Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Strony Poprzednia 1 75 76 77 78 79 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,941 do 5,005 z 8,665 ]

4,941

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Enona napisał/a:

Przychylam się do pytanie Elle88: to tylko Ty możesz wiedzieć, co znalazłaś i czy było to warte tego, co straciłaś i co stracili inni. Jestem bardzo ciekawa raportu z drugiej strony barykady.

Tylko ja pytam pod zupełnie innym kątem niż Ty smile
Ty liczysz znowu na to, że ona odpowie , że BARDZO żałuje i jednak kocha męża. (Choć liczę na szczerość Madowa, że nie bęzie wciskac nam kitu wink
A mnie chodziło jedynie o to, czy zdała sobie sprawę, że poczucie szczęścia nie zależy tylko i wyłącznie od człowieka u boku, tylko wypływa z siebie, z wnętrza w największej części.

Madowa: UWażaj co odpowiesz, bo mamy tutaj dziewczynę na haju totalnym - przypadek podręcznikowy - i ona sobie każdo słowo tak tłumaczy, że jej wychodzi, że eksio ja kocha wink

Zobacz podobne tematy :

4,942

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Elle88 czy Ty aby faktycznie nie jesteś zbyt przywiązana do swoich interpretacji, hę?

4,943

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jestem przywiązana do patrzenia na fakty (czyny), a nie na emocje i słowa, które nie świadczą o niczym stałym- nie mają mocy sprawczej.

4,944

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nadmienię tylko, nie zostawiłam męża dla kochanka. Nie jestem z nim w związku. Nie będę.

A odpowiadając na pytanie. Nie jestem póki co szczęśliwa.
Powiem Wam jedno - WYGODA, to miałam w starym życiu i przyznam, brakuje mi jej.
Było bezpieczeństwo, czułość, sex, poczucie że reszta jest szczęśliwa, a i ja kamuflując swoją niewiedzę na temat uczuć do męża, potrafiłam być zadowolona.
Teraz mi tego zwyczajnie brakuje. Przyzwyczaiłam się do pewnych rzeczy. Nie raz nawet brakuje mi kontroli męża. To chore.

Obecnie, co mnie nadal trzyma przy mojej decyzji, to uczucie: WOLNOŚCI.
Ale nie w takim sensie, że latam z dup.. na prawo i lewo. Wręcz przeciwnie,
prawie w ogóle nie wychodzę z domu. Chodzi o to, że mogę oddychać pełną piersią.
I wiem, jestem świadoma, że moje życie zależy wyłącznie ode mnie.

4,945 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-14 18:12:15)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

I co Ty na to Enona, myliłam się? wink


Wygoda i bezpieczeństwo - to jedyne co powoduje u niej pewnego rodzaju 'sentyment'.
Doceniam szczerość, żeby nie było smile


ale tak to właśnie wygląda, tu nie ma mowy o miłości. Kalkulacja i wszystko w temacie.

4,946 Ostatnio edytowany przez Enona (2014-09-14 18:48:15)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Madowa, doprecyzuj jeszcze proszę, jaka jest Twoja decyzja. Samotność, tak?

Nie wiem, Elle88, czy się myliłaś i w czym. Ja to widzę chyba inaczej. Oczywiście, można wyciągnąć na plan pierwszy magiczne hasło WYGODA. Przez nią rozumiemy w związku to bezpieczeństwo, kontrolę nawet, czułość, współogarnianie, regularny seks. Ale to też jest harówa. Praca nad empatią, plenieniem głupich nawyków i odruchów, temperowaniem egoizmu. W dodatku ceną jest to, że trzeba czasem (czasem przez dłuższy czas) przymknąć oko, ucho i intuicję na to, że się nie czuje tego elektryzującego mrowienia w sercu i kroczu. No ale co? Ja w wyjściu z tego - z jednej strony bezpiecznego, a z drugiej wymagającego harówy i ustępstw - świata też widzę wygodę. Wygodniej jest przecież łodzią sterować w pojedynkę niż uzgadniać kurs we dwoje.

4,947 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-14 18:51:14)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Czyli preferujesz podejście do miłości jak do transakcji: Sp z .o.o. tak?  Męczmy się, dręczmy, byle nie osobno, bo nie jestem w stanie sama sobie ze sobą poradzić? wink
Ja tam wolę żeby gdzieś w tle było jednak uczucie. Dla mnie wygoda to za mało.

4,948

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Między spółką a wiecznym mrowieniem jest cała gama stanów pośrednich i ja chyba jestem zwolenniczką złotego środka.

W długim związku miłość nie zawsze się tak samo objawia: czasem górę bierze namiętność, czasem czułość, czasem troska, czasem przyjaźń, czasem zazdrość, czasem poczucie bezpieczeństwa... itd. To nie znaczy, że jak jest jedno, to reszta przepada bezpowrotnie. Przyjdzie i czas reszty. Po prostu nie wierzę w długotrwały związek oparty wiecznie na fascynacji spod znaku wysokiego C. I cieszę się, że nie wierzę. Bo gdybym wierzyła i tego pragnęła, to całą wierność by ch...steczka strzeliła.

4,949

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Piszesz o banałach, z których każdy z użytkowników tego wątku ZWŁASZCZA zdaje sobie sprawę i poruszaliśmy je mniej więcej 100 stron wstecz i 20 stron wstecz itd.
Ale pomijając oczywistości o których piszesz, to gdzieś w tym wszystkim gubisz podstawowe wartości jak lojalność.
Na to też będziesz "przymykać oczka" ?

Wiesz o ile znam i sama preferuję zasadę 'złotego środka' , o tyle nie lubię naciągania niektórych, mądrych skądinąd, powiedzonek do sytuacji.
"Złoty środek" kończy się tam gdzie naginamy ważne dla nas wartości, albo udajemy że przestały być one aż takie ważne w obliczu jakiejś sytuacji.

Czy można tak żyć? Pewnie można.
Niektórzy lubią jeść zimna zupę np. Zupa jak zupa, powiedzą, na zimno też smakuje wink

4,950

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jasne: kluczowe jest tu pytanie, jak bardzo musisz się nagiąć. Brak uczucia trudno ukryć przez dłuższy czas, a nawet gdy się to udaje, potrafi obrzydzić życie do reszty. No i pytanie: po co?

4,951

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

No właśnie po co?

To już musisz sobie sama odpowiedzieć walcząc o chłopa, który gdyby wrócił (jak to mówi za te parę m-cy jak mu z nowa nie wyjdzie) to by wrócił z wygody, poczucia obowiązku, litości..itp.

4,952

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie wiem, czy mu ze mną tak wygodnie było. Chyba że przez wygodę rozumiemy brak zmian. Bo jeśli brak problemów (przynajmniej chwilowy), to właśnie odejść jest całkiem wygodnie.

4,953

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

W tym przypadku to bardziej z litości nie z wygody, fakt wink

Słuchaj, powiem Ci z własnego doświadczenia.
Jak facetowi zależy, jak go 'naprawdę weźmie' to to co Tobie wydaje się problemem, on stara się "ogarnąć" spokojem, rozmową, OBECNOŚCIĄ przede wszystkim. Tylko nie pisz, że to wszystko było, bo wtedy nie byłoby w ogóle problemu z Twoim poczuciem bycia histeryczką -bo zapewne nie raz to od niego usłyszałaś, kiedy nie wiedział jak sobie poradzić (czytaj nie chciał zrozumieć tego jak się czujesz).
Wtedy czułabyś się swobodnie, mogłabyś ujawniać przy nim "swoje demony" i z czasem by one ucichły, bo tak to działa- oswoilibyście je. RAZEM.
A tak poprzez jego postawę i zamknięcie emocjonalne nie mogłaś mu zaufać i się do końca otworzyć, on Cie niby wyrozumiale głaskał po głowie (jak Beny Hill wink) , ale myślał swoje , myślał..aż wymyślił (czytaj znalazł se kogoś - "bez problemów"jak Ci ładnie zakomunikował).

To nie jest tak, że brak swobody w towarzystwie partnera bierze się z niczego. Ty zła i wredna, on wyrozumiały i dobry.
Widzisz ten obraz zniekształcony bardzo, bo tak Ci pasuje teraz.

A prawda jest taka, że dopóki byliście razem, a on nie zdradzał symptomów "wypalenia" to dalej by Cię wkurzały w nim te same rzeczy i słusznie i dalej byłabyś nie w pełni sobą.

Dopóki sobie tego nie uświadomisz i swojej paniki przed samotnością, to będziesz sobie wmawiać jaki idealny związek straciłaś.


Been there, done that (jak to się mówi) wink
Strata czasu.

4,954

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Widzę to wszystko. Idealizuję ten związek, patrząc na niego tak, jak inni z boku patrzyli. Bo z niego świetny partner. Tylko pewnie nie dla mnie. Jak zarąbiste pantofle, tylko nie w Twoim rozmiarze. I tego mi żal. Że chodziłam tyle lat w za ciasnych butach i właśnie wtedy, kiedy przestało mi przeszkadzać, że trochę obcierają, bo przecież są takie śliczne, to one się zepsuły.

Generalnie bardzo trafnie to w tym poście opisałaś. Zwłaszcza metafora Benny Hilla trafiona w punkt. Naprawdę podziw mnie bierze, jak na podstawie samych tylko wypowiedzi formułujesz takie subtelne analizy. Mówiąc szczerze nie sądzę, żeby np. on zrozumiał różnicę między Benny Hillem a prawdziwie zaangażowanym gościem.

4,955

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Twoja sytuacja jest mi szczególnie bliska, bo kiedyś byłam tam gdzie Ty (jak wiele babeczek z różnych wątków zresztą) i widzę dużo podobieństw w naszych historiach, tylko że ja swojej nigdzie nie opisałam.

Też miałam partnera, który 'z boku' wyglądało jakbym 6 w totka trafiła, a jak było za zamkniętymi drzwiami to wiedziałam tylko ja i on. No i może jeszcze jedna psiapsióła, ale nie miała takiej siły przebicia żeby takiemu 'osiołkowi' jak ja do rozumu przemówić. wink
Wiele kłótni było z tego powodu z nią, wiele niepotrzebnych słów padło.

W każdym razie, to tez był "pan niemal idealny" tylko nie dla mnie zdecydowanie.
A objawy miałam dokładnie takie jak Ty i tak samo byłam "diagnozowana" i finał byłby podobny gdyby nie to, że jestem mniej wyrozumiała. Ale pomimo, że ja to zakończyłam to i tak koniec był tylko kwestią czasu, więc.. włożyłam jaja wink i ciachnęłam.

Nie żałuję.

4,956

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Tak w ogóle nie żałujesz? Mnie w to teraz trudno uwierzyć. Myślę o tym tak: gdybym ja była bardziej elastyczna i nastawiona na siebie, toby było super.

4,957

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie żałuję. Powiem Ci dlaczego.

