Widzisz, jestem osoba, która jeżeli czegoś chce, to upartośc się włącza, a potrafię być uparty, ale rzadko mi się to zdarza, w sumie jak na razie tylko trzy razy 
Raz gdy wisiałem na włosku i miałem szansę być albo nie być na kolejnym semestrze, z czego niedość, że wyszedłem, to jeszcze z piątką w indeksie, a inni w takiej sytuacji jak ja co byli, olali temat i woleli powtarzać rok.
Druga rzecz to ten mój sport, dzięki któremu jako jeden z niewielu zakwalifikowałem się do wyjazdu na mistrzostwa Polski 
Trzecia rzecz dotyczyła NIESTETY mojej ex, jak obiecałem sobie, że jeżeli już mamy być razem, a wtedy ona bardzo chciała wrócić, to będę dla niej jeszcze lepszy niż byłem, bo wierzyłem w to, że to ja jestem problemem w tym związku.
Powiem Ci, że nie wiem czy to nie jest coś z serii "nic nie dzieje się bez przyczyny", przez moją głupotę, a miłość ślepą do ex, chciałem po zrobieniu inżyniera isć do niej do miasta pracować, studiować dalej itp. Wiązałoby się to z tym, że moja kariera by się nie tyle skończyła, co by się nawet nie zaczęła. Mój kierunek mnie zobowiązuje niestety do akwenów wodnych (nie, żaden marynarz) przez co w niewielu miejscach mógłbym pracować, a w jej mieście, akurat nie ma NIC z tym związanego. Za to ona by sobie kariere robiła, a ja z tytułem mgr inż, w zakładzie samochodowym, albo inne mało ciekawe zajęcia. Tak więc jest dobrze, bardzo dobrze, szczególnie, że mam ogrom mozliwosci rozwoju na tę chwilę.
W 100% masz rację własnie. Powiem krótko też, że mam czas na swoje hobby, pasje, oddawanie się swoim zainteresowaniem, czego ze względu na to, że byłem u boku nudziary, dla której jedyny sport to siedzieć na tyłku, czasem ewentualnie 15 minut gry z jej bratem w piłkę, no to nie dawalem rady. Bardzo się nakręciłem na to co jest związane z rowerami, co już wcześniej pisałem, bo miałem dylemat na który nadal nikt mi nie odpowiedział, czy kupować kolarzówkę (szosówkę) czy może naprawiać swój rower górski i w niego inwestować.
To jest własnie to o czym mówisz. Doszedłem własnie do wniosku, że nie ma sensu ze soba walczyć, oszukiwać siebie, robić sobie tak naprawde krzywdy, nie lubię tego słowa, ale tak, poddałem się i pozwoliłem działać innym rzeczom, które coś mają mi do powiedzenia/pokazania, dopiero od tego momentu zaczęło się wszystko zmieniac ku lepszemu.