Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Strony 1 2 3 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 8,665 ]

1

Temat: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Witam Wszystkich

  Co prawda założyłem już jeden temat w tym dziale, ale potoczył się w bardzo złym kierunku w wyniku manipulacji, której byłem ofiarą.

Wrócę więc do mojej historii na świeżo i opowiem Wam moi drodzy jak to było od początku do końca, historia będzie długa i nudna jak flaki z olejem, ale zanim przejdę do meritum, czyli opisywania moich wzlotów i upadków trzeba to wyjaśnić.


  5 lat razem, 5 wspaniałych lat, których nie żałuję. Wspólne wyjazdy, świetne 'dotarcie' się etc. Mieszkamy w innych miastach, kontaktujemy się codziennie, widujemy kiedy tylko mam czas.
Po roku ona przenosi się do mojego miasta żeby studiować.
Mieszkamy osobno.
Poznajemy swoje rodziny i ogólnie bajka. ok 2012 rok, pierwszy poważniejszy zgrzyt. Nowa praca, której poświęcam bardzo dużo czasu. Ona bardzo się nudzi i zaczyna pisać do jakiś przypadkowych ludzi w sieci. Poznaje jakiegoś facia i mówi mu że jest sama SIC! następuje oziębienie stosunków etc. staram się jak mogę, wypruwam flaki żeby było dobrze i wszystko wraca do normy.
Czas mija sielankowo, jestem jej w pełni oddany. Mam na uwadze to że przeprowadziła się dla mnie i robię wszystko żeby czuła się tutaj jak najlepiej. Ma we mnie wsparcie o każdej porze dnia i nocy w każdej sytuacji.
Kolejny zgrzyt, rok 2013 wychodzi tak zupełnie z dupy, dostaje SMSa kiedy jej nie ma w mieszkaniu. Telefon leży na biurku, widzę tylko kawałek wiadomości-'tęsknię', więc biorę ten telefon do łapy i czytam. Kolejny nowo poznany kolega, w jakimś klubie. Udaję że nic się nie stało i czekam aż coś powie. Nic.
Zachowuje się jakby nic się nie stało, ja stałem się zimny i szorstki. W końcu zaczyna jej to przeszkadzać i pyta co się stało - odpowiadam - sama mi powiedz.
Po trzech dniach decyduje się powiedzieć co jest grane.
Płacze i błaga o litość, ok nie zdradziła mnie fizycznie, to był flirt, ale moje zaufanie zostaje mocno nadgryzione. Podchodzę do tego z dystansem.
Wakacje 2013, musi wyprowadzić się z mieszkania bo jej koleżanka rezygnuje i kończy się jej umowa.
Wyremontowałem i zaadoptowałem poddasze w domu, codziennie się widujemy, robimy wszystko razem.
Ona ciągle powtarza że chciałaby dostać pierścionek, OK przecież ją kocham, lubię mieć wszystko poukładane i zapewniam ją że po jej studiach się zaręczymy, zostało już tylko pół roku. Zrobimy to tak żeby wszystko się zgrywało w czasie.

Zaczynają się małe zgrzyty, ona chce zamieszkać gdzie indziej - ze mną, ale w jakiejś kawalerce. Dla mnie to pomysł od czapy bo mieszkam w swoim domu, ale jeżeli ma takie życzenie to można je zrealizować, ale po studiach, taki mam plan i nie widzę potrzeby żeby to zmieniać przed czasem. Ona ma studia dzienne, musi zrezygnować z pracy ze względu na nowy harmonogram zajęć, obrona magisterki.
Nie widzę potrzeby wprowadzania takich zmian dopóki sobie nie ułoży wszystkiego w życiu zawodowy. O to się nigdy nie musiała martwić bo w moim mieście mogłem jej załatwić pracę.
Ale nie, coraz bardziej jej nie pasuje fakt że ja mam swój plan nie pasujący do tego co ona wymyśliła. Zaczyna szukać mieszkania na własną rękę i znajduje. Zaczepia się w mieszkaniu z koleżanką, jej chłopakiem i jeszcze jedną koleżanką.
Głupia sytuacja bo więcej czasu nadal spędza u mnie niż tam, ale cieszy ją ta niezależność i własne klucze do kawalerki.

I to cała moja historia tego jak wyglądał ten związek od początku do końca wypruwałem sobie flaki na każdym kroku żeby było jej dobrze, organizowałem cały wolny czas, poznałem z moimi znajomymi żeby nie czuła się źle na nowym gruncie. Wypady do kina, romantyczne wieczory, nigdy o tym nie zapominałem, pomogłem jej kiedy składała dokumenty na studia w moim mieście, kiedy mieszkaliśmy razem robiłem wszystko co mogłem żeby czuła się jak najlepiej, obiadki po pracy dla zmęczonej kobiety, śniadania do łóżka, bieganie o 00 w nocy po mieście za lekarstwami jak zaczęła kichać... dla mnie wydawało się to normalne, hodowałem kwiatek za który czułem się w pełni odpowiedzialny w każdym aspekcie życia.

Luty 2014, nasza rocznica. Wyjechała do domu bo ma tam trudną sytuację, choroby, operacje w rodzinie etc. nie widzieliśmy się dwa tygodnie, ja miałem sporo zajęc i nie mogłem dojechać.
Wróciła, zrobiłem jej prezent rocznicowy, norma, częste spotkania, miło spędzany czas. Związek się rozwija.

Do początku marca, wtedy oznajmiła mi że wyjeżdża ze znajomymi z mieszkania gdzieś w góry, ok, nie ma problemu. Trochę zabolało bo do tej pory brałem ją wszędzie i poświęcałem cały wolny czas choćby na podobne wyjazdy. Nie powiedziałem nic, uznałem że potrzebuje odpoczynku, ma problemy w domu. Tak trzeba.

Po przyjeździe spotykaliśmy się coraz rzadziej, stała się oziębła, na pytania odpowiadała zdawkowo jakbym był jakąś obcą osobą.
Zainicjowałem spotkanie, zwykła kolacja w knajpie. Kupiłem jej róże i odprowadziłem do domu, na spotkaniu była wręcz chamowata dla mnie i sięgała po jakieś dziwne tematy. Wróciłem do domu, no cóż randka taka sobie.

SMS - Przepraszam za moje zachowanie dzisiaj, zachowałam się jak zimna suka, po prostu nie ma między nami chemii, nie miałam odwagi powiedzieć Ci to prosto w oczy.

No i jeb. Poczułem to co Gołota walcząc z Tysonem. Kolejne kroki to totalna porażka uzależnionego idioty. Prośby, płaszczenie się i użalanie 'jak mogłaś po pięciu latach'
Szantaż emocjonalny, nic nie dał, tyle tylko że oddaliliśmy się od siebie jeszcze bardziej.

Potem tydzień ciszy, uznaliśmy wspólnie że to nam dobrze zrobi. Typowe objawy narkomana - jestem cicho, ale szlag mnie trafia, co ona robi, czy ona o mnie myśli? Czy ona tęskni. Typowa błazenada, jakich setki podczas rozstania.
Po tygodniu się odezwała, powiedziała że tęskniła. Rzuciła się na mnie jakbyśmy się nie widzieli 10 lat.
W między czasie odkryłem jej dziwne zachowanie, ciągłe bieganie do kibla z telefonem, kiedy byliśmy w knajpie. Kiedy odprowadzałem ją do domu natknęliśmy się na jakiegoś kolesia idącego po ulicy. Nagle zaciągnęła mnie w inną uliczkę pod pretekstem że to nowy skrót do jej mieszkania - skrót gdzie droga jest 3x dłuższa - hmm, spoko.

Zaczęły się kolejne kontemplacje zadurzonego idioty - ma kogoś. Mówiła że nie - nigdy by mi tego nie zrobiła.
Już kiedyś tak mówiła, pamiętam to. Whatever, historia ma ciąg dalszy jest bardzo ciekawa, ale to już jutro.

Nie szukam porad w związku z tym co mam zrobić bo decyzja już została podjęta, chciałbym żeby ten temat pomagał uchronić się przed błędami, które sam popełniłem - wpisując się idealnie w schemat, który należy omijać. W dodatku opiszę jakim wielkim byłem frajerem postępując tak jak niektórzy w tym dziale.
Mam nadzieję że komuś się to przyda, a ja poświęcę też trochę czasu spędzanego ostatnio w samotności na wyrzucenie z siebie tych negatywnych emocji, jakie jeszcze nie dawno mną władały.

Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nom, bo trzeba było być jej chłopakiem, a nie ojcem-opiekunem, któremu weszła na głowę koncertowo. Co chciała to miała i nawet się starać specjalnie nie musiała.

3 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-03-31 02:47:31)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

a ja powiem, że nie widze tu Twoich błędów o dziwo. tzn dopóki nie stała się zimna. byles na kazde zawołanie o i o to chodzi? ukladales wszystko, organizowales i to był błąd? za duzo dawales od siebie? nie zrozumiałem za bardzo tej historii, bo jest dosc pozytywna i nagle "jeb" jak to okresliłeś. tak piszesz, ze dosc elastyczny byles, wcale nie zaborczy, dosc dobrze reagowales na jej flirciki [nie robiles zadymy]. jaki jest przekaz? jak mam to analizowac?

ojciec-opiekun i wszystko na tacy. ale troche nie rozumiem jak w zwiazku miala sie starac? miał ciagle jej warunki stawiac? wymagac czegos na sile, jesli on był (?) zadowolony z tego jak jest? nie wiem czy to noc tak na mnie działa, ale niezbyt trafia to do mnie.

4

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
iceman napisał/a:

Nie szukam porad w związku z tym co mam zrobić bo decyzja już została podjęta, chciałbym żeby ten temat pomagał uchronić się przed błędami, które sam popełniłem - wpisując się idealnie w schemat, który należy omijać. W dodatku opiszę jakim wielkim byłem frajerem postępując tak jak niektórzy w tym dziale.
Mam nadzieję że komuś się to przyda, a ja poświęcę też trochę czasu spędzanego ostatnio w samotności na wyrzucenie z siebie tych negatywnych emocji, jakie jeszcze nie dawno mną władały.

Pozdrawiam

Iceman - na podstawie tego co napisałeś nasunęly mi się pewne refleksje, ale poczekam na całość.
Generalnie Twoje posty wskazują na raczej rozsądną osobę, która spogląda z róznych perspektyw, więc interesuje mnie, co jeszcze napiszesz.

I tylko jedno: zamykanie się z telefonem w łazience  - oficjalnie dopisuję do swojej prywatnej listy "10 sygnałów świadczących o tym, że Wasz związek ma problem"...

5

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Już wcześniej dostawałeś sygnały, że ona szuka czegoś poza Waszym związkiem. Nie chciałeś tego dostrzegać. Też tak kiedyś miałem. Po trzech latach związku zorientowałem się, że od roku jestem zdradzany.

Kiedy kobieta nie chce, to choć nie wiadomo, ile byś z siebie dawał, nie dałbyś rady dać za Was oboje. A często jest tak, że im bardziej ktoś czegoś nie chce, tym bardziej chcemy za tego kogoś. Lecz do tanga trzeba dwojga.

Mam pytanie - jak oceniasz poczucie własnej wartości?

