Hej Kobietki, siedzę sobie właśnie w domku i zastanawiam się nad taką kwestią. Otóż mój mężczyzna idzie dzisiaj z chłopakami na piwo, a ja planuje pisać pracę licencjacką. I właśnie tutaj zaczyna się problem, siedząc myśląc o nim mam takie dziwne uczucie, czuje jakiś niepokój. Wiem, że idzie z chłopakami, wiem, że nic złego się nie stanie, wypije piwko pogada z kumplami, najwyżej jak już się mocno napije to jego główka będzie bolała na drugi dzień, nie mnie:). Ale jednak się denerwuje martwię. Czy wy drogie Kobietki też tak macie? Gdy wasi mężczyźni idą na piwo to się denerwujecie? Jak to u was wygląda? Pozdrawiam
Ja się raczej nie martwię Mojemu facetowi nigdy nie zdarzyło się nic głupiego - ani niebezpiecznego - po alkoholu, wiem, że on sam potrafi kontrolować ilość wypijanych procentów i stan swojego upojenia.
Częściej to on się martwi kiedy ja wchodzę bez niego.
Martwiłam się o mojego byłego. Powód: nie miałam do niego zaufania. Był totalnie nieodpowiedzialny, pił do upadłego, po alkoholu był nieobliczalny. Nigdy nie było wiadomo jak takie wyjście się zakończy. O mojego obecnego mężczyznę się nie martwię jak gdzieś sobie wychodzi (na piwko z kolegami raczej nie chodzi, już prędzej na kawkę z koleżankami ). Mam do niego pełne zaufanie.
To Ty znasz swojego chłopaka najlepiej i wiesz, czy Twój niepokój ma racjonalne uzasadnienie. Być może wcale nie chodzi o "martwienie się", że coś mu się stanie, tylko o lekką zazdrość? Tu Cię nie pocieszę. Moje osobiste zdanie jest takie, że pijany facet jest łatwy. Właściwie każdy, niestety.
4 2011-04-21 18:31:01 Ostatnio edytowany przez katarzyna89 (2011-04-21 18:36:58)
Falka, dzięki, że odpisałaś. Kurcze mojemu też nic się nie zdarzyło zrobić głupiego po spożyciu alkoholu, ale jednak takie uczucie niepokoju tkwi we mnie ? ale dziwne uczucie
Vinga, czy ja wiem czy chodzi mi o zazdrość, raczej nie. Mam do niego pełne zaufanie, dodatkowo zawsze, gdy wychodzi to się odzywa, dzwoni, pisze. Nawet dziś specjalnie uzupełnił konto by się do mnie odzywać. A jeżeli chodzi o zdradę, to jest to również nie możliwe. Zawsze to on mnie pyta gdy wychodzę bez niego czy ja go nie zdradzę, tak samo boi się zdrady jak ja, wiec wiem, że co do tej kwestii nie ma zastrzeżenia. Vinga, Tobie również dziękuję, że odpisałaś. Pozdrawiam
Nie martwię się. Musiałabym się martwić kilka razy w tygodniu, a nie mam na to siły ani ochoty Zresztą mój facet codziennie po pracy ma jakieś swoje zajęcia (niekoniecznie piwo ), nie martwię się za każdym razem jak go nie ma. Nie daje mi ku temu powodów.
A zastanawiałaś się, Katarzyno, dlaczego właściwie się niepokoisz? O co się boisz?
A zastanawiałaś się, Katarzyno, dlaczego właściwie się niepokoisz? O co się boisz?
Popieram pytanie - co tak naprawdę myślisz, kiedy "martwisz się"?
Spróbuj nam więc sprecyzować, o co się martwisz? O to, że coś mu się może stać? Ale przecież o to nie martwisz się jak wychodzi do pracy czy do szkoły?
Z własnego doświadczenia wiem, że pijaczek w jakiś irracjonalny sposób zawsze trafia do własnego łóżka Np wiele razy zdarzało mi się błąkać w stanie niezbyt trzeźwym nocą po mieście i zawsze trafiałam do domu Znaczy, że instynktu samozachowawczego alkohol nie wyłącza...
Z własnego doświadczenia wiem, że pijaczek w jakiś irracjonalny sposób zawsze trafia do własnego łóżka Np wiele razy zdarzało mi się błąkać w stanie niezbyt trzeźwym nocą po mieście i zawsze trafiałam do domu Znaczy, że instynktu samozachowawczego alkohol nie wyłącza...
