Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 198 ]

66

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Ogólnie to same pierdoły, bez obrazy smile
Kobietę wybieracie sobie podobno sami panowie, czy jest wam narzucana odgórnie przez jakąś sztuczną inteligencję? To dlatego macie takie mniemanie o tej drugiej stronie?
Jak to się dzieje, że ja osobiście nie znam żadnej kobiety, która "wzbogaciła" się na zamążpójściu. Wszystkie kobiety które znam, włącznie z moją córką mają swoje pieniądze i są niezależne. Jeśli wchodzą w związek to po to aby ten związek tworzyć, a nie wisieć na facecie i doić go z kasy. I odwrotnie smile Nie znam żadnego faceta który swoją partnerkę utrzymuje, czy chociażby dokłada jakoś znacząco do jej finansów, bo bez niego gryzłaby trawę z trawnika. No może z wyjątkiem krótkiego czasu, gdy rodziło się dziecko i kobieta musiała przestać pracować na jakiś czas, a i to miała dosyć własnych środków, żeby przeżyć nawet z dzieckiem.
Jeśli więc macie takie zdanie o kobietach, to skąd? Znowu z internetu? To może podesłać wam kilka internetowych newsów o tym, jak to faceci piją, biją i okradają kobiety? Też ciekawie się czyta smile
Jeśli jednak macie takie doświadczenia osobiste, to bardzo wam wspólczuję. Nie piszcie jednak o waszych uprzedzeniach przez pryzmat waszych doświadczeń , bo to ani prawda ani aksjomat.

Podziwiam te kilka kobiet na forum, którym chce się wchodzić w jakiekolwiek polemiki na poważnie z takimi trollami jak jack. wink
To jest podstarzały, sfrustrowany chodzący ładunek pełen kompleksów, którego celem bytności na forum dla kobiet (!!!) jest przekonanie wszystkich, a przede wszystkim samego siebie, że tu może bezpiecznie udawać alfę - w praktyce lękliwego reaktywnego na maksa krzykacza big_smile , bo w realnym życiu podskoczyłby tak do kogokolwiek na żywo to w najlepszym razie w sekundę zostałby podsumowany w kontekście wzrostu i cały czerwony i poniżony zniknąłby w podskokach z pola widzenia każdej kobiecie czy delikwentowi wyższemu od siebie big_smile
Tacy niscy sfrustrowani faceci potrafią być niezłą zakałą na starość, czego jack dowodem i jego potyczki z co druga kobietą tu smile

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-06-16 14:17:57)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Ogólnie to same pierdoły, bez obrazy smile
Kobietę wybieracie sobie podobno sami panowie, czy jest wam narzucana odgórnie przez jakąś sztuczną inteligencję? To dlatego macie takie mniemanie o tej drugiej stronie?
Jak to się dzieje, że ja osobiście nie znam żadnej kobiety, która "wzbogaciła" się na zamążpójściu. Wszystkie kobiety które znam, włącznie z moją córką mają swoje pieniądze i są niezależne. Jeśli wchodzą w związek to po to aby ten związek tworzyć, a nie wisieć na facecie i doić go z kasy. I odwrotnie smile Nie znam żadnego faceta który swoją partnerkę utrzymuje, czy chociażby dokłada jakoś znacząco do jej finansów, bo bez niego gryzłaby trawę z trawnika. No może z wyjątkiem krótkiego czasu, gdy rodziło się dziecko i kobieta musiała przestać pracować na jakiś czas, a i to miała dosyć własnych środków, żeby przeżyć nawet z dzieckiem.
Jeśli więc macie takie zdanie o kobietach, to skąd? Znowu z internetu? To może podesłać wam kilka internetowych newsów o tym, jak to faceci piją, biją i okradają kobiety? Też ciekawie się czyta smile
Jeśli jednak macie takie doświadczenia osobiste, to bardzo wam wspólczuję. Nie piszcie jednak o waszych uprzedzeniach przez pryzmat waszych doświadczeń , bo to ani prawda ani aksjomat.

Podziwiam te kilka kobiet na forum, którym chce się wchodzić w jakiekolwiek polemiki na poważnie z takimi trollami jak jack. wink
To jest podstarzały, sfrustrowany chodzący ładunek pełen kompleksów, którego celem bytności na forum dla kobiet (!!!) jest przekonanie wszystkich, a przede wszystkim samego siebie, że tu może bezpiecznie udawać alfę - w praktyce lękliwego reaktywnego na maksa krzykacza big_smile , bo w realnym życiu podskoczyłby tak do kogokolwiek na żywo to w najlepszym razie w sekundę zostałby podsumowany w kontekście wzrostu i cały czerwony i poniżony zniknąłby w podskokach z pola widzenia każdej kobiecie czy delikwentowi wyższemu od siebie big_smile
Tacy niscy sfrustrowani faceci potrafią być niezłą zakałą na starość, czego jack dowodem i jego potyczki z co druga kobietą tu smile

Czasem chrzani bez sensu, ale często pisze też całkiem do rzeczy i sama jego posty czytam, choć wyrywkowo muszę przyznać smile

Ogólnie to nie ma na tym forum żadnego faceta w tej chwili, który nie byłby mizoginem. Byli, ale się wykruszyli, bo nie każdemu odpowiada poziom jaki został tu od jakiegoś czasu ogólnie narzucony. Nie każda też kobieta ma skórę jak hipopotam i zniesie obelgi które padają w jej stronę z prędkością strzału z  karabinu smile To fakt.

68 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-16 14:15:17)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Nie wiem, jak ja to patrzą dziewczyny, wydaje mi się, że mając te materialne rzeczy, mógłbym mieć jaką chcę. Teraz się po prostu bym trochę wstydził, przyznać do swojej sytuacji. Mam na oku kogoś i po prostu wydaje mi się, że mógłby być to problem. Tak poza tym, to poznaje różne dziewczyny i ogólnie powodzenie mam ale do niektórych czuję się za słaby.

Najbardziej odpychajaca kobiety cecha jaka masz jest twoj stosunek do nich.
Sa dla Ciebie tylko obiektem, ktory mozesz lub nie mozesz "miec".
Rywalem, do ktorego czujesz lub nie czujesz sie "za slaby".

Wykorzystujesz kobiety po to aby udowadniac sobie swoja meskosc bo nabrales ze swojego srodowiska toksycznego (i absurdalnie glupiego) przekonania, ze meskosc waliduje sie uwiedzionymi kobietami.
To przekonanie jest (oprocz bycia tokstycznym) absurdalnie glupie bo chyba sam widzisz, ze nigdy nie bedziesz w stanie uwiesc wszystkich kobiet bo wiekszosc kobiet albo preferuje kogos o innym wygladzie, zainteresowaniach, karierze, wartosciach, doswiadczeniach, albo bedzie wolala byc sama niz z Toba, albo kocha kogos innego i taki mezczyzna nawet bedac bezrobotny i brzydki bedzie dla niej wazniejszy od Ciebie.

Moze zamiast tego nabierz przekonania, ze meskosc to umiejetnosc wybrania jednej kobiety na cale zycie, zamkniecia za soba drzwi i nie ogladania sie za siebie (ani na boki) poswiecajac sie codziennie aby ta jedyna kobieta miala zycie i warunki do rozwoju, ktorych zazdroscic beda jej wszystkie pozostale?

W punkt. Brawo

Dziekuje, milo mi to czytac smile

69

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Ogólnie to nie ma na tym forum żadnego faceta w tej chwili, który nie byłby mizoginem. Byli, ale się wykruszyli, bo nie każdemu odpowiada poziom jaki został tu od jakiegoś czasu ogólnie narzucony. Nie każda też kobieta ma skórę jak hipopotam i zniesie obelgi które padają w jej stronę z prędkością strzału z  karabinu smile To fakt.

Jack jest jednym z największych mizoginów tu to fakt. Co jest tym bardziej zastanawiające, że podobno ma super żonkę, hahahah.
Naprawdę nie poznałam przez 33-lata jak żyję, faceta który mając u boku atrakcyjną ukochaną żonę miałby tak duże kompleksy którymi musiałby ziać gdzieś w sieci anonimowo big_smile

Zresztą, pamiętam, że czytałam gdzieś jego autorski wpis o tym jak sam przyznaje się do swojej (nieleczonej) pasywno-agresywnej retoryki i że jest to i był od zawsze jego sposób na "radzenie sobie" z ludźmi z uwagi na posturę, bo nie był szanowany ogólnie.  Ja jednak obstawiam, że ten brak szacunku był raczej zarobiony zupełnie czymś innym smile

Zapewne próbował ludziom za wszelką cenę coś udowadniać i galopował się w tym jak tu. Po czym zostawał z marszu wyjaśniany, co tylko utwierdzało jego wypaczona psychikę, ze dzieje się tak, bo jest za mało agresywny hehe big_smile
A im bardziej jest, tym bardziej nakręca to ludzi do przypominania mu o jego wadach fizycznych wink i tak to się kręci.

70

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Wszystkie kobiety które znam, włącznie z moją córką mają swoje pieniądze i są niezależne.

I co - wszystkie jak jeden mąż wzięły sobie kolesi co zarabiali mniej, czy jednak za partnerów mają facetów, którzy są przynajmniej na ich poziomie finansowym?

Nie znam żadnego faceta który swoją partnerkę utrzymuje, czy chociażby dokłada jakoś znacząco do jej finansów, bo bez niego gryzłaby trawę z trawnika. No może z wyjątkiem krótkiego czasu, gdy rodziło się dziecko i kobieta musiała przestać pracować na jakiś czas, a i to miała dosyć własnych środków, żeby przeżyć nawet z dzieckiem.

Skoro miała własne środki, to czemu jednak na faceci wisiała? Hę? smile


To jest statystyka. Nie internet. Jak byłem 20stolatkiem, to większość dziewczyn w moim otoczeniu nie pracowała kompletnie, bo kobiety o wiele później wchodzą na rynek pracy.

w 2022 r. wskaźnik zatrudnienia dla kobiet w wieku 15-64 lata wyniósł w Polsce 65,4 proc. (powyżej średniej w Unii Europejskiej), rok wcześniej było to 63,8 proc., a w 2015 r. jedynie 56,6 proc

I jak wspomniałem wcześniej - zarobki rzędu 10 tyś netto ma jedynie 10% facetów i ok 1% kobiet, wiec statystycznie to wciąż faceci zarabiają więcej.

Podobnie z ciążą i dzieckiem. W 2013 do pracy nie wróciło 62% kobiet rodzących. Dziś jest troszku lepiej, ale to wciąż okolice 35-40%.


A skoro to jednak są bujdy to czemu wciskacie w każdym wątku, że facet ma zapewnić ekonomiczny byt, skąd to wciskanie, ze facet ma płacić za ranki? Bo to wasza główna teza w każdym wątku o związkach, w jakim pojawiają się finanse. Jak pisałem o tym, że ja zostałem wychowany w duchu, o którym piszesz (bo dla mnie tak to powinno wyglądać - każdy finansowo odpowiada za siebie) to mnie tu przecież chciałyście zjeść, że pierdole, że jestem skąpy, że biedak itp.

Bo póki co, to siedzicie bez majtek, gołą pizdą na płocie z nieheblowanych desek. Pieniądze się nie liczą......ale za randkę ma płacić facet. Pieniądze nie mają znaczenia.....ale jak kobieta zajdzie w ciążę, to jednak zapewnienie odpowiedniego bytu ekonomicznego w tym czasie jest rolą faceta. Podobnie jak utrzymanie dziecka. Pieniądze się nie liczą....ale za każdym razem jak wychodzi ich brak u faceta to ciśniecie beke, że za biedakiem może polecieć tylko laska z zaburzeniami. Bo żeby żyć, to trzeba mieć na życie pieniądze. Bo nikt nie chce wegetować.


Nie sorry, ale jak jeździłyście m.in po N_o, że jest biedującym dziadersem, co rozlicza swoją towarzyszkę z zakupów spożywczych jakie ONA wzięła dla siebie, to nie pierdolcie teraz, że pieniądze się nie liczą. Bo albo się rozliczamy i każdy ponosi ekonomiczną odpowiedzialność za siebie, albo nie. Jak oczekujecie faceta płacącego (i nie piwsko pod budą, tylko za fajną randkę w ciekawym miejscu) to nie pierdolcie, ze kasa nie ma znaczenia.

Tak samo jak za przykład udanego podrywu i ciekawych randek to podawałyście co? Pamiętasz? Piwo na lodowcu, weekend w górskim domku i podobne rzeczy. A nie regularne piwo wypite na Polach Mokotowskich.

Kto tu co chwila wyjeżdża z koniecznością posiadania samochodu (i nie jakiegoś 20letniego szrotu), bo przecież matka z wózkiem nie powinna jeździć komunikacją publiczną?

To są WASZE tezy. Jedynie podsumowane i ubrane w liczby przez tutejszych facetów.

71

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:

Piwo na lodowcu, weekend w górskim domku i podobne rzeczy.

Już któryś raz nasz krasnal pisze o tym piwie na lodowcu jako "znamionach luksusu" smile
Nie dość, że wzbudza politowanie ciągłym sadzeniem się do większych od siebie (czyli prawie wszystkich kobiet, o facetach nie wspominając)   to jeszcze te "luksusy" w stylu piwo na lodowcu. Nie wiadomo śmiać się czy płakać z tego janusza luksusowego życia hahahaha big_smile

72

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Jack smile Jeśli kobieta urodziła dziecko, to chyba nie przez samozapylenie, i jeśli przestała z tego powodu pracować, to chyba jest to sprawa jej i ojca jej dziecka, nie tylko jej?
Napisałam, że MOGŁABY przeżyć bez pieniędzy męża, a nie wisiała na nim i żyła z jego pieniędzy.
Jak zawsze kręcisz i manipulujesz, więc sajonara bo nie mam dzisiaj ochoty na przepychanki z tobą. One niczego nie wnoszą tylko cię rajcują, a ja nie będę cię stymulować, bo to radocha dla ciebie, nie dla mnie ani dla nikogo na tym forum.

73

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Ogólnie to nie ma na tym forum żadnego faceta w tej chwili, który nie byłby mizoginem. Byli, ale się wykruszyli, bo nie każdemu odpowiada poziom jaki został tu od jakiegoś czasu ogólnie narzucony

Klimat w większości same tutaj budujecie akurat. Większość facetów między sobą dogadywała się akurat dobrze. I to uwaga - pomimo pozornych tarć.

Tylko teraz tak - ty postrzegasz większość męskich wpisów z perspektywy bycia ofiarą gwałtów i molestowania
Smutna - z perspektywy bycia odrzucą przez kolesi wolących jej koleżanki, bo nią interesowali się podstarzali Alvaro, których się bała
Noble - próba samobójcza, wieloletnia samotność i psychiatryk
rossanka - odrzucenie, nieudana terapia i brak perspektyw związkowych
madoja - zaburzona matka i emocjonalna szantażystka
giaa - chuj wie o co jej chodzi, zawieszona na wzroście, który próbuje wałkować już chyba z każdym i sypie inwektywami na prawo i lewo, bez żadnej wartości merytorycznej w jej postach, za to z lubością chwaląca się przystojnym mężem.

a wcześniej również nowobogacka M!ri, która wszędzie wpychała wątek pieniądza czy Kasssja zafiksowanej na punkcie wielkości siura.



Jeśli uważacie, że sam jeden jestem w stanie nadać ton całemu forum to nie wiem czy jest to bardziej komiczne (bo przecież nie jestem facetem tylko jakąś imitacją i ze mną się nikt przecież nie liczy) czy smutne (bo pomimo faktu iż uważacie się bezspornie za lepsze, to nie jesteście w stanie nic zrobić z nadawanym przeze mnie tonem).

74

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa2 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Piwo na lodowcu, weekend w górskim domku i podobne rzeczy.

Już któryś raz nasz krasnal pisze o tym piwie na lodowcu jako "znamionach luksusu" smile

Dla jasności - to były słowa Smutnej. Dla mnie to właśnie nic specjalnego, o co miałem z nią dość jałową dyskusję. Niemniej jednak to wciąż wymaga posiadania większego funduszu niż minimalna krajowa.

