Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Strony Poprzednia 1 83 84 85 86 87 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,461 do 5,525 z 8,665 ]

5,461

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wróciłem raz i to było tylko z tęsknoty, w sumie nie wiem kto bardziej tęsknił, ale na spotkaniach to ona napierała, tylko co z tego, jeżeli motylki znowu uleciały i znowu się jej w tyłku poprzewracało, chciała zmiany, czegoś zupełnie nowego, nie zwracając uwagi na zmiany jakie zaszły bynajmniej z mojej strony.

Widzisz, można wracać, można i chcieć kontaktu, tylko jedna rzecz - czy naprawdę się tego chce? Mogę nie mieć żalu, nienawiści, uczuć, wszystkiego co z eks związane, ale po co wracać do czegoś co się rozpieprzyło? Dla zasady? Nie odczuwam jakoś potrzeby rozmowy z eks, czy spędzania czasu to po pierwsze. Po drugie była sytuacja w wakacje jak się spotkaliśmy i widać, że niedojrzała wtedy do normalnej rozmowy, dalej były aktorskie zagrania. Pewnych ludzi nie zmienisz, a oni sami też się nie zmienią, czekanie i liczenie na to, że za jakiś czas coś się zmieni, jest wg mnie bezsensu, po co stać w miejscu, kiedy życie chce nas zabrać dalej, gdzie indziej? Sam mówisz, żeby zmienić siebie dla siebie, stać się inną osobą, tylko co to za zmiana, jeżeli czekasz, że może jednak się znów zejdziecie? Czasami lepiej odpuścić takie rzeczy, robić swoje, a co ma być w życiu to będzie i z tym nie wygrasz. Nie jest to poddanie się, jest to skupienie się na czymś innym.

Tu masz rację, jedno i drugie chce wrócić, ale jedną stronę ciśnie duma, drugą honor - dokładnie tak bywa, Żuraw i Czapla. Tylko zauważ, że tak postępują często ludzie niedojrzali. Sam ile to razy sobie wyobrażałem, jak eks przyjdzie z płaczem i powie, że chce wrócić, to ją wyśmieję i zamknę drzwi, a po chwili kładłem się na łóżku i ze łzami w oczach prosiłem by do mnie wróciła.
Może z czasem za 5, 10 lat gdzie nie będzie nic, coś się zmieni, tak się los potoczy, że ten kontakt mieć będę i będę zadowolony, na chwilę obecną nie widzę czegoś takiego, nie chodzi tutaj o żal, czy nienawiść, po prostu, nie mam potrzeby żeby ten kontakt mieć, może to efekt tego, że widzę co mam teraz i wspominam co miałem wtedy i dziwnym trafem jest mi lepiej tak jak jest teraz, niż jak było, co więcej nei jest to efekt wbijania sobie jak mantrę do głowy, że TERAZ JEST SUPERANCKO, mimo, że tak nie jest. Wręcz przeciwnie, staram się w swoim życiu być obiektywny, surowy wobec siebie i wymagający, może to dzięki temu pewne rzeczy łatwiej mi jest przyjąc do świadomości. Każdą krytykę wycelowaną w moją stronę rozpatruję. To tak troszeczke wybiegając poza temat.

Kiedyś krytykowałem ludzi z podejściem "co ma w życiu być to będzie", za brak odpowiedzialności i powagi. Teraz zbijam z nimi po części "piątkę", bo takie podejście ogranicza im stres związany z planowaniem, skupianiem się na czymś, rozkminianiem sytuacji, które mogą, choć nie muszą się zdarzyć. Jakoś lepiej się żyje, zauważyłem po sobie jak dostałem prace na okres próbny dwa razy, za pierwszym razem sam zrezygnowałem z innych powodów, ale przy pierwszym razie się spinałem, że się nie spiszę, napieprzałem nadgodziny jak głupi itd, jak coś mi nie poszło, to aż z nerwów mówiąc wprost sraczki dostawałem, za drugim razem, idę na luzie, traktuje oczywiscie pracę powaznie, ale bez spiny i jakoś chętniej do pracy chodzę, bez przymusu, uśmiechnięty, itd. Dlatego też, po co rozkminiać sytuacje typu "a co będzie jak znowu się spikniemy, a jak ją spotkam na ulicy, jak zareaguję?". Grunt to być sobą, nie udawać i nie oszukiwać PRZEDE WSZYSTKIM SIEBIE.

Zobacz podobne tematy :

5,462

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
sosenek napisał/a:

kupiłam dziś na narodowym na jarmarku świątecznym łapacz snów big_smile oby zadziałał! dziękuje szarykotku za ciepłe słowo smile na poziomie świadomości wszystko u mnie w większości (choc jeszcze nie 100%) ok. zrozumiałam nawet, że warto pobyć samą chwilę dłużej, poznac siebie, swoje nawyki i potrzeby. do tej pory od kilku (6)lat byłam z kimś co mnie na pewno ukształtowało w pewien sposób ale i tak fajnie jest teraz obserwować swoje zachowania jako singiel. nie szukam kompletnie nikogo mimo namów ze strony rodziny i znajomych. boję się trochę to fakt, ale też chcę sobie jeszcze dać czas żeby to do konca na 100% przerobić poprzednią miłość. myślę, że naprawdę go kochałam, a takiego uczucia nie da się tak łatwo wymazać i zastąpić czymś innym. czuję to. może jak minie rok (lubię sobie wyznaczać "terminy") od tamtego wydarzenia to się wezmę w garść ale na razie nie chcę, wolę po mału i bez spiny, nie przyspieszać.
A jak tobie się kotku układa?
Życzliwy, czuję się lepiej na myśl, że nie tylko mnie się to zdarza:)

U mnie nastroje podobne jak u założyciela wątku, więc tylko dziele się co jakiś czas pewnymi refleksjami. wink  Od lipca jestem w związku, pisałam tam coś kiedyś, o niejakim 'karetkowym' wink) Wszystko układa się wzorowo, jestem szczęśliwa i w końcu czuje się na właściwym miejscu z właściwym, bardzo ciepłym i kochającym człowiekiem. Myślę, że rokowania mamy bardzo dobre, bo oboje wiemy czego chcemy od życia i są to te same rzeczy. smile A ex? Hm, no żyje sobie gdzieś ta persona, ale już nawet nie pamiętam o co tam się z nim rochodziło. I życzę tego samego każdemu z Was. smile

5,463 Ostatnio edytowany przez Meteor (2014-12-11 23:04:36)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ja też się czułem silny, w październiku, bardziej jeszcze w listopadzie. Nie odzywałem się, mimo że dostawałem co chwilę jakąś informację, która zbijała mnie z tropu, to zamknęła nasze konto, to wysłała pozew, ale w głębi wiedziałem, że wcale jej nie minęło. Wiedziałem, że za chwilę role się odwrócą, ale nie czekałem na to, starałem się żyć swoim życiem, poukładać się jakoś w nowej sytuacji, czekać na rozprawę i zadać koniec temu związkowi, po 5-ciu latach. Od połowy listopada zaczęła się jednak nostalgia u żony. kiedy mi się w miarę udało opanować tęsknotę i żal, czułem że ruszę wreszcie z miejsca, ona zaczęła do mnie pisać, niby obojętnie, ale pytając czy mam kogoś, czy nadal tam pracuję, wspominając częściowo wycinki z naszej przeszłości. Potem doszło do tego, że zaczęła mnie chwalić, zadawać pytania, czy chciałbym już mieć to z głowy. Aż w piątek zeszły zaczęła mnie nagabywać na spotkanie, z pozoru obojętne, aby jej pomóc. Zgodziłem się, pomogłem, nic między nami nie zaszło, ale wieczorem już miałem kolejną falę tęsknoty, pragnienia zbliżenia się, zachęty do seksu. Prawie uległem, bo co tu wiele mówić, czuję do niej jeszcze wiele, ale pomyślałem, co to zmieni, jak się będę czuł rano, co sobie powiemy? Czy się pogodzimy,a jeśli tak, co dalej? Co z mieszkaniem, przyszłością, tym co było?
Od soboty, kiedy jej odmówiłem, cisza. A ja głupieję, o ile byłem silny i wydawało mi się odporny, o tyle moja odmowa spowodowała we mnie wyrzuty sumienia, żal, że nie poszedłem. Zastanawiałem się, czy będąc sobą powinienem od razu polecieć do niej ktoregoś dnia, pogadać, poprzytulać się, być blisko... Ale za dużo się wydarzyło, czy potrafię to uratować, czy jej wola powrotu, bycia blisko jest chwilowa, czy na dłużej.
Czekałem, aż ją zaboli, aż wróci, pokażę swoją moc, honor, dumę, a kiedy to nastąpiło, zachowałem się chłodno, ale z drugiej strony też tęsknię i nie wiem co dalej z tym robić. Idą święta, Sylwester, czuję się zagubiony, co tu wiele mówić brakuje mi jej...
Myślę sobie, czy nie ulegnę przy kolejnej okazji, zaraz interpretuję to jako słabość, wstyd mi za siebie, ale kiedy było cicho, było łatwiej, teraz było mi już trudno odmówić, a kolejnym razem będzie mi jeszcze trudniej. Gdzieś wewnątrz rodzi się kolejna nadzieja, co z tego że wiem, że płonna, ale pobyć blisko choć chwilę? Nie wiem, czy to mi jest potrzebne, czy bronić się za wszelką cenę...?
jak Żuraw i czapla...tak wciąż, myślałem że koniec, to koniec, ona mnie nie chce i już, a tu znowu zwrot i tęsknota z jej strony...

5,464

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Meteor... gdy dopadają Cię takie emocje.. to przypomnij sobie ile przez nią wycierpiałeś... ile razy na nią czekałeś... w jakiej niepewności, na jakiej huśtawce byłeś, jak Tobą pomiatała, ja dawałeś się pomiatać, manipulować... chcesz być dalej z taką kobietą? Poważnie? POWAAAAAŻNIE?
To są tylko tęsknoty za przeszłością, za pięknymi chwilami! Ty jej nie kochasz... to tylko sentyment za tym co kiedyś było.. to strach przed nieznanym. Głowa Ci robi psikusa... a moze dajmy się jeszcze bardziej zeszmacić? Co? Bo trochę za mało z tą kobietą przeżyliśmy...
Tak jak ice napisał... ona jest Twoim nałogiem. Wiesz co się robi z nałogami? Jak się z nałogu wychodzi?

5,465

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ja stosuje podobną metodę jaką podaje Tenko. Gdy przychodzi zwątpienie ta gorsza chwila. Głupie myślenie, że może gdyby EX by chciał ( !!! ) wrócić do siebie. Myślę sobie jak cierpiałam, jak się źle czułam i jak ryczałam. Podobną mam metodę, gdy przypominają mi się miłe chwile, zaraz przywołuje te złe te przez które postanowiłam zakończyć związek. - trochę pomaga.
Oczywiście za chwilę pojawia się natrętna myśl, że przecież może się zmienić - powiedział o psychologu etc. Wtedy myślę sobie o tym jakby miał wyglądać nasz związek czy umiałabym zaufać, czy nie martwiłabym się, czy bym się nie bała, czy czułabym się komfortowo. - uświadamiam sobie wtedy, że nie wyobrażam sobie naszego powrotu do siebie. Pomimo tego, że serducho bardzo się tego domaga.

5,466 Ostatnio edytowany przez robert247 (2014-12-12 10:55:46)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Meteor napisał/a:

Ja też się czułem silny, w październiku, bardziej jeszcze w listopadzie. Nie odzywałem się, mimo że dostawałem co chwilę jakąś informację, która zbijała mnie z tropu, to zamknęła nasze konto, to wysłała pozew, ale w głębi wiedziałem, że wcale jej nie minęło. Wiedziałem, że za chwilę role się odwrócą, ale nie czekałem na to, starałem się żyć swoim życiem, poukładać się jakoś w nowej sytuacji, czekać na rozprawę i zadać koniec temu związkowi, po 5-ciu latach. Od połowy listopada zaczęła się jednak nostalgia u żony. kiedy mi się w miarę udało opanować tęsknotę i żal, czułem że ruszę wreszcie z miejsca, ona zaczęła do mnie pisać, niby obojętnie, ale pytając czy mam kogoś, czy nadal tam pracuję, wspominając częściowo wycinki z naszej przeszłości. Potem doszło do tego, że zaczęła mnie chwalić, zadawać pytania, czy chciałbym już mieć to z głowy. Aż w piątek zeszły zaczęła mnie nagabywać na spotkanie, z pozoru obojętne, aby jej pomóc. Zgodziłem się, pomogłem, nic między nami nie zaszło, ale wieczorem już miałem kolejną falę tęsknoty, pragnienia zbliżenia się, zachęty do seksu. Prawie uległem, bo co tu wiele mówić, czuję do niej jeszcze wiele, ale pomyślałem, co to zmieni, jak się będę czuł rano, co sobie powiemy? Czy się pogodzimy,a jeśli tak, co dalej? Co z mieszkaniem, przyszłością, tym co było?
Od soboty, kiedy jej odmówiłem, cisza. A ja głupieję, o ile byłem silny i wydawało mi się odporny, o tyle moja odmowa spowodowała we mnie wyrzuty sumienia, żal, że nie poszedłem. Zastanawiałem się, czy będąc sobą powinienem od razu polecieć do niej ktoregoś dnia, pogadać, poprzytulać się, być blisko... Ale za dużo się wydarzyło, czy potrafię to uratować, czy jej wola powrotu, bycia blisko jest chwilowa, czy na dłużej.
Czekałem, aż ją zaboli, aż wróci, pokażę swoją moc, honor, dumę, a kiedy to nastąpiło, zachowałem się chłodno, ale z drugiej strony też tęsknię i nie wiem co dalej z tym robić. Idą święta, Sylwester, czuję się zagubiony, co tu wiele mówić brakuje mi jej...
Myślę sobie, czy nie ulegnę przy kolejnej okazji, zaraz interpretuję to jako słabość, wstyd mi za siebie, ale kiedy było cicho, było łatwiej, teraz było mi już trudno odmówić, a kolejnym razem będzie mi jeszcze trudniej. Gdzieś wewnątrz rodzi się kolejna nadzieja, co z tego że wiem, że płonna, ale pobyć blisko choć chwilę? Nie wiem, czy to mi jest potrzebne, czy bronić się za wszelką cenę...?
jak Żuraw i czapla...tak wciąż, myślałem że koniec, to koniec, ona mnie nie chce i już, a tu znowu zwrot i tęsknota z jej strony...

Meteor to co opisujesz to jest klasyczne,choć dla mnie niewidzialne niewytłumaczalne ale zawsze działające zjawisko. Panna zaczyna sie dobijać do ciebie nie wtedy kiedy jesteś już sam gdzie indziej i cierpisz,ale wtedy kiedy jesteś gdzie indziej i powoli przestajesz cierpieć. Cholera ..jakiś sonar uczuć mają te kobiety?
Ale widzisz odwraca sie sytuacja na twoje smile..a niedawno oddechu nie mogłeś złapać. W sumie zazdroszczę bo takie coś dopiero przede mną.
Zaczynasz mieć komfortową sytuację i powoli będziesz rozdawał karty. Gratuluję.

To że masz w głowie nowe rozkminy to norma,ale popatrz jaką drogę przebyłeś,nie możesz tego zaprzepascic,myślęże to chwilowy dołek,w tym uwalnianiu się od nałogu,zaraz przejdzie:)
pozdrawiam

5,467

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Tenko napisał/a:

Meteor... gdy dopadają Cię takie emocje.. to przypomnij sobie ile przez nią wycierpiałeś... ile razy na nią czekałeś... w jakiej niepewności, na jakiej huśtawce byłeś, jak Tobą pomiatała, ja dawałeś się pomiatać, manipulować... chcesz być dalej z taką kobietą? Poważnie? POWAAAAAŻNIE?
To są tylko tęsknoty za przeszłością, za pięknymi chwilami! Ty jej nie kochasz... to tylko sentyment za tym co kiedyś było.. to strach przed nieznanym. Głowa Ci robi psikusa... a moze dajmy się jeszcze bardziej zeszmacić? Co? Bo trochę za mało z tą kobietą przeżyliśmy...
Tak jak ice napisał... ona jest Twoim nałogiem. Wiesz co się robi z nałogami? Jak się z nałogu wychodzi?