To się nazywa autopilot
Kobietki, o co ja się martwię. Martwię się o to czy będzie się odzywał (chociaż wiem ,że będzie, nawet jak ja do niego napisze to od razu odpisuje), dodatkowo kiedy wróci, czy nic mu się nie stało, oraz wydaje mi się że problem tkwi w jego kumplach, znam ich i wiem że potrafią pic do upadłego. Z jednej strony nie widzę nic złego że trochę wypije (sama nie jestem święta), a z drugiej strony jakoś mnie to denerwuje mam nadzieję, że nie pomyslicie, iż jestem jakąś wariatką hehe
Nikt nie uważa że jesteś wariatką, wiele kobiet ma takie obawy jak Ty
Ale spróbuj wziąć to na logikę - odpowiedz sobie na pytanie: po co ma się do Ciebie odzywać? Pomyśl, czy Ty byś chciała być zasypywana smsami na spotkaniu z koleżankami? Czy coś złego stałoby się, gdybyście przez te parę godzin się nie kontaktowali?
Kobietki, o co ja się martwię. Martwię się o to czy będzie się odzywał (chociaż wiem ,że będzie, nawet jak ja do niego napisze to od razu odpisuje), dodatkowo kiedy wróci, czy nic mu się nie stało, oraz wydaje mi się że problem tkwi w jego kumplach, znam ich i wiem że potrafią pic do upadłego. Z jednej strony nie widzę nic złego że trochę wypije (sama nie jestem święta), a z drugiej strony jakoś mnie to denerwuje mam nadzieję, że nie pomyslicie, iż jestem jakąś wariatką hehe
A teraz kilka pytań:
- po co on ma się do Ciebie odzywać kiedy jest poza domem? w jakim celu Ty piszesz do niego? pytasz, czy się dobrze bawi czy raczej go sprawdzasz?
- czy to jakaś różnica, że wróci o 23 czy 24? albo o 1? umawiacie się wcześniej, o której mniej więcej możesz się go spodziewać?
- co tak naprawdę może mu się stać? napije się i zabłądzi? wda się w bójkę? zgubi portfel?
- czy uważasz, że Twój facet jest na tyle słaby, że podda się kumplom? a co się stanie, jak upije się do upadłego? zdarzyło mu się to?
I wcale nie uważam że jesteś wariatką też czasem mam takie napady. Recepta jest jedna - nalać lampkę wina (otworzyć piwo, zrobić drinka, zaparzyć herbatę, zrobić aromatyczną kąpiel) i zająć się czymś (oglądaniem komedii, pisaniem pracy, prasowaniem, malowaniem paznokci).
Pomaga
Anemonne, masz rację nie chciałabym być zasypywana smsami, jednak ja nie zasypuje go non stop smsami, zazwyczaj odzywam się do niego co dwie trzy godzinki. Ja rozumiem to że dawno się z kumplami nie widział i szanuje to, że chcą pogadać, więc dlatego ograniczam pisanie. Sama denerwowałbym się jak by mój mężczyzna cały czas pisał, a je nie mogłabym z przyjaciółkami pogadać tylko trzymałabym nos w telefonie. ?
Falk, odpowiedz na pytanka zadane przez ciebie. Odzywam się do niego najczęściej z pytaniem ?czy u niego wszystko ok?, czy jest jakaś różnica o której wróci? Wydaje mi się, że tak, bo jak mówi że wróci wcześniej w wraca się grubo po 24 to troszkę można się zdenerwować, co może mu się stać? Sama nie wiem co, chyba jestem zbyt opiekuńcza, czy mój facet jest na tyle słaby? Myślę ze nie jest slaby, wiele razy pokazał że potrafi odmówić, ale zdarzały się takie sytuacje choc nie wiele że nie odmówił.
zazwyczaj odzywam się do niego co dwie trzy godzinki
Pewnie się ze mną nie zgodzisz, ale uważam, że jedyną okolicznością, kiedy powinno się w takich sytuacjach dzwonić/pisać to moment, kiedy dzieje się coś poważnego. Już tłumaczę, dlaczego: po pierwsze, on wychodzi z komplami nie tylko po to, by się z nimi spotkać, ale też po to, by odetchnąć od codzienności, spędzania wieczorów w ten sam sposób, a nawet - od towarzyski życia. Pisząc/dzwoniąc co 2-3 godziny cały czas o sobie przypominasz, nie pozwalasz mu zatęsknić (chyba, że macie taki układ że nieważne gdzie ejsteście - w pracy, szkole - piszecie do siebie z taką samą częstotliwością).