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Sposród wszystkich zwiazków zaczetych jako nastolatki, znam tylko jeden, który przetrwal. To jest mój przyjaciel, który nota bene na jaja wielkosci strusich. Nie wiem skad wiedzial rzeczy, których zwykle nastolatki nie wiedza, jak "prowadzic" zwiazek, zeby zawsze zachowac w nim delikatna przewage. Dzis sa malzenstwem juz nascie lat, maja czwórke dzieci, kochaja sie jak golabki. Oboje atrakcyjni, ale maja bardzo silny kregoslup moralny, duzo nad soba pracuja. Poza tym on jest (i zawsze byl) bardzo ambitny, duzo pracowal i jego dziewczyna musiala to zaakceptowac. Jesli macie dzieci, to widzieliscie go w TV. Malzenstwo idealne? Nie, ale bardzo silne. Sa juz razem chyba z 25 lat (w tym 11 lat przed slubem). Mysle, ze gdyby nad nia skakal, zamiast realizowac wlasne ambicje, nie byliby razem. Co nie znaczy ze ja olewal. Ale sytuacja byla od poczatku jasna, co jest dla niego wazne w zyciu.

7

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Teo napisał/a:

Nom, bo trzeba było być jej chłopakiem, a nie ojcem-opiekunem, któremu weszła na głowę koncertowo.

Co rozumiesz przez zdanie "trzeba było być jej chłopakiem"? Być egoistą, czy niepoprawnym romantykiem? Ja nie lubię rutyny jeśli to masz na myśli i kiedy mam na to ochotę to bywam egoistą stawiając swoje żądania na pierwszym miejscu. Mimo to nie wyobrażam sobie bycia z kimś w zupełnej beztrosce.
To jest wynik pewnej dojrzałości i podstawowych etapów budowania relacji między ludźmi. Weź pod uwagę że to był związek z 5 letnim stażem, w każdym przychodzi taki moment że dopada nas rutyna dnia codziennego i cała sztuka polega na tym żeby odpowiednio pielęgnować to co udało się osiągnąć do tej pory.
Zresztą w tym przypadku ciężko to analizować - ona jest znudzoną osobą, bardzo znudzoną, wieczny męczennik dnia codziennego. Ja tego nie znoszę, lubię śmiech i pogodę ducha. Uważam że można czerpać radość z byle gówna jakie spotykamy setki razy w ciągu dnia. Mam masę zajęć określanych mianem hobby, czego ona nigdy nie mogła zrozumieć - broń Boże tylko nie zaczynać takich tematów bo od razu głowa ją zaczynała boleć, zróbmy coś ciekawego, nie tylko posadzenie tyłka na fotel w samochodzie i jazda do kina i na żarcie. Pływanie - nie bo nie umie, rower - nie bo dupa boli od siodełka, wypad w góry - tak na krupówki na żarcie, pod warunkiem że nigdzie dalej nie idziemy bo buty nieodpowiednie.
Dzisiaj przestałem żyć wyidealizowanym obrazem, dostrzegam masę wad i pracuję nad swoimi, to sprawia że jestem dużo silniejszy niż kiedyś i nie boję się powiedzieć "nie"

Rozumiem też że jest to rada na przyszłość - jak traktować kolejne partnerki, być ich chłopakiem, stanąć na ślubnym kobiercu, narobić sobie dzieci i być nadal beztroskim chłopakiem.
Słabo Teo, pamiętaj że ten temat czytam nie tylko ja, ale inni ludzie, którzy mogą w to na prawdę uwierzyć wink

Dziękuję za odzew drogie koleżanki i koledzy, wieczorem opiszę Wam jak dalej potoczyła się ta historia, bo mnie samemu trudno było uwierzyć jak pięknie można zostać zmanipulowanym, kopniętym w tyłek i porzuconym jak pies na środku autostrady.
Pytanie jakie można sobie zadać to: czy ten pies ponosi odpowiedzialność za czyny swoich opiekunów? Darzył ich bezgraniczną miłością i został tak potraktowany.

8

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Co jest z tymi dziewczynami ze chca widziec w swoim partnerze ojca. A gdy dostaja to czego chca to sie nudza. Ja pieprze. Rozchwiane emocjonalne drugi okres buntunw zyciu musi sie wyszalec bo latka leca a ona ma nagla potrzebe sprobowac kogos innego. Cholera masz faceta dobrego to nie chcij lepiej bo szybciej bedziesz miec gorzej niz mialas wczesniej. Zawsze walczylem o zwiazek bo uwazam ze deklarowanie sie w zwiazek jest swego rodzaju obietnica ktora niesie ze soba jakas odpowiedzialnosc. Owszem mniejsza niz malzenstwo ale na pew o wieksza niz zwykla znajomosc. Bylo mi dobrze wiec po co mialem to zmieniac? Nie potrzebuje nigdy lepiej i lepiej bo nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu. A osoby ktore chca wiecej i wiecej zawszd koncza gorzej niz z tym co mieli na poczatku. Tak to juz w zyciu jest.

9

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Zyczliwy napisał/a:

Co jest z tymi dziewczynami

Nie chcę tego analizować, widać taki charakter. Owszem czasami mnie korci siąść na fotelu i myśleć, zadać sobie tysiąc pytań "dlaczego i do czego to prowadzi" ale to jest pułapka w którą wpada każdy lamentujący po nieudanym związku męczennik.
Ważne żeby to zrozumieć i nie dać się sprowokować swojej własnej podświadomości. Bo nie męczy nas ta druga osoba, ona ma już wywalone, męczy nas własny mózg.
Sztuką jest wyciszenie i próba panowania nad sobą.


tiririri napisał/a:

Mam pytanie - jak oceniasz poczucie własnej wartości?

To jest bardzo dobre pytanie. Należałoby tylko doprecyzować w którym momencie bo amplituda wahań wygląda u mnie jak wykres EKG.
Dopiero wychodzę na prostą i zaczynam sobie uświadamiać kim tak na prawdę jestem. Zgubiłem zupełnie to poczucie wartości gdzieś po drodze, prawdopodobnie zadziałało tak złudne poczucie stabilizacji.
Potem było z tym bardzo źle, mój mózg przez jakiś czas podświadomie dawał mi znaki że jestem beznadziejny. Beznadziejny bo to wszystko moja wina, powinienem przepraszać, płaszczyć się i błagać na kolanach za to że byłem taki a nie inny.

Najbardziej żałosne zachowanie jakie można sobie wyobrazić, błaganie o miłość. Brzydzę się tym, ale to na mnie dobrze podziałało, sam się znokautowałem bo zauważyłem do jakiej słabości doprowadziła mnie ta osoba, nigdy taki nie byłem i sam nie chciałbym być z kimś takim żenującym.

Zupełnie zapomniałem o tym że nigdy nie łamałem się sytuacjami jakie serwuje mi życie. No cóż, człowiek uczy się na błędach, ważne żeby ich nie powtarzał, więc odpowiadając ostatecznie na Twoje pytanie:
swoje poczucie wartości w tym momencie mogę ocenić na bardzo wysokie, takie jak pięć lat temu z wyłączeniem tych pięciu lat, kiedy zupełnie o nim zapomniałem.

10

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej

Hmm, na czym to ostatnio stanęliśmy smile

Pierwszy tydzień ciszy zakończony, rzadkie spotkania choć relacja trochę bardziej ustabilizowana. Pod koniec tygodnia spotkaliśmy się, zachowywała się dość dziwnie, była strasznie napalona. Spędziliśmy bardzo miło czas, po czym jak wychodziła padła prośba z jej ust - widzisz jak przerwy na mnie dobrze działają, daj mi jeszcze trochę czasu.

Wow, znowu wracamy do punktu wyjścia, ale ok - skoro taka Twoja wola to niech będzie znów przerwa. Tym razem przerwa trwała dłużej niż poprzednie, ale i tak zakończyła się jakąś wiadomością zainicjowaną z jej strony. Odpisałem, potem ona - krótka wymiana zdań, poczułem że rozmawia ze mną jak z jakąś obcą osobą, zupełnie nie ten człowiek, którego znałem przez te pięć lat. Wtedy sam urwałem na chwilę kontakt bo bałem się że powiem o jedno słowo za dużo. W momencie kiedy mi przeszło napisałem jej długą wiadomość w której wyjaśniałem że ta sytuacja mnie męczy, że chcę zerwać kontakt i mieć już spokój, mimo tego że byłem mocno nabuzowany tym wszystkim napisałem że życzę jej wszystkiego dobrego i żeby znalazła szczęście w życiu bo na to zasługuje.

Poczułem się dużo lepiej po tej decyzji. Niestety nie minęło wiele czasu i odpisała, że jest w domu i wraca do Krk w niedzielę, chce się spotkać.
Zgodziłem się, stwierdziłem że wszystko przemyślała i chce odebrać swoje rzeczy, a ma ich całkiem sporo u mnie w domu jeszcze, ale nie. Znowu historia od nowa, starałem się być zdystansowany, powiedziałem tylko cześć. Ona rzuciła mi się na szyję i chciała się całować. O fuck, pomyślałem że to jest jakieś bagno. Chodź, porozmawiamy - rzuciła.
Ok, idźmy więc pogadać.
Dotarliśmy do knajpy, zamówiliśmy jakąś kawę i czekam... nic, zero czegokolwiek co można nazwać dialogiem, jedynie ciągłe ślimaczenie się do mnie i powtarzanie jak bardzo się stęskniła, że chciałaby to naprawić.

Oczywiście jestem takim skrajnym idiotą że kolejny raz uwierzyłem w ten banialuki.
Kolejny tydzień - jest fajnie, widujemy się codziennie, jak kiedyś. Ale cięgle czegoś mi brakuje, czuję że sam zaczynam się dystansować, że już jej nie ufam. Myślę tylko o nowej szansie odbudowania tego wszystkiego, choć mam już wątpliwości.
Końcówka tygodnia~znów zgrzyt, znów zaczyna się stara gadka o niepewności. Więc jadę do niej, sadzam na ławce i pytam czego chce? W końcu pęka: opowiada mi że nie może zapomnieć wszystkich złych słów jakie wypowiedziałem w naszym związku... Złych słów? Zdarzyło nam się kilka kłótni, normalnych, bez krzyków i chamstwa. Jakieś głupoty. Teraz ona wyciąga to jako argument, nie jedyny... kolejnym jest brak pierścionka no i dlaczego nie zamieszkałem z nią kiedy mnie o to prosiła.
Straszna sprawa, nie spełniłem jej kolejnej zachcianki i biedna postanowiła się obrazić.
To wszystko to małe piwo, wyobraźcie sobie że ja w to uwierzyłem. Poczułem się jak buc bo ona tego chciała, cała wina spadła na mnie, bo 4 lata temu powiedziałem coś tam a teraz nie kupiłem pierścionka...
Ja pier**olę, dzięki Ci Boże że tego nie zrobiłem.

Kontakt nam słabnie. Znowu powtórka z rozrywki, pada propozycja wyjścia do knajpy. Ok, nudziło mi się, pomyślałem że miło będzie, kupiłem kwiaty i zachowywałem się szarmancko.
Po kolacji trafiliśmy do mnie.
Zwracam uwagę na szczegóły, więc zapamiętałem co robiła. Otwarła szafę i patrzyła co w niej wisi, mowa o rzeczach należących do niej. Wzięła do ręki kolczyki, ale odłożyła je znowu na półkę.
Jeszcze chwile siedzieliśmy razem i w końcu wybuchła płaczem że ona nie wie co ma robić.
Powiedziałem żeby wyszła, chciała mnie pocałować, ale się odsunąłem. W progu dałem jej tylko w milczeniu ten bukiet kwiatów i usłyszałem jak mnie woła po imieniu. W tym momencie zamknąłem za nią drzwi.

I to jest koniec drugiej części historii. W zasadzie wszystkiego co było do tej pory. Przestałem się z nią kontaktować, usunąłem jej numery, skajpy i facebooki.