75

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko teraz tak - ty postrzegasz większość męskich wpisów z perspektywy bycia ofiarą gwałtów i molestowania
).


A ciebie kto zgwałcił Jack, że tak ci to spaczylo charakter big_smile

76

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Jack smile Jeśli kobieta urodziła dziecko, to chyba nie przez samozapylenie, i jeśli przestała z tego powodu pracować, to chyba jest to sprawa jej i ojca jej dziecka, nie tylko jej?

Żeby można było mówić o wyborze to najpierw facet musi mieć finanse pozwalające tego wyboru dokonać.

Koszt wychowania jednego dziecka w Polsce w 2024 r. (do osiągnięcia 18. roku życia i według stanu na koniec poprzedniego roku) wyniósł 346 tys. zł (1602 zł miesięcznie), a dwójki dzieci - 579 tys. zł, szacuje Centrum im. Adama Smitha.

To wychodzi ok 20 tyś rocznie. Ekstra ponad to, co się ma. Bo przecież urodzenie dziecka ma nie oznaczać ujmowania sobie niczego, prawda? Myślisz, że np Shiniego byłoby stać? Przecież same mu nawet linki do ofert za większe pieniadze wrzucałyście, bo fizol za najniższą to perspektywa biedowania, a nikt nie chce tak wegetować.

BA nawet badania na ten temat były...

Najmniej chętne do posiadania dzieci są osoby młode z dużych miast. Najczęściej wymienianym czynnikiem - w 16 proc. deklaracji przez osoby, które nie chcą mieć dzieci była „sytuacja finansowa i koszty utrzymania dzieci".

Ale pewnie, powtarzaj dalej, że pieniądze nie mają znaczenia....



Napisałam, że MOGŁABY przeżyć bez pieniędzy męża, a nie wisiała na nim i żyła z jego pieniędzy.

No właśnie. MOGŁABY. Ale tego nie zrobiła Czyli w rzeczywistości, choć teoretycznie nie musiała, to jednak....wisiała. Niczego tu nie przekręciłem. Po prostu użyłaś trybu przypuszczającego. Ja też MÓGŁBYM wejść na K2. MÓGŁBYM przepłynąć wpław do Szwecji.

77

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko teraz tak - ty postrzegasz większość męskich wpisów z perspektywy bycia ofiarą gwałtów i molestowania
).


A ciebie kto zgwałcił Jack, że tak ci to spaczylo charakter big_smile

Przyroda. Rozjebałem kręgosłup w wojsku. Musiałem nauczyć się na nowo chodzić i obecnie muszę się wspomagać lekami. Dość silnymi. Jak mam lepszy dzień, to pisze bardziej składnie. Jak gorszy - bardziej wulgarnie.

78

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Może to wam rozjaśni zaczadzone głowy wink

https://natemat.pl/402347,jacy-mezczyzn … -sie-licza

79

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Nikt nie mówi, że pieniądz się nie liczy się nikt też nie mówi, że ma być milionerem. Ma być pracowity, ma się mu chcieć, a nie zarabiać najniższa jeśli nie ma żadnych ograniczeń zdrowotnych czy umysłowych.
Z tych finansów to w dwie strony się zrobił jakiś dziwny temat.
Duże dysproporcje nie są i nie były dobre. Jeśli jest jakaś przewaga to ktoś zawsze weźmie korzyść z drugiej strony. Ile było tu tematów że typ zarabiał dobrze a traktował swoją kobietę jak nawet nie swoją kobietę tylko coś na kształt czegoś zysków i strat. Nawet nie wiem jak to opisać.
Salmonka dobrze was podsumowala. Skądś macie takie wnioski tylko skąd? Skoro kazdy deklaruje satysfakcje w związku to skąd ta złość na to, że kobiety mogą chcieć związać się z kimś kto jest zaradny?
Przecież zarabiscie macie hajsy to o co te dąsy?

80 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-06-16 15:33:52)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Salmonka dobrze was podsumowala. Skądś macie takie wnioski tylko skąd?

Nope. Salomonka to akurat mój wpis zrozumiała przez pryzmat ofiary jaką jest, bo nigdy tego nie zaleczyła odpowiednio. Ja - jak i cała reszta chłopaków tutaj - mówi o podstawach jakie zawarłaś w pierwszym zdaniu. Nie chodzi o bycie milionerem, ale finansową niezależność, bezpieczeństwo i wolność oraz swobodę wyboru jakie zapewnia posiadanie pieniądza.

Nikt tu nie ma złości o to, że kobiety chcą być z kimś zaradnym. Wręcz przeciwnie. Kombinatoryka Julkowa powinna być tępiona na równi ze skutkami incelstwa jakie przedstawia Rumuński, a ludziom jak Shini należy się pomoc. N_o o ze swoją 'zaradnością życiową' to powinien się nie wychylać raczej, bo powinien zakasać rękawy i wziąć się do roboty zamiast koloryzować i upiększać swoją mentalną biedę

Chodzi o prostą matematyką.


Piwo na lodowcu to wszak nie luksus, ale ile jest ludzi zarabiających pomiędzy najniższą krajową, a średnią? Przecież to większość. Czy ktoś, kto ma takie zarobki i wisi na nim kredyt to twoim zdaniem ma szanse na takie wakacje?

No raczej nie specjalnie. Może raz na jakiś czas, ale nie jako normalny standard życia. Nie kiedy jeszcze jest dziecko na utrzymaniu.


A jaka jest różnica pomiędzy tym piwem na Polach Mokowskich, co było podane za przykład prostactwa i biedy, a piwem w pubie z widokiem na Wisłę? Piwo jest to samo najczęściej, ale cena tak trochę inna, nie?


Po prostu dziewczyny doszukują się dziwnych kwestii, jakiegoś oskarżenia o finansowy wyzysk, choć zarówno ja, jak i Szeptuch podkreślaliśmy, że to nie o to chodzi, a po prostu o realia życia kapitalizmu. Nawet takiego okrojonego jaki mamy. Większy pieniądz to większa swoboda. To możliwość posiadania i realizacji pasji, wyjazdów weekendowych i urlopowych wczasów. Nie tylko spaceru w parku i grilla na działce. Więc tak - pieniądze dają większe perspektywy realizacji siebie i zadbania o siebie. A to jest zawsze postrzegane jako coś atrakcyjnego.

81

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:

giaa - chuj wie o co jej chodzi, zawieszona na wzroście, który próbuje wałkować już chyba z każdym i sypie inwektywami na prawo i lewo, bez żadnej wartości merytorycznej w jej postach, za to z lubością chwaląca się przystojnym mężem.

Stara zgrana taktyka. Ataki wprost nie przyniosły skutku, bo "trafiła kosa na kamień", to zaczyna się zgrywanie ofiary- "mamo, kobieta mnie bije!" big_smile
Dostałeś w 100% słusznie za swoje plucie. I to ty jesteś najbardziej kobiecy, zaraz po NO z usposobienia tu, bo najłatwiej się z facetów odpalasz, czyli reagujesz emocjonalnie. Stąd ciągłe epitety w kierunku innych gdy coś cię striggeruje co ktoś na pisze, czyli co 2-gi post średnio.
Wszystkie użytkowniczki które wymieniłeś (i kilku mężczyzn) mają dziwnym trafem beefa tylko z tobą. Przypadek? No właśnie. Do każdego się sadzisz, a potem probujesz odwracać kota ogonem, że to ludzie nie potrafią trzymać poziomu jak dostajesz zasłużonego karniacza.

Dla ścisłości: bo widzę jak bardzo nadal cię to triggeruje i boli. TAK, mąż jest wysoki, jest przystojny to nie zbrodnia. Pisałam o tym w kontekście jakiegoś posta to bez 2 zdań. Chwalenie się to pisanie o czymś od czapy, tak jak ty o "pustaku" nie wiedząc nic o mnie, ani naszym małżeństwie. Zobaczyłeś słowa: "przystojny + wysoki + zamożny" i dostałeś amoku, podobnie jak NO. Jakby to was osobiście dotykało.
Wiem, że dotyka, bo każdy z was cierpi na niedobór którejś z tych cech, ale to się nad tym pracuje w zaciszu gabinetu psychoterapeutycznego a nie wylewa jad i frustracje na forum kobiecym.
Ani ci to nie doda wzrostu, ani NO zaradności i szacunku u kobiet, z którymi chcielibyście być gdybyście tylko mogli.Ten ból tyłka widać u was jak na dłoni.

82

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:

Salmonka dobrze was podsumowala. Skądś macie takie wnioski tylko skąd?

Nope. Salomonka to akurat mój wpis zrozumiała przez pryzmat ofiary jaką jest, bo nigdy tego nie zaleczyła odpowiednio. Ja - jak i cała reszta chłopaków tutaj - mówi o podstawach jakie zawarłaś w pierwszym zdaniu. Nie chodzi o bycie milionerem, ale finansową niezależność, bezpieczeństwo i wolność oraz swobodę wyboru jakie zapewnia posiadanie pieniądza.

Nikt tu nie ma złości o to, że kobiety chcą być z kimś zaradnym. Wręcz przeciwnie. Kombinatoryka Julkowa powinna być tępiona na równi ze skutkami incelstwa jakie przedstawia Rumuński, a ludziom jak Shini należy się pomoc. N_o o ze swoją 'zaradnością życiową' to powinien się nie wychylać raczej, bo powinien zakasać rękawy i wziąć się do roboty zamiast koloryzować i upiększać swoją mentalną biedę

Chodzi o prostą matematyką.


Piwo na lodowcu to wszak nie luksus, ale ile jest ludzi zarabiających pomiędzy najniższą krajową, a średnią? Przecież to większość. Czy ktoś, kto ma takie zarobki i wisi na nim kredyt to twoim zdaniem ma szanse na takie wakacje?

No raczej nie specjalnie. Może raz na jakiś czas, ale nie jako normalny standard życia. Nie kiedy jeszcze jest dziecko na utrzymaniu.


A jaka jest różnica pomiędzy tym piwem na Polach Mokowskich, co było podane za przykład prostactwa i biedy, a piwem w pubie z widokiem na Wisłę? Piwo jest to samo najczęściej, ale cena tak trochę inna, nie?


Po prostu dziewczyny doszukują się dziwnych kwestii, jakiegoś oskarżenia o finansowy wyzysk, choć zarówno ja, jak i Szeptuch podkreślaliśmy, że to nie o to chodzi, a po prostu o realia życia kapitalizmu. Nawet takiego okrojonego jaki mamy. Większy pieniądz to większa swoboda. To możliwość posiadania i realizacji pasji, wyjazdów weekendowych i urlopowych wczasów. Nie tylko spaceru w parku i grilla na działce. Więc tak - pieniądze dają większe perspektywy realizacji siebie i zadbania o siebie. A to jest zawsze postrzegane jako coś atrakcyjnego.

Nie wiem o co chodzi z tym piwem na lodowcu. Ale chyba o to, że jak facet się postara i coś wymyśli to dla kobiety znak, że mu się chce coś zorganizować a nie iść na piwo na pola mokotowskie? Zawsze kobiety doceniają wysiłek włożony w randkę czy czas i to chyba nie powinno was burzyć czy denerwować. Inna sprawa, że teraz te randki to tak jak ten autor  z tego tematu kto dla siebie najwięcej wyszarpie ten hehe może hehe potem sobie opowiadać co ona to nie piła i gdzie kogo on nie ruchal. No to jest słabe i na to trzeba być czujnym.
Jack nie szarżuj tak z tymi traumami  cudzymi. Dopowiadacie siebie tu historię których nie ma a z drugiej strony KAŻDY tutaj ma jakaś traume coś w życiu nie tak. Każda jedna osoba która tu pisze i próbuje coś udowodnict albo to wzajemnie wylewanie wiadro pomyj na siebie. Serio każdy. Różnica jest tylko taka, że niektórzy jakoś potrafią w dyskusję. A niektórzy to niektórzy

83

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:

Nope. Salomonka to akurat mój wpis zrozumiała przez pryzmat ofiary jaką jest, bo nigdy tego nie zaleczyła odpowiednio. Ja - jak i cała reszta chłopaków tutaj - mówi o podstawach jakie zawarłaś w pierwszym zdaniu. Nie chodzi o bycie milionerem, ale finansową niezależność, bezpieczeństwo i wolność oraz swobodę wyboru jakie zapewnia posiadanie pieniądza..


A ty wiesz Jack co ja zaleczyłam, a co nie? Pierdzielisz jak potłuczony w każdym moim wpisie o tym gwałcie, choć to było wieki temu i jak sobie z tym poradziłam, to ani twoja ani nikogo poza mną sprawa. Wyjezdzasz mi z tym, jakby gwałt zabierał kobiecie rozum i ktoś kto przeżył gwałt, nie wie co mówi i nie można jego slow brać na poważnie. Tylko ty jesteś przykładem, że nie trzeba nikogo zgwałcić, żeby rozum mu wysechl. Podniecasz się tym moim gwałtem bardziej niż ja sama smile Tak cię to rajcuje, że nie możesz sobie dać spokoju?
Wmawiasz mi ciągle jakieś bzdety których w życiu nie napisałam, cytujesz wyrwane z kontekstu fragmenty i roztkliwiasz się, jak to ja nie mam racji i biedny Jack musi mi uświadomić pewne sprawy, bo inaczej zginęłabym jak Andzia w parku bez tych jego zlotych myśli o sobie. Pieprzysz wciąż o tym samym bez ładu i składu.
Wmawiasz mi że mężczyzn nie lubię smile Ciebie nie lubię, kilku facetów z tego forum też, ale to nie znaczy że wszystkich. Wyobraż sobie, że kilku nawet bardzo szanuję a nawet podziwiam smile
Co nie zmieni faktu, że jak facet jest beznadziejny  to za każdym razem mu o tym na forum napiszę, nawet jak wyjedziesz mi znowu z gwałtem, bo wyobraż sobie że uodporniłam się na takie płaskie ataki w moim kierunku. Życie mnie nie rozpieszczało fakt, ale wszystko ma plusy i minusy. Plusem jest to, że teraz twarda babka ze mnie i nie przestraszy mnie jakiś słabiutki facio z neta, próbując mi wypominać coś takiego jak gwałt. Miłej niedzieli Jack. smile

84

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nope. Salomonka to akurat mój wpis zrozumiała przez pryzmat ofiary jaką jest, bo nigdy tego nie zaleczyła odpowiednio. Ja - jak i cała reszta chłopaków tutaj - mówi o podstawach jakie zawarłaś w pierwszym zdaniu. Nie chodzi o bycie milionerem, ale finansową niezależność, bezpieczeństwo i wolność oraz swobodę wyboru jakie zapewnia posiadanie pieniądza..


