Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

1 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-28 22:45:10)

Temat: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Jak w tytule sad
W skrócie:
Tytułowa koleżanka ma w firmie o wiele dłuższy staż pracy niż ja i jest ona tam tzw. "szarą eminencją", osobą, która ma duży wpływ na losy frmy. W dużej mierze jest to skutkiem bogatego doświadczenia zawodowego, ale niestety także dużej skłonności do manipulowania ludźmi poprzez rozsiewanie plotek i różnych informacji, nie do końca zgodnych z prawdą. Bardzo często robi z igły widły, wyolbrzymia i ogólnie... jest ciężkim człowiekiem, choć z drugiej strony również bardzo uczynnym.
Powiedziała mi ostatnio pewną rzecz na temat szefa i jego planów związanych z firmą.
Nie zaznaczyła, że to jakaś tajemnica, ale podejrzewam, że nie chciałaby, aby wyszło na jaw, że to ona tą wieść rozprzestrzeniła.
Rozmawiałam dziś z szefem, ponieważ akurat składam wypowiedzenie i rozmawialiśmy o wielu sprawach całkiem na luzie i mi się wymsknęło, że o tej kwestii wiem.
Szef nie był zbyt zadowolony, jak się o tym dowiedział - mówiąc oględnie.
Ale przyszpilił mnie, żebym zdradziła, skąd znam informację.

Ona dziś miała ostatni dzień urlopu...

No dobra, mleko się wylało.

Mnie jest z tym źle, bo choć nie darzę jej wielką sympatią i nieraz mi ta osoba zaszkodziła swoimi plotkami i dość dyktatorskim sposobem bycia, to jednak poczuwam się do jakiejś tam koleżeńskiej lojalności.
Z drugiej strony trochę też uważam, że sama jest sobie winna, bo miele ozorem bez umiaru i nigdy nie wiadomo, czy informacja jest poufna i sprawdzna czy nie.
Myślałam, żeby zadzwonić do niej w weekend i powiedzieć, co zaszło, żeby ostrzec ją przed ewentualną konfrontacją z szefem.
Nie wiem, czy ta konfrontacja będzie w ogóle miała miejsce, ale tak na wszelki wypadek myślę sobie, że byłoby to z mojej strony fair, aby ją na tą ewentualność otrzec i przygotować. Nie chcę też zostawiać za sobą kwasu po opuszczeniu firmy, wolę pokojowe rozwiązania.

Czy ma ktoś jakieś propozycje, jak najlepiej postąpić w opisanej sytuacji?
Pomoże mi też każde odmienne spojrzenie na sytuację, bo nie ukrywam, że się tym taraz gryzę sad.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Hm ja bym zadzwoniła tak na luzie,  wyjaśniła  sytuację  dokładnie jak to wyglądało, tak jak tu napisałaś.  Jeśli jest rozsądna  to zrozumie,  nawet jak nie będzie zadowolona  z tego,  ale myślę że lepiej by wiedziała.  Po co masz zostawić po sobie źle wrażenie? Weź to na siebie, świat jest mały i za jakiś czas możesz ją spotkać,  po co Wam to niedomówienie i niezręczna sytuacja? wink

3

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Ja bym nie dzwoniła. Nie masz pojęcia czy szef poruszy z nią ten temat i czy poda swoje źródło informacji czyli Ciebie. Ona mogła to samo powiedzieć dużo większej ilości ludzi, a bez sensu się podstawiać i tworzyć kwas skoro jak sama mówisz, ona nie jest zbyt przyjemną osobą.

4

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Istotka6 napisał/a:

Hm ja bym zadzwoniła tak na luzie,  wyjaśniła  sytuację  dokładnie jak to wyglądało, tak jak tu napisałaś.  Jeśli jest rozsądna  to zrozumie,  nawet jak nie będzie zadowolona  z tego,  ale myślę że lepiej by wiedziała.  Po co masz zostawić po sobie źle wrażenie? Weź to na siebie, świat jest mały i za jakiś czas możesz ją spotkać,  po co Wam to niedomówienie i niezręczna sytuacja? wink

Dziękuję za opinię.
Właśnie tak samo to widzę, bo choć przez te kilka lat nie wszystko było idealnie, to jednak byłyśmy koleżankami i nie chciałabym się rozstawać w jakiś waśniach.
Myślę też, że ma ona na tyle mocną pozcyję w firmie, że niewiele jej zaszkodzi. Ale jednak - nie chciałabym, żeby miała przeze mnie kłopoty.