Masz rację Tenko, wczoraj miałem apogeum dna. Wieczorem stwierdziłem, że tkwię w takim zawieszeniu jak marchew w polu... Bycie dochodzącym mężem mi nie odpowiada, więc lepiej niech zamilknie i nie mąci już mi w głowie więcej, jak ma to tak wyglądać, jak wyglądało dotychczas.

5,468

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

elo:)

Jakbyście chcieli się spotkać i porozmawiać ja jestem z Katowic smile. Zawsze to lepiej z kimś porozmawiać niż w samotności przeżywać.

Druga sprawa, uważam że jak nie spotkamy kogoś innego na swojej drodze życia to będziemy nadal cierpieli...!.

Nie zauważacie tego?, że tu przestają zaglądać Ci, którzy znaleźli w swoim życiu kogoś innego po swoim ex. Czyli powinniśmy wyciągnąć wnioski że jest to dobre lekarstwo, teraz tylko chodzi o to by znaleźć kogoś odpowiedniego ....a z tym już trochę ciężej.

Jednak życzę wszystkim powodzenia, niby jak się nie szuka to miłość sama puka....
Z drugiej strony szczęściu trzeba dopomagać i nie czekać biernie aż samo przyjdzie smile.

Pozdrawiam
smile

5,469

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

metronom źle troche patrzysz, Ci ludzie o których wspomniałeś mają po prostu nowe życie, wszystko na nowo poukładane na tyle że nie potrzebują trującego wspomnienia o ex z którym wiązała się wizyta na forum smile a co do tego napisałeś że szczęściu trzeba pomagać, racja, trzeba się wychylić, nie stać z tyłu cicho, bo wtedy staniesz się dziadkiem który nie ma nikogo u boku, ale najważniejsze by nie dopuścić szukania na siłe partnerki, same najgorsze rzeczy wtedy sie dzieją, a jak już pomagasz szczęściu to ono pomoże Tobie samo z miłością smile

5,470

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Kubasiewicz napisał/a:

metronom źle troche patrzysz, Ci ludzie o których wspomniałeś mają po prostu nowe życie, wszystko na nowo poukładane na tyle że nie potrzebują trującego wspomnienia o ex z którym wiązała się wizyta na forum smile a co do tego napisałeś że szczęściu trzeba pomagać, racja, trzeba się wychylić, nie stać z tyłu cicho, bo wtedy staniesz się dziadkiem który nie ma nikogo u boku, ale najważniejsze by nie dopuścić szukania na siłe partnerki, same najgorsze rzeczy wtedy sie dzieją, a jak już pomagasz szczęściu to ono pomoże Tobie samo z miłością smile

Zapewniam was,że zaglądam tu bardzo często.Za wszystkich mocno trzymam kciuki i życzę powodzenia.

5,471

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

hihihi smile , za bardzo wzięliście to do siebie wink, super że tak się dzieje że na nowo nam się udaje układać życie. Ja sam czytając że komuś sie udało...dostaję kopa pozytywnych emocji i jest mi lżej.
I czuję się o wiele lepiej, bo wiem że u mnie też nic nie jest straconego...i złe myśli pierzchają na bok smile.

5,472

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

metronom to nie jest tak, tu raczej chodzi o to, że wszyscy skupili się na czymś innym, myśli o eks nie krążą już w głowie tak intensywnie jak kiedyś toteż, nie szuka się wsparcia tutaj na forum, a więc - nie wchodzi się.

Sam wchodzę raz na jakiś czas zobaczyć co słychać, podzielić się jakąś refleksją, radą, whatever. Tak samo jak szarakicia.

Najpierw skup się na swoim życiu, pokochaj je, a sam zobaczysz, że miłość przyjdzie w odpowiednim momencie. Z czasem łatwo zauważyć, jak to wszystko trzyma się "kupy". Od żałoby, po zmiane siebie w wielkiego imprezowicza, wyrywacza laseczek w klubach, aż w końcu znów jesteś tą samą osobą co przed związkiem z eks, z tą różnicą, że masz coś nowego w głowie, jakieś wnioski z wyciągniętej lekcji. Jeżeli nie masz, to będziesz tak długo w tym błędnym kole siedział, aż zrozumiesz.

Poza tym jak szukałem miłości, to albo dziewczyny coś wyczuwały i same z siebie znikały, kontakt się urywał, albo trafiałem na takie same jak ja - świeżo po rozstaniu, które same nie wiedziały czego chcą, niby nowej miłości, ale dalej płakały po starej (?), albo na takie, które były tak nachalne, tka na siłę szukały chłopaka, że po tygodniu znajomości oddawały się. Nie o to tutaj chodzi, dlatego w takich momentach lepiej postawić ścianę i skupić się na swoim życiu, nie na tym, żeby znaleźć kogoś nowego. Wszystko z czasem samo przychodzi, niewiadomo skąd - przykład icemana czy też szaregokotka.

5,473 Ostatnio edytowany przez dantezg (2014-12-14 22:19:11)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Przeczytałem bardzo dużo z tego wątku i też postanowiłem napisać. Jestem świeżo ( około miesiąca ) po rozstaniu. Oczywiście próbowałem jak pewnie wielu ratować to wszystko, popełniałem masę błędów ale zawsze to było silniejsze i wygrywało ze mną. Moja ex nawet dzisiaj wysłała mi wiadomość na FB, że moje zachowanie jest żałosne i komiczne i żebym nie pisał do niej, czy nie starał się przyjeżdżać, bo jej nowy kolega będzie częstym gościem u niej i mogę się tylko skompromitować lub zbłaźnić.

Oczywiście w tej sytuacji chciałbym zapomnieć, chciałbym to w sobie ugasić, pomimo tak ogromnego uczucia w strone tej kobiety i ogromnej bezradności. Dużo z Was pisze tutaj o zajęciu się sobą, przestaniu myśleć, o siłowni czy innych zajęciach. Jest to oczywiście słuszna droga, ale czasami nie wnosząca zbyt wiele...pisze odnośnie mojej osoby, nie wiem jak to działa u innych..każdy jest inny.

Byłem kiedyś w związku i pomimo tego, że nie był jakiś długi bo około roku to był naprawde bardzo intensywny. Byłem rownież zakochany w tamtej dziewczynie, ale to jeszcze było takie hmmm moim zdaniem wszystko dziecinne. Ani nie mieszkalismy razem, ani nic z tych rzeczy. Zostawiła mnie, ponieważ postanowiła wrócić do swojego byłego chłopaka. zerwalismy wtedy kontakt całkowicie, wrecz nienawidzilismy siebie, przy przypadkowym spotkaniu jak widzialem jej usmiech w moja strone i ten wyraz twarzy " no czesc kochany, czemu mnie nienawidzisz, przeciez nic takiego tobie nie zrobilam " to noz mi sie w kieszeni otwierał. Po niecałych 2 latach przypadkowe spotkanie w jakims pubie, złość i nienawiść z dwoch stron minela, praktycznie ja o niej nie myślałem w ogole, zadnego wracania do starych motywow. Zaczelismy rozmawiac, odezwała się pozniej na FB, zaczelo sie wiecej rozmow, zartow, poczatkowo bez zadnych podtekstow, zaczela mi sie zalic na swojego ex do ktorego wrocila, mowic ze teskni za niektorymi motywami z naszego zwiazku, za tym jaki bylem dobry, za seksem, za moja troska i opieka...rozmowy nabierały tempa az w pewnym momencie dostalem od niej wiadomosc " zerwalam zareczyny z X, odwolalam slub ( mieli brać slub za 6 miesiecy, czesc rzeczy jak kapela itd byly juz oplacone ) chce byc z Toba, bo teraz rozumiem co stracilam przez swoja glupia decyzje ". Bylem w szoku, zaczelismy sie spotykac, ale wszystko bardzo potajemnie, ich rodziny zdenerwowane na ta sytuacje z odwolanym slubem itd. Nie czulem sie ani troche winny tej calej sytuacji, poniewaz z mojej strony nie bylo KOMPLETNIE ZADNYCH krokow ku temu by ona podjela taka decyzje. Pospotykalismy sie tak przez jakies 3 miesiace, z jej strony czulem naprawde ogromne uczucie, sama tym razem okazywala je w wiekszy sposob, niestety rozbił nas 2 raz chyba strach przed tym jak bedzie, strach przed tym co powiedza ludzie, czesto do tego wracalismy w rozmowach i przyszlo to, co bylo nieuniknione. Rozstanie 2 raz. Gdy sie spotykalismy wrocilo u mnie uczucie do niej i zablolalo ogromnie drugi raz. Mialem ogromne uprzedzenie do kobiet. Tym razem nie popelnialem tak ogromnych bledow z proszeniem, blaganiem itd. Szybko znalazla chlopaka nie z naszej miejscowosci z ktorym obecnie ma 2 dzieci i jest szczesliwa. Ja szczerze tez jestem jakis mozna powiedziec szczesliwy, ze ulozyla sobie zycie i jej dobrze. Nawet z miesiac temu mialem z nia kontakt i jakos mnie budowalo to, ze jej dobrze. Jednak od pory rozstania z nia minely 4 lata w samotnosci, w glowie nie moglem sie pozbierac z myslami i pomimo tego, ze nie myslalem o niej codziennie, to nie chcialem wchodzic w zadne nowe relacje nie wyrzucajac kompletnie z glowy tego co bylo. Czulbym sie ogromnym dupkiem wchodzac w cos nowego i od poczatku porownujac kobiete do swojej ex, bedac z nia czekajac na jakis sygnal od ex itd...byc moze bylbym taka osoba, przez ktora pozniej jakas kobieta napisalaby tutaj watek w stylu " zostawił mnie, nie wiem co zrobiłam źle, jak go odzyskac " a nigdy nie chciałem, żeby ktokolwiek przeze mnie cierpiał. W swoich zwiazkach popelnialem bledy, kobiety plakaly przeze mnie, jednak nie byly to chyba az tak powazne sprawy.
Minely 4 lata...4 lata w samotności, dla mnie w moim wieku to szmat czasu. Podobały mi się dziewczyny, zazdrościłem swoim znajomym, że tworzą związki, rodziny, maja dzieci, maja sie czemu poswiecac, ale sam nie potrafilem sie przemoc, zeby sprobowac. Moze nie myslalem przez caly czas o ex i nie chcialem jej powrotu, bo miala juz ulozone zycie z kims innym i nie chcialem w je ingerowac 2 raz, ale po prostu nie potrafilem. Byc moze to strach przed odrzuceniem, byc moze strach przed zranieniem jakiejs osoby. Po prostu zylem jak wegetujace warzywo. Pracowalem, wracalem z pracy, czasami poszedlem na silownie, czesto chodzilem na imrezy, ale kompletnie nic z tego nie wychodzilo. Zamknalem sie w sobie na kobiety, mialem mnostwo kolezanek, ale czasami nie potrafilem nawet z nimi normalnie porozmawiac, pomimo tego ze wczesniej nie mialem z tym problemow. Wg kobiet jestem przystojnym facetem i wczesniej nie mialem naprawde zadnych problemow w relacjach damsko meskich oraz w tym, do czego chcialem dazyc.
Minely 4 lata i poznalem moja juz ex, gdzie z glowy mialem juz wyrzucone stare rzeczy kompletnie i od samego momentu jak sie poznalismy W KONCU w mojej glowie puscila blokada i od samego poczatku ja juz podjalem decyzje - tak chce! Nie chce sie rozpisywac o zwiazku, bo to nie watek do tego, ale pokochalem ta dziewczyne bez granic. Oddalem jej cale swoje serce...moje relacje z kobietami kiedys to naprawde KOMPLETNIE NIC przy tym. Oblecialem swiat dookola z ta dziewczyna, bylem w takich miejscach, ze niektorzy marza o tym przez cale zycie, mieszkalismy praktycznie od samego poczatku razem, traktowalem ja jak rodzine. Skonczylo sie....

Do czego daze...w moim przypadku wiem, ze wraz z odejsciem mojej ex odeszlo wraz z nia cale moje uczucie. Pochodze z bardzo porzadnego domu, gdzie rodzice sa naprawde kupe lat po ślubie i widać po nich każdego dnia, że wciąż się kochają, widać ta iskre w oku. Planowalem się oświadczyć tej dziewczynie, a wychodze z założenia, że jeżeli powstała w mojej głowie i sercu tak poważna decyzja, to byłem tego pewien w 100%. Dla mnie przykre jest, że w obecnym świecie jest tyle rozwodów, nie wiem skąd to się bierze. Ze zbyt szybkich decyzji ? Z niedopasowania sie? ( gdzie uważam, ze zanim takie decyzje sie podejmuje to trzeba poznac druga osobe praktycznie na wylot ). Czasami trzeba wszystko z siebie wyrzucic i mam taka dobra kolezanke z ktora znamy sie od x lat jak lyse konie, chociaz kontaktu nie mialem z nia odkad bylem ze swoja ex. Spotkalem sie z nia po tym wszystkim, opowiedzialem wszystko i nie ukrywam, ze mowiac to mialem non stop łzy w oczach. Zabolalo mnie to, że ona słuchając tego też prawie płakała i powiedziała, że nie słyszała nigdy w życiu, żeby facet gadał w taki sposob o kobiecie jak ja mowilem o swojej ex. Zabolalo mnie, ze bylo we mnie cos tak ogromnego, a zostałem "oszukany" i zostało to ze mnie wyciagniete kompletnie. Mam 31 lat i w moim przypadku boje sie bardzo tego, ze pomimo spedzania czasu na jakis zajeciach, byc moze stopniowym zapominaniu o tym co było, minie bardzo wiele czasu ( w tamtym przypadku byly to 4 lata, gdzie uczucie naprawde bylo niczym w porownaniu z ostatnim ) zanim bede w stanie byc moze sprobowac cos nowego wiedzac, ze nie zranie drugiej osoby. Zaczalem juz spotykac sie ze znajomymi, wychodzic do ludzi, ale co z tego jezeli rana wciaz jest i jest ogromna. Zastanwialem sie nad jakas "terapia" u psychologa, ponieważ zacząłem się bać uciekającego czasu. Nie powiem, ze jestem jakimś życiowym nieudacznikiem. Mam prace, mam swoje mieszkanie, nigdy mi jakoś nie brakowało, albo nie miałem większych problemów ze zdobyciem środków do normalnego funkcjonowania, a nagle zaczałem odczuwać ogromny strach i to nie chodzi juz tylko o to, że zostawiła mnie kobieta. Przyznam, że jestem bardzo wrażliwym człowiekiem, bardzo przezywam takie sprawy ( stad moze nawet chec wylania siebie na takim forum? ). Przyznam, że mialem nawet mysli samobojcze...może nie w kwestii tego, ze to zrobie, ale przewijaly mi sie mysli " jak by to bylo, gdyby mnie nie bylo ", jednak mam dla kogo zyc, mam kochajaca rodzine i bylbym najwiekszym egoista na swiecie, gdybym sprobowal sobie cokolwiek zrobic. Mam jednak, tzn mialem, przyjaciela w moim wieku, ktory nie wytrzymal i to zrobil sad Myslalem o nim ostatnio bardzo duzo, tez byl czlowiekiem wrazliwym, tez mial przeboje ze swoja kobieta, u nich jeszcze dodatkowo dziecko bylo....Wczesniej zabolalo jak sie dowiedzialem o tym co zrobil oraz na pogrzebie, pozniej pare miesiecy smutek...teraz mam takie refleksje, jaka tragedie czlowiek musi przezywac wewnatrz, zeby posuwac sie do takich krokow sad
Przykre jest to, ze moge sie zapisac na silownie, spedzac czas ze znajomymi, probowac w tego wychodzic, ale ta cala sytuacja zmienila w moim zyciu tak wiele, tak mocno runal moj swiatopoglad na niektore sprawy, ze najnormalniej w swiecie przestalem w cokolwiek wierzyć. Moze i odzyskam siebie, moze zaczne normalnie prosperowac ( pewnie tak po dluzszym czasie ), ale niektorych spraw nie da sie wewnatrz naprawic, przynajmniej w moim przypadku. Ja od małego wierzyłem w ta jedyna miłość, w to że jak ktoś jest dobry dla kogos to to wraca i zabrano mi w jednym momencie jakies ideologie z dziecinstwa, rzeczy w ktore wierzyłem i pojawił się strach przed samym sobą oraz przyszłym życiem.....