W sobotę dowiedziałem się co było prawdziwą przyczyną jej rozterek i poskładałem fakty w całość. To może zabrzmieć jak film kryminalny, ale trzyma się kupy.
Przeczytajcie to co napisałem, żeby nie przeciągać zbytnio i w kolejnej odsłonie tego dramatu opowiem Wam o co pewnych ważnych czynnikach wpływających na jej zachowanie.

Pozdrawiam

11 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-03-31 22:10:23)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

nie no fajna historia... tzn fajnie sie czyta, ale pewnie bardzo slabo sie czules. troche jak film. czekam na wiecej : )
dramat.

12

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Tez nie moge sie doczekac konca, ale chyba przypuszczam co sie moglo wydarzyc. Zaluje, ze ja nie rozlozylam kiedys swojego 8 letniego zwiazku na czynniki pierwsze, ale schemat jest ten sam co u Ciebie i pewnie zakonczy sie podobnie. smile
Pozdrawiam i czekam na final historii.

13

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

nie no fajna historia... tzn fajnie sie czyta, ale pewnie bardzo slabo sie czules. troche jak film. czekam na wiecej : )
dramat.

Taki matrix, którego stałem się zakładnikiem.
Po ostatnim rozstaniu ona miała wrócić do domu. To głupie bo widziałem ją w moich okolicach w tym czasie, łaziła koło mojego domu, wyglądała jakby chciała wejść, ale coś w środku jej na to nie pozwalało.
Obłąkanie lol

Okazuje się że gadanie o zdradzie to kłamstwo - twierdziła że jestem tylko ja, w ostatni weekend wyszło na jaw że nie tylko ja. Skąd to wiem? Bo historia rozgrywa się na moim boisku, mam tu masę znajomych, którzy bywają w klubach w weekendy.
Jak pisałem, chciałem ją poznać z ludźmi żeby nie czuła się źle w tym mieście, tymczasem Ci ludzie stali się też jej zgubą.
Wtedy pękłem zupełnie, rozwiały się moje wszelkie wątpliwości jakie jeszcze gdzieś tam na dnie były, wszystko zaczęło się składać w całość.
Gość, który szedł wtedy ulicą, jej nowe mieszkanie, znajomi - przy okazji znajomi tego kolesia, z którym to byli razem w górach. Wiem to bo świat jest malutki i wystarczy czasami zapytać odpowiednich ludzi.

Rozstania tutaj na miejscu, brak czasu dla mnie. I tęsknota po każdym chwilowym rozstaniu, pojawiająca się kiedy wracała z domu. Z domu w którym wszyscy mnie znają i pytają co słychać, pozdrawiają... Wszystkie te miejsca w których bywaliśmy razem przypominają jej o mnie, zresztą jestem bardzo zżyty z jej rodziną i mam z nimi świetny kontakt.
To kolejny powód żeby mnie zeszmacić tak żebym to ja podjął tą decyzję o zerwaniu z nią. Wtedy łatwiej będzie wyjść z twarzą z tej sytuacji, bo jakby to wyglądało gdyby jej brat zapytał mnie czemu tak wyszło?
Odpowiedź jest prosta, bo Twoja siostra lubi dawać dupy.

Przykre ale prawdziwe, bawić się kimś grając mu na uczuciach, sprowadzić na sam dół, po to żeby uspokoić swoje sumienie i wyjść na poszkodowanego przed rodziną i znajomymi.

Zakończyłem ten związek definitywnie, choć wiem że przyjdzie jeszcze taka chwila, kiedy znowu pojedzie do domu i wszystko do niej wróci.
Denerwuje mnie bardzo ten stan, kiedy moja podświadomość wciska mi na siłę filmy z przeszłości, bo ja czuję już tylko obojętność, ale mimo tego że wypieram wszystko ze świadomości to świdruje wciąż jakiś cień niepozbieranych myśli.

Pozostało liczyć na afirmację.

W tym momencie żyję w gniewie i to jest niezbyt dobra droga do zapanowania nad emocjami. Nie piszę o związku i tym co było, ale tym co jest teraz.
Zadziałałem bardzo impulsywnie i umówiłem się na randkę dzień po wypłynięciu wszystkich brudów na powierzchnię. Całe szczęście że opanowałem się i szybko zakończyłem to spotkanie bo liczyłem chyba tylko na zrobienie na złość światu nie biorąc pod uwagę że dziewczyna z którą się spotkałem też ma uczucia jak normalny człowiek.

Na razie pozostaje mi własne towarzystwo i to forum, wolę nie wychodzić do ludzi bo chwilowo żyję karmiąc się gniewem. Bardzo destrukcyjnie to na mnie samego działa, więc staram się zrelaksować. Jak na razie pisanie tutaj bardzo mi pomaga, tym bardziej że nigdy nie miałem natury introwertyka, lubię z siebie wszystko wyrzucać, a znajomi w takich sytuacjach to najgorsi doradcy.

Zresztą co tu doradzać? Sami widzicie jak nisko upadłem robiąc te kroki po kolei i dając się wciągać coraz dalej w te zagrywki.
Mało tego, postanowiłem się upodlić do końca i dzięki znajomemu dostałem się na podstawowe szkolenie do narodowych sił zbrojnych. Mam nadzieję że mnie tam ostro przeciorają po poligonie, bo kilka lat temu unikałem tego jak ognia. Studiowałem i nie chciałem mieć nic wspólnego z wojskiem, szkoda bo potem wyrosła ze mnie taka dwumetrowa dziewczynka bez jaj.
Na dzisiaj to chyba tyle, czas zrobić trochę pompek żeby z siebie wypocić trochę toksyn.

Pozdrawiam

14 Ostatnio edytowany przez redapples (2014-03-31 23:28:04)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Czytajac takie posty trace wiare w ludzi, dlaczego normalnie nie mozna zakonczyc zwiazku, tylko wchodzic w nowy bez slowa wyjasnien. Po cholere ciagnac dwa zwiazki rownolegle. Teraz jestem znowu w podobnej sytuacji i podejrzewam ze moj obecny tez cos kreci na boku, jestem coraz blizej decyzji o rozstaniu, mam nadzieje ze ten post da mi sile by sie z tego wyrwac, caly czas jej szukam. Przeżyłam juz jednego matrixa drugiego nie wiem czy uniosę. Tylko to forum daje mi wsparcie. Nawet zastanawiam sie czy go nie kontrolować by mieć wszystko czarno na białym, tylko ze głupio mi szperać po telefonie, czy wpadać bez zapowiedzi. Dzieki iceman za posta smile. Powodzenia na poligonie.

15

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

No cóż, nie chce tutaj mówić o tym jakie kobiety są znowu złe, ale podepne to pod te bezwartościowe osoby ogólnie - u mnie też była sytuacja, że psuło się, psuło, ale ona zakonczyc tego nie chciała. Czekała aż nie wytrzymam i sam to zrobie. Takie zrzucanie odpowiedzialnosci na kogos... i mam na oku kolejną dziewczynę, mam sie z nia niedługo spotkać, ale widze że ona całe swoje zycie podporządkowuje pod wszystkich, uzalezniona jest od rodziny. Chce rzucic prace, bo jest jej tam zle, ale uwaga - czeka aż szef ją zwolni! w ogole nie bierze nic na siebie... i prawdopodobnie w związku bedzie taka sama. No i czlowieku pakuj sie w takie cos teraz.

Ja ogolnie Cie podziwiam bo dosc fajnie z wielu tych sytuacji wyszedles. Ja uwazam sie za silnego w tych sprawach, ale zmiękłbym tak samo gdyby ona rzeczywiscie przyszła, tuliła się, płakała. No jak tu nie wierzyc takiej słodkiej istocie? Sama litosc...

16 Ostatnio edytowany przez iceman (2014-03-31 23:43:18)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

redapples

Wyjaśnię Ci dlaczego. Bo mając poczucie pewnej stabilizacji i bezpieczeństwa ciężko z tego zrezygnować. Tacy ludzie lubią mieć uchyloną furtkę do drogi powrotnej.
Najprościej wyjaśnia to przykład rzeczy, które zostawiła. Nadal leżą w szafie, choć ostatnim razem tam zaglądała i pewnie zastanawiała czy się z nimi zmyć.
Dobrze, będą miały dzieci biedne nowe ubrania, mam nadzieję że będą pasowały bo ja już nie mam zamiaru za nią dodatkowo biegać z pudełkami.

Nie jestem zwolennikiem śledzenia kogoś, ale czasami można się nieźle nadziać, zasada ograniczonego zaufania czasami się sprawdza. Bądź czujna i obserwuj jak się zachowuje, w dobrym związku nie powinno być żadnych wątpliwości.

Trzymam kciuki, przede wszystkim za to żebyś się myliła. Nie życzę nikomu takich niespodzianek.

thepass

No taki słodki wężyk syczący - "zerwij jabłko" lol

17 Ostatnio edytowany przez redapples (2014-03-31 23:55:29)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

No cóż, nie chce tutaj mówić o tym jakie kobiety są znowu złe, ale podepne to pod te bezwartościowe osoby ogólnie - u mnie też była sytuacja, że psuło się, psuło, ale ona zakonczyc tego nie chciała. Czekała aż nie wytrzymam i sam to zrobie. Takie zrzucanie odpowiedzialnosci na kogos... i mam na oku kolejną dziewczynę, mam sie z nia niedługo spotkać, ale widze że ona całe swoje zycie podporządkowuje pod wszystkich, uzalezniona jest od rodziny. Chce rzucic prace, bo jest jej tam zle, ale uwaga - czeka aż szef ją zwolni! w ogole nie bierze nic na siebie... i prawdopodobnie w związku bedzie taka sama. No i czlowieku pakuj sie w takie cos teraz.

Ja ogolnie Cie podziwiam bo dosc fajnie z wielu tych sytuacji wyszedles. Ja uwazam sie za silnego w tych sprawach, ale zmiękłbym tak samo gdyby ona rzeczywiscie przyszła, tuliła się, płakała. No jak tu nie wierzyc takiej słodkiej istocie? Sama litosc...

Nie ma co generalizować kto jest zly, ale jak w Twoim tak i w moim przypadku, osoba z ktora jestem ewidentnie prowadzi do tego bym to ja zerwala ten zwiazek i to sie czuje. Zauwazylam ze tylko widujemy sie jak druga strona ma jakis interes. Jezeli ja potrzebuje pomocy tak jak dzisiaj, chcialam by facet przyjechal na moment i mi pomogl obkleic plecy po zabiegu, to zero odzewu, ale jak mialam mu pomoc w sprawach zawodowych(z dokumentami), albo akurat mu sie nudzi i potrzebuje mojego towarzystwa, to zawsze jest u mnie. Juz mam takie wkurzenie i tak sie miotam z uczuciami ze, az mnie to boli i ma ochote rzucac miesem i wszelakimi przedmiotami, ale mi moja kobieca natura na to nie pozwala.

Chodzenie i sledzenie jego poczynan to jak upadek na samo dno, ale w poprzednim zwiazku, ludzie do mnie pisali zebym pojecha do wrocka, do naszego mieszkania i zobaczyla co sie dzieje, dawali mi sygnaly, ale nikt wprost nic nie powiedzial, chociaz w obecnym miejscu zamieszkania wynajmowalam mieszkanie z jego kumplem. Ja ufalam i za nic nie sluchalam, ze jak to moj luby taki numer. Oszczędziłabym sobie 2 lata.

18

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

I po kiego sie wiązać? Dla kilku fajnych chwil na początku? W tych czasach jest tyle mozliwosci, ze chyba nie ma stalych zwiazkow na zawsze, bez zdrad i bez takiego podejscia jak ww.

