w ogromych ilościach-nic nie zaboli bardziej od straty pieniędzy. A może wtedy jeden z drugim nauczy się, że trzeba posprzątać po swoim pupilu.

Czy to wstyd? Nie-powinno to być przyzwyczajeniem i nawykiem każdego posiadacza psa.

Nie ma nic bardziej obrzydliwego od chodników i trawników zwłaszcza po zimie, gdy zniknie zalegający wszędzie śnieg.
A najsmutniejszym jest fakt, że każdy na to narzeka ale nic z tym nie robi.

13 Ostatnio edytowany przez falka (2011-04-28 22:58:05)

Odp: Pies w wielkim mieście
aniula902 napisał/a:

Ludzie wymagają sprzątania po pupilkach a co z wybiegami dla psów? Gdzie z tymi psami wychodzić?? Obok na osiedlu jakiś kilometr ode mnie wybudowali wybieg dla psów na którym nawet York mój by się nie wybiegał..

Aniula, ale o tym, że nie ma gdzie wyprowadzać psa na spacer raczej pownno się pomyśleć zanim się na niego zdecyduje. Ja sama bardzo chciałabym mieć psa, ale wiem że nie mogę sobie na niego pozwolić, bo całymi dniami nikogo nie ma w domu, i wiem, że nie mogłabym poświęcić mu tyle czasu, ile powinnam.

aniula902 napisał/a:

Bo dlaczego moim interesem ma być "organizowanie" odpowiednich śmietników na psie odchody i pojemników z czystymi siateczkami. A nawet wybiegu dla psów nie ma..

A czy gdybyś miała małe dziecko, w okolicy nie byłoby porządnego placu zabaw - nie próbowałabyś przeforsować stworzenia takowego? Dla mnie jest to logiczne - kochasz swoje psiaki, więc chcesz żeby miały gdzie bezpiecznie się wybiegać, bez obaw że skaleczą się rozbitą butelką po piwie albo na moment spuszczone z oka wytarzają się w odchodach.

aniula902 napisał/a:

Wydaje mi się że sprzatanie po psach kwestia właśnie odpowiedniego zapewnienia przez miasto wybiegów, śmietników, woreczków. Bo wtedy jaki problem schylic i obok wyrzucić.

Po części się zgodzę, ale moim zdaniem rolą miasta jest UŁATWIENIE tego, a nie UMOŻLIWIENIE. Możliwość sprzątnięcia jest zawsze, trzeba tylko chcieć, i nie powinien być to problem miasta, tylko właścicieli - bo kupno/przygarnięcie psa to ich decyzja. Miasto nikogo do niczego nie zmusza.

14

Odp: Pies w wielkim mieście
Bożena napisał/a:

Oj nie wiem czy w mieście rzeczywiście brakuje koszy na śmieci...?

Zapewniam Cię, że w niektórych miejscach brakuje. Byłam kiedyś wolontariuszką w schronisku dla zwierząt wyprowadzałam psy na spacery. Schronisko jest położone na obrzeżu miasta, obok lasu. Obok są jednorodzinne domki. Kiedy wyprowadzałam psy było mi głupio, że zostawiam ich odchody na trawie, ale tam naprawdę nie było nigdzie po drodze kosza na śmieci:/:/

15

Odp: Pies w wielkim mieście

Niestety jest jeszcze jedna grupa ludzi, tak zwani " ą, ę". Ostatnio szłam z rodziną spacerkiem w Gdyni, przed nami spacerowała pani koło 25-28 lat z pekińczykiem. Smycz trzymała dwoma paluszkami, co nas bardzo rozbawiło. Śmietniki postawione były co kawałeczek dosłownie, aż w końcu mały śliczny pekińczyk stwierdził, ze ma większą potrzebę którą musi załatwić tu i teraz na chodniku. Paniusia stała, patrzała dostojnie w tym czasie rozmarzona na otwarte głębokie morze i po sprawie poszła wybiegowych krokiem kontynuować spacer. Już chciałam jej zwrócić uwagę, że śmietnik pod nosem i jeśli nie jest zaopatrzona w woreczek lub siateczkę mogę jej służyć pomocą, bo po swoim pieseczku wypadałoby sprzątnąć. Ale stwierdziłam, że nie będę za nią biec i uświadamiać dorosłej kobiety. Tym bardziej, że ona na pewno by tego nie zrobiła.

