Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

Temat: Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Taaak tytuł to nie żart. Pewnie temat dość oklepany, niby można znaleźć odpowiedź na internecie, ale czuję jakoś taką potrzebę opisania swojego przypadku. Nie wiem jeszcze jak długi będzie ten post, ale domyślam się, że będzie to niemała ściana tekstu, dlatego jeśli to przeczytasz to chciałbym Ci serdecznie podziękować. Trochę też na pewno zejdę z tematu, po prostu czuję taką potrzebę, można to określić jako "wypisać się komuś" (w sumie można by ten post podpiąć pod kilka innych działów, ale chyba jednak ten będzie najodpowiedniejszy).


Rozdział I - "patus, przegryw"
Zacznijmy od tego, że od dawna czułem potrzebę napisania takiego postu. Co mnie powstrzymywało? Nie wiem, chyba jakaś "męska duma" mimo, że jest to anonimowo, dziwnie się z tym czuję, może to trochę bez sensu, ale co tam... Jeśli o mnie chodzi to od dziecka mam jakiś dziwny opór przed kobietami, często bez powodu wprowadzały mnie w zakłopotanie. Być może spowodowane to było tym, że od małego miałem ograniczony kontakt z dziewczynami? Na tzw. podwórku wśród znajomych, z którymi się zadawałem, praktycznie nie mieliśmy kontaktu z dziewczynami, było to typowo męskie "podwórko", z nutką umiarkowanej patologii (bitki na kamienie, czy rzucanie jajkami w okna, było na porządku dziennym xd). Był to okres podstawówki, w którym miałem jeszcze jakiś znikomy kontakt z dziewczynami z klasy, która to klasa dla kontrastu była najgrzeczniejszą, w najlepszej szkole w mieście. Gimnazjum to w sumie w moim życiu była jedna wielka porażka, w przeciwieństwie do podstawówki, gdzie cieszyłem się dużym szacunkiem wśród rówieśników (a przynajmniej męskiej części xd). Mam taką cechę, że posiadam dość duży dystans do siebie no i czasem lubiłem robić z siebie pośmiewisko. Szybko się na tym przejechałem i w gimnazjum zostałem zdegradowany do roli klasowego klauna, który był dosłownie przez wszystkich tyrany. Jak sobie teraz pomyślę, jakie dzieci w tym wieku potrafią być okrutne, to jestem w szoku xd. Doszło w końcu do tego, że opuściłem się w nauce (średnia poniżej 3.0) i zamknąłem się w sobie. Jedyne co wtedy miałem to resztka patusowych znajomych, z patusowego podwórka, z którymi robiłem patusowe rzeczy, jak picie wódy o 10 przed południem, tak żeby wytrzeźwieć zanim mama wróci z pracy. Przeżycie tego okresu było niezwykle trudne, ale mam to do siebie, że raczej nie użalam się nad sobą, tylko próbuję z takim czymś walczyć. Można powiedzieć, że podjąłem wyzwanie i wydałem bitwę słowną całej klasie, aż w końcu drugi semestr 3 klasy gimnazjum był dla mnie całkiem znośnym przeżyciem, a i moja średnia ocen znacząco się podniosła (pamiętam jak dostałem z czegoś 5, to nauczycielka nie mogła uwierzyć że "taki tłuk, taka ocena" i myślała, że ściągałem xD). Nie zmienia to jednak faktu, że w tym ważnym dla rozwoju dziecka okresie, całkowicie już zerwałem kontakt z płcią przeciwną.