A ty wiesz Jack co ja zaleczyłam, a co nie? Pierdzielisz jak potłuczony w każdym moim wpisie o tym gwałcie, choć to było wieki temu i jak sobie z tym poradziłam, to ani twoja ani nikogo poza mną sprawa. Wyjezdzasz mi z tym, jakby gwałt zabierał kobiecie rozum i ktoś kto przeżył gwałt, nie wie co mówi i nie można jego slow brać na poważnie. Tylko ty jesteś przykładem, że nie trzeba nikogo zgwałcić, żeby rozum mu wysechl. Podniecasz się tym moim gwałtem bardziej niż ja sama smile Tak cię to rajcuje, że nie możesz sobie dać spokoju?
Wmawiasz mi ciągle jakieś bzdety których w życiu nie napisałam, cytujesz wyrwane z kontekstu fragmenty i roztkliwiasz się, jak to ja nie mam racji i biedny Jack musi mi uświadomić pewne sprawy, bo inaczej zginęłabym jak Andzia w parku bez tych jego zlotych myśli o sobie. Pieprzysz wciąż o tym samym bez ładu i składu.
Wmawiasz mi że mężczyzn nie lubię smile Ciebie nie lubię, kilku facetów z tego forum też, ale to nie znaczy że wszystkich. Wyobraż sobie, że kilku nawet bardzo szanuję a nawet podziwiam smile
Co nie zmieni faktu, że jak facet jest beznadziejny  to za każdym razem mu o tym na forum napiszę, nawet jak wyjedziesz mi znowu z gwałtem, bo wyobraż sobie że uodporniłam się na takie płaskie ataki w moim kierunku. Życie mnie nie rozpieszczało fakt, ale wszystko ma plusy i minusy. Plusem jest to, że teraz twarda babka ze mnie i nie przestraszy mnie jakiś słabiutki facio z neta, próbując mi wypominać coś takiego jak gwałt. Miłej niedzieli Jack. smile

Omg... Myślałam, że on strzela ślepakami z tą wyliczanką, której z nas co "dolega", a on wyjechał Ci z takim przeżyciem????
Jak podłym człowiekiem trzeba być.. To jest parszywa świnia, nie człowiek. Żeby płakać nad sobą gdy ktoś mu SŁUSZNIE za sadzenie się niski wzrost wypomni, a sam z braku argumentów wyskakuje kobiecie z czymś tak traumatycznym, co w ogóle NIGDY nie jest niczyją winą jak gwałt????
Coś absolutnie obrzydliwego i od tego momentu nie mam wątpliwości, że każdy pocisk w jego kierunku jest zasłużony. Ba, on zasługuje na zbiorowe naplucie mu w twarz.
Malutki, przede wszystkim mentalnie i pod względem inteligencji emocjonalnej, skupiony wyłącznie na swoim ego, człowieczek.

85 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2024-06-16 16:07:37)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa2 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nope. Salomonka to akurat mój wpis zrozumiała przez pryzmat ofiary jaką jest, bo nigdy tego nie zaleczyła odpowiednio. Ja - jak i cała reszta chłopaków tutaj - mówi o podstawach jakie zawarłaś w pierwszym zdaniu. Nie chodzi o bycie milionerem, ale finansową niezależność, bezpieczeństwo i wolność oraz swobodę wyboru jakie zapewnia posiadanie pieniądza..


A ty wiesz Jack co ja zaleczyłam, a co nie? Pierdzielisz jak potłuczony w każdym moim wpisie o tym gwałcie, choć to było wieki temu i jak sobie z tym poradziłam, to ani twoja ani nikogo poza mną sprawa. Wyjezdzasz mi z tym, jakby gwałt zabierał kobiecie rozum i ktoś kto przeżył gwałt, nie wie co mówi i nie można jego slow brać na poważnie. Tylko ty jesteś przykładem, że nie trzeba nikogo zgwałcić, żeby rozum mu wysechl. Podniecasz się tym moim gwałtem bardziej niż ja sama smile Tak cię to rajcuje, że nie możesz sobie dać spokoju?
Wmawiasz mi ciągle jakieś bzdety których w życiu nie napisałam, cytujesz wyrwane z kontekstu fragmenty i roztkliwiasz się, jak to ja nie mam racji i biedny Jack musi mi uświadomić pewne sprawy, bo inaczej zginęłabym jak Andzia w parku bez tych jego zlotych myśli o sobie. Pieprzysz wciąż o tym samym bez ładu i składu.
Wmawiasz mi że mężczyzn nie lubię smile Ciebie nie lubię, kilku facetów z tego forum też, ale to nie znaczy że wszystkich. Wyobraż sobie, że kilku nawet bardzo szanuję a nawet podziwiam smile
Co nie zmieni faktu, że jak facet jest beznadziejny  to za każdym razem mu o tym na forum napiszę, nawet jak wyjedziesz mi znowu z gwałtem, bo wyobraż sobie że uodporniłam się na takie płaskie ataki w moim kierunku. Życie mnie nie rozpieszczało fakt, ale wszystko ma plusy i minusy. Plusem jest to, że teraz twarda babka ze mnie i nie przestraszy mnie jakiś słabiutki facio z neta, próbując mi wypominać coś takiego jak gwałt. Miłej niedzieli Jack. smile

Omg... Myślałam, że on strzela ślepakami z tą wyliczanką, której z nas co "dolega", a on wyjechał Ci z takim przeżyciem????
Jak podłym człowiekiem trzeba być.. To jest parszywa świnia, nie człowiek. Żeby płakać nad sobą gdy ktoś mu SŁUSZNIE za sadzenie się niski wzrost wypomni, a sam z braku argumentów wyskakuje kobiecie z czymś tak traumatycznym, co w ogóle NIGDY nie jest niczyją winą jak gwałt????
Coś absolutnie obrzydliwego i od tego momentu nie mam wątpliwości, że każdy pocisk w jego kierunku jest zasłużony. Ba, on zasługuje na zbiorowe naplucie mu w twarz.
Malutki, przede wszystkim mentalnie i pod względem inteligencji emocjonalnej, skupiony wyłącznie na swoim ego, człowieczek.

To tutaj normalne. Jego przyjaciółka Ela dokładnie  ten sam typ osoby na to samo zasługuje. W jednym wątki Elunia napisała, że jestem ofiarą molestowania i forum musi się zrzucić na terapię dla mnie.
Na szczęście w moim przypadku nie trafiła ale na długo straciłam wiarę w ludzi, zobaczyłam jak obrzydliwe kobiety potrafią być (jak widać nie tylko one) i co by było gdyby faktycznie trafiła na ofiarę molestowania. No jest ohydna taka zagrywka. Ale to tylko pokazuje jak ktoś jest zły, zgryzliwy, nieszczęśliwy. Nie wiem w sumie jaki ale napewno taki który zasługuje na powyższe.

86

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Karmaniewraca napisał/a:

To tutaj normalne. Jego przyjaciółka Ela dokładnie  ten sam typ osoby na to samo zasługuje. W jednym wątki Elunia napisała, że jestem ofiarą molestowania i forum musi się zrzucić na terapię dla mnie.
Na szczęście w moim przypadku nie trafiła ale na długo straciłam wiarę w ludzi, zobaczyłam jak obrzydliwe kobiety potrafią być (jak widać nie tylko one) i co by było gdyby faktycznie trafiła na ofiarę molestowania. No jest ohydna taka zagrywka. Ale to tylko pokazuje jak ktoś jest zły, zgryzliwy, nieszczęśliwy. Nie wiem w sumie jaki ale napewno taki który zasługuje na powyższe.

To prawda. I tak samo prawdą jest, że kobiety kobietom potrafią być tak samo wrogie i parszywe co sfrustrowani faceci, którzy mają nieprzepracowany żal do nas kobiet jako ogółu. Może być to żal za niski wzrost i braki w fizyczności, które stanęły wg nich na drodze do związków z pięknymi kobietami (jak u jacka, pozostały romanse z żonatymi, czyli bycie kimś , kto nie jest wystarczający na związek jak mąż czy partner, ale daje atencję gdy w relacji z partnerem dzieje się źle), albo brak zaradności finansowej, co też przekłada się na powodzenie u kobiet gdy młodość mija.

Ten typ kobiet, który opisałaś ja też miałam okazję poznać. To najczęściej są kobiety dużo starsze, które wiedzą, że jedynym sposobem na "ciepłe słowo" od facetów jest trzymanie z nimi, bez względu na wszystko. I chętnie utopią koleżanki w łyżce wody żeby to osiągnąć.
Albo druga grupa, może nie tak stare jeszcze, ale niezbyt atrakcyjne. No każdy orze jak może jak to się mówi, ale jest taka granica za którą człowiek staje się świnią (nie urągając tym zwierzętom w niczym).

87 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-06-16 16:21:15)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Tylko że Jack nie jest tak genialny, żeby trafił przypadkowo w temat. Zalóżyłam kiedyś temat na forum po śmierci mi kogoś bliskiego i tam napisałam o tym co mnie spotkalo.  Bylam rozżalona, smutna i po prostu napisałam. Przeczytał sobie jeden z drugim i teraz wszędzie mi z tym wyjeżdzają. Ja w sumie o tym nie myślę, nie rozważam tego i nie mam z tym problemu, ale jak widać ktoś jednak ma smile

P.S.

Koniec off topu.

88 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-06-16 16:19:19)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Salomonka napisał/a:

Tylko że Jack nie jest tak genialny, żeby trafił przypadkowo w temat. Zalóżyłam kiedyś temat po śmierci mi kogoś bliskiego i tam napisałam o tym co mnie spotkalo.  Bylam rozżalona, smutna i po prostu napisałam. Przeczytał sobie jeden z drugim i teraz wszędzie mi z tym wyjeżdzają. Ja w sumie o tym nie myślę, nie rozważam tego i nie mam z tym problemu, ale jak widać ktoś jednak ma smile

Tak jak napisałam: parszywość i podłość zawsze idą w parze z pasywną agresją i wywlekaniem ludziom rzeczy, który gdyby im wywleczono spaliliby na stosie w swojej "poprawności politycznej", która jest zawsze jednostronna.
Dlatego ja nie mam oporów przed stawianiem takich ludzi do odpowiedzialności za to jak się zachowują. Tak samo jak nie mam oporów by walczyć z nimi tymi samymi metodami, których oni używają,a  potem patrzeć z satysfakcją jak się wiją i pokazują miękkie podbrzusze żeby odwrócić kota ogonem i zgrywać ofiarę.
Wtedy uśmiecham się i myślę: "Ale to weszło! big_smile

89 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-16 16:54:01)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

.

90 Ostatnio edytowany przez Noble (2024-06-16 16:49:26)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa2 napisał/a:

parszywość i podłość zawsze idą w parze z pasywną agresją

Troszke się dziwię użyciu określenia "pasywna" w zestawieniu ze slowem agresja, jeśli chodzi o Sparrowa, bo przecież on to czynna agresja w czystej postaci. Jack niczego nie maskuje, on jest wprost agresywny.

91

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Przypominam, że plujecie się w temacie u gościa, który twierdzi, że zarobki powyżej średniej krajowej to za mało, żeby wyprowadzić się z pokoju w domu rodziców big_smile


Nie. On twierdzi, że to by była niepotrzebna strata kasy, bo dzięki temu odkłada na własne mieszkanie, żeby je potem szybciej spłacić i mieć mniejszą ratę.


Nie jest to głupie. Znam kilku ludzi, którzy też takie decyzje życiowe podjęli. W efekcie mając ~35 lat mieli już własne mieszkania. Kupione za swoje. Nie darowane, nie odziedziczone. Owszem, zdarzało się, że wielu pajacy obojga płci po nich cisnęło w międzyczasie za mieszkanie z rodzicami. Ale potem role się odwróciły. Bo reszta zapierdalała na kredyty, a oni mieli bezstresowy haj lajf. I albo sobie podróżowali po świecie, realizowali pasje albo mieli czas na spędzanie go z rodziną i aktywnie uczestniczyli w życiu domowym wychowując dzieci. A nie, ze praca, praca, praca, stres kredyty i rachunki, bo budżet napięty do tego stopnia, że nawet wzięcie chorobowego oznacza kłopoty. A to powszechny problem nawet wśród obiektywnie bardzo dobrze zarabiających. Bo wysokie zarobki, a umiejętne dysponowanie pieniądzem nie zawsze idą w parze.

Jedziesz po kolesiu, który w wieku 27 lat zarabia 8k na rękę. Czyli sporo ponad średnią krajową, a więc już z automatu więcej niż 70% naszego społeczeństwa. A tu leci to wręcz wykładniczo, bo zarobki na poziomie 10k (netto) ma tylko 10% facetów w tym kraju i 1% kobiet. Więc chłopak zarabia naprawdę dobrze i jego perspektywy są ogromne.


Polecam ci też zapoznać się z formułą FIRE.


Ze sponsoringiem przegiął. Ale pytanie co miał przez to na myśli? Ty nie kupujesz niczego swojemu partnerowi? Nie zapłacisz czasem za randkę? Nie 'zasponsorujesz' butelki ulubionego trunku?

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

92

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Przypominam, że plujecie się w temacie u gościa, który twierdzi, że zarobki powyżej średniej krajowej to za mało, żeby wyprowadzić się z pokoju w domu rodziców big_smile


Nie. On twierdzi, że to by była niepotrzebna strata kasy, bo dzięki temu odkłada na własne mieszkanie, żeby je potem szybciej spłacić i mieć mniejszą ratę.


Nie jest to głupie. Znam kilku ludzi, którzy też takie decyzje życiowe podjęli. W efekcie mając ~35 lat mieli już własne mieszkania. Kupione za swoje. Nie darowane, nie odziedziczone. Owszem, zdarzało się, że wielu pajacy obojga płci po nich cisnęło w międzyczasie za mieszkanie z rodzicami. Ale potem role się odwróciły. Bo reszta zapierdalała na kredyty, a oni mieli bezstresowy haj lajf. I albo sobie podróżowali po świecie, realizowali pasje albo mieli czas na spędzanie go z rodziną i aktywnie uczestniczyli w życiu domowym wychowując dzieci. A nie, ze praca, praca, praca, stres kredyty i rachunki, bo budżet napięty do tego stopnia, że nawet wzięcie chorobowego oznacza kłopoty. A to powszechny problem nawet wśród obiektywnie bardzo dobrze zarabiających. Bo wysokie zarobki, a umiejętne dysponowanie pieniądzem nie zawsze idą w parze.

Jedziesz po kolesiu, który w wieku 27 lat zarabia 8k na rękę. Czyli sporo ponad średnią krajową, a więc już z automatu więcej niż 70% naszego społeczeństwa. A tu leci to wręcz wykładniczo, bo zarobki na poziomie 10k (netto) ma tylko 10% facetów w tym kraju i 1% kobiet. Więc chłopak zarabia naprawdę dobrze i jego perspektywy są ogromne.


Polecam ci też zapoznać się z formułą FIRE.


Ze sponsoringiem przegiął. Ale pytanie co miał przez to na myśli? Ty nie kupujesz niczego swojemu partnerowi? Nie zapłacisz czasem za randkę? Nie 'zasponsorujesz' butelki ulubionego trunku?

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Nie wyobrazam sobie mieszkac z rodzicami po 30 roku zycia,a nawet po 20. Zero wolnosci, zero niezaleznosci.  Okropne. Lepiej juz zyc w biedzie, niz w takich glupich luksusach

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
JuliaUK33 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie. On twierdzi, że to by była niepotrzebna strata kasy, bo dzięki temu odkłada na własne mieszkanie, żeby je potem szybciej spłacić i mieć mniejszą ratę.


Nie jest to głupie. Znam kilku ludzi, którzy też takie decyzje życiowe podjęli. W efekcie mając ~35 lat mieli już własne mieszkania. Kupione za swoje. Nie darowane, nie odziedziczone. Owszem, zdarzało się, że wielu pajacy obojga płci po nich cisnęło w międzyczasie za mieszkanie z rodzicami. Ale potem role się odwróciły. Bo reszta zapierdalała na kredyty, a oni mieli bezstresowy haj lajf. I albo sobie podróżowali po świecie, realizowali pasje albo mieli czas na spędzanie go z rodziną i aktywnie uczestniczyli w życiu domowym wychowując dzieci. A nie, ze praca, praca, praca, stres kredyty i rachunki, bo budżet napięty do tego stopnia, że nawet wzięcie chorobowego oznacza kłopoty. A to powszechny problem nawet wśród obiektywnie bardzo dobrze zarabiających. Bo wysokie zarobki, a umiejętne dysponowanie pieniądzem nie zawsze idą w parze.

Jedziesz po kolesiu, który w wieku 27 lat zarabia 8k na rękę. Czyli sporo ponad średnią krajową, a więc już z automatu więcej niż 70% naszego społeczeństwa. A tu leci to wręcz wykładniczo, bo zarobki na poziomie 10k (netto) ma tylko 10% facetów w tym kraju i 1% kobiet. Więc chłopak zarabia naprawdę dobrze i jego perspektywy są ogromne.


Polecam ci też zapoznać się z formułą FIRE.


Ze sponsoringiem przegiął. Ale pytanie co miał przez to na myśli? Ty nie kupujesz niczego swojemu partnerowi? Nie zapłacisz czasem za randkę? Nie 'zasponsorujesz' butelki ulubionego trunku?