5 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-28 22:42:24)

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Lady Loka napisał/a:

Ja bym nie dzwoniła. Nie masz pojęcia czy szef poruszy z nią ten temat i czy poda swoje źródło informacji czyli Ciebie. Ona mogła to samo powiedzieć dużo większej ilości ludzi, a bez sensu się podstawiać i tworzyć kwas skoro jak sama mówisz, ona nie jest zbyt przyjemną osobą.

No właśnie nie wiem tego, czy szef poruszy temat czy nie, ale jeśli tak, to na bank poda mnie jako źródło informacji, bo to będzie dla niego wygodne, skoro odchodzę.

A ona faktycznie jest osobą bardzo... skomplikowaną. Można powiedzieć, że cierpi na pewnego rodzaju "rozdwojenie jaźni": jak spotka kogoś coś złego, to ona zawsze pomoże, wesprze, pocieszy, kupi prezent, wstawi się za kimś... no dusza człowiek! Ale nie daj borze, żeby ktoś miał lepiej od niej, albo jak coś jej nie pasuje, albo ma focha: obgada, znieważy, nazmyśla, nakombinuje. Dość toksyczny człowiek z niej.

EDIT: zapomniałam jeszcze wspomnieć, że mam kilka tygodni okresu wypowiedzenia, więc to nie tak, że odchodzę i już nigdy nie przyjdę, tylko przez co najmniej kilka tygodni będziemy się jeszcze widywały i współpracowały ze sobą.

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Lovelynn, a nie boisz się "wrobienia" szefa? Być może szef nie zdecyduje się z nią o tym w ogóle rozmawiać? A może będzie chciał porozmawiać, dlaczego opowiada o jego planach, skoro jej nie upoważnił i wybadać komu jeszcze powiedziała, a wtedy nie na rękę będzie mu sytuacja, gdy ona już wie, że Ty jesteś źródłem "przecieku"? Zostaw plotkarę własnemu losowi, niech sama zmierzy się ze skutkami swojego plotkarstwa. Nie widzę też powodu, żebyś czuła się winna. Jeśli chciała Ci powierzyć coś w tajemnicy, to powinna to wyraźnie określić. Jeśli Cię zaatakuje pretensjami, to możesz jej tak właśnie powiedzieć.

7

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Lovelynn, a nie boisz się "wrobienia" szefa? Być może szef nie zdecyduje się z nią o tym w ogóle rozmawiać? A może będzie chciał porozmawiać, dlaczego opowiada o jego planach, skoro jej nie upoważnił i wybadać komu jeszcze powiedziała, a wtedy nie na rękę będzie mu sytuacja, gdy ona już wie, że Ty jesteś źródłem "przecieku"? Zostaw plotkarę własnemu losowi, niech sama zmierzy się ze skutkami swojego plotkarstwa. Nie widzę też powodu, żebyś czuła się winna. Jeśli chciała Ci powierzyć coś w tajemnicy, to powinna to wyraźnie określić. Jeśli Cię zaatakuje pretensjami, to możesz jej tak właśnie powiedzieć.

Najciekawsze, że do teraz nie wiem, czy to, co rozpowiadała jest prawdą, czy jednak nie!;)
Po reakcji szefa wnioskuję, że raczej nie, albo, że jednak niekoniecznie chciał, żeby się rozniosło.
Wyrzuty sumienia mam dlatego, że ona mi udzieliła tej informacji w dobrej wierze, albo przynajmniej chciała, abym dołączyła do "grona wtajemniczonych".

8

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Lovelynn napisał/a:

Powiedziała mi ostatnio pewną rzecz na temat szefa i jego planów związanych z firmą.
Nie zaznaczyła, że to jakaś tajemnica, ale podejrzewam, że nie chciałaby, aby wyszło na jaw, że to ona tą wieść rozprzestrzeniła.
Rozmawiałam dziś z szefem, ponieważ akurat składam wypowiedzenie i rozmawialiśmy o wielu sprawach całkiem na luzie i mi się wymsknęło, że o tej kwestii wiem.
Szef nie był zbyt zadowolony, jak się o tym dowiedział - mówiąc oględnie.
Ale przyszpilił mnie, żebym zdradziła, skąd znam informację.