16

Odp: Pies w wielkim mieście

Śliska sprawa, bo: prawie każda gmina pobiera tzw. "podatek od posiadania psa" (w mojej wynosi on 80 zł rocznie). Bardzo ciekawi mnie, na co ten podatek idzie? Bo logicznie myśląc powinien on finansować sprzątanie gimny z odchodów? Jeśli tak nie jest, to z jakiej racji podatek? Koszy i woreczków nie ma, a kupy jak były, tak są.

Dalej- za wrzucenie psich odchodów do kosza "ogólnego" TEŻ GROZI MANDAT, gdyż nie jest to odpad komunalny. Nie wolno tam wrzucać żadnych odchodów, ani ludzkich, ani psich, bo inaczej 200 zł mandatu grozi. Sprzątnę, nie sprzątnę- złamię prawo.

Oczywiście, jestem za sprzątaniem po psach- ale chyba powinny być ku temu warunki?

17

Odp: Pies w wielkim mieście

A to już niestety swoją drogą w końcu to Polska. Warto wydusić od władz jakie mają genialne rozwiązanie na ten problem. Leżące w miastach odchody czworonogów nikomu nie pasują i jest to pewnego rodzaju problem.

18 Ostatnio edytowany przez falka (2011-05-05 19:47:35)

Odp: Pies w wielkim mieście

A ja nadal nie rozumiem, dlaczego pozostawianie psich odchodów (które to - myślę że to oczywiste - uprzykrzają wszystkim życie) miałoby być sposobem na wymuszenie na władzach miast/gmin/zarządach osiedli dodatkowych śmietników, woreczków itp.
Chyba nie tędy droga?


PS. a czy z tym podatkiem nie jest tak jak z abonentem radiowo-telewizyjnym? Że jest, niby obowiązkowy - a i tak nikt nie płaci? Czy się mylę?

19

Odp: Pies w wielkim mieście

Moim zdaniem powinny być chociaż specjalne śmietniczki na odchody, bo jak tu ktoś wcześniej wspominał, za wrzucanie do zwykłego komunalnego pojemnika grozi mandat... Więc ciężko trochę.

20 Ostatnio edytowany przez busiu (2011-05-06 06:36:03)

Odp: Pies w wielkim mieście
falka napisał/a:

A ja nadal nie rozumiem, dlaczego pozostawianie psich odchodów (które to - myślę że to oczywiste - uprzykrzają wszystkim życie) miałoby być sposobem na wymuszenie na władzach miast/gmin/zarządach osiedli dodatkowych śmietników, woreczków itp.
Chyba nie tędy droga?


PS. a czy z tym podatkiem nie jest tak jak z abonentem radiowo-telewizyjnym? Że jest, niby obowiązkowy - a i tak nikt nie płaci? Czy się mylę?

Bo w obowiązkach gimny wpisane jest zapewnienie warunków do dbania o czystość. To nie jest żadna łaska ze strony władz.

A co do podatku- ja płacę, i to też leży w gestii gminy, żeby od innych owy podatek wyegzekwować. Jest przepis, że psy i ich posiadaczy trzeba rejestrować w Urzędzie Gimny, a każdy pies powinien mieć z tego tytułu tatuaż. Jeśli nie ma, to straż miejska ma prawo przysolić KOLEJNY mandat. Praktyka jest taka, że urzędnicy czasami nawet nie wiedzą, jak takiego psa zarejestrować, a niektóre urzędy nie posiadają takich rejestrów, ewentualnie tylko na psy ras agresywnych.

21

Odp: Pies w wielkim mieście
London69 napisał/a:

Moim zdaniem powinny być chociaż specjalne śmietniczki na odchody, bo jak tu ktoś wcześniej wspominał, za wrzucanie do zwykłego komunalnego pojemnika grozi mandat... Więc ciężko trochę.

Ja mam psa i po nim sprzątam. Pomimo, że trawniki są zas**ne i obok kupy mojego psa leżą inne. I wrzucam do pojemnika, który jest dostępny... no ale mogę zapłacić mandat. Tego nie wiedziałam.

Ostatnio byłam z siostrzenicą na spacerze i dzieciak nie mógł pobiegać po trawie bo pełno kup było... na cały regulator jej tłumaczyłam, że są kupy i że np. ta pani powinna teraz sprzątnąć po piesku big_smile

22

Odp: Pies w wielkim mieście

Sprzątamy z mężem po naszych psach - i jesteśmy uważani za dziwaków. Ludzie kręcą głowami, jak można tak "cudować" i mam wrażenie, że traktują nas na równi z panienką noszącą yorka w różowej torebusi. Że to takie fanaberie.