19

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

I po kiego sie wiązać? Dla kilku fajnych chwil na początku? W tych czasach jest tyle mozliwosci, ze chyba nie ma stalych zwiazkow na zawsze, bez zdrad i bez takiego podejscia jak ww.

Zeby razem isc przez zycie, ja nie lubie samotnosci jestem towarzyska, potrzebuje wspolnych chwil, Jutro chyba pojde i strace cierpliwosc i powiem co o tym mysle, pewnie bedzie to bilet w jedno strone, ale psychicznie nie wyrabiam w takiej sytuacji.

Mam swoja wizje i jak widze pary kolo 70 idace za reke, albo w walentynki widzialam takiego starszego goscia jak szedl z kwiatkiem pewnie dla swojej ukochanej to az sie usmiechnelam sama do siebie:), ale to chyba jest ostatnie pokolenie, ktore potrafi ze soba zyc, rozwiazywac problemy byc tu i teraz. Stracilam nadzieje ze moj rocznik taki bedzie, teraz sprawe rozwiazuje sie rozwodem, albo skokiem na bok. U mnie w pracy jest para, facet ma zone a na boku kolezanke z pracy, masakra.

20

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
redapples napisał/a:
thepass napisał/a:

I po kiego sie wiązać? Dla kilku fajnych chwil na początku? W tych czasach jest tyle mozliwosci, ze chyba nie ma stalych zwiazkow na zawsze, bez zdrad i bez takiego podejscia jak ww.

Zeby razem isc przez zycie, ja nie lubie samotnosci jestem towarzyska, potrzebuje wspolnych chwil, Jutro chyba pojde i strace cierpliwosc i powiem co o tym mysle, pewnie bedzie to bilet w jedno strone, ale psychicznie nie wyrabiam w takiej sytuacji.

Mam swoja wizje i jak widze pary kolo 70 idace za reke, albo w walentynki widzialam takiego starszego goscia jak szedl z kwiatkiem pewnie dla swojej ukochanej to az sie usmiechnelam sama do siebie:), ale to chyba jest ostatnie pokolenie, ktore potrafi ze soba zyc, rozwiazywac problemy byc tu i teraz. Stracilam nadzieje ze moj rocznik taki bedzie, teraz sprawe rozwiazuje sie rozwodem, albo skokiem na bok. U mnie w pracy jest para, facet ma zone a na boku kolezanke z pracy, masakra.

Masz rację, dlatego zrób tak jak dyktuje Ci serce. Jak widać trafiłaś na niedojrzałego emocjonalnie dzieciaka, zupełnie jak ja. Życzę dużo siły i wiary w siebie. Piszesz dokładnie tak jak ja to odbieram i tak jak powinno to wyglądać.
To jest właśnie podważenie stereotypów powielanych przez porzuconych o tym jaka to płeć przeciwna jest zła 'bo faceci są z natury tacy'-'bo kobiety już tak mają'.
Guzik prawda, to po prostu cechy charakteru i zdecydowanie nie wszyscy są tacy sami. Pamiętaj redapples że na końcu i tak wygrywasz Ty, gdybym stracił osobę z takim podejściem czułbym się jak ostatni !@_* tracąc natomiast taką małą niedojrzałą dziewczynkę odczuwam wręcz ulgę. Twój uroczy chłopak, który teraz lubi sobie poskakac z kwiatka na kwiatek też to kiedyś zrozumie i poczuje ten ogromny żal w dupie.
Bo jak to powiadają, karma zawsze wraca do prawowitego właściciela smile

21

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

tylko czemu takie razem wartosciowe i dobre osoby nie trafiają na siebie? a... bo przeciwienstwa sie przyciagaja, a tu jest jednak wspolnota.

22

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
iceman napisał/a:
redapples napisał/a:
thepass napisał/a:

I po kiego sie wiązać? Dla kilku fajnych chwil na początku? W tych czasach jest tyle mozliwosci, ze chyba nie ma stalych zwiazkow na zawsze, bez zdrad i bez takiego podejscia jak ww.

Zeby razem isc przez zycie, ja nie lubie samotnosci jestem towarzyska, potrzebuje wspolnych chwil, Jutro chyba pojde i strace cierpliwosc i powiem co o tym mysle, pewnie bedzie to bilet w jedno strone, ale psychicznie nie wyrabiam w takiej sytuacji.

Mam swoja wizje i jak widze pary kolo 70 idace za reke, albo w walentynki widzialam takiego starszego goscia jak szedl z kwiatkiem pewnie dla swojej ukochanej to az sie usmiechnelam sama do siebie:), ale to chyba jest ostatnie pokolenie, ktore potrafi ze soba zyc, rozwiazywac problemy byc tu i teraz. Stracilam nadzieje ze moj rocznik taki bedzie, teraz sprawe rozwiazuje sie rozwodem, albo skokiem na bok. U mnie w pracy jest para, facet ma zone a na boku kolezanke z pracy, masakra.

Masz rację, dlatego zrób tak jak dyktuje Ci serce. Jak widać trafiłaś na niedojrzałego emocjonalnie dzieciaka, zupełnie jak ja. Życzę dużo siły i wiary w siebie. Piszesz dokładnie tak jak ja to odbieram i tak jak powinno to wyglądać.
To jest właśnie podważenie stereotypów powielanych przez porzuconych o tym jaka to płeć przeciwna jest zła 'bo faceci są z natury tacy'-'bo kobiety już tak mają'.
Guzik prawda, to po prostu cechy charakteru i zdecydowanie nie wszyscy są tacy sami. Pamiętaj redapples że na końcu i tak wygrywasz Ty, gdybym stracił osobę z takim podejściem czułbym się jak ostatni !@_* tracąc natomiast taką małą niedojrzałą dziewczynkę odczuwam wręcz ulgę. Twój uroczy chłopak, który teraz lubi sobie poskakac z kwiatka na kwiatek też to kiedyś zrozumie i poczuje ten ogromny żal w dupie.
Bo jak to powiadają, karma zawsze wraca do prawowitego właściciela smile

Tego mi bylo trzeba, wydrukuje i przykleje, pozytywny kopniak w tylek, dzieki i Wszystkim zycze dobrej nocy smile. Idzie wiosna a wraz z nią nowe mozliwosci i tego sie trzymam.

23

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

tylko czemu takie razem wartosciowe i dobre osoby nie trafiają na siebie? a... bo przeciwienstwa sie przyciagaja, a tu jest jednak wspolnota.

Nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Kiedyś próbował Platon, ale nie jestem przekonany do końca tej jego owocowej teorii.
Chyba powinno się wszczepiać takie chipy ludziom, żeby można było robić dopasowanie na podstawie danych zebranych z życia i oczekiwań wobec siebie. Nie wiem tongue

Lepiej w to nie wnikać, każdy ma wobec życia jakieś oczekiwania i każdy ma prawo do indywidualizmu. Szkoda kiedy te oczekiwania zmieniają się po 3,5,10 czy 20 latach.
Pełno tu tematów ludzi, którym się sypią małżeństwa, mają dzieci. To jest dopiero przykre.

24

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

tylko czemu takie razem wartosciowe i dobre osoby nie trafiają na siebie? a... bo przeciwienstwa sie przyciagaja, a tu jest jednak wspolnota.

Tez sie zastanawiam, dlaczego tak jest, nie twierdze ze jestem dobra, ale ta wspólnota jakoś potrafi rozmawiać smile. Trudno jest odnaleźć sie w tlumie, ale zyje nadzieja ze kazdy zraniony znajdzie to czego szuka, a po tych wszystkich przebojach zyciowych doswiadczy szczescia i bedzie wiedzial ze to jest wlasnie to.

25 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-01 01:05:55)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Coz, porazki budują i swiadomosc i charakter. Tylko najgorzej jak cierpią na tym wlasnie niczemu winne dzieci. Dlatego w sumie sie nie dziwie, ze teraz wiele par nie chce brac slubu, miec dzieci, bo po prostu nie czuja sie stabilne emocjonalnie i nie wiedzą jeszcze czego chcą. Szkoda tylko tego, że ludzie wlasnie zmieniaja swoje poglądy na temat zycia, oczekiwania po tych wlasnie 10 czy 20 latach. To juz powinno sie miec utrwalone wszystko, a nie dopiero zaczac szalec i szukac...

a z tymi chipami to one by musiały byc madrzejsze niz sam człowiek. czemu? bo chocby podam przykład wiązania się sprzecznego. kobieta chce romantycznego, doslownie marzy o takim, a bierze totalna przeciwnosc i oschłego i zimnego człowieka. wiec co jej dało, że ma oczekiwanie takie, a wybiera inaczej? co z tego, ze powiemy ze chcemy zbudowac zwiazek na cale zycie, by trwal jak najdluzej i bedziemy sie starac, kiedy pozniej sie z tego wycofujemy? ten chip powinien umiec to przewidziec.

26

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Iceman - cóż, okazuje się, że większość z tego, co mnie przychodziło do głowy jako refleksja nad Twoją historią to wydaje mi się, sam już wiesz smile

Banał to straszny, ale chyba po prostu źle trafiłeś. Na osobę, która najwyraźniej miała inne oczekiwania niż Ty i która nie do końca umiała znaleźć z Tobą wspólny język. Cóż, szkoda trochę zainwestowanego czasu,  szkoda tych emocji, szkoda energii życiowej, którą teraz tracisz na gniew. Ale ja wierzę, że inteligentny, otwarty człowiek z takich sytuacji wychodzi silniejszy i z większą wiedzą życiową. I nie pastwiłabym się za bardzo nad swoim zachowaniem w przeszłości, bo uważam, że robi się tak, jak w danej sytuacji pozwalają nam wiedza i okoliczności. Gdybyś wiedział to, co teraz, pewnie niektóre rzeczy poprowadziłbyś inaczej. Ale wtedy nie wiedziałeś i najważniejsze, żebyś był w stanie wyciągnąć konstruktywne wioski na przyszłość. A to Ci chyba mimo gniewu nieźle idzie.

A w kwestii związków i ich trwałości... Uważam, ze w dzisiejszych czasach trochę zmieniły się realia i dlatego więcej tych "rozpadów". Ludziom jest łatwiej od siebie odejść, bo zmieniło się otoczenie społeczne (trend indywidualistyczny, inna presja społeczna na utrzymywanie związków, inne warunki materialne itd...). Dotyka to też małżeństw. Ale ja nadal wierzę, że można iść razem przez życie do samego końca. Trzeba tylko zwracać uwagę, żeby rozwijać się w tym samym kierunku. Uważam, że nawet jeśli po 10, 20 latach zmienią się komuś poglądy i upodobania, to można tę zmianę przeżyć wspólnie. Tyle tylko że warunkiem jest dojrzałość emocjonalna i intelektualna obydwojga. I to najlepiej już w momencie wchodzenia w związek. I jak sobie człowiek zda sprawę z tego, że relacja z parnerem to jest ciągły wybór i ciągłe budowanie, jeśli ma świadomość wartości takiej relacji w samej sobie i wartości człowieka, którego wybrał, to może będzie miał potem mniej wątpliwości, jak się "zakocha na smierć" w koledze/koleżance z pracy/dyskoteki/podwórka, którą zna od miesiąca albo AŻ od trzech.

Iceman - powodzenia na poligonie smile Robienie czegoś nowego + wysiłek fizyczny jako źródło endorfin to dobry start big_smile. Zwłaszcza przy takiej pogodzie. Mam nadzieję, że się pochwalisz doświadczeniami i "przeczołganiem" big_smile Ciekawa jestem, co się na takich obozach szkoleniowych robi.