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Nie wyobrazam sobie mieszkac z rodzicami po 30 roku zycia,a nawet po 20. Zero wolnosci, zero niezaleznosci.  Okropne. Lepiej juz zyc w biedzie, niz w takich glupich luksusach

Odezwała się pijawka na zasiłku xD

94

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Nie wyobrazam sobie mieszkac z rodzicami po 30 roku zycia,a nawet po 20. Zero wolnosci, zero niezaleznosci.  Okropne. Lepiej juz zyc w biedzie, niz w takich glupich luksusach

Odezwała się pijawka na zasiłku xD

Bycie na zasilku jest lepsze niz bycie na utrzymaniu rodzicow, bo tak moge robic co chce, a nie sie sluchac kogos i czyis zasad. A teraz mi zabiora wiekszosc zasilkow, tylko troche mi zostanie i sie stresuje

95

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

96

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

No niestety, ona jest mocno odklejona i to na różnych płaszczyznach.

97

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

No niestety, ona jest mocno odklejona i to na różnych płaszczyznach.

Tylko,ze akurat Halina ma racje, ze bez sensu jest siedziec pol zycia z rodzicami i marnowac sobie lata zycia. Pozniej zanim sie taka osoba wyprowadzi to juz jest blisko 40 tki, choroby, starosc, nawet sie zyciem nie nacieszy

98

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

Nie wiem czy dostanie czy nie, bo to nie ja im bede udzielac kredytu.
Napisalam, ze to chora sytuacja zeby w wieku 35 lat byc w stanie sie dopiero wyprowadic od rodzicow, bo tak jest. Nikt mi nie wmowi, ze to jest normalna sytuacja na rynku mieszkaniowym i ekonomicznym zeby doroslych, pracujacych ludzi nie bylo stac na zakup chocby niewielkiego mieszkania w sredniej wielkosci miescie. Inna kwestia, ze jakby mnie w wieku 30 lat nie bylo stac na male mieszkanie z oszczednosci + kredytu, to bym sie powaznie zastanawiala nad swoimi wyborami i dlaczego znalazlam sie w takiej sytuacji, czy mozna w niej cos poprawic. W ostatecznoci wolalabym wynajmowac mieszkanie i odkladac mniej niz mieszkac z rodzina do 35 roku zycia. Ale jak ktos woli inaczej to przeciez wolno mu.

99

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

No niestety, ona jest mocno odklejona i to na różnych płaszczyznach.

Dobrze, ze ty jestes przyklejony.

100

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Kisic sie do 35 roku zycia z rodzicami w imie ciulania na wlasne mieszkanie tylko po to zeby za zadne skarby nie brac kredytu to jest jakies chore. Ok 35 lat to jest imo bardzo pozno jak na zakup pierwszej nieruchomosci.

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

Nie wiem czy dostanie czy nie, bo to nie ja im bede udzielac kredytu.
Napisalam, ze to chora sytuacja zeby w wieku 35 lat byc w stanie sie dopiero wyprowadic od rodzicow, bo tak jest. Nikt mi nie wmowi, ze to jest normalna sytuacja na rynku mieszkaniowym i ekonomicznym zeby doroslych, pracujacych ludzi nie bylo stac na zakup chocby niewielkiego mieszkania w sredniej wielkosci miescie. Inna kwestia, ze jakby mnie w wieku 30 lat nie bylo stac na male mieszkanie z oszczednosci + kredytu, to bym sie powaznie zastanawiala nad swoimi wyborami i dlaczego znalazlam sie w takiej sytuacji, czy mozna w niej cos poprawic. W ostatecznoci wolalabym wynajmowac mieszkanie i odkladac mniej niz mieszkac z rodzina do 35 roku zycia. Ale jak ktos woli inaczej to przeciez wolno mu.

Tiaaaaa tyle, że w Polsce obecnie praktycznie nie ma 30latków, których stać by było na mieszkanie bez kredytu na 30 lat. I to nie jest wina ludzi i ich wyborów, tylko sytuacji na rynku.

Ci, co maja własne mieszkania bez kredytu to najczęściej je odziedziczyli, albo dostali kasę od rodziców.

101

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko teraz tak - ty postrzegasz większość męskich wpisów z perspektywy bycia ofiarą gwałtów i molestowania
).


A ciebie kto zgwałcił Jack, że tak ci to spaczylo charakter big_smile

Przyroda. Rozjebałem kręgosłup w wojsku. Musiałem nauczyć się na nowo chodzić i obecnie muszę się wspomagać lekami. Dość silnymi. Jak mam lepszy dzień, to pisze bardziej składnie. Jak gorszy - bardziej wulgarnie.

Jeszcze z 3 miesiące Jacek i odpadniesz,pękniesz w takim tempie - to nie jest dobry sposób regulowania emocji
Napierdalanki coraz bardziej nędzne i przewidywalne strata czasu nuda do sześcianu
Bardzo źle się tu dzieje big_smile tongue

102

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Lady Loka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Uważasz, że pokolenie obecnie wchodzące na rynek pracy dostanie kredyt na mieszkanie za 700 k - 1 mln w mieście wojewódzkim?

Skończą studia w wieku 24 lat, 5 lat pracy i oszczędzania na wkład własny.
I już 30 lat na karku i to wszystko pod warunkiem, że w międzyczasie nie trafi się bezrobocie, choroba własna lub bliskich.

Nie wiem czy dostanie czy nie, bo to nie ja im bede udzielac kredytu.
Napisalam, ze to chora sytuacja zeby w wieku 35 lat byc w stanie sie dopiero wyprowadic od rodzicow, bo tak jest. Nikt mi nie wmowi, ze to jest normalna sytuacja na rynku mieszkaniowym i ekonomicznym zeby doroslych, pracujacych ludzi nie bylo stac na zakup chocby niewielkiego mieszkania w sredniej wielkosci miescie. Inna kwestia, ze jakby mnie w wieku 30 lat nie bylo stac na male mieszkanie z oszczednosci + kredytu, to bym sie powaznie zastanawiala nad swoimi wyborami i dlaczego znalazlam sie w takiej sytuacji, czy mozna w niej cos poprawic. W ostatecznoci wolalabym wynajmowac mieszkanie i odkladac mniej niz mieszkac z rodzina do 35 roku zycia. Ale jak ktos woli inaczej to przeciez wolno mu.

Tiaaaaa tyle, że w Polsce obecnie praktycznie nie ma 30latków, których stać by było na mieszkanie bez kredytu na 30 lat. I to nie jest wina ludzi i ich wyborów, tylko sytuacji na rynku.

Bez kredytu to bylby luksus ale powinno byc ich stac na male mieszkanie z oszczednosci plus kredyt. Inaczej sytuacja ogolnokrajowa jest chora. To jaka sie ma zdolnosc kredytowa zalezy miedzy innymi od zarobkow, wiec wybory dot sciezki zawodowej i decyzji finansowych jak najbardziej graja tu role. Jak ktos zyje z pensji minimalnej, nie ma historii kredytowej, nie ma oszczednosci i ma jakies dlugi lub slaby credit score, no to ciezko spodziewac sie cudow.


Lady Loka napisał/a:

Ci, co maja własne mieszkania bez kredytu to najczęściej je odziedziczyli, albo dostali kasę od rodziców.

Przewaznie tak jest, ze jak sie nie ma wsparcia rodziny, to trzeba isc w kredyt.

103

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:

Bez kredytu to bylby luksus ale powinno byc ich stac na male mieszkanie z oszczednosci plus kredyt. Inaczej sytuacja ogolnokrajowa jest chora. To jaka sie ma zdolnosc kredytowa zalezy miedzy innymi od zarobkow, wiec wybory dot sciezki zawodowej i decyzji finansowych jak najbardziej graja tu role. Jak ktos zyje z pensji minimalnej, nie ma historii kredytowej, nie ma oszczednosci i ma jakies dlugi lub slaby credit score, no to ciezko spodziewac sie cudow.

problem jest w tym, że po prostu ludzi nie stać

wynajem kosztuje średnio połowę średniej pensji, do tego koszty utrzymania i zostaje miesięcznie 1 k jako oszczędności, w takim tempie do 50-tki nie odłoży się na wkład własny, tak wygląda obecnie sytuacja przeciętnego (i to lepiej sytuowanego) Polaka

bank wymaga wkładu własnego, dobry scoring i najlepiej dodatkowego zabezpieczenia
raty w zależności od kwoty i okresu kredytowania mogą być od 2,5 do 5,5 k miesięcznie.
A średnia to 6 k na rękę (tylko 37 % osób zarabia tyle lub więcej)

koszty mieszkań rozjechały się z możliwościami zarobkowymi

104

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie wiem czy dostanie czy nie, bo to nie ja im bede udzielac kredytu.
Napisalam, ze to chora sytuacja zeby w wieku 35 lat byc w stanie sie dopiero wyprowadic od rodzicow, bo tak jest. Nikt mi nie wmowi, ze to jest normalna sytuacja na rynku mieszkaniowym i ekonomicznym zeby doroslych, pracujacych ludzi nie bylo stac na zakup chocby niewielkiego mieszkania w sredniej wielkosci miescie. Inna kwestia, ze jakby mnie w wieku 30 lat nie bylo stac na male mieszkanie z oszczednosci + kredytu, to bym sie powaznie zastanawiala nad swoimi wyborami i dlaczego znalazlam sie w takiej sytuacji, czy mozna w niej cos poprawic. W ostatecznoci wolalabym wynajmowac mieszkanie i odkladac mniej niz mieszkac z rodzina do 35 roku zycia. Ale jak ktos woli inaczej to przeciez wolno mu.

Tiaaaaa tyle, że w Polsce obecnie praktycznie nie ma 30latków, których stać by było na mieszkanie bez kredytu na 30 lat. I to nie jest wina ludzi i ich wyborów, tylko sytuacji na rynku.

Bez kredytu to bylby luksus ale powinno byc ich stac na male mieszkanie z oszczednosci plus kredyt. Inaczej sytuacja ogolnokrajowa jest chora. To jaka sie ma zdolnosc kredytowa zalezy miedzy innymi od zarobkow, wiec wybory dot sciezki zawodowej i decyzji finansowych jak najbardziej graja tu role. Jak ktos zyje z pensji minimalnej, nie ma historii kredytowej, nie ma oszczednosci i ma jakies dlugi lub slaby credit score, no to ciezko spodziewac sie cudow.


Lady Loka napisał/a:

Ci, co maja własne mieszkania bez kredytu to najczęściej je odziedziczyli, albo dostali kasę od rodziców.

Przewaznie tak jest, ze jak sie nie ma wsparcia rodziny, to trzeba isc w kredyt.

Dla wiekszosci 30latków odłożenie wkładu własnego to juz wyzwanie. Ba, mozna wziąć kredyt gotówkowy na wklad wlasny. To swiadczy o patologii rynku.

105 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2024-06-17 21:11:45)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Niestety, bez podatku katastralnego, i to ogromnego w Polsce sie nie obędzie.
Od 2, a w przypadku małżeństw od 3 mieszkania podatek na poziomie 100% wartości nieruchomości rocznie.
Juz teraz całe osiedla sa skupowane przez fundusze inwestycyjne, i stoją puste, bo banka jest tak pompowana ze stopa zwrotu jest gigantyczna.
Co zabawne, spekulacja biletami, np na koncert jest nielegalna, nie możesz kupić od oficjalnego dystrybutora biletu a potem sprzedać drożej, natomiast w przypadku  mieszkań (fliperze) jest to całkowicie legalne.
Nasza giełda jest podajże najbardziej niedoinwestowana (w stosunku do pkb) giełda na świecie, bo po  co inwestować w technologie, w startupy, w rozwój polskich przedsiębiorstw i mieć stopę zwrotu na poziomie 2 procent rocznie, jak możesz mieć 20% na mieszkaniu.
A potem zdziwienie, dlaczego polska gospodarka jest w ogonie innowacji, albo dlaczego polskie przedsiębiorstwa w zasadzie nie różnią sie od tych z lat 90.
Bo kurwa polski przedsiębiorca, zamiast zainwestować w nowe maszyny, w pracowników w nowe technologie, woli kupić kolejne mieszkanie i bawić sie w dochód pasywny z wynajmu.
A potem płacz, ze wydajność w Polsce  to polowa wydajności niemieckiej ( a zarobki 5 razy niższe)
Tylko dziwnym trafem, ten sam pracownik do w Polsce miał polowe wydajności jego kolegi w Niemczech, gdy zaczyna prace w tym samym sektorze w owych Niemczech, ma produktywności o wiele większą od Niemca..
Dosłownie czary.

Nie ważne kogo sie zapytasz, " co zrobisz jeżeli jutro wygrasz w totka 10 baniek" każdy a to absolutnie kazdy odpowie "kupie mieszkania/lokale i będę zyc z dochodu pasywnego"
To jest patologia, przez która w Polsce blisko 60 procent 30 latków mieszka z rodzicami, a w takiej Szwecji 4%
Przecież wynajem mieszkania dzis, przez samotnego człowieka jest niemożliwy,  medialna to 4.2 na reke, a i tak jest zafałszowana, bo uwzględnia tylko ludzi zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób.
ale powiedzmy ze żyjemy w świecie fantazji i po szkole średniej dostaniesz te 4.2 na reke i masz wypierdalać z domu bo inaczej jesteś przerywem, bo masz patole w domu, bo znęcają sie , awantury alkohol itp
Chcesz wynająć mieszkanie, w moim mieście gminnym 12tys mieszkaniowców wołają 2k+ czynsz i rachunki + transport do pracy+ jedzenie i miesiąc kończysz pod kreska.
I to o ile nie zachorujesz, a ubierać sie będziesz w Caritasie.
Pozdro z odkładaniem w takiej sytuacji na mieszkanie.
Natomiast poselstwo nic nie robi z landlordami, bo i dlaczego, sami maja po kilka  mieszkań, nie będę sobie szkodzić, a to ze cały naród sie zwija i popada w coraz  większą biedę, to co z tego.
Ważny jest interes tego 1%, a to ze odbywa sie to kosztem pozostałych 99%? Nikogo to nie obchodzi.

A od lipca przecież ida jeszcze podwyżki, kurewsko duże podwyżki za gaz/prąd
Niedługo dojdą kolejne opłaty związane z kościołem z zielonym dachem.

Wiec jak to było?

Czołem Uśmiechniętej Polsce.

106

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Lady Loka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Tiaaaaa tyle, że w Polsce obecnie praktycznie nie ma 30latków, których stać by było na mieszkanie bez kredytu na 30 lat. I to nie jest wina ludzi i ich wyborów, tylko sytuacji na rynku.

Bez kredytu to bylby luksus ale powinno byc ich stac na male mieszkanie z oszczednosci plus kredyt. Inaczej sytuacja ogolnokrajowa jest chora. To jaka sie ma zdolnosc kredytowa zalezy miedzy innymi od zarobkow, wiec wybory dot sciezki zawodowej i decyzji finansowych jak najbardziej graja tu role. Jak ktos zyje z pensji minimalnej, nie ma historii kredytowej, nie ma oszczednosci i ma jakies dlugi lub slaby credit score, no to ciezko spodziewac sie cudow.


Lady Loka napisał/a:

Ci, co maja własne mieszkania bez kredytu to najczęściej je odziedziczyli, albo dostali kasę od rodziców.

Przewaznie tak jest, ze jak sie nie ma wsparcia rodziny, to trzeba isc w kredyt.

Dla wiekszosci 30latków odłożenie wkładu własnego to juz wyzwanie. Ba, mozna wziąć kredyt gotówkowy na wklad wlasny. To swiadczy o patologii rynku.

Nielegalne islamskie imigranty predzej mieszkania dostana w Polsce niz Polacy po 10 latach zapierdzielania

107

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Bez kredytu to bylby luksus ale powinno byc ich stac na male mieszkanie z oszczednosci plus kredyt. Inaczej sytuacja ogolnokrajowa jest chora. To jaka sie ma zdolnosc kredytowa zalezy miedzy innymi od zarobkow, wiec wybory dot sciezki zawodowej i decyzji finansowych jak najbardziej graja tu role. Jak ktos zyje z pensji minimalnej, nie ma historii kredytowej, nie ma oszczednosci i ma jakies dlugi lub slaby credit score, no to ciezko spodziewac sie cudow.




