Mój mąż ogląda porno w domu - Netkobiety.pl

Mój mąż ogląda porno w domu, w łazience, za ścianą kiedy śpię. Nigdy go nie złapałam bezpośrednio, ale wszystko na to wskazuje a on nawet nie zaprzeczył, mówiąc że to wszystko moja wina, bo ja unikam seksu. Więc ostatni przykład. Seks w środę, a on w piątek musiał "to zrobić" , oczywiście twierdzi że przeze mnie. Nic sobie z tego nie robi. Mamy małe dziecko, mogę się wyprowadzić do rodziców ale nie wiem czy tam nie będzie gorzej z toksyczną matką. Plusem jest to że nie ma męża w domu przez 4 dni w tygodniu.
Po za tym robi się coraz bardziej bezczelny. Robi awantury o to że w domu nie jest posprzątane, chociaż sam zrobił bałagan. Uważa że on pracuje (ja teraz chwilowo nie) więc ja powinnam po nim sprzątać i wykonywać wszelkie obowiązki. Poza tym ma problem z alkoholem. Nie robi po nim żadnych awantur ani nic tego typu ale nie jest w stanie wytrzymać dnia bez piwa ( 4-6 piw).
Jestem załamana, nie wiem co robić.
Ah no i dom jest jego więc robi sobie w nim na co ma ochotę, a jego teks jest zawsze taki sam " jak ci się nie podoba to się wyprowadz"

Salomonka napisał/a:

btwbtw napisał/a:

Mój mąż ogląda porno w domu, w łazience, za ścianą kiedy śpię. Nigdy go nie złapałam bezpośrednio, ale wszystko na to wskazuje a on nawet nie zaprzeczył, mówiąc że to wszystko moja wina, bo ja unikam seksu. Więc ostatni przykład. Seks w środę, a on w piątek musiał "to zrobić" , oczywiście twierdzi że przeze mnie. Nic sobie z tego nie robi. Mamy małe dziecko, mogę się wyprowadzić do rodziców ale nie wiem czy tam nie będzie gorzej z toksyczną matką. Plusem jest to że nie ma męża w domu przez 4 dni w tygodniu.
Po za tym robi się coraz bardziej bezczelny. Robi awantury o to że w domu nie jest posprzątane, chociaż sam zrobił bałagan. Uważa że on pracuje (ja teraz chwilowo nie) więc ja powinnam po nim sprzątać i wykonywać wszelkie obowiązki. Poza tym ma problem z alkoholem. Nie robi po nim żadnych awantur ani nic tego typu ale nie jest w stanie wytrzymać dnia bez piwa ( 4-6 piw).
Jestem załamana, nie wiem co robić.
Ah no i dom jest jego więc robi sobie w nim na co ma ochotę, a jego teks jest zawsze taki sam " jak ci się nie podoba to się wyprowadz"

Na czym konkretnie polega toksyczność twojej matki?

nie wiem czy będę umiała to opisać, bo od kilku lat mam poczucie że w 90% uwolniłam się od niej. Oczywiście się spotykamy jednak często wspólnie spędzona godzina to dla nas za długo.

Ona narzuca zawsze swoje zdanie, jeśli mam odmienne to zrobi wszystko abym miała takie jak ona i wymusza na mnie poczucie winy, tylko dlatego że powiem coś inaczej niż ona myśli
Kiedy z nią mieszkałam to było na zasadzie " jeśli się z nim (kilmkolwiek) spotkasz to możesz nie wracać do domu, więc zamykała mi dom na klucz, otwierała np. po godzinie...oj tyle tego że musiałabym założyć osobny temat, ale tak jak mówiłam to już było prawie za mną...

btwbtw napisał/a:

Salomonka napisał/a:

Na czym konkretnie polega toksyczność twojej matki?

nie wiem czy będę umiała to opisać, bo od kilku lat mam poczucie że w 90% uwolniłam się od niej. Oczywiście się spotykamy jednak często wspólnie spędzona godzina to dla nas za długo.

Ona narzuca zawsze swoje zdanie, jeśli mam odmienne to zrobi wszystko abym miała takie jak ona i wymusza na mnie poczucie winy, tylko dlatego że powiem coś inaczej niż ona myśli
Kiedy z nią mieszkałam to było na zasadzie " jeśli się z nim (kilmkolwiek) spotkasz to możesz nie wracać do domu, więc zamykała mi dom na klucz, otwierała np. po godzinie...oj tyle tego że musiałabym założyć osobny temat, ale tak jak mówiłam to już było prawie za mną...

A twoi rodzice wiedzą, że twoje małżeństwo nie ma się najlepiej?
Ludzie się zmieniają, teraz twoi rodzice są już dziadkami, to czasem zmienia ludzi bardziej niż odpowiedzialne rodzicielstwo.
Może spróbuj z rodzicami porozmawiać, przedstaw sytuację. Jeśli nie chcesz z nimi mieszkać, to może chociaż jakoś ci pomogą w wynajęciu jakiegoś kąta.
Proponuję to, bo nie wyobrażam sobie żyć z kimś, kto ciągle pokazuje mi drzwi w "swoim domu" i zmusza do uległości, bo jak nie to mogę spadać.
I wcale oglądanie porno nie jest dla mnie naganne. Robi się takie dopiero wówczas, gdy z tego powodu sypie się rodzina.

btwbtw napisał/a:

Kleoma napisał/a:

Jeżeli uważasz za plus, że męża nie ma 4 dni w tygodniu a jednocześnie on wskazuje ci drzwi z małym dzieckiem to juz nie ma tego małżeństwa.
Nic was nie łączy.
Nie masz dokąd pójść bo wyprowadzka do matki to by było z deszczu pod rynnę albo jeszcze gorzej.
Jedyne wyjście to wyprowadzka na wynajęte mieszkanie, rozwód, alimenty, powrót do pracy.

To, że facet który nie ma seksu tyle ile chce zaspokaja się oglądaniem porno to nie jest aż tak bardzo naganne.
Zawsze to lepiej niż gdyby korzystał z usług seksualnych innych kobiet.

Przykre ale prawdziwe.
Obydwoje wiemy że niewiele nas łączy, właściwie to tylko dziecko.

Problemów tu jest kilka:
1. Co za problem, że ogląda porno? Właściwie skoro dla niego seksu jest za mało, to czemu tak Cię boli, że on sobie zrobi dobrze sam za ścianą? Niech sobie robi, przecież to ludzkie. Bycie w małżeństwie nie wyklucza tego, że można się masturbować. Zwłaszcza, że to Ty nie chcesz więcej seksu. On zamiast Cię namawiać, woli się sam sobą zająć.
Rozwiązanie? Więcej seksu.

2. Słaby seks - no to tutaj rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.

3. Brudzenie tak samo - rozmowa, rozmowa, rozmowa.

Może warto jednak spróbować pogadać i spróbować dojść do tego, gdzie jest początek Waszego rozjazdu? Bo z jakiegoś powodu ślub wzięliście, świadomie i dobrowolnie. Więc może jest jeszcze opcja naprawienia tego, ale powoli i na spokojnie.

No chyba, że nie chcesz, to wtedy droga jest jedna i wybór prosty.