Dziewczyny pomóżcie. :-(
Zakochałam się w facecie na odległość. Dzieli nas 200 km. Nie mogę o nim zupełnie zapomnieć.
Rozmawialiśmy wiele razy i wydaje mi się że on także to czuje do mnie, lecz bierze mnie na dystans bo chyba boi się takiego związku, zaangażowania.
Co robić, czy ja mam działać? Jak przekonac go że warto spróbować?
Dodam jeszcze że jestem trudną osobą, rzadko mi się zdarza spotkać kogoś do kogo coś czuję a tu czuję faktycznie i chciałabym spróbować. Jak zainicjować spotkanie, bo rozmowy przez internet do niczego nie prowadzą :-( Nie chce zmarnować szansy, chce się przekonać czy faktycznie coś jest miedzy nami. Jeśli macie jakiś pomysł to podpowiedzcie mi proszę.
1 2010-03-04 11:44:45 Ostatnio edytowany przez jadzia80 (2010-03-04 11:58:32)
Związki na odległość są ciężką próbą i w dużej ilości niestety nie udają się. Bardzo często jedna polówka poznaje kogoś na miejscu i odchodzi. Aczkolwiek nie jest to regułą.
Ja myślę, że powinnaś go przekonać przede wszystkim do spotkania. Skoro tak dobrze się wam gada czemu by nie spróbować. Dzieli was spora odległość dlatego dobrym rozwiązaniem byłoby umówić się gdzieś w połowie drogi. Przecież nie macie nic do stracenia. Dopiero w realu można zweryfikować swoje wyobrażenia na temat tej drugiej osoby.
Wcale się mu nie dziwie, że się boi takiego związku. Też bym się bała. Dlatego napisz mu o tym, że chcesz się spotkać, że coś poczułaś i szkoda to marnować. Jak mu zależy z pewnością będzie chętny na spotkanie, a jak cie oleje to masz odpowiedź. Szczerość jest tu najlepsza.
Chomej problem w tym że on raz mówi tak, raz nie. Napisałam o spotkaniu i powiedział mi "nie". Potem spotkalismy się na zywo na pewnej imprezie i po tej imprezie powiedział ze chce sie jednak spotkać. Tylko juz dośc długo czekam az zaproponuje konkretne miejsce spotkania i nic :-(
4 2010-03-04 13:38:43 Ostatnio edytowany przez deMonique (2010-03-05 14:51:04)
Aktualnie jestem w rocznym związku na odległość.
Jest to ciężkie, bywa trudne ale jest do wytrzymania, zależy to też od intensywności uczucia.
Z moim partnerem jak właśnie pisałam jesteśmy już rok, dzieli nas 400 km.
Widujemy się co 2 miesiące zazwyczaj, i od możliwości staramy się spędzać dużo czasu razem.
Utrzymujemy dzienny kontakt telefoniczny, smsowy czy też przez komunikator gg.
Na początku było mi ciężko, dostawałam szału że nie mam się do kogo przytulić, że wszystko jest bez sensu, ale z czasem nauczyłam się żyć ze świadomością w jakiej sytuacji jestem no bo w końcu sama to wybrałam.
Nie wiem co z tego będzie dalej, chciałabym bardzo aby trwało to jak najdłużej gdyż bardzo mi na nim zależy.
Poznaliśmy się przez internet prawie 5 lat temu, dopiero rok temu postanowiliśmy się poznać, no i wyszło że już tak zostało.
Powiem wam tak, byłam 2 związkach z partnerami którzy byli bardzo zaborczy, i najchętniej zamknęli by mnie w klatce.
Wiecznie mnie śledzili , wiecznie wszystko im przeszkadzało, nie miałam swojego powietrza, tlenu, życia.
Myśle że potrzebowałam wtedy takiego układu na odległość.. ale teraz czuje zupełnie inaczej, potrzebuje większej świadomości że ktoś jest bliżej, na wyciągnięcie ręki, brakuje mi nawet pójścia na randke, wiecie.. że spotykamy się w centrum, każdy wychodzi ze swojego domu, ja mam czas przyszykowac się , idziemy do baru czy na spacer czy do kina, i wracamy do siebie , to takie słodkie, tego mi czasem brakuje bo w takiej sytuacji taka opcja odpada.
Staram się co mogę robić dla swojego związku, za niedługo przeprowadzam się kilometry dalej, także dystans między nami się zmniejszy oraz będę już bardziej niezależną osobą także sytuacja się zmieni.
Jeżeli się kocha, warto ryzykowac.
Czy w związku na odległość, czy w związku na wyciągnięcie ręki, zawsze znajdą się jakieś problemy.
Bez ryzyka nie ma przyjemności, w każdym związku jest ryzyko że się nie uda, więc myśle że lepiej spróbowac i żałować niż nie zrobić nic i tego żałować
deMonique również jestem tego zdania co Ty, iż bez ryzyka nie ma nic. Czy wchodzimy w związek na miejscu czy na odległość zawsze są jakieś problemy.