Przewaznie tak jest, ze jak sie nie ma wsparcia rodziny, to trzeba isc w kredyt.

Dla wiekszosci 30latków odłożenie wkładu własnego to juz wyzwanie. Ba, mozna wziąć kredyt gotówkowy na wklad wlasny. To swiadczy o patologii rynku.

Nielegalne islamskie imigranty predzej mieszkania dostana w Polsce niz Polacy po 10 latach zapierdzielania

A czemu ktokolwiek ma coś dostawac?

108 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-06-17 21:44:57)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

No i ta sytuacja jest chora. Nikt mi kurna nie wmowi, ze to jest normalne musiec mieszkac z rodzicami, bo w wieku 35 lat stac cie dopiero na jakiekolwiek wlasne mieszkanie. W wieku 30 lat przy srednich zrobkach zeby czlowieka nie bylo stac na wynajem chocby kawalerki i wygodne oszczedzanie albo jakis kredyt na niewielkie mieszkanie, to jest jakis kiepski zart. Nie trzeba od razu mieszkac w palacach ale dorosli, uczciwie pracujacy ludzie maja prawo wymagac od swojego kraju, ze beda mogli sie usamodzielnic jak zaczna pracowac. (w znaczeniu sami sobie kupic a nie dostac za free, nie jestem za rozdawnictwem).
Z tego co piszecie obecna sytuacja to jakas tragedia. Zeby nie bylo, tutaj tez nie jest kolorowo i obecnie malo kto chce cos kupowac, bo stopy sa wysokie. Ale mozna przynajmniej cos ciekawego wynajac w relatywnie niskich pieniadzach (oczywiscie czy wiecej chce sie oszczedzic, tym gorsze warunki trzeba bedzie zaakceptowac) zeby moc oszczedzac.

109

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Lady Loka napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Dla wiekszosci 30latków odłożenie wkładu własnego to juz wyzwanie. Ba, mozna wziąć kredyt gotówkowy na wklad wlasny. To swiadczy o patologii rynku.

Nielegalne islamskie imigranty predzej mieszkania dostana w Polsce niz Polacy po 10 latach zapierdzielania

A czemu ktokolwiek ma coś dostawac?

Ale jestes naiwna jak niemowle nielegalne migranty to beda nawet wyzsze zasilki dostawac niz Polacy, bo zasilki dla nich musza byc na poziomie zasilkow w Niemczech

110

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Nielegalne islamskie imigranty predzej mieszkania dostana w Polsce niz Polacy po 10 latach zapierdzielania

A czemu ktokolwiek ma coś dostawac?

Ale jestes naiwna jak niemowle nielegalne migranty to beda nawet wyzsze zasilki dostawac niz Polacy, bo zasilki dla nich musza byc na poziomie zasilkow w Niemczech

Proszę.o podstawę prawną tego stwierdzenia.

111

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Lady Loka napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A czemu ktokolwiek ma coś dostawac?

Ale jestes naiwna jak niemowle nielegalne migranty to beda nawet wyzsze zasilki dostawac niz Polacy, bo zasilki dla nich musza byc na poziomie zasilkow w Niemczech

Proszę.o podstawę prawną tego stwierdzenia.

" 14 maja 2024 weszla w zycie dyrektywa EU nr 2024/1346 o wyrownaniu warunkow przyjmowania i zapewneniu porownywalnych warunkow zycia imigrantom we wszystkich panstwach czlonkowskich. Czyli immigrant w Polsce ma dostac swiadczenia i zasilki indentyczne co w Niemczech" sobie sama sprawdz. Bedziecie obywatele druga kategoria we wlasnym kraju takich jajec to nie bylo w historia ludzkosci

112

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:

Ale mozna przynajmniej cos ciekawego wynajac w relatywnie niskich pieniadzach (oczywiscie czy wiecej chce sie oszczedzic, tym gorsze warunki trzeba bedzie zaakceptowac) zeby moc oszczedzac.

Nie wiem skąd pochodzisz, ale sprawdź oferty wynajmu w swojej rodzinnej miejscowości na OLX https://www.olx.pl/nieruchomosci/mieszkania/wynajem/

U mnie 5k brutto jest uważane za dobrą pensję i dlatego młodzi uciekają.

Ludzie nie mieszkają z rodzicami do trzydziestki, albo powyżej, bo lubią, tylko są zmuszeni przez warunki ekonomiczne.

Dlatego jak ktoś pisze, że piwo na lodowcu to nic szczególnego, to albo ma bardzo dobrą sytuację materialną i należy do 5 % najlepiej zarabiających w Polsce, albo po prostu odleciał.

https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/zadluze … -st7369559

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Szeptuch napisał/a:

Niestety, bez podatku katastralnego, i to ogromnego w Polsce sie nie obędzie.
Od 2, a w przypadku małżeństw od 3 mieszkania podatek na poziomie 100% wartości nieruchomości rocznie.
Juz teraz całe osiedla sa skupowane przez fundusze inwestycyjne, i stoją puste, bo banka jest tak pompowana ze stopa zwrotu jest gigantyczna.
Co zabawne, spekulacja biletami, np na koncert jest nielegalna, nie możesz kupić od oficjalnego dystrybutora biletu a potem sprzedać drożej, natomiast w przypadku  mieszkań (fliperze) jest to całkowicie legalne.
Nasza giełda jest podajże najbardziej niedoinwestowana (w stosunku do pkb) giełda na świecie, bo po  co inwestować w technologie, w startupy, w rozwój polskich przedsiębiorstw i mieć stopę zwrotu na poziomie 2 procent rocznie, jak możesz mieć 20% na mieszkaniu.
A potem zdziwienie, dlaczego polska gospodarka jest w ogonie innowacji, albo dlaczego polskie przedsiębiorstwa w zasadzie nie różnią sie od tych z lat 90.
Bo kurwa polski przedsiębiorca, zamiast zainwestować w nowe maszyny, w pracowników w nowe technologie, woli kupić kolejne mieszkanie i bawić sie w dochód pasywny z wynajmu.
A potem płacz, ze wydajność w Polsce  to polowa wydajności niemieckiej ( a zarobki 5 razy niższe)
Tylko dziwnym trafem, ten sam pracownik do w Polsce miał polowe wydajności jego kolegi w Niemczech, gdy zaczyna prace w tym samym sektorze w owych Niemczech, ma produktywności o wiele większą od Niemca..
Dosłownie czary.

Nie ważne kogo sie zapytasz, " co zrobisz jeżeli jutro wygrasz w totka 10 baniek" każdy a to absolutnie kazdy odpowie "kupie mieszkania/lokale i będę zyc z dochodu pasywnego"
To jest patologia, przez która w Polsce blisko 60 procent 30 latków mieszka z rodzicami, a w takiej Szwecji 4%
Przecież wynajem mieszkania dzis, przez samotnego człowieka jest niemożliwy,  medialna to 4.2 na reke, a i tak jest zafałszowana, bo uwzględnia tylko ludzi zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób.
ale powiedzmy ze żyjemy w świecie fantazji i po szkole średniej dostaniesz te 4.2 na reke i masz wypierdalać z domu bo inaczej jesteś przerywem, bo masz patole w domu, bo znęcają sie , awantury alkohol itp
Chcesz wynająć mieszkanie, w moim mieście gminnym 12tys mieszkaniowców wołają 2k+ czynsz i rachunki + transport do pracy+ jedzenie i miesiąc kończysz pod kreska.
I to o ile nie zachorujesz, a ubierać sie będziesz w Caritasie.
Pozdro z odkładaniem w takiej sytuacji na mieszkanie.
Natomiast poselstwo nic nie robi z landlordami, bo i dlaczego, sami maja po kilka  mieszkań, nie będę sobie szkodzić, a to ze cały naród sie zwija i popada w coraz  większą biedę, to co z tego.
Ważny jest interes tego 1%, a to ze odbywa sie to kosztem pozostałych 99%? Nikogo to nie obchodzi.

A od lipca przecież ida jeszcze podwyżki, kurewsko duże podwyżki za gaz/prąd
Niedługo dojdą kolejne opłaty związane z kościołem z zielonym dachem.

Wiec jak to było?

Czołem Uśmiechniętej Polsce.

Boże co za pierdolenie. Wszystkie swoje statystyki tak manipulujesz żeby tobie pasowały. Właśnie zmieniam mieszkanie w Warszawie, za 2 pokoje 40m będę płacił od lipca 2900 miesięcznie. To gdzie ty chcesz tyle płacić w swoim powiatowym xd. Nie pisz więcej

114 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-06-18 07:50:03)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Niestety, bez podatku katastralnego, i to ogromnego w Polsce sie nie obędzie.
Od 2, a w przypadku małżeństw od 3 mieszkania podatek na poziomie 100% wartości nieruchomości rocznie.
Juz teraz całe osiedla sa skupowane przez fundusze inwestycyjne, i stoją puste, bo banka jest tak pompowana ze stopa zwrotu jest gigantyczna.
Co zabawne, spekulacja biletami, np na koncert jest nielegalna, nie możesz kupić od oficjalnego dystrybutora biletu a potem sprzedać drożej, natomiast w przypadku  mieszkań (fliperze) jest to całkowicie legalne.
Nasza giełda jest podajże najbardziej niedoinwestowana (w stosunku do pkb) giełda na świecie, bo po  co inwestować w technologie, w startupy, w rozwój polskich przedsiębiorstw i mieć stopę zwrotu na poziomie 2 procent rocznie, jak możesz mieć 20% na mieszkaniu.
A potem zdziwienie, dlaczego polska gospodarka jest w ogonie innowacji, albo dlaczego polskie przedsiębiorstwa w zasadzie nie różnią sie od tych z lat 90.
Bo kurwa polski przedsiębiorca, zamiast zainwestować w nowe maszyny, w pracowników w nowe technologie, woli kupić kolejne mieszkanie i bawić sie w dochód pasywny z wynajmu.
A potem płacz, ze wydajność w Polsce  to polowa wydajności niemieckiej ( a zarobki 5 razy niższe)
Tylko dziwnym trafem, ten sam pracownik do w Polsce miał polowe wydajności jego kolegi w Niemczech, gdy zaczyna prace w tym samym sektorze w owych Niemczech, ma produktywności o wiele większą od Niemca..
Dosłownie czary.

Nie ważne kogo sie zapytasz, " co zrobisz jeżeli jutro wygrasz w totka 10 baniek" każdy a to absolutnie kazdy odpowie "kupie mieszkania/lokale i będę zyc z dochodu pasywnego"
To jest patologia, przez która w Polsce blisko 60 procent 30 latków mieszka z rodzicami, a w takiej Szwecji 4%
Przecież wynajem mieszkania dzis, przez samotnego człowieka jest niemożliwy,  medialna to 4.2 na reke, a i tak jest zafałszowana, bo uwzględnia tylko ludzi zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób.
ale powiedzmy ze żyjemy w świecie fantazji i po szkole średniej dostaniesz te 4.2 na reke i masz wypierdalać z domu bo inaczej jesteś przerywem, bo masz patole w domu, bo znęcają sie , awantury alkohol itp
Chcesz wynająć mieszkanie, w moim mieście gminnym 12tys mieszkaniowców wołają 2k+ czynsz i rachunki + transport do pracy+ jedzenie i miesiąc kończysz pod kreska.
I to o ile nie zachorujesz, a ubierać sie będziesz w Caritasie.
Pozdro z odkładaniem w takiej sytuacji na mieszkanie.
Natomiast poselstwo nic nie robi z landlordami, bo i dlaczego, sami maja po kilka  mieszkań, nie będę sobie szkodzić, a to ze cały naród sie zwija i popada w coraz  większą biedę, to co z tego.
Ważny jest interes tego 1%, a to ze odbywa sie to kosztem pozostałych 99%? Nikogo to nie obchodzi.

A od lipca przecież ida jeszcze podwyżki, kurewsko duże podwyżki za gaz/prąd
Niedługo dojdą kolejne opłaty związane z kościołem z zielonym dachem.

Wiec jak to było?

Czołem Uśmiechniętej Polsce.

Boże co za pierdolenie. Wszystkie swoje statystyki tak manipulujesz żeby tobie pasowały. Właśnie zmieniam mieszkanie w Warszawie, za 2 pokoje 40m będę płacił od lipca 2900 miesięcznie. To gdzie ty chcesz tyle płacić w swoim powiatowym xd. Nie pisz więcej

Są naprawdę różne powiatowe. Wszystko zależy od tego co się znajduje w danej lokalizacji. Na przykład naście lat temu w Bełchatowie  (jeszcze w czasach prosperity kopalni i elektrowni) ceny wynajmów za bardzo nie ustępowały tym w największych aglomeracjach (może z wyłączeniem Warszawy, choć akurat do wynajęcia w Warszawie ani mnie nigdy nie kusiło ani nie byłem zmuszony). A w dużych aglomeracjach, to te dwa pokoje nawet znajdziesz w okolicach dwóch koła... ale w blokowiskach z wielkiej płyty, na obrzeżach aglomeracji (a w każdym razie w znacznym oddaleniu od centrum). Wiadomo że koszty wynajmu to kombinacja kilku czynników: jak masz niską cenę wynajmu, to najczęściej odbija się to na kosztach i czasie dojazdu, a te dwie ostatnie kwestie (co już wiele razy było poruszane w różnych wątkach) też rzutują na inne kwestie życiowe.


Nasze drogie trollisko (udające rezydentkę kraju Wuja Sama) powołuje się na waruni z USA. No to porównajmy.
https://realtytools.pl/ceny-mieszkan-w-polsce

Przeciętne wynagrodzenie w PL to 8,2k brutto czyli niespełna 6,1k na rękę


Dane z rynku pracy z USA:
https://www.aplikuj.pl/porady-dla-praco … obic-w-usa
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Ceny mieszkań w USA:
https://www.properstar.pl/stany-zjednoc … mieszkania
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Czyli wynikałoby że kwoty z drugiego linku to kwoty netto.

Czyli mamy 4,4k USD kontra 6,1k PLN na rękę.

Mediana cen za mieszkania  to odpowiednio 5593 USD i 11,5k PLN . Czyli za 60-metrowe mieszkanie Amerykanin zapłaci średnio 323k USD (czyli 74,3 pensji netto), a Polak 113,1 pensji netto. Tylko tu ojawia się pytanko o faktyczną siłę nabywczą kapusty i złotówki,  bo niestety... na wiele produktów (zwłaszcza importowanych jak elektronika, auta itd.) ceny są zdecydowanie zachodnie. Ile realnie jest dziś w stanie odłożyć Amerykanin z tych 4,4 k USD, a ile Polak z tych 6,1k PLN...? Ile procent swojej pensji Amerykanin wyda na iphone'a czy TV, ile na żarcie itd?

115 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2024-06-18 09:26:00)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Niestety, bez podatku katastralnego, i to ogromnego w Polsce sie nie obędzie.
Od 2, a w przypadku małżeństw od 3 mieszkania podatek na poziomie 100% wartości nieruchomości rocznie.
Juz teraz całe osiedla sa skupowane przez fundusze inwestycyjne, i stoją puste, bo banka jest tak pompowana ze stopa zwrotu jest gigantyczna.
Co zabawne, spekulacja biletami, np na koncert jest nielegalna, nie możesz kupić od oficjalnego dystrybutora biletu a potem sprzedać drożej, natomiast w przypadku  mieszkań (fliperze) jest to całkowicie legalne.
Nasza giełda jest podajże najbardziej niedoinwestowana (w stosunku do pkb) giełda na świecie, bo po  co inwestować w technologie, w startupy, w rozwój polskich przedsiębiorstw i mieć stopę zwrotu na poziomie 2 procent rocznie, jak możesz mieć 20% na mieszkaniu.
A potem zdziwienie, dlaczego polska gospodarka jest w ogonie innowacji, albo dlaczego polskie przedsiębiorstwa w zasadzie nie różnią sie od tych z lat 90.
Bo kurwa polski przedsiębiorca, zamiast zainwestować w nowe maszyny, w pracowników w nowe technologie, woli kupić kolejne mieszkanie i bawić sie w dochód pasywny z wynajmu.
A potem płacz, ze wydajność w Polsce  to polowa wydajności niemieckiej ( a zarobki 5 razy niższe)
Tylko dziwnym trafem, ten sam pracownik do w Polsce miał polowe wydajności jego kolegi w Niemczech, gdy zaczyna prace w tym samym sektorze w owych Niemczech, ma produktywności o wiele większą od Niemca..
Dosłownie czary.