Myśmy próbowali nieskończoną ilość razy. Jak napisałam w Twoim wątku o telenoweli brazylijskiej to nie bez powodu wink

Było podobnie. Na początku, przez długi okres czasu, on się do mnie cierpliwie "dobijał". Potem, kiedy mu się znudziło role się odwróciły.
Wtedy nauczyłam się pokory (tak jak Ty teraz wink)

W tym czasie, na zmianę - to jedno to drugie starało się uelastyczniać big_smile i "przymykać oko" to na to, to na tamto, tylko na jedna rzecz nie dało się przymknąć oka..wiesz na co?
Na to, że jak wychodził ode mnie to ja zapominałam w 5 min. w ogóle o tym, że się widzieliśmy.
Ze nigdy nie był osobą, z myślą o której zasypiałabym i budziła się rano (gdyby nie jego urocze skądinąd smsy)
Nigdy go nie pożądałam, a seks nie był metafizycznym doznaniem.
Potrafiłam go ranić (mniej i bardziej świadomie) i nie odczuwałam z tego tytułu ŻADNYCH emocji. (z przerwą od tego podczas epizodu, gdy role się odwróciły)

Po rozstaniu oczywiście cierpiałam. Miałam takie myśli i obsesję jak Ty.
Wbijałam sobie do głowy, że z takim robokopem jak ja żaden facet nie wytrzyma, a tylko on jakoś wytrzymywał.
A "wytrzymywał" tak jak ten Twój, czyli kompletnie mnie nie ogarniał.

Dni mijały, a ja wcale nie chciałam tego reanimować.
Potem zaczęły się analizy, szukanie odpowiedzi..i tak krok, po kroku - wyciągnęłam wnioski, których dziś jestem pewna.
Od tamtej pory jestem spokojna o siebie jak i o niego.
Czasem wspominam to co było, to nieuniknione..ale nie na takiej zasadzie, że mi tego brakuje czy chciałaby wrócić.

Nigdy nie pasowaliśmy, to się nie mogło udać, ale nie żałuję zakończenia tak samo jak nie żałuję, że to wszystko przeżyłam smile

4,958

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jakaś trwoga mnie ogarnęła, jak to przeczytałam. Widzę liczne podobieństwa. Kusi mnie, żeby zapytać, czy dzisiaj wierzysz, że ktoś może ogarnąć bardziej i budzić większe uczucie? I żeby z nim się dało żyć.

Może nie wystawiam sobie tym najlepszego świadectwa, ale ja z takim stanem emocji weszłam w ten związek całkiem świadomie po dwóch latach zmagania się z uczuciem tyleż ogromnym, co destrukcyjnym i kompletnie niezagospodarowanym (to osobna historia). Może już na wstępie była we mnie pewna rezygnacja, a raczej nadzieja, że skoro z tak wysokiego konia spadłam, to może teraz na warsztat wezmę sobie uczucie niewinne, ale na miarę człowieka. A ono się z czasem rozwinie, zwłaszcza że zapał po drugiej stronie duży.

4,959 Ostatnio edytowany przez Enona (2014-09-14 20:26:11)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie wiem, w jakim wieku jesteś i wydaje mi się, że celowo tę informację przemilczasz, ale sądzę, że pokolenie np. moich rodziców z brakiem miłości (powiedzmy to wprost, nieco upraszczając), potrafiło zrobić więcej niż my, nadrabiając odpowiedzialnością, żartem, zwyczajami. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej. Ale czasem moim rodzicom zazdroszczę, że nie mieli na oczach klapek i wiecznego azymutu na swoje szczęście. I jestem im za to wdzięczna. Trzeba pamiętać, że miłość jako siła związkotwórcza to jest stosunkowo nowy wymysł.

4,960

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Drugi akapit Twojego posta opisuje z kolei w 100% podejście mojego ex partnera do naszej relacji smile
To on był tym, który spadł z 'wysokiego konia', stracił -jego zdaniem - wielka miłość (tamta kobieta go zdradzała z kim popadnie od początku do końca - także jak dla mnie to on nie był z nią w żadnym związku, ale widocznie mu to pasowało) - zresztą, kiedyś sam mi się do tego podczas któregoś z zerwań przyznał (nie pamiętam czy to było 10-te czy 21-sze, wybacz wink)
Przy powrotach ciągle mi powtarzał, że on już nie chce takiego uczucia, takiej wielkiej chemii, bo to tylko kłopoty..że szuka spokojnego, stabilnego uczucia itp. Ale muszę przyznać, że mówił to w taki sposób, że trudno było nie dostrzec w tym nostalgii i porównywania, oczywiście na niekorzyść, pomimo rozumowych deklaracji.

I to się dało odczuć w jego "zaangażowaniu" - każda kłótnia skutkowała: 1) zdiagnozowaniem mnie jako histeryczki, itp. 2) a potem na zgodę był "Benny Hill" big_smile
Tylko, że nic się nie zmieniało..Zawsze czegoś w tym związku brakowała. Uczucia, intymności, przyjaźni, zaangażowania..no wszystkiego.

Duuużó czasu mi zajęło by zrozumieć, ze kłótnie które prowokowałam były tak naprawdę takim desperackim krzykiem o uwagę i uczucie od niego. Paradoks, bo sama nie umiałam mu tego dać.


Kusi mnie, żeby zapytać, czy dzisiaj wierzysz, że ktoś może ogarnąć bardziej i budzić większe uczucie? I żeby z nim się dało żyć.

Dzisiaj szukam PRZEDE WSZYSTKIM uczucia (autentyzmu) w relacji, bo tylko na tym jest sens dalej budować, jest to jakiś fundament.
"Umówić się" można między sobą na wiele rzeczy - poza uczuciem.

Oczywiście, że wierzę, że można kochać, być kochanym i jeszcze sensownie to wszystko poukładać.
Ale jak mówię.. można w życiu iść na wiele kompromisów, ale nie w priorytetowych kwestiach.


Będzie dobrze, zobaczysz.
Tylko potrzebujesz czasu żeby emocje opadły.

Wtedy zobaczysz, że to za czym najbardziej teraz płaczesz to utracona iluzja. Piękna, ale iluzja wink

4,961

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Trzeba pamiętać, że miłość jako siła związkotwórcza to jest stosunkowo nowy wymysł.

Wiesz co, też do niedawna tak myślałam -zresztą paradoksalnie to właśnie za sprawą podejścia ex - że wystarczy się lubić i szanować i trochę seksu, wiadomo wink a uczucie przyjdzie z czasem.
Nigdy nic nie drgnęło w tym zakresie.. Za to ogrom frustracji i wzajemnego żalu, pretensji był nie do zniesienia w pewnym momencie.

To wszystko bardzo sensownie i logicznie brzmi, ale jak mówię: w pewnych aspektach związku jesteśmy wciąż tylko zwierzętami wink
Musi być "to coś", żeby chciało mi się przytulic do niego i mieć ochotę na więcej..
A jeśli cały dzień ktoś mnie irytuje albo jest mi obojętny, a ja nie czuję się w ogóle kochana, no to nie ma "materiału" żeby z nim dalej pracować. Mimo najszczerszych chęci, a raczej niechęci, za to determinacji tongue

Prawdą jest, że żeby się kochać to trzeba się najpierw LUBIĆ. Choć w druga stronę to nie zawsze idzie. wink

4,962

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hm... Mój też spadł z wysokiego konia właściwie (może nawet wyższego, bo mój to była fantasmagoria), tylko nigdy tak naprawdę nie dopuścił mnie do głębszych szczegółów na temat uczuć do żony. Poza tym, że też był zdradzany, że były niechciane ciąże i że na koniec nie wytrzymał jej depresji. Ale to są suche fakty, a nie zwierzenie o uczuciach.

Smutno.

4,963

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Mnie ta relacja - bardzo trudna momentami i bolesna -nauczyła właśnie tego, żeby nie zagłuszać intuicji.
Że jeśli czuję, że facet mnie nie kocha to z reguły się nie mylę.

A jeśli mam opory przed tym żeby zapytać o uczucia wprost - to NA PEWNO się nie mylę wink

Wiesz..Tez sporo czasu zastanawiałam się jakby to było "gdyby babcia miała wąsy", tj. gdybym tyle nie prowokowała kłótni, nie histeryzowała, nie 'testowała' jego uczucia itp.
I wiem jedno - chyba bym musiała być z kamienia w środku, żeby mnie to nie ruszało.
Po to się ma faceta  po to się jest w związku żeby CZUĆ miłość, a nie o niej czytać czy na nią wiecznie czekać, czy nie daj Bóg się o nią dopraszać.

Tak naprawdę to nie miało znaczenia jak bym się zachowywała, bo on myślami był zawsze przy 'tamtej' kobiecie.
Ale o tym też dowiedziałam się po dłuugim czasie, zresztą nie tylko o tym wink

Czasem nie wystarczy, że naprawdę chcesz kogoś pokochać - jeśli macie inna wizję (wzorce) miłości, to nie będziecie potrafili się ze sobą zestroić w tym zakresie i prawdziwa bliskość nie powstanie.

4,964

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
elle888 napisał/a:

zasem nie wystarczy, że naprawdę chcesz kogoś pokochać - jeśli macie inna wizję (wzorce) miłości, to nie będziecie potrafili się ze sobą zestroić w tym zakresie i prawdziwa bliskość nie powstanie.

Kolejny raz strzał w dziesiątkę.

Czasem się zastanawiam.. Może poczułabym się w małżeństwie szczęśliwa, gdyby mąż się zmienił..
Ale czy wtedy on byłby szczęśliwy? Nawet ja wiedząc, że mąż się męczy nie potrafiłabym czerpać radości z tego związku.
Nie chce żeby ktoś się do mnie dostosowywał, ani ja do niego. Chcę swobody, chcę czuć się silna, a partner niech będzie pięknym uzupełnieniem mojego szczęścia.
Oczywiście można iść na wiele kompromisów.
Jeden może nauczyć się zamykać klapę od sedesu, drugi odkładać kapcie w swoje miejsce,
ale jeśli partnerzy nie zgrają się na poziomie podstawowym to będzie to wieczna szarpanina.
A przecież ludzi jest na świecie mnóstwo, być może za rogiem czeka ktoś z kim
moglibyśmy się zgrać idealnie. Z tym, że boimy się zmian. Dopada nas przyzwyczajenie
i tkwimy w czymś co czasem daje nam ochłapy szczęścia, bo myślimy,
że nic już dobrego nas w życiu nie spotka. A to że w ogóle jesteśmy w związku to i tak dar
od losu który chcemy utrzymać za wszelką cenę.

Enona, czy wybrałam samotność?
Na chwilę obecną tak. Bo chcę sama ze sobą poczuć się dobrze,
dobrze we własnej skórze. Nacieszyć się siłą.
Tak to sobie wyobrażam, bo póki co nadal toczę walkę
z myślami o powrocie do czegoś co nie ma szansy bytu.
Próbuję zawładnąć nad emocjami.
Być może kiedyś pojawi się ktoś z kim będę mogła pójść przez życie,
ale nie śpieszę się.

Najpierw JA.

