Poczytaj tematy o przechodzonych związkach. Tam, gdzie ludzie po prostu się spotykają przez 10lat i związek się nie rozwija, tam szybko następuje jego rozkład. Związek musi się rozwijać.
"Właśnie o to chodzi żeby poza weekendami za sobą tęsknić bo wydaje mi się, że będzie właśnie taki fajny efekt ,,wyczekiwania" na wizytę z drugą osobą a nie jak w przypadku codziennych wizyt, po których to temat stanie się ,,oklepany" i szybciej dopadnie ta zwykła codzienność.
Ale kto tutaj zaraz mówi o przeprowadzaniu się do kogoś? przecież nigdzie nie jest napisane, że każdy związek musi się kończyć wspólnym zamieszkaniem a potem ślubem, dziećmi itp.
Przecież można być w związku np. kupę lat (nawet do końca życia) po prostu zwyczajnie się spotykając ale cały czas zachowując pierwotny system, że każdy mieszka u siebie (osobno) itp.
Przecież można chyba się spotykać z kobietą dajmy na to 10 lat i przez cały ten okres każdy będzie mieszkał u siebie, nie dajmy się zwariować "
Znam taki udany związek, trwa ze 3 lata, ale to są już ludzie dojrzali. Każdy z nich ma dorosłe już dzieci, on ma w swoim mieście firmę i bardzo dużo czasu spędza w delegacjach, ona pracę, gdzie chce dotrwać do emerytury i wnuka na miejscu. Odległość na 1,5 godziny drogi. Póki co ani on się nie może przenieść do niej, ani ona do niego, to zbyt skomplikowane. Poza tym on i tak jest w domu głównie w weekendy.
Młodzi tak nie funkcjonują.
177 2019-06-02 05:30:05 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-06-02 05:30:14)
Lecz ja nie mam z tym problemu, nie będę kłamał, że jestem taki czy owaki, zawsze będę starał się mówić prawdę a jak komuś nie będzie ona pasowała to już nie mój problem, ja sobie w życiu poradzę tak czy siak
zatem super;)
Dlatego fajnie by było jakby naprawdę jakaś dziewczyna była zainteresowana takim trybem aby wizyty były raz na te 5-6 dni bo wtedy byłby efekt takiego wyczekiwania na ten dzień spotkania i człowiek byłby bardziej nakręcony niż jakby miał się widywać z kimś codziennie, tak mi się wydaję
to też może być czasami prawda:) aczkolwiek w udanym związku zainteresowanie sobą może być nieustanne, niezależnie czy zamieszkanie jest wspólne czy osobne, poza tym całego czasu i tak nie spędza się razem - każdy ma własną pracę, rozrywki, zainteresowania, więc nieraz tego czasu jest nawet za mało bo np. zostają tylko wieczory i weekendy.
mallwusia napisał/a:jeżeli kogoś bardzo polubisz i zakochacie się ze wzajemnością, to poza weekendami będziecie tęsknić i odległość będzie coraz większą przeszkodą, wraz ze wzrostem waszego zaangażowania.
Ponadto będzie przeszkodą, aby się poznawać ot tak, w codziennym życiu, a nie tylko na starannie aranżowanych weekendowych randkach.
Dlatego nie jest dziwne, że żadna dziewczyna nie będzie zainteresowana takim związkiem, za wyjątkiem tych, które się naprawdę mocno zauroczą, ale i one będą chciały zmienić szybko ten uciążliwy stan rzeczy. Wtedy jest problem, kto się do kogo przeprowadza, kto zostawia daleko swoją rodzinę i znajomych i dla miłości zaczyna życie w nowym miejscu.Właśnie o to chodzi żeby poza weekendami za sobą tęsknić bo wydaje mi się, że będzie właśnie taki fajny efekt ,,wyczekiwania" na wizytę z drugą osobą a nie jak w przypadku codziennych wizyt, po których to temat stanie się ,,oklepany" i szybciej dopadnie ta zwykła codzienność.
Ale kto tutaj zaraz mówi o przeprowadzaniu się do kogoś? przecież nigdzie nie jest napisane, że każdy związek musi się kończyć wspólnym zamieszkaniem a potem ślubem, dziećmi itp.
Przecież można być w związku np. kupę lat (nawet do końca życia) po prostu zwyczajnie się spotykając ale cały czas zachowując pierwotny system, że każdy mieszka u siebie (osobno) itp.
Przecież można chyba się spotykać z kobietą dajmy na to 10 lat i przez cały ten okres każdy będzie mieszkał u siebie, nie dajmy się zwariować
To co tu opisujesz, co by Ci odpowiadało koło związku nawet nie stało, bardziej pasowałoby do tego określenie układ na przykład.
W sumie to zauważyłem, że cokolwiek bym nie napisał to praktycznie każdy tutaj równa mnie do parteru.
Nie ważne co wymyślę, napiszę to już masa argumentów, że bawię się w jakieś dziecinady a nie dorosłe rzeczy.
Ew. użytkownik nudny.trudny w miarę po połowie się jakoś zgadza z tym co piszę a reszta od razu stawia moje wypowiedzi do pionu
Może faktycznie wymyślam jakieś głupoty nie mające związku z codziennym funkcjonowaniem ludzi.
Gadam o jakichś związkach na weekendy gdzie to normalnie tak nie wygląda, może bardziej by mi pasował jakiś układ aniżeli normalna relacja? Bo tak daję jakieś pomysły a koniec końców się okazuje, że jednak wypisuje jakieś wymyślane głupoty.
Zresztą jak idę sobie po parku albo po mieście, zwłaszcza teraz jak się robi ciepło i ludzie wychodzą na ulice to jak sobie popatrzę na te pary a potem spojrzę na siebie to normalnie... jakaś przepaść jest, zupełnie dwa różne światy jakbym zupełnie do tego nie pasował no i jeszcze ta niepełnosprawność.
Siedziałem na tych tinder i innych rzeczach dwa lata ani razu nie udało mi się skleić jakiejś normalnej rozmowy a potem znajomy mi powiedział, że co miesiąc sobie tam znajduje inną dziewczynę normalnie byłem w szoku, że mu tak gładko idzie a ja po 2 latach z wynikiem 0, może faktycznie ten cały temat jest bez sensu tylko zawracam ludziom dupę bo jak na to wszystko patrzę z dystansu to faktycznie powinienem iść gdzieś w jakieś książki, sklejanie statków z drewna a nie tam się pchać w dziewczyny, czy jakieś związki śluby itp.
Po prostu rób... nie myśl i nie rozkminiaj.
Po prostu rób... nie myśl i nie rozkminiaj.
W punkt! Jak się Rumunski_Zolnierz zakocha, to i myślenie mu się zupełnie przestawi .

Dzieląc się swoją opinią pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi drugi człowiek. Hejt może ranić!
"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
Burzowy napisał/a:Po prostu rób... nie myśl i nie rozkminiaj.
W punkt! Jak się Rumunski_Zolnierz zakocha, to i myślenie mu się zupełnie przestawi
.
A tu pełna zgoda
Po prostu rób... nie myśl i nie rozkminiaj.
Za dużo myślę i to jest prawdziwy problem, wszystko rozkładam na czynniki pierwsze i kombinuje, nie raz jak mam jakieś rozkminy to się budzę o 4 rano i myślę o danej rzeczy zamiast po prostu wrzucić na luz i na spokojnie jakoś się zabrać do tematu.
Burzowy napisał/a:Po prostu rób... nie myśl i nie rozkminiaj.
W punkt! Jak się Rumunski_Zolnierz zakocha, to i myślenie mu się zupełnie przestawi
.
Olinka napisał/a:W punkt! Jak się Rumunski_Zolnierz zakocha, to i myślenie mu się zupełnie przestawi
.
A tu pełna zgoda
Najpierw to bym musiał się w ogóle zakochać, a tak najpierw najpierw to musiałbym pewnie kogokolwiek do tego znalezć - i tu Was mam, haha
Właśnie zauważyłem, że nie mam żadnego statku z drewna do sklejania to wpadłem na pomysł, że może znowu zainstalowałbym jakiegoś Tinder czy coś w tym stylu i zabrał się do tego jakoś na poważnie z Waszymi radami, mam nadzieję, że to będzie ok.
Rumuński_żołnierz - Taki nick, a tutaj tej dyscyplinarki nie widzę
Żołnierz ma robić swoje, bo przy braku zdecydowania towarzysze mogą paść przegrać mecz... nie wiem czy grałeś w ASG, ale polecam
Rób to co uważasz za słuszne - jeżeli widzisz dystans, czujesz się wyobcowany... wycofaj się i podbuduj swoją pewność siebie.
Znajdź typowe pasje, o których bez problemu będziesz mógł mówić... poszukaj klubów gier, żeby z towarzystwem pograć (i przy okazji może i jakaś panna się trafi).
Praca organiczna mój drogi - nie próbuj zbudować domu zaczynając od dachu.
Patrząc na zidiocenie społeczeństwa, to nie ma w tym nic dziwnego.
Wrócę jeszcze do tego posta, a w zasadzie jego fragmentu:
Może faktycznie wymyślam jakieś głupoty nie mające związku z codziennym funkcjonowaniem ludzi.