Ciesze sie, ze niektorym udaje sie wyjsc z takich sytuacji. Jednak po sobie wiem, ze bedzie mi ogromnie ciezko z tym wszystkim.

smutne to i przykre..

5,474 Ostatnio edytowany przez Meteor (2014-12-14 18:51:52)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Weekend mija, spokojnie. Od strony żony cisza, ja wczoraj byłem w pracy, dziś sam ze sobą, leniwie mijają godziny. Być może koło stycznia, najdalej lutego będę mógł wreszcie pójść mieszkać do siebie, pozwolą mi na to moje finanse. Czuję się bardzo ograniczony tu gdzie jestem, nie u siebie. Psychicznie czuję się strasznie zmęczony tym stanem, dlatego mam nadzieję, że kiedy wreszcie się wyniosę do siebie, będę mógł odetchnąć.
Po mojej odmowie z zeszłej soboty, żona odpuściła. Szczerze to myślałem, że nie odpuści i będzie nadal próbowała, ale zamilkła, więc pomyślałem, że znowu miałbym być jej rozrywką na chwilę, bo miała ochotę. Żadnych obietnic, treści, zmian, nic, tylko tęsknota, jej chwila słabości. Nic więcej.
Myślę, jak radzicie, to nałóg, z którego wychodzę, jest to bolesny proces, ale jestem z siebie dumny, że potrafiłem się nie skusić i nie polecieć, choć miałem chwile i mam nadal zwątpienia, że niedobrze zrobiłem. Wówczas myślę jednak, że tak zachowywałem się cały czas, teraz czas na zmianę siebie, bo tamte zachowania nie przynosiły długofalowo nic dobrego.
Czas więc zawalczyć o siebie, mimo parszywego samopoczucia i wrażenia straty tej kobiety, muszę być silniejszy i wytrzymać. Nie muszę chyba dodawać, że nie jest łatwo...
Za chwilę Święta, wyjedzie, zostanę sam, ale jakoś to też minie... Nowy Rok, nowe szanse, choć samotność mnie przeraża, powiem szczerze...
Od ponad 20 lat nigdy nie byłem sam, nie wiem jak to jest i boję się tego, zawsze był ktoś koło mnie, do kogo można było pogadać, przytulić się. Ta pustka jest dziwna. Niby mogę robić tyle rzeczy, ale czasem mi się po prostu nie chce, to chyba depresja mnie dopada, mam wrażenie.

5,475

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

dantezg cały post przeczytałem, cholernie Ci współczuję. Widzisz, grunt to się nie poddawać, może ta prawdziwa jedyna miłość będzie tą następną, z jakiegoś powodu może musisz to przeżyć. Grunt to się nie poddawać. Wiesz co, tak ostatnio sam widzę po sobie, że problem jest w nas samych, za bardzo czegoś chcemy, a w życiu pewne rzeczy działają tak, że im bardziej czegoś chcemy, im bardziej o to dbamy, tym większe prawdopodobieństwo, że to się spieprzy. Tak jak z ulubionymi spodniami, tak i jest z partnerami, ze wszystkim zresztą. Do wszystkiego w życiu trzeba podchodzić z lekkim dystansem mimo wszystko. Może to nie jest dobre do końca, bo nie oddajemy się w pełni czemuś, ale przynajmniej później nie przeżywamy tego tak strasznie, a tym bardziej nie krążą nam myśli samobójcze po głowie, nie wspomnę już o przelaniu myśli na czyny.

Siłownia ma spowodować, że zaczniesz myśleć o czymś innym, czas zacznie biec, a Ty przyzwyczaisz się do nowego życia. Nie jest to plan idealny, bo bywają chwile z dziurami, błędami i wszystko wygląda jak plaster sera z dziurami, ale z czasem tych dziur jest coraz mniej, a ich średnice się też zmieniają. Tak właśnie sobie obrazuje cierpienie, żałobę jaka jest po rozstaniu, te dziury to te doły, które dopadają i powoduję, że łzy lecą jak krople wody z nieba w największa ulewę.

Nie poddawaj się i wyrzucaj z głowy myśli o których aż ciężko mi pisać (..twój kolega). Pisz ile wlezie, wylewaj żal jeżeli Ci to pomoże. Najważniejsze to w tym momencie nie zostawać samemu i nie poddawać się, choćby nie wiem co. Życie jest piękne, tylko za bardzo na serio do niego podchodzimy a to się na nas później mści.

Taki cytat z jednego filmu mi się przypomniał,
"The world ain't all sunshine and rainbows. It's a very mean and nasty place and I don't care how tough you are it will beat you to your knees and keep you there permanently if you let it. You, me, or nobody is gonna hit as hard as life. But it ain't about how hard you hit. It's about how hard you can get hit and keep moving forward. How much you can take and keep moving forward. That's how winning is done! Now if you know what you're worth then go out and get what you're worth. "

5,476

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dantezg zadałeś pytanie czemu tyle rozwodów, rozstań, bo ludzie sie nauczyli brać, nie dawać, i stąd to wszystko sie pojawia. Ale to nie znaczy też że nie ma już ludzi takich którzy biorą i dają, i ważne żebyś Ty potrafił dawać to Ci się zwróci smile   A z tą ex przynajmniej poznałeś jaka jest, i że nie zasługuje na Ciebie. Chciałbyś być z taką kobiete reszte życia za cene miłości? Bo ja osobiście nie. Poza tym możesz zająć się różnymi rzeczami, sprawami niedokończonymi, nie koniecznie musisz iść na siłownie, po czasie zobaczysz jak zaje*iście jest być singlem, ja osobiście to dostrzegłem i powiem Ci że jest fajnie, bo nikt nie dyktuje Ci co robić +  zerwanie dało mi bardzo dużo rzeczy m.in. bardzo zmieniony pogląd na świat. Najlepsze że zacząłem się cieszyć z rzeczy których nigdy się nie cieszyłem, czy nawet te smutne rzeczy, chwile itd. itp. z nich też można się cieszyć tylko trzeba znaleźć prosty powód, a takich jest wiele smile

5,477

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Zyczliwy napisał/a:

dantezg cały post przeczytałem, cholernie Ci współczuję. Widzisz, grunt to się nie poddawać, może ta prawdziwa jedyna miłość będzie tą następną, z jakiegoś powodu może musisz to przeżyć. Grunt to się nie poddawać. Wiesz co, tak ostatnio sam widzę po sobie, że problem jest w nas samych, za bardzo czegoś chcemy, a w życiu pewne rzeczy działają tak, że im bardziej czegoś chcemy, im bardziej o to dbamy, tym większe prawdopodobieństwo, że to się spieprzy. Tak jak z ulubionymi spodniami, tak i jest z partnerami, ze wszystkim zresztą. Do wszystkiego w życiu trzeba podchodzić z lekkim dystansem mimo wszystko. Może to nie jest dobre do końca, bo nie oddajemy się w pełni czemuś, ale przynajmniej później nie przeżywamy tego tak strasznie, a tym bardziej nie krążą nam myśli samobójcze po głowie, nie wspomnę już o przelaniu myśli na czyny.

Zyczliwy dziekuje za odpowiedz. Co do mysli samobojczych, to jak pisalem nie mam ich w kwestii " chce to zrobic ". Po prostu zaczely pojawiac się znikad takie refleksje nad moimi znajomymi ktorzy postanowili sobie odebrac sami zycie, a bylo ich w sumie odkad pamietam z 3-4, z roznych powodow. Akurat przywolalem temat mojego przyjaciela, poniewaz u niego powodem tego byla ogromna wrazliwosc na swiat, byl muzykiem i tworzyl zajebista muzyke dla wielu polskich raperow. Wystarczy wpisać Zjawin w YT. Mial problemy z kobieta i wiem ze to musialo byc jednym z powodow tego co zrobil. Poczatkowo byl bol, ale chwilowy...dopiero po 2 latach przyszla chwila na refleksje spowodowana moim obecnym stanem emocjonalnym.

Tez jestem osoba wrazliwa, szczegolnie jezeli chodzi o relacje z kobietami a raczej chwile w ktorych cos zaczyna nie pasowac. Moja już ex bardzo często miała rózne nastroje, czasami płakała i wydawało mi się wtedy, że bez powodu. Nigdy się od niej nie odwróciłem i zawsze wyciągałem rękę, pocieszałem. Często przepraszała mnie za to, "ze jest takim płaczkiem", ale to z powodu tego, ze jest pod skorupą twardej zimnej s*** wrażliwą osobą. Ja płakałem przy niej kilka razy, powiedziałem jej wprost że to jest jedyna rzecz do której mam ogromną słabość, ONA. Mieszaliśmy razem, więc nawet nie miałem gdzie pojść czy pojechać wywalić z siebie negatywnych uczuć nie robiąc tego na jej oczach. Gdy jej na mnie zależało nie przeszkadzało jej to ani troche, wręcz również wspierała mnei całą sobą. Nie robiłem tego na pokaz, tylko taki jestem i mnie w tym wspierała. NIGDY nie grałem w związku w żadne gierki PUA itp. Po prostu byłem sobą. TAk zostałem wychowany, patrzyłem na rodziców jak wygąda szczęśliwy związek z około 35 letnim stażem. Gdy czytałem niedawno zanim skasowałem całe archiwum FB, prawie 12 tysięcy wiadomości i patrzyłem na teksty z pierwszego roku gdzie pisała, że dziekuje Bogu za to ze trafiła na czlowieka z tak dobrym sercem, tak dobrego, ze nie wie czym sobie zasluzyla na takie traktowanie itd...to wszystko boli podwojnie. Popelnialem mase bledow w zwiazku, od scen zazdrosci ( pozniej po powaznej rozmowie totalnie jej zaufałem i temat sie nie powtarzal dopoki nie dostalem pierwszych sygnalow, ze cos jest nie tak...lecialo to juz w dol jak po zestrzeleniu samoloty pociskiem ziemia powietrze ), poprzez totalne upicie sie alkoholem ( w sumie tylko z 4 razy w przeciagu poltora roku, ale wiem ze tego nie nawidzila ), poprzez byc moze spoczecie na laurach, swiadomosc ze bedzie juz zawsze i w ostatniej fazie zwiazku po prostu pomimo dbania, obiadkow, kolacji itd...nie dawanie jej czulosci w ilosci takiej, jakby pewnie tego oczekiwala. Teraz zaluje kazdej straconej chwili.  Kazdego momentu, gdy ona zasypiala sama w sypialni, a ja siedzialem przed tv w salonie, kazdego wyjscia do lokalu z muzyka, gdzie nie poszedlem z nia potanczyc a siedzialem jakbym mial kolek w dupie itd itd...

Bardzo smutne jest to, ze od wspolnego zycia i wspolnych planow na przyszlosc do bycia sobie kompletnie obcymi osobami potrzeba bylo miesiąca. Po rozstaniu zachowywalem sie jak totalnie rozbity kretyn, dzwonilem, prosilem, kwiaty, płacz, histeria, najeżdżałem ją, wymuszałem spotkania żeby " spokojnie porozmawiac " a byłem tak roz****ny emocjonalnie, że gdy tylko ją widziałem głos się załamywał, w oczach pojawiały się łzy i nie potrafiłem wydusić z siebie słowa słuchając tylko jak z każdym kolejnym wypowiadamym słowem z jej strony wbija mnie w ziemie jeszcze bardziej. Od ostatniego kontaktu mineło raptem 3 dni. Napisała mi w niedziele, że jestem żałosny i komiczny w tym wszystkim, bo NIBY obserwuje jakies jej kolezanki na instagramie w dodatku wbijajac szpile jeszcze bardziej, zebym nie wydzwanial i nie przyjezdzal bo jej nowy kolega bedzie czestszym gosciem teraz i moge sie skompromitowac czy zblaznic...i ten usmieszek na koncu wiadomosci ;/ W dodatku z jednego zrodla wiem, ze tak naprawde z nikim sie nie spotyka. Nie poznaje tej wrazliwej osoby, ktora potrafi sie wyzywac sie na mnie emocjonalnie wiedzac, ze byla takim " płaczkiem " i słabą osobą. Moge dziekowac tylko Bogu, ze nie jestem AŻ TAK SŁABY jak np moj przyjaciel ktorego już nie ma. Gdybym miał tak ogromna chwile słabości i dostawałbym takie kolejne ciosy to kto wie, do czego mogłoby to doprowadzić ?:( Nie rozumiem tego kompletnie. Najbardziej tego zachowania z jej strony, jakbym ja bił, zdradzał itp, a tak naprawde PODOBNO się tylko wypalila ;/

Myslalem o jakis terapiach u psychologa, ponieważ ciezko mi zapanowac nad swoimi emocjami, ale z drugiej strony co mi taki psycholog powie innego niz wyczytam np tutaj na forum od bardziej doświadczonych osób ? Od polowy pazdziernika ( jak zaczelo sie sypac miedzy nami ) dostałem cholerne nerwobóle kilka centymetrów poniżej serca, które nie ustępują każdego dnia aż do chwili obecnej. Dostawalem juz w zyciu mocne liście od kobiet. Patrzac z perspektywy czasu to chyba najbardziej ochydnym przezyciem ( za ktore teraz w sumie dziekuje, ze tak sie stalo ), bylo to, jak po powrocie z urlopu zastałem swoją dawną ex zapłakaną i dowiedziałem się, że jest w ciąży z innym facetem. Miałem w życiu 6 dziewczyn, z ktorymi byłem w związkach...od każdej niesamowity liść na koniec. Jeszcze jak kiedyś, gdy miałem dwadziecia pare lat potrafilem sie łatwo w miare z tego otrzasac, gdyz mijalo troche czasu i zaczynalem znowu imprezy itd, tak teraz jest zupelnie inna sytuacja. Teraz wiem, ze kocham i to jest szczere. Wiem ze to kobieta na ktora czekalem 30 lat, bo pasowala mi doslownie pod kazdym wzgledem. Z boku ludzie mowia, ze jak moge ja kochac, skoro ona mnie nie chce, ale milosc jest slepa. Teraz nie ma imprezowania po rozstaniu, akurat mam taki okres w zyciu, gdzie musze podjąc kilka bardzo ciezkich decyzji odnośnie moich planow na przyszlosc ( chodzi o wykup domu ), a wszystko nagle runelo w ziemie. Razem z moja ex mieliśmy naprawde kilka bardzo fajnych klocków do poukładania, ona swoje mieszkanie do tego ziemia w fajnej miejscowosci, ja swoje mieszkanie plus możliwość wykupu drugiego w bardzo śmiesznej cenie, obydwoje praca + ze strony jej rodziny bardzo obrotny ojciec z którym miałem w planach na czasie rozmowe odnośnie podjecia jakis krokow, by moze jakos wejsc pod jego biznes, zeby nam w zyciu dobrze bylo. Boje sie, ze te plany, ktore mialem przy niej w glowie, teraz po prostu nie maja namniejszego sensu, ze moge wplatac sie w cos, co pochłonie mnie całego, moj czas, pieniadze oraz energie. Na obecna chwile wiadomo, nawet nie mam w glowie innych kobiet, ponieważ głupi łudze się oraż zyje nadzieją, że cos się w tym temacie odkręci ( wciąż bije sie z myślami nt listu na święta...ale nie w formie prosze wróć, nie potrafie bez ciebie zyc... a raczej w formie szczerego wylania siebie na papier ). Mysle, ze o ile sie na ten krok odważe to bedzie to ostatnia forma próby z mojej strony. Jestem w pełni świadomy tego, że moge zostać wbity w ziemie juz totalnie poniżej punktu zero, ale co mi pozostało ?