Nie ważne kogo sie zapytasz, " co zrobisz jeżeli jutro wygrasz w totka 10 baniek" każdy a to absolutnie kazdy odpowie "kupie mieszkania/lokale i będę zyc z dochodu pasywnego"
To jest patologia, przez która w Polsce blisko 60 procent 30 latków mieszka z rodzicami, a w takiej Szwecji 4%
Przecież wynajem mieszkania dzis, przez samotnego człowieka jest niemożliwy,  medialna to 4.2 na reke, a i tak jest zafałszowana, bo uwzględnia tylko ludzi zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób.
ale powiedzmy ze żyjemy w świecie fantazji i po szkole średniej dostaniesz te 4.2 na reke i masz wypierdalać z domu bo inaczej jesteś przerywem, bo masz patole w domu, bo znęcają sie , awantury alkohol itp
Chcesz wynająć mieszkanie, w moim mieście gminnym 12tys mieszkaniowców wołają 2k+ czynsz i rachunki + transport do pracy+ jedzenie i miesiąc kończysz pod kreska.
I to o ile nie zachorujesz, a ubierać sie będziesz w Caritasie.
Pozdro z odkładaniem w takiej sytuacji na mieszkanie.
Natomiast poselstwo nic nie robi z landlordami, bo i dlaczego, sami maja po kilka  mieszkań, nie będę sobie szkodzić, a to ze cały naród sie zwija i popada w coraz  większą biedę, to co z tego.
Ważny jest interes tego 1%, a to ze odbywa sie to kosztem pozostałych 99%? Nikogo to nie obchodzi.

A od lipca przecież ida jeszcze podwyżki, kurewsko duże podwyżki za gaz/prąd
Niedługo dojdą kolejne opłaty związane z kościołem z zielonym dachem.

Wiec jak to było?

Czołem Uśmiechniętej Polsce.

Boże co za pierdolenie. Wszystkie swoje statystyki tak manipulujesz żeby tobie pasowały. Właśnie zmieniam mieszkanie w Warszawie, za 2 pokoje 40m będę płacił od lipca 2900 miesięcznie. To gdzie ty chcesz tyle płacić w swoim powiatowym xd. Nie pisz więcej

Są naprawdę różne powiatowe. Wszystko zależy od tego co się znajduje w danej lokalizacji. Na przykład naście lat temu w Bełchatowie  (jeszcze w czasach prosperity kopalni i elektrowni) ceny wynajmów za bardzo nie ustępowały tym w największych aglomeracjach (może z wyłączeniem Warszawy, choć akurat do wynajęcia w Warszawie ani mnie nigdy nie kusiło ani nie byłem zmuszony). A w dużych aglomeracjach, to te dwa pokoje nawet znajdziesz w okolicach dwóch koła... ale w blokowiskach z wielkiej płyty, na obrzeżach aglomeracji (a w każdym razie w znacznym oddaleniu od centrum). Wiadomo że koszty wynajmu to kombinacja kilku czynników: jak masz niską cenę wynajmu, to najczęściej odbija się to na kosztach i czasie dojazdu, a te dwie ostatnie kwestie (co już wiele razy było poruszane w różnych wątkach) też rzutują na inne kwestie życiowe.


Nasze drogie trollisko (udające rezydentkę kraju Wuja Sama) powołuje się na waruni z USA. No to porównajmy.
https://realtytools.pl/ceny-mieszkan-w-polsce

Przeciętne wynagrodzenie w PL to 8,2k brutto czyli niespełna 6,1k na rękę


Dane z rynku pracy z USA:
https://www.aplikuj.pl/porady-dla-praco … obic-w-usa
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Ceny mieszkań w USA:
https://www.properstar.pl/stany-zjednoc … mieszkania
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Czyli wynikałoby że kwoty z drugiego linku to kwoty netto.

Czyli mamy 4,4k USD kontra 6,1k PLN na rękę.

Mediana cen za mieszkania  to odpowiednio 5593 USD i 11,5k PLN . Czyli za 60-metrowe mieszkanie Amerykanin zapłaci średnio 323k USD (czyli 74,3 pensji netto), a Polak 113,1 pensji netto. Tylko tu ojawia się pytanko o faktyczną siłę nabywczą kapusty i złotówki,  bo niestety... na wiele produktów (zwłaszcza importowanych jak elektronika, auta itd.) ceny są zdecydowanie zachodnie. Ile realnie jest dziś w stanie odłożyć Amerykanin z tych 4,4 k USD, a ile Polak z tych 6,1k PLN...? Ile procent swojej pensji Amerykanin wyda na iphone'a czy TV, ile na żarcie itd?


Przecież wystarczy wrzucić w przeglądarkę hasło typu: „ceny najmu/zakupu mieszkań w krajach (europejskich)”, żeby przekonać się, że Polska niespecjalnie różni się od innych europejskich krajów. Proszę dwa pierwsze z góry linki:
https://rankomat.pl/nieruchomosci/ile-k … pCEALw_wcB
https://forsal.pl/nieruchomosci/mieszka … rozej.html

Daruję sobie powyższe porównania Nowe_Otwarcie do najbogatszej do niedawna gminy w Polsce i najbogatszej gospodarki świata, bo to mija się z celem. Ale np. warto pokusić się o porównanie na przestrzeni lat, jak się zmieniała sytuacja w Polsce na rynku mieszkaniowym. Bo okazuje się, że niewiele, ale polepszyły się od 2007 roku możliwości zakupu własnego M i w tej chwili za przeciętną pensję można kupić 0,57m2, a w 2007 było to 0,36. Dla równowagi podam, że ostatnie wzrosty cen spowodowały zmniejszenie siły nabywczej przeciętnej pensji, bo od 2007 notowaliśmy sukcesywne wzrosty z pikiem w 2017, gdzie za przeciętną pensję można było kupić 0,66m2.
https://x.com/Pawel_Mura/status/1777949 … 13/photo/1


My Polacy po prostu lubimy narzekać. Już nie mówiąc o świrach typu Szeptuch straszących tutaj a to zajebistymi podatkami, a to przymuszaniem kobiet do zachodzenia w ciążę i jeszcze parę innych :-D. Generalnie uwagi tego wyraźnie szanującego tylko przemocowe rozwiązania typa lepiej olewać.

116

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

Boże co za pierdolenie. Wszystkie swoje statystyki tak manipulujesz żeby tobie pasowały. Właśnie zmieniam mieszkanie w Warszawie, za 2 pokoje 40m będę płacił od lipca 2900 miesięcznie. To gdzie ty chcesz tyle płacić w swoim powiatowym xd. Nie pisz więcej

Są naprawdę różne powiatowe. Wszystko zależy od tego co się znajduje w danej lokalizacji. Na przykład naście lat temu w Bełchatowie  (jeszcze w czasach prosperity kopalni i elektrowni) ceny wynajmów za bardzo nie ustępowały tym w największych aglomeracjach (może z wyłączeniem Warszawy, choć akurat do wynajęcia w Warszawie ani mnie nigdy nie kusiło ani nie byłem zmuszony). A w dużych aglomeracjach, to te dwa pokoje nawet znajdziesz w okolicach dwóch koła... ale w blokowiskach z wielkiej płyty, na obrzeżach aglomeracji (a w każdym razie w znacznym oddaleniu od centrum). Wiadomo że koszty wynajmu to kombinacja kilku czynników: jak masz niską cenę wynajmu, to najczęściej odbija się to na kosztach i czasie dojazdu, a te dwie ostatnie kwestie (co już wiele razy było poruszane w różnych wątkach) też rzutują na inne kwestie życiowe.


Nasze drogie trollisko (udające rezydentkę kraju Wuja Sama) powołuje się na waruni z USA. No to porównajmy.
https://realtytools.pl/ceny-mieszkan-w-polsce

Przeciętne wynagrodzenie w PL to 8,2k brutto czyli niespełna 6,1k na rękę


Dane z rynku pracy z USA:
https://www.aplikuj.pl/porady-dla-praco … obic-w-usa
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Ceny mieszkań w USA:
https://www.properstar.pl/stany-zjednoc … mieszkania
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/wages

Czyli wynikałoby że kwoty z drugiego linku to kwoty netto.

Czyli mamy 4,4k USD kontra 6,1k PLN na rękę.

Mediana cen za mieszkania  to odpowiednio 5593 USD i 11,5k PLN . Czyli za 60-metrowe mieszkanie Amerykanin zapłaci średnio 323k USD (czyli 74,3 pensji netto), a Polak 113,1 pensji netto. Tylko tu ojawia się pytanko o faktyczną siłę nabywczą kapusty i złotówki,  bo niestety... na wiele produktów (zwłaszcza importowanych jak elektronika, auta itd.) ceny są zdecydowanie zachodnie. Ile realnie jest dziś w stanie odłożyć Amerykanin z tych 4,4 k USD, a ile Polak z tych 6,1k PLN...? Ile procent swojej pensji Amerykanin wyda na iphone'a czy TV, ile na żarcie itd?


Przecież wystarczy wrzucić w przeglądarkę hasło typu: „ceny najmu/zakupu mieszkań w krajach (europejskich)”, żeby przekonać się, że Polska niespecjalnie różni się od innych europejskich krajów. Proszę dwa pierwsze z góry linki:
https://rankomat.pl/nieruchomosci/ile-k … pCEALw_wcB
https://forsal.pl/nieruchomosci/mieszka … rozej.html

Daruję sobie powyższe porównania Nowe_Otwarcie do najbogatszej do niedawna gminy w Polsce i najbogatszej gospodarki świata, bo to mija się z celem. Ale np. warto pokusić się o porównanie na przestrzeni lat, jak się zmieniała sytuacja w Polsce na rynku mieszkaniowym. Bo okazuje się, że niewiele, ale polepszyły się od 2007 roku możliwości zakupu własnego M i w tej chwili za przeciętną pensję można kupić 0,57m2, a w 2007 było to 0,36. Dla równowagi podam, że ostatnie wzrosty cen spowodowały zmniejszenie siły nabywczej przeciętnej pensji, bo od 2007 notowaliśmy sukcesywne wzrosty z pikiem w 2017, gdzie za przeciętną pensję można było kupić 0,66m2.
https://x.com/Pawel_Mura/status/1777949 … 13/photo/1


My Polacy po prostu lubimy narzekać. Już nie mówiąc o świrach typu Szeptuch straszących tutaj a to zajebistymi podatkami, a to przymuszaniem kobiet do zachodzenia w ciążę i jeszcze parę innych :-D. Generalnie uwagi tego wyraźnie szanującego tylko przemocowe rozwiązania typa lepiej olewać.

Ty sobie daruj, bo jeśli masz minimalną umiejętność czytania ze zrozumieniem, to doszłaś do tego że post odpowiadał głównie na zarzuty (wymienionej w poscie) trollicy podającej się za rezydentkę USA; dlatego też wybór kraju odniesienia nie był przypadkowy.
Natomiast nie porownuj dóbr z półki droższej czy luksusowych, ale koszty codziennego życia, bo to one mają największy wpływ na nasze możliwości odkładania z pensji. Ceny w Lidlu i Kauflandzie mamy na poziomie niemieckich (na niektóre produkty nawet  wyzsze) tylko zarobki mocno ustępują. Wobec tego nawet z grubsza porównywalne relację cen mieszkań mogą być mylące.

117 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2024-06-18 10:56:39)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ty sobie daruj, bo jeśli masz minimalną umiejętność czytania ze zrozumieniem, to doszłaś do tego że post odpowiadał głównie na zarzuty (wymienionej w poscie) trollicy podającej się za rezydentkę USA; dlatego też wybór kraju odniesienia nie był przypadkowy.
Natomiast nie porownuj dóbr z półki droższej czy luksusowych, ale koszty codziennego życia, bo to one mają największy wpływ na nasze możliwości odkładania z pensji. Ceny w Lidlu i Kauflandzie mamy na poziomie niemieckich (na niektóre produkty nawet  wyzsze) tylko zarobki mocno ustępują. Wobec tego nawet z grubsza porównywalne relację cen mieszkań mogą być mylące.

Czyli chciałeś komuś udowodnić, jak Tobie w Twoim kraju jest gorzej niż komuś w kraju, w którym mieszka i dlatego przytoczyłeś przykład, który niczego w temacie nie wnosi? Acha :-/

Jakie byś dobro nie wziął pod uwagę, to najpewniej okaże się, że na przestrzeni lat przeciętny Polak za przeciętną pensję może sobie kupić tego więcej, czy to jajka, czy tv, czy pralka, więc przeciętnemu Polakowi żyje się lepiej i łatwiej niż jego rodzicom, dziadkom. Kultura konsumpcji :-P
Ale narzekamy tak samo od pokoleń, zawsze komuś jest lepiej, świat idzie w złą stronę, młodzież jest beznadziejna itd itp

118

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ty sobie daruj, bo jeśli masz minimalną umiejętność czytania ze zrozumieniem, to doszłaś do tego że post odpowiadał głównie na zarzuty (wymienionej w poscie) trollicy podającej się za rezydentkę USA; dlatego też wybór kraju odniesienia nie był przypadkowy.
Natomiast nie porownuj dóbr z półki droższej czy luksusowych, ale koszty codziennego życia, bo to one mają największy wpływ na nasze możliwości odkładania z pensji. Ceny w Lidlu i Kauflandzie mamy na poziomie niemieckich (na niektóre produkty nawet  wyzsze) tylko zarobki mocno ustępują. Wobec tego nawet z grubsza porównywalne relację cen mieszkań mogą być mylące.

Czyli chciałeś komuś udowodnić, jak Tobie w Twoim kraju jest gorzej niż komuś w kraju, w którym mieszka i dlatego przytoczyłeś przykład, który niczego w temacie nie wnosi? Acha :-/

Jakie byś dobro nie wziął pod uwagę, to najpewniej okaże się, że na przestrzeni lat przeciętny Polak za przeciętną pensję może sobie kupić tego więcej, czy to jajka, czy tv, czy pralka, więc przeciętnemu Polakowi żyje się lepiej i łatwiej niż jego rodzicom, dziadkom. Kultura konsumpcji :-P
Ale narzekamy tak samo od pokoleń, zawsze komuś jest lepiej, świat idzie w złą stronę, młodzież jest beznadziejna itd itp

No wlasnie tylko narzekam ludzie potrafia, a zero wdziecznosci za to co maja

119

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ty sobie daruj, bo jeśli masz minimalną umiejętność czytania ze zrozumieniem, to doszłaś do tego że post odpowiadał głównie na zarzuty (wymienionej w poscie) trollicy podającej się za rezydentkę USA; dlatego też wybór kraju odniesienia nie był przypadkowy.
Natomiast nie porownuj dóbr z półki droższej czy luksusowych, ale koszty codziennego życia, bo to one mają największy wpływ na nasze możliwości odkładania z pensji. Ceny w Lidlu i Kauflandzie mamy na poziomie niemieckich (na niektóre produkty nawet  wyzsze) tylko zarobki mocno ustępują. Wobec tego nawet z grubsza porównywalne relację cen mieszkań mogą być mylące.