Gadam o jakichś związkach na weekendy gdzie to normalnie tak nie wygląda, może bardziej by mi pasował jakiś układ aniżeli normalna relacja? Bo tak daję jakieś pomysły a koniec końców się okazuje, że jednak wypisuje jakieś wymyślane głupoty. (...)Siedziałem na tych tinder i innych rzeczach dwa lata ani razu nie udało mi się skleić jakiejś normalnej rozmowy a potem znajomy mi powiedział, że co miesiąc sobie tam znajduje inną dziewczynę normalnie byłem w szoku, że mu tak gładko idzie a ja po 2 latach z wynikiem 0, może faktycznie ten cały temat jest bez sensu tylko zawracam ludziom dupę bo jak na to wszystko patrzę z dystansu to faktycznie powinienem iść gdzieś w jakieś książki, sklejanie statków z drewna a nie tam się pchać w dziewczyny, czy jakieś związki śluby itp.
Moim zdaniem masz prawo do własnych oczekiwań, nawet jeśli dla większości z nas mogą być one niezrozumiałe czy nawet dziwne, ale jesteśmy różni, a to jest Twoje życie i wyłącznie Twoja decyzja co z nim zrobisz i jakie poniesiesz ewentualne konsekwencje. Jeśli czujesz, że czegoś nie chcesz, bo Cię to unieszczęśliwi, to się w to nie pchaj, ale też powinieneś być szczery w stosunku do drugiej osoby, bo to też nie może z kolei odbywać się kosztem jej szczęścia.
Podstawowy problem jest jednak taki, że w ten sposób ogromnie zawężasz sobie grono osób, które potencjalnie mogłyby Cię zainteresować i z którymi mógłbyś stworzyć związek. To dlatego albo musisz znaleźć kogoś z podobnym do Twojego spojrzeniem na jego (związku) model, albo iść na kompromisy, albo zostać samemu. Co prawda realizując opcję numer jeden masz szansę 'dostać' dokładnie to, czego potrzebujesz, przynajmniej na dzień dzisiejszy, ale może być ona bardzo, bardzo trudna do spełnienia, a nie wiem czy w ogóle możliwa, jednak to dwójka wydaje się najbardziej sensowna. Poza tym nie jest powiedziane, że jak już trochę bardziej zejdziesz na ziemię, to w końcu nie stwierdzisz, że to czego od związku oczekuje większość z nas ma jednak sens.
Dlaczego tak uważam? Bo znam takie osoby, które twierdziły, że na związek nie mają czasu, że będzie je ograniczał, odbierał swobodę w dysponowaniu dniem (bo przecież praca, hobby, znajomi...), że coś tam jeszcze, że dobrze jakby ktoś był, ale nie było go za dużo. Jednak tylko do czasu, bo kiedy w końcu poznały tę właściwą osobę, to samo życie ten pogląd zweryfikowało i ciągle im było/jest mało .

Dzieląc się swoją opinią pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi drugi człowiek. Hejt może ranić!
"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
rozumiem że interesujesz się statkami z drewna, kiedyś próbowałem takie robić, ale z plastiku wychodziły mi lepiej (w dodatku mowa o gotowych częściach) więc podziwiam:) dość często zgadzam się z Tobą ponieważ w wielu rzeczach myślisz podobnie do mnie, ale staram się też pokazać inny punkt widzenia, inne rozwiązanie niż takie które zauważasz, zresztą post głównej redaktor jest dobry. Jeśli masz chęć na działania na portalach, oczywiście możesz próbować, aczkolwiek jest więcej ciekawych miejsc gdzie można kogoś poznać:)
Rumuński_żołnierz - Taki nick, a tutaj tej dyscyplinarki nie widzę
Żołnierz ma robić swoje, bo przy braku zdecydowania towarzysze mogą paść przegrać mecz... nie wiem czy grałeś w ASG, ale polecamRób to co uważasz za słuszne - jeżeli widzisz dystans, czujesz się wyobcowany... wycofaj się i podbuduj swoją pewność siebie.
Znajdź typowe pasje, o których bez problemu będziesz mógł mówić... poszukaj klubów gier, żeby z towarzystwem pograć (i przy okazji może i jakaś panna się trafi).
Praca organiczna mój drogi - nie próbuj zbudować domu zaczynając od dachu.
No widzisz, nick powinien być bardziej typu Rumunski_Dezerter albo partyzant czy coś w tym stylu ale nie chce już mi się pisać o zmianę nazwy
Nie grałem w ASG ale fajnie to wygląda, podobno jest to strasznie wyczerpujące ale również daje mnóstwo frajdy.
Dokładnie tak jak mówisz, trzeba robić wszystko po kolei, akurat mam znajomych, z którymi tam się widuję raz/dwa w miesiącu i jakoś tam sobie organizujemy czas tak więc jest naprawdę duży skok w tym temacie ponieważ wcześniej było kompletne 0, widzę zmiany z roku na rok i pomalutku zaczyna wszystko iść w dobrym kierunku z czego się bardzo cieszę ale jeszcze sporo jest do przerobienia.
Moim zdaniem masz prawo do własnych oczekiwań, nawet jeśli dla większości z nas mogą być one niezrozumiałe czy nawet dziwne, ale jesteśmy różni, a to jest Twoje życie i wyłącznie Twoja decyzja co z nim zrobisz i jakie poniesiesz ewentualne konsekwencje. Jeśli czujesz, że czegoś nie chcesz, bo Cię to unieszczęśliwi, to się w to nie pchaj, ale też powinieneś być szczery w stosunku do drugiej osoby, bo to też nie może z kolei odbywać się kosztem jej szczęścia.
Podstawowy problem jest jednak taki, że w ten sposób ogromnie zawężasz sobie grono osób, które potencjalnie mogłyby Cię zainteresować i z którymi mógłbyś stworzyć związek. To dlatego albo musisz znaleźć kogoś z podobnym do Twojego spojrzeniem na jego (związku) model, albo iść na kompromisy, albo zostać samemu. Co prawda realizując opcję numer jeden masz szansę 'dostać' dokładnie to, czego potrzebujesz, przynajmniej na dzień dzisiejszy, ale może być ona bardzo, bardzo trudna do spełnienia, a nie wiem czy w ogóle możliwa, jednak to dwójka wydaje się najbardziej sensowna. Poza tym nie jest powiedziane, że jak już trochę bardziej zejdziesz na ziemię, to w końcu nie stwierdzisz, że to czego od związku oczekuje większość z nas ma jednak sens.
Dlaczego tak uważam? Bo znam takie osoby, które twierdziły, że na związek nie mają czasu, że będzie je ograniczał, odbierał swobodę w dysponowaniu dniem (bo przecież praca, hobby, znajomi...), że coś tam jeszcze, że dobrze jakby ktoś był, ale nie było go za dużo. Jednak tylko do czasu, bo kiedy w końcu poznały tę właściwą osobę, to samo życie ten pogląd zweryfikowało i ciągle im było/jest mało.
Bardzo ciekawe rzeczy piszesz, zawsze mam tak, że jak czytam Twoje posty to mam wrażenie, że nagle wszystko się robi jakieś takie proste i bardzo logiczne, jakby problemu w ogóle nie było.
Tak jakby żołnierz był na polu walki, wszędzie granaty czołgi i nagle zjawia się taki człowiek, który spokojnie z uśmiechem powie, że tam jest schron i można się uchronić przed bombą a tam jest apteczka w razie czego itp.
No dokładnie jest tak jak piszesz ja tutaj już więcej nic nie skleję w Twojej wypowiedzi.
Każdy ma prawo do własnych ,,dziwactw" ale im więcej ich jest tym możliwości się zamykają, najlepiej być w sumie takim uniwersalnym bo im więcej rygorów i nakazów tym mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu w temacie. W sumie racja, że ,,dwójka" jest najbardziej normalną opcją, trzeba w życiu iść na jakieś kompromisy, inaczej zostaje się starym zatwardziałym kawalerem, który nie ustąpi w zdaniu nawet na krok
Dziewczyna może tam sobie od czasu do czasu coś golnąć, nawet możemy się widywać częściej niż weekendy ale... papierosów i tak nie zaakceptuję, koniec kropka
Ja od dzisiaj zabrałem się za ,,szukanie" zobaczymy co z tego wyjdzie.
rozumiem że interesujesz się statkami z drewna, kiedyś próbowałem takie robić, ale z plastiku wychodziły mi lepiej (w dodatku mowa o gotowych częściach) więc podziwiam:) dość często zgadzam się z Tobą ponieważ w wielu rzeczach myślisz podobnie do mnie, ale staram się też pokazać inny punkt widzenia, inne rozwiązanie niż takie które zauważasz, zresztą post głównej redaktor jest dobry. Jeśli masz chęć na działania na portalach, oczywiście możesz próbować, aczkolwiek jest więcej ciekawych miejsc gdzie można kogoś poznać:)
W sumie to nigdy nie kleiłem statków z drewna, tylko tak podałem jako przykład nowego zainteresowania podczas nadmiernego singielstwa
Kiedyś kleiłem modele ale nie były z drewna tylko jakieś inne bzdurki i było to bardzo dawno temu, również polecam bo jest to super forma na spędzanie wolnego czasu.
Zaczynam szukać na jakichś portalach właśnie tylko, że tym razem zabieram się za to zupełnie inaczej, mam zupełnie inną taktykę, zobaczymy co z tego wyjdzie
W sumie to nigdy nie kleiłem statków z drewna, tylko tak podałem jako przykład nowego zainteresowania podczas nadmiernego singielstwa
Kiedyś kleiłem modele ale nie były z drewna tylko jakieś inne bzdurki i było to bardzo dawno temu, również polecam bo jest to super forma na spędzanie wolnego czasu.
