Pies niszczy mój związek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pies niszczy mój związek

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 62 ]

Temat: Pies niszczy mój związek

Witam Was drogie.

Może wy mi doradzicie co począć. Mój pies niszczy mój związek. Partner nie akceptuje mojego psa, twierdzi że ten jest źle wychowany. Pies jest adoptowany po przejściach, walczyliśmy i wciąż walczymy z lękiem separacyjnym. Jak wychodziłam do pracy cały czas ujadał, jest lepiej od kiedy ma kennel klatkę, zostawiam włączone radio i telewizor. Mój partner nie rozumie, że to kwestia problemów, kiedy on wraca z pracy pies jest też spokojniejszy. Pies był nauczony że mną spać, partner nie akceptuje psa w łóżku i od tego czasu  mamy problem bo pies próbuje dostać się do łóżka i nie rozumie czemu nie może, partner ostentacyjnie idzie na kanapę twierdząc tezy, że wolę spać z psem niż z nim. O seksie trudno coś powiedzieć, jak zamkniemy psu drzwi przed nosem to w nie drapie. Ja wciąż pracuje z psem i jest o niebo lepiej niż jak wzielam go do domu darując miłość I oddanie, ale partner... partner tego nie rozumie. Oskarża mnie że nie umiem dbać o psa. A ja przeczytałam już x książek o psiej psychologii, widze każdy postęp, każdy sukces. Partner odgraża się ze ma tego dość. Jak przekonać partnera, że nie dzieje się nic złego, jakich argumentów używać by partner wrzucił na luz i pokochał psa?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pies niszczy mój związek

Lubie bardzo zwierzeta, ale w lozku zadno ze mna nie spalo wlasnie po to,by unikac takich zwiazkowych problemow. To pozostaje chyba specialista od psich zachowan-przeciez nie moze byc tak,ze pies rzadzi czlowiekiem I kazdego w domu ustawia

3

Odp: Pies niszczy mój związek

Pies w łóżku to błąd. Bardzo duży. Zwyczajnie wyprowadź psa z łóżka i połowa waszych problemów zniknie. A jak nie - zmień faceta, bo być może trafiłaś na buca. Najłatwiej ocenić człowieka patrząc jak traktuje słabszych i zwierzęta.

4

Odp: Pies niszczy mój związek

https://www.netkobiety.pl/t125397.html
https://www.netkobiety.pl/t129178.html

5

Odp: Pies niszczy mój związek
Jack Sparrow napisał/a:

Pies w łóżku to błąd. Bardzo duży. Zwyczajnie wyprowadź psa z łóżka i połowa waszych problemów zniknie. A jak nie - zmień faceta, bo być może trafiłaś na buca. Najłatwiej ocenić człowieka patrząc jak traktuje słabszych i zwierzęta.

Tez racja jak facet jest wredny albo agresywny dla zwierzat to lepiej zerwac z nim,ale z drugiej strony piesowi tez nie dawac soba rzadzic,takze pies z lozka poszedl won a partner niech dobrze psa tez traktuje

6

Odp: Pies niszczy mój związek

Ten facet zepsuje wszystkie twoje starania względem pracy nad psem.

Jako psiara i kociara nie związałabym się z gościem, który nie akceptowałby moich zwierząt. Dziwię się, że ty na to przystałaś.
Bałabym się, że kiedyś tego psa wywiezie gdzieś tam lub zrobi mu krzywdę jak to było ze słynnym skatowanym piesku Fijo.

7

Odp: Pies niszczy mój związek
Diarmuid napisał/a:

Ten facet zepsuje wszystkie twoje starania względem pracy nad psem.

Jako psiara i kociara nie związałabym się z gościem, który nie akceptowałby moich zwierząt. Dziwię się, że ty na to przystałaś.
Bałabym się, że kiedyś tego psa wywiezie gdzieś tam lub zrobi mu krzywdę jak to było ze słynnym skatowanym piesku Fijo.

Bez przesady to,ze ktos nie chce miec psa w lozku nie oznacza, ze zaraz jest agresywny

8

Odp: Pies niszczy mój związek
Panna___migotka napisał/a:

A ja przeczytałam już x książek o psiej psychologii

Moze uzyj tej wiedzy w stosunku do partnera.
Faceci roznia sie od psow fizjologia, ale psychologia u wiekszosci jest niemal identyczna tongue

9

Odp: Pies niszczy mój związek
JohnyBravo777 napisał/a:
Panna___migotka napisał/a:

A ja przeczytałam już x książek o psiej psychologii

Moze uzyj tej wiedzy w stosunku do partnera.
Faceci roznia sie od psow fizjologia, ale psychologia u wiekszosci jest niemal identyczna tongue

To faceci sa jak piesy ?

10

Odp: Pies niszczy mój związek
Panna___migotka napisał/a:

Jak przekonać partnera, że nie dzieje się nic złego, jakich argumentów używać by partner wrzucił na luz i pokochał psa?

Dlaczego partner miałby godzić się na obniżenie standardu życia spowodowane Twoim psem?

11

Odp: Pies niszczy mój związek
Jack Sparrow napisał/a:

Najłatwiej ocenić człowieka patrząc jak traktuje słabszych i zwierzęta.

+1

12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-08-27 19:03:41)

Odp: Pies niszczy mój związek

Kobieto, Twój partner nie musi się godzić na psa w łóżku.
Jak to jest warunek z którego jie możesz zrezygnować to mu to jasno powiedz i się rozstaniecie.
A kolejnemu mężczyźnie  kandydatowi na towarzyszą życia  na początku zadaj pytanie czy zgadza się na psa w łóżku.
Bo to jest pierwsze pytanie, które zadaję gdy słyszę że facet ma zwierzę.
By się nie angażować  niepotrzebnie.
W ogóle czy Ty  podchodzisz poważnie do zajmowania się tym psem?
Bo znam osoby które mają psy ułożone i każda z nich podkreśla że pies to nie zabawka, przytulanka, psu nie robi sie sieczki w głowie, psa się tresuje.
Wtedy on ma w głowie porządek i jest szczęśliwy na swój psi sposób.
Najgorzej traktować zwierzę jako protezę swoich własnych potrzeb emocjonalnych.
Ktoś napisał byś się zwróciła o pomoc.
Bo widać straszną amatorkę i tak naprawdę  to co robisz z tym psem i z partnerem jest wredne.
Zapytaj specjalisty od psów, bo tu na forum pewnie zaraz posypią się gromy na moją głowę i tak mi nie uwierzysz

13

Odp: Pies niszczy mój związek
Ela210 napisał/a:

Kobieto, Twój partner nie musi się godzić na psa w łóżku.
Jak to jest warunek z którego jie możesz zrezygnować to mu to jasno powiedz i się rozstaniecie.
A kolejnemu mężczyźnie  kandydatowi na towarzyszą życia  na początku zadaj pytanie czy zgadza się na psa w łóżku.
Bo to jest pierwsze pytanie, które zadaję gdy słyszę że facet ma zwierzę.
By się nie angażować  niepotrzebnie.
W ogóle czy Ty  podchodzisz poważnie do zajmowania się tym psem?
Bo znam osoby które mają psy ułożone i każda z nich podkreśla że pies to nie zabawka, przytulanka, psu nie robi sie sieczki w głowie, psa się tresuje.
Wtedy on ma w głowie porządek i jest szczęśliwy na swój psi sposób.
Najgorzej traktować zwierzę jako protezę swoich własnych potrzeb emocjonalnych.
Ktoś napisał byś się zwróciła o pomoc.
Bo widać straszną amatorkę i tak naprawdę  to co robisz z tym psem i z partnerem jest wredne.
Zapytaj specjalisty od psów, bo tu na forum pewnie zaraz posypią się gromy na moją głowę i tak mi nie uwierzysz

Podchodzę bardzo poważnie do zajmowania się tym psem, nie wiem skąd uszczypliwość. Nie traktuje psa, jako protezy swoich własnych potrzeb emocjonalnych, nie zgadzam się z takim zarzutem.  Wiem, że mój partner nie musi godzić się na psa w łóżku... Nie jesteśmy razem długo, pies był pierwszy.