Czyli chciałeś komuś udowodnić, jak Tobie w Twoim kraju jest gorzej niż komuś w kraju, w którym mieszka i dlatego przytoczyłeś przykład, który niczego w temacie nie wnosi? Acha :-/

Jakie byś dobro nie wziął pod uwagę, to najpewniej okaże się, że na przestrzeni lat przeciętny Polak za przeciętną pensję może sobie kupić tego więcej, czy to jajka, czy tv, czy pralka, więc przeciętnemu Polakowi żyje się lepiej i łatwiej niż jego rodzicom, dziadkom. Kultura konsumpcji :-P
Ale narzekamy tak samo od pokoleń, zawsze komuś jest lepiej, świat idzie w złą stronę, młodzież jest beznadziejna itd itp

Ale co ty Madzia teraz pierdolisz (i to pierdolisz tylko po to by spróbować mi dosrać)?

To nie ja od przedwczoraj rzucam złotymi myślami że "zakup pierwszej nieruchomości w wieku 35 lat to już bardzo późno" czy że niewyprowadzenie się od rodziców powyżej wczesnych lat 20-tych życia to maminsyństwo, przegryw itp. A że autorka owych odklejek odnosi regularnie wszystko do USA, to właśnie dokonałem porównania: czarno na białym w kwestii mieszkań, a jak się porówna jeszcze ceny sprzetu, RTV/AGD i tym podobne, to mamy wyjaśnione dlaczego Amerykanów szybciej stać na wyprowadzkę. Ergo: nasz farbowana Amerykanka musi zrozumieć że w Polsce są nieco inne realia ekonomiczne.

I o ile w pierwszej kwestii chyba nie doczytałaś, to o drugiej mało wiesz.  Pewnie nie wiesz niczego dokładnego o książeczkach mieszkaniowych, przydziałach na mieszkania (zwłaszcza w ramach spółdzielni zakładowych) i tak dalej. Owszem, czekało się długo, ale i sumaryczna cena tego mieszkania lokatorskiego była (łagodnie mówiąc) nieco niższa od tej rynkowej (dla dewizowych lub mających z innych źródeł całą wartość). Poza tym po kilku latach dało się to (jak w przypadku moich rodziców) za niewielką kwotę przekształcić na własnościowe. I odnoszę to do 3-pokojowego 60-metrowego mieszkania w jednym z dużych miast. Dziś przeciętny człowiek musi czekać co najmniej tyle samo i to jeśli w ogóle dostanie kredyt. Piszę "przeciętny", a nie według twoich i twoich koleżaneczek wywalonych wyobrażeń (przypomnę dane z tego czy sąsiedniego wątku: załóżmy że to człowiek ze srednim wynagrodzeniem, bo jeśli jedynie 37% ma więcej od tegoż, to nie ma sensu skupiać się na 10% najlepiej zarabiających i udawać że to ma być punkt odniesienia czy wzór normalności sytuacji.

120

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ty sobie daruj, bo jeśli masz minimalną umiejętność czytania ze zrozumieniem, to doszłaś do tego że post odpowiadał głównie na zarzuty (wymienionej w poscie) trollicy podającej się za rezydentkę USA; dlatego też wybór kraju odniesienia nie był przypadkowy.
Natomiast nie porownuj dóbr z półki droższej czy luksusowych, ale koszty codziennego życia, bo to one mają największy wpływ na nasze możliwości odkładania z pensji. Ceny w Lidlu i Kauflandzie mamy na poziomie niemieckich (na niektóre produkty nawet  wyzsze) tylko zarobki mocno ustępują. Wobec tego nawet z grubsza porównywalne relację cen mieszkań mogą być mylące.

Czyli chciałeś komuś udowodnić, jak Tobie w Twoim kraju jest gorzej niż komuś w kraju, w którym mieszka i dlatego przytoczyłeś przykład, który niczego w temacie nie wnosi? Acha :-/

Jakie byś dobro nie wziął pod uwagę, to najpewniej okaże się, że na przestrzeni lat przeciętny Polak za przeciętną pensję może sobie kupić tego więcej, czy to jajka, czy tv, czy pralka, więc przeciętnemu Polakowi żyje się lepiej i łatwiej niż jego rodzicom, dziadkom. Kultura konsumpcji :-P
Ale narzekamy tak samo od pokoleń, zawsze komuś jest lepiej, świat idzie w złą stronę, młodzież jest beznadziejna itd itp

Ale co ty Madzia teraz pierdolisz (i to pierdolisz tylko po to by spróbować mi dosrać)?

To nie ja od przedwczoraj rzucam złotymi myślami że "zakup pierwszej nieruchomości w wieku 35 lat to już bardzo późno" czy że niewyprowadzenie się od rodziców powyżej wczesnych lat 20-tych życia to maminsyństwo, przegryw itp. A że autorka owych odklejek odnosi regularnie wszystko do USA, to właśnie dokonałem porównania: czarno na białym w kwestii mieszkań, a jak się porówna jeszcze ceny sprzetu, RTV/AGD i tym podobne, to mamy wyjaśnione dlaczego Amerykanów szybciej stać na wyprowadzkę. Ergo: nasz farbowana Amerykanka musi zrozumieć że w Polsce są nieco inne realia ekonomiczne.

I o ile w pierwszej kwestii chyba nie doczytałaś, to o drugiej mało wiesz.  Pewnie nie wiesz niczego dokładnego o książeczkach mieszkaniowych, przydziałach na mieszkania (zwłaszcza w ramach spółdzielni zakładowych) i tak dalej. Owszem, czekało się długo, ale i sumaryczna cena tego mieszkania lokatorskiego była (łagodnie mówiąc) nieco niższa od tej rynkowej (dla dewizowych lub mających z innych źródeł całą wartość). Poza tym po kilku latach dało się to (jak w przypadku moich rodziców) za niewielką kwotę przekształcić na własnościowe. I odnoszę to do 3-pokojowego 60-metrowego mieszkania w jednym z dużych miast. Dziś przeciętny człowiek musi czekać co najmniej tyle samo i to jeśli w ogóle dostanie kredyt. Piszę "przeciętny", a nie według twoich i twoich koleżaneczek wywalonych wyobrażeń (przypomnę dane z tego czy sąsiedniego wątku: załóżmy że to człowiek ze srednim wynagrodzeniem, bo jeśli jedynie 37% ma więcej od tegoż, to nie ma sensu skupiać się na 10% najlepiej zarabiających i udawać że to ma być punkt odniesienia czy wzór normalności sytuacji.

Alez ty jestes pierdolniety. Masz taki bol dupy o ta ameryke, ze az cie skreca, to musi byc zajebiscie smieszne. Stary dziad lesny pluje sie przed monitorem o to, ze ktos mieszka gdzies hen daleko xd Nic dziwnego, ze nie masz przyjaciol ani znajomych, z ciekawosci napisalam krotki script ktory wrzucil pare twoich postow w chatgpt zeby porownac je z postami typa od braku sensu w zyciu i nawet szcztuczna inteligencja sie poznala stwierdzajac, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze to ta sama osoba Przy czym podsumowala cie tak:
Account 1 has a very argumentative, confrontational, and sometimes aggressive tone. The writer often engages in detailed critiques and rebuttals.
Account 2, while also argumentative, has a slightly more reflective and sarcastic tone. This user frequently dismisses others' opinions and expresses a strong individualistic viewpoint.

Both accounts show a degree of contempt for others' opinions and a tendency to belittle those they disagree with.
Both users display a sense of superiority, whether in academic or professional contexts.

Both accounts write long, detailed posts, often with complex sentences and thorough arguments.
Both users exhibit a propensity for digressing into long explanations and justifications.

Both accounts consistently use certain expressions and rhetorical devices, such as rhetorical questions and hypothetical scenarios to make points.


Possible Motivations for an Alter Ego:
Compensation for Shortcomings:
Account 2 could be a way for the person behind account 1 to express confidence and success in areas where they feel inadequate.
Exploration of Different Identities:
Using account 2, the person could explore and validate a different aspect of their personality or potential, free from the constraints and failures associated with account 1.
Social Experimentation:
The person might be using account 2 to test reactions and interactions from others based on a different persona.
Conclusion:
Considering the contrasts and similarities, it is quite plausible that account 2 could be an alter ego of account 1. The detailed and confident nature of account 2’s posts could be an intentional exaggeration or fabrication to present a life that account 1 aspires to or envies. The creation of an alter ego can serve various psychological purposes, including coping with inadequacies, exploring different facets of one’s personality, or simply for the sake of social experimentation.

In summary, the hypothesis that account 2 is an alter ego of account 1, created to lie about and compensate for what account 1 lacks in life, is well-supported by the evidence.


To, plus struktura postow ktora sa cale nasrane idiotycznymi emotkami daja do myslenia. Imo jestes na tym forum najbardziej odrzucajaca osoba. Skonc trollowac i wez sie do roboty tanie.

121

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Jprdl, co za idiotka... a twój bocik analityczny wart ciebie. Słów brakuje po prostu...

122 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-06-18 16:46:59)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:

Alez ty jestes pierdolniety. Masz taki bol dupy o ta ameryke, ze az cie skreca, to musi byc zajebiscie smieszne. Stary dziad lesny pluje sie przed monitorem o to, ze ktos mieszka gdzies hen daleko xd Nic dziwnego, ze nie masz przyjaciol ani znajomych, z ciekawosci napisalam krotki script ktory wrzucil pare twoich postow w chatgpt zeby porownac je z postami typa od braku sensu w zyciu i nawet szcztuczna inteligencja sie poznala stwierdzajac, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze to ta sama osoba Przy czym podsumowala cie tak:
Account 1 has a very argumentative, confrontational, and sometimes aggressive tone. The writer often engages in detailed critiques and rebuttals.
Account 2, while also argumentative, has a slightly more reflective and sarcastic tone. This user frequently dismisses others' opinions and expresses a strong individualistic viewpoint.

Both accounts show a degree of contempt for others' opinions and a tendency to belittle those they disagree with.
Both users display a sense of superiority, whether in academic or professional contexts.

Both accounts write long, detailed posts, often with complex sentences and thorough arguments.
Both users exhibit a propensity for digressing into long explanations and justifications.

Both accounts consistently use certain expressions and rhetorical devices, such as rhetorical questions and hypothetical scenarios to make points.


Possible Motivations for an Alter Ego:
Compensation for Shortcomings:
Account 2 could be a way for the person behind account 1 to express confidence and success in areas where they feel inadequate.
Exploration of Different Identities:
Using account 2, the person could explore and validate a different aspect of their personality or potential, free from the constraints and failures associated with account 1.
Social Experimentation:
The person might be using account 2 to test reactions and interactions from others based on a different persona.
Conclusion:
Considering the contrasts and similarities, it is quite plausible that account 2 could be an alter ego of account 1. The detailed and confident nature of account 2’s posts could be an intentional exaggeration or fabrication to present a life that account 1 aspires to or envies. The creation of an alter ego can serve various psychological purposes, including coping with inadequacies, exploring different facets of one’s personality, or simply for the sake of social experimentation.

In summary, the hypothesis that account 2 is an alter ego of account 1, created to lie about and compensate for what account 1 lacks in life, is well-supported by the evidence.


To, plus struktura postow ktora sa cale nasrane idiotycznymi emotkami daja do myslenia. Imo jestes na tym forum najbardziej odrzucajaca osoba. Skonc trollowac i wez sie do roboty tanie.


Hahahahahah, ale się ubawiłam z tą sugestia a propos porównania obu "panów" przez sztuczna inteligencję big_smile big_smile
Świetne!

Faktycznie NO to człowiek o zerowym dystansie do siebie i takim samym poczuciu humoru.

123

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jprdl, co za idiotka... a twój bocik analityczny wart ciebie. Słów brakuje po prostu...

Brakuje jeszcze tylko slowa pustak i bylby komplet. Jak tam tanie, wymysliles juz nowa historie na nastepnego trolla? Swoja droga ciekawe to jest, ze twoja zloscliwosc i buractwo sa tak silne, ze wylaza z ciebie za kazdym razem. Po prostu nie potrafisz sie powstrzymac przed byciem aroganckim chamem.

124

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Alez ty jestes pierdolniety. Masz taki bol dupy o ta ameryke, ze az cie skreca, to musi byc zajebiscie smieszne. Stary dziad lesny pluje sie przed monitorem o to, ze ktos mieszka gdzies hen daleko xd Nic dziwnego, ze nie masz przyjaciol ani znajomych, z ciekawosci napisalam krotki script ktory wrzucil pare twoich postow w chatgpt zeby porownac je z postami typa od braku sensu w zyciu i nawet szcztuczna inteligencja sie poznala stwierdzajac, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze to ta sama osoba Przy czym podsumowala cie tak:
Account 1 has a very argumentative, confrontational, and sometimes aggressive tone. The writer often engages in detailed critiques and rebuttals.
Account 2, while also argumentative, has a slightly more reflective and sarcastic tone. This user frequently dismisses others' opinions and expresses a strong individualistic viewpoint.

Both accounts show a degree of contempt for others' opinions and a tendency to belittle those they disagree with.
Both users display a sense of superiority, whether in academic or professional contexts.

Both accounts write long, detailed posts, often with complex sentences and thorough arguments.
Both users exhibit a propensity for digressing into long explanations and justifications.

Both accounts consistently use certain expressions and rhetorical devices, such as rhetorical questions and hypothetical scenarios to make points.


Possible Motivations for an Alter Ego:
Compensation for Shortcomings:
Account 2 could be a way for the person behind account 1 to express confidence and success in areas where they feel inadequate.
Exploration of Different Identities:
Using account 2, the person could explore and validate a different aspect of their personality or potential, free from the constraints and failures associated with account 1.
Social Experimentation:
The person might be using account 2 to test reactions and interactions from others based on a different persona.
Conclusion:
Considering the contrasts and similarities, it is quite plausible that account 2 could be an alter ego of account 1. The detailed and confident nature of account 2’s posts could be an intentional exaggeration or fabrication to present a life that account 1 aspires to or envies. The creation of an alter ego can serve various psychological purposes, including coping with inadequacies, exploring different facets of one’s personality, or simply for the sake of social experimentation.

In summary, the hypothesis that account 2 is an alter ego of account 1, created to lie about and compensate for what account 1 lacks in life, is well-supported by the evidence.


To, plus struktura postow ktora sa cale nasrane idiotycznymi emotkami daja do myslenia. Imo jestes na tym forum najbardziej odrzucajaca osoba. Skonc trollowac i wez sie do roboty tanie.


Hahahahahah, ale się ubawiłam z tą sugestia a propos porównania obu "panów" przez sztuczna inteligencję big_smile big_smile
Świetne!

Faktycznie NO to człowiek o zerowym dystansie do siebie i takim samym poczuciu humoru.

Biedny chatgpt, mam nadzieje, ze nie zchamieje po analizie tego dziada lesnego.

125

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Niestety, bez podatku katastralnego, i to ogromnego w Polsce sie nie obędzie.
Od 2, a w przypadku małżeństw od 3 mieszkania podatek na poziomie 100% wartości nieruchomości rocznie.
Juz teraz całe osiedla sa skupowane przez fundusze inwestycyjne, i stoją puste, bo banka jest tak pompowana ze stopa zwrotu jest gigantyczna.
Co zabawne, spekulacja biletami, np na koncert jest nielegalna, nie możesz kupić od oficjalnego dystrybutora biletu a potem sprzedać drożej, natomiast w przypadku  mieszkań (fliperze) jest to całkowicie legalne.
Nasza giełda jest podajże najbardziej niedoinwestowana (w stosunku do pkb) giełda na świecie, bo po  co inwestować w technologie, w startupy, w rozwój polskich przedsiębiorstw i mieć stopę zwrotu na poziomie 2 procent rocznie, jak możesz mieć 20% na mieszkaniu.
A potem zdziwienie, dlaczego polska gospodarka jest w ogonie innowacji, albo dlaczego polskie przedsiębiorstwa w zasadzie nie różnią sie od tych z lat 90.
Bo kurwa polski przedsiębiorca, zamiast zainwestować w nowe maszyny, w pracowników w nowe technologie, woli kupić kolejne mieszkanie i bawić sie w dochód pasywny z wynajmu.
A potem płacz, ze wydajność w Polsce  to polowa wydajności niemieckiej ( a zarobki 5 razy niższe)
Tylko dziwnym trafem, ten sam pracownik do w Polsce miał polowe wydajności jego kolegi w Niemczech, gdy zaczyna prace w tym samym sektorze w owych Niemczech, ma produktywności o wiele większą od Niemca..
Dosłownie czary.