Ryzyko niepowodzenia jest zawsze. Osobiście wolałabym spróbować niz żałować, ale co ja mogę zrobić skoro on jest taki zachowawczy?
Należę do osób niecierpliwych, strasznie nie lubie facetów typu'' ciepłe masło'' tylko konkretnych facetów którzy umieją się określić jasno, prosto i przejrzyście.
Skoro on nie potrafi, Ty wyłóż karty na stół, nie proś się o spotkanie czy tez o nie wiem co,
Powiedz mu konkretnym tonem i zdaniem co o tym myślisz i żeby się określił czy do przodu śmiga czy do tyłu, i najlepiej się spotkać face 2 face.
Trzeba być stanowczym, bo takie raz tak raz tak to wiadomo jakie jest.
deMonique żałuje ze nie powiedziałąm mu konkretnie ostatnim razem jak się widzieliśmy, a teraz pozostaje mi tylko uczynić to przez neta :-( a to nie to samo co n zywo.
Właśnie moja droga, mężczyźni z natury są jakby to ująć mało rozumią znaki, pewne słowa którymi chcemy sprawić żeby się domyślili.
Trzeba przestawiać konkretnie sytuacje i jakieś oczekiwania.
Zawsze możesz zadzwonić , wiesz przez literki nie zawsze oddasz całe emocje jakie chcesz przekazać.
Już w rozmowie telefonicznej zaakcentujesz to i tamto, wiele też może wywnioskować z oschłego czy też stanowczego tonu, skoro spotkanie oko w oko odpada, pomyśl nad rozmową telefoniczną.
Wiesz, będzie spotkanie ale dopiero za jakiś czas, latem spotkamy sie na imprezie ze wspólnymi znajomymi, bo co roku wspólnie jezdzimy tam.
Tylko ze dla mnie to stanowczo za późno Nie chce czekać tak długo. Więc tylko internet i telefon mi pozostał, a to może nie odnieśc skutku takiego jak chcę. Spotkanie i rozmowa na zywo byłaby o wiele lepsza.
A czemu na imprezie, nie ma opcji abyś przyjechała bezpośrednio do niego lub on do Ciebie ?
11 2010-03-04 14:40:14 Ostatnio edytowany przez jadzia80 (2010-03-04 14:41:59)
deMonique taka opcja byłaby najlepsza, lecz on obiecał mnie zaprosić i nie zaprasza. Wydaje się że boi się konfrontacji oko w oko i co z niej wyniknie. Jest niezdecydowany i co ja mogę na to. Może do końca nie jest pewien swoich uczuć do mnie. Taka jest moja interpretacja.
Ja uważam ze takie sprawy wyjaśnia się na spotkaniu oko w oko, ale cóż...jak się nie da.
Witam WAS Kobietki . mam za sobą jeden związek na odległość i muszę powiedzieć, że była to... życiowa pomyłka. Na końcu okazało się że mój "ukochany" jest kryminalistą. Gdy miałam już go za sobą obiecałam sobie że juz nigdy więcej faceta z netu. I na tym się skończyło... na obiecaniu. kilka miesięcy później poznałam na czacie chłopaka który raczej nie mieścił sie w kanonach mojego ideału mężczyzny. Pisaliśmy do siebie kilka tygodni po czym spotkaliśmy sie w realu. I spodobał mi się... Na drugim spotkaniu spytał czy zostane jego dziewczyna a ja -bez namysłu się zgodziłam. W maju minie 2 lata jak jestesmy razem. Myslimy o zaręczynach i razem na zawsze ręka w rekę...
13 2010-03-04 20:36:42 Ostatnio edytowany przez deMonique (2010-03-04 20:37:09)
Jadziu to jakiś strasznie niezdecydowany ten twój przypadek, jak i większość męskich, no cóż moja droga , teraz to tylko czekać na dobrą okazje żeby wystawić karty na stół.. bo nie ma to tamto, męczenie nie jest zbyt przyjemne, a wiem że im się więcej myśli, zadręcza, próbuje rozwikłać wszystko i poukładać sensownie w głowie i logicznie to i tak się robi mega bałagan jak się wszystkie nie wyjaśni .
Hatszepsut no to faktycznie, przypadek troszkę nieciekawy, ale generalnie czy to przez net czy nie, nigdy nie wiadomo kto jaki jest tak naprawdę.
Każdy skrywa jakieś tajemnice..
Ale dobrze że znalazłaś mężczyzne przy którym teraz jesteś szczęśliwa:)
Życzę dużo szczęścia )
witam, my z mężem cały czas przez 5lat wyjeżdżaliśmy razem,na pół roku do Hiszpanii,na 3miesiące do Niemiec. A teraz trochę się zmieniło bo sam wyjeżdża do Rosji,wieczorami rozmawiamy przez skype,i 4tygodnie jest w Rosji,1tydzień lub 2tygodnie w domu,zależy jak wypadnie. Na początku bardzo było mi ciężko, teraz wykańczamy swoje M więc pieniążki są potrzebne...