Koniecznie do niej zadzwoń. Ja bym mówił prosto z mostu.

-- Hej cześć! DZwonię, aby Ci oczymś powiedzieć. Skłądałam dzisiaj wypowiedzenie i szef ze mną rozmawiał i wyczuł, albo mi się wymsknęło, że wiem o sprawie X, a potem pytał skąd to wiem i powiedziałam, że od Ciebie. Teraz się zastanawiam czy to była tajemnica i czy kwasów nie narobiłam, więc chciałam Ci o tym  uczciwie powiedzieć.

Jak ona się zacznie awanturować, to zakończ rozmowę, bo to rzucanie pereł między wieprze.
Nie ma prawa do Ciebie mieć żadnych pretensji.


Mnie jest z tym źle, bo choć nie darzę jej wielką sympatią i nieraz mi ta osoba zaszkodziła swoimi plotkami i dość dyktatorskim sposobem bycia, to jednak poczuwam się do jakiejś tam koleżeńskiej lojalności.

Dlatego zadzwoń.


Z drugiej strony trochę też uważam, że sama jest sobie winna, bo miele ozorem bez umiaru i nigdy nie wiadomo, czy informacja jest poufna i sprawdzna czy nie.

Dlatego zakończ rozmowę, jak ona zacznie fochy robić.


Myślałam, żeby zadzwonić do niej w weekend i powiedzieć, co zaszło, żeby ostrzec ją przed ewentualną konfrontacją z szefem.

Lepiej dzwoń zaraz po jej urlopie.


Nie wiem, czy ta konfrontacja będzie w ogóle miała miejsce, ale tak na wszelki wypadek myślę sobie, że byłoby to z mojej strony fair, aby ją na tą ewentualność otrzec i przygotować. Nie chcę też zostawiać za sobą kwasu po opuszczeniu firmy, wolę pokojowe rozwiązania.

Słusznie, brawo! Tak trzymaj.



Czy ma ktoś jakieś propozycje, jak najlepiej postąpić w opisanej sytuacji?
Pomoże mi też każde odmienne spojrzenie na sytuację, bo nie ukrywam, że się tym taraz gryzę sad.

Wszzystko dobrze zrobiłaś. Twój plan jest okej. Dwie uwagi:

1. nie jesteś winna
2. a ona nie ma prawa w jakikolwiek sposób mieć do Ciebie pretensji

Absolutnie nie przyjmuj do siebie żadnej winy.

9

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Dziękuję, Gary. Na bank zadzwonię do niej, jakoś mi się to naturalnie wpisuje w zasady fairness. Nawet użyję Twojego szablonu rozmowy.:)

Natomiast mam spory problem, żeby przepracować to:

Gary napisał/a:

Dwie uwagi:
1. nie jesteś winna
2. a ona nie ma prawa w jakikolwiek sposób mieć do Ciebie pretensji
Absolutnie nie przyjmuj do siebie żadnej winy.

Dziś w nocy bardzo niespokojnie spałam, z licznymi przerwami, a wyobraźnia podpowiadała mi najczarniejsze scenariusze. Biczowałam się w myślach wink i wyrzucałam sobie, że powinnam była na szybko znaleźć jakąś inną wymówkę, a nie wskazać na nią. Jestem wściekła na siebie, że mało inteligentnie to rozwiązałam, dałam się uśpić mad. Zazwyczaj jestem czujna i uważna, więc tym bardziej nie rozumiem, jak mogłam tak głupio palnąć. Również przerabiałam różne scenariusze w myślach: co, jeśli rzeczywiście narobiłam jej tym poważnych kłopotów?

Chciałabym umieć zamknąć usta mojemu wewnętrznemu krytykowi. Powiedzieć do siebie: okej, popełniłaś błąd, jak miliony ludzi dziennie.
Zdobyć się na wyrozumiałość wobec siebie, na uspokojenie siebie, na traktowanie siebie dobrze, niezależnie od okoliczności, na powiedzenie sobie: "hej, ale przecież i tak jesteś dobrym człowiekiem!"
Pomyśleć: "to wydarzenie jest zupełnie nieistotne z perspektywy kosmosu, rzeczy przychodzą i przemijają, niektóre z nich są dla nas ważną lekcją."