Zaczynam szukać na jakichś portalach właśnie tylko, że tym razem zabieram się za to zupełnie inaczej, mam zupełnie inną taktykę, zobaczymy co z tego wyjdzie
super;) czyli chyba z plastiku, też miałem, jakieś XX wieczne okręty wojenne, albo XVIII wieczne żaglowce:) zatem spróbuj zastosować w praktyce Twoją taktykę (to jak opis działań wojennych) i napisz jak było:D ja niedługo napiszę u siebie aktualizację, jeśli wystarczy mi czasu odniosę się też do Twojego tematu.
Ze względu na nieregulaminowy link to nie jestem w stanie sprawdzić tego co wysłałeś :D ew. mógłbyś przekopiować to co tam było napisane i wkleić tutaj ale jednocześnie samemu trochę przerobić by nie było plagiatu łamiącego regulaminu :)
JA mam "przerobić listę emocji"? Dobre, dobre :D
Link nie mógl być lepiej opisany. Po wpisaniu w wyszukiwarkę "lista emocji" na pewno byś miał duży wybór. Traktuję to zatem jako unik z Twojej strony, żeby nie zgłębiać tego tematu.
Nie lepiej powiedzieć wprost, że nie chce Ci się czytać jakichś bzdetów (z Wikipedii btw)?
Wiesz... To, że wzbudzam pozytywne emocje u kobiety przez 5-10 minut rozmowy w pracowniczej kuchni to nie oznacza, że w związku miałaby ze mną tak cały czas.
Niewątpliwy osobisty sukces z pozbyciem się jąkania i nieśmiałości względem kobiet również osiągnąłeś dzięki takiemu pomniejszania/negowania swoich zalet i mniejszych, pośrednich sukcesików?
Niestety nie mogę się z Tobą do końca zgodzić.
Ok, przyjmuję do wiadomości.
p.s. Ale popracuj jednak nad kondycją, jak chcesz robić "coś" z dziewczyną, to naprawdę się przyda;)
Bardzo ciekawe rzeczy piszesz, zawsze mam tak, że jak czytam Twoje posty to mam wrażenie, że nagle wszystko się robi jakieś takie proste i bardzo logiczne, jakby problemu w ogóle nie było.
Tak jakby żołnierz był na polu walki, wszędzie granaty czołgi i nagle zjawia się taki człowiek, który spokojnie z uśmiechem powie, że tam jest schron i można się uchronić przed bombą a tam jest apteczka w razie czego itp.
No dokładnie jest tak jak piszesz ja tutaj już więcej nic nie skleję w Twojej wypowiedzi.
Każdy ma prawo do własnych ,,dziwactw" ale im więcej ich jest tym możliwości się zamykają, najlepiej być w sumie takim uniwersalnym bo im więcej rygorów i nakazów tym mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu w temacie. W sumie racja, że ,,dwójka" jest najbardziej normalną opcją, trzeba w życiu iść na jakieś kompromisy, inaczej zostaje się starym zatwardziałym kawalerem, który nie ustąpi w zdaniu nawet na krok
Dziewczyna może tam sobie od czasu do czasu coś golnąć, nawet możemy się widywać częściej niż weekendy ale... papierosów i tak nie zaakceptuję, koniec kropka
Ja od dzisiaj zabrałem się za ,,szukanie" zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dziękuję, to miłe . I cieszę się, że coś z tego wynosisz, a choć mam nadzieję, że nawet jeśli nie uda nam się zupełnie uchronić Cię przed tymi wszystkimi granatami (tak przy okazji, to brawo za bardzo fajny, obrazowo przedstawiony opis
), to przynajmniej niech te odniesione rany będą jak najmniej dotkliwe.
Niewątpliwy osobisty sukces z pozbyciem się jąkania i nieśmiałości względem kobiet również osiągnąłeś dzięki takiemu pomniejszania/negowania swoich zalet i mniejszych, pośrednich sukcesików?
To jest bardzo ważna uwaga.
Dlaczego zamiast skupiać się i cieszyć tym, co Ci się udaje, tak bardzo umniejszasz wszelkie swoje osiągnięcia, a nawet drobne sygnały świadczące, że jak najbardziej masz co zaproponować drugiej osobie? Sam sobie w ten sposób robisz krzywdę.
Już pisałam, że ogólnie wydajesz się być całkiem ogarnięty, zdeterminowany w zdobywaniu określonych przez siebie celów, masz do siebie dystans, z Twoich wypowiedzi przebija inteligentne poczucie humoru. Na moje oko to jest całkiem sporo. Więcej wiary w siebie proszę, a na pewno pracy nad poczuciem własnej wartości. To na pewno nie stanie się z dnia na dzień, bo budowanie pewności siebie bywa ciężką harówką, ale małymi kroczkami masz szansę dojść w końcu do celu. Ważne, abyś szedł we właściwym kierunku i zaczął zauważać nawet te drobne sytuacje czy zachowania, na których możesz się oprzeć. Myśląc w ten sposób kiedyś sam się przekonasz, że z czasem z małych kamyczków, będących składnikiem fundamentu, powstanie całkiem solidny filar .

Dzieląc się swoją opinią pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi drugi człowiek. Hejt może ranić!
"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
super;) czyli chyba z plastiku, też miałem, jakieś XX wieczne okręty wojenne, albo XVIII wieczne żaglowce:) zatem spróbuj zastosować w praktyce Twoją taktykę (to jak opis działań wojennych) i napisz jak było:D ja niedługo napiszę u siebie aktualizację, jeśli wystarczy mi czasu odniosę się też do Twojego tematu.
No dokładnie kiedyś się sklejało takie różne plastikowe zabawki, dużo frajdy przy tym było bo człowiek nie miał zdolności manualnych i połowa modelu była upaćkana klejem
Widziałem właśnie, że coś tam wspomniałeś w swoim temacie o tym randkowaniu.
W sumie napisałem tam już o swoich sukces...ywnych porażkach
No ale to dopiero 2gi czy tam 3ci dzień to też nie ma co oczekiwać jakichś kokosów, zresztą nie od razu Rzym zbudowano i takie tam.
Dopiero po wakacjach może coś więcej na ten temat napiszę ale na razie jakoś zbytnio temat nie rokuje, zobaczymy.
JA mam "przerobić listę emocji"? Dobre, dobre
Link nie mógl być lepiej opisany. Po wpisaniu w wyszukiwarkę "lista emocji" na pewno byś miał duży wybór. Traktuję to zatem jako unik z Twojej strony, żeby nie zgłębiać tego tematu.
Nie lepiej powiedzieć wprost, że nie chce Ci się czytać jakichś bzdetów (z Wikipedii btw)?
Skoro wpisany link został usunięty z powodu łamania regulaminu to tylko zasugerowałem, że wkleisz tę listę tutaj na forum skoro znalazłeś taką super stronę wartą uwagi i byłem przekonany, że być może to zrobisz ale do tego jednak nie doszło i przez to teraz piszesz, że ja robię jakieś uniki
Myślałem, że masz jakąś naprawdę dobrą stronę z tymi emocjami i tu nie chodziło o to żebym wpisał coś w google i wszedł na pierwszą lepszą stronę aby odbębnić temat no ale ok.
p.s. Ale popracuj jednak nad kondycją, jak chcesz robić "coś" z dziewczyną, to naprawdę się przyda;)
No ja rozumiem ale u mnie kondycyjnie raczej nie jest zle, jestem wysoki i szczupły, trochę sportu też tam zażywam więc jakimś trupem pod względem wydajności nazwać mnie nie można
Zresztą na razie jestem na innym etapie niż robienie ,,coś" z dziewczyną tak więc z tym to może pózniej.
Naprędce napisał/a:Niewątpliwy osobisty sukces z pozbyciem się jąkania i nieśmiałości względem kobiet również osiągnąłeś dzięki takiemu pomniejszania/negowania swoich zalet i mniejszych, pośrednich sukcesików?
To jest bardzo ważna uwaga.
Dlaczego zamiast skupiać się i cieszyć tym, co Ci się udaje, tak bardzo umniejszasz wszelkie swoje osiągnięcia, a nawet drobne sygnały świadczące, że jak najbardziej masz co zaproponować drugiej osobie? Sam sobie w ten sposób robisz krzywdę.Już pisałam, że ogólnie wydajesz się być całkiem ogarnięty, zdeterminowany w zdobywaniu określonych przez siebie celów, masz do siebie dystans, z Twoich wypowiedzi przebija inteligentne poczucie humoru. Na moje oko to jest całkiem sporo. Więcej wiary w siebie proszę, a na pewno pracy nad poczuciem własnej wartości. To na pewno nie stanie się z dnia na dzień, bo budowanie pewności siebie bywa ciężką harówką, ale małymi kroczkami masz szansę dojść w końcu do celu. Ważne, abyś szedł we właściwym kierunku i zaczął zauważać nawet te drobne sytuacje czy zachowania, na których możesz się oprzeć. Myśląc w ten sposób kiedyś sam się przekonasz, że z czasem z małych kamyczków, będących składnikiem fundamentu, powstanie całkiem solidny filar
.
Ja się z tym zgadzam, że trzeba doceniać to co już tam gdzieś się osiągnęło to fakt ale po prostu tu nie chodzi o to, że ja niby jestem jakiś maczo i to umniejszam.
Zauważam, że inni faceci mają znacznie więcej do zaoferowania niż ja, bo co z tego, że coś tam fajnie porozmawiam jak poza tym nie będzie jakichś fajerwerków?
Okej coś tam się udało, nie jąkam się już i mogę normalnie porozmawiać, no super okej z tym się zgadzam ale do upieczenia tego chleba jeszcze dużo brakuje, lata mijają, potrzeby jakie były takie są i tak to się kręci.