W odzyskiwaniu siebie bede mial ogromny problem. Jestem tego swiadomy. Wiem, ze moge sobie znaleźć zajęcie ( np na sobote wypozyczylem fajna terenówke i jade wyszalec sie do lasu ), jednak w glowie wciaz bedzie pozostawalo jedno. Smutek, żal do siebie, do niej, poczucie straconej szansy na zycie przy kims, kto byl doskonały pomimo wielu niedoskonałośći. Teraz jest obcą osobą, która nie wiem czy powie mi czesc jak mnie spotka. Tak bardzo potrzebuje wsparcia, ale nie potrafie znalezc czegokolwiek, co sprawiłoby przynajmniej jeden usmiech na mojej twarzy. Probowalem rozmawiac z jakimis starymi kolezankami, ktore same proponowały mi wyjscie na jakas pizze czy cos, jak juz prawie się przełamywałem, odmawiałem i pozostawałem przy prostej rozmowie przez jakis internet.Na silownie nie mam weny, bo praktycznie nic nie jem a do tego trzeba troche energii. Ja nie posiadam tej energii, żeby moc zaczac normalnie myślec.

Mam tak ogromnie wiele pytan, na ktore pozostaje bez zadnej odpowiedzi i nawet nie wiem, czy chcialbym te odpowiedzi szczerze znac. Strasznie boli fakt, ze ja gryze sciany, mam te cholerne nerwobóle, kocham kogos tak mocno, a ona ? ....no wlasnie...tego nie wiem i sie nigdy pewnie nie dowiem.

Kubasiewicz: Singlowanie jest fajne, owszem...o ile ma sie totalnie czystą głowę i zabliźnione rany oraz odpowiedni wiek, znajomych oraz mozliwosci.

5,478 Ostatnio edytowany przez robingirl (2014-12-17 15:33:33)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dante, strasznie smutne te Twoje posty.
Niewiele czasu minęło od Waszego rozstania, więc jeszcze trochę czasu potrzebujesz, żeby pewne rzeczy "przeżyć". Ten wątek i forum pomoże, ale każdy potrzebuje innej ilości czasu, żeby dojść z sobą do ładu. Byle tylko nie zagrzebywać się za długo pod mułem rozpamiętywania. Aktywność fizyczna i spotykanie się z ludźmi mają Ci w tym pomóc - nie żeby zapomnieć i udawać, że jest super, ale żeby nie dawać się wciągać w analizy czegoś, co już było i czego się nie da zmienić. Bo poniosłeś dużą stratę, więc zwłaszcza jeśli jesteś wrażliwą osobą, będziesz potrzebował CZASU, żeby się z tego otrząsnąć, tylko nie można go poświęcić tylko i wyłącznie na siedzenie.

Spotkania z terapeutą mogłyby się o tyle przydać, że mogłyby pomóc Tobie w ułożeniu myśli i samodzielnemu dojściu do pewnych wniosków. Wszystkich szczegółów przecież na forum nie napiszesz, a czasami są one istotne. I może przy okazji wyjdzie coś, dlaczego tyle liści zbierasz od dziewczyn, bo historia z poprzednią "zaciążoną ex" jest poniekąd znamienna (mam nadzieję, że ta uwaga Cię nie dotknęła)

Co do Twoich planów to cóż trzeba je dostosować. Ok, możesz nie mieć na to aktualnie siły ani ochoty, natomiast MUSISZ sobie uzmysłowić, że twoje prozaiczne życie codzienne na tym rozstaniu się nie kończy. Ja proponuję, żebyś wykrzesał z siebie na tyle energii, żeby załatwić to, co niezbędne i wtedy będziesz mógł spokojnie pogrążyć się w smutku. Reszta będzie po prostu musiała poczekać, aż nabierzesz znowu chęci, żeby to układać. W końcu są jeszcze jakieś inne ważne osoby w Twoim życiu, choćby rodzina, więc niech to będzie dla Ciebie dodatkowym motywatorem.

I jeszcze jedno, Ty popełniałeś błędy (i jeśli tylko takie, jak piszesz, to nie ma co dramatyzować), ale ona zapewne też. Swoje pamiętasz, jej nie. Patrzysz na swoich rodziców i może (?) pogadaj z nimi - zapewne też wobec siebie nie zawsze byli super idealni, ALE jednak są razem. Oczywiście, że mogłeś zachowywać się inaczej, ale niestety nawet jeśli byłbyś ideałem w swoich oczach, ba w oczach wszystkich  wokół, to nie daje Ci to żadnych gwarancji. Bo ideały bywają nudne, albo za idealne i przez to zbyt wymagające, albo inne niż dana osoba potrzebuje itd. itp. Więc tutaj można tylko wyciągnąć lekcje, JEŚLI coś chciałbyś robić inaczej w przyszłości.

P.S. A zachowanie Twojej byłej jest przykre, natomiast w moim przekonaniu jej sposób na radzenie sobie z poczuciem winy po rozstaniu. Coś w stylu - rzuciłam go, więc jestem zła, ale on przecież jest jeszcze gorszy, skoro go rzuciłam, bo inaczej nie miałabym przecież powodu. I trzeba mu to pokazać. Coż, dojrzałe to nie jest, ale ludzie są w stanie uwierzyć w najbardziej skomplikowaną ideologię, jeśli ma ona służyć ich poprawie samopoczucia. Twoje zachowanie porozstaniowe jeszcze niestety dało jej wodę na młyn. Cóż, jeśli wpadnie tu Elle88, to pewnie przeanalizuje Was do bólu brutalnie i celnie.

Natomiast ja osobiście mam takie poczucie, że akurat Twoja historia będzie jedną z tych, gdzie nastąpi pewnego dnia Wielki Powrót. Niestety dla Ciebie, bo pewnie znowu Ci wtedy życie wywróci do góry nogami. Więc mam nadzieję, że do tego czasu na tyle się pozbierasz, że będziesz wiedział, co robić, jak/jeśli ten moment nastąpi.

5,479 Ostatnio edytowany przez dantezg (2014-12-17 15:57:44)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Robingirl : dziekuje za odpowiedz.

robingirl napisał/a:

Dante, strasznie smutne te Twoje posty. "

No coż...tak się czuje. Od rozstania minął już ponad miesiąc.

robingirl napisał/a:

Co do Twoich planów to cóż trzeba je dostosować. Ok, możesz nie mieć na to aktualnie siły ani ochoty, natomiast MUSISZ sobie uzmysłowić, że twoje prozaiczne życie codzienne na tym rozstaniu się nie kończy. Ja proponuję, żebyś wykrzesał z siebie na tyle energii, żeby załatwić to, co niezbędne i wtedy będziesz mógł spokojnie pogrążyć się w smutku. Reszta będzie po prostu musiała poczekać, aż nabierzesz znowu chęci, żeby to układać. W końcu są jeszcze jakieś inne ważne osoby w Twoim życiu, choćby rodzina, więc niech to będzie dla Ciebie dodatkowym motywatorem.

Odnośnie moich planow, to stety albo niestety sa to dosyc powazne decyzje, ktore  po prostu latwiej byloby ogarnac lub podporzadkowac pod 2 osoby ( nie chodzi o finansowanie planow przez 2 osoby ) i to naprawde mieszanina takich klocków do poukładania, które wcześniej jakoś ogarnialiśmy...no ale jestem sam i takie decyzje mogą po prostu zaważyć na nie wiem...samotności i pełnym poświęceniu się własnej wygodznie, brakiem czasu, brakiem wielu fajnych dodatków w życiu codziennym. Do niektorych planow, ktore totalnie legly w gruzach na ta chwile potrzebna byla pomoc jej rodziny ( chodzi o biznes i rowniez nie o finanse a raczej kontakty + doświadczenie ).

robingirl napisał/a:

I jeszcze jedno, Ty popełniałeś błędy (i jeśli tylko takie, jak piszesz, to nie ma co dramatyzować), ale ona zapewne też. Swoje pamiętasz, jej nie. Patrzysz na swoich rodziców i może (?) pogadaj z nimi - zapewne też wobec siebie nie zawsze byli super idealni, ALE jednak są razem. Oczywiście, że mogłeś zachowywać się inaczej, ale niestety nawet jeśli byłbyś ideałem w swoich oczach, ba w oczach wszystkich  wokół, to nie daje Ci to żadnych gwarancji. Bo ideały bywają nudne, albo za idealne i przez to zbyt wymagające, albo inne niż dana osoba potrzebuje itd. itp. Więc tutaj można tylko wyciągnąć lekcje, JEŚLI coś chciałbyś robić inaczej w przyszłości.

Po tym jak się rozstaliśmy to dosłownie z datami wymieniała mi moje jakieś wpadki, ale w moim odczuciu nic powaznego. Ostatnio rozmawiałem z moim kolega o tym wszystkim po jej wiadomosci w moja strone odnośnie wytykania mi moich bledow i wad. Zapytal. A ty nie masz czegoś na nią ? I szczerze myslalem, myslalem i z takich powazniejszych spraw nic mi do glowy nie przyszlo.
Z rodzicami rozmawialem kilka razy nawet z racji tego, ze musialem wrocic do nich do domu, poniewaz moje mieszkanie jest wynajete. Tylko moi rodzice pomimo tego, ze sa ze soba szczesliwi, to zyja troche w innej epoce. Dla nich obecny swiat, zachowania ludzi itd to zagadka. Oczywiscie mowia mi, ze musze odpuscic skoro dziewczyna mnie nie chce, ale to slyszalem nie tylko od nich.

robingirl napisał/a:

A zachowanie Twojej byłej jest przykre, natomiast w moim przekonaniu jej sposób na radzenie sobie z poczuciem winy po rozstaniu. Coś w stylu - rzuciłam go, więc jestem zła, ale on przecież jest jeszcze gorszy, skoro go rzuciłam, bo inaczej nie miałabym przecież powodu. I trzeba mu to pokazać. Coż, dojrzałe to nie jest, ale ludzie są w stanie uwierzyć w najbardziej skomplikowaną ideologię, jeśli ma ona służyć ich poprawie samopoczucia. Twoje zachowanie porozstaniowe jeszcze niestety dało jej wodę na młyn. Cóż, jeśli wpadnie tu Elle88, to pewnie przeanalizuje Was do bólu brutalnie i celnie.

Nie chce jej bronic, ale wydaje mi sie ze to chamskie zachowanie wlasnie spowodowalem ja i moje nękanie jej czy narzucanie się. Wydaje mi się, że to jest jej forma obrony przed moją " walką " o nią. Jest to nasze drugie rozstanie, za pierwszym razem jednak 2 miesiące mieliśmy kontakt, tez czasami zachowywala sie chamsko, jednak koniec koncow wrocila do mnie. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej. Teraz mowi oficjalnie, że nie chce mieć kontaktu, w pewnym momencie przestala odbierac, odpisywac, pocisnela mnie ta ostatnia wiadomoscia i nie szuka jakiejkolwiek formy kontaktu. Zaznacze, ze przy pierwszym zerwaniu byly sytuacje, gdzie mowila mi ze bez szans, ze nie chce mnie znac, zebym sie odczepil, nie odzywalem sie 3-4 dni to wyslala jakies swoje zdjecie mms czy takie podobne akcje.

Elle88 juz pisala w watku o mojej sytuacji, wiec mniej wiecej znam jej zdanie.

robingirl napisał/a:

Natomiast ja osobiście mam takie poczucie, że akurat Twoja historia będzie jedną z tych, gdzie nastąpi pewnego dnia Wielki Powrót. Niestety dla Ciebie, bo pewnie znowu Ci wtedy życie wywróci do góry nogami. Więc mam nadzieję, że do tego czasu na tyle się pozbierasz, że będziesz wiedział, co robić, jak/jeśli ten moment nastąpi.

Szczerze to wlasnie mam taka nadzieje i boje sie zrobic tego kroku w przod zostawiajac wszystko za soba. Jezeli dostalibysmy druga szanse to zrozumialem i wiem, co bylo nie tak w zwiazku. Po prostu szkoda marnowac czas na glupoty i korzystac wiecej z zycia, z mozliwosci posiadania przy sobie drugiej osoby. Zaden komputer czy tv nie da tyle szczescia co druga osoba.

5,480

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

dantezg,poczytałem twoje posty..no cóż smutne bardzo,postanowiłem napisać bo jak to czytałem to wiele z tego sam przeżyłem ,miałem bardzo zbieżne z twoimi opisami przeżycia.Myślę że możemy być  troszę podobni na zasadzie charakterów,tak wyczułem.
No i jeszcze te złe myśli samobójcze.
ja ci powiem ze ty jesteś po prostu bardzo ambitny,sa tacy ludzie bo sam taki tez jestem...zbyt ambitni - brzmi smiesznie...ale z tym sie ciężko żyje,bardzo cieżko.
Taki człowiek jest energiczny,impulsywny,skory do działania,kompromisu ponad wszystko..i najczesciej są to osby hiperwrazliwe...łatwo kochają,i łatwo wpadają w panikę ,by zaraz to przeanalizować i znów znależć lekarstwo dla własnej umęczonej duszy.
Takie osoby szybko myślą i szybko analizują,nie chcą tracić czasu na zbędne gry,na jakieś nic nie znaczące bzdury....takie osoby mają dużo planów,pomysłów,układają swój idealny swiat...i nie to ze tylko w teorii w głowie,ale naprawde w realu,przenoszą swoje wizje w realne działanie.
Problem w tym ze wiekszosc ludzi jest...po prostu przeciętna...nie oznacza to że to wada,ale tacy ludzie nie wyjdą nigdy na przeciw ludziom z przerostem ambicjii i uczuć. Potem taki człowiek jest załamany,zaskoczony ze ktoś nie stanął na wysokości zadania i ..odszedł...bo przecież to miało być takie łatwei proste.

Dantezg,powiem ci że ja kiedy mam takie okresy ze rzucam wszystko w cholerę,uspokajam sie i obojętnieje...to mi sie od razu natychmiast polepszają realcje z otoczeniem,z kobietami...ale wystarczy ze bede miał swoją jazde,swoje pomysły,swoje recepty na życie...natychmiast widzę dystans wycofanie.Ludzie zbyt ambitni nie są lubiani..chyba to kiedyś pisałem...już;),za te swoje ciągłe dążenie do ideału,no ale co zrobić -taka natura.
Ja także zawsze dłługo cierpiałem po związkach,gdzie zawiedziono moje zaufanie, zawsze trochę zazdrosciłem znajomym facetom którzy potrafili skonczyc związek i natychmiast ,,kręcić ,, z inną laską,dla mnie nie do rpzeskoczenia.
pozdrawiam

5,481

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Kochani ,krótkie pytanie techniczne.Wiem,że to pierdoła i nie będziecie mnie prowadzili za rączkę,ale spytam.Dostałem od swojej byłej życzenia urodzinowe,zresztą bardzo ładne.Odpowiadać,dziękować?Krótko - tak,nie,co byście zrobili?.Dodam że zachowała się jak świnia.Pozdrawiam serdecznie.

5,482

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Należy bardzo szybko przeciąć pępowinę. To toksyczny związek. Stać Cię na normalne i szczęśliwe życie.

5,483

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

No coż...tak się czuje. Od rozstania minął już ponad miesiąc.

Od rozstania minął TYLKO miesiąc. Jeśli za pół roku będziesz w takim samym stanie, to wtedy można zacząć się naprawdę martwić. smile

dantezg napisał/a:

Odnośnie moich planow, to stety albo niestety sa to dosyc powazne decyzje, ktore  po prostu latwiej byloby ogarnac lub podporzadkowac pod 2 osoby ( nie chodzi o finansowanie planow przez 2 osoby ) i to naprawde mieszanina takich klocków do poukładania, które wcześniej jakoś ogarnialiśmy...no ale jestem sam i takie decyzje mogą po prostu zaważyć na nie wiem...samotności i pełnym poświęceniu się własnej wygodznie, brakiem czasu, brakiem wielu fajnych dodatków w życiu codziennym. Do niektorych planow, ktore totalnie legly w gruzach na ta chwile potrzebna byla pomoc jej rodziny ( chodzi o biznes i rowniez nie o finanse a raczej kontakty + doświadczenie ).