Rita_2 napisał/a:

Czekaj, bo ja nie rozumiem. Adoptowałaś psa. Jeśli adoptowałaś go ze schroniska/fundacji pomocowej to na pewno miałaś ankietę przedadopcyjną, na jakieś 80 proc wizytę przedaadopcyjną więc wszyscy członkowie rodziny musieli wyrazić aprobatę ku adopcji, musiałaś przejść "test". Partner jak rozumiem z Tobą mieszka, więc musiał się na psa zgodzić? Czy źle rozumiem?

Ja ci powiem tak. Ja mam dwa psy. Jedną, dobermankę ze związku kynologicznego w Polsce po dobrych rodzicach, po championach i nie ma z nią żadnych problemów. Jest zrównoważona, od szczeniaka dobrze prowadzona, nie było z nią żadnych problemów behawioralnych, psie cudo. Z kolei drugiego psiaka w typie jack russel terriera mamy po przejściach. Jest z przemocowego domu, był rok w schronisku potem w fundacji gdzie go korygowano ale dalej wymaga mnóstwo pracy. Nie oduczono go w domu tymczasowym/my nad tym pracujemy by nie jadł tak łapczywie (był głodzony, dostawał resztki z obiadu od przypadku do przypadku), warczy jak drugi pies podejdzie mu pod miskę, ciągnie na spacerach bo jest tak spragniony przestrzeni (był na łańcuchu najpierw, a w schronisku w boksie) bywa nieco zazdrosny o drugiego psa. Z pierwszym robiliśmy psie przedszkole, z drugim mamy indywidualnie psiego behawiorystę. I to rozwiązanie ci polecam. Jak nam coś jest nie tak w głowie to idziemy do psychologa/psychiatry, jak naszemu dziecku coś dolega szukamy dzieciego psychologa. Z psami podobnie. Widać mimo szczerych chęci i woli i czytania książek nie do końca to wychodzi więc warto zwrocic się o pomoc profesjonalistów.

A co do spania w łóżku. Mój mąż też nie akceptuje psów w łóżku. Moje psy mają legowiska w otwartym na cały dom salonie, nie wchodzą do sypialni jak nas tam nie ma. Co niie znaczy, że nie włażą wcale. Bo jak np nie było nas w domu, wracamy a tam cała kapa skopana xd więc pod nasza nieobecność cwaniaki tam bywają a potem udają, że grzecznie spały w legowisku big_smile też się posprzeczałam z mężem o nowego psa z dwa razy, bo jak był u nas pierwsza noc to dostał sraczki ze stresu, pół salonu zafajdane, biegałam i sprzątałam, mąż uspokajał psa i go niuńkał. Innym razem pogryzł ulubiony pasek męża, narobił na spodnie. Mieliśmy zgrzyty ale dzielnie pracujemy nad nim i teraz jest "przyjazn" między psem a mężem.

Czemu to pisze. Bo zwierzę to duże wyzwanie. Nie powie o co ci chodzi, ma swoją przeszłość, swoje strachy i lęki I trzeba po prostu psa rozumieć, akceptować, kochać i KORYGOWAĆ.

Sięgnij po pomóc... sięgnijcie po pomoc! Twój partner musi zrozumieć, ze ten pies to też jego problem.

Już wszystko tłumaczę bo czuje, że zostałam bardzo źle zrozumiana i na dodatek osądzona. Psa adoptowałam sama. Mam swoje mieszkanie, adopcja była przemyślana. Pies adoptowany ze schroniska, miałam tylko ankietę przedadopcyjną, nie miałam wizyty przedadopcyjnej. Mam umowę adopcyjną. Mój partner wiedział, że biorę psa ale nie udzielał się w tym temacie. Zamieszkał ze mną, a dokładnie wprowadził się do mnie dwa miesiące po adopcji. Od początku wiedział, że piesek jest po przejściach i wymaga szczególnego traktowania. Większych problemów niż lęk separacyjny i to wspólne spanie nie mamy. Wiem teraz, że popełniłam błąd wpuszczając psa do łóżka, ale mój partner także jest winien bo nie wspiera mnie w wychowywaniu psa a wprowadzając się do mnie powinien zaakceptować panujące tam zasady. Piszesz o psim behawioryście. Nie wiem ile kosztują takie usługi ale kojarzy mi się to z czymś drogim. Nie wiem czy będę w stanie wykrzesać dodatkowe pieniądze. Sama spłacam kredyt, połowę czynszu za mieszkanie, kredyt za samochód, jedzenie, chemia, karma dla psa i olejek cbd dla psa, teraz miał ekstrakcję zęba i usuwanie kamienia nazębnego, jestem spłukana. Ale dziękuję za radę pomyślę o tym. Cieszę się, że i ty pomogłaś jakiemuś zwierzęciu.

M!iri napisał/a:

Dlaczego partner miałby godzić się na obniżenie standardu życia spowodowane Twoim psem?

Pies miał być w zamyśle nasz, nie mój, mimo, że adoptowałam go sama, ale partner go znał. Partner wprowadził się do mnie więc uważam, że powinien zaakceptować zastany stan rzeczy tym bardziej, że wie, że pies ma problemy psychiczne i jest w ciągu pracy nad tym lękiem separacyjnym. I gdyby partner włączył się w temat to bylibyśmy w tym razem i poszłoby prościej. Pies zapewne wyczuwa jego podejście. I dla mnie to taka red flag na przyszłość, czy ze wszystkimi problemami będę sama.

14

Odp: Pies niszczy mój związek
Panna___migotka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Kobieto, Twój partner nie musi się godzić na psa w łóżku.
Jak to jest warunek z którego jie możesz zrezygnować to mu to jasno powiedz i się rozstaniecie.
A kolejnemu mężczyźnie  kandydatowi na towarzyszą życia  na początku zadaj pytanie czy zgadza się na psa w łóżku.
Bo to jest pierwsze pytanie, które zadaję gdy słyszę że facet ma zwierzę.
By się nie angażować  niepotrzebnie.
W ogóle czy Ty  podchodzisz poważnie do zajmowania się tym psem?
Bo znam osoby które mają psy ułożone i każda z nich podkreśla że pies to nie zabawka, przytulanka, psu nie robi sie sieczki w głowie, psa się tresuje.
Wtedy on ma w głowie porządek i jest szczęśliwy na swój psi sposób.
Najgorzej traktować zwierzę jako protezę swoich własnych potrzeb emocjonalnych.
Ktoś napisał byś się zwróciła o pomoc.
Bo widać straszną amatorkę i tak naprawdę  to co robisz z tym psem i z partnerem jest wredne.
Zapytaj specjalisty od psów, bo tu na forum pewnie zaraz posypią się gromy na moją głowę i tak mi nie uwierzysz

Podchodzę bardzo poważnie do zajmowania się tym psem, nie wiem skąd uszczypliwość. Nie traktuje psa, jako protezy swoich własnych potrzeb emocjonalnych, nie zgadzam się z takim zarzutem.  Wiem, że mój partner nie musi godzić się na psa w łóżku... Nie jesteśmy razem długo, pies był pierwszy.

Rita_2 napisał/a:

Czekaj, bo ja nie rozumiem. Adoptowałaś psa. Jeśli adoptowałaś go ze schroniska/fundacji pomocowej to na pewno miałaś ankietę przedadopcyjną, na jakieś 80 proc wizytę przedaadopcyjną więc wszyscy członkowie rodziny musieli wyrazić aprobatę ku adopcji, musiałaś przejść "test". Partner jak rozumiem z Tobą mieszka, więc musiał się na psa zgodzić? Czy źle rozumiem?