Po drugie, mój facet powiedział mi kiedyś że na takich męskich wyjściach chłopak, do którego pisze/dzwoni jego dziewczyna jest wśród kumpli pośmiewiskiem. Pantoflarzem. Trzymanym na smyczy, i wiele innych określeń. Nie chcę żeby mój partner czuł się skrępowany taką sytuacją.
Moim zdaniem cały problem polega na tym, że nie potrafisz się w tym czasie zająć sobą. Przecież to duży chłopiec, da sobie radę
Może i masz racje takie wyjście na piwko jest odskocznią od codziennych spraw i na pewno tak samo ode mnie Tylko nie spodziewałam się, iż napisanie do faceta czy u niego wszystko ok jest traktowane jako trzymaniem na smyczy, i jakimś pośmiewiskiem. Ja rozumiem dzwonienie, co chwila i pisani non stop to można uznać za trzymanie na smyczy, ale jeden sms czy dwa. A co do kwestii zejścia się sobą, to możliwe ze masz również racje, powinnam bardziej zając się sobą.
Nie wiem, pewnie jeden sms nic nie znaczy, ale uwierz mi kiedy mój mężczyzna mi to powiedział to odechciało mi się pisać w ogóle od tej pory nie kontaktuję się z nim, choćby z prozaicznej przyczyny - kiedy jest gdzieś, gdzie jest głośno, i nie usłyszy dzwona, i nie odpisze - to będe się martwić milion razy bardziej
Spróbuj może potraktować ten czas jako chwile wytchnienia dla siebie? W końcu możesz malować paznokcie i nikt nie jęczy że śmierdzi lakierem, kąpać się tak długo jak chcesz bez dobijania do łazienki że siku, oglądać wyciskacze łez bez marudzenia że mecz na polsacie
Spróbuj może potraktować ten czas jako chwile wytchnienia dla siebie? W końcu możesz malować paznokcie i nikt nie jęczy że śmierdzi lakierem, kąpać się tak długo jak chcesz bez dobijania do łazienki że siku, oglądać wyciskacze łez bez marudzenia że mecz na polsacie
Właśnie dlatego ja uwielbiam samotne wieczory Czuję się wtedy swobodnie, mogę obejrzeć film na jaki mam ochotę (np. ulubioną komedię, zamiast filmu akcji typu "zabili go i uciekł" ), zjeść to na co mam ochotę, zamiast iść na kompromis z obiadem/kolacją (mamy nieco odmienne gusta kulinarne), popisać na forum Netkobiety Oczywiście, czasem zastanawiam się co robi mój facet, kiedy np. ja jadę do mamy a on zostaje sam, ale staram się nie odzywać do niego. Niech się też trochę pomartwi, czy aby na pewno pojechałam do mamy, a co
Teraz, kiedy jestem w związku na odległość, to trochę martwię się o takie wychodzenie wieczorne faceta. Nie jest to jakieś takie zamartwianie się o to, że znajdzie sobie inną tylko nawet sama nie umiem tego określić. Jestem jakaś taka niespokojna i zawsze czekam aż napisze ale myślę, że jak będziemy razem mieszkać, to tego problemu nie będzioe. W końcu każdemu należy się odrobina prywatności, wolności.
Macie Kobietki racje, niech idzie na te piwo, a ja zajmę się sobą, długa kąpiel, łóżeczko i telewizor tylko dla mnie normalnie raj hehe. Dziękuje za wasze rady, od razu zrobiło mi się lepiej i szczerze mówiąc nie będę się zamartwiła co on robi (na pewno nic złego bo to tylko piwo), oraz nie będę pisała do niego, niech on pierwszy napisze, a co
Reakcja jest prawidłowa.Każdemu działa wyobraźnia, ale nie daj się!
jw.
Pamietaj że wszystko działa w dwie strony. Skąd Twój facet może wiedziec co ty robisz kiedy jego nie ma.Przecież mogłaś tylko tak powiedzieć że zostajesz w domu, a tak naprawdę idziesz z "kolegą" do kina!
z poprzednim chłopakiem miałam jakieś takie właśnie zachowania i obawy..ale z obecnym - zero, żadnych podejrzeń, wątpliwości...nic.:) i czuję się z tym znakomicie...bo ja też nie muszę się tłumaczyć z każdego wyjścia...normalnie oddycham i żyję. pozdrawiam:)
AnnAnnA, fakt to działa w dwie strony, myślę że mój ukochany tez myśli o mnie, bo przypominają mi się jego ostatnie wyjścia to dzwonił i pytał czy jestem w domu, co robię i jak mi mija wieczór.