4,965

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Elle88 Nie muszę chyba mówić, że w znaczący sposób mnie zadziwiłaś swoimi ostatnimi postami. Dobrze wiedzieć, że u Ciebie idealnie teraz też nie jest, nie dlatego, że daje mi to satysfakcję, ale odpowiedź na to, żebym się nie poddawał i dalej twardo walczył o swoje życie i swoje szczęście.

Małymi kroczkami idę do przodu, choć wiadomo, wszystko potrafi wrócić tak nagle, świeżo napotkana rzecz wytrącić z równowagi, ale najważniejsze, żeby wstawać i pokazywać temu "czemuś", że zawsze będziemy wstawać, gdy upadniemy.
Przy okazji popieram zdanie, że boimy się "jutra", jesteśmy takimi pierdołami w gruncie rzeczy, które żyją przeszłością, boją się jutra, przez to fundują sobie w teraźniejszości przeszłość.

4,966

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hehe, Życzliwy, idealnie nigdy nie było i pewnie nie będzie, zresztą nie o to w tym chodzi by cały czas czuć się "na zwyżce" wink
Wystarczy stabilność emocji, błogość, spokój, pewność że jest dobrze jak jest.

To nie jest tak, że jesteś "wyleczony" jak nie masz wspomnień, bo przecież ich nie wymażesz.
Chodzi o to, że te wspomnienia są neutralne, a ja nie oszukuję sama siebie.

Przez oszukiwanie rozumiem w kółko wracanie do tego co było, analizowanie, złość o to jak to się potoczyło na ex-partnera (ta emocja mówi najwięcej, ze dalej emocje są) oglądanie zdjęć czy idealizacje przeszłości.


No i ta pewność, że to nie miało przyszłości -bezcenna wink

4,967

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To waga mamucia. Ja walczę w piórkowej.

4,968

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Witam.

Widzę, że tutaj rozmowy trwają i są tutaj mądrzy ludzie a więc może i ja wtrąciłbym swoją historię, która trwa do dziś.. Od czego zacząć? Najlepiej od początku.. Byliśmy ze sobą 4 lata, zerwaliśmy 1,5 miesiąca temu. Dodam, że ja mam 22 lata a ona 21. Wiadomo, przez te 4 lata były okresy lepsze i gorsze, były spięcia, ale były też chwile szczęśliwe. Przeszliśmy wiele przez ten cały okres. Właściwie to ten czas nie jest tak bardzo istotny jak to co było przez ostatnie 1,5 miesiąca. Otóż zaczęło się błahostką, jak zwykle lekka sprzeczka i (nie spodziewałem się tego szczerze mówiąc) moja ex zakomunikowała mi, że ona potrzebuje czasu, że pogubiła się w tym wszystkim, że ma teraz ciężki okres i ona potrzebuje ciszy i spokoju. Na początku nie rozumiałem tego, ale gdy spędzałem czas samemu powolutku ułożyłem sobie wszystko w głowie, starałem się ją zrozumieć i udało się. Godziłem się na to choć było mi ciężko bez niej, ale postanowiłem przecierpieć. Zdawałem się sprawę z moich błędów bo ona sama przyznała, że czasami używałem wobec niej "chłodnika", nie okazywałem uczuć i przyznam, że ten ostatnio było. Przez ten czas przemyślałem to i zrozumiałem wszystko. Przyjąłem to, ale powiedziałem jej, że wolałbym rozwiązywać problemu twarzą w twarz, zaproponowałem spotkanie przy piwku, ale ona coś kręciła, że akurat wtedy nie może, że odezwie się, szczerze przyznam, że ten cały czas żyło mi się odziwo dobrze, nie myślałem o niej, zajmowałem się sobą, ale dałem o sobie znać po jakimś czasie. Stwierdziła, że nadal mnie kocha, ale nie jest gotowa by budować związek na nowo i (tutaj popełniłem błąd mojego życia..) zacząłem jej tłumaczyć, że swoje złe postępowanie zrozumiałem i, że wiele przemyślałem.. Twierdziła, że wierzy w to i, że na pewno zaprocentuje to w przyszłości.. Załamałem się, po prostu ręce mi opadły i nie wiedziałem co robić.. Byłem przygnębiony, ale starałem się umówić z nią na zwykłą rozmowę, odrzucała zaproszenia bo to, bo tamto itd.  Nie powiem, bo kilka razy łza poleciała mi z oka a ponieważ nie jestem wylewny w swych uczuciach to coś takiego było na prawdę oznaką smutku.. Kiedy pytałem dlaczego nie chce spróbować raz jeszcze, dlaczego nie chce odbudować tych 4-lat twierdziła, że boi się na nowo przywiązywać i boi się rozczarowania... Po tym praktycznie odpuściłem. Tak mijały dni, rozmawialiśmy tak po koleżeńsku i od pewnego momentu nastał przełom (większy lub mniejszy, ale jednak..) - otóż moja była otworzyła się na mnie, tzn zaczęła wydzwaniać, opowiadać mi jak mijał jej dzień, co ja dzisiaj robiłem, jakie plany na dzień lub weekend. Nie popadałem w hurraoptymizm, rozmawiałem normalnie bez zbędnych emocji i gdy wydawało mi się, że mogę teraz atakować ona sprowadziła mnie na ziemię - pewnego razu napisała mi wiadomość, że szybko się pocieszyłem po naszym związku bo zobaczyła zdjęcie z imprezy na której jestem ja wraz z kolegami i znajomymi koleżankami.. Oczywiście nic na tym zdjęciu nie było takiego co by było skandaliczne tym bardziej w realu, nawet mało z nimi rozmawiałem. Po rozstaniu z nią postanowiłem wrócić do sportu, dodatkowo zapisałem się na siłownię a więc dni w tygodniu lecą jak szalone, gdy ona się dowiedziała o tej siłowni to zapytała z przekąsem dla kogo chcę być taki przystojny - oczywiście moja odpowiedź była taka, że teraz gdy mam mnóstwo czasu to muszę sobie jakoś zajmować czas.. Nie do końca chyba uwierzyła. W ostatnią sobotę zadzwoniła do mnie i tak od słowa do słowa umówiliśmy się na herbatę (termin ruchomy bo nie wiadomo jak z pracą itd.) i mam wątpliwości, iść i zachowywać się jak bym miał już na to wszystko wylane czy być może tajemniczo starać się rozmawiać z nią o nas? Kocham ją nadal i tego nie ukrywam przed nikim, zależy mi na niej a czy jej na mnie? Nie wiem bo nie mogę określić tego. Mówiła wiele razy, że nie jestem jej obojętny i że nadal coś do mnie czuje, ale czy gdyby tak było to spławiałaby mnie..? Mam ogromny żal do niej, że nie potrafiła spotkać się i powiedzieć sobie wszystko w twarz... Mam żal do niej ponieważ stwierdziła, ze chyba coś się wypala a teraz wiem, że to nie wypalenie a kryzys w związku, który notabene trwał 4 lata więc takowy musiał przyjść prędzej czy później..

4,969

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Po przeczytaniu historii Saphira88 utwierdzam się kolejny raz,
działa schemat pewnych zachowań.

Drogi Saphire niestety nastąpił game over.
Nie masz już co się łudzić.
Dlaczego się odezwała? Dlaczego nastąpił przełom?
Bo działają wspomnienia, sentyment, przywiązanie.
Na pewno nie miłość.
Dobrze, że macie dopiero po 20 pare lat, nie jesteście po ślubie.
Sama jestem tą, która porzuciła i doskonale potrafię wczuć się
w osobę Twojej ex.
Najprawdopodobniej ona sama nie wie na chwilę obecną co jest
grane, dlaczego chce być z Tobą i nie chce jednocześnie.
Niech dochodzi do tego powoli, ale sama.
Ty ten czas wykorzystaj na rozpoczęcie nowego życia,
bo tu już nie ma na co czekać.

4,970

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Madowa napisał/a:

Po przeczytaniu historii Saphira88 utwierdzam się kolejny raz,
działa schemat pewnych zachowań.

Drogi Saphire niestety nastąpił game over.
Nie masz już co się łudzić.
Dlaczego się odezwała? Dlaczego nastąpił przełom?
Bo działają wspomnienia, sentyment, przywiązanie.
Na pewno nie miłość.
Dobrze, że macie dopiero po 20 pare lat, nie jesteście po ślubie.
Sama jestem tą, która porzuciła i doskonale potrafię wczuć się
w osobę Twojej ex.
Najprawdopodobniej ona sama nie wie na chwilę obecną co jest
grane, dlaczego chce być z Tobą i nie chce jednocześnie.
Niech dochodzi do tego powoli, ale sama.
Ty ten czas wykorzystaj na rozpoczęcie nowego życia,
bo tu już nie ma na co czekać.

Witaj!

Czyli co? Urwać totalnie kontakt? Zrobiłem to i tak jak napisałem - z początku byłem zachwycony bo czułem się wyśmienicie (jak na zerwanie z dziewczyną) dopiero później przyszły smutki i tęsknota. Powiem tak: gdy chciałem o niej zapomnieć to próbowałem rozmawiać i umawiać się z innymi dziewczynami, ale coś mi mówiło, ze to nie to. Nie wiem, może szukałem w innej dziewczynie tak na prawdę jej? Może za wcześnie na nowe znajomości..?

4,971

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

A ja uważam, że powinieneś pójść normalnie i zobaczyć co ona powie. Jeśli powie, że to koniec no to wiadomo - odcięcie się.
Jeśli powie, że sama nie wie czego chce to Ty jej powiedz o swoich uczuciach, a potem się odetnij, bo jak nie wie co chce to bezsensu utrzymywać kontakt.

4,972

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
marek987 napisał/a:

A ja uważam, że powinieneś pójść normalnie i zobaczyć co ona powie. Jeśli powie, że to koniec no to wiadomo - odcięcie się.
Jeśli powie, że sama nie wie czego chce to Ty jej powiedz o swoich uczuciach, a potem się odetnij, bo jak nie wie co chce to bezsensu utrzymywać kontakt.

agree

4,973

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Obawiam się niestety, że ona sama z siebie nie wyjdzie z jaką kolwiek inicjatywą. Ja nie będę chciał znowu dręczyć tego tematu by jej nie zdenerwować a jej taka sytuacja będzie pasowała.. Jestem w kropce. Myślę, ze najlepszych rozwiązaniem będzie jeśli przeleję wszystko co chcę powiedzieć na klawiaturę (wiem, że powinienem to powiedzieć podczas spotkania, ale coś mi mówi, że gdy to napiszę to bardziej do niej trafi..). Napiszę wszystko co chcę jej przekazać i... będę czekał czy w ogóle odpowie..

4,974

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie polecam takiego rozwiązania, choć wiem jak korci.

To, ze Ty będziesz czekał na odp. to pewne. Gorzej jak się nie doczekasz i będziesz czuł się jeszcze gorzej.
Olany i zignorowany, a tu 'serce na dłoni' itp. wink

Powiem Ci z własnego doświadczenia (i nie tylko): Jak Kobieta (partner powiedzmy) nic już nie czuje, to ŻADNE słowa, żadne piękne wiersze, listy, obietnice tego nie zmienią.