Ze wstydem przyznam, że w poprzednim miejscu zamieszkania nie sprzątałam psich kup. Powód: najbliższy kosz na zwierzęce odchody był jakieś 20 minut autobusem od mojego domu yikes Tu, gdzie teraz mieszkam, przy "mojej" ulicy jest kilka takich śmietników - grzech nie sprzątać.

23 Ostatnio edytowany przez nocnalampka (2013-07-09 12:53:33)

Odp: Pies w wielkim mieście
busiu napisał/a:

\: prawie każda gmina pobiera tzw. "podatek od posiadania psa" (w mojej wynosi on 80 zł rocznie). Bardzo ciekawi mnie, na co ten podatek idzie?

Dawno temu, kiedy u mnie jeszcze nie zniesiono tego podatku, pani w UM poinformowała mnie, że za psa (w przeciwieństwie do kota czy kanarka) podatek się płaci dlatego, że pies wychodzi z domu i zanieczyszcza, zatem ten podatek pokrywa koszty sprzątania psich odchodów przez służby oczyszczania miasta. Było to lata temu, kiedy jeszcze nikt nie myślał poważnie o sprzątaniu po psie, a mnie ta wypowiedz też nie pobudziła wtedy do refleksji, że to jednak obowiązek właściciela...
Tak historycznie to podatek jest pozostałością pruską, kiedy to któryś z ówcześnie litościwie nam panujących wprowadził taką właśnie opłatę za trzymanie psa towarzyszącego w granicach miasta. Wyszedł bowiem z założenia, że pies to zwierzę pracujące - przydatne przy pilnowaniu dobytku, przy polowaniach, wypasie itp. a nie zwierze-towarzysz, zatem trzymanie takiego "psiego nieroba" dla własnej radości posiadania psa jedynie jest zbytkiem i fanaberią, a skoro kogo stać na zbytki i fanaberie, to powinien od niej odprowadzić podatek. Opłata była i niezbyt niska i podobno dość surowo egzekwowana więc pies w domu mieszczańskim w tamtym okresie był symbolem statusu materialnego.
A na co idą podatki? W tych miejscach w Pl gdzie nadal on obowiązuje, to w większości jest przeznaczany na utrzymanie schronisk dla bezdomnych zwierząt. Ot, taki paradoks. Już utrzymujesz zwierzę, które siłą rzeczy dzięki temu nie jest zagrożone bezdomnością, to jeszcze ukarzemy cie obywatelu za to dodatkową opłatą... Dlatego moim zdaniem takie opłaty powinny być nałożone na każdego, kto nie potrafi w sposób wiarygodny wykazać się posiadaniem na stanie najmniej jednego psa, czy kota. Szczególnie, że wiele z tych zwierzaków, to właśnie albo schroniskowce, albo jakieś przybłędy, które, gdyby nie to, że zostały przez kogoś przygarnięte, to skończyłyby właśnie na państwowym, schroniskowym wikcie...

24

Odp: Pies w wielkim mieście

Warto nadmienić, że za psy adoptowane/w DT podatku płacić nie trzeba.

25

Odp: Pies w wielkim mieście

A to zależy od lokalnych przepisów. Wiem, że w niektórych miastach rzecz dotyczy jedynie psów ze schroniska, w innych w ogóle nie ma takiego wyłączenia.

26

Odp: Pies w wielkim mieście

O, tego nie wiedziałam.

27

Odp: Pies w wielkim mieście

Tak Babo, sama kwestia podatku to kwestia ustaleń bodaj Rady Miejskiej - w każdym razie władz lokalnych. We Wrocławiu np od paru lat podatek jest zniesiony, wcześniej "amnestia" dotyczyła tylko psów zaadoptowanych ze schronu i to tylko od któregoś roku i tylko schronu wrocławskiego, a jeszcze wcześniej żadnej "amnestii" nie było, jedynie emeryci i renciści płacili mniej i podatek nie obowiązywał psów-przewodników, ratowników i dogoterapeutów.

28

Odp: Pies w wielkim mieście

Na każdym kroku człowiek się czegoś uczy. Dzięki smile

29

Odp: Pies w wielkim mieście

Polecam się na przyszłość smile

A co do samego sprzątania, to powiem, że mieszkałam w miejscu gdzie dosłownie przy każdym trawniku, w liczbie nie mniejszej niż 2 były nie tylko kosze na odchody, ale i takie dystrybutory na woreczki - zawsze pełne! I mieszkało na tym osiedlu naprawdę sporo psów, ale kupa niczyja była tam rzadkością. Nie wiem na ile te dystrybutory z koszami były skutkiem, a na ile przyczyną takiego stanu, ale nie ukrywam, że bardzo mi się to podobało.