O to fajnie lolka157,że u Ciebie nie ma żadnych podejrzeń, wątpliwości. Mam nadzieje że u mnie tez tak będzie, w sumie jestem na dobrej drodze
Cieszę się że jesteś spokojniejsza.
23 2011-04-21 21:22:54 Ostatnio edytowany przez katarzyna89 (2011-04-21 22:04:21)
Cieszę się że jesteś spokojniejsza.
Jakoś po założeniu tego tematu i po waszych wypowiedziach na ten temat stałam się spokojniejsza. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę siedzieć i się martwic czy u niego wszystko ok, muszę zając się sobą, to będzie lepsze dla mnie i dla naszego związku. Dziękuje Kobietki za wsparcie i podzielenie się ze mną waszymi spostrzeżeniami
katarzyna89 trzymam kciuki-będzie dobrze;)
25 2011-04-21 22:11:41 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2011-04-21 22:18:26)
Może niepotrzebnie się martwisz. Intuicja czasem źle nam podpowiada. Dajmy na to czasem jak ukochany dłużej się nie odzywał, to czasem taka głupia intuicja, że może coś mu się stało , a jednak okazywało się, że wszystko ok.
Absolutnie nie przejmuje się, gdy facet idzie z kolegami na piwko, wprawdzie mój facet potrafi głupoty gadać jak więcej wypije, ale na ogół się kontroluje i nie pije dużo i przecież nie można ukochanemu zabronić spotkań z kumplami. On ma prawo ich widywać tak jak ja mam prawo widywać koleżanki czy koleżankę. To jest jak najbardziej naturalne .
I że każdy pijany facet jest łatwy to raczej chyba nie Zalezy od człowieka i nie ma co popadać w paranoję.
A i także jak napisały dziewczyny, uważam, że to nic złego jak np facet będąc z kumplami nie odzywa się parę godzin. Wprawdzie mojemu facetowi taki wypad z kumplami zdarzył się może 3 razy podczas 2 lat całegho naszego zwiazku, bo nie ma tych kumpli zbyt wiele itp, ale nie widzę w tym nic złego. No martwiłam się moze tylko trochę, że przeholuje może z alkoholem, ale to tylko z tego względu , że w domu mam ojca alkoholika i myślę, że każda kobieta wtedy miałaby takie obawy.. po prostu to tak siedzi w głowie. No, ale poza tym większych obaw nie miałam, choć przyznam zdarzala mi sie tez zazdrosc bez powodu, bo potem widziałam, że jest wobec mnie fair no oprocz jednej akcji ktora sobie wybaczylismy
Ja np także bedac z kumpelą wolę z nim nie pisać, bo ciężko mi się skupić i na pisaniu z facetem i na gadaniu z koleżanką. To znaczy, że zdarzy mi się przy koleżance napisać, ale staram sie by to nie bylo dużo
Hmm. Nigdy nie miałam nic przeciwko wyjściom mojego chłopaka z kolegami na piwo, podobnie z resztą na odwrót. Ale faktem jest, że w tym czasie piszemy do siebie, ale nikt nikogo do tego nie zmusza, to wychodzi samo z siebie. Możliwe, że to dlatego, że jesteśmy krótko ze sobą (1,5 roku) i jeszcze trochę nam bije. Może z czasem się to zmieni? Chociaż mnie to się nawet podoba.
I jego koledzy nie tytułują go 'pantoflarzem' z tego powodu. Raczej zazdroszczą, bo nikt nie ma takiej fajnej dziewczyny. :>
Mam wrazenie,ze niektore dziewczyny bez swoich chlopakow dnia nie wytrzymaja i nie uwazam tego za normalne.
Jak i tego,ze ktos martwi sie wyjsciem drugiej osoby na piwo ze znajomymi. Moj poglad jest taki : albo mam do kogos zaufanie i sie nie martwie , albo nie mam tego zaufania i z tym kims nie jestem.
Nie martwi mnie wyjscie chlopaka na piwo, ma do tego prawo , mi to nie przeszkadza,ja tez mam swoich znajomych i nie chcialabym ,zeby chlopak podczas takiego spotkania pisal ciagle do mnie.