Ja ci powiem tak. Ja mam dwa psy. Jedną, dobermankę ze związku kynologicznego w Polsce po dobrych rodzicach, po championach i nie ma z nią żadnych problemów. Jest zrównoważona, od szczeniaka dobrze prowadzona, nie było z nią żadnych problemów behawioralnych, psie cudo. Z kolei drugiego psiaka w typie jack russel terriera mamy po przejściach. Jest z przemocowego domu, był rok w schronisku potem w fundacji gdzie go korygowano ale dalej wymaga mnóstwo pracy. Nie oduczono go w domu tymczasowym/my nad tym pracujemy by nie jadł tak łapczywie (był głodzony, dostawał resztki z obiadu od przypadku do przypadku), warczy jak drugi pies podejdzie mu pod miskę, ciągnie na spacerach bo jest tak spragniony przestrzeni (był na łańcuchu najpierw, a w schronisku w boksie) bywa nieco zazdrosny o drugiego psa. Z pierwszym robiliśmy psie przedszkole, z drugim mamy indywidualnie psiego behawiorystę. I to rozwiązanie ci polecam. Jak nam coś jest nie tak w głowie to idziemy do psychologa/psychiatry, jak naszemu dziecku coś dolega szukamy dzieciego psychologa. Z psami podobnie. Widać mimo szczerych chęci i woli i czytania książek nie do końca to wychodzi więc warto zwrocic się o pomoc profesjonalistów.

A co do spania w łóżku. Mój mąż też nie akceptuje psów w łóżku. Moje psy mają legowiska w otwartym na cały dom salonie, nie wchodzą do sypialni jak nas tam nie ma. Co niie znaczy, że nie włażą wcale. Bo jak np nie było nas w domu, wracamy a tam cała kapa skopana xd więc pod nasza nieobecność cwaniaki tam bywają a potem udają, że grzecznie spały w legowisku big_smile też się posprzeczałam z mężem o nowego psa z dwa razy, bo jak był u nas pierwsza noc to dostał sraczki ze stresu, pół salonu zafajdane, biegałam i sprzątałam, mąż uspokajał psa i go niuńkał. Innym razem pogryzł ulubiony pasek męża, narobił na spodnie. Mieliśmy zgrzyty ale dzielnie pracujemy nad nim i teraz jest "przyjazn" między psem a mężem.

Czemu to pisze. Bo zwierzę to duże wyzwanie. Nie powie o co ci chodzi, ma swoją przeszłość, swoje strachy i lęki I trzeba po prostu psa rozumieć, akceptować, kochać i KORYGOWAĆ.

Sięgnij po pomóc... sięgnijcie po pomoc! Twój partner musi zrozumieć, ze ten pies to też jego problem.

Już wszystko tłumaczę bo czuje, że zostałam bardzo źle zrozumiana i na dodatek osądzona. Psa adoptowałam sama. Mam swoje mieszkanie, adopcja była przemyślana. Pies adoptowany ze schroniska, miałam tylko ankietę przedadopcyjną, nie miałam wizyty przedadopcyjnej. Mam umowę adopcyjną. Mój partner wiedział, że biorę psa ale nie udzielał się w tym temacie. Zamieszkał ze mną, a dokładnie wprowadził się do mnie dwa miesiące po adopcji. Od początku wiedział, że piesek jest po przejściach i wymaga szczególnego traktowania. Większych problemów niż lęk separacyjny i to wspólne spanie nie mamy. Wiem teraz, że popełniłam błąd wpuszczając psa do łóżka, ale mój partner także jest winien bo nie wspiera mnie w wychowywaniu psa a wprowadzając się do mnie powinien zaakceptować panujące tam zasady. Piszesz o psim behawioryście. Nie wiem ile kosztują takie usługi ale kojarzy mi się to z czymś drogim. Nie wiem czy będę w stanie wykrzesać dodatkowe pieniądze. Sama spłacam kredyt, połowę czynszu za mieszkanie, kredyt za samochód, jedzenie, chemia, karma dla psa i olejek cbd dla psa, teraz miał ekstrakcję zęba i usuwanie kamienia nazębnego, jestem spłukana. Ale dziękuję za radę pomyślę o tym. Cieszę się, że i ty pomogłaś jakiemuś zwierzęciu.

M!iri napisał/a:

Dlaczego partner miałby godzić się na obniżenie standardu życia spowodowane Twoim psem?

Pies miał być w zamyśle nasz, nie mój, mimo, że adoptowałam go sama, ale partner go znał. Partner wprowadził się do mnie więc uważam, że powinien zaakceptować zastany stan rzeczy tym bardziej, że wie, że pies ma problemy psychiczne i jest w ciągu pracy nad tym lękiem separacyjnym. I gdyby partner włączył się w temat to bylibyśmy w tym razem i poszłoby prościej. Pies zapewne wyczuwa jego podejście. I dla mnie to taka red flag na przyszłość, czy ze wszystkimi problemami będę sama.

Ja bym na miejscu partnera zaakceptowala wszystko u psa, ale spania w jednym lozku napewno nie

15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-08-27 19:43:18)

Odp: Pies niszczy mój związek

Ale jak ten partner ma Ci pomagać,  jak Ciebie w ogóle jego zdanie na temat wychowania tego psa nie interesuje?
Przeczytaj sobie sama Twój 1 post że zrozumieniem.
Bo zarzucasz tu wielu osobom brak czytania ze zrozumieniem,  jakbyśmy byli półgłówkami.
Możesz się oczywiście skupiać  ma psich karmach i zębach zamiast na psim łbie, Twój wybór.
Natomiast napisałaś posta w duchu: Jak tu zmienić złego partnera w dobrego który chce psa w łóżku.
Strasznie dziecinne to..

Jak to jesteś spłukana?
Przecież 2 miesiące temu wprowadził się chłopak, więc masz więcej pieniędzy chyba, bo dokłada się do rachunków?
Sprawdziłaś chociaż ile ten psi behawiorysta kosztuje?
Od tego zacznij.
Może da dobre wskazówki i dalej sami sobie poradzicie
Jakoś partnera chcesz wytresować a pieska traktujesz jak dziecko.
Będziesz mieć dom jak pies będzie psem a mężczyzna mężczyzną w tym domu.

16

Odp: Pies niszczy mój związek
JuliaUK33 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
Panna___migotka napisał/a:

A ja przeczytałam już x książek o psiej psychologii

Moze uzyj tej wiedzy w stosunku do partnera.
Faceci roznia sie od psow fizjologia, ale psychologia u wiekszosci jest niemal identyczna tongue

To faceci sa jak piesy ?

Jak piesy na pewno... Julka wróć do podstawówki tongue

17

Odp: Pies niszczy mój związek

A ten partner to się tam wprowadził jako Twój partner czy jako współlokator, który ma zaakceptować zastany stan rzeczy, ze wszystkim się godzić i tak dalej?

18 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-08-27 20:00:06)

Odp: Pies niszczy mój związek

Autorko, chyba należy zacząć od tego, że przede wszystkim to Ty zatruwasz związek ze swoim facetem.
Moim zdaniem to anioł cierpliwości, ale tylko kwestia czasu będzie, że ten człowiek podziękuję Ci za takie życie.
Powinnaś znaleźć sobie jakiegoś psiarza i z nim budować związek.
Nie dość, że całe wasze życie zdominowane jest przez psa, to jakby tego było mało Ty oczekujesz, że facet będzie spał z Tobą i Twoim psem w niby Waszym łóżku.
Weź się kobieto opamiętaj.
Ludzie mają psy, ale jakos udaje im się żyć w miarę normalnie.
Nie wiem, co jest nie tak z Twoim facetem, musi być coś z nim nie halo, skoro do tej pory jeszcze się nie wyprowadził.

I jeszcze doczytałam, że Ty oczekujesz od tego człowieka, by on pokochał Twojego psa.
Może za chwilę będzie miał syndrom stresu pourazowego, sztokholmski?
Weź się zlituj nad tym facetem i poproś go, żeby się od Ciebie wyprowadził, bo może to jest taka doopa wołowa, że będzie siedział i Ciebie i cierpiał katusze. Są tacy ludzie.
Zlituj się nad tym człowiekiem.

19

Odp: Pies niszczy mój związek

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

20

Odp: Pies niszczy mój związek
Szeptuch napisał/a:

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

Ha ha dokladnie pies ma czlowieka, jeszcze troche to nie oni psa,ale pies ich bedzie na smyczy prowadzil

21

Odp: Pies niszczy mój związek
Szeptuch napisał/a:

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

Szkoda tego faceta, bo może rzeczywiście jest taki, że gdzie go ktoś postawi, tam będzie stał?
Takie nawiedzone psiary są najgorsze, bo nie widzą tego, iż niby ratując psy zatruwają życie innym ludziom.
Czytając ten wątek przypomniałam sobie sławna Wiolettę Villas.
Chore.