30

Odp: Pies w wielkim mieście

A ja bym chciała sprzątać po swoim dużym psie, ale nie będę z kupą w ręku biegła przez pół osiedla by znaleźć kosz (koszy na psie odchody w ogóle nie ma w okolic, więc musiałabym wyrzucać do zbiorczego). Tak, jest to wymówka, jednak na szczęście psiak jest już na tyle nauczony, że z grubszymi potrzebami wytrzymuje trochę dłużej i załatwia je z dala od bloków - w polach za garażami.

Nic nie robię by te kosze się pojawiły, bo szczerze nie obchodzi mi nie to. Jeżeli by były, to bym sprzątała, jeżeli ich nie ma to nie sprzątam. A kupa to niestety nie papierek, który schowam do kieszeni, aż do chwili gdy napotkam kosz. Sąsiedzi wiedzą, że nie sprzątam, ale dostrzegają sposób wyprowadzania psa, więc żadnych pretensji do mnie nie mają.

31

Odp: Pies w wielkim mieście

Temat widzę dosyć dawno nie kontynuowany ale uważam że bardzo istotny i powinno się ludzi uświadamiać a nawet nazwałabym to inaczej - uczyć kultury. Najgorsze jest to, że na ten problem jest w społeczeństwie totalna znieczulica. Sama jestem świadoma zagrożenia a od 9 na 10 osób moich bliskich i w ogóle z mojego otoczenia słyszę że jestem przewrażliwiona i mam obsesje. Jeśli próbuję mówić, że buty powinno się ściągać przed wejściem do mieszkania bo na polu zwłaszcza od psich odchodów jest tona bakterii jestem wyśmiewana. Co więcej moim zdaniem bezmyślność ludzka doprowadza do tego, że jest wiele chorób głownie u dzieci i osób starszych które mają mniejszą odporność a jednocześnie najmniej chyba zdają sobie sprawę z zagrożenia.
Teraz mamy prawie wiosnę i jest najgorzej... Pod śniegiem wszystko rozmokło, nie da się iść chodnikiem inaczej niż slalomem a i tak nie ma pewności że się nie wdepnie. Koszmar.
U mnie w mieście wszyscy mają głęboko gdzieś co i gdzie robią ich psy, co więcej niektórzy nawet nie raczą wysilić się żeby iść z psem gdzieś na trawę tylko spokojnie patrza jak ten załatwia się na środku chodnika przed blokiem. Osobiście uważam że za takie zachowanie powinny być takie mandaty żeby się wszystkim wreszcie zachciało myśleć. Uważam też że w każdym miescie powinny być ogrodzone wydzielone miejsca gdzie można załatwiać potrzeby zwierzaków a jeśli ktoś łamie te zasady - mandat. Co do specjalnych śmietników to takie coś nie przejdzie uważam bo jeden pozbiera a inny nie. Moja znajoma zbierała po swoim psie i usłyszała od strażników miejskich że powinna dostać mandat za to ,że to co pozbierała wyrzuciła do zwykłego kosza. A niby gdzie miała wyrzucić jak innego kosza nie było..? I jak tu ma być dobrze jak głupota jest nagradzana a porządna postawa dyskryminowana?

A swoją drogą macie jakieś dobre sposoby na mycie i dezynfekowanie butów jak się wdepnie w cuchnący problem mieszkając w bloku a nie chce człowiek tego nad wanną robić z wiadomych powodów..?

32

Odp: Pies w wielkim mieście

We Wrocławiu koszów na psie odchody jest całkiem sporo. Ale wiosną spod śniegu i tak wyłania się cały ten gnój na trawnikach, więc ludzie nauczeni jednak nie są tak do końca. Ja ma w dupie bakterie, pasożyty itd. bo zagrożenie dla człowieka wbrew pozorom jest niewielkie, ale nie mam ochoty każdorazowo po wyjściu z domu zdrapywać sobie g***a z butów.
Jak ktoś się brzydzi sprzątnąć kupę, to nie powinien mieć psa i tyle. Jak mu się pies zesra w domu też nie posprząta, bo się będzie brzydził? tongue