Skoro piszesz, ze mu ufasz , to nie rozumiem o co chodzi.
Bez przesady
Hmm. Nigdy nie miałam nic przeciwko wyjściom mojego chłopaka z kolegami na piwo, podobnie z resztą na odwrót. Ale faktem jest, że w tym czasie piszemy do siebie, ale nikt nikogo do tego nie zmusza, to wychodzi samo z siebie. Możliwe, że to dlatego, że jesteśmy krótko ze sobą (1,5 roku) i jeszcze trochę nam bije. Może z czasem się to zmieni? Chociaż mnie to się nawet podoba.
I jego koledzy nie tytułują go 'pantoflarzem' z tego powodu. Raczej zazdroszczą, bo nikt nie ma takiej fajnej dziewczyny. :>
To i bardzo dobrze,że Wam bije. Z czasem wiele się zmieni, ale nie koniecznie na gorsze. Związek będzie dojrzalszy i zupełnie inne rzeczy będą Was "kręcić".
Pamiętam pierwsze wyjazdy męża w delegacje do pracy. Wcześniej zawsze wszędzie byliśmy razem ustalaliśmy co będziemy robić jak papużki nierozłączki. A tu dwa tygodnie osobno. Na początku to było ciężko. Ciągle myślałam czy mu się nic nie stało martwiłam się a rozmowy przez telefon uspokajały mnie tylko na chwilę. Po jakimś czasie zrozumiałam że jeśli ma się coś wydarzyć to czy będzie tu z rodziną czy w pracy gdzieś daleko to i tak się stanie. Teraz przez telefon rozmawiamy raz lub dwa razy dziennie opowiadamy co co robiliśmy przez cały dzieni to wszystko. wydaje mi się że to jest kwestia przyzwyczajenia do danej sytuacji. Ja tak dużo już nie myślę i zajmuje się swoimi obowiązkami a on swoimi oczywiście w imię rodziny. Pozdrawiam
30 2011-04-22 17:14:26 Ostatnio edytowany przez tygrysica (2011-04-22 17:15:05)
Hej Kobietki, siedzę sobie właśnie w domku i zastanawiam się nad taką kwestią. Otóż mój mężczyzna idzie dzisiaj z chłopakami na piwo, a ja planuje pisać pracę licencjacką. I właśnie tutaj zaczyna się problem, siedząc myśląc o nim mam takie dziwne uczucie, czuje jakiś niepokój. Wiem, że idzie z chłopakami, wiem, że nic złego się nie stanie, wypije piwko pogada z kumplami, najwyżej jak już się mocno napije to jego główka będzie bolała na drugi dzień, nie mnie:). Ale jednak się denerwuje martwię. Czy wy drogie Kobietki też tak macie? Gdy wasi mężczyźni idą na piwo to się denerwujecie? Jak to u was wygląda? Pozdrawiam
ja na szczescie nie mam takiego problemu moj mezczyzna nigdy nie wychodzil z kolegami na piwko jak chcial sobie wypic zawsze sobie kupil i wypil w domku na wieczor sam powiedzial ze po co ma gdzies lazic jak moze sobie w domku wypic
ja na szczescie nie mam takiego problemu moj mezczyzna nigdy nie wychodzil z kolegami na piwko jak chcial sobie wypic zawsze sobie kupil i wypil w domku na wieczor sam powiedzial ze po co ma gdzies lazic jak moze sobie w domku wypic
W sumie smutne jest to co napisałaś. Zupełnie tak, jakby tu chodziło o to piwo, a mnie się wydaje, że w "wyjściu na piwo z kumplami" chodzi bardziej o kumpli i spotkanie towarzyskie, niż o alkohol...
32 2011-04-22 19:12:16 Ostatnio edytowany przez tygrysica (2011-04-22 19:12:45)
dziwnie to odebrales smutne byloby to jakbym napisala ze moj chlopak naduzywa alkoholu a tego nie robi smutne jest to ze koledzy jak sie tobie powodzi to z toba wypija ale jak masz biede to maja cie w dupie
tygrysica wydaje mi się że twój facet woli spędzać z tobą czas niż z kolegami-miło.