Tymczasem zupełnie wypadłam wczoraj ze swojej emocjonalnej równowagi. Co by znaczyło, że trafiłam jakiś nieprzepracowany trigger z przeszłości. Muszę dziś pomedytować, powinno pomóc się zdystansować tongue.

10

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Lovelynn napisał/a:

Dziękuję, Gary. Na bank zadzwonię do niej, jakoś mi się to naturalnie wpisuje w zasady fairness. Nawet użyję Twojego szablonu rozmowy.:)
Natomiast mam spory problem, żeby przepracować to:

Jak ktoś w ogóle rozważa co znaczy być fair to i tak jest nieźle. Mądrość ludowa głosi, aby myśleć długo, a działać szybko. Wielu robi na odwrót.



Gary napisał/a:

Dwie uwagi:
1. nie jesteś winna
2. a ona nie ma prawa w jakikolwiek sposób mieć do Ciebie pretensji
Absolutnie nie przyjmuj do siebie żadnej winy.

Dziś w nocy bardzo niespokojnie spałam, z licznymi przerwami, a wyobraźnia podpowiadała mi najczarniejsze scenariusze. Biczowałam się w myślach wink i wyrzucałam sobie, że powinnam była na szybko znaleźć jakąś inną wymówkę, a nie wskazać na nią. Jestem wściekła na siebie, że mało inteligentnie to rozwiązałam, dałam się uśpić mad. Zazwyczaj jestem czujna i uważna, więc tym bardziej nie rozumiem, jak mogłam tak głupio palnąć. Również przerabiałam różne scenariusze w myślach: co, jeśli rzeczywiście narobiłam jej tym poważnych kłopotów?

Sprawa jest prosta... Zrobiłaś błąd, a ludzie się mylą. Zchrzaniłaś sprawę, bo się wygadałaś. Nie byłąś wystarczająco czujna. Wychlapałaś tajemnicę. Można Ci teraz obciąć premię, zrobić awanturę, obrazić się na Ciebie...

I co z tego? Ludzie robią błędy...

Ty nie bylaś wystarczająco przewidująca, czujna.

A twoja koleżanka plotkara była przewidująca i czujna? Przekazała Ci informacje, które były konieczne dla twojej pracy? Jeśli nie konieczne, to popełniła błąd, bo zadziałała nieprofesjonalnie. Dlaczego tak zadziałała? Bo ma taki nawyk za dużo gadać... Czyli ona przez lata wypracowała u siebie złe nawyki. Złe nawyki mają to do siebie, że potem wykraczają poza swoje terytorium.

Po drugie... nawet jeśli Ci to wszystko powiedziała, to czy miała prawo zakładać, że Ty od razu wiesz, że to jest tajemnica firmowa? Pewnie miała, i Ty wiedziałąś, że to jest poufne...

Ale skoro poufne, to znaczy że jej przełożony czyli szef był wtajemniczony w sprawę. W rozmowie z szefem nie musiałaś ukrywać spraw firmowych, bo przecież on powienien o wszystkim wiedzieć.

Czy szef wiedział, że jego prawa ręka jest plotkarą? Myślisz, że pierwszy raz coś wyszło poza ich gabinety? Czy nie powinien był z tym zrobić porządku wcześniej? Czy nie widzi, że jego podwadna plotkara nie jest profesjonalna?

Zatem cóż... mimo że zchrzaniłaś, to którz na Ciebie może podnieść kamień? Hę?

Czyli twoja postawa powinna wg mnie być taka:     "Hejo! Słuchaj szefie i koleżanko-plotkaro! Wygadałam się... A teraz do ręki niech bierze kamień, ten kto jest święty!"



Chciałabym umieć zamknąć usta mojemu wewnętrznemu krytykowi.

Wewnętrznemu krytykowi tak się zamyka usta:    "Tak! Masz rację... Zchrzaniłam po całej lini. Nie była wystarczająco bystra, skupiona, przewidująca. Czegoś się nauczyłam. Dziękuję. Błąd naprawię dzwoniąc do niej. Zrobię to szybko. Ale jak zadzwonię to spadaj krytyku-jeden i więcej mi o tym nie przypomnaj."