Gdzieś czytałem, że najgorzej jest do 30 r.ż. bo wtedy człowiek biologicznie z roku na rok ma ciśnienie wewnętrzne na znalezienie drugiej połówki, podobno w wieku 30 lat jest już kulminacja i wtedy najbardziej w człowieku odzywają się te wszystkie braki spowodowane wiecznym singielstwem ale po tym okresie ponoć z roku na rok już to wszystko zaczyna puszczać i już człowiek nie ma takiego parcia na związki jak wcześniej, zobaczymy czy to prawda
Legionisto - w sprawie zajęć jak coś to PMkę wysłałem parę dni temu
Patrząc na zidiocenie społeczeństwa, to nie ma w tym nic dziwnego.
Post z serii ,,podrywamy"
Tak nawiązując do moich ,,podrywów":
Czasami sprzedaje pewnie rzeczy na internecie
W ogłoszeniach mam, że istnieje możliwość odbioru osobistego.
Siedzę sobie fajnie, dzwoni telefon, w głosie słyszę, że jakaś młoda kobieta pyta się czy produkt jeszcze jest aktualny bo jak tak to chciałaby podjechać i kupić
No to ja mówię, że jasne można podjechać itp.
Pomyślałem sobie, że z głosu fajna to może jakby wizualnie też wpadłaby mi w oko to już zacznę coś kręcić, no bo numer mam, ona mój też no to tylko trzeba znalezc jakiś pretekst no ale dobra nie ma co się napalać bo nawet na oczy ją nie widziałem.
Minęło kilka godzin, przyjechała po odbiór osobisty, poszedłem do niej, widzę, że fajna babka to pomyślałem sobie: ,,skoro jest okazja, to trzeba chociaż spróbować"
No ale wiadomo nie będę mówił wprost żeby się umówić czy coś tylko tak dyskretnie chciałem zrobić coś w stylu: ,,niech mi pani jeszcze wyśle SMS czy na pewno wszystko działa" no i potem krok po kroczku wiadomo byłem już gotowy.
No i tak sobie rozmawiamy a ona nagle mówi, że... kupuje ten przedmiot dla swojego chłopaka...
Koniec historii jak zwykle zajęta.
Pozdrawiam, miłego wieczoru.
Żołnierzu
jeżeli kogoś bardzo polubisz i zakochacie się ze wzajemnością, to poza weekendami będziecie tęsknić i odległość będzie coraz większą przeszkodą, wraz ze wzrostem waszego zaangażowania.Ponadto będzie przeszkodą, aby się poznawać ot tak, w codziennym życiu, a nie tylko na starannie aranżowanych weekendowych randkach.
Dlatego nie jest dziwne, że żadna dziewczyna nie będzie zainteresowana takim związkiem, za wyjątkiem tych, które się naprawdę mocno zauroczą, ale i one będą chciały zmienić szybko ten uciążliwy stan rzeczy. Wtedy jest problem, kto się do kogo przeprowadza, kto zostawia daleko swoją rodzinę i znajomych i dla miłości zaczyna życie w nowym miejscu.
dokładnie taka sytuacja:
mallwusia napisał/a:Żołnierzu
jeżeli kogoś bardzo polubisz i zakochacie się ze wzajemnością, to poza weekendami będziecie tęsknić i odległość będzie coraz większą przeszkodą, wraz ze wzrostem waszego zaangażowania.Ponadto będzie przeszkodą, aby się poznawać ot tak, w codziennym życiu, a nie tylko na starannie aranżowanych weekendowych randkach.
Dlatego nie jest dziwne, że żadna dziewczyna nie będzie zainteresowana takim związkiem, za wyjątkiem tych, które się naprawdę mocno zauroczą, ale i one będą chciały zmienić szybko ten uciążliwy stan rzeczy. Wtedy jest problem, kto się do kogo przeprowadza, kto zostawia daleko swoją rodzinę i znajomych i dla miłości zaczyna życie w nowym miejscu.
dokładnie taka sytuacja:
Przeczytałem ten temat ale jest on na tyle specyficzny, że pomiędzy nim a jego dziewczyną dzieli ich bite 200 km.
Mi bardziej chodziło o sytuację typu gdzie dziewczyna byłaby w innym mieście jakieś kilkanaście km gdzie można nawet rowerem podjechać
Ale morał z tego jest taki, że tak czy siak najlepiej szukać dziewczynę, która mieszka najbliżej a kwestie częstotliwości spotkań ugadać osobno.
W dniu dzisiejszym mijają pełne 4 lata od momentu powstania tego tematu
W sumie niedawno zauważyłem, że zbliża się rocznica więc postanowiłem dzisiaj coś napisać. Co prawda ten temat nie jest tak popularny jak pozostałe, które mają po kilkadziesiąt stron (jak nie lepiej) i nie ma co się dziwić, że został wypalony bo tych smętów, które opisuję nawet sam czasami nie mam ochoty czytać, ale niech będzie traktowany jak to było wcześniej z góry założone – jako pamiętnik.
Swego czasu myślałem o tym aby zostać księdzem ponieważ miałbym już spokój jeżeli chodzi o te całe ,,związki” itp. Nikt by się nie pytał czemu nie mam żony no bo wiadomo, że księża nie mogą. Stwierdziłem, że moje poglądy różnią się od tych, które są głoszone w KK dlatego raczej pomysł w dłuższej perspektywie czasu by nie wypalił, a szkoda.
Mimo tego, że mam na karku już 25 lat to również uświadomiłem sobie, że nigdy nie trzymałem dziewczyny za rękę, mało tego – nigdy nie byłem w związku – a na dodatek – mimo swojego wieku nigdy nie miałem nawet koleżanki (nie mówiąc w ogóle o przyjaciółce).
Ktoś może pomyśleć, że jak to możliwe nie mieć koleżanki ani teraz ani w przeszłości?
Pożyczanie zeszytu czy długopisu dziewczynom w czasach szkolnych raczej nie można nazwać koleżeństwem. Dawanie notatek na uczelni czy mówienie na szybko o czym były poprzednie wykłady też nie można nazwać koleżeństwem. Dla mnie mieć koleżankę to wspólne wychodzenie gdzieś, spotykanie się w wolnym czasie, na spacer, kino, jakieś wspólne aktywne spędzanie czasu ale nigdy czegoś takiego w moim życiu nie było.
No i co tu dużo mówić tak jak chodziłem sam na wesela bez osoby towarzyszącej tak chodzę dalej, już nawet nie pytają dlaczego znowu przyszedłem sam na wesele, chyba dali już sobie spokój W sumie taka ciekawostka bo ostatnimi czasy udało mi się poznać ileś tam kobiet, sam nie wiem jak do tego doszło.
Nie wiem jak to jest zrobione na tym świecie ale 70-80% z tych dziewczyn jest zajęta/zaklepana na ,,dzień dobry”. No co nie poznaję jakiejś nowej to albo ma chłopaka albo jest na etapie ,,kręcenia” z jakimś innym a nawet jak się wydaje być singielką to nagle coś gada o swoim wieczorze panieńskim, mam wrażenie, że wolnych dziewczyn po prostu już nie ma.
Jeżeli już jakimś dziwnym cudem się trafi jakaś wolna dziewczyna to niestety ale zawsze, zawsze musi być coś nie tak, np.:
Duża różnica wieku
Samotne matki
Dziewczyna pali papierosy (nie toleruję smrodu, raka, chorób układu krążenia oraz wyniszczenia własnego organizmu)
Branie narkotyków (!)
Pomiędzy mną a dziewczyną jest naprawdę ładne kilkadziesiąt kilogramów różnicy
Różnica ,,światów” - dziewczyna jest fanką metalu/punk, słucha tej muzyki na okrągło, non-stop koncerty tego typu, pokój w plakatach metallica, do tego specyficzny ubiór – po prostu jesteśmy z innych bajek
Dziewczyny, których jedynym sensem życia jest upijanie się w 4 litery do nieprzytomności co weekend
No ale nawet jeżeli jakimś cudem trafi się samotna dziewczyna, która jest w miarę normalna to się okazuje, że albo w ogóle nie jest mną zainteresowana (nawet nie patrzy na mnie gdy do niej mówię), albo nie jestem kompletnie w jej typie (i vice versa). Ja naprawdę nie jestem wybredny, nie szukam modelki, dziewczyna może mieć parę kilogramów więcej, nawet mi się to podoba (serio), ale parę kg to nie znaczy 50kg więcej, ja jakoś dbam o swoje ciało codziennie więc chyba mam prawo wymagać podobnej rzeczy – sprawiedliwe.
Czyli podsumowując:
80% zajętych, zostaje 20% wolnych
z tych 20% wolnych jakieś 18% to dziewczyny, które wymieniłem w punktach powyżej, czyli narkomanki, imprezowiczki, zbyt duża różnica wieku, samotne matki, palenie papierosów itp.
No to z tych wszystkich kobiet zostaje jakieś 2% z czego 1,5% to kobiety, które w ogóle nie są mną zainteresowane, po prostu 0 jakiejkolwiek reakcji na moją osobę.
Czyli zostaje jakieś 0,5%, które mogłyby być moimi potencjalnymi partnerkami – tylko, że one chyba chowają się gdzieś w lesie bo nie mogę ich znaleźć.
Mało tego – pamiętam, że również na studiach była podobna sytuacja
Na uczelni 80% kobiet miało chłopaka albo już z kimś kręciła
Pozostałe ,,wolne” nie były kompletnie zainteresowane, tak jakbym nie istniał nawet gdy człowiek zwracał się do takiej dziewczyny wprost.