Jak coś gaśnie to nie po to żeby próbować to rozpalać w identycznej wersji jak było, tylko po to żeby się przetransformować: w inna relację najczęściej, o innym już charakterze. Ale na to potrzeba chwili refleksji po obydwu stronach i "trochę" czasu.
Daj jej ten czas, nic nie tracisz.

4,975

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Elle88

Czyli czekać na nią..? Z reguły jestem cierpliwy, ale jakoś duszno mi się robi bez niej, tak jak by moje płuca zmniejszyły objętość. Czy nic nie tracę? Nie do końca się z tym zgodzę bo być może ten czas, który będę wegetował mógłbym spędzić na czymś innym (np. zapoznać kogoś..). Obawiam się, że jak jej dam czas to ona zrozumie to tak, że już mi nie zależy i zostawi to tak jak jest obecnie.

4,976 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2014-09-15 20:48:31)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jesteś facet czy baba? Co masz w majtkach? Są tam jaja? Zależy Ci na dziewczynie? Spotkaj się z nią, napisz list, napisz co do niej czujesz, jak to wszystko widzisz, niech wie, że kochałeś, kochasz i wyraziłeś swoje prawdziwe uczucia. Stać i czekać, aż ona wykona krok to możesz do usikanej śmierci. Tak postawisz wszystko na jedną kartę, albo wóz albo przewóz, nie będziesz za jakiś czas sobie wypominać, że "a mogłem z nią pogadać, a  to i tamto". Ja po pierwszym rozstaniu napisałem list, wyraziłem co czuję i wykazałem chęć naprawy związku, ona - nie, oznajmiła grzecznie, że to koniec. Wyszło później, że się spotkaliśmy, wszystko wróciło, ale to chyba był okres sztucznego ubicia tęsknoty. Dalej to już było ciągnięcie martwego kota, płaszczenie się itd, czyli bez sensu. Wiem jak to łatwo powidzieć, olej coś co kochałeś/kochasz ponad życie, ale jak coś się raz spieprzy, to bardzo ciężko jest to naprawić. Jak zbijesz dzban, to nawet jak go posklejasz dalej będzie taki "w rozsypce".
Wiele rzeczy dzieje się nie bez przyczyny. Ja cierpiałem okrutnie, a teraz dochodzę do podobnych wniosków co Elle88, że dobrze się stało jak się stało bo ani ja ani ona w tym związku nie bylibyśmy szczęśliwi, ciężko to powiedzieć i szkoda wspólnego czasu, no ale dzięki temu sobie pewne rzeczy uświadomiłem.

Elle88 śmiesznie to zabrzmi, ale ciągle doszukiwałem się jak wyleczyć się całkowicie, rozumiem po Twoim wpisie, że całkiem to może po utracie pamięci jak Alzheimer mnie dopadnie (podobno dopada ludzi inteligentnych big_smile) będzie okej.
Rzecz w tym, że wspomnienia owszem są, ale nie wywołują we mnie łez i katowania się, nie idealizuję partnerki (w sumie w końcu, bo 2 miesiące temu jeszcze ją bym na rękach nosił). Z tym wracaniem jest dosyć róznie, czasami wstanę i coś mi w bani siedzi jak kolec w dupie, po siadaniu w krzakach róż, ale w gruncie rzeczy nie męczy mnie to "aż tak", choć gdzieś tam po głowie chodzi. Najgorzej, że zawsze się bałem spotkać ją przypadkiem na ulicy, na moje szczęście udało się to tylko raz przez całe wakacje. Teraz wróciłem do "siebie", tu nie ma szans bym ją spotkał, dzięki czemu przestaję jak idiota się rozglądać, cholera wie czemu, jakaś obawa, nie wiem. Męczy mnie jednak, że to samo mieszkanie, a więc wracają wspomnienia, fakt nie niszczą mi głowy, ale się pojawiają. Może to też efekt tego, że koniec wakacji, znowu trzeba wracać do nauki, do życia codziennego, to chyba mnie przytłacza, bo tak było co roku, jak po 3 miesiącach sielanki i widywania się codziennie z eks, ze znajomymi, wracałem tutaj gdzie nie miałem swojej "paczki", dziewczyny, rodziny, itd. Trochę się przez te pół roku pozmieniało też, bo więcej wychodzę do ludzi, dzięki czemu i tutaj mam znajomych, cóż zobaczymy jak ten rok wyglądać będzie. Ponoć łatwiej jest się odbić, gdy tego kogoś nie ma w naszym życiu już w ogóle, mówię o braku kontaktu czy nawet głupiego widywania się, pożyjemy zobaczymy, jestem inny niż przed wakacjami, myślę, że rozsądniejszy i pokusie sprawdzania i wyciągania informacji z jej przyjaciółek nie ulegnę już. Dziwi mnie to, jak sobie potrafiłaś uzmysłowić, że to nie ma sensu i tak nagle móc mieć kontakt z eksem bez wywoływania emocji. U mnie chyba emocje wywołuje fakt, że trochę napieprzyła mi w życiu i dopiero od jakiegoś miesiąca zaczęło ze mnie schodzić, jak wspominałem kiedy wyzbyłem się tej "nienawiści". Oczywiście, nie ukrywam, że sam sobie krwi też napsułem tym ciągłym roztrząsaniem tego co było, wpajaniem sobie czegoś do łba.
No cóż, z miesiąc temu tu pisałem, że "teraz myślę, że jestem świadomy, choć świadomym to pewnie będzie za 1,5 roku", co zresztą poparłaś. Dalej trzymam się tej teorii, bo uważam, że miesiąc temu pieprzyłem jeszcze trochę.

Kolejna sprawa, trochę zmieniłem swoje życie, staram się ciągle je zmieniać, troszeczkę przybliżyć do życia idealnego, do takiego w którym będę szczęśliwy. Automatycznie naszło kilka zmian, bo zaczeły się pojawiać ciekawe osoby - kobiety. Niestety, wciąż niekompletne i w 100% przypadków (o czym miałem pisać wczoraj), to dziewczyny świeżo po rozstaniu, które same nie wiedzą czego teraz od życia chcą, a szkoda, bo wydają się wartościowe, choć zniszczone jak i ja przeżyciami. Albo takie, które szukają teraz przygody, pozdrawiam tą, która mówi mi, że na palcu to pierścionek zaręczynowy, a chłopak "jest - nie jest", czyli kolejna, która nie wie sama czego chce od życia.
Nie mam zamiaru teraz kogoś przekonywać do siebie, czy leczyć z tej żałoby po rozstaniu, choć jest jedna dziewczyna powiedzmy "ciekawa", tylko jakoś jestem uprzedzony żyjąc wizją "plasterka". To chyba efekt, ostatnim dwóch relacji, gdzie świeżo po rozstaniu szukały sobie nowej miłości, trafiłem się ja, ale uciekłem, bo za bardzo naciskały, za szybko się to działo, a mnie to odrzuca, bo nie związuje się z kimś, do kogo nie czuję chemii, a od razu to można co najwyżej "polecieć w ślinę", a nie w związek.

Elle88 powiedz mi taką rzecz, albo ktokolwiek inny tutaj na forum czy po takim traumatycznym, dramatycznym i w ogóle przeżyciu jakiego doznałem ja i kilka innych osób na tym forum, da się jeszcze kiedyś zakochać w kimś? Tak, by wyzwolił się ten wulkan emocji? Żeby ta osoba była pierwszą i ostatnią rzecza w ciągu dnia o której myslę? Żebym złapał motywację do życia, czuł motorek każdego dnia, latał z bananem na ryju i czekał z niecierpliwością i podjaraniem się, aż mi odpisze na mój wiersz do spania?

4,977

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Gdyby jej samej zależało to nie dawałaby Ci czasu na sprawdzanie czy Ci zależy - logiczne. Tez by się "dusiła" bez Ciebie wink

Każdy tak myśli po rozstaniu - o ile było niezawinione ze strony porzuconej (zdrady, itp.) - że ta druga osoba się rozmyśli, że czeka na bombardowanie smsami z wyznaniami miłości. Jeśli tak to jest niedojrzała i wszystko w temacie - nie zrywa się dla testowania partnera, jak bardzo mu zależy gdy odejdę ot tak.

Zresztą ona powiedziała wyraźnie, że przeszło jej uczucie do Ciebie, nawet jeśli jest niedojrzała do związku to trzeba jej pozwolić do tego dojrzeć SAMEJ. Narzucaniem się nic nie wskórasz.

4,978

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jak dla mnie sprawa jest jasna.
Nie widzę tutaj półśrodków. Szkoda czasu.
Oczywiście ona dopóki nie znajdzie nowego obiektu zainteresowań
będzie Cię traktować jako wyjście awaryjne.
Gdy opadać będzie euforia wolności,
gdy poczuje się samotna,
gdy będzie chciała poczuć się kochana.
Będziesz Ty. U Ciebie tego zaznała i z tym jej się kojarzysz.

4,979

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Czyli muszę postawić wszystko na jedną kartę - spotkam się na tej herbatce (dla mnie bez cukru!) i powiem wszystko co mi leży na sercu. Powiem jej o swoich uczuciach a co ona z tym zrobi to już jej problem. Myślę, że gdy powiem o wszystkim to jej reakcja będzie odpowiedzią co dalej - albo wóz albo przewóz. Trudno, ja czekać w nieskończoność nie będę bo mam zamiar sobie życie jakoś ułożyć. Trzeba się otrząsnąć w końcu, niby mam zajęcie (praca, siłownia, sport), ale są momenty, że myślę o niej.. Jednak to prawda, że "człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość" i muszę przeszłość odłożyć do szafki - przede mną wspaniała przyszłość !

4,980

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

doszukiwałem się jak wyleczyć się całkowicie, rozumiem po Twoim wpisie, że całkiem to może po utracie pamięci jak Alzheimer mnie dopadnie

Mnie chodziło raczej o to, że do wyleczenia się nie potrzeba wyzbywać się wspomnień. One mają sobie być.
Tylko trzeba mieć na nie w głowie 'osobne pudełeczko '' ładnie obwiązane kokardką z napisem: "Już wiem co tam jest. Dziękuję, ale nie będę tego już potrzebował. Ale kładę je tutaj - to jest miejsce na takie sprawy" - można sobie zwizualizować smile

to jest 1 metoda.

Druga, bardziej "mojsza" wink to taka, że ja po prostu pozwalam myślom i emocjom (w tym wspomnieniom) przez moja głowe przepływać swobodnie, tylko nie nadaję im znaczenia, wagi. To da się zrobić, z czasem jest naturalne, ale trzeba panować nad samokontrola "nie zatracania się" w swoich myślach, w historiach jakie umysł nam z nich układa.
I to jest wyleczenie smile

Dziwi mnie to, jak sobie potrafiłaś uzmysłowić, że to nie ma sensu i tak nagle móc mieć kontakt z eksem bez wywoływania emocji.