33 Ostatnio edytowany przez Basia1973 (2015-03-02 16:38:38)

Odp: Pies w wielkim mieście

Masz rację WitchQueen (Jak ktoś się brzydzi sprzątnąć kupę, to nie powinien mieć psa i tyle. Jak mu się pies zesra w domu też nie posprząta, bo się będzie brzydził? tongue)

Ja mam 3 pieski małe i sprzątam za każdym razem nie ważne w jakim to miejscu,raz taka Paniusia szła z pieskiem i patrzę sra Jej piesek a głowe miała odwróconą ,ja długo się nie zastanawiając podeszłam i podałam Jej woreczek a Ona zdziwiona!Ja mówię chciałaś pieska to sprzątaj paniusio

34

Odp: Pies w wielkim mieście

Moi rodzice kupują teraz psa, już jest zaklepany u hodowcy, w połowie marca jedziemy odebrać. Nie wyobrażam sobie żeby socjalizując szczeniaka, chodząc z nim po mieście nie sprzątnąć po nim kupy. Przecież nie będę udawać, że nie mój pies albo, że to nie jego kupa. Przecież to jest śmieszne. Nikt nie każe przecież ludziom gołymi rękoma tej kupy sprzątać. Przez woreczek można to sprytnie ogarnąć, rękawiczki gumowe można dodatkowo kupić itp.
A jak wyrośnie z niego bydlak 75kg wagi, to przecież jak narobi na chodniku to naprawdę ciężko będzie zignorować ten fakt.

35

Odp: Pies w wielkim mieście

Rosario-to co opisujesz musiało być dawno temu bo od paru lat psiarze są informowani,że woreczki z kupami mogą lądować w zwykłym śmietniku.
Co do obserwowania właścicieli srających psami po trawnikach i chodnikach-robimy fotkę telefonem a potem podchodzimy do właściciela z informacją,że zostanie ona przekazana SM.To żaden problem.
Co do butów-ja po prostu patrzę cały czas pod nogi i nie wchodzę na przyblokowe chodniki.

Zawsze sprzątałam po swoich psach i zawsze mam kilka zapasowych woreczków by komuś go dać.
Nie sprzątam w lesie i na takim wielkim podziałkowym terenie blisko mego osiedla.

36

Odp: Pies w wielkim mieście

W grudniu ubiegłego roku więc wcale nie tak dawno, no chyba że panowie ze straży miejskiej żartowali. Niech już nawet nie sprzątają a ukłony dla tych co są odpowiedzialni i to robią ale chociaż gorący apel do nich żeby chociaż szli na trawę a nie na chodnik.. Co do omijania, cóż sama też omijam i rzadko kiedy wdepnę ale jak jest deszcz i taka mina na chodniku rozmoknie a ktoś w nią wdepnie i rozciapie po całym chodniku to już z tym omijaniem gorzej, zwłaszcza jak idzie się jak jest już ciemno:) przed własnym blokiem to nawet złapałam się na tym, że jak szłam chodnikiem za dnia to jak wracam wieczorem to idę na pamięć.. tu gdzie nie było miny zakładając że nadal jej nie ma:) można się pomylić niestety..

Co do zagrożenia to może i ono samo w sobie nie przeraża mnie tak bardzo jak obrzydzenie związane z myślą o usuwaniu tego potem w domu i babraniu się bo na samą myśl mam odruch wymiotny. Nie mam dziecka puki co ale jak bym miała to do parku bawić się na pięknej trawce z pewnością bym nie chadzała. Paradoksem całej sytuacji jest to że właściciele tych zwierząt którzy nie zwracają na takie rzeczy uwagi są głupsi niż same zwierzęta. A podobno człowiek (każdy) to najmądrzejszy ze ssaków:)

37

Odp: Pies w wielkim mieście

Sprzątam po psach, ale tylko wtedy, gdy w pobliżu są kosze na śmieci. Jednak bardzo rzadko mi się zdarza, że ich nie ma. Nie potrafię zrozumieć co tak obrzydliwego jest w sprzątaniu po psie, że ludziom nie chce się tego robić. Przewijanie dzieci jest jeszcze bardziej obrzydliwe, a przecież nikt z tego nie robi wielkiego problemu, bo trzeba i tyle. Z psami powinno być tak samo.

38 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2015-03-03 09:10:49)

Odp: Pies w wielkim mieście

Rosario-sądzę,że nie mówili poważnie.
Oto info Strażników Miejskich nt wyrzucania psich kup:

"po raz kolejny przypominamy, iż psie odchody można wrzucać do pojemników na niesegregowane odpady komunalne lub do ulicznych koszy.