27

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
robingirl napisał/a:

Cóż, szkoda trochę zainwestowanego czasu,  szkoda tych emocji, szkoda energii życiowej, którą teraz tracisz na gniew. Ale ja wierzę, że inteligentny, otwarty człowiek z takich sytuacji wychodzi silniejszy i z większą wiedzą życiową. I nie pastwiłabym się za bardzo nad swoim zachowaniem w przeszłości, bo uważam, że robi się tak, jak w danej sytuacji pozwalają nam wiedza i okoliczności. Gdybyś wiedział to, co teraz, pewnie niektóre rzeczy poprowadziłbyś inaczej. Ale wtedy nie wiedziałeś i najważniejsze, żebyś był w stanie wyciągnąć konstruktywne wioski na przyszłość. A to Ci chyba mimo gniewu nieźle idzie.

Hej
Dzięki za dobre słowo smile staram się o tym myśleć pozytywnie. Pierwsza moja myśl wypowiedziana brzmiała mniej więcej tak: odebrałaś mi pięć lat. To błąd, to było bardzo fajne pięć lat, mam całą masę zdjęć i wspólnych pamiątek. W pierwszej chwili miałem to wszystko usunąć z mojego otoczenia. Kolejny raz popełniłbym błąd, bo to nie przeszłość, zdjęcia i gadżety są takie dołujące. Kolejny raz figla płata mózg.

Co prawda czas leci szybko i mija już kolejny dzień od momentu podjęcia decyzji, ale jak wszyscy w podobnej sytuacji wiedzą - nie da tego się ot tak wymazać pamięci.
Co będzie działo się dalej i jak postaram się z tym walczyć? Mam już doświadczenie w tej dziedzinie życia bo to drugie moje rozstanie w podobnych klimatach.
Mam nadzieję że przyda się wszystkim tym, którzy są w takiej sytuacji pierwszy raz.

Noc - zdecydowanie mój przeciwnik, zasnąć jest ciężko i jeszcze ciężej spać. Sny to odzwierciedlenie duszy, wierzę w to bo w snach powraca do mnie obraz szczęśliwych chwil by chwilę potem je rozdeptać. To i tak lepsze niż piękny sen z pięknym zakończeniem, zdarza Wam się śnić o czymś pięknym i obudzić się tylko po to żeby zobaczyć że to tylko złudzenie? Bywa i tak, wolę koszmary.

Pierwszy świt - pobudka. Budzę się dużo wcześniej niż zwykle, przespałem znów 4 godziny. Mój mózg to sadysta, znęca się. Trzeba odbić piłeczkę. Pierwsza rzecz jaką robię po przebudzeniu to wpieranie myśli, na siłę do oporu - jestem świetny, myślę tylko o tym jak świetnym człowiekiem jestem. Myślę tylko o tym, powtarzam to do znudzenia. W tej chwili zaczynam czuć się lepiej, bardziej obojętnie. Trzeba zjeść śniadanie, wiem że zdarzają się desperaci, którzy nie mają apetytu w takich sytuacjach.
Bzdura, pomyślcie co lubicie najbardziej? Jedzcie to co sprawia Wam przyjemność, nie musi być zdrowe. Olać to, przyjdzie czas wziąć się za siebie. Teraz jestem egoistą, liczę się tylko ja i moje zachcianki.

Prysznic, praca. Dziś ładna pogoda więc pojadę na rowerze. Znowu mój mózg atakuje mnie bezwładną plątaniną myśli,ale chwila! Czy ja nie mam ważniejszych rzeczy na głowie? Co zrobić w pracy i jak ułożyć dzień? To jest teraźniejszość i przecież tym żyję w danej chwili. Tu i teraz. Na koniec standardowo odbijam piłeczkę - jestem świetny, jestem świetnym człowiekiem.

Praca, standardowo-nuda. Piszę swoje przemyślenia, właśnie w tym momencie. Cholera, ależ mi to pomaga.

Nareszcie wiosna. Ależ to kiepski czas na rozstania, za to idealny żeby się zakochać. Jeszcze nie teraz, jestem rozważnym człowiekiem, jeszcze jestem jak jeż, mogę tylko sprawiać innym ból, ale to tylko kwestia czasu bo z każdym dniem rodzę w sobie siłę.

Pozytywy? WOW, są. Pojawiają się - na chwilę wrócę do mojego związku (tak miałem o nim nie myśleć) co zrobiłbym rok temu? Hmm, wróciłbym do domu, zjadł obiad i wywalił się na kanapie z nią u boku. Jak pandy w zoo. Sweet Jesus, ale moje życie było nudne. Trzeba będzie spotkać się z kumplem, obgadać sytuację na Ukrainie i zastanowić się co zrobiłby Piłsudski. Siłownia? Taaaak, mam karnet, poza powolnym procesem nabywania kontroli nad moim cholernym mózgiem mam zamiar pozbyć się trochę złych toksyn z organizmu.
Tak to dobry plan, nie można żyć bez planu, więc:

Obmyślam nowy plan

Do potem big_smile

28

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Iceman Twój post, czyta się jak świetną powieść opartą na faktach smile Potrafisz doskonale analizować swoje uczucia i je opisywać. Zadziwiające jest to, że czytając Twój post i przeżycia po rozstaniu widzę w nich lustrzane odbicie swoich... Mam nadzieję, że nie zakończysz pisania i będziesz kontynuował wpisy. Tym bardziej jeśli Ci to pomaga i leczy Twoją duszę. Jeżeli chodzi o Twoją historię, to poruszyła mnie i skłoniła do pewnych refleksji.
Ciekawa jestem jak będzie wyglądał Twój nowy, obmyślony plan na życie. Też jestem zdania, że nie można żyć bez planu.
Jesteś naprawdę interesującym człowiekiem i na pewno spotkasz kogoś, kto Cię doceni i szczerze pokocha. Musisz tylko troszkę odsapnąć, pozbierać się, później będzie już tylko lepiej! smile

29

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Szczególnie to jak pisze jest bardzo ciekawe, jak umie opisać wszystkie przeżycia i plany. Jakbym czytał jakiś psychologiczny poradnik, a jednocześnie ciekawą książkę.

30

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zgadzam się z Tobą Thepass. I autor potrafi zobrazować wszystko w taki sposób, że czuję jakbym siedziała obok niego i widziała to na własne oczy. To się nazywa chyba talentem literackim wink

31

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dzięki moi drodzy za odwiedziny. Bez przesady z tymi talentami, każdy jakieś dostał, ja akurat niewiele smile

Miałem napisać coś wieczorem, tymczasem sprawy potoczyły się swoim biegiem. Spotkałem znajomą, poszliśmy na piwo a skończyłem na domówce u jakiś obcokrajowców.
w związku z tym chwilowo nie jestem w stanie pisać konstruktywnie.

Zaraz idę spać, dzisiaj chyba sobie daruję wmawianie że jestem fajny. Czuję się świetnie, słucham ambitnej piosenki pt. "hot-dog" i kręcę palcem do rytmu, niczym maestro w filharmonii.

Uff, impreza w poniedziałek, nigdy mi się to nie zdarzało.
Dziś z tarczą, jutro na tarczy. Ale będzie ból głowy, to będzie zdecydowanie - dobry dzień. Ciężko mi uwierzyć w to co piszę, ale to będzie dopiero próba panowania nad podświadomością. Uwierzyć że jutro mimo kaca dzień będzie piękny.

To jest myśl. Dzisiaj będę tylko o tym myślał.

Dobrej nocy smile

32

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ups.
Wybaczcie, to był wtorek, tym bardziej nie zdarzało mi się imprezować we wtorki  lol

33

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

pijany jestes to pewnie stąd te pozytywne mysli: a jutro kaca nie będzie, albo w ogole bedzie pieknie big_smile a tu bol glowy i spadek nastroju

34

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

pijany jestes to pewnie stąd te pozytywne mysli: a jutro kaca nie będzie, albo w ogole bedzie pieknie big_smile a tu bol glowy i spadek nastroju

Jak to powiada Litwiński atleta - nie ma lipy, rzadko piję, więc nawet małe ilości działają na mnie miażdżąco, całe szczęście organizm sobie radzi big_smile

Dzisiejsza noc była piękna, śniły mi się jednorożce biegające po czekoladowej łące i rzygające kolorowymi tęczami. Najważniejsze że nie było tam wyłażącej ze studni Samary Morgan.
Dzisiaj standardowo. Rozpocząłem dzień od powtórzenia sobie na głos - jestem świetny, myślę tylko o tym jak świetnym człowiekiem jestem.
Śniadanie, prysznic, praca. Rutyna, bardzo cieszy mnie fakt że jestem aktywny na kilku forach dla hobbystów. To jest bardzo ważne, żeby skupiać wokół siebie ludzi podobnie zakręconych o podobnych zainteresowaniach, dzięki temu przyszły tydzień mam już w pełni zarezerwowany spotkaniami, na których będę poruszał niezmiernie ważne kwestie akwarystyczno-czołgowo-lotniczo-fotograficzno-samochodowe.

Najgorsze co można zrobić sobie samemu wychodząc do ludzi to poddać się swojej podświadomości. Padłem jej ofiarą już kilka razy, zaczyna się niewinnie - wychodzimy żeby na chwilę uciec od tego całego bagna, żeby przekonać się jak dobrze potrafimy funkcjonować bez niej/niego a potem okazuje się że jest na odwrót.
Dlaczego tak jest? Czy faktycznie nie potrafię się dobrze bawić i śmiać nie mając obok tej osoby?
Kolejny dowód na to że problemem nie jest brak tej osoby tylko niewidzialna bariera, którą stawia mi podświadomość. Pewnie oglądaliście facetów w czerni, oni mieli taki dynks, naciskali guzik i pamięć była wyczyszczona.
Szkoda że tego nie ma na allegro:)

Na podstawie obserwacji siebie samego stwierdzam że najgorszy jest brak koncentracji i rozdrażnienie. Kolejny efekt uboczny naszego sadystycznego mózgu, to jakaś wielka pułapka w którą wpadam sam, bo ja już nie chcę mieć nic wspólnego z tą osobą. Widuje przypadki rozstań wynikające z różnych powodów, czasami można się zastanowić co zrobiliśmy nie tak, co można jeszcze uratować? U mnie sytuacja jest klarowna, absolutnie nie chcę do niej wracać, niczego ratować, ani mieć żadnych złudzeń.

Podstawowy błąd popełniany przy rozstaniach - puszczenie wodzy wyobraźni. Zapewniam Wszystkich że to Was dobije, bo zamiast zająć się sobą Wasza podświadomość wciągnie Was na samo dno krainy zamieszkałej przez obłąkane myśli, znajdziecie tam wszystko co wypieracie cały czas ze świadomości.

Tak, te myśli nie giną, one schodzą poziom niżej, tam gdzie przestajemy mieć nad nimi kontrolę i wtedy mogą nas atakować z każdej strony, kiedy tylko chcą.
To najkrótsza droga do popełnienia kolejnego błędu - upewniania się.

Pierwszy krok jaki podjąłem to kasowanie kontaktów, choćby skały srały pod żadnym pozorem nie daję sobie żadnej ścieżki, którą mógłbym dojść do mojej ex.
Choćbym nie wiem jak się starał, to wiem że wszedłbym na tego cholernego facebooka i zobaczył co ona robi, gapiłbym się na opis na GG analizując czy link z piosenką o kolorowych kredkach to aluzja do mnie? Jestem kolorową kredką, może ona znalazła sobie kolorową kredkę, co ona robi z kolorową kredką? Czy teraz siedzi u niej ta kolorowa kredka i całują się ze sobą? Aaaaaaaaa, straszne. Wydaje się śmieszne? No to możemy się z siebie pośmiać bo to opis naszych zachowań.