Nie wiem czy to do mnie pytanie..Jeśli tak to ja nie mam kontaktu z eksem. Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi, więc nie ma sensu ich udawać po wszystkim.
Ale nie latałabym za nim tasakiem po ulicy, gdybym go spotkała wink a na rozmowę nie mam co liczyć, bo on nie potrafi znosić porażek z godnością. Dla mnie jest neutralny.
Napisałam natomiast, że miewam kontakt z jego znajomymi - serdeczny i dobry. I tu nic się nie zmieniło.

4,981

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Madowa napisał/a:

Jak dla mnie sprawa jest jasna.
Nie widzę tutaj półśrodków. Szkoda czasu.
Oczywiście ona dopóki nie znajdzie nowego obiektu zainteresowań
będzie Cię traktować jako wyjście awaryjne.
Gdy opadać będzie euforia wolności,
gdy poczuje się samotna,
gdy będzie chciała poczuć się kochana.
Będziesz Ty. U Ciebie tego zaznała i z tym jej się kojarzysz.

Oj co to, to nie! Nie jestem dla nikogo żadnym wyjściem awaryjnym,
nie pozwolę być wyborem numerem dwa,
doprowadzę do tego spotkania jak najszybciej i zapytam wprost,
najpierw powiem co mam powiedzieć i na sam koniec zapytam co dalej..
gdy będzie się motać to po prostu wstanę i wyjdę.. Nie powiem nic więcej.

4,982 Ostatnio edytowany przez marek987 (2014-09-15 20:58:58)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Saphire88 napisał/a:

Czyli muszę postawić wszystko na jedną kartę - spotkam się na tej herbatce (dla mnie bez cukru!) i powiem wszystko co mi leży na sercu. Powiem jej o swoich uczuciach a co ona z tym zrobi to już jej problem. Myślę, że gdy powiem o wszystkim to jej reakcja będzie odpowiedzią co dalej - albo wóz albo przewóz. Trudno, ja czekać w nieskończoność nie będę bo mam zamiar sobie życie jakoś ułożyć. Trzeba się otrząsnąć w końcu, niby mam zajęcie (praca, siłownia, sport), ale są momenty, że myślę o niej.. Jednak to prawda, że "człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość" i muszę przeszłość odłożyć do szafki - przede mną wspaniała przyszłość !

Dokładnie tak zrób. Powiedz co Ci leży na sercu i tyle. Ale jeśli ona to odrzuci to się odetnij. Nie atakuj smsami itp

Życzliwy - uważam, że tak. Jesteś w stanie się zakochać. Tak samo jak ja jestem w stanie. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś na pewno. To kwestia poznania odpowiedniej osoby.

Wspomnienia Ex zawsze będą. Przykładowo moja była rozstała się z pewnym chłopakiem 5 lat temu. Nie otrzymywali kontaktu, ewentualnie kilka smsów raz na rok. Po tych 5 latach on wziął ślub. Jak ona się o tym dowiedziała to sama stwierdziła, że jakoś dziwnie się poczuła. Oczywiście była w 100% wyleczona i miała innych facetów, ale sentyment pozostał.

Ja tak samo wiem, że jak się dowiem kiedyś, że ona bierze ślub to też przez chwilę o niej pomyślę - z sentymentu, z tego, że to ja miałem być jej mężem. Normalka

Jak się rozstawałem to koleś mi powiedział. Że z czasem o niej zapomnę, czasami tylko przy wódce wspomnę i nic więcej. Taka prawda. Uważam, że każdy z nas kiedyś może się ponownie zakochać i być szczęśliwym. Ale nic na siłe;)

Aha Życzliwy jeszcze jedno. To był Twój pierwszy poważny związek, a pierwszą poważną dziewczynę zawsze się najdłużej wspomina i ma się do niej sentyment. Drugiej, trzeciej czy kolejnej już się tak nie pamięta.

4,983 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2014-09-15 21:07:31)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie wiem czy przeczytasz, zeedtyowany post wstecz, więc napiszę jeszcze raz,

Elle88 powiedz mi taką rzecz, albo ktokolwiek inny tutaj na forum czy po takim traumatycznym, dramatycznym i w ogóle przeżyciu jakiego doznałem ja i kilka innych osób na tym forum, da się jeszcze kiedyś zakochać w kimś? Tak, by wyzwolił się ten wulkan emocji? Żeby ta osoba była pierwszą i ostatnią rzecza w ciągu dnia o której myslę? Żebym złapał motywację do życia, czuł motorek każdego dnia, latał z bananem na ryju i czekał z niecierpliwością i podjaraniem się, aż mi odpisze na mój wiersz do spania?

Saphire88 ja jestem zdania, że warto przeprowadzić tą poważną rozmowę, żeby później nie bić się w pierś, ze takowej nie było, przynajmniej w razie "w", będziesz miał pewność, że zrobiłeś wszystko co w Twojej mocy było.
Poza tym, ja wyznaję taką zasadę, że kobiety czasami potrzebują męskiej ręki, oczywiście, może nie w tym momencie, ale co masz do stracenia? Zachowaj się mężczyzną, pokaż swoją męskość i powiedz wprost, kawa na ławę, po męsku. Wyznawanie prawdziwych uczuć nie jest babskie, wręcz przeciwnie to pokazuje empatię, współczucie i to, że jest się świadomym i szczerym swojej głowy. Ja bynajmniej tak zrobiłem, choć było ciężko. Ona się wahała, ale z czasem wyszło tak, że wróciliśmy do siebie. Drugim razem jak się rozstaliśmy, nie do końca to zrobiłem, przy rozstaniu była jedna jedyna gadka, powiedziałem co myślę, co czuję, jedyne co otrzymałem to jej łzy, choć i tak miała już wtedy mnie w dupie i tam sobie nowe gniazdko wiła. Dlatego jestem też zdania, że nie warto wracać, kurcze wiem jak na to patrzysz jak to czytasz, ale no kurcze nie ma sensu, nawet najmniejszego. Nie znam dokładnego powodu Waszego rozstania całego zajścia, u mnie nie było nic poważnego, tylko chcęć spróbowania czegoś innego, nowego przez moją eks. Brakowało jej tego, że nie ma chłopaka na miejscu, codziennie przy niej, nasz związek był na odległość, nie mam do niej żalu, że tak postąpiła, choć potwierdza się tylko to, że nie była to prawdziwa miłość, pomimo skakania, i przyjeżdżania co weekend, to chciała czegoś nowego. Ktoś kto kocha prawdziwie, nie będzie zwracał uwagi na to, czy na miejscu czy na weekendy tylko, po prostu kocha bezgranicznie i wierzy, że za jakiś czas będzie się już dłużej. Tak ja do tego pdochodziłem, owszem może to głupie, szczeniackie i niedojrzałe, to uważam, że gdzieś ta prawdziwa miłość na mnie czeka, wolę żyć w takiej świadomości, choć to bardziej podświadomości niż w przekonaniu, że ludzie to ku!@#$ i jedyne co mnie czeka, to dziewczyna, która mnie szanować nie będzie i walić po kątach się z innymi.

marek987 jasne, wspominałem tu, jak moja eks spotkała swojego chłopaka wcześniejszego, z którym była również 5 lat temu i jak go zobaczyła to poryczała się i uciekła z pkpu, gdy mnie odprowadzała smile
Ja mimo, że spotkałem eks, to nie wywołało to na mnie wielkiego wrażenia, raczej neutralnie, choć nie ukrywam, że wolę jej już nie spotykać, nie ogladać, nie dowiadywać się nic co u niej. Zwyczajnie wyznaję zasadę "nie, to nie i żegnam". Poza tym, nie mam pewności, że mi za jakiś czas nie odwali i po smsach od niej nie zacznie się jakiś powrót czy coś, a widzę, że często się to zdarza. Tak wiem Elle88, wracają ludzie, którzy nie zamknęli tych drzwi dla eksów. Nie wiem czy zamknąłem, zamykam, zamknę, po prostu wolę nie mieć kontaktu i tyle. Może jak dojrzeje, ale nie chcę się nad tym nawet zastanawiać, jest dobrze teraz i niech tak zostanie jeśli chodzi o moją eks.

4,984

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Elle88 napisał/a:

doszukiwałem się jak wyleczyć się całkowicie, rozumiem po Twoim wpisie, że całkiem to może po utracie pamięci jak Alzheimer mnie dopadnie

Mnie chodziło raczej o to, że do wyleczenia się nie potrzeba wyzbywać się wspomnień. One mają sobie być.
Tylko trzeba mieć na nie w głowie 'osobne pudełeczko '' ładnie obwiązane kokardką z napisem: "Już wiem co tam jest. Dziękuję, ale nie będę tego już potrzebował. Ale kładę je tutaj - to jest miejsce na takie sprawy" - można sobie zwizualizować smile

Moim zdaniem nie da się pozytywnych wspomnień wyzbyć. One zawsze pozostają. Po prostu po jakimś czasie mniej się do nich wraca i nie wywołują już tak dużych emocji. Ale pamięta się to co było pozytywne i czasami fajnie do tego wrócić, wiedząc, że nie zmąci spokoju a za dwie minuty zapomnę, że to wspominałem wink

4,985

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Życzliwy Jasne, że tak. Kto Ci zabroni zakochać się, kochać itd. jak nie Ty sam? smile
Dokładnie w ten sam sposób, w jaki podjąłeś decyzję, że zakochujesz się w ex, taką samą podejmiesz za jakiś czas.
Tylko musisz oczyścić podświadomość z chęci powrotu.

Póki ona jest to te spotkania z kolejnymi Kobietami (partnerami) jakoś "dziwnym trafem" nie przechodzą w nic więcej.
Bo działa autosabotaż, czyli albo robimy tak że zawsze wybierać osobę, o której z góry wiemy, że nie do końca nam odpowiada, ale jest dobra na jakiś czas..albo w pewnym momencie sami zaczynami niszczyć relację dziwnymi zachowaniami, wycofywaniem się itp. No i stale porównujemy, co nie pozwala ani przez sekundę spojrzeć na tą nową osobę bez filtra z ex.