Nic nie stoi teraz na przeszkodzie, że wychodząc z psem na spacer można z domu zabrać jakąkolwiek torebkę, w którą sprzątnięta zostanie psia kupa, a następnie zgodnie z przepisami wyrzucona zostanie do ulicznego kosza."
Info  dotyczące Kielc.

A w Wawie jest tak:
"Zgodnie z Regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie m.st. Warszawy: §32. Właściciele zwierząt domowych są zobowiązani do bezzwłocznego usuwania odchodów tych zwierząt z terenów przeznaczonych do wspólnego użytku. Odchody należy umieszczać w oznakowanych pojemnikach, koszach ulicznych lub pojemnikach na niesegregowane odpady komunalne. Obowiązek ten nie dotyczy osób niewidomych, korzystających z psów - przewodników oraz osób niepełnosprawnych, korzystających z psów-opiekunów."

Aha- to są info sprzed czterech lat,więc jednak nie z wczoraj czy sprzed tygodnia.

Nie lubię takiego gadania jaką to karę można dostać za niewrzucenie kupy do odpowiedniego śmietnika ( którego na horyzoncie nie ma) bo u mnie takimi argumentem posługują się głownie ci,których gówienko ich pieska parzy w rączki.
Strażnicy nie będą wlepiać mandatu gdy koszy w okolicy nie ma bo psiarz odwoła się od kary i wygra więc ich robota byłaby bez sensu.
Wystarczy wejść na stronkę SM w swoim mieście i przeczytać.

39 Ostatnio edytowany przez kawusia85 (2015-03-03 13:29:03)

Odp: Pies w wielkim mieście

Ehhh temat psich kup jest dla mnie szeroki jak rzeka. Ogólnie uważam, że Polska to kraj bardzo antypsi. Mam labradora 4 letniego, zawsze po nim sprzątałam inwestując w swoje woreczki i wyrzucając do "normalnego" kosza, stwierdziłam, że nawet jeśli ktoś będzie chciał mi wlepić mandat to istnieje jeszcze szansa dyskusji natomiast nie chciałabym żeby się ludzie na mnie darli, że sram na trawnik psem, byłoby mi głupio nie posprzątać. Ale powiem wam, że na osiedlu na którym poprzednio mieszkałam i tak zbierałam ochrzan bo ludzie z góry wiedzieli, że na 100% nie sprzątnę, mało tego na każdym możliwym trawniku stała (ponoć bezprawnie) tablica "zakaz wyprowadzania psów" więc mój pies w ogóle nie miał prawa stąpać po trawie. Doszło do tego, że przed każdym spacerem miałam stresa i wchodząc na jakikolwiek trawnik czułam się jak przestępca. Dziś mieszkam już gdzie indziej i sytuacja wygląda nieco lepiej bo jest sporo dużych zielonych przestrzeni i nie jestem wystawiona na bezpośredni widok z okien starszych babek, które tylko czatują żeby się na kimś wyżyć, ale jeśli chodzi o sprzątanie to słabiutko, jeden dystrybutor z woreczkami wiecznie pusty, koszów na psie odchody 0, ludzie się nie poczuwają kompletnie do sprzątania, kiedyś chcąc sprzątnąć po psie wjechałam na trawnik wózkiem dziecięcym, trawnik był tak zafajdany że wracając miałam wszystkie 4 koła brudne, ile się naprzeklinałam bo musiałam je w domu myć!!!

40

Odp: Pies w wielkim mieście

Kawusiu,
w moim mieście ( jak i większości zapewne) mogę sobie pomarzyć o dystrybutorach z woreczkami.
Ja zawsze kupuję woreczki.Nie jest to jakiś ogromny koszt więc każdy kto ma psa musi wiedzieć,że PIES KOSZTUJE:) i na to się przygotować.
Co do darcia mordy zanim pies mi się załatwi,to jeśli mam taką sytuację od razu wyciągam woreczek i robię wykład do czego on służy oraz,że nie mam zwyczaju noszenia worków tylko po to by sobie kieszenie wypychać.
Nie zdarzyło mi się to jeszcze pod blokiem bo ja nie wyprowadzam psa pod oknami.
Uważam,że pies musi się wybiegać a pod blokiem nie ma na to szans.