22

Odp: Pies niszczy mój związek
ulle napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

Szkoda tego faceta, bo może rzeczywiście jest taki, że gdzie go ktoś postawi, tam będzie stał?
Takie nawiedzone psiary są najgorsze, bo nie widzą tego, iż niby ratując psy zatruwają życie innym ludziom.
Czytając ten wątek przypomniałam sobie sławna Wiolettę Villas.
Chore.

Ja od psiarzy trzymam sie jak najdalej.
Moim zdaniem, nic tak nie wpływa negatywnie na samotnego człowieka, jak właśnie pies.
Szczególnie widać to u bezdzietnych kobiet, gdzie pies wchodzi w role dziecka.
Mało to widziałem sytuacji, że do psa mówiono, i podchodzono, jakoby był dzieckiem?

23

Odp: Pies niszczy mój związek
Szeptuch napisał/a:
ulle napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

Szkoda tego faceta, bo może rzeczywiście jest taki, że gdzie go ktoś postawi, tam będzie stał?
Takie nawiedzone psiary są najgorsze, bo nie widzą tego, iż niby ratując psy zatruwają życie innym ludziom.
Czytając ten wątek przypomniałam sobie sławna Wiolettę Villas.
Chore.

Ja od psiarzy trzymam sie jak najdalej.
Moim zdaniem, nic tak nie wpływa negatywnie na samotnego człowieka, jak właśnie pies.
Szczególnie widać to u bezdzietnych kobiet, gdzie pies wchodzi w role dziecka.
Mało to widziałem sytuacji, że do psa mówiono, i podchodzono, jakoby był dzieckiem?

Tez to widzialam chociaz jak ja mialam kota to lubilam go w ubranka dla lalek ubierac

24

Odp: Pies niszczy mój związek
Panna___migotka napisał/a:

Partner odgraża się ze ma tego dość. Jak przekonać partnera, że nie dzieje się nic złego, jakich argumentów używać by partner wrzucił na luz i pokochał psa?

Podstawową kwestią jest odpowiedź na pytanie: kto jest dla ciebie ważniejszy, pies, czy partner?

Jeśli partner, to pies albo się przyzwyczai, że nie ma spania w łóżku, przeszkadzania podczas seksu, albo wróci do schroniska.

I nie dorabiaj do tego jakiś historii, on nie musi akceptować psa ani w łóżku, ani w domu. Nie musi rozumieć, a bardziej bezwarunkowo akcentować, że pies ma problemy z zachowaniem.
To twój pies, ty jesteś za niego odpowiedzialna, to ty powinnaś go prawidłowo wytresować.

25

Odp: Pies niszczy mój związek
Szeptuch napisał/a:
ulle napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Widze tu przypadek, że to nie człowiek ma psa, tylko pies człowieka.
Jeżeli sądzisz, że jakikolwiek normalny facet, będzie sie użerał przez x lat, z twoim pieskiem, bo ty postanowiłaś pobawić sie w dobrą osóbkę, która ratuje pieski z schroniska, to sie zdziwisz.
Obecny partner zaraz Cie zostawi, tak jak każdy następny, bo nikt nie będzie sie godził na zajmowanie 2 miejsca w hierarchii po psie

Szkoda tego faceta, bo może rzeczywiście jest taki, że gdzie go ktoś postawi, tam będzie stał?
Takie nawiedzone psiary są najgorsze, bo nie widzą tego, iż niby ratując psy zatruwają życie innym ludziom.
Czytając ten wątek przypomniałam sobie sławna Wiolettę Villas.
Chore.

Ja od psiarzy trzymam sie jak najdalej.
Moim zdaniem, nic tak nie wpływa negatywnie na samotnego człowieka, jak właśnie pies.
Szczególnie widać to u bezdzietnych kobiet, gdzie pies wchodzi w role dziecka.
Mało to widziałem sytuacji, że do psa mówiono, i podchodzono, jakoby był dzieckiem?

Myślę, że te kobiety naprawdę czują do tych psów instynkt macierzyński. Jest to dość niebezpieczna zabawa, bo im najbardziej chodzi chyba o kontrolę nad inną żywa istota. Nigdy nie zdobędą pełnej kontroli nad własnym potomstwem - nad psem i owszem.
Można mieć psa i żyć w miarę normalnie, chociaż z narzuconymi sobie ograniczeniami. Ja to rozumiem.
Jednak, żeby z tego powodu wywracać własne życie do góry nogami i jeszcze zmuszać innych do ulegania swojej obsesji, to już grube przegięcie.
Behawiorysta dla psów, to droga impreza, a poza tym gra w ruska ruletkę, bo jedna tura lekcji ( jest ich ponad 20-cia), to żadna gwarancja i za jakiś czas znowu trzeba jeździć z psem na kolejne szkolenia.
Jest jeszcze inne rozwiązanie - autorka może całkowicie poświęcić się dla tego psa i żyć z nim samotnie albo powinna znaleźć faceta, który będzie podzielał jej pasję.

26

Odp: Pies niszczy mój związek
ulle napisał/a:

Jest jeszcze inne rozwiązanie - autorka może całkowicie poświęcić się dla tego psa i żyć z nim samotnie albo powinna znaleźć faceta, który będzie podzielał jej pasję.

żaden normalny facet nie zgodzi się być mniej ważny od psa

27 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-27 20:59:37)

Odp: Pies niszczy mój związek

Jako totalna psiara mówię Ci dziewczyno: ogarnij swoje futro, bo stracisz faceta.
Jak można mieć problematycznego psa i mówić "behwiorysta brzmi drogo". Trudno, wszystko jest drogie, prąd też, a nie świecisz lampą naftową z tego powodu, tylko płacisz, bo trzeba. Z psem tak samo. Robisz research w swojej okolicy, dzwonisz do polecanego behawio i bulisz około 150/200 za spotkanie. Już po pierwszym dostajesz wskazówki i oboje się do nich stosujecie, bo oboje chcecie, żeby pies przestał rządzić w waszym mieszkaniu. Parę spotkań + wasza ciężka codzienna praca = wasze życie będzie wyglądało inaczej. A facet zobaczy, że zależy ci na nim, a nie tylko na psie.

28

Odp: Pies niszczy mój związek
Farmer napisał/a:
ulle napisał/a:

Jest jeszcze inne rozwiązanie - autorka może całkowicie poświęcić się dla tego psa i żyć z nim samotnie albo powinna znaleźć faceta, który będzie podzielał jej pasję.

żaden normalny facet nie zgodzi się być mniej ważny od psa

Ja tak samo bym sie nie zgodzila.

29 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-08-27 21:22:20)

Odp: Pies niszczy mój związek

Autorko, jeśli Ty robisz już takie rzeczy, że zostawiasz psu włączony telewizor czy tam radio, gdy wychodzisz do pracy, to znaczy, że nie jest z Tobą dobrze.
Myślę, że uczlowieczasz tego psa i skaczesz koło niego, jakby był pępkiem świata.
Facet to widzi i komunikuje Ci wyraźnie, że źle tego psa wychowujesz.
Ty nie przyjmujesz jego krytyki, bo uważasz, że przeczytałaś milion książek na temat prowadzenia psów i masz się za ekspertkę.
Jesteś zaślepiona i mylisz się w ocenie sytuacji.
Sama robisz z tego psa wariata.
Jeśli się nie ogarniesz, to doprowadzisz do wielkiego kryzysu u siebie i sama osobiście oddasz tego psa z powrotem do schroniska.
Wcześniej jednak zniszczysz związek ze swoim facetem, bo nikt normalnie myślący nie wytrzyma z taką kobietą jak Ty.
No chyba że taki sam domorosły psiarz jak Ty, który bez problemu zaśnie nawet w psim barłogu.
Porozmawiaj ze swoim facetem i postaraj się przyjąć jego krytyczne spostrzeżenia na temat Twoich błędów, które popełniasz niby dla dobra psa, chociaż w istocie bardzo tego psa krzywdząc.