Ja się nigdy nie martwiłam uważałam, że każdy ma prawo do wyjścia i swojego życia. Nawet go zawoziłam. Jakie było moje zdziwienie jak się okazało, że to nie było wyjście na piwo ale spotkanie na wódeczce i sexie ze swoją koleżanka!!!!!!!!! Jak się wydało skończyły się wyjścia z kolegami nawet jeżeli jest to naprawdę piwo po prostu mój mąż odmawia bo boi się, że będę się denerwowała. Morał z tego taki że nigdy nie ufaj a jeżeli ufasz to kontroluj. Sam się pozbawił możliwości wypadów na piwko. Teraz pije w domu nawet jak go namawiam na jakieś wyjście.
ja na szczescie nie mam takiego problemu moj mezczyzna nigdy nie wychodzil z kolegami na piwko jak chcial sobie wypic zawsze sobie kupil i wypil w domku na wieczor sam powiedzial ze po co ma gdzies lazic jak moze sobie w domku wypic
Mi też wydało się to w pewien sposób smutne - brzmi to jak życie bez kontaktów towarzyskich, bez znajomych i przyjaciół.
Jasne, że fajnie jest wypić wieczorem piwko przed TV - ale o niebo fajniej jest wypić je w towarzystwie świetnych ludzi, pogadać, pośmiać się i powygłupiać
Mi się wydaje, że piwko przed telewizorkiem czy ze znajomymi ma swój urok. Kiedy mężczyzna jest zmęczony nie chce mu się wybierać, ubierać, wychodzić z domu i z kimś rozmawiać to preferuje piwko przed TV, chociaż nie zawsze musi oznaczać brak chęci (może po prostu chce wypić w domu przy swojej Kobietce, a nawet razem z nią ). Ale również są przecież takie momenty w życiu faceta, iż wolą wyjść, pogadać ze znajomymi, pośmiać się i nawet siłą ich nie zatrzymamy hehe. To wszystko zależy od chcicę i nastawienia. Tacy już oni są.
tygrysica napisał/a:ja na szczescie nie mam takiego problemu moj mezczyzna nigdy nie wychodzil z kolegami na piwko jak chcial sobie wypic zawsze sobie kupil i wypil w domku na wieczor sam powiedzial ze po co ma gdzies lazic jak moze sobie w domku wypic
Mi też wydało się to w pewien sposób smutne - brzmi to jak życie bez kontaktów towarzyskich, bez znajomych i przyjaciół.
Jasne, że fajnie jest wypić wieczorem piwko przed TV - ale o niebo fajniej jest wypić je w towarzystwie świetnych ludzi, pogadać, pośmiać się i powygłupiać
to co piszesz jest fajne tylko tak jak piszesz fajnie jest wypić wieczorem piwko przed TV - ale o niebo fajniej jest wypić je w towarzystwie świetnych ludzi, pogadać, pośmiać się i powygłupiać tylko takich osob tu nie ma .... wczoraj spedzilam wspanialy wieczor z moim facetem kupil piwa powyglupialismy sie porozmawialismy potem byl zajebisty seks i dobrze nam z tym wczoraj moj facet powiedzial mi ze zastempuje mu kumpa tu nie ma takich osob z ktorymi moglby pogadac wyzalic sie i powyglupiac kazdego ogarnia pycha i chciwosc wiec nie wiem co jest lepsze pseudo koledzy czy kobieta . O czywiscie mamy jednego znajomego z ktorym spotykamy sie pare razy w roku jest tez oczywiscie rodzenstwo i chyba to wystarczy
Tygrysica - widocznie taki Wasz urok jako pary Mi po prostu ciężko jest wyobrazić sobie nas (mnie i mojego partnera) w takiej sytuacji. Potrzebujemy kontaktu z innymi ludźmi - być może mamy też to szczęście, że trafiamy na fajnych znajomych, potrzebujemy też od siebie odpoczywać. On jest moim najlepszym przyjacielem, mogę powiedzieć mu o wszystkim, śmiać się, wygłupiać... Ale nie jest całym moim światem. Tak samo jak ja dla niego.
Lubimy wychodzić z domu osobno by jeszcze bardziej doceniać to, co mamy na codzień
No ja też się tak martwię jakoś;)Nie wiem nawet czemu.;D On nie pije ogólnie bardziej bym powiedziała okazjonalnie.Ale zawsze jest jakiś niepokój.
myślę ,że kobietki w podświadomości denerwujemy się tym ,żę na tym piwku mogło by się coś wydarzyć tzn- inne laseczki ,
wiadomo są wszędzie a faceci sami na piwku.....facet to tylko facet nie wiem jak by nas mocno kochał ,ale nie oprze się pogadaniu z inną czasem zapewne atrakcyjna kobietą ,a dodatkowo alkohol rozluznia
faceci są jak myśliwi zawsze polują na zwierzynę ,potem wracają do domu .......
ale nie możemy ich trzymac w domu ,niech idą i piją ....a my kobietki powinnyśmy wychodzić w nast sobotę
na piwko
pozdrawiam wszystkie kobietki ,aha zaufanie to podstawa ,ale co jak go nie ma?????????????