41

Odp: Pies w wielkim mieście

W temacie psich odchodów mam odrobinę inny problem. Mieszkam na wsi. Mamy dwa psy, które załatwiają się na naszej posesji, więc siłą rzeczy po nich sprzątam. Niestety sprzątam też po okolicznych futrzakach, które nierzadko załatwiają się na naszym trawniku. Sąsiedzi po kupie rozpoznają, że nie pochodzi od ich pupili, a z racji, iż psia mina znajduje się na moim podwórku, to z pewnością należy do któregoś z moich bydlaków. W przeszłości, gdy dzieci były jeszcze małe, psie i kocie niespodzianki lądowały w piaskownicy. Wymienialiśmy dzieciakom piasek co roku, ale i tak wciąż drżałam, że zarażą się pasożytami. Od lat nie ma możliwości, żeby zmienić mentalność niektórych właścicieli. Dodam jeszcze, że nie zamykamy w dzień bramy, gdyż byłoby to bardzo uciążliwe dla naszego trybu życia. Noc niewiele zmienia, ponieważ mniejsze pieski bez trudu przedostają się przez prześwit pod bramą, a dla kotów ogrodzenie nie jest żadną przeszkodą.

42

Odp: Pies w wielkim mieście

Sorry, że marudzę ale pies w bloku też straszny kłopot. No chyba, że jest gosposia. Ale ja mimo, że uwielbiam psy nie wyobrażam sobie psa w bloku. Dopiero by chlew w domu robił. Ile to obowiązków.
A z tym sprzątaniem to już jakiś koniec świata. Ja się tak strasznie brzydliwa zrobiłam, że brzydziłabym się dziecko przewinąć, a co mówić po psie sprzątać łęęęęęeeeeeee

43 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2015-03-03 18:43:21)

Odp: Pies w wielkim mieście
Ludmiłaa napisał/a:

Sorry, że marudzę ale pies w bloku też straszny kłopot. No chyba, że jest gosposia. Ale ja mimo, że uwielbiam psy nie wyobrażam sobie psa w bloku. Dopiero by chlew w domu robił. Ile to obowiązków.
A z tym sprzątaniem to już jakiś koniec świata. Ja się tak strasznie brzydliwa zrobiłam, że brzydziłabym się dziecko przewinąć, a co mówić po psie sprzątać łęęęęęeeeeeee

Jak ktoś nie umie wychować psa by był nieuciążliwy to niech dla własnego dobra,psiego i innych psiarzy go nie bierze.Pies nie zrobi chlewu jeśli jest nauczony by np.nie wskakiwać na kanapę,nie wchodzić do wszystkich pokoi ( u mnie pies nie wchodzi do pokoju córki i sypialni),nie ściągać niczego ze stołu.
Normalni ludzie biorą psa bo kochają zwierzaki,bo chętnie zaopiekują się jakimś niechcianym psem,bo są empatyczni.Ale rozumiem,że Ty tego nie jesteś w stanie zrozumieć i widzisz w tym wyłącznie obowiązek.

Po psie sprząta się w sposób o wiele bardziej komfortowy (bo masz woreczek na ręku,którym to woreczkiem zbierasz do drugiego) przewija się dziecko.
Rozumiem,że Ty nie defekujesz więc o podcieranie tyłka nawet nie śmiem pytać smile

44

Odp: Pies w wielkim mieście

Ja kocham psy. Ale pies na stałe w bloku, dla nas byłby zbyt duży obowiązek.
Sprzątanie najgorsze, podziwiam odporność tych którzy sprzątają po psie

45

Odp: Pies w wielkim mieście
Ludmiłaa napisał/a:

Ja kocham psy. Ale pies na stałe w bloku, dla nas byłby zbyt duży obowiązek.
Sprzątanie najgorsze, podziwiam odporność tych którzy sprzątają po psie

A w domku to po psie się nie sprząta?

46

Odp: Pies w wielkim mieście

Zależy od wychowania psa, od jego wielkości i od rasy też. Ja miałam boksera kiedyś i uwierzcie, jest to kochana rasa pod względem charakteru ale strasznie się ślini i w mieszkaniu w bloku wszystkie ściany jak ja to nazywałam były w "tapecie natryskowej własnej roboty". Poza tym pies biegając po trawie na którą narobiły inne psy - co jest nieuniknione bo po trawie musi biegać zbiera wszystkie świństwa na łapy a potem wnosi je do mieszkania. I też głównie dlatego nigdy w życiu już po raz kolejny na psa w bloku bym się nie zdecydowała bo mimo dobrego wychowania i tego, że mój pies był ułożony i to wyjątkowo to nad pewnymi rzeczami związanymi z higieną jego dotyczącą ciężko było zapanować. Mimo, że kocham psy, jeśli w domu to co innego bo po nim sprzątniesz jak biega na podwórku a jesli już w coś wdepnie to w za przeproszeniem w "swoje".