Powiedzieć do siebie: okej, popełniłaś błąd, jak miliony ludzi dziennie.

Milionami ludzi bym się nie tłumaczył... Popełniłaś błąd, bo nie byłaś wystarczająco... wiesz... -- bystra, skupiona, przewidująca, bla bla bla...



Zdobyć się na wyrozumiałość wobec siebie, na uspokojenie siebie, na traktowanie siebie dobrze, niezależnie od okoliczności, na powiedzenie sobie: "hej, ale przecież i tak jesteś dobrym człowiekiem!"

Raczej nie traktuj siebie dobrze, ale bardzo krytycznie jak w wojsku. Zrobiłaś błąd, to go napraw, to była nauka, samorozwoj.

Anegdota... W japońskiej fabryce pracownik popełnił błąd, ludzki... Bład kosztował firmę milion jenów. Amerykanie byli na wizytacji w fabryce i słyszeli o tej sprawie. Idą do szefa fabryki pytają "Dlaczego nie zwolniłeś tego pracownika? Przecież zrobił szkodę na milion jenów!".  A szef japończyk mówi "Przecież nie zwolnię człowieka, którego szkolenie kosztowało milion. On już nigdy więcej tego błędu nie popełni. Od teraz jest najlepszy na tym stanowisku."



Pomyśleć: "to wydarzenie jest zupełnie nieistotne z perspektywy kosmosu, rzeczy przychodzą i przemijają, niektóre z nich są dla nas ważną lekcją."

To wydarze jednak jest ważne dla Ciebie. To rozwój osobowy. Nauka. Mleko się rozlało, posprzątaj, przeproś i idź dalej.

Poza tym los działa tak, że wszyscy wokół się uczą...  Ty się uczysz... Twoja koleżanka plotkara się uczy... Szef się uczy...



Tymczasem zupełnie wypadłam wczoraj ze swojej emocjonalnej równowagi. Co by znaczyło, że trafiłam jakiś nieprzepracowany trigger z przeszłości. Muszę dziś pomedytować, powinno pomóc się zdystansować tongue.

Jeśli ktoś jest na drodze rozwoju duchowego, to z biegiem czasu coraz mniejsze sprawy stają się przedmiotem coraz głębszych rozważań. Jest to męczące, ale po pewnym czasie, tam gdzie inni widzą tylko szarości, szarą planę, Ty zaczynasz widzieć obrazy. smile smile

W rozmowie z plotkarą będziesz musiała być twarda, aby nie odpomopowała z Ciebie energii. Po pierwszym zdaniu może wybuchnąć.

-- Hej cześć! Dzwonię, bo byłam na rozmowie z szefem i się wygadałam, że XXXX.   -- tak jej powiesz
-- Wrrrrrrrrrr!     -- zacznie Cię obrzucać błotem
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!     
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrrrrrrrrrrr!   WRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR! 
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrrrrrrrrrrr!     WWWWWWWWWWWWWWWWWWRRRRRRRRRRRR!
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrrrrrrrrrrr!    WRRRR!
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrrrrrrrrrrr!     WRR!
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrrrrrr!     
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Wrr!     
-- Tak. Popełniłam błąd, bo nie byłam wystarczająco skupiona i przewidująca. Przepraszam.
-- Yyyy..?! A rozumiem...
-- Ok, dzięki. Powodzenia. Może się jeszcze kiedyś spotkamy.

11

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Nie wystarczy po prostu przeprosić, jak sprawa wypłynie?

Proste rozwiązania są najlepsze...

12 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-29 10:48:02)

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Cyngli napisał/a:

Nie wystarczy po prostu przeprosić, jak sprawa wypłynie?

Proste rozwiązania są najlepsze...

Nie, bo to by było jak u tego przestępcy, co nie żałuje, że popełnił czyn, za to wielce żałuje, że go przyłapali. big_smile

@Gary, dzięki ponownie - odniosę się i zgłębię temat wieczorem, teraz muszę uciekać. Poruszyłeś w swoim poście wiele istotnych dla mnie kwestii!

13

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Skoro nie żałujesz, to czym się martwisz? Olej i tyle.