Nie ważne kogo sie zapytasz, " co zrobisz jeżeli jutro wygrasz w totka 10 baniek" każdy a to absolutnie kazdy odpowie "kupie mieszkania/lokale i będę zyc z dochodu pasywnego"
To jest patologia, przez która w Polsce blisko 60 procent 30 latków mieszka z rodzicami, a w takiej Szwecji 4%
Przecież wynajem mieszkania dzis, przez samotnego człowieka jest niemożliwy,  medialna to 4.2 na reke, a i tak jest zafałszowana, bo uwzględnia tylko ludzi zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób.
ale powiedzmy ze żyjemy w świecie fantazji i po szkole średniej dostaniesz te 4.2 na reke i masz wypierdalać z domu bo inaczej jesteś przerywem, bo masz patole w domu, bo znęcają sie , awantury alkohol itp
Chcesz wynająć mieszkanie, w moim mieście gminnym 12tys mieszkaniowców wołają 2k+ czynsz i rachunki + transport do pracy+ jedzenie i miesiąc kończysz pod kreska.
I to o ile nie zachorujesz, a ubierać sie będziesz w Caritasie.
Pozdro z odkładaniem w takiej sytuacji na mieszkanie.
Natomiast poselstwo nic nie robi z landlordami, bo i dlaczego, sami maja po kilka  mieszkań, nie będę sobie szkodzić, a to ze cały naród sie zwija i popada w coraz  większą biedę, to co z tego.
Ważny jest interes tego 1%, a to ze odbywa sie to kosztem pozostałych 99%? Nikogo to nie obchodzi.

A od lipca przecież ida jeszcze podwyżki, kurewsko duże podwyżki za gaz/prąd
Niedługo dojdą kolejne opłaty związane z kościołem z zielonym dachem.

Wiec jak to było?

Czołem Uśmiechniętej Polsce.

Boże co za pierdolenie. Wszystkie swoje statystyki tak manipulujesz żeby tobie pasowały. Właśnie zmieniam mieszkanie w Warszawie, za 2 pokoje 40m będę płacił od lipca 2900 miesięcznie. To gdzie ty chcesz tyle płacić w swoim powiatowym xd. Nie pisz więcej

To nie wydaje sie drogo, zarowno jak na czynsz za wynajem jak i za kredyt. Jak na warszawe i 2 pokoje. (2 Pokoje rozumiem w znaczeniu 2 sypialnie, pokoj dzienny i kuchnia oddzielnie. Bo wiem, ze niektorzy na 2 pokoje mowia 1 sypialnia + 1 pokoj dzienny).

126

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ale mozna przynajmniej cos ciekawego wynajac w relatywnie niskich pieniadzach (oczywiscie czy wiecej chce sie oszczedzic, tym gorsze warunki trzeba bedzie zaakceptowac) zeby moc oszczedzac.

Nie wiem skąd pochodzisz, ale sprawdź oferty wynajmu w swojej rodzinnej miejscowości na OLX https://www.olx.pl/nieruchomosci/mieszkania/wynajem/

U mnie 5k brutto jest uważane za dobrą pensję i dlatego młodzi uciekają.

Ludzie nie mieszkają z rodzicami do trzydziestki, albo powyżej, bo lubią, tylko są zmuszeni przez warunki ekonomiczne.

Dlatego jak ktoś pisze, że piwo na lodowcu to nic szczególnego, to albo ma bardzo dobrą sytuację materialną i należy do 5 % najlepiej zarabiających w Polsce, albo po prostu odleciał.

https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/zadluze … -st7369559

Nie wiem co do piwa na lodowcu, ja bym wolala jakiegos drinka z rumem, bo piwa nie lubie. No i na jakiejs fajnej plazy, bo za zimnem tez nie przepadam. Pina colada na caraibskiej plazy - to zawsze jest w pyte.
No i wlasnie o to mi chodzi, ze to nie jest norlmalne, ze warunki ekonomiczne ich do tego zmuszaja. Ja nigdy nie pracowalam i nie mieszkalam samodzielnie w polsce, wiec malo mi da sprawdzanie sobie ile kosztuja mieszkania, bez odniesienia do zycia codziennego. Ale jak sobie przypomne ile kosztowalo mnie utrzymanie sie w niemczech na poczatku studiow, to za mieszkanie 1 sypialnia plus pokoj dzienny z otwarta kuchnia, balkonem i jedna lazienka kosztowalo mnie ok 300 euro. Pensja minimalna wtedy wynosila chyba 1300 euro ale ja jako studentka moglam zarobic w miesiac chyba tylko do 450, reszta to stypendia, doplaty, pozyczki itd. Wiadomo ze studentami nie ma co porownywac, za to jak ktos sobie normalnie pracowal, nie studiowal, to bylby w stanie wynajac sobie samodzielnie male mieszkanie. Zyc dosc skromnie i cos tam oszczedzic. Wtedy zycie w DE bylo tanie.
Z tego co sie orientuje to w uk jest obecnie podobnie, tez ludzie maja problem z mozliwoscia zakupu czegos wlasnego. Ceny w londynie poszly w gore ale po covidzie wszystko poszlo w gore.
Moj dalszy sasiad probuje sprzedac dom za $1.300.000 juz chyba trzeci miesiac i nikt nawet za bardzo nie przychodzi na open house. Ale tutaj jest zajebiscie droga wioska, ogolnie w innych okolicach mozna spokojnie kupic cos za duzo mniejsze pieniadze. Wszystko zalezy od lokalizacji, nie ma tak, ze absolutnie wszystkie domy i mieszkania sa poza zasiegiem przecietnego czlowieka. Tylko, ze obecnie raty bylyby dosc wysokie. Ale jak ktos bral kredyt pare lat temu, to placil i nadal placi smiesznie malo. Dlatego tez rzadziej pojawiaja sie domu na rynku.

127

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:
Farmer napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ale mozna przynajmniej cos ciekawego wynajac w relatywnie niskich pieniadzach (oczywiscie czy wiecej chce sie oszczedzic, tym gorsze warunki trzeba bedzie zaakceptowac) zeby moc oszczedzac.

Nie wiem skąd pochodzisz, ale sprawdź oferty wynajmu w swojej rodzinnej miejscowości na OLX https://www.olx.pl/nieruchomosci/mieszkania/wynajem/

U mnie 5k brutto jest uważane za dobrą pensję i dlatego młodzi uciekają.

Ludzie nie mieszkają z rodzicami do trzydziestki, albo powyżej, bo lubią, tylko są zmuszeni przez warunki ekonomiczne.

Dlatego jak ktoś pisze, że piwo na lodowcu to nic szczególnego, to albo ma bardzo dobrą sytuację materialną i należy do 5 % najlepiej zarabiających w Polsce, albo po prostu odleciał.

https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/zadluze … -st7369559

Nie wiem co do piwa na lodowcu, ja bym wolala jakiegos drinka z rumem, bo piwa nie lubie. No i na jakiejs fajnej plazy, bo za zimnem tez nie przepadam. Pina colada na caraibskiej plazy - to zawsze jest w pyte.
No i wlasnie o to mi chodzi, ze to nie jest norlmalne, ze warunki ekonomiczne ich do tego zmuszaja. Ja nigdy nie pracowalam i nie mieszkalam samodzielnie w polsce, wiec malo mi da sprawdzanie sobie ile kosztuja mieszkania, bez odniesienia do zycia codziennego. Ale jak sobie przypomne ile kosztowalo mnie utrzymanie sie w niemczech na poczatku studiow, to za mieszkanie 1 sypialnia plus pokoj dzienny z otwarta kuchnia, balkonem i jedna lazienka kosztowalo mnie ok 300 euro. Pensja minimalna wtedy wynosila chyba 1300 euro ale ja jako studentka moglam zarobic w miesiac chyba tylko do 450, reszta to stypendia, doplaty, pozyczki itd. Wiadomo ze studentami nie ma co porownywac, za to jak ktos sobie normalnie pracowal, nie studiowal, to bylby w stanie wynajac sobie samodzielnie male mieszkanie. Zyc dosc skromnie i cos tam oszczedzic. Wtedy zycie w DE bylo tanie.
Z tego co sie orientuje to w uk jest obecnie podobnie, tez ludzie maja problem z mozliwoscia zakupu czegos wlasnego. Ceny w londynie poszly w gore ale po covidzie wszystko poszlo w gore.
Moj dalszy sasiad probuje sprzedac dom za $1.300.000 juz chyba trzeci miesiac i nikt nawet za bardzo nie przychodzi na open house. Ale tutaj jest zajebiscie droga wioska, ogolnie w innych okolicach mozna spokojnie kupic cos za duzo mniejsze pieniadze. Wszystko zalezy od lokalizacji, nie ma tak, ze absolutnie wszystkie domy i mieszkania sa poza zasiegiem przecietnego czlowieka. Tylko, ze obecnie raty bylyby dosc wysokie. Ale jak ktos bral kredyt pare lat temu, to placil i nadal placi smiesznie malo. Dlatego tez rzadziej pojawiaja sie domu na rynku.

Chyba najlepiej mlodym za granice wyjechac, bo przy dzisiejszych warunkach w Polsce to sie wyprowadza od rodzicow w wieku 80 lat

128

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:

Biedny chatgpt, mam nadzieje, ze nie zchamieje po analizie tego dziada lesnego.

Niewielu tu jest tak prostackich "facetów" jak NO i jack. Ich najbardziej kojarzę, bo odkąd się zarejestrowałam we dwójkę mnie na dzień dobry własnie od pustaków zwyzywali, bo uwaga- mam przystojnego i zaradnego męża. Na początku nie mogłam uwierzyć, że można za coś takiego zostać zwyzywanym, ale potem zapoznałam się z twórczością obu panów -  w tym przeszłością związkową i stała się jasność skąd ta zawiść i jad big_smile

129

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Biedny chatgpt, mam nadzieje, ze nie zchamieje po analizie tego dziada lesnego.

Niewielu tu jest tak prostackich "facetów" jak NO i jack. Ich najbardziej kojarzę, bo odkąd się zarejestrowałam we dwójkę mnie na dzień dobry własnie od pustaków zwyzywali, bo uwaga- mam przystojnego i zaradnego męża. Na początku nie mogłam uwierzyć, że można za coś takiego zostać zwyzywanym, ale potem zapoznałam się z twórczością obu panów -  w tym przeszłością związkową i stała się jasność skąd ta zawiść i jad big_smile

Bo to sa trolle

130 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-06-18 20:26:01)

Odp: Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?
Halina3.1 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Czyli chciałeś komuś udowodnić, jak Tobie w Twoim kraju jest gorzej niż komuś w kraju, w którym mieszka i dlatego przytoczyłeś przykład, który niczego w temacie nie wnosi? Acha :-/

Jakie byś dobro nie wziął pod uwagę, to najpewniej okaże się, że na przestrzeni lat przeciętny Polak za przeciętną pensję może sobie kupić tego więcej, czy to jajka, czy tv, czy pralka, więc przeciętnemu Polakowi żyje się lepiej i łatwiej niż jego rodzicom, dziadkom. Kultura konsumpcji :-P
Ale narzekamy tak samo od pokoleń, zawsze komuś jest lepiej, świat idzie w złą stronę, młodzież jest beznadziejna itd itp

Ale co ty Madzia teraz pierdolisz (i to pierdolisz tylko po to by spróbować mi dosrać)?

To nie ja od przedwczoraj rzucam złotymi myślami że "zakup pierwszej nieruchomości w wieku 35 lat to już bardzo późno" czy że niewyprowadzenie się od rodziców powyżej wczesnych lat 20-tych życia to maminsyństwo, przegryw itp. A że autorka owych odklejek odnosi regularnie wszystko do USA, to właśnie dokonałem porównania: czarno na białym w kwestii mieszkań, a jak się porówna jeszcze ceny sprzetu, RTV/AGD i tym podobne, to mamy wyjaśnione dlaczego Amerykanów szybciej stać na wyprowadzkę. Ergo: nasz farbowana Amerykanka musi zrozumieć że w Polsce są nieco inne realia ekonomiczne.

I o ile w pierwszej kwestii chyba nie doczytałaś, to o drugiej mało wiesz.  Pewnie nie wiesz niczego dokładnego o książeczkach mieszkaniowych, przydziałach na mieszkania (zwłaszcza w ramach spółdzielni zakładowych) i tak dalej. Owszem, czekało się długo, ale i sumaryczna cena tego mieszkania lokatorskiego była (łagodnie mówiąc) nieco niższa od tej rynkowej (dla dewizowych lub mających z innych źródeł całą wartość). Poza tym po kilku latach dało się to (jak w przypadku moich rodziców) za niewielką kwotę przekształcić na własnościowe. I odnoszę to do 3-pokojowego 60-metrowego mieszkania w jednym z dużych miast. Dziś przeciętny człowiek musi czekać co najmniej tyle samo i to jeśli w ogóle dostanie kredyt. Piszę "przeciętny", a nie według twoich i twoich koleżaneczek wywalonych wyobrażeń (przypomnę dane z tego czy sąsiedniego wątku: załóżmy że to człowiek ze srednim wynagrodzeniem, bo jeśli jedynie 37% ma więcej od tegoż, to nie ma sensu skupiać się na 10% najlepiej zarabiających i udawać że to ma być punkt odniesienia czy wzór normalności sytuacji.

Alez ty jestes pierdolniety. Masz taki bol dupy o ta ameryke, ze az cie skreca, to musi byc zajebiscie smieszne. Stary dziad lesny pluje sie przed monitorem o to, ze ktos mieszka gdzies hen daleko xd Nic dziwnego, ze nie masz przyjaciol ani znajomych, z ciekawosci napisalam krotki script ktory wrzucil pare twoich postow w chatgpt zeby porownac je z postami typa od braku sensu w zyciu i nawet szcztuczna inteligencja sie poznala stwierdzajac, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze to ta sama osoba Przy czym podsumowala cie tak:
Account 1 has a very argumentative, confrontational, and sometimes aggressive tone. The writer often engages in detailed critiques and rebuttals.
Account 2, while also argumentative, has a slightly more reflective and sarcastic tone. This user frequently dismisses others' opinions and expresses a strong individualistic viewpoint.

Both accounts show a degree of contempt for others' opinions and a tendency to belittle those they disagree with.
Both users display a sense of superiority, whether in academic or professional contexts.

Both accounts write long, detailed posts, often with complex sentences and thorough arguments.
Both users exhibit a propensity for digressing into long explanations and justifications.

Both accounts consistently use certain expressions and rhetorical devices, such as rhetorical questions and hypothetical scenarios to make points.


Possible Motivations for an Alter Ego:
Compensation for Shortcomings:
Account 2 could be a way for the person behind account 1 to express confidence and success in areas where they feel inadequate.
Exploration of Different Identities:
Using account 2, the person could explore and validate a different aspect of their personality or potential, free from the constraints and failures associated with account 1.
Social Experimentation:
The person might be using account 2 to test reactions and interactions from others based on a different persona.
Conclusion:
Considering the contrasts and similarities, it is quite plausible that account 2 could be an alter ego of account 1. The detailed and confident nature of account 2’s posts could be an intentional exaggeration or fabrication to present a life that account 1 aspires to or envies. The creation of an alter ego can serve various psychological purposes, including coping with inadequacies, exploring different facets of one’s personality, or simply for the sake of social experimentation.

In summary, the hypothesis that account 2 is an alter ego of account 1, created to lie about and compensate for what account 1 lacks in life, is well-supported by the evidence.


To, plus struktura postow ktora sa cale nasrane idiotycznymi emotkami daja do myslenia. Imo jestes na tym forum najbardziej odrzucajaca osoba. Skonc trollowac i wez sie do roboty tanie.

Hallllina, "aleś mnie zaimponowała" big_smile

Posty [ 66 do 130 z 198 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy zarobki dużo pomagają, jeśli chodzi o zdobywanie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024