Mam kilku kolegów, którzy są ode mnie młodsi. Oni zmieniają dziewczyny jak rękawiczki i ich telefony non-stop brzęczą od powiadomień, co chwila chodzą na jakieś randki, zapraszają dziewczyny do siebie itp. Kiedyś myślałem aby się ich zapytać jak oni to robią, że mają takie powodzenie ale z drugiej strony stwierdziłem, że tego nie zrobię.
No bo skoro ja starszy miałbym się spytać młodszego jak ,,wyrywać” to automatycznie byłoby coś nie tak, na starcie straciłbym pozycję w grupie jako ten starszy rocznikiem, bardziej doświadczony itp. To młody łepek powinien się pytać starszego o porady w tych tematach a nie na odwrót bo to wygląda komicznie.
W sumie też tak sobie myślałem, że nawet jakbym miał dziewczynę to nie mógłbym np. jej przytulić albo pocałować przy znajomych.
Nie wiem dlaczego ale miałbym jakieś tego typu opory i ja wiem to już teraz, że gdyby człowiek siedział gdzieś w towarzystwie to po prostu nie potrafiłby tego zrobić.
Najgorszy okres dnia to gdy kładę się spać wtedy odpalają mi się same czarne myśli. Jak w dzień jest dobrze to przed snem normalnie jakieś cyrki, mam same złe wizje.
Przykładowo, że ciężarówka rozjedzie mnie na drodze i będę sparaliżowany do końca życia, bądź jadąc samochodem ktoś nagle z naprzeciwka uderzy we mnie albo podbiegnie ze strzykawką i mi coś wstrzyknie nią i ucieknie sobie, do tego mam paranoję, że jak gdzieś się skaleczę i lekko leci mi krew to od razu myślę, że mogłem się przez to zarazić HIV i też o tym myślę, że np. na jakimś szkle czy na czymś mogły być tego typu choroby i właśnie może je złapałem przez lekkie zadrapanie i że jestem nosicielem jakiejś choroby, którą kiedyś złapałem a objawów nie widać i nie jestem tego nawet świadomy. Myśli typu, że może niedługo zachoruję na raka i umrę w męczarniach. Do tego tymi wieczorami mam non-stop myśli, że z dnia na dzień mnie wyrzucą z pracy, że nie będę mieć przez to pieniędzy w przyszłości. Mam myśli, że wybuchnie jakiś konflikt, wojna i wezmą mnie do armii gdzieś na froncie zasztyletują albo zabiorą do niewoli i będą mnie torturować. Zaśnięcie przed drugą w nocy graniczy z cudem. Same najgorsze wizje jak tak dalej będzie to w wieku 40 lat zamkną mnie w wariatkowie.
Nie wiem czemu znowu się tak rozpisałem, niepotrzebnie, szczerze mówiąc nawet mi by się nie chciało tego wszystkiego czytać no ale jak pamiętnik to pamiętnik.
Przykładowo, że ciężarówka rozjedzie mnie na drodze i będę sparaliżowany do końca życia, bądź jadąc samochodem ktoś nagle z naprzeciwka uderzy we mnie albo podbiegnie ze strzykawką i mi coś wstrzyknie nią i ucieknie sobie, do tego mam paranoję, że jak gdzieś się skaleczę i lekko leci mi krew to od razu myślę, że mogłem się przez to zarazić HIV i też o tym myślę, że np. na jakimś szkle czy na czymś mogły być tego typu choroby i właśnie może je złapałem przez lekkie zadrapanie i że jestem nosicielem jakiejś choroby, którą kiedyś złapałem a objawów nie widać i nie jestem tego nawet świadomy. Myśli typu, że może niedługo zachoruję na raka i umrę w męczarniach. Do tego tymi wieczorami mam non-stop myśli, że z dnia na dzień mnie wyrzucą z pracy, że nie będę mieć przez to pieniędzy w przyszłości. Mam myśli, że wybuchnie jakiś konflikt, wojna i wezmą mnie do armii gdzieś na froncie zasztyletują albo zabiorą do niewoli i będą mnie torturować. Zaśnięcie przed drugą w nocy graniczy z cudem. Same najgorsze wizje jak tak dalej będzie to w wieku 40 lat zamkną mnie w wariatkowie.
Psychiatra.
No, no, no Legionisto. To nie brak kobiet jest tutaj Twoim problemem, a co najwyżej rezultatem. Masz w cholerę rzeczy do przepracowania.
Patrząc na zidiocenie społeczeństwa, to nie ma w tym nic dziwnego.
Mozesz miec nerwice kolego wiec radze poradzic sie lekarza.
Swoją drogą jesteś pewien tych 80% zajętych kobiet?
Bo nijak mi się to nie kalkuluje jak patrzę na moje koleżanki z najbliższego otoczenia i moje koleżanki ze studiów. Raczej bym powiedziała, że jak studiowaliśmy to tendencja była zupełnie odwrotna, 80% było wolnych. Teraz już po studiach to tak 50/50 prawdopodobnie. Ale to też kwestia kilku lat, bo raczej widzę takie związki, żę 2-3 lata bycia razem i ślub, więc wszystko się zmienia bardzo dynamicznie.
I dalej będę twierdzić, że jedną z przyczyn jest Twój całkowity brak koleżanek i niezdolność do stworzenia z kobietą relacji koleżeńskiej. Jak facet się obraca w większym gronie dziewczyn to ma większe szanse na znalezienie sobie dziewczyny. Jak on na dziewczyny patrzy tylko przez pryzmat potencjalnej relacji, to te dziewczyny uciekają.
(...) tych smętów, które opisuję nawet sam czasami nie mam ochoty czytać (...)
Nie wiem czemu znowu się tak rozpisałem, niepotrzebnie, szczerze mówiąc nawet mi by się nie chciało tego wszystkiego czytać (...)
Bez komentarza.
Jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.
"Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski
Swoją drogą jesteś pewien tych 80% zajętych kobiet?
Bo nijak mi się to nie kalkuluje jak patrzę na moje koleżanki z najbliższego otoczenia i moje koleżanki ze studiów. Raczej bym powiedziała, że jak studiowaliśmy to tendencja była zupełnie odwrotna, 80% było wolnych. Teraz już po studiach to tak 50/50 prawdopodobnie. Ale to też kwestia kilku lat, bo raczej widzę takie związki, żę 2-3 lata bycia razem i ślub, więc wszystko się zmienia bardzo dynamicznie.I dalej będę twierdzić, że jedną z przyczyn jest Twój całkowity brak koleżanek i niezdolność do stworzenia z kobietą relacji koleżeńskiej. Jak facet się obraca w większym gronie dziewczyn to ma większe szanse na znalezienie sobie dziewczyny. Jak on na dziewczyny patrzy tylko przez pryzmat potencjalnej relacji, to te dziewczyny uciekają.
Raczej nie kłamie, ja poznałem ostatnio pierwsza wolna dziewczynę. Na jakieś 200 jakie znam 200 jest w relacjach różnego typu.
Swoją drogą jesteś pewien tych 80% zajętych kobiet?
Bo nijak mi się to nie kalkuluje jak patrzę na moje koleżanki z najbliższego otoczenia i moje koleżanki ze studiów. Raczej bym powiedziała, że jak studiowaliśmy to tendencja była zupełnie odwrotna, 80% było wolnych. Teraz już po studiach to tak 50/50 prawdopodobnie. Ale to też kwestia kilku lat, bo raczej widzę takie związki, żę 2-3 lata bycia razem i ślub, więc wszystko się zmienia bardzo dynamicznie.I dalej będę twierdzić, że jedną z przyczyn jest Twój całkowity brak koleżanek i niezdolność do stworzenia z kobietą relacji koleżeńskiej. Jak facet się obraca w większym gronie dziewczyn to ma większe szanse na znalezienie sobie dziewczyny. Jak on na dziewczyny patrzy tylko przez pryzmat potencjalnej relacji, to te dziewczyny uciekają.
Na "babskich" kierunkach tak było, na tych bardziej mieszanych już nie.
Zaś Autor najzwyczajniej nie lubi siebie i tylko trudno jest powiedzieć ze stuprocentową co było pierwsze, jajko czy kura. Problemy z płcią przeciwną czy z nielubieniem własnej osoby.
Jeden z kierunków które studiowałem był babski, jakieś 90% babek. Pod koniec 2 roku nie było już wolnych.
Jeden z kierunków które studiowałem był babski, jakieś 90% babek. Pod koniec 2 roku nie było już wolnych.
Coś w tym jest. Jak sporo działałem z dziewczynami z ASP (projekty) to większość nie była wolnych, a te wolne to cóż... Zaburzone jak diabli, że tak powiem.
Patrząc na zidiocenie społeczeństwa, to nie ma w tym nic dziwnego.
Jeden z kierunków które studiowałem był babski, jakieś 90% babek. Pod koniec 2 roku nie było już wolnych.
No u mnie też najwięcej w związki weszło w czasie studiów. Bo w sumie w czasie studiów najłatwiej jest kogoś poznać. I nawet niekoniecznie z roku. Taką parę mieliśmy tylko jedną na ponad 100 osób na roku. Reszta znalazła drugą połówką poza własnym rokiem/kierunkiem.
207 2019-08-18 08:36:21 Ostatnio edytowany przez assassin (2019-08-18 08:36:40)
Bardzo sympatyczne dziewczyny przyjeżdżają do nas ze wschodu czy to do pracy czy uczyć się, może pora położyć lagę na Polki, skoro z nimi same porażki macie...