Nie ma przypadków wink

4,986

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Zyczliwy napisał/a:

Nie wiem czy przeczytasz, zeedtyowany post wstecz, więc napiszę jeszcze raz,

Saphire88 ja jestem zdania, że warto przeprowadzić tą poważną rozmowę, żeby później nie bić się w pierś, ze takowej nie było, przynajmniej w razie "w", będziesz miał pewność, że zrobiłeś wszystko co w Twojej mocy było.
Poza tym, ja wyznaję taką zasadę, że kobiety czasami potrzebują męskiej ręki, oczywiście, może nie w tym momencie, ale co masz do stracenia? Zachowaj się mężczyzną, pokaż swoją męskość i powiedz wprost, kawa na ławę, po męsku. Wyznawanie prawdziwych uczuć nie jest babskie, wręcz przeciwnie to pokazuje empatię, współczucie i to, że jest się świadomym i szczerym swojej głowy. Ja bynajmniej tak zrobiłem, choć było ciężko. Ona się wahała, ale z czasem wyszło tak, że wróciliśmy do siebie. Drugim razem jak się rozstaliśmy, nie do końca to zrobiłem, przy rozstaniu była jedna jedyna gadka, powiedziałem co myślę, co czuję, jedyne co otrzymałem to jej łzy, choć i tak miała już wtedy mnie w dupie i tam sobie nowe gniazdko wiła. Dlatego jestem też zdania, że nie warto wracać, kurcze wiem jak na to patrzysz jak to czytasz, ale no kurcze nie ma sensu, nawet najmniejszego. Nie znam dokładnego powodu Waszego rozstania całego zajścia, u mnie nie było nic poważnego, tylko chcęć spróbowania czegoś innego, nowego przez moją eks. Brakowało jej tego, że nie ma chłopaka na miejscu, codziennie przy niej, nasz związek był na odległość, nie mam do niej żalu, że tak postąpiła, choć potwierdza się tylko to, że nie była to prawdziwa miłość, pomimo skakania, i przyjeżdżania co weekend, to chciała czegoś nowego. Ktoś kto kocha prawdziwie, nie będzie zwracał uwagi na to, czy na miejscu czy na weekendy tylko, po prostu kocha bezgranicznie i wierzy, że za jakiś czas będzie się już dłużej. Tak ja do tego pdochodziłem, owszem może to głupie, szczeniackie i niedojrzałe, to uważam, że gdzieś ta prawdziwa miłość na mnie czeka, wolę żyć w takiej świadomości, choć to bardziej podświadomości niż w przekonaniu, że ludzie to ku!@#$ i jedyne co mnie czeka, to dziewczyna, która mnie szanować nie będzie i walić po kątach się z innymi.

U mnie powodem kłótni a co za tym idzie rozstania także była drobnostka i to mnie boli bo przeżywaliśmy gorsze chwile i dźwigaliśmy się. Ja byłem gotowy na tą rozmowę już od dłuższego czasu, to ona się bała tego, czy tym razem podejmie rękawice? Mam nadzieję, że tak bo chciałbym porozmawiać z nią szczerze. Wyłożę tą kawę na ławę i niech się dzieje co chce. Jest fantastyczną dziewczyną, ale nie jest bez wad i wiem, że za jakiś czas znajdę kobietę, która nie będzie gorsza od niej. Czy w razie czego wróciłbym? Myślę, że na pewno spróbowałbym naprawić ten związek a jak by wyszło to by się dopiero okazało.

4,987

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Moim zdaniem nie da się pozytywnych wspomnień wyzbyć. One zawsze pozostają. Po prostu po jakimś czasie mniej się do nich wraca i nie wywołują już tak dużych emocji. Ale pamięta się to co było pozytywne i czasami fajnie do tego wrócić, wiedząc, że nie zmąci spokoju a za dwie minuty zapomnę, że to wspominałem wink

A ja co niby napisałam? Czytaj ze zrozumieniem, marku wink

4,988

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Elle88 napisał/a:

Moim zdaniem nie da się pozytywnych wspomnień wyzbyć. One zawsze pozostają. Po prostu po jakimś czasie mniej się do nich wraca i nie wywołują już tak dużych emocji. Ale pamięta się to co było pozytywne i czasami fajnie do tego wrócić, wiedząc, że nie zmąci spokoju a za dwie minuty zapomnę, że to wspominałem wink

A ja co niby napisałam? Czytaj ze zrozumieniem, marku wink

Czytam czytam i to samo zrozumiałem. Po prostu dodałem od siebie jak to widzę - a widze to tak samo jak Ty

4,989

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To dobrze, bo myślałem, że dracha na całe życie pozostaje i więcej tego wulkanu emocji nie będzie, a nie ukrywam, cudowne uczucie jak motylki w brzuchu, czy tam namiot w majtkach "powstaje".

No właśnie znajomi mi zawsze wkręcają, że dziewczyny z którymi rozmawiam, tańczę, cokolwiek są podobne do mojej eks. Ja bynajmniej aż takiego podobieństwa nie widzę, raczej w większości to są moje "upodobania" i nie jest to efekt mojej eks, bo jakby głebiej zasięgnąć pamięcią, to moja eks była podobna do koleżanki z klasy, z liceum w której się podkochiwałem, ale bez szaleństw. I to samo przyznali ci znajomi. Owszem są zachowania, które miała moja eks, których również poszukuję u innych dziewczyn, ale nie bo eks tak robiła tylko po prostu, chodzi mi tutaj o kulturę osobistą, strasznie mi imponują, i mają wielki plus u mnie kobiety, które nie palą i nie przeklinają, czy to schemat porównywania do eks, czy może wyrobiony obraz tego czego oczekuję od partnerki?

4,990

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Zyczliwy napisał/a:

Owszem są zachowania, które miała moja eks, których również poszukuję u innych dziewczyn, ale nie bo eks tak robiła tylko po prostu, chodzi mi tutaj o kulturę osobistą, strasznie mi imponują, i mają wielki plus u mnie kobiety, które nie palą i nie przeklinają, czy to schemat porównywania do eks, czy może wyrobiony obraz tego czego oczekuję od partnerki?

Moim zdaniem takie rzeczy jak nieprzeklinanie i niepalenie to po prostu cechy, które cenisz u kobiety i nie mają nic wspólnego z Ex.

Porównania do Ex są złe w innym wypadku. Podam Ci przykład na sobie. Spotkałem się z pewną dziewczyną. W trakcie gadki zapytałem czy lubi jeździć rowerem. Odpowiedziała, że nie. A mi od razu lampka w głowie "Ooo a Ex lubiła jeździć". I to jest chore i bardzo słabe. Bo dlaczego nowa osoba ma być gorsza tylko dlatego, że nie lubi czegoś co lubiła Ex?
Trzeba się tego wyzbyć, to jeden z elementów wyleczenia. Moim zdaniem jeden z trudniejszych.

4,991

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

I to i to myślę.
Przed eks na pewno chciałeś, aby dziewczyna nie paliła i nie przeklinała, a teraz, gdy już taką miałeś i bardzo kochałeś, staje się to warunkiem prawie koniecznym. Gdzies tam zawsze będziesz porównywał do niej.

4,992

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

marek987 a to miałem jakiś czas temu coś takiego, że w bani tak porównywałem, w identyczny sposób jak opisujesz, teraz jest coś na zasadzie ściany, nie porównuję w głowie w ogóle, jakoś tak dwie rózne osoby, każda inna na swój sposób.

Tutaj akurat mówię wprost, bez oszukiwania czy czegoś takiego, to chyba pomogło mi najbardziej te braki porównywania. Zresztą trzeba sobie pewne rzeczy uświadomić, np to, że eks zawsze będzie ponad inne dziewczyny, póki nie przestaniemy porównywać. Jak dziewczyna w klubie z która tańczę pierwszy raz ma tańczyć lepiej, albo ma być lepsze wyczucie w tańcu między nami, jeżeli tanczę z nią pierwszy raz? A z eks miliard razy, przez co wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, itp.

4,993

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Zyczliwy napisał/a:

marek987 a to miałem jakiś czas temu coś takiego, że w bani tak porównywałem, w identyczny sposób jak opisujesz, teraz jest coś na zasadzie ściany, nie porównuję w głowie w ogóle, jakoś tak dwie rózne osoby, każda inna na swój sposób.

Tutaj akurat mówię wprost, bez oszukiwania czy czegoś takiego, to chyba pomogło mi najbardziej te braki porównywania. Zresztą trzeba sobie pewne rzeczy uświadomić, np to, że eks zawsze będzie ponad inne dziewczyny, póki nie przestaniemy porównywać. Jak dziewczyna w klubie z która tańczę pierwszy raz ma tańczyć lepiej, albo ma być lepsze wyczucie w tańcu między nami, jeżeli tanczę z nią pierwszy raz? A z eks miliard razy, przez co wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, itp.

Dokładnie tak jak mówisz, bo takie porównywanie to idealizowanie Ex. Nagle się okazuje jaka to ona była wspaniała, cudowna i jej wszystkie cechy były najlepsze, same zalety. A to guzik prawda. Ja też staram się nie porównywać i to wychodzi tylko i wyłącznie na dobre.

4,994

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Ot co! Zaczynasz rozumieć marku.

Zaczynasz łapac dużo szybciej ode mnie, a to dobra wiadomość. Tak samo życie wspomnieniami, ja np sobie zafundowałem w te wakacje wspomnienia życia, przeżycia życia dzięki temu mam czym żyć, co wspominać i są to inne rzeczy niż eks. Został jeszcze sylwester jako zmiana skojarzeń z Sylwestrem, choć mimo wszystko nie wspominam Sylwestrów z eks dobrze, bo zawsze pokazywała swój "charakterek" i tak wszystkie trzy Sylwestry zawsze kończyły się kłotniami cholera wie o co, chyba to lubiła, albo idąc na tą imprezą szła ze swiadomością kłótni.

4,995

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

i tak wszystkie trzy Sylwestry zawsze kończyły się kłotniami cholera wie o co, chyba to lubiła, albo idąc na tą imprezą szła ze swiadomością kłótni.

Znów tracisz czujność..po co te wspominki?
Ciągle 'akcja-reakcja', skojarzenie- wspominanie. W ten sposób nigdy tego nie przerwiesz.

To jest DECYZJA. Nie opisuję tego co było, nie przywołuję tego.
A tak to zawsze masz pretekst żeby coś o niej napomknąć. Spokojnie na 5 lat Ci starczy skojarzeń.
Tylko po co?

4,996

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

A widzisz czemu przytoczyłem Sylwester? Własnie dlatego, że wspomniałem, że to ostatnia rzecz, która jest "kluczowa". Jasne, po co sobie wkręcać, że ten Sylwester będzie wielkim bum, bo z kim innym spędzany itd. Tyle, że przyciąganie tego i nastawianie się w ten sposób, nastraja mnie dość negatywnie i przyciąga wspomnienia, a powinienem teraz inaczej zaprogramować wspomnienia pod Sylwester.

Nie tracę czujności, jestem ponad tym, bo widzę co to wprowadza, so keep calm, sweetheart.

W ogóle zauważyłem, że w rzeczywistości gadam o eks w momencie gdy spotykam sie z tymi "porzuconymi" kumplami, co sprowadza mnie do powracania do mojego cudownego przykładu, bo chcę im coś wytłumaczyć na przykładzie, no niestety ten jedyny przykład przychodzi, przez co zauważyłem, że gdzies ostatnio za dużo tej eks było, co w efekcie odbijało się na moich postach tutaj na forum, czyli wniosek prosty, MAME OSZUKASZ, KUMPLA OSZUKASZ, ALE ELLE88 NIE OSZUKASZ.