Jasne że we dwoje pewne rzeczy są łatwiejsze do ogarnięcia. Ale samemu też można, albo samodzielnie albo z inną osobą w teamie. Tylko potrzebna zmiana myślenia, zwłaszcza jeśli do tej pory Twoje plany jednak kręciły się wokół wizji waszej dwójki. Na to potrzeba może jeszcze trochę czasu, żebyś wykrzesał w sobie chęć do innego myślenia. Mnie chodziło przede wszystkim o sprawy, których niezałatwienie lub odkładanie ma bezpośrednie negatywne skutki w najbliższej przszłości. Wszystko pozostałe może moim zdaniem poczekać, jeśli nie czujesz się na siłach podejmowania wyzwań. I tylko pliz, nie dramatyzuj nad tym, co przyniesie przyszłość, bo to możesz jakoś do pewnego stopnia konsekwencje swoich działań oszacować, ale do końca nigdy nie przewidzisz, co się wydarzy. Niejedna taka historia na świecie.


dantezg napisał/a:

Po tym jak się rozstaliśmy to dosłownie z datami wymieniała mi moje jakieś wpadki, ale w moim odczuciu nic powaznego. Ostatnio rozmawiałem z moim kolega o tym wszystkim po jej wiadomosci w moja strone odnośnie wytykania mi moich bledow i wad. Zapytal. A ty nie masz czegoś na nią ? I szczerze myslalem, myslalem i z takich powazniejszych spraw nic mi do glowy nie przyszlo.
Z rodzicami rozmawialem kilka razy nawet z racji tego, ze musialem wrocic do nich do domu, poniewaz moje mieszkanie jest wynajete. Tylko moi rodzice pomimo tego, ze sa ze soba szczesliwi, to zyja troche w innej epoce. Dla nich obecny swiat, zachowania ludzi itd to zagadka. Oczywiscie mowia mi, ze musze odpuscic skoro dziewczyna mnie nie chce, ale to slyszalem nie tylko od nich.).

Rzeczy takie jak wpadki, błędy czy wady są po części względne (mówimy o normalnych związkach a nie oczywistych wypaczeniach i patologiach w relacjach). Ale jakoś nie bardzo chce mi się w ten ideał wierzyć. Raczej wierzę w lepszą damską pamięć i w to, że skoro ona porzucała, to się przygotowała, analizując dlaczego i zbierając argumenty przeciwko Tobie.
A co do Twoich rodziców to miałam na myśli, że pewnie jakbyś z nimi porozmawiał, to oni też widzą w sobie nawzajem wady, też popełniali błędy, ale jednak coś ich przy sobie zatrzymało. Nawet jeśli są z innej epoki, to przecież są takimi samymi ludźmi jak każdy.


dantezg napisał/a:

Nie chce jej bronic, ale wydaje mi sie ze to chamskie zachowanie wlasnie spowodowalem ja i moje nękanie jej czy narzucanie się. Wydaje mi się, że to jest jej forma obrony przed moją " walką " o nią. Jest to nasze drugie rozstanie, za pierwszym razem jednak 2 miesiące mieliśmy kontakt, tez czasami zachowywala sie chamsko, jednak koniec koncow wrocila do mnie. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej. Teraz mowi oficjalnie, że nie chce mieć kontaktu, w pewnym momencie przestala odbierac, odpisywac, pocisnela mnie ta ostatnia wiadomoscia i nie szuka jakiejkolwiek formy kontaktu. Zaznacze, ze przy pierwszym zerwaniu byly sytuacje, gdzie mowila mi ze bez szans, ze nie chce mnie znac, zebym sie odczepil, nie odzywalem sie 3-4 dni to wyslala jakies swoje zdjecie mms czy takie podobne akcje.
Elle88 juz pisala w watku o mojej sytuacji, wiec mniej wiecej znam jej zdanie.
Szczerze to wlasnie mam taka nadzieje i boje sie zrobic tego kroku w przod zostawiajac wszystko za soba. Jezeli dostalibysmy druga szanse to zrozumialem i wiem, co bylo nie tak w zwiazku. Po prostu szkoda marnowac czas na glupoty i korzystac wiecej z zycia, z mozliwosci posiadania przy sobie drugiej osoby. Zaden komputer czy tv nie da tyle szczescia co druga osoba.

Cóż, skoro to wasze drugie rozstanie, to trochę zmienia postać rzeczy. Za pierwszym razem, jeśli to ona odeszła i teraz to też ona zadecydowała o rozstaniu, to może naprawdę jednak powinieneś poważnie zastanowić się nad tym, czy jesteście dla siebie. Coś wprawdzie Was łączy, ale najwyraźniej jest to zbyt mało, żeby dać Wam stabilność. Niestety sometimes love just ain't enough.
Nie znaczy to natomiast, że powrotu nie będzie - zależy jaka to jest osoba. Jeśli jest to typ neurotyczny, to być może jak trochę ochłonie, zobaczy, jak wygląda świat w pojedynkę, to zatęskni za "starymi śmieciami" i znowu będą podchody, chyba że się szybko znajdzie jakiś "klin". Nie wiadomo natomiast, ile to potrwa, więc nie ma najmniejszego sensu spędzić tego czasu na czekaniu i rozpamiętywaniu/użalaniu się. Natomiast jeśli jest to dziewczyna, która wie, czego chce, to raczej nie będzie chciała po raz kolejny "odgrzewać kotleta". Zwłaszcza, że chyba pierwsze Wasze rozstanie nie przyniosło wystarczającej rewolucji.
Niezależnie od powyższego natomiast zdecydowanie nie bój się zrobić kroku w przód, "bo ona może wrócić". W końcu życie toczy się dalej i pójście dalej przyniesie Ci więcej korzyści niż stanie w miejscu. W wielu postach tutaj znajdziesz milion argumentów, dlaczego w takiej sytuacji jak Twoja warto zawalczyć o siebie, więc się nie będę powtarzać. Dla odmiany będę trochę adwokatem diabła - bo pomyśl - nawet jeśli ona kiedyś zdecyduje się na powrót, to chyba lepiej będzie jej móc zaoferować nowego i fajnego siebie, a nie kupkę zakonserwowanego nieszczęścia ? (Choć osobiście naprawdę życzę Ci, żebyś w tej drodze odzyskał i siebie i jak będziesz gotowy - zyskał kogoś, w przypadku kogo nie będziesz musiał zakładać wątków na ŻADNYM forum, chyba że ślubnym/rodzicielskim smile).

dantezg napisał/a:

Po prostu szkoda marnowac czas na glupoty i korzystac wiecej z zycia, z mozliwosci posiadania przy sobie drugiej osoby. Zaden komputer czy tv nie da tyle szczescia co druga osoba.

I to cenna lekcja, którą z tej sytuacji już wyciągnąłeś. O tyle będziesz mądrzejszy następnym razem, a wierzę, że pewne rzeczy jeszcze sobie też poukładasz inaczej.

5,484

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
JoyDivision napisał/a:

Kochani ,krótkie pytanie techniczne.Wiem,że to pierdoła i nie będziecie mnie prowadzili za rączkę,ale spytam.Dostałem od swojej byłej życzenia urodzinowe,zresztą bardzo ładne.Odpowiadać,dziękować?Krótko - tak,nie,co byście zrobili?.Dodam że zachowała się jak świnia.Pozdrawiam serdecznie.

Ja - jeśli mogę sie wtrącić - nie.
Skoro zachowała się wobec Ciebie "jak świnia" - to i życzenia do szczerych chyba nie należały... Zignorowałbym, nie bawiłbym się w konwenanse... Może inaczej wyglądałoby, gdyby te życzenia złożyła Ci ...stojąc przed Tobą - robiąc to osobiście. A tak? Odwalenie jakiegoś poczucia winy z jej strony: wszak taką ostatnią nie jestem wobec niego - złożyłam mu życzenia " big_smile
W takich przypadkach liczą się intencje i szczerość... Tu chyba brak podstaw. by takie życzenia traktować poważnie i czuć się do czegokolwiek zobowiązanym...

5,485

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
JoyDivision napisał/a:

Kochani ,krótkie pytanie techniczne.Wiem,że to pierdoła i nie będziecie mnie prowadzili za rączkę,ale spytam.Dostałem od swojej byłej życzenia urodzinowe,zresztą bardzo ładne.Odpowiadać,dziękować?Krótko - tak,nie,co byście zrobili?.Dodam że zachowała się jak świnia.Pozdrawiam serdecznie.

Joy, ja pewnie wysłałabym smsa o treści "Dziękuję za życzenia" (w głowie, "Ty zakało jedna, co zachowałaś się jak świnia, ale nie będę się zniżał do twojego poziomu traktowania ludzi"). Bo staram się prezentować dobre wychowanie. Ale ani słowa więcej. Ani pół smsa więcej.

Ale akurat w Twoim przypadku bardziej to wygląda to na próbę manipulacji (sobie dziewczyna myśli: jak odpisze, znaczy że można pociągnąć konwersację i wracamy do etapu podchodów) i dlatego jak nie odpiszesz, to moim zdaniem będzie to jak najbardziej usprawiedliwione.

Ale jednoznacznie odpowiedziałam, co smile?

5,486 Ostatnio edytowany przez JoyDivision (2014-12-18 17:17:21)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Podjąłem decyzję,nie odpiszę.Smsa wykasowałem.Dzięki za rady,trzymajcie się smile
P.S. Pewnie zaraz od Elle dostanę po głowie,że nie powinienem się wogóle zastanawiać big_smile Aha żadne podchody są NIE-MOŻ-LI-WE.

5,487

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Joy! super decyzja! smile

5,488

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To i ja wtrące (jeśli mogę) swoje 3 grosze

dantezg napisał/a:

Odnośnie moich planow, to stety albo niestety sa to dosyc powazne decyzje, ktore  po prostu latwiej byloby ogarnac lub podporzadkowac pod 2 osoby ( nie chodzi o finansowanie planow przez 2 osoby ) i to naprawde mieszanina takich klocków do poukładania, które wcześniej jakoś ogarnialiśmy...no ale jestem sam i takie decyzje mogą po prostu zaważyć na nie wiem...samotności i pełnym poświęceniu się własnej wygodznie, brakiem czasu, brakiem wielu fajnych dodatków w życiu codziennym. Do niektorych planow, ktore totalnie legly w gruzach na ta chwile potrzebna byla pomoc jej rodziny ( chodzi o biznes i rowniez nie o finanse a raczej kontakty + doświadczenie ).

W obecnej sytuacji czy tego chcesz czy nie chcesz jesteś tylko i wyłącznie TY. Twoje plany i marzenia powinny być podyktowane tylko i wyłącznie pod Ciebie. A pisze to byś nie zrobił ponownego głupstwa czyli podlizywania się swojej byłej, tym razem w sposób już niebezpośredni (bo pewnie on nie dowiedziałaby się o zmianach od Ciebie a od kogoś). Zrobisz to dla niej, ona (może) za miech czy 2 pozna kogoś innego i będziesz sobie w twarz pluć, że znów się podprogowo podłożyłeś.
Pamiętaj, że jesteś miesiąc po rozstaniu, jeśli możesz przeciągnij na ile się da decyzje w tych planach, byś nabrał DYSTANSU do całej sytuacji zerwania z tobą.
Aha, pamiętaj, że gdyby kiedyś coś jakaś akcja była: "a dlaczego to zrobiłeś, nie brałes mnie pod uwagę(ty zły człowieku!) ?!" - hola, hola, no przecież to ona Cię rzuciła i kazała się nie odzywać, zapomnieć co nie? smile

dantezg napisał/a:
robingirl napisał/a:

I jeszcze jedno, Ty popełniałeś błędy (i jeśli tylko takie, jak piszesz, to nie ma co dramatyzować), ale ona zapewne też. Swoje pamiętasz, jej nie.

Po tym jak się rozstaliśmy to dosłownie z datami wymieniała mi moje jakieś wpadki, ale w moim odczuciu nic powaznego. Ostatnio rozmawiałem z moim kolega o tym wszystkim po jej wiadomosci w moja strone odnośnie wytykania mi moich bledow i wad. Zapytal. A ty nie masz czegoś na nią ? I szczerze myslalem, myslalem i z takich powazniejszych spraw nic mi do glowy nie przyszlo.

Pisałeś wcześniej o pomyśle napisania listu do Niej. Zrób to! Napisz tam wszystko co Cię boli, zawrzyj swoje emocje, opisz nawet sceny za które ty się czujesz jak błazen. Opisz to Co Cię w niej wkurzało, choćby nawet to, że mówiła "ale" a nie "lub" wink!

A później schowaj go do szafki. Wracaj do niego wtedy gdy będziesz czuł taką potrzebę. Zobaczysz, że za miesiąc, dwa stwierdzisz, że kurde, moje uczucia się zmieniły, moje emocje co do tej sytuacji nie są tak silne, a tak właściwie o co mi chodziło w tym liście?

dantezg napisał/a:
robingirl napisał/a:

A zachowanie Twojej byłej jest przykre, natomiast w moim przekonaniu jej sposób na radzenie sobie z poczuciem winy po rozstaniu. Coś w stylu - rzuciłam go, więc jestem zła, ale on przecież jest jeszcze gorszy, skoro go rzuciłam, bo inaczej nie miałabym przecież powodu. I trzeba mu to pokazać. Coż, dojrzałe to nie jest, ale ludzie są w stanie uwierzyć w najbardziej skomplikowaną ideologię, jeśli ma ona służyć ich poprawie samopoczucia. Twoje zachowanie porozstaniowe jeszcze niestety dało jej wodę na młyn.

Nie chce jej bronic, ale wydaje mi sie ze to chamskie zachowanie wlasnie spowodowalem ja i moje nękanie jej czy narzucanie się. Wydaje mi się, że to jest jej forma obrony przed moją " walką " o nią. Jest to nasze drugie rozstanie, za pierwszym razem jednak 2 miesiące mieliśmy kontakt, tez czasami zachowywala sie chamsko, jednak koniec koncow wrocila do mnie. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej. Teraz mowi oficjalnie, że nie chce mieć kontaktu, w pewnym momencie przestala odbierac, odpisywac, pocisnela mnie ta ostatnia wiadomoscia i nie szuka jakiejkolwiek formy kontaktu. Zaznacze, ze przy pierwszym zerwaniu byly sytuacje, gdzie mowila mi ze bez szans, ze nie chce mnie znac, zebym sie odczepil, nie odzywalem sie 3-4 dni to wyslala jakies swoje zdjecie mms czy takie podobne akcje.

Podpisuje się obiema rączkami i nózkami pod Robingirl!  Rzuciłam go, a on jeszcze się do mnie umizgla! Przecież wiem, że zła jestem, ale on to wogóle Fiut i gnój, powinnam zasłużyć na lekką karę, bo przecież tak się robi (no przeciez ja tak robie!) a on tu jeszcze jakby bardziej do mnie lgnie! AAaa moja głowa, lepiej jak się od niego odetnę, przynajmniej będę miała spokój big_smile

robingirl napisał/a:

Natomiast ja osobiście mam takie poczucie, że akurat Twoja historia będzie jedną z tych, gdzie nastąpi pewnego dnia Wielki Powrót. Niestety dla Ciebie, bo pewnie znowu Ci wtedy życie wywróci do góry nogami. Więc mam nadzieję, że do tego czasu na tyle się pozbierasz, że będziesz wiedział, co robić, jak/jeśli ten moment nastąpi.

dantezg napisał/a:

Szczerze to wlasnie mam taka nadzieje i boje sie zrobic tego kroku w przod zostawiajac wszystko za soba. Jezeli dostalibysmy druga szanse to zrozumialem i wiem, co bylo nie tak w zwiazku. Po prostu szkoda marnowac czas na glupoty i korzystac wiecej z zycia, z mozliwosci posiadania przy sobie drugiej osoby. Zaden komputer czy tv nie da tyle szczescia co druga osoba.