Do czego to zmierza? Do zamknięcia tej spirali negatywnych myśli i emocji, nakręcania jej znowu. Nie ma nic gorszego niż upodlenie się patrząc na czyjeś zdjęcie i nowe polubienia przez potencjalnych kandydatów do znienawidzenia. Wszystkie te nowe myśli znowu stają się elementem, który wypieramy i znowu taka przemielona papka informacji trafia do podświadomości.

Po co? Jak ktoś chce zostać męczennikiem to niech sobie wybierze jakiś szczytny cel za który będzie się umartwiał.

Tymczasem ja już siedzę w pracy, zapowiada się kolejny piękny wiosenny dzień. Trzeba będzie skoczyć do mamy na pierogi big_smile
Moja mama jest dla mnie wzorem do naśladowania, mając 16 lat wyjechała z rodzinnej wsi z dobytkiem schowanym do pudełka po butach, pracowała u obcych ludzi i studiowała. Przez pięć lat nie miała żadnej nieobecności na studiach, do wszystkiego w życiu doszła ciężką pracą, marzyła o swoim domu i zrealizowała swoje marzenie.

Czasami jak na nią patrzę to mam wrażenie że faceci są bardzo cipowaci, szczególnie w obecnych czasach. Mam nadzieję że to tylko wrażenie i jeszcze większą nadzieję że nie wliczam się w poczet tych wyżej wymienionych.

Przynajmniej mam zamiar nad tym pracować.

Pozdrawiam i do potem smile

35

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

"mnie samemu trudno było uwierzyć jak pięknie można zostać zmanipulowanym, kopniętym w tyłek i porzuconym jak pies na środku autostrady.:czuję ,że mnie to dotyuczy po tym co wprawia mój partner:(
Zacytowała mz posta Jednego z Panów.....Ice?
ja przeżwam rozstanie z facetem,który mną manipulowal,pozbawiony odruchów empaTII.NIE WIEM CZY MA ZMANY W MÓZGU ,W CIELE MIGDALOWATYMI MA ZADATKI NA PSYCHOPATĘ,NIE WIEM,,wiem tylko,ze dwa razy przekroczyla moje granice,z e sprawiło mu ulgę gdy j apłakalam i cierpialam a on mógl pomóc,zamiast pomóc ,jeszcze kopął lezacego ,Lubie ga,garamy razem na git,jeżdziliśxmy na nartach itd,lecz będe   uciekac kiedy Go spotkam,bo chcĘ się odseparować z powodu Jego wykorzystywanai mnie ,do podwyzszania moim kosztem jego wartosci i do wytwarzani adzięki mnie napiecia,złości ,która potem osiaga apogeum  w momencie,kiedy jest świadkiem mojego rozwalenia się wew.Podkreaslam ,że on prowadzi taka slodką kwasną gre i sam jest ,{był} często przyczyna mojego rozchwinia,po czym szczerzyl zęby i cieszył się chyba jak mi dowalił,
ma jakies przeniesienia  zdzieciństwa ,gdzie nawalją się dzieci ,by sie spuscić emocjonalnie,by rozładowac napiecie {w amoku},nie bacząc na skrzywdzenie drugiego,
Dzięki za wysłuchanie
Mimoza 1234

36 Ostatnio edytowany przez redapples (2014-04-02 13:32:38)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Iceman proponuje założyć bloga, będzie On na pewno miejscem do którego nie jedna osoba wróci by naładować się pozytywną energia, weźmie byka z rogi i zada sobie pytanie czego ja potrzebuje w tym życiu i ruszy do przodu, ale nie odciągam od pisania tutaj smile. Jest w tym jakaś dogłębna analiza tego z czym większość zmaga się w trudnych chwilach, ale podana w tak lekki i oczywisty sposób, uśmiecham zamiast łapać doły. Dlatego dzisiaj bez smutków i żalów jadę nad morze z dobrymi przyjaciółkami i pozytywnym nastawieniem, odetchnę czystym powietrzem i mam nadzieje zając się sobą i  nie trafić do "krainy obłąkanych myśli".

Jak już pisałam, miałam swoja sprawę wyjaśnić, ale się nie złożyło, by się spotkać i pogadać, w związku z tym nie ma odkładania planów na jutro, bo akurat mój luby nie ma czasu nawet zadzwonić. Jak to powtarzałam moim koleżankom gdy same miały problemy "cyc do przodu" i jakoś to będzie.
Z kolorowymi kredkami kojarzy mi się tylko jedna piosenka i to nie ta z lat dziecięcych:).

37 Ostatnio edytowany przez redapples (2014-04-02 13:31:17)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Mimoza1234 napisał/a:

"mnie samemu trudno było uwierzyć jak pięknie można zostać zmanipulowanym, kopniętym w tyłek i porzuconym jak pies na środku autostrady.:czuję ,że mnie to dotyuczy po tym co wprawia mój partner:(
Zacytowała mz posta Jednego z Panów.....Ice?
ja przeżwam rozstanie z facetem,który mną manipulowal,pozbawiony odruchów empaTII.NIE WIEM CZY MA ZMANY W MÓZGU ,W CIELE MIGDALOWATYMI MA ZADATKI NA PSYCHOPATĘ,NIE WIEM,,wiem tylko,ze dwa razy przekroczyla moje granice,z e sprawiło mu ulgę gdy j apłakalam i cierpialam a on mógl pomóc,zamiast pomóc ,jeszcze kopął lezacego ,Lubie ga,garamy razem na git,jeżdziliśxmy na nartach itd,lecz będe   uciekac kiedy Go spotkam,bo chcĘ się odseparować z powodu Jego wykorzystywanai mnie ,do podwyzszania moim kosztem jego wartosci i do wytwarzani adzięki mnie napiecia,złości ,która potem osiaga apogeum  w momencie,kiedy jest świadkiem mojego rozwalenia się wew.Podkreaslam ,że on prowadzi taka slodką kwasną gre i sam jest ,{był} często przyczyna mojego rozchwinia,po czym szczerzyl zęby i cieszył się chyba jak mi dowalił,
ma jakies przeniesienia  zdzieciństwa ,gdzie nawalją się dzieci ,by sie spuscić emocjonalnie,by rozładowac napiecie {w amoku},nie bacząc na skrzywdzenie drugiego,
Dzięki za wysłuchanie
Mimoza 1234

Nie dałaś się manipulować i wykorzystywać psychicznie, ja postanowiłam nad tym zapanować i powoli zaczynam mieć kontrolę sama nad sobą i odzyskuje swoja pewność. Czasem nie da się wyważyć zamkniętych drzwi, człowiek wali głową w mur i tak nic do nie daje. Osoba bez empatii Twój ból sprawia przyjemność, jest dla nich pożywką. Gratuluję odwagi ze potrafiłaś to przerwać i nigdy już do tego nie wracaj!
Zrywanie więzi emocjonalnych porównałabym do zrywania z nałogiem, pewnie dwie rzeczy nie do porównania, ale jednak. Jak rzucałam palenie wmawiałam sobie na okrągło że nie potrzebuję palić, palenie mnie wyniszcza jestem szczęśliwsza bez dymka i czuję się wolna. Po co ma w ogóle palić jak właśnie podjęłam decyzję że jest to złe dla mnie i to nałóg rządzi moim życiem a nie ja. Wywaliłam zapalniczki, popielniczki i po miesiącu poczułam się na prawdę wolna od nałogu.

38

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Iceman, jestem pod wielkim wrażeniem, tak jak poprzednicy w tym wątku zresztą wink

Też jestem po rozstaniu i twoje przemyślenia dodają jakiejś niesamowitej energii.

Wydaje mi się, że jesteś świetnym facetem, szkoda, że ja takiego nie spotkałam - nigdy bym nie uciekła, tak jak uciekłam od byłego;)
Pisz dalej, tobie to pomaga i jak widać nam też:)))

39

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Słodkie słówka, zapewnienia. Czy aby nie za szybko? Hheheh. A pozniej poznam go i wcale tak rozowo nie jest, więc uciekam też jak od byłego! big_smile

40

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

Słodkie słówka, zapewnienia. Czy aby nie za szybko? Hheheh. A pozniej poznam go i wcale tak rozowo nie jest, więc uciekam też jak od byłego! big_smile

Co prawdo to prawda, mój przez pierwsze pół roku też był słodki jak cukierek, powiem szczerze trochę mnie to drażniło i wydawało się być dość sztuczne. Teraz się okazuję że intuicja mnie nie zwiodła, że to wszystko po to by zdobyć kobietę, jak już uległam to wiadomo....

Autor wątku wydaje się być szczerym do bólu, przelewa na forum to co aktualnie siedzi w jego głowie i dobrze.

41

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Moja określiła to "naciąganiem słów, bym jej nie rzucił". Nie ma to jak szczerosc w budowaniu relacji. Wszystko po to by kogoś zdobyć. Rozumiem, że zdobyć kogoś to jakis cel jest, ale nie wiem do konca jaki. Facet okej, do lozka powiedzmy, ze chce sobie "zaliczyć". A kobieta? Jakos ciezko mi pomyslec, że chciałaby mnie "zaliczyc" i to po to chciała mnie zdobyc. Jaki to cel.

42

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Pytasz jaki to cel.. a ja Ci powiem: łózko czy "zdobycie", ot tak - dla zdobycia (w przyp. kobiety) to jedno i to samo, bo chodzi o dowartościowanie. ZAWSZE. Nic innego. Szukanie aprobaty i miłości na zewnątrz siebie. Trudno zbudować cokolwiek trwałego z kimś, kto aby siebie kochać, musi przeglądać się stale w oczach coraz to innych partnerów, "zdobyć" cały świat.
Tylko współczuć, z serca takim osobom. Szczerze. I szukać kogoś prawdziwie świadomego. smile

43

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Chyba tak, byle sie dowartosciować. Czasem lepiej zyc w nieswiadomosci. Kiedys była komuna, nie było mediow, wolnosci slowa. Ludzie inaczej sie wiązali i w ogole nie wiedzieli, ze moze byc inaczej, lepiej, a o gorszym nie ma co wspominac. Teraz mozemy wszedzie posluchac jak to jest u ludzi z drugiego kranca Polski w jednej chwili. Chyba trzeba przestac byc idealistą, bo to coraz bardziej dziecinne sie robi.

44

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie zgodzę się, że lepiej żyć w nieświadomości. To samo zresztą usłyszałam kiedyś od nałogowego zdrajcy, z którym byłam. I wiesz co było najlepsze? Sam twierdził, że "zdrada to nieprzekraczalna granica"- w jego kierunku chyba wink oraz: sam kiedyś był zdradzany i ponoć bardzo to przeżył. wolał nie wiedzieć, bo wtedy na 100% by z nią był. Żałosne..za wszelka cenę chciał z nią być, pomimo domysłów, byle tylko zachować status quo, czyli zamiatać wszystko pod dywan i od czasu do czasu ochłapy uwagi.
I wiesz czego go to "nauczyło"?
Że opłaca się "robić swoje" na boku, byle nie mówić i nie ma tematu.

Ktoś mi powie, "biedny facet..tak go życie przemieliło, że teraz sam sprawiedliwość wymierza". A ja mówię: niezły ferdek kiepski z niego.
Z gówna można wyjść na dwa sposoby: wyczołgać się z niego i wszędzie zostawiać za sobą lepkie ślady, albo wejść pod prysznic i obejsrane ciuchy wyrzucić do kosza wink
Można konstruktywnie podejść do sprawy- jak autor wątku, albo użalać się nad sobą bez końca i obarczać świat zew. o całe zło - bo każda 'zemsta' jest użalaniem się.