41 2011-05-05 20:33:13 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2011-05-05 20:50:02)
a ja was zasmucę drogie Panie, że mężczyźni nie idą tylko na same piwo, zawsze gdzieś tam zawieszą oko, jak wypiją więcej to i może ich ponieść, podrywają itp., wszystko zależy od mężczyzny jakim jest typem, a i spokojny "typ" może zaszaleć
z tym wyjściem na piwo to tak samo jak z wyjściem kobiety na kawę, czy Wy idąc na kawę też zawsze "tylko idziecie na kawę"?
dlaczego macie lęki? bo wiecie jak to jest na takich wypadach i tak samo myślą mężczyźni
pozdrawiam wszystkie kobietki ,aha zaufanie to podstawa ,ale co jak go nie ma?????????????
a zaufania to nie można stracić po jednym wypadzie na piwo?
Używaj opcji "edytuj", zamiast pisać posty jeden pod drugim // Anemonne
tygrysica wydaje mi się że twój facet woli spędzać z tobą czas niż z kolegami-miło.
pozazdrościć
Hubba, kiedy ja idę na kawę, to idę na kawę - ot co!
Nie mam nic przeciwko wyjściom mojego mężczyzny z kumplami na przysłowiowe piwko. Zawsze wiem gdzie jest, z kim, wiem mniej więcej o której wróci, jeśli coś się przedłuża, to dzwoni i mnie o tym fakcie informuje. Czasem zdarza się, że sam jedzie gdzieś dalej, na przykład na jakiś zlot czy koncert, i też nie widzę w tym najmniejszego powodu do zmartwień. Przyznaję jednak, że nie lubię kiedy nie wraca na noc, nawet jeśli to jest wyjazd służbowy i wiem, że nie ma innej możliwości. W takich sytuacjach mamy jednak niepisaną zasadę, że on robi wszystko, abym się nie martwiła i zachowuje tak, jakbym była razem z nim. Czy tak jest w istocie? Nie wiem, ale ufam.
Generalnie uważam, że w zdrowym związku każde z partnerów powinno mieć, obok wspólnego, również kawałek własnego, odrębnego życia, choćby po to, aby móc za sobą - przynajmniej od czasu do czasu - zatęsknić.
Hej, czy jest tutaj ktoś jeszcze?
Mam podobny problem co autorka. Mój partner jest 10 lat młodszy, pracuje w Niemczech. Jakiś czas temu był z kolegą w Hamburgu. Potem jak wrocil to mi opowiadał jaja tam patologia, żelazne bramy za którymi dziwki w oknach stoją. Że pełno ich na ulicach. Teraz w weekend znowu pojechał, bo nie mają co robić w hotelu. I pojechali oczywiście w to samo miejsce. Ja wcześniej sobie zobaczyłam jak wygląda w tej dzielnicy st. Pauli. Poczytałam o klubach Że striptizem itp. I oczywiście się pokłóciliśmy. Bo on mi mówi, że przecież tylko chodzą, nic złego nie robi a ja się czepiam. Że już nigdzie nie może wyjść, tylko praca dom. A ja nie mam pretensji jak sobie jadą na gokarty, czy jedzie do kolegów obejrzeć walki, czy pojedzie coś pozwiedzać. Męczy mnie tylko że on w takie miejsca akurat jeździ, bo przecież na brak rozrywki nie może narzekać ( gokarty, zakupy ciuchowe, walki, masaż).
Ta sytuacja już minęła, zdążyliśmy się pogodzić, ale mnie cały czas Męczy wyobrażenie tego jak on tam był. Jestem prawie pewna, że nie wszedł do żadnego klubu, bo alkoholu nie pije i po klubach nigdy nie chodził. Ale wyobraźnia podsuwa mi o razy, że wszedł i się gapił na te dziwki
Jak chce zdradzić, to nie potrzebuje do tego nigdzie jechać. Ja bym chillowała.
Hej, czy jest tutaj ktoś jeszcze?