30

Odp: Pies niszczy mój związek

Witam!
Nie wiem ,czy to dobrze ,czy żle ,że pies śpi w łóżku ,ja miałam psa około 15 lat i wcale by mi do głowy nie przyszło ,żeby ze mną spał w łózku ,miał swoje legowisko .Z kolei moja wnuczka od samego początku jak dostała psa(przeszło 2 lata)śpi razem z psem i partnerem wspólnie i nie ma żadnych w tym względzie problemów-to dla mnie wprost dziwne ,ale się nie wtrącam.

31

Odp: Pies niszczy mój związek
ulle napisał/a:

Autorko, jeśli Ty robisz już takie rzeczy, że zostawiasz psu włączony telewizor czy tam radio, gdy wychodzisz do pracy, to znaczy, że nie jest z Tobą dobrze.
Myślę, że uczlowieczasz tego psa i skaczesz koło niego, jakby był pępkiem świata.
Facet to widzi i komunikuje Ci wyraźnie, że źle tego psa wychowujesz.
Ty nie przyjmujesz jego krytyki, bo uważasz, że przeczytałaś milion książek na temat prowadzenia psów i masz się za ekspertkę.
Jesteś zaślepiona i mylisz się w ocenie sytuacji.
Sama robisz z tego psa wariata.
Jeśli się nie ogarniesz, to doprowadzisz do wielkiego kryzysu u siebie i sama osobiście oddasz tego psa z powrotem do schroniska.
Wcześniej jednak zniszczysz związek ze swoim facetem, bo nikt normalnie myślący nie wytrzyma z taką kobietą jak Ty.
No chyba że taki sam domorosły psiarz jak Ty, który bez problemu zaśnie nawet w psim barłogu.
Porozmawiaj ze swoim facetem i postaraj się przyjąć jego krytyczne spostrzeżenia na temat Twoich błędów, które popełniasz niby dla dobra psa, chociaż w istocie bardzo tego psa krzywdząc.

Tak ona robi z tego psa czlowieka  jeszcze troche wroci do domu a pies bedzie w fotelu siedzial i gazete czytal

32

Odp: Pies niszczy mój związek

Najlepiej po mnie pojechać. Skąd u ciebie Ulle tyle zaciętości?
Radio I telewizor nie raz czytałam że zaleca się zostawianie jakiś dźwięków psom z lękiem separacyjnym by nie czuły się tak samotne. I to były różne artykuły, nie wymyśliłam sobie tego. Czytałam też, że to nie musi być dobre, w zależności od badań, ale u mojego psa to się sprawdza, ma swoje zabawki, ma kennel klatkę i tam teraz śpi pod moja nieobecność, nie ujada już. Nie znasz się na psach widocznie. Ja sie staram.

Chciałabym by partner uczestniczył w dobrym prowadzeniu psa, a nie się na niego wypinał. Chciałabym tak po ludzku w sobotę popołudniu pojechać do lasu razem by pies się wyszalał. Ale Chciałabym też by partner czuł się jak u siebie. Wzięłam odpowiedzialność za tego psa, ktos mi zaufał darując go i uważam że robię wszystko co jestem w stanie i co umiem.

Pomyśle zatem nad psim behawiorystą i zapytam partnera jak widzi naszą trójkę.

33

Odp: Pies niszczy mój związek
Panna___migotka napisał/a:

Chciałabym by partner uczestniczył w dobrym prowadzeniu psa, a nie się na niego wypinał. Chciałabym tak po ludzku w sobotę popołudniu pojechać do lasu razem by pies się wyszalał.

Ale Twój partner nie chce. I nie musi chcieć. Tak jak nie musi lubić marchewki. Partnera nie wytresujesz aby robił to co chcesz.

34

Odp: Pies niszczy mój związek

No dobra, ale właściwie jak to było z tym psem? Bo napisałaś, że pies miał być wasz, ale też, że Ty adoptowałaś, pies był pierwszy i takie tam. To na ile partner brał udział w ppdejmowaniu decyzji, że chce mieć psa? Czy może to było: "chcesz, to bierz"?
Pytam, bo akurat uważam za istotne, czy po prostu panu nie spodobała się nowa zabawka, więc teraz olewa obowiązki i jeży się na niedogodności, które powinien przewidzieć, czy też od początku był zdania, że Twój pies = Twój problem i on może z nim mieszkać, ale palcem nie kiwnie.

35

Odp: Pies niszczy mój związek

"Pomyśle zatem nad psim behawiorystą i zapytam partnera jak widzi naszą trójkę." Tu jest chyba cały problem - traktujesz psa, jakby był człowiekiem. W normalnym związku nie byłoby "trójki", tylko Wy i pies. Swoją drogą ciekawe jak facet czuje się żyjąc w trójkącie z psem:)

36

Odp: Pies niszczy mój związek
M!ri napisał/a:
Panna___migotka napisał/a:

Chciałabym by partner uczestniczył w dobrym prowadzeniu psa, a nie się na niego wypinał. Chciałabym tak po ludzku w sobotę popołudniu pojechać do lasu razem by pies się wyszalał.

Ale Twój partner nie chce. I nie musi chcieć. Tak jak nie musi lubić marchewki. Partnera nie wytresujesz aby robił to co chcesz.

No nie no, jednak musi, skoro zdecydował się na związek z psiarą i na mieszkanie z psem. Nikt go nie zaskoczył w jego własnym domu niespodziewaną adopcją problematycznego psa, od początku znał sytuację, a mimo to spakował się w walizkę i wprowadził do nich. Więc teraz nie ma co robić fochów, że pies niegrzeczny, tylko trzeba zakasać rękawy i razem z autorką tego psa szkolić. Albo wziąć swoje zabawki i wrócić do siebie.
Ja zawsze jestem całym sercem za wolnością i niezależnością również w związkach, ale jednak wprowadzenie się do drugiego człowieka w takie a nie inne warunki obliguje mnie do ich akceptowania. Bo teraz ten facet równie dobrze mógłby się wprowadzić do autorki do jej kawalerki i narzekać, że nie ma drugiego pokoju. No nie ma, nie było też wcześniej, wiedział na co się pisze. Natomiast wspomnianą przez Ciebie marchewkę może sobie z talerza wywalać albo sam gotować bez.

37

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:
Panna___migotka napisał/a:

Chciałabym by partner uczestniczył w dobrym prowadzeniu psa, a nie się na niego wypinał. Chciałabym tak po ludzku w sobotę popołudniu pojechać do lasu razem by pies się wyszalał.

Ale Twój partner nie chce. I nie musi chcieć. Tak jak nie musi lubić marchewki. Partnera nie wytresujesz aby robił to co chcesz.

No nie no, jednak musi, skoro zdecydował się na związek z psiarą i na mieszkanie z psem. Nikt go nie zaskoczył w jego własnym domu niespodziewaną adopcją problematycznego psa, od początku znał sytuację, a mimo to spakował się w walizkę i wprowadził do nich. Więc teraz nie ma co robić fochów, że pies niegrzeczny, tylko trzeba zakasać rękawy i razem z autorką tego psa szkolić. Albo wziąć swoje zabawki i wrócić do siebie.
Ja zawsze jestem całym sercem za wolnością i niezależnością również w związkach, ale jednak wprowadzenie się do drugiego człowieka w takie a nie inne warunki obliguje mnie do ich akceptowania. Bo teraz ten facet równie dobrze mógłby się wprowadzić do autorki do jej kawalerki i narzekać, że nie ma drugiego pokoju. No nie ma, nie było też wcześniej, wiedział na co się pisze. Natomiast wspomnianą przez Ciebie marchewkę może sobie z talerza wywalać albo sam gotować bez.

Moze wiedzial o psie, ale nie wiedzial, ze pies jest tak roznianczony i zycie kreci wokol psa? Moze nie wiedzial, ze bedzie spal razem z psem w jednym lozku.

38 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 12:54:50)

Odp: Pies niszczy mój związek
JuliaUK33 napisał/a:

Moze wiedzial o psie, ale nie wiedzial, ze pies jest tak roznianczony i zycie kreci wokol psa? Moze nie wiedzial, ze bedzie spal razem z psem w jednym lozku.