Rozdział II - "pijak, kujon"
Moje patusowe podwórko już całkiem się rozleciało pod koniec 3 klasy gimnazjum, dlatego następne wakacje były dla mnie bardzo trudnym przeżyciem, gdzie może z raz wyszedłem z domu, bo przecież znajomych z gimnazjum to nie miałem... No ale nadszedł w końcu czas technikum. Myślę sobie - nowy ja, muszę się pokazać od dobrej strony, nie robić z siebie błazna, ale być jednocześnie otwartym i zabawnym, żeby dobrze wbić się w nowe towarzystwo. I wiecie co? Udało się... tylko nie do końca. Rzeczywiście poznałem nowych znajomych, polubiłem ich, oni polubili mnie (były tam nawet osoby z mojej byłej klasy), ale nadal brakowało jednego czynnika - kobiet. Stan dziewczyn w klasie wynosił wówczas okrągłe zero. Dodatkowo wróciłem w tym czasie do kilku starych znajomych z przeszłości. Słowem - była to dla mnie najlepsza zmiana w życiu, po prostu jakiś szok. Zacząłem się bardzo dobrze uczyć, czasem nawet najlepiej w klasie. Był to czas, w którym zacząłem myśleć w końcu poważnie o jakimś związku. Miałem jednak nadal duże opory i duże kompleksy. Tak... co by tu dużo nie mówić, najpiękniejszy to nie byłem, nooo tragedii też nie było, ale na pewno wygląd nie ułatwiał mi sprawy. Zacząłem w końcu zwracać uwagę na takie sprawy jak ubiór, czy ułożenie włosów, w skrócie - kompleks wyglądu trochę spadł, choć nadal był obecny. Postanowiłem sobie, że muszę się zmienić, taka praca u podstaw - powoli, małymi kroczkami oswoić się z kobietami. Wspomniałem wcześniej o "znajomych z przeszłości" - początkowo ta grupa osób była jedyną, w której miałem jakiś kontakt z koleżankami. Na początku szło to opornie, a potem... trochę mniej opornie. W każdym razie pojawiła się u mnie wtedy niebezpieczna tendencja, która trwa w sumie do dziś. Starałem się wykorzystywać każdą, dosłownie nawet najmniejszą okazję do rozmowy z dziewczynami. A co było taką okazją? Oczywiście imprezy, wyjścia do pubu, czy nawet na balety, a to wszystko okraszone ogromną ilością alkoholu, który to najlepiej rozwiązywał mi język. Mimo wszystko było to jednak dla mnie dość cenne doświadczenie. Przez ten czas miałem wiele okazji, żeby złapać z jakąś dziewczyną dłuższy kontakt - nawet koleżeński, jednak nic takiego nie miało miejsca. Choć to dość dziwne, bo większość osób jednak ma na odwrót, to mniejszy problem sprawiało mi rozmawianie z dziewczyną na żywo, niż przez internet. Nadal bardzo bałem się odrzucenia i upokorzenia, bez sensu ta logika xd. Technikum powoli dobiegało końca, przez imprezy opuściłem się trochę w nauce, mimo to nadal byłem w czołówce klasy i zdałem bardzo dobrze maturę, a potem dostałem się na wymarzone studia. Piękna historia xd.