Odnośnie tych natrętnych sąsiadeczek patrzących z okna i dzwoniących po policję wiecznie to one robią gorsze rzeczy często powiedzmy sobie szczerze. I ten upaćkany chodnik to najczęściej ich zasługa bo widzi się cudze pod lasem a swego pod nosem się nie widzi.. znam masę takich przypadków wkoło siebie

47

Odp: Pies w wielkim mieście

Rosario,
także miałam boksera-suczkę i jakoś straszliwie się nie śliniła.
Dla mnie oczywistym jest,że moje psy są nauczone,że spacerze wskakują do brodzika i czekają aż umyję im łapy.
Ten kawałek korytarza,który przejdzie mój pies do łazienki zmywam mopem i nie ma problemu.

48

Odp: Pies w wielkim mieście

gojka102 - wiem że posiadanie psa to koszt, nie widzę problemu w kupowaniu woreczków, wyczuwam lekką ironię nie wiem dlaczego hmm A psa nie wyprowadzałam nikomu pod okna ale chcąc nie chcąc wychodząc z bloku musiałam przemierzyć kawałek chodnika a że trawnik był koło chodnika a mój pies a właściwie suczka ma potrzebę powąchać każdy psi siurek to wiecznie narażałam się wielbicielkom Radia Maryja.
Co do dystrybutorów z  woreczkami to jeden miałam koło swojego bloku i był często uzupełniany ale tutaj wychodzi chciwość ludzi, kilka razy widziałam jak osoby nie posiadające psów napychają sobie kieszenie tymi woreczkami. Zawsze się zastanawiałam co trzymają w worku z napisem "posprzątaj po psie", 2 śniadanie do pracy?

49

Odp: Pies w wielkim mieście
kawusia85 napisał/a:

gojka102 - wiem że posiadanie psa to koszt, nie widzę problemu w kupowaniu woreczków, wyczuwam lekką ironię nie wiem dlaczego hmm A psa nie wyprowadzałam nikomu pod okna ale chcąc nie chcąc wychodząc z bloku musiałam przemierzyć kawałek chodnika a że trawnik był koło chodnika a mój pies a właściwie suczka ma potrzebę powąchać każdy psi siurek to wiecznie narażałam się wielbicielkom Radia Maryja.
Co do dystrybutorów z  woreczkami to jeden miałam koło swojego bloku i był często uzupełniany ale tutaj wychodzi chciwość ludzi, kilka razy widziałam jak osoby nie posiadające psów napychają sobie kieszenie tymi woreczkami. Zawsze się zastanawiałam co trzymają w worku z napisem "posprzątaj po psie", 2 śniadanie do pracy?

Żadna ironia,po prostu nie mieszkasz w "normalnym" mieście,takim jak moje więc masz też inne wymagania.
Co do durnowatych czekających aż ktoś z psem przejdzie im pod oknem jak po prostu nie pozwalam mojej suczy przystawać pod oknami bo nie mam przyjemności dyskutować z debilami i w związku z tym na początku pociągnęłam nieraz moją psinę a teraz ona sama już wie gdzie może sobie przystanąć i węszyć.

W Polsce taki zwyczaj,że jak coś jest za darmo to zawsze się w domu przyda smile
Ja bym podeszła i zapytała grzecznie dlaczego dlaczego pan/pani zapierdziela woreczki dla psiarzy i co zmierza w nich trzymać.

50

Odp: Pies w wielkim mieście

I znów nadchodzi wiosna i niedługo psie kupy zakwitną na trawnikach. W zasadzie już kwitną wink

51

Odp: Pies w wielkim mieście

W mojej okolicy na szczęście nie ma dużo psów i nie ma problemu z trawnikami. Sama prawie zawsze sprzątam po psie (chyba, że kosz jest bardzo daleko) i uważam, że straż miejska powinna tego pilnować i wypisywać mandaty. Ciągle widuję straż miejską, ale jedynie chodzą i się obijają. Gdyby psiarze zaczęli płacić słone mandaty, to może by się czegoś nauczyli.

52

Odp: Pies w wielkim mieście

U mnie miłośników psów jest co niemiara. Psy pod opieką ich właścicieli opanowały pobliskie trawniki. Po deszczu taki trawnik wydziela niezbyt przyjemny zapach. Uroki wiosny w  mieście smile

Posty [ 52 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024