Boże, przecież nie poznali się w dniu jego wprowadzki, byli parą, on u niej bywał, pewnie i nocował. Miał możliwość obserwacji tej relacji człowiek-zwierzę i mimo to zdecydował się dołączyć.
Tak przy okazji tego wątku przypomniał mi się typ z buldożkiem, z którym spotkałam się kila razy. Choć sama już miałam wtedy psa, który był oczkiem w mojej głowie i o którego bardzo dbałam, również w aspekcie psychicznym, tak typ z buldożkiem rozłożył mnie na łopatki i odmówiłam wizyt u niego w domu. Pies był wszędzie, również na kanapie między nami i na mnie, a jak to buldożek, sapał przy tym, chrapał, chrumkał i ślinił się na potęgę. Ostatnia nasza randka i przy tym pierwsza w jego domu wyglądała tak, że przyszłam, coś tam zjedliśmy w ogrodzie, poszliśmy na kanapę oglądać film i może, może coś tam się zacząć fizycznie otwierać na siebie, ale przylazł pies i przy akceptacji właściciela miał w tym uczestniczyć. Więc po kilkunastu minutach zebrałam swojego psa (który chillował w ogrodzie, a nie na nas) i pojechaliśmy do domu. Argumenty typa protestującego na moją decyzję o zakończeniu znajomości "bo ten pies jest z interwencji, nie można go odtrącać bo się zamknie w sobie". No spoko, mój też jest z azylu, ale nie wchodzi mi na głowę, a tym bardziej moim bliskim. Nie widziałam się w związku z buldożkiem i tyle, a przeciez nie mogę oczekiwać, że typ buldożka odda. A pytał oczywiście, czy tego chcę. No nie, ja tylko nie chcę buldożka w łóżku i na mnie, gdy siedzę na kanapie.

39

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:

Ale Twój partner nie chce. I nie musi chcieć. Tak jak nie musi lubić marchewki. Partnera nie wytresujesz aby robił to co chcesz.

No nie no, jednak musi, skoro zdecydował się na związek z psiarą i na mieszkanie z psem. Nikt go nie zaskoczył w jego własnym domu niespodziewaną adopcją problematycznego psa, od początku znał sytuację, a mimo to spakował się w walizkę i wprowadził do nich. Więc teraz nie ma co robić fochów, że pies niegrzeczny, tylko trzeba zakasać rękawy i razem z autorką tego psa szkolić. Albo wziąć swoje zabawki i wrócić do siebie.
Ja zawsze jestem całym sercem za wolnością i niezależnością również w związkach, ale jednak wprowadzenie się do drugiego człowieka w takie a nie inne warunki obliguje mnie do ich akceptowania. Bo teraz ten facet równie dobrze mógłby się wprowadzić do autorki do jej kawalerki i narzekać, że nie ma drugiego pokoju. No nie ma, nie było też wcześniej, wiedział na co się pisze. Natomiast wspomnianą przez Ciebie marchewkę może sobie z talerza wywalać albo sam gotować bez.

I tak, i nie. Ja weszłam do związku z kotem i jednak sprzątanie kuwet uważałam za swoje zadanie. Oczywiście, uważam, że dorosły, zgadzając się na życie ze zwierzakiem, musi brać pewne rzeczy pod uwagę, więc gdyby mój partner zaczął strzelać fochy na to, że np. kot coś zrzucił albo że gdzieś tam jest sierść, to bym się popukała po głowie, ale rzeczy wykraczające poza, powiedzmy, standardowe niedogodności, już nie muszą być dla każdego jasne, zrozumiałe i do zaakceptowania. Czyli np. bez histerii o to, że raz na rok kot nie trafi do kuwety, ale już np. trudno uznać, że ktoś musi się pogodzić z zasikanym wiecznie łóżkiem.

Z drugiej strony nie widzę też w temacie takich wielkich dram: nad lękiem separacyjnym pracują, powoli będzie coraz lepiej, spoko. Brakuje mi tylko zrozumienia dla partnera; to, że psu pozwala się na wywalenie go z łóżka, że seks utrudniony - autorka jakby tego nie dostrzegała i jeszcze dokręcała śrubę partnerowi (zapomnij o sobie, to piesek jest tu ważny). To raczej przyniesie odwrotny efekt.

40

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Moze wiedzial o psie, ale nie wiedzial, ze pies jest tak roznianczony i zycie kreci wokol psa? Moze nie wiedzial, ze bedzie spal razem z psem w jednym lozku.

Boże, przecież nie poznali się w dniu jego wprowadzki, byli parą, on u niej bywał, pewnie i nocował. Miał możliwość obserwacji tej relacji człowiek-zwierzę i mimo to zdecydował się dołączyć.

Trwało to ledwie 2 miesiące.

41

Odp: Pies niszczy mój związek
M!ri napisał/a:
Kasssja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Moze wiedzial o psie, ale nie wiedzial, ze pies jest tak roznianczony i zycie kreci wokol psa? Moze nie wiedzial, ze bedzie spal razem z psem w jednym lozku.

Boże, przecież nie poznali się w dniu jego wprowadzki, byli parą, on u niej bywał, pewnie i nocował. Miał możliwość obserwacji tej relacji człowiek-zwierzę i mimo to zdecydował się dołączyć.

Trwało to ledwie 2 miesiące.

Pies po 2 miesiącach od adopcji ma święte prawo zachowywać się źle w nowym miejscu, mieć lęki i potrzebować poczucia bezpieczeństwa, które może mu dawać spanie blisko nowej pani. Pytanie, jak długo to już trwa, ile autorka i jej facet mieszkają razem. Mój pies pokazał swoje prawdziwe JA dopiero po około 4 miesiącach od wzięcia ze schronu i wiem od znajomych, że to raczej standard.

42

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Boże, przecież nie poznali się w dniu jego wprowadzki, byli parą, on u niej bywał, pewnie i nocował. Miał możliwość obserwacji tej relacji człowiek-zwierzę i mimo to zdecydował się dołączyć.

Trwało to ledwie 2 miesiące.

Pies po 2 miesiącach od adopcji ma święte prawo zachowywać się źle w nowym miejscu, mieć lęki i potrzebować poczucia bezpieczeństwa, które może mu dawać spanie blisko nowej pani. Pytanie, jak długo to już trwa, ile autorka i jej facet mieszkają razem. Mój pies pokazał swoje prawdziwe JA dopiero po około 4 miesiącach od wzięcia ze schronu i wiem od znajomych, że to raczej standard.

Nie widzisz sprzeczności? Pierwsze 2 miesiące pies może zachowywać się inaczej niż norma, ale partner na podstawie pierwszych 2 miesięcy podjął świadomą nieodwołalną decyzję czy chce tam mieszkać?

43 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 14:48:15)

Odp: Pies niszczy mój związek
M!ri napisał/a:
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:

Trwało to ledwie 2 miesiące.

Pies po 2 miesiącach od adopcji ma święte prawo zachowywać się źle w nowym miejscu, mieć lęki i potrzebować poczucia bezpieczeństwa, które może mu dawać spanie blisko nowej pani. Pytanie, jak długo to już trwa, ile autorka i jej facet mieszkają razem. Mój pies pokazał swoje prawdziwe JA dopiero po około 4 miesiącach od wzięcia ze schronu i wiem od znajomych, że to raczej standard.

Nie widzisz sprzeczności? Pierwsze 2 miesiące pies może zachowywać się inaczej niż norma, ale partner na podstawie pierwszych 2 miesięcy podjął świadomą nieodwołalną decyzję czy chce tam mieszkać?

No przecież to oni podjęli tę decyzję a nie ja. Partner przez 2 miesiące widział, że pies zachowuje się źle i zdecydowal się z nim zamieszkac. Sam się na to pisał. Ja bym na taki układ nie poszła, on poszedł.

44 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-08-28 14:50:50)

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Pies po 2 miesiącach od adopcji ma święte prawo zachowywać się źle w nowym miejscu, mieć lęki i potrzebować poczucia bezpieczeństwa, które może mu dawać spanie blisko nowej pani. Pytanie, jak długo to już trwa, ile autorka i jej facet mieszkają razem. Mój pies pokazał swoje prawdziwe JA dopiero po około 4 miesiącach od wzięcia ze schronu i wiem od znajomych, że to raczej standard.

Nie widzisz sprzeczności? Pierwsze 2 miesiące pies może zachowywać się inaczej niż norma, ale partner na podstawie pierwszych 2 miesięcy podjął świadomą nieodwołalną decyzję czy chce tam mieszkać?