Rozdział III - "debil"
No i ta historia powoli zmierza do chwili obecnej. Na studiach pierwszy raz w życiu prawdziwie się zauroczyłem, na szczęście bez wzajemności, bo jak teraz patrzę to sobie myślę "uff". Tak czy siak było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Nie mam już żadnego problemu, żeby rozmawiać z kobietami. Czasem potrafię być nawet dość zabawny, potrafię sam podchodzić do dziewczyn na baletach itd. oczywiście alkohol jest tutaj pomocniczym czynnikiem, ale nie jest już niezbędny jak to było wcześniej. W sumie sprawiam takie wrażenie, że jakbym powiedział znajomym ze studiów, że nigdy nie miałem dziewczyny, to byliby w szoku. Powiem więcej, jakoś rok temu dopiero pierwszy raz całowałem się z dziewczyną. Była to dziewczyna (to nie ta "uff"), z którą miałem kontakt przez inną koleżankę, zawsze jak się razem spotykaliśmy to baaardzo fajnie nam się rozmawiało, do tego według mnie była bardzo ładna. Co zatem poszło nie tak? A no cholera wie czemu, bałem się do niej napisać. Kontakt zupełnie się urwał. Bez sensu xd. Chociaż wynikało to też z pewnych nieporozumień, a także z tego, że podczas ostatniego spotkania powiedziała mi kilka "opinii", przez co bardzo straciła w moich oczach (w skrócie wyśmiewała się z kogoś). No właśnie... nigdy nie uciekam się do desperacji i absolutnie tego nie pokazuje. Chociaż bardzo pragnę już kobiety, nie ma szans, że spróbuję z kimś, z kim nie znajdę wspólnego języka. Moją desperacją jest właśnie to szukanie każdej dostępnej okazji. Czasem dochodzi do tego, że podczas jednego miesiąca potrafię mieć zerwany film kilka razy. To nie jest dobra oznaka. Jestem świadomy swojego pociągu do alkoholu, potrafię też sporo wypić i rzadko kończę "w kiblu", przez co właśnie potrafię walić do odciny. Co ciekawe często zachowuje wtedy pozory trzeźwości, tzn. rzadko chwieje się na nogach i gadam w miarę normalnie (no nie zawsze), co mi potem odpowiadają znajomi. Jeden problem - nic nie pamiętam, co oznacza, że alkoholu było jednak za dużo. Oczywiście tak pijany facet jest dla kobiety raczej mało atrakcyjny (no chyba że ona ma podobną bombe xD), sprawa wygląda jednak tak, że doprowadzam się do takiego stanu, kiedy zazwyczaj nie widzę już szansy na poznanie ciekawej dziewczyny danego wieczoru. Powiedziałem, że umiem już rozmawiać z dziewczynami. To prawda, jednak nie do końca. Często bywa tak, że szybko się wypalam, często właśnie na etapie jakiegoś ewentualnego kontaktu cielesnego albo konkretnej propozycji i mówię tu raczej o przytuleniu, czy ewentualnie całowaniu, a nie seksie - słowem jak najgorsza piz*a xD.  Jakoś parę miesięcy temu pierwszy raz napisałem do dziewczyny na FB, konkretnie w celu zawiązania jakiejś relacji. No i odbiłem się jak od ściany... a może za szybko odpuściłem? W sumie trudno było to jednoznacznie stwierdzić, ale nienawidzę kontynuować rozmowy z dziewczyną jak się "nie klei" xd. Ale odpowiem szybko - nic to nie zmieniło, tzn. nie zraziłem się bardziej ani też nie nabrałem żadnej odwagi w tej materii. Pomimo tego nadużywania alkoholu, nadal jestem dość rozsądny. Tzn. studiuje taki kierunek, że muszę się bardzo dużo uczyć. Idzie mi to dobrze, nie mam żadnych zaległości itd... ale do kiedy? O ile więcej bym się nauczył gdyby nie ta "co parodniowa depresja", która dosłownie wysysa ze mnie życie. Jestem częściowo szczęśliwy, muszę to przyznać. Mam bardzo fajnych znajomych, dość ciekawe życie, bardzo dobry kontakt z rodziną, dobrze się uczę, dużo czytam na różne tematy - nie tylko techniczne, mam bardzo dużo zainteresowań... brakuje mi tylko jednego elementu tej układanki, tego najważniejszego. Właściwie nie potrzebuje tego teraz w tej chwili, wystarczy mi jedynie 100% pewność, że w najbliższym czasie to w końcu osiągnę. Często dopada mnie fobia, że do końca życia będę sam - nie wiem co bym wtedy zrobił...

Kilka dni temu poznałem na imprezie dziewczynę. Podobała mi się, podobno ja jej też (chociaż nie zapytałem się, czy to o nią konkretnie chodzi, bo to info na szybko rzucone przez kolegę, gdzieś w potoku słów na kacu, które równie dobrze mogły się do czegoś innego odnosić). Typowa sytuacja: pamiętam, że trochę z nią rozmawiałem, ale byłem już tak pijany, że nie pamiętam dokładnie jak i o czym. Kiedy rano się obudziłem miałem przeczucie, że było "okej", ale byłem tak pijany, że mogło to być bardzo złudne wrażenie, chociaż wydawało się, jakby od początku imprezy była w jakimś stopniu mną zainteresowana. Oczywiście bałem się do niej napisać. Na samą myśl o tym drżą mi ręce. Co ciekawe, kiedy rozmawiam anonimowo na portalach typu Omegle, potrafię rozśmieszać niektóre dziewczyny do łez, w rzeczywistości jest jednak tragicznie xd.

