Wiem, ze to jest forum dla kobiet, ale prosze o rade z kobiecego punktu widzenia. Ostatnio znalazlem sie w bardzo dziwnej sytuacji z moja kobieta. Bylem z nia przez jakies 15 lat, wszystko bylo dobrze (albo tak mi sie wydawalo) w kazdym razie zadnych skokow w bok ani nic podobnego, jak dotad bylismy swoimi pierwszymi i jedynymi partnerami. Dwa lata temu sytuacja finansowa zmusila nas aby pojechac w rozne czesci Kraju aby zarabiac pieniadze. Jestesmy od siebie oddaleni o 800km i oboje mamy po 600 do naszego domu, wiec widywalismy sie tylko w weekendy i to nie wszystkie no i w niedziele trzeba bylo znowu wyjezdzac. Przez takie rzadkie widywanie, ciagle zmeczenie i stres cos sie zaczelo miedzy nami psuc. Ona poznala kogos innego kto byl blizej i czesciej, byl naprawde dobrym kolega i byl tam kiedy ona chciala mowic. Pewnego dnia ni z tad ni z owad powiedziala ze odchodzi ode mnie bo dluzej tak nie moze juz, bardzo plakala i widac bylo ze ja boli ale odeszla mimo moich nezdarnych prob przekonywania aby zostala, nie moglem sie pozbierac przez jakis tydzien. Bardzo mi na niej zalezy, chce byc z nia i staram sie zmienic w sobie to co mi powiedziala ze jej niepasowalo. Ona znalazla w tym swoim koledze ramie na ktorym sie mogla wyplakac a sprytny "kolega" wykorzystal sytuacje i przestal byc tylko kolega (potem sie dowiedzialem ze to on podburzal ja do tego aby mnie zostawila... ach dran skonczony).
Odkad mnie zostawila przez caly czas utrzymywalismy kontakt i wychodzilismy do kina czy restauracji oczywiscie w tajemnicy przed "kolega". Ona mowi nie moze sie zdecydowac pomiedzy nim a mna, a cala ta sytuacja trwa juz jakies trzy miesiace. Jakby tego bylo malo to ona tak prawie jest juz z tym drugim facetem i czuje cos wiecej do niego, mowi ze jeszcze razem nie spali a ja mam podstawy aby jej wiezyc. Ona mowi ze on nie chce z nia uprawiac sexu bo tu to nie o to chodzi. ale w tej sytuacji nie ma to chyba wiekszego znaczenia czy spali ze soba czy nie.
Ostatnio sprawy obraly bardziej zagmatwany obrot, kontakow fizycznych pomiedzy nami nie bylo przez 3 miesiace, a teraz po naszych tajemnych randkach (bo je ukrywa przed nim bo jej robi "sceny") idziemy do lozka i kochamy sie calymi nocami i nie mozemy sie soba nasycic a na drugi dzien ona spokojnie wraca do "niego".
Ja sie czuje jakbym mial romans z kobieta ktora jest w zwiazku. Nie ukrywam ze ciesze sie z tego ze jeszcze tyle namietnosci miedzy nami jest po tylu latch i cale to romansowanie przynosi taki jakis egzotyczny dreszczyk, ale ja chcialbym byc z nia tak normalnie tak jak kiedys. Chodzic na randki, wracac do niej po pracy, zalozyc rodzine i miec kogos na starosc jak juz dzieci wyjda z domu a nie spotykac sie tylko dla dobrego sexu. Cala ta sytuacja mnie wykancza psychicznie, bardzo mi na niej zalezy i to ze sypiamy razem traktuje jako dobra wrozbe na przyszlosc a z drugiej strony nie wiem tak do konca o co jej chodzi i podejrzewam, ze ona sama tego nie wie. Nie jestem zazdrosny o tego drugiego bo to nie ma znaczenia, jakbysmy nie byli tak daleko od siebie to sprawy mialy by sie zupelnie inaczej. Zazdrosc nie ma sensu bo nie wazne co sie zrobi to ta druga osoba i tak znajdzie okazje na cos na boku jezeli tylko chce a ona jest ze mna szczera. Co mam robic, czy mam szanse aby ja odzyskac?