No przecież to oni podjęli tę decyzję a nie ja. Partner przez 2 miesiące widział, że pies zachowuje się źle i zdecydowal się z nim zamieszkac. Sam się na to pisał. Ja bym na taki układ nie poszła, on poszedł.

Może liczył że pies się przyzwyczai bo po prostu źle się czuje w nowym miejscu. A wyszło że cały czas jest problem.

45 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 15:20:41)

Odp: Pies niszczy mój związek
M!ri napisał/a:
Kasssja napisał/a:
M!ri napisał/a:

Nie widzisz sprzeczności? Pierwsze 2 miesiące pies może zachowywać się inaczej niż norma, ale partner na podstawie pierwszych 2 miesięcy podjął świadomą nieodwołalną decyzję czy chce tam mieszkać?

No przecież to oni podjęli tę decyzję a nie ja. Partner przez 2 miesiące widział, że pies zachowuje się źle i zdecydowal się z nim zamieszkac. Sam się na to pisał. Ja bym na taki układ nie poszła, on poszedł.

Może liczył że pies się przyzwyczai bo po prostu źle się czuje w nowym miejscu. A wyszło że cały czas jest problem.

No to się przeliczył. Mógł oceniać po stanie faktycznym a nie własnych nadziejach. Pies się może zmienić i zazwyczaj tak jest, ale niekoniecznie zawsze na lepsze. Trzeba go wychowywać.

46

Odp: Pies niszczy mój związek

Ale wiecie co zauwazylam, ze sama autorka postu widzi problem w psie, a nie w partneru w koncu sama napisala "pies niszczy moj zwiazek " takze podwiadomie to wie, ze problemem jest pies a nie jej partner

47

Odp: Pies niszczy mój związek
JuliaUK33 napisał/a:

Ale wiecie co zauwazylam, ze sama autorka postu widzi problem w psie, a nie w partneru w koncu sama napisala "pies niszczy moj zwiazek " takze podwiadomie to wie, ze problemem jest pies a nie jej partner

A ty jak zwykle wyskakujesz jak filip z konopii z wnioskami z tyłka. Oczywiście, że pies zachowuje się niewłaściwie i dlatego wszyscy (prawie) wysyłamy autorkę z psem do behawiorysty. Ale to, że chłop wiedział na co się pisze to inna sprawa. Podjął decyzje o wprowadzce do autorki i jej psa, wiedząc, jaki jest pies i jak ona go traktuje. Nie mógł się spodziewać, że gdy on będzie z nimi mieszkał, to pies przestanie drapać w drzwi sypialni albo wyć, gdy zostanie sam. A wręcz przeciwnie, każdy ogarnięty człowiek wie, że dla zwierząt takie zmiany, jak nowy domownik, są ultra stresujące i może się to odbić na ich zachowaniu. W takich sytuacjach trzeba współpracować, żeby wszystkim ludziom i zwierzętom żyło się jak najlepiej, a nie stopniować, kto tu jest ważniejszy. Czyli oboje biegiem marsz do behawio, wspólnie, a nie tylko autorka poganiana przez zniecierpliwionego pancia.

48 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-08-28 21:21:50)

Odp: Pies niszczy mój związek

Pies to hobby takie samo jak każde inne. Wybór hobby nie świadczy o nas w zaden sposób.
Kolarz będzie wstawał o 5 rano żeby nabić 100km w wakacje przed pójsciem na plaże z żoną, grotołaz będzie właził w jakieś szczeliny ryzykując że sie zaklinuje na 3 dni i bedzie go gopr ściągał, Himalaista nawet mając zone i dzieci oleje je na 2 miesiące bo jest jakiś  szczyt do zdobycia.
Każde hobby, każda pasja(praca również moze być pasją) wymaga pewnego kompromisu i dostosowania swojego zachowania do niego.
Posiadanie psa nie jest hobby które można odstawić w kąt i wrócić do niego za miesiąc jak motylki w brzuchu sie skoncza i nowy facet sie opatrzy, wiec to dobrze ze ona od początku chce goscia zaangażowac w swoją największą pasje-czyli zajmowanie sie psem. Jeśli jest jej partnerem powinien z przyzwoitości chociaż udawać że jej pasja go interesuje.

To nie ona traktuje psa jak dziecko tylko wy.
Gdyby powiedziała że jest kolarzem i chłopak się denerwuje ze trzyma w salonie rower i wraca w przepoconym dresie po treningu to też byście jej doradzały, żeby olała kolarstwo bo facet nie może być na 2 miejscu za rowerem? Albo ze cyklisci sa najgorsi i nie możecie wytrzymać tego ze traktują rower jak dziecko? No właśnie. W normalnym związku jesli ludzie chcą ze sobą być umieją zaakceptowac pewne przejawy indywidualizmu partnera i skumać że dobieranie sie w pary nie działa tak jak zakupy w ikei. Są różne modele kobiet i mezczyzn i kazdy dopasowuje siue na swoich zasadach. Niektórzy umieją nawet akceptować dzieci z poprzednich związków, albo ex-żony i ex-mężów na bliskiej orbicie(wiem, szok. jak tak można nie idealnego partnera posiadać?!). Pies przy tym to małe piwo.

"Pies był nauczony że mną spać, partner nie akceptuje psa w łóżku i od tego czasu  mamy problem bo pies próbuje dostać się do łóżka i nie rozumie czemu nie może, partner ostentacyjnie idzie na kanapę twierdząc tezy, że wolę spać z psem niż z nim. O seksie trudno coś powiedzieć, jak zamkniemy psu drzwi przed nosem to w nie drapie."

Musicie wypracować wspólne stanowisko w sprawie spania z psem-albo śpi z wami zawsze, albo nie śpi nigdy. Nie możesz go raz wpuszczac jak faceta nie ma, a potem on go bedzie zganiał z łózka.
Musicie też nauczyć psa zostawania w kuchni, albo korytarzu jak chcecie pobyć sami. Jak 30 razy zostawisz go samegego na 2 minuty np w kuchni to w koncu sie przyzyczai. Potem zostaw go samego na 5 minut, 10 i za miesiąc dwa nie bedzie problemu. Nie mozesz tak robic ze nagle oczekujesz od niego czegos czego go nie nauczylas(bo ty go nie nauczylas zeby zostawal sam i nie drapal w drzwi). 
Behawiorysta to strata kasy. Mówisz po angielsku? Jak chcesz to napisz do mnie priv i wyśle ci dużo darmowych materiałów na temat pracy z psem.

49

Odp: Pies niszczy mój związek

Można dbać o higienę psa, ale pies - choćbyśmy nie wiem jak się starali - nigdy nie będzie tak czysty, jak człowiek. Nie rozumiem, jak można wpuszczać psa do swojego łóżka? To nie jest zarzut, tylko naprawdę zawsze mnie to zastanawiało, gdy widzę, ze ktos tak robi. Chyba, że ktoś kąpie psa po każdym spacerze??? Chociaż ostatnio słuchałam podcastu, że kąpiele dla psa nie są zdrowe (chyba, że jest to już konieczność).
Czułabym się niehigienicznie i niekomfortowo z psem w łóżku.
Nie dziwię się temu facetowi, że tego nie lubi.

50

Odp: Pies niszczy mój związek

Ja mam podobny problem, ale chodzi o kota. Moja córka od 5 lat marzyła o kocie. Odmawiałam że względu na to, że syn partnera , który jest u nas raz na 2 tygodnie, ma alergię. Jednak w te wakacje, po informacji od syna partnera, że nie ma już takiej alergii, przyjęłam do domu kotka. I Sue zaczęło...córka wniebowzięta, syn partnera mial atak, wylądowaliśmy w szpitalu. Partner nie może teraz przywozić syna do nas, bo.kot. córka nie odda już kota, bo.to.jej.marzenie..jedt bardzo źle i związek wisi na włosku ..