To dziwne, ale tak to już jest, że niektórzy mają problem z tak podstawowymi kwestiami. No nic, mam wrażenie, że sam sobie odpowiedziałem na parę pytań, tekst to trochę taki "misz-masz", ale jak wspomniałem na początku, czułem jakąś taką potrzebę podzielenia się tymi przemyśleniami. Właściwie nie wiem jakiej odpowiedzi od Was oczekiwać, ale napiszcie cokolwiek to pewnie mi pomoże xd

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Ziomek, to wszystko o czym piszesz, to nic niezwykłego... Podobne problemy w kontaktach ma zapewne wiele osób. I to nie tylko w Twoim wieku.
To że ciężko pisać, gdy rozmowa się nie klei...norma... Mam tak samo. Zdarzało się nie raz. Rozmowa się nie klei a ty siedzisz i myślisz sobie "nudzę ją pewnie", "pewnie się zastanawia jak zakończyć rozmowę", "klepie od niechcenia bo nie chce wprost mi napisać, że kiepsko coś nam idzie"... Zawsze mamy jakieś swoje kompleksy, wątpliwości... Często sami sobie je tworzymy. Jak już jakaś znajomość się zawiąże, to nie wiadomo kto ma pierwszy napisać. Kobieta czeka aż napisze facet, a facet po kilku wiadomościach czeka na dziewczynę. Boi się, że ona tylko odpowiada na jego słowa, nie pisząc nic od siebie bo nie chce tego kontynuować. Tymczasem kobieta nie chce z kolei pisać pierwsza, żeby nie pokazać mężczyźnie, że jej zależy. Tak już jesteśmy dziwnie skonstruowani, że sami sobie wymyślamy problemy. Ale wiesz co? Ja na Twoim miejscu zajęłabym się najpierw, tym piciem "do odcinki". To kobiet do Ciebie przyciągać nie będzie, nawet na imprezach. Jesteś już na studiach, to nie gimnazjum, gdzie "mega kac i poimprezowa amnezja" na drugi dzień komuś imponuje. A kontakt internetowy z poznaną kobietą, potraktuj jako sposób na umówienie się na kolejne spotkanie. Jeśli do niego dojdzie, poznacie się lepiej, to i rozmowy przez neta nie będą napawać strachem przed odrzuceniem. Jeśli natomiast poznajesz kogoś przez internet, to nie udawaj nikogo,nie staraj się być bardziej dowcipny, bardziej na luzie... bądź sobą. To czy ktoś ma ochotę na kontynuowanie znajomości się czuje. Jeśli czujesz, że znajomość dobrze rokuje, to zaryzykuj. Nie będziesz później żałował zmarnowanej szansy.

3

Odp: Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Przede wszystkim należy nie wybiegać w przyszłość. Nie każda znajomość z dziewczyną musi dążyć do związku. Co za tym idzie nie trzeba się przejmować takimi rzeczami, że rozmowa się nie klei albo może dana dziewczyna Cię nie chce. Grunt to się nie wkręcać bez sensu w znajomość.

Odp: Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Rozdział IV "alkohol"
Chłopie zacznij z tym walczyć bo skończysz w rynsztoku. Na razie to jeszcze niby kontrolujesz. Ale jesteś na najlepszej drodze do alkoholizmu.
Rozdział V "dziewczyny"
Zacznij bywać w kręgach gdzie jest dużo dziewczyn (hobby, kluby, szkoła tańca itp). I rozmawiaj, ale bez parcia na związek.....ot tak swobodnie po koleżeńsku, to się wyrobisz i nie będziesz miał oporów.
I NIE PIJ !!!!

Odp: Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi, to na prawdę motywujące. Zdecydowanie macie rację z tym alkoholem, to pierwszy problem, który muszę definitywnie zakończyć. Powiem szczerze, że większość osób, na tym etapie nie dostrzegło by w tym problemu, powiedziałoby sobie "ot imprezowy chłopak jestem", ale trzeba myśleć długodystansowo.

Od paru dni piszę sobie z taką fajną, inteligentną dziewczyną przez internet. No i muszę powiedzieć, że rozmowa była całkiem fajna, na tyle że to ona sama następny raz napisała xd. W ogóle pierwszy raz miałem coś takiego, żeby przez kilka dni pisać z kimś non stop przez znaczną część dnia. Ciężko mi natomiast wyczuć moment, kiedy się umówić na ewentualne spotkanie, czy to już odpowiednia pora? Nie wspominając o tym, że coś ostatnio rozmowa się posypała, ale może być tak jak napisała Margolinka. Sam też nie jestem typem człowieka, który odpisuje 30 sekund po otrzymaniu wiadomości, z drugiej strony wysyłanie kilkunastu wiadomości na cały dzień to chyba trochę słabo. I jak tu znaleźć złoty środek...

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Paniczny strach przed napisaniem do dziewczyny i inne

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024