Cześć.
Od ponad roku jestem zakochany w swojej szefowej w pracy. Od tego czasu co dziennie gdy ją widze czuje się lepiej i jest mi nawet wesoło, i odczuwam też tak zwane motylki w brzuchu. Od jakiegoś czasu nasila mi się to coraz bardziej. Wystarczy, że ją zobaczę to od razu mam uczucie motylków w brzuchu. Zdarzało mi się, że przez to w pracy, nie wychodziło mi jak trzeba. Odczuwam też mocno pociągające perfumy od niej, czuję je bardzo mocno. Zapytałem kiedyś kolegę czy też on coś odczuwa - te zapachy, odpowiedział, że nie. Ale wiem, że mi i jemu i kilku innym kolegom z pracy bardzo się podoba ona.
Dzisiaj jednak przeżyłem apogeum, jak tylko ją zobaczyłem w pracy, coraz bardziej odczuwałem te motylki w brzuchu, coraz bardziej mi szalały, jeszcze jak ona używa tych perfum, jak to odczuwam to jeszcze bardziej potegują szalenie tych motylków.
Już nie mogłem wytrzymać z tego powodu, czułem cierpienie. Już chciałem iść do niej i powiedziec, że coś mi dolega i muszę iść do domu. Nie wiem co z tym dalej robic, mam tak dalej cierpieć i się z tym męczyć, bo cięzko się pracuje już mi z tego powodu. Rozumiem, gdyby to była szeregowa osoba jak ja, to może bym odważył się jej powiedzieć o swoich uczuciach, ale szefowa? To mnie hamuje.
Jednocześnie nie chciałbym stracić tej pracy i pracować gdzieś indziej. Ona sama jest już zaręczona, także już i tak wiem, że na pewno nie mam szans aby z nią być, czy chodżby coś na połączyło. Ale czy warto by było to powiedzieć do niej, swoje odczucia do niej?, czy by może to przeszło? Czy by to ją zaskoczyło? Czy zostawić jak jest i przejdzie to mi za rok, 2 może 10.
Dodam jeszcze, że to jedyna kobieta w życiu którą widząc na żywo, mam takie mocne motylki tak długo i tak naprawdę dniami i nocami myślę o niej.
Czy to tylko dlatego, że jest kobietą moich marzeń?
