Maja66 napisał/a:Nie mogę od środy na niego patrzeć za tą krzywdę, którą mi wyrządził.
Widzę jednak, że jest teraz szczery, wcześniej ratowaliśmy, ale było jakoś sztucznie, teraz chcę wierzyć, że będzie inaczej.
Mógł nie powiedzieć, lecz stwierdził że teraz na 100% jest pewny, że tylko ja i nie mógł mi nie powiedzieć. Mogł zataić, mógł przemilczeć, ale powiedział, też to doceniam, ale decyzja jest trudna, on czeka obiecałam, że dziś odpowiem, a ja w kropce. Boję się strasznie zaufać, boję się zostać bez Niego,
Rozumiem Twoje obawy. Nie ma złotego środka.
Zostaniesz z nim - będzie bolało.Podejrzliwość, obserwacje, brak wiary- to często nie daje spać i żyć. Nie będziesz mu ufać(i słusznie bo przecież Cię zawiódł) przez długie lata. Przez długie lata nie będziesz też mogła spojrzeć śmiało w swoje odbicie w lustrze. W odbiciu będziesz widziała głupią i żałosną kobietę. Nękać Cię będzie myśl o zdradzie, o braku wiary - i słusznie. Masz przecież podstawy by nie wierzyć. Mało, że zdradził to jeszcze kłamał. Kłamał, że kocha,jest wierny i UCZCIWY. Masz za męża oszusta i taka jest prawda. W waszym związku jeszcze długo będzie "ciasno", będzie Was troje i Twoje pytania( do samej siebie) czy jest tym razem szczery, prawdziwy. Musisz też zdawać sobie sprawę, że w każdej chwili możesz jednak usłyszeć :"tamten związek jest jednak ważniejszy" lub "to jest silniejsze ode mnie" i to stwierdzenie może już dotyczyć innej kobiety ( ja właśnie tak miałam). Zostając z nim nie możesz mieć pewności, że nie będziesz kiedyś sama, że kolejny raz nie zawiedzie.
Odejdziesz- to boli. Jest satysfakcja ale i ból. Jest tęsknota, która jednak z czasem zanika. Przy tej opcji swojemu odbiciu powiesz z dumą " i tak trzymaj kobieto" i uśmiechniesz się, początkowo może i przez łzy ale uśmiechniesz się. Przy tej opcji masz szansę poznać innego lub żyć szczęśliwie bez mężczyzny ale i bez takich uczuć jak niewiara w niego, podejrzliwość, świadomość życia z oszustem.
Ja "wybaczyłam" mężowi zdradę. Wiem jednak , że słowo wybaczam to tylko słowo, puste słowo. To słowo, to ukojenie dla zdradzającego a nie dla zdradzonego. Nie da się wybaczyć i zapomnieć.
Więc " wybaczyłam". Po 10 latach pojawiła się inna.Walczyłam o małżeństwo .......w pewnym momencie miałam dosyć. Wyrzuciłam go z życia. Boli jeszcze troszkę ale co znaczy ten ból w porównaniu z trzęsącym się z emocji całym ciałem. Emocji kobieta oszukana ma cały wachlarz : upokorzenie,oburzenie, utrata zaufania, wiary, wstręt i obrzydzenie do niego ale i do siebie. Góruje też podejrzliwość. Jak nie podejrzewać jak zawiódł, oszukał.
Napisałaś zdanie nad którym zatrzymałam się z uśmiechem
Maja66 napisał/a:Widzę jednak, że jest teraz szczery, wcześniej ratowaliśmy, ale było jakoś sztucznie, teraz chcę wierzyć, że będzie inaczej.
tak Ty CHCESZ wierzyć, Nie wierzysz....chcesz wierzyć.....Ratowaliśmy ? Tylko on powinien ratować. On narozrabiał i on naprawia.....
Dlaczego to zdradzeni mają walczyć, dawać szansę. To powinni robić zdradzający. To oni nawalili, zawiedli i to oni muszą naprawiać. To Twój mąż powinien podjąć decyzję: CHCĘ UDOWODNIĆ, ŻE NIE JESTEM OSZUSTEM, PRACUJĘ NAD ODBUDOWĄ JEJ ZAUFANIA. TO ON POWINIEN DAĆ SOBIE SZANSE NA NAPRAWIENIE SWOJEJ MORALNOŚCI I WRÓCIĆ JAKO ZDROWY I MORALNY PARTNER.
Moja rada ? Powinnaś dać mu szansę aby BEZ Ciebie mógł udowodnić, że kocha Cię , że zależy mu na Tobie, że pracuje nad swoją moralnością. Kiedy to udowodni, naprawi, dopiero wtedy możesz do niego wrócić. Dopiero wtedy masz szansę być z nim szczęśliwa. Polecam Ci wątek z tego forum : dlaczego zdradzani są głupi. Długa ale jakże pouczająca lektura i bardzo prawdziwa bo to zdradzani są głupi . Polecam - warto przeczytać .
Ściskam mocno i trzymam kciuki.