W 2017 roku rozstałam się z facetem po 6 latach związku, on chciał się rozstać, ja nie. Był to mój pierwszy mężczyzna, bardzo go kochałam, ale przez ostatnie 2 lata związku bardzo nam się nie układało i nie wyglądało to jak zdrowy i szczęśliwy związek. Zostaliśmy przyjaciółmi, na początku bardzo protestowałm i nie chciałam, ale po czasie zaczęło mi to odpowiadać, bo faktycznie nasze relacje uległy poprawie, prawie w ogóle się nie kłóciliśmy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego, dlatego że zerwanie kontaktu nie było możliwe, nasi rodzice mieszkają razem (nie jesteśmy rodzeństwem, nie mieszkamy razem) i przez te wszystkie lata ukrywaliśmy ten związek, co było ogromnym błędem, ale czasu nie cofnę. Po rozstaniu bardzo się zmieniłam, na lepsze. Przez wiele miesięcy chciałam do niego wrócić, prawie rok czasu czekałam i się starałam.
Jakiś czas po rozstaniu poznałam fantastycznego mężczyznę, z którym od 5 miesięcy jestem w związku. Mój były od kilku dni ciągle mi pisze, że mnie kocha, że jestem jedyną osobą, którą chce kochać i spędzić resztę życia i dopiero teraz to zrozumiał (nie wie, że mam nowego partnera). Nie informowałam go o tym ze względu na śmierć dwóch najbliższych mu osób - nie chciałam go dobijać po prostu. Chcę się z nim po prostu przyjaźnić. A on dobija mnie od kilku dni tekstami, że nigdy go nie kochałam i moim zdaniem ewidentnie chce wzbudzić we mnie poczucie winy za to wszystko, bo nie chcę do niego wracać. Chciałam, czekałam i starałam się, ale ile można czekać? Każda moja próba rozmowy na ten temat kończyła się odrzuceniem. Teraz mi mówi, że nie w głowie były mu wtedy związki, że widocznie potrzebował więcej czasu..
Jeśli chodzi o moje uczucia to po prostu nie istnieją, nie czuję tej wielkiej miłości, którą czułam jako nastolatka wchodząc w pierwszy związek. Czuję, że moje serce zostało tak zranione, że nie jest w stanie odczuwać miłości w ogóle do nikogo.
Mój nowy partner daje mi coś czego były nie dawał, czuję się atrakcyjna, pewna siebie i na każdym kroku daje mi do zrozumienia jak bardzo mu się podobam, jak bardzo ważna jestem i jak bardzo mnie kocha. Ja oczywiście też okazuje mu uczucia, bo mi zależy, jest dla mnie ważny, ale nie czuję tej wielkiej miłości jaką powinnam czuć. Coś się powoli tli w moim sercu, bardzo powoli.
Aktualnie nie chcę wracać do byłego, bo bym po prostu nie umiała, ale nie jestem w stanie go skreślić na zawsze i wymazać ze swojego życia.
I to wcale nie jest tak, że znalazłam sobie faceta zabawkę na pocieszenie, a byłego trzymam przy sobie jako opcję rezerwową. Mam 22 lata.
Ja już po prostu nie mam psychicznie sił na to wszystko, musiałam to z siebie wyrzucić.
1 2019-01-14 10:48:36 Ostatnio edytowany przez Ginger witch (2019-01-14 10:53:18)
Autorko, o Twoich rozterkach emocjonalnych mamy już naprawdę sporo wątków:
- https://www.netkobiety.pl/t115637.html
- https://www.netkobiety.pl/t112139.html
- https://www.netkobiety.pl/t108242.html
Nie możesz zakładać nowego tematu za każdym razem, kiedy masz wątpliwości w kwestiach, o których już pisałaś.
Ponieważ ten wątek jest kontynuacją powyższych, wróć do dyskusji w którymkolwiek z nich, zamiast zaśmiecać forum.
IsaBella77