14 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-29 18:54:25)

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Sprawa dość skomplikowana ale ...jeśli osoba mówiąc Ci o czymś nie powiedziała, że to tajemnica, nie miałabym wyrzutów sumienia. Gdyby szef ją wziął na rozmowę to zapewne nie powie skąd wie, a nawet jeśli możesz udać "gupią" i powiedzieć, że myślałaś, że to już wszyscy wiedzą i nie miałaś pojęcia, że ją wkpoujesz.
Większy sens i podstawę miałoby dzwonienie do niej gdyby to rzeczywiście była informacja tajne przez poufne a tak chyba nie było.
Z drugiej strony skoro są koleżankami to warto poinformować, jednak jeśli nie podłożyła tej świni specjalnie, to tłumaczenie moim zdaniem zbędę. Zależy też o jaką informację chodzi. Jeśli taką, że np. firma upada... to wiadomo.

15 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-29 20:07:15)

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Miło dziś spędziłam popołudnie i teraz jest mi o wiele, o całe niebo lepiej!
Najgorszymi doradcami są: starch, wstyd (i związane z nim poczucie winy), które zawładnęły mną po wczorajszym zdarzeniu. Uruchomiła się karuzela myśli: "Co to będzie?".
Teraz myślę: do tej pory jakoś to było, więc dalej jakoś będzie.

@Gary - po ochłonięciu myślę podobnie: tak, chlapnęłam, no ale: zdarza się.
Przede wszystkim po uspokojeniu się odzyskałam pewność siebie. Wewnętrzny krytyk zamknął ryja wink, a do głosu doszła obiektywność.
To co tu zauważyłeś:

Czy szef wiedział, że jego prawa ręka jest plotkarą? Myślisz, że pierwszy raz coś wyszło poza ich gabinety? Czy nie powinien był z tym zrobić porządku wcześniej? Czy nie widzi, że jego podwadna plotkara nie jest profesjonalna?

Strzał w dziesiątkę! Właśnie dlatego zwijam żagle, bo szef nie ma jaj, żeby zrobić porządek w tej cholernej firmie. Złożył większą część odpowiedzialności na barki rzeczonej koleżanki i mają taką umowę: ona zasuwa, a on udaje, że nie wie, jak bardzo jest nielojalna i jak bardzo obrabia mu d**ę przed pracownikami. Ona jest też tym wszystkim przeciążona, więc się często wyżywa na innych, ale ma też poczucie "misji". Nienawidzą się, ale nigdy się nie rozstaną - układ idealny. A niech się dalej ze sobą męczą, mnie za 4 tygodnie już tam nie będzie.
Co do bycia dla siebie krytyczną jak w wojsku, hehe, no to jest raczej męskie rozwiązanie, ja lubię, żeby jeszcze było ładnie!
Więc zamiast do wojska wink - poszłam do ogrodu i do parku, oglądałam fontanny i wiewiórki, uziemiłam się i poczułam się lepiej.
Ale rozumiem, o co Ci chodzi. Powiem tak: Biorę pełną odpowiedzialność za to, co zrobiłam. Odpowiedzialność, ale nie winę. (!)

Jeśli ktoś jest na drodze rozwoju duchowego, to z biegiem czasu coraz mniejsze sprawy stają się przedmiotem coraz głębszych rozważań. Jest to męczące, ale po pewnym czasie, tam gdzie inni widzą tylko szarości, szarą planę, Ty zaczynasz widzieć obrazy. smile smile

Nie inaczej... Coraz częściej zauważam powiązania, relacje pomiędzy rozmaitymi drobnymi przyczynami i skutkami i to, że warto przyglądać się właśnie tym mniejszym sprawom. Mówię do siebie: kobieto, obudź się, wyostrz świadomość, nie przesypiaj chwili, ona wbraw pozorom jest najistotniejsza.

Twój szablon rozmowy najlepiej sobie wydrukuję i położę na stole obok telefonu, serio tak zrobię, bo nie chcę, żeby mnie w trakcie rozmowy ponownie dopadło poczucie winy. Niech posłuży za "przypominacz".
(Jeszcze raz wielkie dzięki, wszystko do mnie trafiło.)

