phaya Zacznę od końca. Nie mam doświadczenia z rodziną, jako żona-dzieci, stąd pomimo tego, że bardzo chcę, to czuję, że nie jestem w stanie mocno w tym temacie pomóc, jednakże mogę swoją niewielką opinię na ten temat wyrazić. Chyba na podstawie doświadczeń mojej mamy, która obudziła się z żałoby po rozstaniu, dopiero w momencie, gdy ja wpadłem w problemy i dziwne towarzystwo, a było to w podstawówce. Mianowicie, sama mi to oznajmia, za każdym razem, że trwała w cierpieniu, póki nie obudziła się i nie zobaczyła co się ze mną dzieje. Wówczas skupiła się na mnie, dzięki temu od tamtej pory mam lepszy, ba, bardzo dobry kontakt z matką. Wcześniej było tak, że jej były facet strasznie ją na mnie buntował, przez co nie raz w ryj zarobiłem, musiałem zamykać się w pokoju i bawić się sam, bo typ nie lubił dzieci i z wzajemnością. Przez to później wpadłem w nałóg gier komputerowych, kolegów "przez internet", bo tam odnajdywałem siebie i czas szybciej płynął. Dlatego nie rób tego błędu, który zrobiła moja mama, choć chyba w porę się obudziła, to i tak dracha na psychice jest. Skup się na dzieciakach, rozumiem, że rodzina jest ważna, ale wazniejsze w tym momencie jest szczeście dzieci. Nie możesz im dać szczęscia pod postacią pełnej rodziny, to daj im szczęście, jakim jest cudowny, troskliwy, odpowiedzialny ojciec. Nie spieprz tego, bo te dzieciaki tego oczekują. Nic nie poradzisz, takie jest życie, ja zostałem przez mamę tylko wychowany, ojca z daleka na oczy widywałem jakiś czas temu. Byłego fagasa, teraz to bym rozpieprzył na strzępy, on dobrze o tym wie, dlatego nawet pod dom nie podjeżdża, choć często do niej dzwoni, oczywiście nie odbiera przy mnie, bo ja dla szmaciarzy nie mam serca. Taka natura, że życie za młodu mi dało w dupę i nie mam szacunku dla takich ludzi, toteż z toksykami mam mieszane uczucia. Jasne, żaden toksyk nie jest nic winny, sam mogę być tak naprawdę toksyczny, bo jestem jak to ujął w liceum pan od wychowania do życia w rodzinie "z patologicznej rodziny", szkoda tylko, że kierujemy się schematami, że jak przez jednego rodzica wychowany to już patos, a to, że dziecko ma dwójke rodziców, którzy mają w dupie dziecko, bo są zajęci sobą, to już nie jest patologiczna rodzina.
Powiem Ci tak, wiele tutaj tematów było, "czy mam trwać dalej w tym związku, tylko ze względu na dzieci", a czy lepiej, żeby matka żyła dalej z ojcem alkoholikiem, byleby dzieci miały ojca, czy lepiej samemu? Odpowiedź prosta, a to na podstawie moich spostrzeżeń po kumplu i jego siostrze, gdzie matka boi się wypieprzyć z domu ojca alkoholika, który wiecznie rodzinę leje, bo boi się, ze sobie nie poradzą. Debilizm totalny, bo gościu ma tak psychike i jego siostra spieprzoną, że brak słów. Widzę po jego przygodach ze związkami i podbojami.
Jasne, dzieci matkę miec powinny, ale patrzmy też rozsądniej co wybieramy dla tych dzieci. Ja się cieszę, że ten fagas sobie poszedł, prawdopodobnie, gdyby mamy nie rzucił, to skończyłbym pod mostem zaćpany, albo zachlał się gdzieś, a tak jestem tym, jak to podkreślam ja i Ty INŻYNIEREM. To akurat jest efekt tego, że moja mama zaczęła ładować swój czas we mnie. Był okres gdzie szukała sobie plasterka po fagasie i nagle wtedy mi w dupę wchodziła, ale widziałem co się dzieje i jeszcze większy brak szacunku jej okazywałem, bo dla mnie to było żałosne. W którymś momencie, sam nie wiem chyba którym, zrozumiała co i kto w jej życiu jest ważny. Skupiła się na mnie, miliardy rozmów, poświęcenia czasu, dzieki temu do tej pory mam w niej oparcie, jakiego życzę każdemu dziecku, MIEĆ OPARCIE W RODZICU, nie w kumplu, W RODZICU. Wolę mieć taka mamę jaką mam teraz niż, dwójkę rodziców, gdzie mają mnie w dupie, stary chleje i leje. Dla swoich dzieci chce być taki sam jak moja mama dla mnie, rozumiesz?
Powtórzę po raz kolejny, olej to, masz dzieci, zadbaj o ich dobro, zawalcz o nie, to one sa teraz najważniejsze. Spotkałeś nieodpowiednią kobietę na matkę, trudno, ale masz dzieci, pakuj w te dzieci czas, a uwierz mi, że odpłacą Ci się zarówno one, jak i los.
I proszę, nie oceniaj mnie też nisko, tylko dlatego, że mam 22 lata, bo być może przeżyłem w życiu coś o czym nie masz pojęcia. A co do toksyków, staram się im pomagać, ale niektórym nie da się pomóc, zwyczajnie nie da się, choćbym z siebie flaki wypruwał, taką właśnie jest moja eks i jej przyjaciółki. Widzisz, jestem sportowcem, a to łączy się z tym, że nie uznaję porażki w takim sensie, że się nigdy nie poddaję, to dlaczego też cierpię ze względu na eks, to jest efekt porażki, że nie mogę jej pomóc, nie jest to moja nachalność a jej uznawanie mnie za psychopatę, tylko nie raz widziałem jak ta dziewczyna cierpi przez pier..olniętą matkę, chce pomocy, ale się boi, zakłada maskę, że jest wszystko okej.
Matka która nie szanuje swoich dzieci, nie jest matką, lecz suką, nawet nie suką, aż brak mi dobrego okreslenia nie używając tutaj wulgaryzmów.
Ps. post nr 5000 w tym temacie należy do mnie :3