208 2019-08-18 08:41:37 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-18 09:18:15)
Ale to przyjeżdżają głównie takie ekhm... Chociaż szacunek do mężczyzn maja.
Ale to przyjeżdżają głównie takie ekhm...
Oprócz ekhm są i w porządku dziewczyny, na poziomie. Sytuacja identyczna jak Polki na Zachodzie, też wyjeżdżają od nas dziewczyny takie i takie.
Swoją drogą jesteś pewien tych 80% zajętych kobiet?
Bo nijak mi się to nie kalkuluje jak patrzę na moje koleżanki z najbliższego otoczenia i moje koleżanki ze studiów. Raczej bym powiedziała, że jak studiowaliśmy to tendencja była zupełnie odwrotna, 80% było wolnych. Teraz już po studiach to tak 50/50 prawdopodobnie. Ale to też kwestia kilku lat, bo raczej widzę takie związki, żę 2-3 lata bycia razem i ślub, więc wszystko się zmienia bardzo dynamicznie.
Dziwne, bardzo. Coś chyba było nie tak z tymi dziewczynami, skoro aż tyle wolnych było... Nawet ciężko mi to sobie wyobrazić, bo na studiach zazwyczaj to właśnie 80 procent dziewczyn jest już zajętych. U mnie na roku było może parę tylko dziewczyn wolnych, ktore były bardzo nieśmiałe I zamknięte. Dużo było też ciąż I ślubów w okresie studiów.
Rumuński, to na prawdę wygląda na nerwicę lękową. Mam przyjaciela, który jest bardzo podobny do Ciebie. On nie chce sobie pomóc, woli marudzić jak to wszystko jest nie tak. ma już 32 lata, tysiac wymowek, i nadal jest w tym samym punkcie życia co 10 lat temu. I niestety się nic nie zmieni, dopóki nie pójdzie na terapię.
Jak mam być szczery to terapia za bardzo nie pomaga, jeżeli źródło jest zewnętrzne, a nie wewnętrzne.
Patrząc na zidiocenie społeczeństwa, to nie ma w tym nic dziwnego.
Jak mam być szczery to terapia za bardzo nie pomaga, jeżeli źródło jest zewnętrzne, a nie wewnętrzne.
A z tym stwierdzeniem się zgodzę oczywiście.
Czyli jeśli dziewczyna jest już matką to taka felerna wg Ciebie żołnierzu?
214 2019-08-18 15:06:54 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2019-08-18 15:15:45)
Lucyfer666
Jakie niby rzeczy mam do przepracowania, jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem można ew. bardziej rozwinąć swoją myśl.
Winter.Kween
Też mi się tak wydaję, że mogę mieć nerwicę i to na pewno bo się szybko denerwuję, ogólnie przez cały dzień jest ok tylko właśnie najgorsze są te wieczory kiedy człowiek kładzie się spać, wtedy są same złe myśli i nie można zasnąć
Lady Loka
Napisałem o 80% zajętych kobiet ,,z automatu" aby nie zakłamywać statystyki.
Ale jak teraz siedzę i to obliczam w głowie to spokojnie mógłbym napisać nawet, że zajętych jest 90% kobiet, które spotykam w swoim życiu.
Lecz wydaje mi się, że gdybym wziął długopis, jakąś kartkę i na spokojnie wszystko wyliczył to wyszłoby nawet 95-97% ale tego nie potwierdzam bo jak napisałem musiałbym obliczyć.
Ja studiowałem co prawda na takim męskim kierunku ale było na nim dużo kobiet.
Pamiętam, że już w połowie studiów były rozmowy o ślubach, wieczorach panieńskich itp. Jak kończyłem studia to dosłownie wolne kobiety można było policzyć na palcach jednej ręki, chociaż i tak pewnie było ich jeszcze mniej bo np. przez całe studia wydawało mi się, że jedna dziewczyna jest ciągle wolna dopóki nie zobaczyłem jej jak się obściskiwała na przerwie z jakimś gościem tak więc mógłbym wysunąć nawet tezę, że ok 1-2 (max 3) kobiety na koniec studiów były singielkami, cała reszta kobiet w jakichś relacjach, związkach, już po ślubie z dziećmi itp.
Widzisz nawet użytkownik marta2101 potwierdził moją tezę
Ciekawostka:
Zauważyłem, że jak kobieta jest chociaż troszeczkę atrakcyjna to na 90% jest już zajęta, na te bardzo atrakcyjne w ogóle nawet nie patrzę bo jestem w stanie się założyć o wszystkie swoje pieniądze, dobra, rzeczy, o całe swoje ciało i przyszłe pięcioletnie zarobki, że na 100% jest zajęta - i tak jest za każdym razem
Ale tu nie chodzi o atrakcyjność
Bo nawet widzę, że jak dziewczyna ma kilkadziesiąt (!) kilogramów nadwagi, tłuste włosy niczym smalec i niemyte zęby to i tak zawsze kręci się wokół niej jakiś gach.
Zaś znam też kilku facetów, którzy naprawdę są ogarnięci (siłownia, dobra praca, wygląd, ubrania, asertywny charakter, poczucie humoru) a mimo tego i tak z kobietami niektórzy średnio wychodzą.
Naprawdę za cholerę nie rozumiem jak to jest zrobione na tym świecie, że jak kobieta chce uprawiać seks to wystarczy, że podejdzie do kogoś na ulicy i za 3cim razem dostanie zgodę (były robione badania) a jak facet by wyszedł na ulicę i zaczął się tak pytać kobiety to po 3cim razie co najwyżej przyjechałby radiowóz.
W sumie to masz rację, że brak koleżanek w jakimś stopniu ogranicza moje szanse.
Bo jak gdyby nie patrzeć facet obracający się w gronie dziewczyn ma większe szanse na znalezienie dziewczyny, czy to właśnie w tym gronie czy może nawet poprzez koleżankę jakiejś koleżanki z tego grona itp. taki łańcuch. Lecz jak się nie ma w ogóle koleżanek to jeszcze ciężej. Jak mieć koleżanki skoro dziewczyny jakoś tak kładą na mnie lachę?
Burzowy
Jakby ktoś w czasach szkoły średniej powiedziałby mi, że na 200 poznanych dziewczyn 200 jest zajęta to bym wybuchnął śmiechem
Zaś teraz jak już pokończyłem edukację i zacząłem zarobek to mogę się pod tym podpisać obiema rękoma.
Ja jak poznaję jakąś dziewczynę i się okazuje, że jest wolna to momentami wpatruję się w nią jak w obrazek bo to tak jakby zobaczyć bursztynową komnatę
assassin
Dlaczego uważasz, że nie lubię samego siebie? proszę o szczegółowe wyjaśnienie poglądu.
marta2101
Dokładnie na studiach jak sobie przypominam to właśnie minimum 80% było zajęte
Pamiętam nawet miałem takiego znajomego, który chodził i gadał w kółko: ,,poznałem fajną dziewczynę ale jak zwykle k....a wszystko zajęte"
Pamiętam, że na roku mieliśmy też parę takich naprawdę cichych i nieśmiałych kobiet, które chyba się nawet ani razu nie odzywały na głos i mimo to one miewały nawet po kilka chłopaków przez cały tok studiowania, zaś jak facet był cichy i nieśmiały to zaraz brano go za jakiegoś dziwaka, piwniczaka itp.
Ja wiem, że mam jakąś nerwicę ale nie jest to na tyle aby przeszkadzało mi w funkcjonowaniu, normalnie wszystko robię, pracuję i jem obiady bez problemu, spotykam się z ludźmi po prostu tylko te nieszczęsne wieczory ale wszystko pozostałe jest na swoim miejscu
wrobelkarolina
Jeżeli jakaś dziewczyna jest matką to nie jest dla mnie felerna, mało tego - jest dla mnie zwykłym normalnym człowiekiem.
Mam sąsiadkę, która czasami bierze swoją trójkę czy czwórkę dzieci i idzie z nimi na ogródek, siadają razem po czym grają w jakieś gry i malują coś tam, jest to naprawdę wspaniały widok, lubię patrzeć jak matki opiekują się swoimi dziećmi nie wiem dlaczego i nie ma to żadnego kontekstu ale po prostu taki widok mnie uspokaja.
Chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że nie chciałbym się związać z samotną matką - dlaczego miałbym wychowywać cudze dziecko, skoro mogę mieć swoje?
Tylko nie pisz proszę czegoś w stylu: ,,no to przecież możesz sobie zrobić z samotną matką swoje własne dziecko" bo i tak to nic nie da, dalej musiałbym wychowywać to drugie, nie swoje.
Zresztą jak to jest, że taka kobieta w wieku 18-20 lat nawet nie spojrzy na takiego cichego i spokojnego chłopaka tylko szlaja się wieczorami z jakimiś łobuzami.
