Jack Sparrow napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.
Tak, to jest chore. Ale takie mamy realia ekonomiczne w Polsce. Takie są koszty utrzymania. Bo zarabiamy w złotówkach, ale płacimy w Euro lub dolarach. Zerknij sobie np na to co oferuje i za ile Black Diamond w USA, a zobacz ile to kosztuje w PL. I tak w sumie jest ze wszystkim. Jak coś jest tańsze to pochodzi z innych fabryk (np z Chin, Rumunii, a wcześniej również i z Ukrainy) i najczęściej jest gorszej jakości, bo na czymś tą cenę trzeba zbić.
No tak, i mnie nie chodzilo o to, ze ci ludzie sa chorzy czy zjebani, ze sie na to decyduja. Tylko o to, ze jesli sytuacja ich zmusza do tego, to jest zajebiscie niesprawiedliwe. I szczerze mowiac to nie wiem dokad to zmierza. Jedyne co, to trzymac oszczedzac tyle ile mozna, trzymac kase w czyms co daje pewny zysk typu CD, czesc inwestowac w cos bardziej plynnego ale solidnego i czekac az to wszystko pieprznie i ceny pojda w dol.
Black Diamond to ja znam tylko jako wealth management software ale watpie ze chodzi o to samo.
Jack Sparrow napisał/a:Ty znasz dobrze realia krajów bogatych - Niemcy czy USA. A to nie jest to samo.
No nie jest. Jak studiowalam, to rzad dawal super niskie pozyczki i dofinansowanie do mieszkania, duzo darmowych rzeczy. Ogolnie nie bylo zle. Moi rowiesnicy ktorzy zdecydowali sie zalozyc rodziny a nie studiowac korzystali z pragramu rzadowego ktory daje bardzo korzystne pozyczki na pierwszy dom dla mlodej rodziny. To chyba nadal istnieje. Obecnie tam tez podrozalo i juz nie jest tak slodko ale w porownaniu np do stanow to w niemczech czlowiek sobie zyl na ludzie i o nic sie nie martwil. Nie powiem, tutaj zarabiam nieporownywalnie wiecej ale tez komfort plynacy z tego, ze wiesz, ze jakby sie cos stalo to nie zbankrutujesz i nie wyladujesz na ulicy daje +100 do spokoju zyciowego. I tez to bylo normalne, ze zarabiajac srednia krajaowa albo nieco mniej tez bedzie cie stac wynajac mieszkanie, gdzies tam pojechac (moze nie maledivy ale hiszpania czy grecja) dwa razy do roku, oplacic rachunki, wziac auto na financing raz na pare lat i jeszcze cos tam odlozyc.
W stanach zarabiajac minimalna w NYC nie mam pojecia jak ludzie sa w stanie przezyc, ze srednia pensja juz bardziej ale nadal nie poszalejesz tak jak to bylo kiedys w niemczech. No i takie prace jak ci dadza dwa tygodnie wolnego tna rok o juz jest duzo. W NYC obecnie moim zdaniem trzeba zarabiac min $130 000 rocznie zeby zyc w miare wygodnie. Owszem, mozna przezyc za $80000 ale komfort takiego zycia bedzie mocno sredni, zapomnij o duzych oszczednosciach, wakacjach czy dobrej emeryturze.
Calkiem inaczej sprawa wyglada na florydzie, gdzie pensje w niektorych zawodach sa nizsze ale koszt zycia poszedl bardzo w gore. Kilka lat temu zylo sie podobno tanio w porownaniu do zarobkow. Obecnie jest drozej ale dla mnie nadal jest tanio. W znaczeniu, jak masz dobre zarobki to jest tanio. I ludzie ktorzy maja zawody typu tech czy medyczne nadal moim zdaniem maja dosc latwo jesli chodzi o kupno czegos i przezycie ze swojej pensji.