No dobra mam spokój. Hmmm troche tu smutno, nikt mnie nie adoruje, nie ma mnie kto wysłuchać, nie ma kto przytulić. Ej.. Ale przecież jak byłam z byłym to to miałam. Hmm... Zobaczmy czy jeszcze coś do mnie czuje, czy smycz emocjonalna jeszcze działa... ]:->







A ogólnie smutne jest to, że schematy "unikania bliskości" i "amatora kochania" tak do Siebie ciągną. U Ciebie do końca tak nie było, bo jednak umiała się przyznać do paru rzeczy, a więc jakąś tam bliskość wytworzyła. Nie bój żaby, są gorsze przypadki wink

5,489

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wpadłam do was, może coś poradzicie, wesprzecie bo nie wiem co robić, a nie chce popełniać błędów. To miał być czas na przemyślenia nasze, co dalej z małżeństwem, ale chyba tylko ja myślę, mąż z tego co widzę nadal dobrze się bawi i chyba taki układ mu odpowiada, ze nie mieszkamy razem, on przyjeżdża do dziecka. Nie podjęliśmy ani jednej rozmowy na nasz temat, bo zawsze to ja zaczynałam, to ja szukałam rozwiązania, a teraz nie robię nic. I jest cisza.
Nie wiem co dalej,jak mam postępować, nie chce popełniać znów tych samych błędów.

5,490

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
zozi35 napisał/a:

...może coś poradzicie, wesprzecie bo nie wiem co robić...To miał być czas na przemyślenia nasze, co dalej z małżeństwem...mąż...dobrze się bawi i chyba taki układ mu odpowiada, ze nie mieszkamy razem...Nie podjęliśmy ani jednej rozmowy na nasz temat...to ja szukałam rozwiązania, a teraz nie robię nic. I jest cisza.

Wiesz, by małżeństwo, zwiazek miał szansę przetrwać kryzys, trudne chwile - trzeba chęci i starań z obu stron... Jesli jedna strona ma głęboko w ... losy związku, to druga chocby wychodziła z siebie - niczego nie osiągnie. W końcu straci siły, zwątpi i sie podda. Tym bardziej w końcu odpusci, gdy widzi po drugiej stronie "dobrą zabawę" lub zagrania kwestionujące sens ratowania związku...
Każdy ma swoje granice w wyrozumiałosci, cierpliwości. Ty już chyba opadłas z sił (czemu sie nie dziwię) - już nie robisz nic.
Ja też już znam dobrze tą ciszę smile
Jakiego wsparcia potrzebujesz? Spójrz na wątek - wsparcie polega tu na podtrzymywaniu w trzeźwym spojrzeniu na sytuację. Na znalezieniu w końcu samego siebie. Na wyzbyciu się złudzeń i nadziei by ...już ze spokojna głową iść dalej - bez "tej" osoby - przed siebie.

5,491

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Aksamitny, Robingirl....wczoraj dowiedzialem sie, ze jednak sie z kims spotyka i nie jest to znajomy do rozegrania partyjki w szachy. Nie jest to znajomosc od wczoraj, a podejrzewam ze juz pod koniec naszego zwiazku bylo cos na rzeczy ( raczej jestem tego pewien ). Zabolalo jak cholera. Ogolnie to ukrywa jak moze przed innymi, pomimo ze pisala mi wprost ze kogos ma i zebym dal jej spokoj bo jej nowy kolega bedzie czestszym gosciem. Przed innymi to kryje, nie przede mna. Glupi wierzylem w to, ze robi to zebym dal jej spokoj;/ List napisałem, ale jednak go nie wyślę...w tej sytuacji moglbym się tylko zbłaźnić. Pomimo faktu, ze czuje sie strasznie, jednak trzeba zrobić krok w przód. Podejrzewam, ze predzej czy pozniej bedzie proba kontaktu z jej strony, bo widze ze nie pali mostow tym ukrywaniem nowego przydupasa, jednak ja juz w glowie mam fakt tego, ze to teraz robi. Nie jestem w stanie przewidziec mojego zachowania...i tak bede pisal na biezaco, bo polubilem to forum, wiec jak cos sie wydarzy, dam znac.
pozdrawiam

5,492

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Kosmiczny nic właśnie takiego wsparcia potrzebuje,  zeby nie zwariowac. Jest tu dużo panów i tez chcialabym znac wasze zdanie wasz punkt widzenia. To prawda opadlam z sil, bo zawsze to ja bylam ta strona, która chce pogadac, a zawsze prowadzilam monolog, bo z jego strony wszystko bylo ok, on czuł sie komfortowo. Jego doradca jest jego matka, to tez moze być powod jego zachowania, albo ja sobie tylko wyobrazam ze moze mu jeszcze zależy.  Skoro nie powrocil do tematu ,, co z nami,, to chyba sprawa jasna.

5,493

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dantezg - kwestia "trzeciego" trochę tłumaczy, ale w zasadzie nic nie zmienia w tym, co wszyscy Ci tu do tej pory napisali.
Co więcej mam nadzieję, że ta informacja pozwoli trochę zdystansować i nawet negatywnie, ale skoncentrować na Twoich sprawach. Niestety - nie wiem, czy Cię to pocieszy, czy nie -  mojej teorii o wielkim powrocie to nie podważa, bo takich historii tutaj niemało - ona/on poskakali a potem chcą jednak do miłego i fajnego starego byłego, bo "zrozumieli co stracili". ale jeszcze raz: nieważne, jak ułoży się przyszłość, najpierw zajmij się sobą na wszelkie możliwe sposoby i DAJ SOBIE CZAS. Jak będziesz potrzebował to pisz, jakaś życzliwa dusza pewnie Ci zawsze doradzi (nie zawsze moja smile) Trzymam za Ciebie kciuki.

zozi35 - napisałabym Ci coś na priv, ale nie można pisać w ramach forum - pojawia się komunikat o zablokowanym mailu, nawet jeśli użytkownik tego nie blokował. Dlatego jeśli chcesz, to podaj tutaj jakiś neutralny adres mailwy, to się odezwę.

5,494 Ostatnio edytowany przez zozi35 (2014-12-19 17:33:44)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Robingirl spróbuj teraz

5,495

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

im bardziej czytam, że nie warto pisac do ex to ja mam wieksza chęć, nie wiem czemu... u mnie dzis doszlo do zakonczenia znajomosci, przez tel. a od 3 dni prosilam o spotkanie, ale on ma to w dup..e. i to ja podjelam te decyzje, bo on chcial kolezenstwa. Napislam zeby zapomnial ze kiedykolwiek bylam. A teraz chcce zadzownic w sumie nie wiem po co, po to zeby zapytac sie czy jest dumny ... czy poprostu sprawdzic co robi.

5,496

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
manday21 napisał/a:

im bardziej czytam, że nie warto pisac do ex to ja mam wieksza chęć, nie wiem czemu... u mnie dzis doszlo do zakonczenia znajomosci, przez tel. a od 3 dni prosilam o spotkanie, ale on ma to w dup..e. i to ja podjelam te decyzje, bo on chcial kolezenstwa. Napislam zeby zapomnial ze kiedykolwiek bylam. A teraz chcce zadzownic w sumie nie wiem po co, po to zeby zapytac sie czy jest dumny ... czy poprostu sprawdzic co robi.

Nie obraź się Manday, ale Twój przypadek w porównaniu do tych, w tym wątku poruszanych jest trochę ...nie na miejscu. Zobrazuję to na przykładzie żartu: przez most idzie wielki słoń, a obok niego mrówka... I mrówka po chwili mówi: ale głośno tupiemy smile
No wybacz, ale Twój przypadek nijak sie ma do sytuacji, jakie tu od dawna są rozdrapywane. I podejrzewam, że jeszcze tym razem ...nie dołączysz do tego grona weteranów...

5,497

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dzis zniwu kiepski dzien, chyba nie potrafie myśleć juz o niczym innym.   Strasznie boli. Jak sie spotkamy to tylko tematy zwiazane z dzieckiem, unika kontaktu wzrokowego, jak wychodzi spuszcza głowę w dół.
Cisza. Drodzy panowie chcialabym,  zeby moj maz mial tyle do powiedzenia o uczuciach co wy tutaj. Bylam z nim tyle lat, a nadal nie wiem co w nim siedzi. 
Moje rozumowanie bylo inne, niz powinno odnosnie zwiazku, brak zdrowego egoizmu,  a z jego strony sam egoizm.

5,498

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Widzisz. Ja pomimo ze nigdy nie szczedzilem w slowach, gdy mowilem "swojej" o uczuciach do niej na koniec uslyszalem, ze jestem bylem ogromnym egoista przy ktorym czlowiek traci poczucie wlasnej wartosci i miedzy innymi dlatego sie to skonczylo. Rozmawialem z kilkoma znajomymi ktorzy sa w zwiazkach duzo dluzej ode mnie, jak im opowiadalem co robilem by pokazac "mojej" kobiecie kim dla mnie jest, to lapali sie za glowe i mowili, ze oni np 2 lata temu kupili tulipana na dzien kobiet a ja potrafilem bez zadnej okazji odwalic jeden taki numer, ze pierwszy raz widzialem jak kobieta autentycznie poplakala sie ze szczescia. Oczywiscie po zerwaniu slyszalem " dobra, zrobiles raz i spoczales na laurach ". Ja zawsze bylem taki, ze nie krylem uczuc oraz nie tracilem czasu na jakies podchody czy gierki. Tym bardziej nie potrafilbym byc z kobieta, ktorej nie chcialbym tego wszystkiego okazywac. Bo po co?

5,499

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Widzisz. Ja pomimo ze nigdy nie szczedzilem w slowach, gdy mowilem "swojej" o uczuciach do niej na koniec uslyszalem, ze jestem bylem ogromnym egoista przy ktorym czlowiek traci poczucie wlasnej wartosci i miedzy innymi dlatego sie to skonczylo. Rozmawialem z kilkoma znajomymi ktorzy sa w zwiazkach duzo dluzej ode mnie, jak im opowiadalem co robilem by pokazac "mojej" kobiecie kim dla mnie jest, to lapali sie za glowe i mowili, ze oni np 2 lata temu kupili tulipana na dzien kobiet a ja potrafilem bez zadnej okazji odwalic jeden taki numer, ze pierwszy raz widzialem jak kobieta autentycznie poplakala sie ze szczescia. Oczywiscie po zerwaniu slyszalem " dobra, zrobiles raz i spoczales na laurach ". Ja zawsze bylem taki, ze nie krylem uczuc oraz nie tracilem czasu na jakies podchody czy gierki. Tym bardziej nie potrafilbym byc z kobieta, ktorej nie chcialbym tego wszystkiego okazywac. Bo po co?

Dante, a ja Ci będę do znudzenia pisać i parafrazować: nawet jeśli Twoim zadniem zachowywałeś się jak chodzący ideał, to wcale nie znaczy, że to jest to, czego Twoja była potrzebowała. Co z tego, jeśli komuś dasz truskawki w szampanie, jak jest uczulony na truskawki? W jej oczach Twoje starania mogły być przejawem czegoś tam, co nie zmienia faktu, że dla kogoś innego znaczyłyby coś innego.
Zbytnie analizowanie argumentów ex tak na zdrowy rozsądek nie prowadzi do niczego. Przecież ona zawsze będzie zbijać Twoje argumenty, a przyparta do muru po prostu coś wymyśli (standard to "byłeś kiepski w łóżku"), bo gdyby przyznawała Ci rację, o jak mogłaby Ci wytłumaczyć, dlaczgo Cię zostawiła. Zwłaszcza, że jak sam piszesz byłeś namolnym prześladowcą  i dodatkowo działałeś jej na nerwy. Zawsze może Ci powiedzieć coś co zaboli. Ty wiesz jaki jesteś, wiesz jakie rzeczyy się dla Ciebie liczą i na tym się skoncentruj. Bo boleć będzie, ale nie ma co posypywać tych ran jeszcze solą.

5,500 Ostatnio edytowany przez robert247 (2014-12-20 11:24:37)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
zozi35 napisał/a:

Dzis zniwu kiepski dzien, chyba nie potrafie myśleć juz o niczym innym.   Strasznie boli. Jak sie spotkamy to tylko tematy zwiazane z dzieckiem, unika kontaktu wzrokowego, jak wychodzi spuszcza głowę w dół.
Cisza. Drodzy panowie chcialabym,  zeby moj maz mial tyle do powiedzenia o uczuciach co wy tutaj. Bylam z nim tyle lat, a nadal nie wiem co w nim siedzi. 
Moje rozumowanie bylo inne, niz powinno odnosnie zwiazku, brak zdrowego egoizmu,  a z jego strony sam egoizm.

Widzisz bo to jest tak. Ludziom którzy chcą naprawiać,rozmawiać,zrobic cokolwiek z relacjami z partnerem,jest zawsze trudniej.Sądzimy że to przeciez nasz kochający partner,jak on moze nie chciec rozmawiać itd. idealizujemy takie osoby,sądzimy ze tyle lat ze sobą tak nas zespoliło ze wrecz powinnismy gadac bez słó,bez spojrzeń.A tu działa najprostszy atawistyczny syndrom - jak jedno chce gadac a drugie nie i to pierwsze ciagle sie stara to to drugie..ucieka. Tak to jest głupie,dziecinne..mozna nazwac to na wiele sposobów ale to nie zmienia jednego faktu....On jest wolnym człowiekiem i ma prawo nie rozmawiac,nie patzrec itd. to nie swiadczy o tobie tylko o nim,to nie ty wystawiasz sobie swiadectwo dojrzałosci.
Twój facet nie jest szczesliwy,coś mu nie pasuje ,cos mu moze brakuje...i tyle i taka jest jego odpowiedz na to.  Kochasz go? To uszanuj to. Ja tez wczesniej myslałem podobnie,starałem sie dotrzeć. Nie...albo zmieniamy metody,albo szanujemy jego wybory. Ty natomiast szanuj swoje wybory...jesli nie umiesz inaczej a jest ci zle - odejdz.Ułóż życie na nowo.
Nie ma dobrej rady na kogoś kto czegoś nie chce. A to ze ludzie są w związkach i coś tam powinni...jest  nieistotne.Na tym swiecie są ludzie głupi i mądrzy,dojrzali i dzieciaki....nie zmieniaj go bo to nic nie da,dotrzyj do niego inną drogą albo zostaw w spokoju.

Ja to przerabiałem w związkach i w obecnym także..latami.
pozdrawiam

5,501 Ostatnio edytowany przez metronom (2014-12-20 22:22:31)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Posłuchajcie sobie tego utworu od początku do końca-pomoże Wam wychodzić z dołka smile. Śpiewa:  Junior Stress - "Przedwczoraj" - bardzo pozytywny. Na święta jak znalazł smile.

.

5,502

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zauważył ktoś z was może, że przed świętami coraz więcej par się rozstaje? Ja jestem przerażona większość moich znajomych ma teraz stats wolny po kilkuletnich związkach. Zastanawiam się czy to jakaś plaga,  nowa moda na bycie singlem czy ludzie w moim wieku mądrzeją i dochodzą do wniosku ,że lepiej czasem być samemu.   Chyba życie singla nie jest takie złe skoro coraz więcej ludzi je wybiera smile

5,503

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Karola_23 napisał/a:

Zauważył ktoś z was może, że przed świętami coraz więcej par się rozstaje? Ja jestem przerażona większość moich znajomych ma teraz stats wolny po kilkuletnich związkach. Zastanawiam się czy to jakaś plaga,  nowa moda na bycie singlem czy ludzie w moim wieku mądrzeją i dochodzą do wniosku ,że lepiej czasem być samemu.   Chyba życie singla nie jest takie złe skoro coraz więcej ludzi je wybiera smile

Może to jakiś ...wirus? big_smile
Wiesz, czy to kwestia "mądrzenia" to - jak dla mnie - sprawa dyskusyjna. Wybór zywota "singla" nie jest wyjściem. Jest chyba tylko dla kogos, kto ...miłość własną przedkłada ponad kogoś innego. I tyle w tej kwestii...
Czas świąt, jest jakimś okresem, gdy uświadamiamy sobie, iz dana osoba niekoniecznie jest "tą" jaką chcielibyśmy widzieć w tym okresie obok siebie - stąd może to wrażenie, ze święta to istny "probierz związku" smile Ale przyznam - z własnego doświadczenia - że masz duzo racji w swoim spostrzeżeniu. Jest "coś" na rzeczy smile

5,504

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

moim zdaniem tu chodzi o sylwestra,
zawsze można coś nowego wyrwać"_)
To znaczy na pewno, że te wcześniejsze relacje to była zabawa.