51

Odp: Pies niszczy mój związek
agarku1 napisał/a:

Ja mam podobny problem, ale chodzi o kota. Moja córka od 5 lat marzyła o kocie. Odmawiałam że względu na to, że syn partnera , który jest u nas raz na 2 tygodnie, ma alergię. Jednak w te wakacje, po informacji od syna partnera, że nie ma już takiej alergii, przyjęłam do domu kotka. I Sue zaczęło...córka wniebowzięta, syn partnera mial atak, wylądowaliśmy w szpitalu. Partner nie może teraz przywozić syna do nas, bo.kot. córka nie odda już kota, bo.to.jej.marzenie..jedt bardzo źle i związek wisi na włosku ..

I mam problem ...

52

Odp: Pies niszczy mój związek
agarku1 napisał/a:
agarku1 napisał/a:

Ja mam podobny problem, ale chodzi o kota. Moja córka od 5 lat marzyła o kocie. Odmawiałam że względu na to, że syn partnera , który jest u nas raz na 2 tygodnie, ma alergię. Jednak w te wakacje, po informacji od syna partnera, że nie ma już takiej alergii, przyjęłam do domu kotka. I Sue zaczęło...córka wniebowzięta, syn partnera mial atak, wylądowaliśmy w szpitalu. Partner nie może teraz przywozić syna do nas, bo.kot. córka nie odda już kota, bo.to.jej.marzenie..jedt bardzo źle i związek wisi na włosku ..

I mam problem ...

Z głową masz problem. Jak w ogóle można stawiać na równi czyjeś zdrowie i chcenie kotka przez córkę.

53

Odp: Pies niszczy mój związek

]Ja mam podobny problem, ale chodzi o kota. Moja córka od 5 lat marzyła o kocie. Odmawiałam że względu na to, że syn partnera , który jest u nas raz na 2 tygodnie, ma alergię. Jednak w te wakacje, po informacji od syna partnera, że nie ma już takiej alergii, przyjęłam do domu kotka. I Sue zaczęło...córka wniebowzięta, syn partnera mial atak, wylądowaliśmy w szpitalu. Partner nie może teraz przywozić syna do nas, bo.kot. córka nie odda już kota, bo.to.jej.marzenie..jedt bardzo źle i związek wisi na włosku ...               
z głową masz problem. Jak w ogóle można stawiać na równi czyjeś zdrowie i chcenie kotka przez córkę.

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

54

Odp: Pies niszczy mój związek

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

55

Odp: Pies niszczy mój związek
agarku1 napisał/a:

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

Opłac dzieciakowi odczulanie i zobaczycie, czy pomoże.

56

Odp: Pies niszczy mój związek

Powiedziałam mojemu partnerowi, że skoro wiedział że moja córka marzy o kocie,  to mógł lata temu zacząć odvzulac syna, dzisiaj może nie byłoby z tym problemu. Usłyszałam, że jestem.egoistką. umówiłam syna partnera do alergologa, ale partner stwierdził, że mam odwołać, bo odczulanie trwa 3 lata i to bez sensu teraz go zapisywać na odczulanie.

57

Odp: Pies niszczy mój związek
agarku1 napisał/a:

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

Rzeczywiście kiepska sytuacja. Wywalić kota to nie, ale może oddać do babci, jeśli babcia się zgodzi. Nikt go nie każe wam usypiać. Musisz położyć na dwóch szalach marzenie córki o kocie i swój związek. Co jest dla ciebie ważniejsze. Myślę że związek, bo córka dorośnie, wyprowadzi się za jakiś czas a partner miał być na zawsze, do starości. Jak ty byś się czuła gdyby z powodu marzenia syna partnera nie mogłabyś brać do was twojej córki? Co byłoby waźniejsze, twoj córka i jej zdrowie i wasze kontakty czy zwierzę i marzenie tamtego dziecka?

58

Odp: Pies niszczy mój związek

Jedną babcia schorowana, druga mieszka za daleko...

59

Odp: Pies niszczy mój związek
agarku1 napisał/a:

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

Dzieciak do szpitala trafił a Ty się jeszcze zastanawiasz? Oddaj kota do adopcji i tyle.

60

Odp: Pies niszczy mój związek
M!ri napisał/a:
agarku1 napisał/a:

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

Dzieciak do szpitala trafił a Ty się jeszcze zastanawiasz? Oddaj kota do adopcji i tyle.

Nie musi oddawac kota do adopcji, skoro syn jej partnera odwiedza ja co 2 tygodnie to moze ona z corka bedzie jezdzila do partnera w takim razie,zamiast oni do niej. Alergia musi byc powazna skoro wymagala hospitalizacji-z tym nie ma zartow wstrzas anafilaktyczny moze zabic, no NIE chciala bym miec na sumieniu dziecka cudzego,a tym.bardziej partnera przez fanaberie wlasnego dziecka. Czlowiek zawsze wazniejszy niz zwierzeta byc powinien, jezeli corka autorki nie chce oddawac kota to w takim razie trzeba tak kombinowac az sie wykombinuje jak tu sie spotkac bez ryzyka hospitalizacji syna partnera- ja bym odwrocila sytuacje i to ona by jezdzila do partnera, a nie on do niej razem z synem

61

Odp: Pies niszczy mój związek
JuliaUK33 napisał/a:
M!ri napisał/a:
agarku1 napisał/a:

Dlaczego tak sądzisz? Z informacji wynikało, że nie ma już takiej silnej alergii, uważasz że powinnam wywalić kota?

Dzieciak do szpitala trafił a Ty się jeszcze zastanawiasz? Oddaj kota do adopcji i tyle.

Nie musi oddawac kota do adopcji, skoro syn jej partnera odwiedza ja co 2 tygodnie to moze ona z corka bedzie jezdzila do partnera w takim razie,zamiast oni do niej. Alergia musi byc powazna skoro wymagala hospitalizacji-z tym nie ma zartow wstrzas anafilaktyczny moze zabic, no NIE chciala bym miec na sumieniu dziecka cudzego,a tym.bardziej partnera przez fanaberie wlasnego dziecka. Czlowiek zawsze wazniejszy niz zwierzeta byc powinien, jezeli corka autorki nie chce oddawac kota to w takim razie trzeba tak kombinowac az sie wykombinuje jak tu sie spotkac bez ryzyka hospitalizacji syna partnera- ja bym odwrocila sytuacje i to ona by jezdzila do partnera, a nie on do niej razem z synem

Kto ma do kogo jedzić? Ze startego (dla mnie) wynika, że w jednym mieszkaniu mieszka autorka, jej partner, jej córka i kot, a syn do nich przyjeżdża na weekendy z mieszkania swojej matki. W tym układzie proponujesz chyba, żeby na weekendy ojciec jeździł do syna, do mieszkania jego ex żony big_smile

62

Odp: Pies niszczy mój związek
Kasssja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Dzieciak do szpitala trafił a Ty się jeszcze zastanawiasz? Oddaj kota do adopcji i tyle.

Nie musi oddawac kota do adopcji, skoro syn jej partnera odwiedza ja co 2 tygodnie to moze ona z corka bedzie jezdzila do partnera w takim razie,zamiast oni do niej. Alergia musi byc powazna skoro wymagala hospitalizacji-z tym nie ma zartow wstrzas anafilaktyczny moze zabic, no NIE chciala bym miec na sumieniu dziecka cudzego,a tym.bardziej partnera przez fanaberie wlasnego dziecka. Czlowiek zawsze wazniejszy niz zwierzeta byc powinien, jezeli corka autorki nie chce oddawac kota to w takim razie trzeba tak kombinowac az sie wykombinuje jak tu sie spotkac bez ryzyka hospitalizacji syna partnera- ja bym odwrocila sytuacje i to ona by jezdzila do partnera, a nie on do niej razem z synem

Kto ma do kogo jedzić? Ze startego (dla mnie) wynika, że w jednym mieszkaniu mieszka autorka, jej partner, jej córka i kot, a syn do nich przyjeżdża na weekendy z mieszkania swojej matki. W tym układzie proponujesz chyba, żeby na weekendy ojciec jeździł do syna, do mieszkania jego ex żony big_smile

Aha to rozumiem teraz, myslalam, ze syn mieszka z ojcem-jej partnerem. W takim razie no niestety uwazam, ze kot musi byc oddany albo dzieciak sie przekreci, bo na lekka alergie nikt do szpitala nie trafia-musialy byc powazne objawy alergii

Posty [ 62 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pies niszczy mój związek

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024