Jack Sparrow napisał/a:Znana jest ci sytuacja ludzi, co poutykali z kredytami mieszkaniowymi we frankach? Takich historii (i problemów) jest naprawdę sporo u nas. Dlatego tak - to jest straszne, ale naprawdę można zrozumieć skąd takie coś się wzięło. Bo najpierw ludzie dostali wpierdol z książeczkami mieszkaniowymi i denominacją, były problemy frankowiczów, był problem z bańką cenową, jest problem z inflacją i kolejną bańką ceną pompowaną przez Ukraińców, jest ogromny problem z prawami lokatorskimi, które rzesza debili wykorzystuje co również powoduje zawyżanie cen najmu. No i kolejna banka, jak się okazało że banki w ramach funduszy inwestycyjnych kupują całe bloki od developerów i dopiero potem je sprzedają ludziom, co znowu zawyża absurdalnie cenę. A to wszystko jest średni czasookres spłacania kredytu hipotecznego.
Wynajem kawalerki (czyli ok 30 metrów i mniej) w stolicy to obecnie 3,5-4tyś (liczę już całość). Można taniej, ale jest wiele kruczków i ukrytych opłat, które dopiero wychodza w praniu jak np ogromne dopłaty za ogrzewanie w nieocieplonej kamienicy czy podobne.
Czytalam o tych kredytach i chyba nawet cos na yt ogladalam o tym. Sorry ale ja tego nie kupuje, ze ci ludzie pobrali kredyty w walucie w ktorej nie zarabiaja, w kraju ktorego waluta ciagle byla tak chwiejna, bo to byl nadal poczatek lat 2000 i to ablsolutnie nie znajac sie na zasadach splaty. Nie ogarniam jak oni mogli w to slepo wierzyc, ze ten trend sie utrzyma przez nastepne 30 lat az splaca kredyt... Idk, ja jak mam podjac jakas wazna decyzje finansowa, to sie najpierw staram doedukowac a nastepnie radze sie innych, madrzejszych w danej kwestii ludzi. I to kilku a nie tylko jednego doradcy.
I nie, to, ze sie nie znali ich nie usprawiedliwia. Tak samo jak nieznajomosc prawa nie usprawiedliwia nikogo jesli popelnill przestepstwo. Wiedza nigdy nie przychodzi sama, i niestety w szkolach nie ucza tyle o finansach ile powinni. Ta wiedze trzeba sobie samemu ogarnac a jak sie tego nie dopilnowalo, to powinno sie dalej splacac kredyt. Sa portale ktore oferuja darmowe informacje dostepne publicznie za free. Jesli w twoim kraju nie ma wystarczajaco informacji na temat kredytow w obcej walucie i nie znasz np angielskiego na tyle zeby sie doedukowac, to jest znak, ze taka zabawa nie jest dla ciebie. Bierz kredyt w walucie w ktorej zarabiasz, z ktora obcujesz na codzien i zasady sa jasne.
Sa tez doradcy ktorym placi sie za taka wiedze oraz dopilnowanie twoich interesow, to naprawde nie jest rocket science. Ja nie kupuje tego, ze dorosli ludzie nabrali kredytow a pozniej maja zdziwko i pretensje, ze bank ich oszukal i nie wyjasnil wszystkiego. Bank NIE MA W INTERESIE edukowac cie finansowo ani zbytnio uzmyslawiac ci ryzyko wziecia takiego kredytu, bo bank ZARABIA na tym kredycie. Taki interes ma doradca finansowy ktory tym lepiej prosperuje, czym lepiej prosperuja jego klienci. Jesli nie stac cie zeby sie kogos poradzic, nie do konca rozumiesz zasady kredytu, to go nie bierzesz na litosc boska. A jesli ktos zdrowy na umysle nie zdaje sobie sprawy, ze kurs waluty moze sie zmienic i zawczasu nie przliczy sobie, jak bardzo moze byc wtedy w dupie, to powinien pojsc do specjalisty od glowy a nie do banku po kredyt. Ludziom sie marzyly domki z ogrodkiem na ktore od poczatku nie bylo ich stac i przyslonilo im to logiczne myslenie ale moim zdaniem, to nie do konca fair, ze dostali rzadowy bail out, bo to tak jakby nagradzac kogos za chciwosc, brak zdrowego rozsadku i naiwnosc.