5,505

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Czy ja wiem tongue ja nie mówie o zabawie w ciągu miesiaca znam 5 związków gdzie pary się rozpadły po paru latach wirus jak nic big_smile w tym moja siostra która ma dość chłopaka tongue coś chyba w tym grudniu jest.
Czy ja wiem czy świąt , pewnie większośc dwudziestu-paro latków spędza jeszcze święta z rodziną ,a nie z drugą połówką. Prędzej ludzie myślą o nowym roku zdają sobie sprawę, z błędu i wolą poszukać tej lepszej drugiej połówki.
W sumie pocieszające to jest ,że w moim wieku tylu singli jest big_smile

5,506 Ostatnio edytowany przez metronom (2014-12-21 23:13:12)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

ja rozstałem się w październiku.. Ale definitywnie w grudniu tego roku....czyli racja cos w tym jest. A bycie singlem nie jest fajne...moze na poczatku by sie wyszalec...a potem co samotnosc???. Nie wiem czy to dobre wyjscie, bo czlowiek to zwierze stadne i samotnosc nie jest wpisana w nasze geny zachowan. Predzej czy pozniej bedzie dolek, depresja...jak sadzisz po co robia kluby dla samotnych, kluby dla singli....bo tak im fajnie samym smile ?. Spotykaja sie , wracaja do pustych domow i znow dolek, a najlepiej zagluszac go kompem, tlewizja, filmem, czytaniem....pisaniem tutaj.
Dlatego, ja sam zamierzam mimo wszystko poszukac drugiej polowki i wiem ze znajde smile.

oj kosmiczny ale żeś pojechał po bandzie big_smile, mimo twej opini zdania nie zmienię big_smile

5,507

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
metronom napisał/a:

...ja sam zamierzam mimo wszystko poszukac drugiej polowki i wiem ze znajde smile.

Pewnie masz gdzies w pobliżu jakiś sklep całodobowy big_smile

5,508

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dzisiaj naszla mnie taka refleksja - znow mam gorszy dzien - jak to niewiele trzeba, zeby z najlepszej przyjaciolki, kochanki, towarzyszki życia, osoby ktorej powierzalo się tajemnice, przejść na stopień kompletnie obcej osoby. Strasznie to przykre. W zasadzie dopiero 8 dni bez jakiegokolwiek kontaktu z 2 stron, jednak takie coś w moim przypadku jest bardzo dołujące. Pomimo tego co się stało nie moge przejść obojętnie przez okres Świąt. Myślę o niej i wciąż mam te cholerne nerwobóle w brzuchu. Byłem na weekend u rodziny z laptopem i koniecznie chcieli obejrzeć zdjęcia z naszej wyprawy na 2 koniec świata. Powiedzieli, że jak nie chce ich ogladac to zrozumieja. Powiedziałem, że nie ma problemu i możemy oglądnąć. Przeglądaliśmy wspolnie te fotografie i patrząc na moją "ex" doslownie wciąż nie docierało do mnie, że jej już nie ma. Że nie mogę jej podarować na święta jakiejś drobnostki, spędzić te święta w rodzinnej atmosferze czując się dumny, że spedzam je z osoba ktora kocham. Setki myśli dziennie, czy jeszcze los nas razem polaczy, czy ona w ogole o tym mysli, czy tak samo jak ja mysli o napisaniu do mnie  ( pewnie nie, bo by napisala )...swieta, sylwester bez jakichkolwiek planow ani ochoty na cokolwiek. Czlowiek gryzie sciany w domu, wylewa lzy, a druga osoba sobie nic z tego nie robi...zyje, jakby nic sie przeciez nie stalo.

5,509

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

NO niestety taka świadomość jeszcze bardziej człowieka dobija i zniechęca do wszystkiego. Czasem się zastanawiam jak to ludzie robią, że wychodzą z czegośtakiego by być szczęśliwym znów. Chciałbym tak umieć przeprogramować myślenie jak robi to autor wątku smile

5,510

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Dzisiaj naszla mnie taka refleksja - znow mam gorszy dzien - jak to niewiele trzeba, zeby z najlepszej przyjaciolki, kochanki, towarzyszki życia, osoby ktorej powierzalo się tajemnice, przejść na stopień kompletnie obcej osoby. Strasznie to przykre. W zasadzie dopiero 8 dni bez jakiegokolwiek kontaktu z 2 stron, jednak takie coś w moim przypadku jest bardzo dołujące. Pomimo tego co się stało nie moge przejść obojętnie przez okres Świąt. Myślę o niej i wciąż mam te cholerne nerwobóle w brzuchu. Byłem na weekend u rodziny z laptopem i koniecznie chcieli obejrzeć zdjęcia z naszej wyprawy na 2 koniec świata. Powiedzieli, że jak nie chce ich ogladac to zrozumieja. Powiedziałem, że nie ma problemu i możemy oglądnąć. Przeglądaliśmy wspolnie te fotografie i patrząc na moją "ex" doslownie wciąż nie docierało do mnie, że jej już nie ma. Że nie mogę jej podarować na święta jakiejś drobnostki, spędzić te święta w rodzinnej atmosferze czując się dumny, że spedzam je z osoba ktora kocham. Setki myśli dziennie, czy jeszcze los nas razem polaczy, czy ona w ogole o tym mysli, czy tak samo jak ja mysli o napisaniu do mnie  ( pewnie nie, bo by napisala )...swieta, sylwester bez jakichkolwiek planow ani ochoty na cokolwiek. Czlowiek gryzie sciany w domu, wylewa lzy, a druga osoba sobie nic z tego nie robi...zyje, jakby nic sie przeciez nie stalo.

Dante, wiesz, że nie jesteś pierwszym który stawia dokładnie to samo pytanie w tym wątku? smile
I nie wiem, czy napiszę Ci to samo, co odpowiedziałąm wtedy, ale moim zdaniem wytłumaczenie jest proste: ta druga osoba po prostu NIE MYŚLI (a na pewno nie rozkmminia i nie analizuje tak głęboko jak Ty). Po pierwsze dlatego, że ma nowe sprawy, którymi się aktualnie zajmuje - np. zorganizowaniem sobie życia po rozstaniu, nowymi znajomościami, tym jak sobe ewentualnie poradzić z Twoją natrętną osobą, gdybyś eewentualnei się pojawił, planami sylwestrowymi itd. itp. Po drugie dlatego, że gdyby myślała, to by zwariowała: jeśli jest to osoba o chociaż odrobinie przyzwoitości i wrażliwośći, to jakby miała siedzieć i się rozczulać nad tym, co Ci zrobiła, to by zwariowała. W końcu podjęła tę decyzję, żeby - w domyśle - zwięszkyć swoje poczucie szczęścia, więc po co ma się zadręczać (Chyba że ona po prostu zimna bicz jest, to wtedy się nie przejmuje, bo widzi Waszą sytuacje jako pozbycie się balastru z jej życia i ma głęboko gdzieś, co ci dolega, bo to w końctu Twój problem a nie jej... Chyba logiczne...).
Dante, ona po prostu nie rozkminia (oczywiście jak będzie do Ciebie chciała wrócić, to Ci zaspiewa, że nocami spać nie mogła). Show must go on.
Stąd moje rady, żebyś i Ty się tym rozkminom nie poddawał.
Napisz lepiej, jak na tych terenówkach było...

5,511

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dantezq:
4 stopnie przeżywania żałoby (czy to po ex, czy po kimś kto zmarł, czy po rozwodzie itd.):

1. Niedowierzanie - To nie prawda, nie możliwe, to się nie stało, to się stało komuś innemu!
2. Gniew - Jak ta k.../h... mogła mi zrobić ! Już ja jej pokaże gdzie raki zimują!
3. Smutek - ok. to się stało, jestem sam. Ale dlaczego ja?! Jest mi tak strasznie źle. Płacze po nocach itd.
4. Akceptacja - To było, minęło. Jestem sam, ale nie jest mi z tym źle. Dobrze, że to się skończyło. Kurde, jest tyle atrakcyjnych i mądrych dziewczyn wokół mnie. Co ja w niej widziałem?

Pułapki przy całym procesie:
Przy 1. - błaganie, poniżanie się wręcz o powrót. Czasem Stalking.
Przy 2. - mówienie znajomym (których zapewne ona też zna) o rzeczach w związku, o których nie powinno się mówić nikomu oprócz was.  Czasem również akty fizyczne które niszczą coś co jest jej (rozwalenie szyb w aucie, a w skrajnych wypadkach - zabójstwo w afekcie)
Przy 3. Rozdrapywanie ran. Tworzenie sobie kotwic w głowie, które nie pozwalają wyjść z depresji reaktywnej.
Przy 4 - życzę Ci, byś jak najszybciej doszedł do tego punktu smile

Jak widzisz, Dziewczyna w pewnym okresie jechała na 2 fronty. Stety, niestety, tamten w jej ocenie wypadł lepiej. Możliwe, że też chciała spróbować czegoś nowego, może stwierdziła, ze jest jeszcze młoda i trzeba z różnych gałęzi spróbować?
Zapewne obecnie chodzi 30 cm ponad chodnikami bo jej nowy misio jest taki super i wogóle. Za parę miesięcy ta euforia opadnie i wtedy będzie miała twarde lądowanie z rzeczywistością i włączy jej się obiektywne porównanie.
Tylko, czy ty będziesz chciał wrócić? Będziesz potrafił znów zaufać? Zapewne nauczysz się stawiania granic w związku i możliwe że na to nie przystanie, no bo przecież wcześniej ich nie było.
Najgorsze dla Ciebie będzie gdyby się odezwała podczas punktu 3. Potrzeba duuużo racjonalnego myślenia przy tym.

Jej całe zarzuty służą tylko i wyłącznie temu, by się wybielić, by nie czuć się źle z tym co zrobiła. Pamiętaj też o tym, że jako osoba, która jest na etapie chodzenia, a nie małżeństwa - ma do tego całkowite prawo. Niestety ale zrobiła to źle, jadąc na 2 fronty. Zniszczyło to CHWILOWO twoje poczucie wartości - ale zbudujesz je na nowo, lepsze, silniejsze,a  przedewszystkim, doroślejsze.

Napewno jest wokół Ciebie kilku znajomych, którzy są dla Ciebie bliscy. Poproś ich o pomoc. Powiedz im jak się czujesz powiedz że potrzebujesz rozmowy, że możliwe że będziesz wałkował temat do pożygu, ale że potrzebujesz tego. Mam nadzieje, że znajdą się tacy co Ci pomogą - przy okazji fajny "test" na szczerość przyjaźni między wami smile

Btw. Wiem jak się czujesz. Przeżywam to samo (no jestem gdzieś pomiędzy 3 a 4 smile ) przez jakieś 10 miesięcy, a przy okazji popełniłem wszystkie błędy powyżej. Oczywiście po 6 miesiącach, mimo wcześniejszych z jej strony usilnych prób odcięcia się ode mnie i pokazania że jest świetnie, próby bycia z kimś innym przyszła do mnie na imprezie do klubu do którego wcześniej nigdy nie przychodziła z próbą rozmowy. Niestety ona nic się nie zmieniła - dalej manipulowała podczas rozmowy, co jej pięknie wykazałem podczas rozmowy. Wyszła zapłakana, ale ja się czułem dobrze. Nie miałem satysakcji z jej płaczu, ale z siebie, że udało mi się nie zażyć tego narkotyku smile

5,512

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
aksamitny napisał/a:

Dantezq:
4 stopnie przeżywania żałoby (czy to po ex, czy po kimś kto zmarł, czy po rozwodzie itd.):

1. Niedowierzanie - To nie prawda, nie możliwe, to się nie stało, to się stało komuś innemu!
2. Gniew - Jak ta k.../h... mogła mi zrobić ! Już ja jej pokaże gdzie raki zimują!
3. Smutek - ok. to się stało, jestem sam. Ale dlaczego ja?! Jest mi tak strasznie źle. Płacze po nocach itd.
4. Akceptacja - To było, minęło. Jestem sam, ale nie jest mi z tym źle. Dobrze, że to się skończyło. Kurde, jest tyle atrakcyjnych i mądrych dziewczyn wokół mnie. Co ja w niej widziałem?

Pułapki przy całym procesie:
Przy 1. - błaganie, poniżanie się wręcz o powrót. Czasem Stalking.
Przy 2. - mówienie znajomym (których zapewne ona też zna) o rzeczach w związku, o których nie powinno się mówić nikomu oprócz was.  Czasem również akty fizyczne które niszczą coś co jest jej (rozwalenie szyb w aucie, a w skrajnych wypadkach - zabójstwo w afekcie)
Przy 3. Rozdrapywanie ran. Tworzenie sobie kotwic w głowie, które nie pozwalają wyjść z depresji reaktywnej.
Przy 4 - życzę Ci, byś jak najszybciej doszedł do tego punktu smile

Aksamitny- bardzo plastyczne podsumowanie smile Niby wszędzie się o tym pisze, ale raz na jakiś czas warto jeszcze raz sobie przypomnieć.

A tak z ciekawości - pod jakim pretekstem była próba tej rozmowy ze strony byłej? Symulacja przypadkowego spotkania żeby się dowiedzieć co słychać, czy w ramach troski o Twoje samopoczucie?

5,513

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Robingirl: Na terenówkach było fajnie, chociaż nie wszystkie podjazdy zaliczone ze względu na pogode ( noc + deszcz + niska temperatura ) i autko czasami nie dawało rady, ale podniesiona adrenalina chociaż na chwile pozwolila się oderwać myślami od tego wszystkiego.

aksamitny: bardzo fajnie napisany post. Odnośnie pułapek :
1. błagałem, poniżałem się wręcz o powrót.
2. raczej nie staram się wplatywac jakiś tam znajomych w prywatne sprawy. Wciąż mam nadzieje, więc nie chcę sobie palić mostów.
3. do tego jeszcze nie doszedlem
4. jak wyzej

Odnośnie mojej ex to właśnie nie obnosi się teraz. Raczej wszystko ukrywa. Wiekszosc znajomych nie wie nawet, ze ze soba nie jesteśmy.


A teraz pewnie zjedziecie mnie po całości, ale może na to zasłużyłem. Pisałem ostatnio, że myślałem nad wysłaniem jej listu na święta....zdecydowałem go wysłać. Rozpisałem się naprawde mocno. Napisałem bez żalu, bez proszenia. Spakowałem to ładnie i wrzuciłem jej do skrzynki. Odpisała tego samego wieczoru ( wczoraj ). krótko " dziekuje. Wesolych Swiat "..cos tam jeszcze chwile popisalismy i widac, ze zeszla z niej agresja, jednak zaczela pisac, ze czasu nie cofniemy, ze ona podjela decyzje i nic sie nie zmienilo. Nie pisala kompletnie nic o nowym przydupasie, gdzie poltora tygodnia temu juz raczej w chamski sposob mi to wyrzucala z siebie.

5,514

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Słuchajcie Moi drodzy,odpowiedzcie sobie na pytanie:Czy naprawdę chcecie by "exi" do was wrócili? Tak kompletnie wyłączając serce,tylko na rozum.Odpowiedzcie sobie,szczęśliwi byście byli,bezpieczni ?Nie balibyście się ,że w każdej chwili sytuacja się może powtórzyć?