Tak jak wspomniałem, sobie zakotwiczyłem jakieś urojenia pod już samą nazwę "Sylwester", w związku z czym tak reaguję. Jak znajdę więcej czasu to postaram się nad tym popracować, żeby nie wbijało mi to jakiejś strzały w głowę.

Wracając do pewnych technik, chodzi mi tu o submodalności, Elle88 rozumiem, że przywoływałas negatywne wspomnienia, po czym zamieniałaś je na dobre wspomnienia i kotwiczyłaś na dobrych, tak? Często mam tak, że jak mam wolną chwilę, dla siebie, staram się przywoływać te złe chwile i zamieniać na dobre, śmieszne, takie które za chwilę pojdą w zapomnienie i nie bede do nich wracał w głowie, ale pojawia się taka ściana a jej towarzyszy niesamowita niechęć wracania do tego co było, po prostu coś na zasadzie, że musisz się uczyć do kolokwium, a cholernie Ci się nie chce. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, chyba, że lepiej zostawić to takim jakie jest. Po co ruszam to w ogóle? Mam w planach poprzemieniać wszystkie wspominki w głowie

4,997

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Nie, ja mało z submodalnością "pracowałam", podałam Wam przykłady, bo niektórzy tak wolą.
U mnie to była bardziej 'praca u podstaw' ze świadomością. Całą uwagę przerzuciłam na siebie i to co JA czuję.
Chciałam to wszystko wiedzieć: dlaczego, skąd takie emocje, gdzie było prawdziwe źródło tych 'boleści' emocjonalnych itd.
Czyli po prostu operacja otwarcia mózgu i grzebanie tam sobie bez znieczulenia wink

To trwało i trwało, bolało i się jątrzyło.. ale z czasem tego syfu i bałaganu było coraz mniej, świadomość rosła, a wtedy problemy dot. samego rozstania rozwiązywały się same, bo już wiedziałam, że tu (w rozstaniu) w ogóle nie należy szukać odpowiedzi - to złudzenie.
Źródło leży gdzie indziej i z tym trzeba się uporać, wtedy reszta się prostuje automatycznie.


Czyli żadne tam cudowne metody - ciężka orka, ale tylko na początku, bo trzeba było się przestawić z metodyką rozwiązywania problemów (tak ogólnie, już nawet nie związkowo-sercowych) no a później to już poszło.
Cała sztuka polega tylko na 1 rzeczy (co w kółko powtarzam): zdać sobie sprawę, że rozstanie i emocje wokół tego to historia i interpretacja faktów opowiedziana z perspektywy mózgu i emocji - to one nadają ciąg przyczynowo-skutkowy zdarzeniom.
To oznacza, że gdyby wyzbyć się oceniania i interpretacji, mamy same randomowe zdarzenia i emocje, które możemy dowolnie interpretować..a najlepiej wcale się do interpretacji nie przywiązywać smile
I nie, to nie żadne wmawianie sobie, ani oszustwo.. Wmawianiem sobie jest właśnie wciskanie sobie jedynie słusznej interpretacji "biednego, skrzywdzonego ego" i katowanie się swoja smutna historią wink

4,998 Ostatnio edytowany przez phaya79 (2014-09-15 22:45:52)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Miałem już nie pisać, ale to silniejsze ode mnie smile
Życzliwy dziękuje, mam nadzieję, że z  takimi osobami jak ty ludzkość pójdzie do przodu. Miałeś takie dzieciństwo, a to nic nie zmienia, masz być mężczyzną i brać odpowiedzialność nie tylko za swoje życie(najpierw), ale też za tych których kochasz, ale oczywiście bez obsesji smile Więc Śmiało do przodu i nigdy nie spisuj toksycznych ludzi na straty(bo tam mogą być osoby,które potrzebują interakcji z tobą) . Uświadamiaj ich, bo to zmienia ich rzeczywistość,nie na siłę i nie przez pryzmat swoich oczekiwań ale dla nich.
Dywagacje na temat studiów, tytuł inżyniera etc nie czynni z ciebie lekarza;)
Wszystko jest energią, nieskończoną , może nie mierzalną przez nas, tu i teraz,ale 0=0 1=1 i co z tego, że w innym stanie skupienia i na innej płaszczyźnie. Energia to fala która w naszym ludzkim postrzeganiu zanika, dobra znowu odbiegam:)
Ważne jest z skąd pierwotne źródło powstało. pierwotnej energii.
Reasumując moje posty, wszystko co chciałem powiedzieć: nigdy nie dajcie sobie przypisać jakieś idei, która dla was nie jest szczęściem, ciągle myślcie, nie bądźcie za bardzo chłonni na nowe , ale też nigdy zbyt defensywni , Myślcie, sami podejmujcie decyzje. I do przodu ludzie, nigdy nie dajmy się spowalniać innym,WY decydujecie o waszym szczęściu.  Choćbyśmy się mylili, plecak ciążył nam tak, że dalej nie chce się iść, to i tak podejmując decyzję, spoglądając w lustro zobaczymy siebie. To największe zwycięstwo. Paradoksalnie proste.
Madowa z perspektywy czasu, nie uszczęśliwiaj męża na siłę, jego cierpienie to nie twoje cierpienie, ty masz osiągnąć satysfakcje, swoje szczęście. Ono jest w tobie, tylko nie bój się swoich myśli;)
Ja osiągam moją satysfakcję z bycia tu i teraz,  moje doświadczenia to mój plecak, ciężki jak hu. ale to wszystko to jest piękne.
To że dzięki internetowi mogę poznać waszą perspektywę,to jest  jak terapia grupowa-a to banał _a jednak tym banałem zbliżamy się do siebie, coraz bardziej może się rozumiemy, Tylko czuję, ...że ty go gdzieś kochasz madowa, ale słuchaj się elle , ja gówno wiem.
I jedno pytanie do was,
co odpowiedzieć synowi średniemu (zawsze zamkniętemu w sobie)9 latkowi, na placu zabaw gdy mówi nagle : tato ty jesteś normalny. -ale dlaczego to mówisz? , bo ty patrzysz jak się bawimy,a mama siedzi w telefonie.(portale randkowe)
Co robić? Mówię im, mama ma dużo na głowie, bardzo was kocha ,nie jest jej łatwo, ale widzę jak cholernie jest mu ciężko, co tam moje przeżycia-choć doprowadziły mnie na skraj podcinania sobie żył, ale jak oni muszą być  silni, mimo swojego cierpienia trwają.
Jak im pomóc naprawdę?
Jak pomóc sobie w tym cierpieniu? uciekać? mam dość. Nie umiem wyzbyć się swojej obsesji -pełnej rodziny. Pewnie mógłbym kogoś poznać-czuje coraz bardziej, że mógłbym, i dać namiastkę rodziny, ale wiem że nie tylko potrzebują mnie, ale przede wszystkim matki. Oddałbym wszytko by skupiła uwagę tylko na nich. I to by było moje szczęście.
Ale wiem dzięki wam, że to może być moją projekcją.  Mimo to nie wiem co powinienem zrobić, odpuścić, czy trwać w tym świecie pół gwizdka, czy może walczyć o nią dla nich? Paradoksalnie jakie to było by łatwe gdyby ich nie było.

Elle interpretacja jest konieczna, bez tego nie ma punktu odniesienia, inaczej stoi się z boku, mówiłem że to oszustwo-myliłem się, bo myślałem że wpychasz sobie jakąś idee, a ty jesteś jeszcze dalej ,po za tym , jak to jest- jest z tym dobrze ?
I jak do interpretacji się nie przywiązywać? uwielbiam myśleć, że może być tak lub na wspak, ale na końcu zawsze muszę coś wybrać

4,999

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

phaya : Dokładnie, pomyliłeś się wtedy, ale nie miałam siły prostować- za dużo by  tego było wink Liczyłam, że sam kiedyś zauważysz i tak się stało.

Co do pytania..Interpretacja ma sens i cel TYLKO wtedy, kiedy robimy coś po to by wyciągnąć wnioski i nie powtarzać błędów, nigdy po to by się poużalać w nieskończoność i ćwiczyć w cierpieniu i depresji - ""Patrzcie, ile jeszcze mogę znieść.." Ale nikt nie patrzy wink Bo tak naprawdę jesteś tylko Ty.

Czy jest z tym dobrze?
Dla mnie to jest po prostu naturalny stan człowieka: bez popadania w skrajne emocje. Po prostu obserwowanie tego co się dzieje w 'tu i teraz', z pewnym takim zachwytem momentami, często z wdzięcznością za drobne gesty i rzeczy, czasem coś wzruszy, itp.
Ale nie ma tych straceńczych "zrywów" błędnie interpretowanych jako najwyższa wartość z życia, taplanie się w spazmach emocji.
Ja wolę złoty środek - tez jest miło, błogo, ale o wiele spokojniej smile

5,000

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

A więc tak... Jutro umówiona jest herbatka i jutro wyrzucę z siebie wszystko co leży mi na sercu.. a jak poszło to opiszę to jutro wieczorem smile

5,001 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2014-09-15 23:01:26)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

phaya Zacznę od końca. Nie mam doświadczenia z rodziną, jako żona-dzieci, stąd pomimo tego, że bardzo chcę, to czuję, że nie jestem w stanie mocno w tym temacie pomóc, jednakże mogę swoją niewielką opinię na ten temat wyrazić. Chyba na podstawie doświadczeń mojej mamy, która obudziła się z żałoby po rozstaniu, dopiero w momencie, gdy ja wpadłem w problemy i dziwne towarzystwo, a było to w podstawówce. Mianowicie, sama mi to oznajmia, za każdym razem, że trwała w cierpieniu, póki nie obudziła się i nie zobaczyła co się ze mną dzieje. Wówczas skupiła się na mnie, dzięki temu od tamtej pory mam lepszy, ba, bardzo dobry kontakt z matką. Wcześniej było tak, że jej były facet strasznie ją na mnie buntował, przez co nie raz w ryj zarobiłem, musiałem zamykać się w pokoju i bawić się sam, bo typ nie lubił dzieci i z wzajemnością. Przez to później wpadłem w nałóg gier komputerowych, kolegów "przez internet", bo tam odnajdywałem siebie i czas szybciej płynął. Dlatego nie rób tego błędu, który zrobiła moja mama, choć chyba w porę się obudziła, to i tak dracha na psychice jest. Skup się na dzieciakach, rozumiem, że rodzina jest ważna, ale wazniejsze w tym momencie jest szczeście dzieci. Nie możesz im dać szczęscia pod postacią pełnej rodziny, to daj im szczęście, jakim jest cudowny, troskliwy, odpowiedzialny ojciec. Nie spieprz tego, bo te dzieciaki tego oczekują. Nic nie poradzisz, takie jest życie, ja zostałem przez mamę tylko wychowany, ojca z daleka na oczy widywałem jakiś czas temu. Byłego fagasa, teraz to bym rozpieprzył na strzępy, on dobrze o tym wie, dlatego nawet pod dom nie podjeżdża, choć często do niej dzwoni, oczywiście nie odbiera przy mnie, bo ja dla szmaciarzy nie mam serca. Taka natura, że życie za młodu mi dało w dupę i nie mam szacunku dla takich ludzi, toteż z toksykami mam mieszane uczucia. Jasne, żaden toksyk nie jest nic winny, sam mogę być tak naprawdę toksyczny, bo jestem jak to ujął w liceum pan od wychowania do życia w rodzinie "z patologicznej rodziny", szkoda tylko, że kierujemy się schematami, że jak przez jednego rodzica wychowany to już patos, a to, że dziecko ma dwójke rodziców, którzy mają w dupie dziecko, bo są zajęci sobą, to już nie jest patologiczna rodzina.