Jest to okres kiedy ta dziewczyna jest najmłodsza, najseksowniejsza, ma piękne młode ciało, żadnych zmarszczek, idealną skórę i właśnie w tym czasie spotyka się na prawo i lewo z bad boyami (i nie są to spotkania na grę w szachy)
Zaś jak zaciąży, urodzi dziecko, zostanie samotną matką to potem taka kobieta kiedy już nie jest tak seksowna jak kiedyś, nie ma tego młodego ciała jak wcześniej, np. przytyła kilkanaście kilogramów, straciła swoje pierwotne piękno to ona nagle teraz z dzieckiem chce mieć tego miłego, spokojnego cichego i wrażliwego mężczyznę (a wcześniej nawet nie marnowała śliny by splunąć na niego)
Sorry ale nie kupuję tego, kiedyś takie dziewczyny pogardliwie na mnie patrzyły w gimnazjum a teraz jak widuję je na ulicy z wózkiem to się uśmiechają do mnie
A teraz tak bardziej na serio
Podaję powody, dla których nie tylko ja ale i miliony facetów na świecie nie chcą się wiązać z samotnymi matkami, uwaga:
Częściowe zużycie biologicznego potencjału kobiety na rzecz obcego samca - sorry ale biologi nie oszukasz. Każdy człowiek ma w podświadomości zaprogramowane (mniej lub bardziej) to aby iść i rozmnażać gatunek ludzki. Dlaczego np. lwy i masa innych zwierząt najpierw zabija młode potomstwo po poprzednim samcu zanim zacznie ,,produkować" swoje własne?
takie są instynkty, biologia tak to urządziła, że człowiek jest bardziej skłonny pokochać swoje własne dziecko niż obce.
Natura tak to ustaliła aby ludzie szli w takim kierunku: kobieta + mężczyzna -> związek -> wspólne potomstwo (pełne wykorzystanie i pełna realizacja potencjału biologicznego)
Jeżeli spotykamy się z samotną matką to jej ,,rola biologiczna" jest już częściowo zużyta ponieważ spełniła swoją ,,rolę jako człowiek" i już posiada własne potomstwo, a facet nie będzie z taką kobietą tworzył czegoś nowego od podstaw tylko będzie niczym doczepiony wagonRozumiecie? to tak jakby zamiast rozpocząć swoją własną nową grę, wczytać cudzego save'a
Albo jakby zrobić sobie kanapki na talerzu, który ktoś przed chwilą na nim jadł
Zaś spotykając się z bezdzietną singielką unikamy tego, budujemy swoją historię ,,na nowo" - od początkuNajważniejsza rzecz - budujemy od podstaw swoją własną rodzinę, to tak jakby wsiąść do auta z salonu i samemu ściągać folię z siedzeń - wiem, że mam debilne porównania ale wiecie o co mi chodzi
`Spotykając się z samotną matką trzeba mieć na uwadze, że w tle (dalej bądź bliżej) zawsze będzie gdzieś biologiczny ojciec tego dziecka - czyli zaczyna robić nam się taki mały trójkącik
Okej są sytuacje, że kobieta zostaje wdową bo facet jej umarł w wypadku itp. ale tutaj skupimy się na sytuacji kiedy prawdziwy ojciec żyje.
Spotykając się z samotną matką do końca życia w tle będzie biologiczny tata, może być tak, że będzie przyjeżdżał na wizyty co tydzień a Ty grzecznie będziesz się uśmiechał i mówił dzień dobry (serio jakikolwiek facet tego chce?) albo może być tak, że w ogóle się nie będzie kontaktował i np. przyjedzie po 30 latach bo nagle stwierdzi, że chce naprawić swoje relacje z dzieckiem albo okaże się, że jest jakimś psycholem i wybije Ci wszystkie zęby bo ,,zabrałeś" mu kobietę - kombinacji jest tyle ile gwiazd na niebie, pytanie tylko czy ktokolwiek chce się bawić w oglądanie tego na własne oczy?
Zaś spotykając się z bezdzietną singielką unikamy tegomamy pewność, że nie będzie żadnego biologicznego ojca jej dziecka w tle, mamy o wiele więcej świętego spokoju, unikniemy wielu cyrków itp. zresztą jest wiele sytuacji - dajmy na to facet nigdy na oczy nie zobaczy biologicznego ojca ale np. będzie od niego mocno uzależniony - dziewczyna nie będzie chciała pójść z facetem do kina bo jej ex. mocno popsuje jej humor tego dnia i najlepsze w tym wszystkim jest to, że na humor dziewczyny będzie wpływał jakiś obcy Ci facet
`Wiele samotnych matek jest zdesperowanych finansowo - tu nie chodzi o to czy ktoś jest bogaty/biedny. Wiele samotnych matek nie ma po prostu pieniędzy, są spłukane bo np. pracują na 3/4 etatu aby mieć czas zajmować się synem/córką do tego własne potomstwo to skarbonka bez dna. Okej są takie kobiety będące kierowniczkami, dyrektorkami itp. ale większość to zwykłe przeciętne osoby. Dla kobiety z potomstwem najważniejsze jest to aby jej dzieci miały jak najlepsze warunki rozwoju (udowodnione biologicznie) dlatego szukają zasobów, które im to umożliwi. Jest wiele historii gdzie faceci robią za bankomaty bo co chwilę trzeba ,,pomagać" dziecku (nowy tornister, Kamilka tak bardzo lubi rysować i trzeba jej kupić nowe farbki to już masz misiu pomysł na prezent dla naszego skarbeńka jak coś hihi)
Jeżeli spotykamy się z bezdzietną to tego problemu nie maw przypadku samotnej matki albo musimy pomagać finansowo albo nie, w przypadku bezdzietnej w 100% nie musimy jej pomagać finansowo z dziećmi bo ich po prostu nie ma
Można sobie zrobić własne potomstwo, w które będziemy inwestować zasoby (czas, pieniądze, energia itp.) a nie w cudze.
`Non-stop dzieciak ,,na tapecie" - no i tutaj jest prawdziwy problem ponieważ w kółko jest to obce Tobie dziecko.
Cały czas facet będzie słuchał o tym, że Kamilek ma grypę i mamusia musi z nim jechać do przychodni dlatego nie spotka się z Tobą dzisiaj na obiedzie albo Kamilka dostała paskudnej wysypki i musi z nią jechać do szpitala więc dzisiaj nici z kina i kolacji przy świecach, a może Ty pojedziesz pomóc swojej ukochanej kobiecie i zawieziesz Kamilkę do szpitala?
Który facet tak chce mieć z obcym potomstwem? ręce do góry! liczę po kolei haha
z bezdzietną tego nie mau kobiety bez potomstwa masz normalnie czas i szansę by ją poznać, jej zainteresowania, pasje itp. w przypadku samotnych matek często będą odwoływane randki z powodu choroby dziecka i tego typu rzeczy.
`Interes samotnej matki jest zawsze sprzeczny z interesem mężczyzny - czysta biologia moi państwo
Jak bezdzietny facet spotyka się z bezdzietną kobietą to ona jest dla niego najważniejsza i on dla niej też jest najważniejszy.
W przypadku samotnej matki najważniejsze jest dla niej najpierw jej potomstwo a dopiero później Tyzawsze będziesz na drugim miejscu. Facet spotykający się z samotną matką spotyka się z nią dla niej a nie dla tego dziecka
a mimo tego zawsze będzie na drugiej pozycji.
Gdyby taka matka miała do wyboru poświęcić swoje dziecko a Ciebie to jak myślisz kogo by wybrała? oczywiste - prawda?gdyby to było Twoje dziecko i poświęciłaby Ciebie to cieszyłbyś się z tego ale to nie jest Twoje dziecko, sorry
`Spotykając się z samotną matką skaczesz na głęboką wodę - I tak to jest, bo nie masz tego okresu ,,przygotowawczego" w przypadku własnego potomstwa masz jakieś te 9 miesięcy aby się zmobilizować psychicznie, potem po porodzie wychowujesz swoje dziecko dzień po dniu, widzisz jak się rozwija, jak reaguje na otoczenie, czego lubi a czego nie lubi itp.
W przypadku samotnej matki od razu skaczesz na głęboką, zawsze będziesz jakimś drugim ojcem tego dziecka i od razu musisz zacząć się odnajdywać w tej wielkiej machinie jako mały trybik. Na początku nie wiesz nic o zachowaniu tego dziecka, nie wiesz czy jest grzeczne czy nie, nie masz pojęcia czy lubi jeść brukselkę czy nie, nie wiesz też czy woli piłkę nożną od siatkówki - to tak jakby ktoś Cię obudził o 3 nad ranem, dał w ręce gitarę i od razu masz grać do rytmu
`NIE JESTEŚ MOIM OJCEM! - ups, ale o co chodzi?
No niestety, facet związuje się z samotną matką, która ma np. 5 letnie dziecko, chłop wychowuje je jak swoje przez następne 15 lat, łoży na nie swoje zasoby (czas, energię, pieniądze, zaangażowanie) a potem jak dziecko ma 20 lat może podejść do tego faceta i powiedzieć mu prosto w twarz: ,,chłopie, kim Ty jesteś? dlaczego mi rozkazujesz? przecież nie jesteś moim ojcem gościu, nie masz nic do gadania, wyp...j z tego mieszkania już"
wiadomo, że z biologicznym dzieckiem też może nie być zawsze różowo ale na pewno nigdy nie usłyszysz takich słów jak powyżej.
`Geny, geny i jeszcze raz geny - nie swoje potomstwo to nie wiadome geny.
Nie wiesz nic o linii genetycznej biologicznego ojca tego dziecka, może w jego rodzinie co druga osoba umierała genetycznie na jakiegoś raka albo chorowała na straszliwe choroby, serio chcesz aby ,,Twoje" wnuki dziedziczyły takie prezenty? Ja bym wolał aby moje dziecko było mojeaby płynęła w nim moja krew, kości z moich kości, moje geny, ciało z mojego ciała.
Zresztą nie wiem dlaczego ale czułbym cholernie duże upokorzenie gdybym np. przedstawił moim rodzicom nową wybrankę, która ma już dziecko..