@Roxann - ja myślę, że zrobię tak. Zadzwonię, żeby powiedzieć jej o tym, że odchodzę (ona jeszcze nie wie, bo była na urlopie), wykorzystam rozmowę o tym jako pretekst, dla którego dzwonię. To ją wystarczająco zszokuje na początek. Dopiero po tej wiadomości nawiąże do tematu, który dotyczy jej. Teraz tak sobie właśnie myślę, że ona może wcale nie zareaguje jakoś bardzo negatywnie? Myślę, że jest na tyle świadoma, że ma szefa w garści, że może nawet machnie ręką na to, co się stało. Wszystkie scenariusze są nadal otwarte, zobaczymy jutro.

16

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Dla zainteresowanych ciągem dalszym tej historii: właśnie zakończyłam rozmowę telefoniczną.
Koleżanka powiedziała...
...że nie ma absolutnie nic przeciwko temu, co powiedziałam szefowi i że mam się w ogóle tym nie przejmować.
Podziękowała mi za szczerość.
big_smile

Czuję ogromną ulgę i cieszę się, że się zdobyłam na odwagę i powiedziałam prawdę.
Gdybym tego nie zrobiła, to tygodniami chodziłabym struta, czy to się wyda, czy nie.
A tak mam i czyste sumienie i święty spokój. smile
Dziękuję za wszystkie rady!

17

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

że mam się w ogóle tym nie przejmować.
Podziękowała mi za szczerość.

smile smile Super smile

18

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Dopiero dziś przeczytałam Twój wątek, więc biorąc pod uwagę przebieg zdarzeń, czyli że sprawa przypuszczalnie ma już swój finał (oby!), nie będę rozwodzić się nad tym, jak ja to widzę i co na Twoim miejscu sama bym zrobiła, ale chciałabym napisać, że zawsze byłam zwolenniczką brania na klatę, jeśli się nawaliło. Z kolei chowanie głowy w piasek, to metoda uniku i daje tylko złudne poczucie bycia fair. W końcu to nie jest tak, że jeśli się nie wyda, to się nie wydarzyło, tym bardziej, że temat zawsze jeszcze może wypłynąć, a wtedy stawia nas to w zdecydowanie gorszym świetle i daje znacznie mniejsze pole do działania. 

Moim zdaniem szczerość zawsze była i będzie w cenie, a - jak pokazuje choćby ta sytuacja - pozwala również spokojniej spać wink. Poza tym zostały Ci niby tylko cztery tygodnie, ale raz, że mogłabyś przez cały ten czas gryźć się z poczuciem winy i/lub z lękiem przyglądać się temu, co się będzie dalej działo, a wtedy byłyby to cztery tygodnie, a dwa - nie warto zostawiać za sobą złego wrażenia, a tym bardziej palić mostów. Świat jest mały, przyszłość trudno przewidzieć, a nuż Wasze drogi jeszcze się skrzyżują.

W każdym razie wydaje się, że wyszłaś z tego obronną ręką.

19 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-31 20:33:58)

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy
Gary napisał/a:

smile smile Super smile

Cheers!

Olinka napisał/a:

Dopiero dziś przeczytałam Twój wątek, więc biorąc pod uwagę przebieg zdarzeń, czyli że sprawa przypuszczalnie ma już swój finał (oby!), nie będę rozwodzić się nad tym, jak ja to widzę i co na Twoim miejscu sama bym zrobiła, ale chciałabym napisać, że zawsze byłam zwolenniczką brania na klatę, jeśli się nawaliło. Z kolei chowanie głowy w piasek, to metoda uniku i daje tylko złudne poczucie bycia fair. W końcu to nie jest tak, że jeśli się nie wyda, to się nie wydarzyło, tym bardziej, że temat zawsze jeszcze może wypłynąć, a wtedy stawia nas to w zdecydowanie gorszym świetle i daje znacznie mniejsze pole do działania. 

Moim zdaniem szczerość zawsze była i będzie w cenie, a - jak pokazuje choćby ta sytuacja - pozwala również spokojniej spać wink. Poza tym zostały Ci niby tylko cztery tygodnie, ale raz, że mogłabyś przez cały ten czas gryźć się z poczuciem winy i/lub z lękiem przyglądać się temu, co się będzie dalej działo, a wtedy byłyby to cztery tygodnie, a dwa - nie warto zostawiać za sobą złego wrażenia, a tym bardziej palić mostów. Świat jest mały, przyszłość trudno przewidzieć, a nuż Wasze drogi jeszcze się skrzyżują.