Także tak wink Ja zdecydowanie wolę prawdę nad 'słodka nieświadomość' bycia robiona w ..

45

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Fakt jest fakt, ale zalozmy - chciala mnie zdobyc by sie dowartosciowac. Zdobyła, zostawiła. Po co drazyc temat?
Wiadomo, kazdy chce wiedzieć czemu to sie dzieje, czemu to sie stało, ale jak dostaje sie odpowiedź "nie wiem, tak wyszło, nie planowałam tego" to krew zalewa i wychodzi, że tak naprawde jedyną nieświadomą osobą była ta osoba, która to sprokurowała (np zdradę).

46

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Podoba mi się Elle88 to co piszesz. To chyba wynika też trochę z charakteru, kiedyś uważałem że mam z tym problem. Nigdy nie lubiłem przesadnie 'słodzić' bo od tego wypadają zęby. Już w czasach szkoły podstawowej wiedziałem że jeśli kogoś nie lubię to dlatego że go nie lubię, nie wahałem się tego powiedzieć, bo po co kłamać?

Dzisiaj już nie postrzegam tego jako problemu, bo przez te lata zmieniałem często środowisko jakie mnie otaczało a mimo wszystko prawdziwi przyjaciele pozostali przy mnie.
Nie dlatego że machałem im nad głowami kijem ze słodkimi cukierkami.

Fakt jest fakt, ale zalozmy - chciala mnie zdobyc by sie dowartosciowac. Zdobyła, zostawiła. Po co drazyc temat?
Wiadomo, kazdy chce wiedzieć czemu to sie dzieje, czemu to sie stało, ale jak dostaje sie odpowiedź "nie wiem, tak wyszło, nie planowałam tego" to krew zalewa i wychodzi, że tak naprawde jedyną nieświadomą osobą była ta osoba, która to sprokurowała (np zdradę).

A co to kogo obchodzi? Tak szczerze? Walić to smile fakt dokonany. Nie analizuj tego, bo dojdziesz do wniosku że to Twoja wina, zresztą bardzo błędnego.
Dlaczego jest tak że biegałem i się przed nią płaszczyłem? Czy przypadkiem dlatego że poczułem się niedowartościowany? Bo taka wspaniała osoba mnie zostawiła?

Widocznie Wasz związek przeszedł do kolejnego etapu jaki następuje po zauroczeniu i stwierdziła że dowartościowanie odleciało razem z motylami. Ja to nazywam niedojrzałością i tak bywa. Dochodzi do tego kwestia wieku, czasami młodzi ludzie, będący pierwszy raz w związku po prostu oczekują czegoś więcej, jakiejś wyimaginowanej tęczowej krainy po której biegają różowe kucyki, latają kolorowe motylki a na drzewach rosną czerwone serduszka.
Potem okazuje się że nadal są w tym samym miejscu i zaczynają się bać, tak bardzo że uciekają.

47 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-02 17:48:04)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie był to nasz pierwszy związek, ani nawet nie drugi i na pewno nigdy winy na siebie nie biore, gdy jej nie widze logicznie. Wydawalo sie, ze zna swoje oczekiwania, jest swiadoma tego czego potrzebuje, a tu jednak wyszła ta niedojrzalosc. Analizowac staram się po to, by nie popełnic drugi raz tego samego błędu. Teraz mysle błędem było zbyt mocne zaangażowanie z mojej strony, kiedy nawet sama mi opowiadała o swoich wadach, a ja pomyslalem, ze nie wpłynie to na przetrwanie naszej relacji (bo to że będe miał ją pod kontrolą byłem pewny). Jak widac wszystko mylne, bo i kontroli nad samym sobą nie miałem. Zmieniło mi się myślenie przez to, że pociągała mnie fizycznie jako pierwsza w zyciu i chcialem z nią realizować plany rozwoju seksualnego, o, tak to nazwe. Nie udalo się, więc rozczarowanie. Nic wiecej mnie pewnie nie trzymało przy tym, a przynajmniej dzis tego nie widze. Co najwyzej miałbym ciagle problem z jej humorami, bo bardzo sie litowałem jaka ona biedna i nieszczęśliwa.

48

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

(bo to że będe miał ją pod kontrolą byłem pewny) Zmieniło mi się myślenie przez to, że pociągała mnie fizycznie jako pierwsza w zyciu i chcialem z nią realizować plany rozwoju seksualnego, o, tak to nazwe. Nie udalo się, więc rozczarowanie. Nic wiecej mnie pewnie nie trzymało przy tym, a przynajmniej dzis tego nie widze. Co najwyzej miałbym ciagle problem z jej humorami, bo bardzo sie litowałem jaka ona biedna i nieszczęśliwa.

Celowo wyciąłem pewne myśli z tego zdania bo nie składam tego w całość. Po przeczytaniu odnoszę wrażenie że chciałeś sobie wytresować coś co powinno przyczyniać się do rozwoju seksualnego. A teraz masz pretensje bo się zaangażowałeś?
Poważnie tak to wyglądało?
Proszę rozwiej moje wątpliwości zanim powiem o jedno słowo za dużo wink

49

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wiecie co, kiedyś myślałam, że to pięknie być wspaniałomyślnym - ludzie to nie roboty, działają pod wpływem emocji itp..
Dziś myślę: zdrada leży w charakterze. Ja miałam również okazje, wiele okazji.. ale nawet w czasach największego kryzysu, nikt nie mógł się do mnie zbliżyć. Nie że taka święta jestem wink Myśli różne były, wiadomo. Gdy frustracja rośnie, a w domu tylko chłód i lód, ciężko nie myśleć o tym "jakby to było fajnie z jakimś innym Bolkiem" - po prostu PSTRYK, o! i już jest fajnie..a "Stary" niech się martwi, niedobry był to niech się martwi teraz! no ale nie skorzystałam.. i nie żałuję. Pomimo wszystko. Możliwość wyjścia z klasą z największego gówna i spojrzenia sobie w lustro w oczy- niczym weteran wojenny, co to nie brał jeńców tongue

A kiedy emocje opadną poczucie wygranej.. tego nie kupisz kartą mastercard !
to tak pół żartem..

Ale powiem jedno: nie ma jakiejś reguły, która mówi, że nie da się odbudować związku po zdradzie (w rozumieniu: zbudować go od początku raczej, na innych zupełnie, zdrowych zasadach). Ale dlaczego tak niewielu się to udaje..?
Ano właśnie dlatego, że nie starczą same chęci, "bo do tanga trzeba dwojga" nanana ..nawet i nie w tym rzecz wink
Chodzi o ŚWIADOMOŚĆ. Podniesienie świadomości do punktu, w którym to zdrajcy CHCE SIĘ nad sobą pracować.
W większości przypadków jest to niestety próba przemówienia mu do rozumu argumentami logicznymi. Błąd. Logika bez przeprogramowania tego, co mu siedzi w podświadomości, da efekt zbliżony do spryskania odświeżaczem pokoju, gdzie wali jadem kiełbasianym od spoczywającego tam trupa..

Dlatego osobiście wybieram drogę wyciągnięcia wniosków, współczucia i zrozumienia dla zdradzacza? -owszem, czemu nie..Wybaczenie? Owszem, jak najbardziej. Powrót? No wayyyyz big_smile no, chyba że po latach latach.. wtedy można domniemywać jakąs realną zmianę, ale tak..

50

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
iceman napisał/a:
thepass napisał/a:

(bo to że będe miał ją pod kontrolą byłem pewny) Zmieniło mi się myślenie przez to, że pociągała mnie fizycznie jako pierwsza w zyciu i chcialem z nią realizować plany rozwoju seksualnego, o, tak to nazwe. Nie udalo się, więc rozczarowanie. Nic wiecej mnie pewnie nie trzymało przy tym, a przynajmniej dzis tego nie widze. Co najwyzej miałbym ciagle problem z jej humorami, bo bardzo sie litowałem jaka ona biedna i nieszczęśliwa.

Celowo wyciąłem pewne myśli z tego zdania bo nie składam tego w całość. Po przeczytaniu odnoszę wrażenie że chciałeś sobie wytresować coś co powinno przyczyniać się do rozwoju seksualnego. A teraz masz pretensje bo się zaangażowałeś?
Poważnie tak to wyglądało?
Proszę rozwiej moje wątpliwości zanim powiem o jedno słowo za dużo wink

Oops.. tez proszę o słowo wyjaśnienia, bo brzmi to nie za kolorowo wink
"Plany rozwoju seksulanego" mhm, skąd ja to znam hahhaha

Ja też się wypisałam z kilku takich 'lekcji', to nie dziwota że poszukał bardziej skorej do trzymania się reguł Kobity, "zaplanowanej"
O luuudzie.. smile

Ale miejmy nadzieje, że w tym wypadku to przejęzyczenie autora.

51 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-02 18:36:53)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
iceman napisał/a:
thepass napisał/a:

(bo to że będe miał ją pod kontrolą byłem pewny) Zmieniło mi się myślenie przez to, że pociągała mnie fizycznie jako pierwsza w zyciu i chcialem z nią realizować plany rozwoju seksualnego, o, tak to nazwe. Nie udalo się, więc rozczarowanie. Nic wiecej mnie pewnie nie trzymało przy tym, a przynajmniej dzis tego nie widze. Co najwyzej miałbym ciagle problem z jej humorami, bo bardzo sie litowałem jaka ona biedna i nieszczęśliwa.

Celowo wyciąłem pewne myśli z tego zdania bo nie składam tego w całość. Po przeczytaniu odnoszę wrażenie że chciałeś sobie wytresować coś co powinno przyczyniać się do rozwoju seksualnego. A teraz masz pretensje bo się zaangażowałeś?
Poważnie tak to wyglądało?
Proszę rozwiej moje wątpliwości zanim powiem o jedno słowo za dużo wink

Ale ja o tym nie byłem nawet świadomy. Ona tym bardziej, bo opowiadałem jej że u mnie nic z "tymi rzeczami". Dopiero pozniej zauwazylem, ze widzialem jej bliskosc i to że mogłaby mnie czegoś nauczyć, że obudzic we mnie uczucia wyższe. Tzn ja ją też, takie obopolne korzysci, tyle że ja ją życiowo bardziej. Pierwsze zakochanie z pożądaniem, wiec pewnie to trzymalo mnie w zaangazowaniu, no i ten zal ze jej tak zle w zyciu, a ja jej wielce pomoge i nie dalem rady. Rycerzyk sie wbił. Byla calkiem inna niż moje byłe i nie miała NIC z nimi wspolnego, ani jednej cechy (choc wiele nie poznałem). Prawda mi jest też potrzebna, jeśli widzisz to inaczej niż ja.

Ofc to nie miało zabrzmiec, ze jakbym sie zakochał tylko dla seksu. Tyle ze pierwszy raz pożądanie poczuć w wieku 20 paru lat, to troche dziwne...

52 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-04-02 18:45:36)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Tak.. znajomo brzmi Twoja historia.
No właśnie "historia" smile Nie uważacie, że cierpienie i ból tak naprawdę pojawia się dokładnie w momencie, kiedy do faktu/doświadczeń dorobimy odpowiednią HISTORIĘ w swojej głowie?
Bez historyjki, nie ma się do czego emocjonalnie odnieść. Ot, coś się wydarzyło, -auuu au, może nawet zabolało?
I w tym momencie wkracza mózg: " Ty bidulko Ty! Jak ten sk... mógł Ciebie, taka bidulinkę/bidulka  potraktować, no? Masz Ci to gad jeden.." -i tu pierwszy rzut wspomnień (najpierw cierpiętnicze- bo jak to, przecież ja tyle dla niego! i co, nie liczy się?!! ;O) Po chwili te dobre, podtrzymujące iluzję naszej wspaniałej legendy "MY -na zawsze razem <3" wink
I już mamy.. jakby ktoś piłą tarczową rżnął przez serducho.