Powiem Ci tak, wiele tutaj tematów było, "czy mam trwać dalej w tym związku, tylko ze względu na dzieci", a czy lepiej, żeby matka żyła dalej z ojcem alkoholikiem, byleby dzieci miały ojca, czy lepiej samemu? Odpowiedź prosta, a to na podstawie moich spostrzeżeń po kumplu i jego siostrze, gdzie matka boi się wypieprzyć z domu ojca alkoholika, który wiecznie rodzinę leje, bo boi się, ze sobie nie poradzą. Debilizm totalny, bo gościu ma tak psychike i jego siostra spieprzoną, że brak słów. Widzę po jego przygodach ze związkami i podbojami.

Jasne, dzieci matkę miec powinny, ale patrzmy też rozsądniej co wybieramy dla tych dzieci. Ja się cieszę, że ten fagas sobie poszedł, prawdopodobnie, gdyby mamy nie rzucił, to skończyłbym pod mostem zaćpany, albo zachlał się gdzieś, a tak jestem tym, jak to podkreślam ja i Ty INŻYNIEREM. To akurat jest efekt tego, że moja mama zaczęła ładować swój czas we mnie. Był okres gdzie szukała sobie plasterka po fagasie i nagle wtedy mi w dupę wchodziła, ale widziałem co się dzieje i jeszcze większy brak szacunku jej okazywałem, bo dla mnie to było żałosne. W którymś momencie, sam nie wiem chyba którym, zrozumiała co i kto w jej życiu jest ważny. Skupiła się na mnie, miliardy rozmów, poświęcenia czasu, dzieki temu do tej pory mam w niej oparcie, jakiego życzę każdemu dziecku, MIEĆ OPARCIE W RODZICU, nie w kumplu,  W RODZICU. Wolę mieć taka mamę jaką mam teraz niż, dwójkę rodziców, gdzie mają mnie w dupie, stary chleje i leje. Dla swoich dzieci chce być taki sam jak moja mama dla mnie, rozumiesz?

Powtórzę po raz kolejny, olej to, masz dzieci, zadbaj o ich dobro, zawalcz o nie, to one sa teraz najważniejsze. Spotkałeś nieodpowiednią kobietę na matkę, trudno, ale masz dzieci, pakuj w te dzieci czas, a uwierz mi, że odpłacą Ci się zarówno one, jak i los.

I proszę, nie oceniaj mnie też nisko, tylko dlatego, że mam 22 lata, bo być może przeżyłem w życiu coś o czym nie masz pojęcia. A co do toksyków, staram się im pomagać, ale niektórym nie da się pomóc, zwyczajnie nie da się, choćbym z siebie flaki wypruwał, taką właśnie jest moja eks i jej przyjaciółki. Widzisz, jestem sportowcem, a to łączy się z tym, że nie uznaję porażki w takim sensie, że się nigdy nie poddaję, to dlaczego też cierpię ze względu na eks, to jest efekt porażki, że nie mogę jej pomóc, nie jest to moja nachalność a jej uznawanie mnie za psychopatę, tylko nie raz widziałem jak ta dziewczyna cierpi przez pier..olniętą matkę, chce pomocy, ale się boi, zakłada maskę, że jest wszystko okej.
Matka która nie szanuje swoich dzieci, nie jest matką, lecz suką, nawet nie suką, aż brak mi dobrego okreslenia nie używając tutaj wulgaryzmów.

Ps. post nr 5000 w tym temacie należy do mnie :3

5,002 Ostatnio edytowany przez phaya79 (2014-09-15 23:31:22)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

życie, nie oceniam ludzi na podstawie postów , bawię się konwencją literacką postów.
Ale dziękuję ci za powyższego posta. Nie miałem o tym pojęcia jak żyłeś i jak sobie poradziłeś. Pragnę tylko by moja b.żona była taką matką jak twoja Mama:) Myślłem o tym jak zniosę, że moje dzieci będą miały do czynienia z jakimś fagasem, ale nie zauważałem perspektywy moich dzieci. Dzięki za pomoc.
Jesteś wielkim człowiekiem, Dlatego mówię jeszcze raz: jestem pod wrażeniem jak łapiesz życie za rogi.
Moje rady z wdzięczności za pomoc,chociaż jestem pewny, że o nich wiesz, ale przypomne:
Dla sportowca"Upadki są po to by nauczyć się wstawać" dla eks" Nie pomożesz komuś, kto pomocy nie chce. " ale może zasiejesz ziarno, tylko tyle i aż tyle możemy zrobić.
smile

5,003

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Pablo kocham uczucie błogości gdy wracam wspomnieniami do
życia w pełnej rodzinie. Tak jak Ciebie, dopada mnie często ciąg myśli o szczęśliwej córce, która ma mame i tate przy sobie.
I ta świadomość... ze wystarczyłoby jedno moje słowo i faktycznie mogłoby tak być. Dobija mnie to.
Niestety w ostatnim czasie uświadamiam sobie (długotrwały, mozolny proces),
że powrót do męża tylko przesunie w czasie rozpad rodziny.
I opcja: ja nadal będę tą która nie wie co się dzieje, z czasem dojdzie do kolejnej zdrady,
fizycznej bądź emocjonalnej (obie podłe) i sytuacja będzie się ciągnąć latami, aż kolejny raz nie wytrzymam,
pęknę i... odejdę.
II opcja: posypie się dużo wcześniej. Bo już nie wyobrażam sobie podstawowych czynności z małżonkiem.
Takich jak wspólne zakupy, posiłki.. nie wspominając o sprawach łóżkowych.
Ja po prostu kocham wracać wspomnieniami do szczęśliwych chwil, które razem spędziliśmy.
Są na tyle błogie, że ciężko je wystudzić do temperatury zerowej.
Ale staram się... Teraz podejmuję wysiłek rozłożenia siebie na czynniki pierwsze.
Co JA czułam przez okres funkcjonowania naszego związku. Konfrontuje to z tym co chciałabym czuć.
Widzę ogromną przepaść.
Nie chcę żeby ktoś mi to dał, żeby ktoś nowy zastąpił męża. Wręcz mam opór przed poznawaniem
nowych facetów. Chciałabym po prostu zdobyć mądrość na tyle dużą żebym mogła
śmiało stwierdzić, że wiem czego do związku oczekuję. Kiedyś być może przyjdzie czas,
że poczuję gotowość do dzielenia się swoim życiem z drugą osobą.
Póki co chciałabym stać silnie na własnych nogach. Nie czuć że co chwilę się uginają, trzęsą.

Ten wątek to niesamowita bomba cennych wypowiedzi, które mimowolnie pobudzają szare komórki do analizy.
Dobrze to ująłeś, terapia grupowa smile

5,004 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-15 23:51:05)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Madowa : Bardzo mi się podoba Twoja "jajeczność" w obliczu sytuacji, której częściowo byłaś prowodyrem. wink
Piszę 'częściowo', bo to nigdy nie jest tak,  że odpowiadamy za to jak druga osoba reaguje na nasze poczynania, co czuje.
Tak, kolejny dysonans poznawczy - NIE JESTEŚMY odpowiedzialni za to jak partner decyduje się czuć w związku z czymś tam ..

Jesteś szczera ze sobą, nie idziesz na łatwiznę, nie szukasz szybkich rozwiązań na skróty - byle Tobie było dobrze, byle znów się przytulić do ciepłego torsu męża, który jak sama wiesz, przyjąłby Cię z otwartymi rękami.
Ktoś powie, że się znęcasz..ja mówię, że pokazujesz ludzkie oblicze- empatię. Nie sztuka jest wrócić by uszczęśliwiać kogoś swoim kosztem, co jak zauważyłaś, kopnie nas prędzej czy później w tyłek.

Największe jaja pokazujemy wtedy kiedy nie wykorzystujemy czyjegoś oddania, słabości, miłości żeby zrobić sobie dobrze, dopompować ego.

Widzę też z Twojego opisu duża ckliwość i szacunek do męża, który pozornie wydaje się że się zagubił podczas zdrady - teraz się odnalazł smile

Chciałabym po prostu zdobyć mądrość na tyle dużą żebym mogła
śmiało stwierdzić, że wiem czego do związku oczekuję.

smile

5,005

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Elle88 napisał/a:

Ktoś powie, że się znęcasz..

Tak uważa większość ludzi w mojej rodzinie, wśród znajomych. Jestem w ich oczach zimną su.ą.
Zostawiam męża który wskoczyłby za mną w ogień. Czytam z ich oczu: czy Ty jesteś zdrowa na umyśle?
Wierzcie, że nie chce mi się nawet podejmować próby tłumaczenia im co mną kieruje.
Wolę tą energię przeznaczyć na analizę samej siebie.

Ubolewam tylko nad mentalnością społeczeństwa.
Nawet zaczęłam się zastanawiać nad sensem przysięgi małżeńskiej.
Jak można obiecywać sobie przed Bogiem dozgonną miłość?
Nawet jeśli Ja jestem pewna swoich uczuć, to skąd mogę wiedzieć na 100% czy
mojemu partnerowi za rok, 5 czy 10 lat się nie odwidzi?
A gdy już jest się po słowie TAK to broń boże się rozejść.
Bo przecież to przysięga przed Bogiem, na amen, takiej przysięgi się nie łamie.
A co z przyrzeczeniem miłości?
Jeśli mąż/żona przestaje kochać, czy wtedy nie łamana jest owa przysięga?
Jest! Ale to się nie liczy. Bo przecież nadal figurujemy jako małżeństwo.
Czemu nikt w tą stronę tego nie rozpatruje?

Może dostanę od Was po nosie.
Ale podam przykład.
Na wszystko dziś jest potrzebna umowa.
Chociażby tak błahe sprawy jak telefon komórkowy, kablówka, internet.
Okres umowy - 2 lata.
Jestem zadowolona.
Przedłużam umowę.
Jeśli nie - umowa wygasa.
Gdyby na podobnej zasadzie stworzyć system instytucji małżeństwa?
Kwestia tak ważna, a nie podchodzi się do niej racjonalnie.
Tutaj liczą się wielkie słowa, przysięgi na śmierć i życie.
Czy operatorowi Plus też przysięgamy dozgonny statut konsumenta? smile

To takie moje osobiste spostrzeżenia obserwując to co dzieje się wokół mnie.
Ale może się mylę...

Posty [ 4,941 do 5,005 z 8,665 ]

Strony Poprzednia 1 75 76 77 78 79 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024