215 2019-08-18 18:08:27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-18 18:09:24)
Wiesz co? Twój problem w dużej mierze polega na tym, że nie traktujesz kobiet jak ludzi.
Chciałbyś taką listę dlaczego kobieta nie chciałaby głuchoniemego chłopaka?
Wiesz- nie, nie przejdzie mi jednak przez klawiaturę- bo tak o ludziach niepełnosprawnych jak Ty o samotnych matkach myśleć nie umiem i wcale Ci tego spojrzenia nie zazdroszczę.
Zgadzam się z Elą. Coś podobnego pisali już Rumuńskiemu inni użytkownicy. Ale on woli szukać przyczyn samotności w niedosłuchu i że jest za mało dominujący. Trochę ręce opadają.
Żaden facet nie chce, taka nasza natura.
Wszyscy chcemy być szanowani, ale czy potrafimy szanować innych... ?
To mogłoby być nawet zabawne gdyby nie było tragiczne, że człowiek z "defektem" w przedbiegach odrzuca możliwość związku z kobietą z "bagażem". Wydawać by się mogło, że ludzie doświadczeni przez życie powinni mieć w sobie trochę więcej empatii oraz nieco szersze horyzonty myślowe...
Volver, ale przecież wiadomo, że jeśli ktoś zrzuca problemy - brak związku na taki "defekt", to prawdziwy problem leży gdzie indziej. Mnie ta lista Rumuńskiego jakoś nie zaskoczyła. A na to, że w kobietach nie widzi ludzi, tylko jakiś inny gatunek lub obiekty do zdobycia, zawsze w jednym kontekście, zwracało mu już uwagę paru użytkowników, w tym inni mężczyźni.
Ale nie porownujcie świadomych decyzji, do rzeczy na które ktoś miał wpływu. A kobiety z dzieckiem też nie traktują facetów poważnie, tylko szukają portfela dla dzieci przeważnie.
221 2019-08-18 19:44:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-18 19:46:29)
Można szukać portfela i nie mając dzieci. Wiele kobiet radzi sobie zostając same z dziećmi.
Podejścia typu bankomat nie da się ukryć na dłuższą metę.
Jedyny argument jaki mogę zeozumieć, to taki, że ten 3 gdzieś się będzie plątal po zyciu ale to też zależy od kobiety, jakie miejsce zajmie były.
Może być tak, jak u Becketta, a może takie na jakie sobie zasłużył i będzie na marginesie gdzieś.
Burzowy, mało która zostaje świadomie samotną matką.
Po prostu jak zwykle kobiecy brak empatii w stosunku do facetów. Jak zwykle nie możemy mieć choćby minimalnych wymagań.
Gdyby żaden facet nie chciał samotnych matek, to one by nie znajdywały sobie facetów i nie wychodziły za mąż za nich mając dziecko z poprzedniego małżeństwa albo dziecko z poprzednim partnerem.
A jednak jest to dosyć częste i sama znam kilka takich szczęśliwych małżeństw.
Ela210
Ja nie traktuję kobiet jak ludzi? wydaje mi się, że właśnie je tak traktuję, komunikuję się z nimi normalnie, twarzą w twarz, są dla mnie takim samym człowiekiem jak mężczyzna i z taką samą kulturą i szacunkiem do nich podchodzę a to, że mam jakieś swoje zdania nt. palenia papierosów czy wychowywania obcego potomstwa to już inna sprawa.
Szczerze mówiąc nie potrzebuję listy dlaczego dziewczyna nie chciałaby głuchoniemego chłopaka ponieważ nie mam z tym w ogóle styczności.
Pewnie chciałaś mi pocisnąć i miałaś na myśli o liście odnośnie niedosłyszącego chłopaka - to jest bardziej w punkt, ale również nie potrzebuję takiej listy bo uwierz mi, że dokładnie wiem dlaczego potencjalna dziewczyna nie chciałaby być z takim facetem, ja sam mógłbym wypisać taką listę i nawet nie wiem czy już tego przypadkiem kiedyś nie zrobiłem
niepodobna
Ale ja teraz nic nie pisałem o tym, że niby jestem samotny przez mój słuch albo przez to, że nie jestem dominujący, może pisałem to kiedyś ale w obecnej chwili czegoś takiego nawet nie wspominałem i jest to trochę wykopywanie jakichś zdań łopatą sprzed jakiegoś tam czasu.
Zresztą jak już pisałem ja naprawdę nie uważam, że kobiety to jakiś inny gatunek tylko, że są to normalne osoby.
Volver
Jakby jakaś dziewczyna powiedziała mi wprost, że nie chce się ze mną w ogóle zadawać (nie mówię tutaj nawet o koleżeństwie czy nie do pomyślenia nawet o związku) przez moją wadę to z uśmiechem podziękowałbym jej za szczerość i nie marnowanie czasu (jej i mojego).
Jeżeli jakaś kobieta (nawet niech to będzie 100/100 dziewczyn) odrzucałaby mnie na ,,dzień dobry" przez mój jak to ładnie nazwałeś defekt to nie miałbym żalu do świata tylko rozumiałbym to w 100% bo niby po co miałaby się umawiać ze mną skoro dookoła tylu fajnych i zdrowych facetów? biologicznie jest to jak najbardziej uzasadnione.
Burzowy
Coś w tym jest, jak np. kobieta ma całą listę wymagań to jest normalne bo każdy ma prawo do wymagań ale jak facet ma jakieś wymagania to już robią z niego ufoludka
225 2019-08-18 21:11:13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-18 21:19:39)
ależ możecie mieć nawet duże wymagania, dotyczące wielu rzeczy. ale jakoś kobiety nie skreślają mężczyzny, bo mu się nie udał związek.
A tak się składa, że owoc tych związków, nasza płeć nosi..i chyba nie ma wyboru w tym, póki co.
RŻ Skąd pomysł, ze chciałam Ci pocisnąć? czytaj uważnie.
Po prostu bezsensowne takie założenie z góry - ze jest tylko 1 powód dla szukania partnera przez matki.
Pewnie matka powinna się zajmować tylko dzieckiem, a nie "głupotami" w rodzaju nowego związku i miłości.
ależ możecie mieć nawet duże wymagania, dotyczące wielu rzeczy. ale jakoś kobiety nie skreślają mężczyzny, bo mu się nie udał związek.
A tak się składa, że owoc tych związków, nasza płeć nosi..i chyba nie ma wyboru w tym, póki co.RŻ Skąd pomysł, ze chciałam Ci pocisnąć? czytaj uważnie.
Po prostu bezsensowne takie założenie z góry - ze jest tylko 1 powód dla szukania partnera przez matki.
Ela... czyli możemy mieć wymagania, ale akurat takich nie ?
jak zaczniecie zachodzić w ciążę, to może.
Jeżeli jakaś kobieta (nawet niech to będzie 100/100 dziewczyn) odrzucałaby mnie na ,,dzień dobry" przez mój jak to ładnie nazwałeś defekt to nie miałbym żalu do świata tylko rozumiałbym to w 100% bo niby po co miałaby się umawiać ze mną skoro dookoła tylu fajnych i zdrowych facetów?
Fajnie, że doceniasz "szczerość" w relacjach i nawet tę mało przyjemną potrafisz przyjąć ze spokojem. Pytasz po co dziewczyna miałaby się z Tobą umówić zanim Cię odrzuci ? No, może, żeby Cię najpierw poznać ? Oczywiście, że nie musi... jednak odrzucenie kogoś na wstępie z powodu niedosłuchu, który moim zdaniem nie jest poważnym mankamentem, a jedynie drobną "usterką" wiele o człowieku mówi. Głównie to, że jest powierzchowny i ograniczony.
Oczywiście, że człowiek z "przeszłością" często generuje dodatkowe" utrudnienia", ale żeby tak z góry zakładać, że każda kobieta z dzieckiem to tylko dodatkowe problemy... Często, to nie oznacza zawsze.
230 2019-08-18 22:50:37 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-18 22:51:10)
Zawsze, bo samo dziecko jest problemem.
@Ela210 Wiesz, że można się tak licytować bez końca.
Ja tutaj sie zgadzam z burzowym.
Nie chcialabym miec partnerki lub partnera z dzieciakiem z innego zwiazku. Po co mi to?
I to nie jest wielka krzywda i dyskryminacja i z tytulu, ze sama moge miec jakis defekt nie znaczy, ze musze brac kogo leci.
Kazdy ma swoje preferencje co do partnera i ma 100% prawo miec takie wymogi bo cudze dziecko to duzy obowiazek i problem.
Ja tutaj sie zgadzam z burzowym.
Nie chcialabym miec partnerki lub partnera z dzieciakiem z innego zwiazku. Po co mi to?
I to nie jest wielka krzywda i dyskryminacja i z tytulu, ze sama moge miec jakis defekt nie znaczy, ze musze brac kogo leci.
Kazdy ma swoje preferencje co do partnera i ma 100% prawo miec takie wymogi bo cudze dziecko to duzy obowiazek i problem.
Nikt nie musi, a nawet nie powinien "brać" kogo leci. Preferencje każdy jakieś ma. Osobiście byłam przekonana, że wyjdę za mąż za wysokiego, inteligentnego blondyna, a wyszło wprost przeciwnie... Mnie generalnie jest kompletnie bez różnicy, kto i jakimi uprzedzeniami się ogranicza, bo na moje życie nie ma to większego wpływu. Mnie albo ktoś mentalnie odpowiada, albo nie. Niepełnosprawności fizycznej, czy też dzieci z poprzedniego związku nie postrzegam jako "problemu". Tyle.