W każdym razie wydaje się, że wyszłaś z tego obronną ręką.

Przyznam, że w ogóle nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Też jestem zwolenniczką brania przewinień na klatę. W mojej historii dodatkowo fajne jest jeszcze to, że również druga strona postąpiła honorowo i odpowiedzialnie. Nie odwróciła kota ogonem, nie wycofała się, nie zrzuciła całej winy na mnie. Tylko wzięła swoją część odpowiedzialności za to, co się stało. Choć bardzo się różnimy charakterami i pewnie nigdy nie zostaniemy wielkimi przyjaciółkami, to jednak szanuję ją za takie cechy jak prostolinijność i spolegliwość. A teraz szanuję jeszcze bardziej.

Ciekawe, że w życiu prywatnym akurat zmagam się z sytuacją całkowicie odwrotną. Pewna osoba bardzo brzydko się wobec mnie zachowała, lecz nie tylko, że nie uznaje swojej winy, ale jeszcze obarcza nią mnie. Oskarża mnie o rzeczy, które tak naprawdę sama zrobiła, dokonuje projekcji swoich stanów na mnie. Najgorsze jest to, że aby się wybielić, stawia samą siebie w pozycji osoby uczuciowej, słodkiej i dobrodusznej, która pragnie jedynie mojego dobra. Nie dociarają do niej żadne logiczne argumenty, a im bardziej są logiczne, tym gorzej dla nich. W sumie mogłabym założyć o tym osobny temat wink.

Cieszy mnie, że w opisanym przypadku perły nie trafiły mimo wszystko przed wieprze, co zdarza się aż zanadto często, szczególnie w sytuacjach zawodowych.

20

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Szczerość  często popłaca a jeżeli ktoś tego nie docenia,  odwraca kota ogonem...  To już Jego problem,  nigdy Twój.  Nie przejmuj się takimi ludźmi,  nie ma po co.

Pozdrawiam i cieszę się,  że zawodowo  wszystko jest ok smile

21

Odp: Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

W tym przypadku wyraźnie strach miał tylko wielkie oczy. Ogólnie naprawdę bardzo fajnie to wyszło, bo choć z tej sytuacji mógł powstać niezły ferment, to konstruktywna rozmowa, a przede wszystkim umiejętność trzeźwego spojrzenia na sprawę, sprawiły, że obydwie wzajemnie w swoich oczach zaplusowałyście. Zresztą będąc na jej miejscu też byś w moich ocenach urosła smile.   

Lovelynn napisał/a:

Ciekawe, że w życiu prywatnym akurat zmagam się z sytuacją całkowicie odwrotną. Pewna osoba bardzo brzydko się wobec mnie zachowała, lecz nie tylko, że nie uznaje swojej winy, ale jeszcze obarcza nią mnie. Oskarża mnie o rzeczy, które tak naprawdę sama zrobiła, dokonuje projekcji swoich stanów na mnie. Najgorsze jest to, że aby się wybielić, stawia samą siebie w pozycji osoby uczuciowej, słodkiej i dobrodusznej, która pragnie jedynie mojego dobra. Nie dociarają do niej żadne logiczne argumenty, a im bardziej są logiczne, tym gorzej dla nich. W sumie mogłabym założyć o tym osobny temat wink.

Przykro mi. Obawiam się, że w takiej sytuacji jedyne, co można zrobić, to... poczuć bezsilność. Z taką osobą nie da się niestety sensownie porozmawiać, bo ona będzie tak przekręcać fakty, lawirować, grać na emocjach, by ostatecznie zrobić z siebie ofiarę zaistniałych okoliczności. Niestety znam to z autopsji.
I choć jest to trudne, zwłaszcza jeśli ktoś ma świadomość, że sobie nie zasłużył, to warto spróbować po prostu zdystansować się. Oczywiście jak najbardziej należy powiedzieć co się na ten temat myśli, ale potem nie dać się już wkręcać w tę grę i stanowczo temat ucinać. Jest takie świetne zestawienie słów, które - jak zauważyłam - w relacjach z trudnymi ludźmi działa zaskakująco dobrze: nie życzę sobie. Zachęcam, byś go użyła wink.

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Przez nieuwagę wrobiłam koleżankę z pracy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024