Cześć.
Pisze do Was bo chciałabym się poradzić co myślicie o mojej zagwozdce.
Od 2 lat pracuje w firmie, gdzie poznałam dużo pozytywnych osób, z większością mam dobry kontakt ale z 6cioma osobami nawiązaliśmy bliższe relacje, widywalismy się bardzo często, spędzaliśmy bardzo dużo czasu razem. Po jednej z imprez między mną a kolega z paczki doszło do pewnego rodzaju zbliżenia, nawiązaliśmy (ale tylko wg mnie) relacje, która prowadziła do możliwości stworzenia związku. Po pewnym czasie okazało się, że chłopak ma w zanadrzu jeszcze dwie dziewczyny, z jedną był oficjalnie od 2 lat w związku.... można zapytać jak o tym nie wiedziałam przyjaźniąc się z kimś przez taki czas, niestety typ jest takim manipulatorem, że głowa mala i wykiwal już nie jedna dziewczynę. Dodam, że on ma 27 lat A jego wybranki to przedział 18-20. (Ja też mam 27). Po tym doświadczeniu paczka przetrwała, tzn ja unikalam kontaktu z gościem ale nastapil kolejny przypadek romansu w grupie . Kolega poczuł coś do mojej przyjaciółki, powiedział jej o tym ale ona stwierdziła że nic z tego nie będzie. On to przyjął do wiadomości ale Napierał dalej. I tutaj moment kulminacyjny. Pewnego dnia poklocilam się z tą przyjaciolka. Okazało się, że od pewnego czasu kombinowala za moimi plecami, kulminacją było chęć odbicia mi chłopaka, z którym się wtedy spotkałam. Moim zdaniem luby mojej przyjaciółki powinien być dla mnie nietykalny, niestety koleżanka nie podzieliła mojej opinii. Po tym okazało się, że cała paczka ma się świetnie- beze mnie. Okazało się, że znow bardzi często się widuja w swoim towarzystwie, do mnie ani razu nikt się nie odezwał czy mam ochotę na kawę czy spacer. Nigdy z nikim oprócz niej nie rozmawiałam o naszej kłótni, więc jeżeli oni znają jakaś wersję wydarzeń to znają tej dziewczyny. Wiem też że jej było z jednej strony głupio i trochę za mną tęsknila ale wiem to jedynie z opowieści, nie rozmawiałyśmy więcej. Teraz koleżanka znalazła sobie chlopaka, kolega, który był w niej zakochany przypomniał sobie po roku o mnie i nagle chce się znów przyjaźni, chce się wyzalic ale czy ja chce w to brnąć? Czy jest sens? Gdy ktos Cię olewa przez z rok i wraca jak mu się źle układa? Dodatkowo chłopak (ten od zdrad i manipulowania) rozstał się z kolejną młoda dupa i znów mnie znaczepia jakimiś komentarzami. Też wraca po ok 1.5 roku do mojego życia po tym jak kompletnie mnie Olal. Dodam, że jak paczka mnie olala to nie zabiegalam o kontakt. Mam szacunek do siebie i jeżeli ktoś nie ma czasu i chęci na chwilę rozmowy czy spotkanie na kawę to dlaczego mam sobie tym zawracać głowę. Oczywiście było to ciężkie, było mi przykro, pojawiły się i łzy ale swój honor mam.
Nie powiem, trochę satysfakcji mam, że wracają do mnie mimo wszystko ale czy jest sens utrzymywać dalej kontakt? Odnawiać to wszystko? Czy jednak ludzie się nie zmieniają?...