Mam podobny problem co autorka. Mój partner jest 10 lat młodszy, pracuje w Niemczech. Jakiś czas temu był z kolegą w Hamburgu. Potem jak wrocil to mi opowiadał jaja tam patologia, żelazne bramy za którymi dziwki w oknach stoją. Że pełno ich na ulicach. Teraz w weekend znowu pojechał, bo nie mają co robić w hotelu. I pojechali oczywiście w to samo miejsce. Ja wcześniej sobie zobaczyłam jak wygląda w tej dzielnicy st. Pauli. Poczytałam o klubach Że striptizem itp. I oczywiście się pokłóciliśmy. Bo on mi mówi, że przecież tylko chodzą, nic złego nie robi a ja się czepiam. Że już nigdzie nie może wyjść, tylko praca dom. A ja nie mam pretensji jak sobie jadą na gokarty, czy jedzie do kolegów obejrzeć walki, czy pojedzie coś pozwiedzać. Męczy mnie tylko że on w takie miejsca akurat jeździ, bo przecież na brak rozrywki nie może narzekać ( gokarty, zakupy ciuchowe, walki, masaż).
Ta sytuacja już minęła, zdążyliśmy się pogodzić, ale mnie cały czas Męczy wyobrażenie tego jak on tam był. Jestem prawie pewna, że nie wszedł do żadnego klubu, bo alkoholu nie pije i po klubach nigdy nie chodził. Ale wyobraźnia podsuwa mi o razy, że wszedł i się gapił na te dziwki
No ale co z tego, że się gapił? Dziewczyno, w obecnych czasach ma takie na co dzień. Nie ważne czy włączy teledysk, czy reklamę, takie widoki też ma w porno czy w krótkich filmikach , tak naprawdę nigdzie nie musiał wyjeżdżać. Może popracuj nad poczuciem własnej wartości bo chyba kompleksy lub zazdrość się za głośno odzywają?
Ta sytuacja już minęła, zdążyliśmy się pogodzić, ale mnie cały czas Męczy wyobrażenie tego jak on tam był. Jestem prawie pewna, że nie wszedł do żadnego klubu, bo alkoholu nie pije i po klubach nigdy nie chodził. Ale wyobraźnia podsuwa mi o razy, że wszedł i się gapił na te dziwki
Po pierwsze to damy do towarzystwa
Po drugie gdyby coś było, to by nie mówił, że ponownie tam był.
Po trzecie jakby chciał, to mógłby to zrobić w Polsce.
Trochę więcej zaufania i mniej zazdrości.
Jestem prawie pewna, że nie wszedł do żadnego klubu, bo alkoholu nie pije i po klubach nigdy nie chodził. Ale wyobraźnia podsuwa mi o razy, że wszedł i się gapił na te dziwki
Skoro jesteś prawie pewna, że nigdzie nie był, niczego nie zrobił, a główny problem stanowi to, co podsuwa Ci wyobraźnia, to pora popracować nad poczuciem własnej wartości. W Waszym wspólnym życiu pojawi się jeszcze wiele potencjalnie "niebezpiecznych" sytuacji, za każdym razem masz zamiar się tym dręczyć? <pytanie retoryczne>
Po pierwsze to damy do towarzystwa
Po drugie gdyby coś było, to by nie mówił, że ponownie tam był.
Czy damy, to bym mocno polemizowała , czy tylko do towarzystwa - także, bo czasem tylko, ale czasem niekoniecznie .
Z drugim zdaniem jak najbardziej się zgadzam, bo zwykle w ogóle nie wspomina się o czymś, co chciałoby się z jakiegokolwiek powodu ukryć.
Nie ja się nigdy nie martwię. On doskonale wie czym by się skończyło jakby mnie zdradził. Z resztą mamy to dobrze wyjaśnione więc ufamy sobie.
Zadowolony mąż, to dobry mąż, poza tym, też mu się coś od zycia należy.
Inna rzecz, ze mój raczej takich wyjść nie nadużywa, może gdyby wychodził co drugi dzień, to miałabym inne zdanie.
Nigdy nie dał mi powodów do zmartwień, więc się nie boję jak wychodzi ze znajomymi
mój chodził, chodził, ja pozwalałam, aż w końcu wychodził romans z sąsiadką z osiedla
53 2023-02-11 18:59:13 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-02-11 20:05:41)
mój chodził, chodził, ja pozwalałam, aż w końcu wychodził romans z sąsiadką z osiedla
Przykro mi, mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś lepszego.