Ach..lubimy te nasze historie. Czym życie byłoby bez nich? wink

Ludzki mózg potrafi byc naszym największym wrogiem, to prawda..

53

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Czymże byłby świat bez emocji? Z resztą to ona nauczyła mnie rozmów emocjonalnych, opisywania przeżyć. Coś jak autor tematu. W podobny sposób pisała i ja zacząłem tak pisać. Później spotkania, na których realizowaliśmy to o czym pisaliśmy. Jakbyśmy pisali własną historię i zapisali własne uczucia. I jak to tak koniec? Przecież napisaliśmy, że będzie różowo!

54 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-04-02 18:59:51)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To skoro czegoś Cię nauczyła, to może nie była taka zła wink

Banał nad banały, ale ci ludzie, co nas zostawiają, chciał nie chciał zawsze czegoś nas uczą. Kwestia czy wykorzystamy to dla siebie, czy pogrążymy  w rozpaczy za utracona iluzją. Iluzją - bo co by nie mówić, miłość to zawsze DECYZJA (nie mówimy tu o zakochaniu, motylkach i "małpich gajach"), wszystko co opiera się na skrajnych emocjach jest fajne, jest 'hajem', i daje powera, ale za cholerę miłością nie jest.
Nie ma za czym płakać.

I z drugiej mańki - skoro miłość to decyzja, czyli pewność, bezpieczeństwo, oddanie i spokój (na tych wyższych wibracjach), to nie powoduje cierpienia i żalu, bo po prostu trwa.
Jednak lubimy żyć w iluzji - jest dużo ciekawsza niż taka spokojna, 'nudnawa' miłość wink
Trzeba pozwolić ludziom żyć wg swojej 'definicji' miłości. I może rozstania tego m.in. maja uczyć.

55

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie wiem, pewnie mną też kieruje wewnętrzny egoizm, bo nie dostałem to czego mi obiecywała. To co zaczęło być moim pragnieniem. To że będzie nawet wtedy, gdy będzie źle. Tak właśnie ludzie kreują się na wartościowych, a później znikają. Każdy ma prawo do decyzji i bycia szczęśliwym, czy też usatysfakcjonowanym znajomością, ale prosze... niech nie wmawia, że jest dobrze i tego chce, gdy tak nie jest. Że spełniam oczekiwania, a za 2 dni już nie spełniam.

56

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
thepass napisał/a:

Nie wiem, pewnie mną też kieruje wewnętrzny egoizm, bo nie dostałem to czego mi obiecywała. To co zaczęło być moim pragnieniem. To że będzie nawet wtedy, gdy będzie źle. Tak właśnie ludzie kreują się na wartościowych, a później znikają. Każdy ma prawo do decyzji i bycia szczęśliwym, czy też usatysfakcjonowanym znajomością, ale prosze... niech nie wmawia, że jest dobrze i tego chce, gdy tak nie jest. Że spełniam oczekiwania, a za 2 dni już nie spełniam.

Haha. A jeśli Ci powiem, że jesteś w 99,9% przypadków takich 'niby-związków' kończonych z w/w powodu?
Niedojrzałość i unikanie bliskości emocjonalnej. Ona pewnie tego nawet nie robi świadomie. Pomyśl.. wink

Nie możesz wymagać od 5 latki, by nie pchała palców w ognisko, bo się poparzy.
Tak to mniej więcej działa w przypadku "dorosłych dzieci", które bawią się w związki.

57 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-02 19:20:47)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ale cholera, ona byla wcześniej w związkach nawet kilku letnich! To jak mogła pozniej zachowac sie w taki sposob? Nie mam pojęcia jak to sie stało, że nie rozczytałem jej do konca. A wydawalo sie, że rozpracowalem ją od stop do glow i rozumiem ją bardziej niz ona siebie sama (i tym ją zaskakiwałem, że wiem co dla niej dobre). Niby zwiazek, niby uczucie. Nie wiem czy mam sie smiac czy płakać.

Wiadomo, ze nieswiadoma była, gdy usłyszałem za 2 dni, że nie wie czemu, ale juz nic nie czuje. Sama siebie nie rozumie. Unikam juz takich dziewczyn, ktore nie znają swoich reakcji. Takie zrzucanie odpowiedzialnosci za wszystko na partnera. I niby cos przyciąga, że sie tej osobie pomoże, bedzie zadowolona i zobaczy dobry kierunek w tym, a tu nagle nicość.

58

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie zastanowiło Cię, że tyle związków za nią i wciąż szuka?
Mnie dziś taka informacja dałaby do myślenia. Wcześniej też jakoś mi to "umknęło" wink
Wyidealizowałeś ją, ale to już wiesz. Reszta rzeczy nad którymi się zastanawiasz to Twoje projekcje na jej temat, a fakty znasz.

"Sam/sama siebie nie rozumiem" to klasyka.
Trudno dodać coś więcej.

59 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-02 19:39:15)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wiadomo, bo za mało było spotkań, bym wiedział jak to z nią jest. Ale ja o tym wiedziałem od początku - tyle, że pozostawiła mnie w momencie myślenia ciekawe jaka jest w innych sytuacjach. Ciekawość + pożądanie. No i co z tego wychodzi? Ona taka pewna, że nic z tego, gdy ja ją przecież dopiero poznaje. A ona to juz mnie niby zna? Jakby coś ją maksymalnie ode mnie odepchnęło. Nie wiem co i nie wiem jak można zmienić "zdanie" w tak krotkim czasie (a raczej uczucia, bo potwierdzała je bardzo często i nie słowami). Z reszta ja miałem gdzies te uczucia, naprawde. Wazne było dla mnie jej dobro, szczescie i to jak sie czuje, ALE jednak górowała chemia nad tym, dla mnie nowe odczucie i myslalem, ze ona ma to samo. I pytam jak mozna nie tęsknić za tą chemią?

Zastanawiało mnie, ale kreowała się na taką, że po prostu złe wybory w życiu podejmowała, często pod presją rodziny, znajomych i tego, że po prostu ma ciężko w życiu. Teraz chce sie wydostać z związku w którym nie ma akceptacji, szacunku, zrozumienia oraz jest traktowana przedmiotowo. Prawie sie nie spotykają nawet i zobaczyła, że jestem tym kogo szukała caałe życie, bo mam wartości, zasady i tak dalej - że wreszcie sie znaleźliśmy takim przypadkiem, tak daleko. Te miłosne historie to co rusz ciekawsza... miałem do tego nie wracać, ale jakoś tak czasem wychodzi i sie przypomina.

I tak, też zgłupiałem i nie wiem jak do tego doprowadziłem. Dla mnie to taki absurd i wstyd dziś jest...

60

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie wstydź się, nie ma powodu.
Chemia potrafi zrobić niezłą siekę z mózgu. Stąd złudzenie - "połóweczek" wink
I bielmo na oczach, które każde NIE interpretuje na TAK, albo MOŻE.

Ja miałam szczęście, bo chemii nie odczuwałam w stosunku do zdradzacza, inaczej byłaby masakra.

Skoro chemia opadła i widzisz, że nie było wiele poza nią, to czym się przejmujesz? Chyba tylko przyszłością i czarnymi scenariuszami, że "takiej już nie spotkasz", bo innego powodu nie ma? :>

61 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-02 20:11:39)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

U mnie chemia nie opadła, bo wiem że choćby patrząc na nią samą (podziwiając) byłoby MI przyjemnie. Ona była specyficzna. Reszta osob jakos jest dla mnie podobna, które poznaje, a ona dawała mi inne emocje i tak wpadła w mój umysł bardzo dobrze. Też wiedziała czego chce i jak to spelnic, wiec rozumienie bez słów. Tak jak mowilem, jeśli ja miałem kilka dziewczyn wczesniej, tez mam sporo kolezanek i po prostu nic nie ma w tym i nigdy nie było to zastanawialem sie czy cos jest nie tak  ze mna. I nagle ona. I teraz znowu mam czekac cwierc wieku by znowu spotkac kogos takiego? Nie ma takich osób jak ona, bo ona jest w mniejszości, ukrywa się. Takie osoby maja zawężone pole "wyboru" partnera. Byc moze dlatego ze nie jest normalna, ale czy ja jestem? Nie byłoby mnie tu, gdyby tak było.

62

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To ile czasu minęło, że chemia nie opadła?
Musisz być cierpliwy..

Ty piszesz o ćwierćwieczu, proszę Cię.. Ja czekam ponad 30 lat wink

63

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ile minęło? Rok? Ja nie wierze, że kiedykolwiek to opadnie u mnie, bo zostawiła mnie w momencie, kiedy u mnie był wybuch tych uczuć. Ten stan najwyższy tego. Po prostu zamroziłem te uczucia, czy tam uśpiłem, ale wiem że jakbym ją zobaczył teraz to ... no tylko ślinka cieknie. Tak powiem. Jak zwierz dosłownie zacząłem sie czuć przez nią, bo na ogół jestem spokojny, a przy niej to taki też wyrzut siły. Ale ona o tym nie wiedziała, powstrzymywałem się. Aż oddychać nie mogłem dosłownie, tak jej pragnąłem. Ja nie wiem, uwielbiam takie reakcje. Tak na mnie działała.
I chemii nie poczułas nigdy? Nie wierze.
A cierpliwy? Nie zalezy mi na tym, by kogos mieć. Tak przypadkiem sie pojawiła, naobiecywała, ucieszyłem się, że ktoś może rozumieć moją sytuacje, oraz pewne reakcje i nagle nie ma jej. I zastanawiasz się gdzie była prawda w tym, gdzie to sie zaczęło, czemu i czemu sie skonczylo. I czemu ja nadal to czuje, a ona nie. Winić siebie jak pisałem nie winie, choć przystępny to ja nie jestem i rozumiem, że to może odpychać.

64

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Rok to sporo..martwi jednak, że Ty uważasz, że to nie minie. Bo tak naprawdę dopóki w to wierzysz, chcesz wierzyć, dopóty będziesz tak się czuł i ..co tu dużo gadać, potwornie cierpiał. Zawsze rozwiązanie jest w głowie- najtrudniejsza jest konsekwencja by nie wracac do starych schematów myślenia.

To co piszesz o jej "wyjątkowości" i sobie, trochę mi intuicyjnie podpowiada, że chodziło o sferę seksualną, nietypowe upodobania..dobrze kminię? wink

65

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Bardzo ciekawy i fajny temat.

Czytając Twoje posty, Ice, dostrzegam w nich dużo podobieństw z moim związkiem i jego końcem.

Waliło się już dłuższy czas, generalnie przeczuwałem, że jestem ładowany w h..., ale nikt nikogo za rączkę nie złapał.

Był nawet do niej jednego wieczoru sms o treści "Dobranoc kotek", czy jakoś tak, bo już nie pamiętam dokładnie.

Sms został skwitowany z płaczem tym, że "to po to, by wzbudzić w tobie zazdrość". Uwierzyłem <idiota, debil, dopiszta co chceta> big_smile

A już dwa dni po rozstaniu nowy związek. No ale co tam 4 lata poprzednie big_smile

Dajesz se rady fajnie. Ja też se jakoś radzę, 3 miesiące zleciały jak z bicza strzelił wink

Posty [ 1 do 65 z 8,665 ]

Strony 1 2 3 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024