5,515

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
robingirl napisał/a:

A tak z ciekawości - pod jakim pretekstem była próba tej rozmowy ze strony byłej? Symulacja przypadkowego spotkania żeby się dowiedzieć co słychać, czy w ramach troski o Twoje samopoczucie?

Widziała mnie parę razy przypadkiem, bo niestety mieszkamy od siebie rzut kamieniem. Widziała mnie podczas największego dołka w okolicach czerwiec - lipiec, gdy zaczynałem jechać na antydepresantach a na psychoterapii dochodziliśmy w sumie czemu pozwoliłem sobie na takie coś - odkrywanie swojego schematu. 2 tyg. wcześniej, nagle, po miesiacach ciszy telefon, że to jest niepokojące, że tak sie zachowuje i martwiące, na co ja, że naprawde niech nie udaję, jak ma mnie od kilku miechów w pupie to niech nie udaje że teraz się nagle martwi.
Później te przypadkowe spotkanie. Tam już nie było martwienia tylko gadka znów jak to jest zajebiście i w ogóle w pip ogarnia i żyje, jakieś podjazdy że ma chłopaka - g. prawda, tylko zapytałem jej, to po co tu jest, jeśli jest szczęśliwa i ma kogoś.

Ale generalnie moja historia to też jest długa historia. Może kiedyś opowiem. Jedyne co mogę teraz wam powiedzieć - z dala od DDA, typ bohater rodziny i to jeszcze w kobiecej wersji wink

5,516

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Z moja wyszla od rana dyskusja. To samo. Nigdy do ciebie nie wroce, zacznij szukac dziewczyny, wszystko umarlo, nie chce juz ciebie. itd itd ;/

5,517

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Z moja wyszla od rana dyskusja. To samo. Nigdy do ciebie nie wroce, zacznij szukac dziewczyny, wszystko umarlo, nie chce juz ciebie. itd itd ;/

Głowa do góry, współczuje Ci że musisz to przeżywać akurat teraz podczas świąt, ale dla własnego spokoju spróbuj się do niej nie odzywać przez ten okres świąt i sylwestra. Spróbuj spędzić ten czas ze sobą i rodziną wink Nie pogrążaj się ! smile

5,518

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Niestety ale poszla z jej strony agresja po calosci. Dowiedzialem sie ze jestem pizda nie facet, frajer, ciota, psychol, zjebus itd....ehhh jak milo ;/

5,519

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Niestety ale poszla z jej strony agresja po calosci. Dowiedzialem sie ze jestem pizda nie facet, frajer, ciota, psychol, zjebus itd....ehhh jak milo ;/

No cóż, jej odpowiedź na pułapkę nr. 1 - swoją drogą jej inteligencja emocjonalna na poziomie kury. Naprawdę chcesz wracać do kogoś takiego?
Jesteś na poziomie 1 przeżywania żałoby. Trwa on od tygodnia do miesiąca. Poziom 2 już niedługo. Zastanów się lepiej jak chcesz poskromić swoje zapędy do agresji, nawet werbalnej, bo on przyjdzie, zapewniam Cię.
Ja na przykład chodziłem na basen, nurkowałem i wyzywałem w niebogłosy. Niektórzy jadą samochodem sami w ustronne miejsce i też w tym samochodzie to robią. Niektórzy idą do klubu i szukają zaczepki - nie polecam.
Ten etap jest ważny, służy oczyszczeniu. Masz prawo do gniewu, pamiętaj o tym, spróbuj go tylko przeżyć tak, by nikogo przy tym nie urazić i nie zrazić. Niczemu to nie posłuży, a tylko stworzy kolejne, niepotrzebne spięcia na linii ty - była. Co wiecej ona nadal będzie wiedziała, że trzyma Cię na smyczy emocjonalnej.

5,520

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
metronom napisał/a:

elo:)

Jakbyście chcieli się spotkać i porozmawiać ja jestem z Katowic smile.

Możemy popisać, na spotkania nie mam czasu wink i ochoty, a na pisanie mam jedno i drugie. Interesuje mnie tylko wirtualna znajomość.  Też szukam zagłuszczaczy bólu. Piszę z wieloma osobami, przynajmniej mniej myślę o rzeczywistości.

5,521

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
aksamitny napisał/a:
dantezg napisał/a:

Niestety ale poszla z jej strony agresja po calosci. Dowiedzialem sie ze jestem pizda nie facet, frajer, ciota, psychol, zjebus itd....ehhh jak milo ;/

No cóż, jej odpowiedź na pułapkę nr. 1 - swoją drogą jej inteligencja emocjonalna na poziomie kury. Naprawdę chcesz wracać do kogoś takiego?
Jesteś na poziomie 1 przeżywania żałoby. Trwa on od tygodnia do miesiąca. Poziom 2 już niedługo. Zastanów się lepiej jak chcesz poskromić swoje zapędy do agresji, nawet werbalnej, bo on przyjdzie, zapewniam Cię.
Ja na przykład chodziłem na basen, nurkowałem i wyzywałem w niebogłosy. Niektórzy jadą samochodem sami w ustronne miejsce i też w tym samochodzie to robią. Niektórzy idą do klubu i szukają zaczepki - nie polecam.
Ten etap jest ważny, służy oczyszczeniu. Masz prawo do gniewu, pamiętaj o tym, spróbuj go tylko przeżyć tak, by nikogo przy tym nie urazić i nie zrazić. Niczemu to nie posłuży, a tylko stworzy kolejne, niepotrzebne spięcia na linii ty - była. Co wiecej ona nadal będzie wiedziała, że trzyma Cię na smyczy emocjonalnej.

Z ciekawosci. Ze strony Twojej partnerki tez pojawiala sie agresja na koniec ? Wyzwiska, obrazanie, zaklinanie sie NIGDY itp ?

Nie martwie sie o jakies proby niszczenia komukolwiek zycia itp, bo to nie w moim stylu.

5,522

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Robingirl: Na terenówkach było fajnie, chociaż nie wszystkie podjazdy zaliczone ze względu na pogode ( noc + deszcz + niska temperatura ) i autko czasami nie dawało rady, ale podniesiona adrenalina chociaż na chwile pozwolila się oderwać myślami od tego wszystkiego.

A teraz pewnie zjedziecie mnie po całości, ale może na to zasłużyłem. Pisałem ostatnio, że myślałem nad wysłaniem jej listu na święta....zdecydowałem go wysłać. Rozpisałem się naprawde mocno. Napisałem bez żalu, bez proszenia. Spakowałem to ładnie i wrzuciłem jej do skrzynki. Odpisała tego samego wieczoru ( wczoraj ). krótko " dziekuje. Wesolych Swiat "..cos tam jeszcze chwile popisalismy i widac, ze zeszla z niej agresja, jednak zaczela pisac, ze czasu nie cofniemy, ze ona podjela decyzje i nic sie nie zmienilo. Nie pisala kompletnie nic o nowym przydupasie, gdzie poltora tygodnia temu juz raczej w chamski sposob mi to wyrzucala z siebie.

Cześć pierwsza wypowiedzi - jak najbardziej na plus smile.

Część druga wypowiedzi - no ja akurat na tym forum nie jestem specjalistką od mięsistych komentarzy, a  faktycznie takowy by się przydał...  Nie dość, że robisz z siebie ostatnią ofiarę, co jęczy to jeszcze wychodzisz na tumana, co nie rozumie, jak się mu tłumaczy, że nie.... Natomiast może jesteś tych, co potrzebują poszybować w kierunku dna, żeby się od niego odbić...

Wiesz, rozumiem trochę Twoją potrzebę działania, prowokowania kontaktu, wdawania się w dyskusje z nią. W końcu to ty siedzisz i cierpisz - Twoje działania są z mojej perspektywy Twoją próbą radzenia sobie z tą sytuacją. Natomiast jak spojrzeć z boku, to Twoje działania DO NICZEGO NIE PROWADZĄ. Z jednej strony sam pogarszasz swoje samopoczucie (lubisz jak Cię ktoś obraża, zwłaszcza jak Ci smutno i źle?) a z drugiej strony zrażasz ją do siebie coraz bardziej swoim próbami nawiązania kontaktu. Wybacz, ale na litanię obraźliwych słów sobie tym razem sam zapracowałeś. Nawet jeśli ona specjalnie dojrzała też nie jest (podkradam tekst o inteligencji kury smile) - mogła po prostu się do Ciebie nie odzywać - to w obliczu Twojej desperacji nie dziwię się, że jej się agresor włącza.

Na początku "żałoby" można porobić głupstw, w końcu jesteś niczym narkoman po odstawieniu. Ale kiedyś trzeba przestać, dla dobra swojego i całej sytuacji. A przynajmniej spróbować powstrzymać się od autodestrukcji.
Okres świąteczny jest kichowy - wiadomo - a pogoda w tym roku też nie sprzyja, ale może to okazja, żeby trochę skupić się na innych rzeczach. Nie wiem, czy uda Ci się spojrzeć na Święta jako okres, w którym warto  pomyśleć o rodzinie, o przyjaciołach, którzy z Tobą są, i to bym spontanicznie proponowała (zamiast smsa do byłej - sms do kolegi/koleżanki  z indywidualnymi życzeniami - żeby nad nimi trochę posiedzieć. zrobić grzane wino, które rodzinę na kolana rzuci. zabić karpia wszystkim sąsiadom wokół, co nie umieją sami - WHATEVER, zamiast marnowania zdrowia na kontakt z byłą).  Przetrwasz święta, to od nowego Roku będziesz mógł może pomyśleć o innych rzeczach, np. tej psychoterapii.

Jasne, że pustki po czterech latach nie wypełni się od razu, ale najpierw chodzi o to, żeby przetrwać "okres bezpośrednio po odstawieniu" i czymś się zająć, żeby tych głupstw robić jak najmniej i coraz mniej. Dla mnie kontakty z Ex, nawet jeśli Ty je sobie jakoś rozsądnie uzasadniasz, niczemu aktualnie nie służą, oprócz posypywania przez Ciebie samego swoich ran solą.

5,523 Ostatnio edytowany przez aksamitny (2014-12-23 15:58:25)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:
aksamitny napisał/a:
dantezg napisał/a:

Niestety ale poszla z jej strony agresja po calosci. Dowiedzialem sie ze jestem pizda nie facet, frajer, ciota, psychol, zjebus itd....ehhh jak milo ;/

No cóż, jej odpowiedź na pułapkę nr. 1 - swoją drogą jej inteligencja emocjonalna na poziomie kury. Naprawdę chcesz wracać do kogoś takiego?
Jesteś na poziomie 1 przeżywania żałoby. Trwa on od tygodnia do miesiąca. Poziom 2 już niedługo. Zastanów się lepiej jak chcesz poskromić swoje zapędy do agresji, nawet werbalnej, bo on przyjdzie, zapewniam Cię.
Ja na przykład chodziłem na basen, nurkowałem i wyzywałem w niebogłosy. Niektórzy jadą samochodem sami w ustronne miejsce i też w tym samochodzie to robią. Niektórzy idą do klubu i szukają zaczepki - nie polecam.
Ten etap jest ważny, służy oczyszczeniu. Masz prawo do gniewu, pamiętaj o tym, spróbuj go tylko przeżyć tak, by nikogo przy tym nie urazić i nie zrazić. Niczemu to nie posłuży, a tylko stworzy kolejne, niepotrzebne spięcia na linii ty - była. Co wiecej ona nadal będzie wiedziała, że trzyma Cię na smyczy emocjonalnej.

Z ciekawosci. Ze strony Twojej partnerki tez pojawiala sie agresja na koniec ? Wyzwiska, obrazanie, zaklinanie sie NIGDY itp ?

Nie martwie sie o jakies proby niszczenia komukolwiek zycia itp, bo to nie w moim stylu.

Wyzwiska - nie. Przy rozstaniu "jesteśmy dla siebie toksyczni". Powód rozstania - po imprezie firmowej wylądowała u pewnego pana na noc na chacie, podobno do zdrady nie doszło, ale na imprezie z kimś flirtowała, do czego się sama przyznała. Rano moja próba kontaktu, gdzie jest, martwie się, miała dac znać jak wróci na chatę. Efekt - po kolejnym sms, bo tel. nie odbierała, dostaje z jej strony głuchy telefon i tak sobie słysze na słuchawce jakby się właśnie z kimś, po upojnej nocy, pindrzyła. Ah, ja głupi, spotkanie tego samego dnia, gdy się szczaiła że był ten telefon - tam krokodyle łzy, dałem 2 tygodnie na decyzje, albo chce być ze mną, albo chce się bawić i szukać kogoś nowego.
Po dwóch tygodniach, z miną wyrafinowanej s*& tekstem "jesteśmy dla siebie toksyczni" zakończyła związek  - standard - przerzucenie odpowiedzialności na mnie. Aha, związek 3,5 roku, chciałem się stabilizować, proponowałem wspólne zamieszkanie - kupiłem je - odpowiedź, ok, za jakiś rok, chce się jeszcze wyszaleć. A ja w tym amoku miłosnym - ok, poczekam.

Obrażanie - całkowite odcięcie się ode mnie po zerwaniu, uciekanie przede mną jak się gdzieś się przypadkiem na ulicy zobaczyliśmy. I soczyste "k&%#$ mać" jak mnie wtedy widzi. Również teraz tak robi, nie umie odpowiedzieć na głupie "cześć". Ucieka z klubu gdy się przypadkiem spotkamy w tym samym klubie itp.

Zaklinanie - przy rozstaniu słynny tekst "nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki", również po 3 tyg. jak się spotkaliśmy oddać sobie rzeczy. Wtedy ja popełniłem błąd, spotkałem jej (bardziej niż mojego) znajomego, który ładnie oświadczył, że między nimi coś zawsze było i teraz do siebie grzeją cholewki, bo mnie nie ma, a ona do niego też teraz ładniej się uśmiecha itp. . Nieujażmiony gniew się włączył, poczucie wielkiego oszustwa (oczywiście standard, jej tekty podczas bycia razem - to tylko kolega). Opisałem mu jak jest u niej w domu, parę spraw o których nikt z jej "bliskich" znajomych nie wie i skąd ona jest jaka jest. Podziękował mi i stwierdził, że teraz rozumie i nie chce. A ja do niej SMS że powodzenia z nim i chce w końcu moje rzeczy spowrotem. Tam, na spotkaniu, jej gadka że zaczęła żałować tego co zrobiła i myślała że wrócimy do siebie, ale po tym co zrobiłem w życiu już tego nie będzie chciała.

Ah, Panie, książkę dałoby się z tego napisać. Najgorsze jest to, że normalny, zdrowo myślący, ze zdrowym poczuciem wartości facet dawno by tej Pannie podziękował. No, ale nie ma co chlipać, ważne, że teraz czuje się silniejszy, choć mam problem z zaufaniem jakiejkolwiek poznanej Pannie.

5,524 Ostatnio edytowany przez dantezg (2014-12-23 16:27:28)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Tak jak patrze na inne rozpady zwiazkow to wydaje mi sie, ze tylko u mnie wychodzi wojna z wyzwiskami wlacznie. Przytocze pare cytatow z dzisiaj :

" Kur*wa mac
Jesteś żałosny "

"Bo mam wy*ebane i nie chce cie widziec
Odpie*dol się "

" Zjebusie
Ja tez mam ku*wa faceta ukladam sobie z nim życie "

" Zdradzalam cie i dobrze mi z tym ze juz nie jestem z toba "

Jakos nie slyszalem u znajomych przy rozstaniach takich tekstow. To moi koledzy z osiedla takich nie rzucaja

5,525

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

OO matko. Myślałem , że moja była mi przykrymi tekstami rzucała na koniec ale przy Twojej to amatorka. Ale z drugiej strony wiesz z kim miałeś do czynienia i nie masz czego żałować a wręcz możesz dziękować że się rozpadło.

Posty [ 5,461 do 5,525 z 8,665 ]

Strony Poprzednia 1 83 84 85 86 87 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024