Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 161 z 161 ]

131

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, uroda przemija, choć jeśli jedna kobieta była znacznie ładniejsza od innej w wieku lat 20, to i koło 50 na ogół wygląda od niej lepiej.

Znam dziewczyny, które w wieku 20 były w topce, a po 30 strasznie zbrzydły. W tym czasie wiele średnich stało się pięknymi. A po 50 pewnie będzie jeszcze inaczej. Mniej niż od stanu początkowego zależy to od trybu życia.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-08-04 10:56:07)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Jakos faceci nie mają żadnego problemu żeby dostosować się do wskazań partnerki. Chętnie korzystają z jej podpowiedzi o innych jeansach czy lepszej fryzurze.
A wręcz lubią to, cieszą się że ktoś im doradzi.

Tylko raz, jeden jedyny raz, w życiu spotkałam faceta który zrobił mi karczemną awanturę trwającą 2 dni, bo powiedziałam mu, że lepiej by wyglądał gdyby bardziej ściął włosy. Nie miał długich, tylko takie 3-5 cm - niechlujnie to wyglądało.
Prawie się poryczał. Mówił że go nie akceptuję. Byłam w szoku i też przepraszałam - jak facet autorki.
Suma summarum: i tak je obciął i był zachwycony jak dobrze teraz wygląda.

Opisałam swoją historię jak mąż zachęcił mnie do noszenia sukienek, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jak mnie tu nazwano? Plasteliną bez własnego zdania, którą szowinistyczny chłop lepi jak mu się podoba.

Przecież to komedia.

Wytłumaczcie mi, dlaczego robicie takie hurr-durr ze zwykłych porad partnera jak wyglądać lepiej? Co w tym takiego strasznego?
Czy wyrzucacie tego biednego faceta z domu, gdy zaproponuje żebyście do łóżka założyły pończochy?

Jeszcze gdyby chłopak autorki jej jakoś dopierdalał... typu że jest babochłopem, że go nie pociąga, że jest obrzydliwa. Ale on tylko zachęca ją do sukienek.

133

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, uroda przemija, choć jeśli jedna kobieta była znacznie ładniejsza od innej w wieku lat 20, to i koło 50 na ogół wygląda od niej lepiej.

Znam dziewczyny, które w wieku 20 były w topce, a po 30 strasznie zbrzydły. W tym czasie wiele średnich stało się pięknymi. A po 50 pewnie będzie jeszcze inaczej. Mniej niż od stanu początkowego zależy to od trybu życia.

Racja że zależy od trybu życia, ale można postawić dolary przeciwko orzechom że te drugie sporo czasu, wysiłków (I pewnie kasy) inwestowały w podniesienie swojego stanu, podczas gdy te pierwsze równie mocno "starały sie" zmarnować to co dała im natura. Jasne jest że jeden może zmarnować handicap (dany mu od natury) nad drugim jeśli pokoi sprawę w ciągu lat, a ten pierwotnie będący w tyle będzie dwoił się i troił żeby nadrobić stratę. Ale przy jednakowych staraniach z obu stron przez lata ta brzydsza ostatecznie nie zniweluje tej przewagi do zera.

134

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, uroda przemija, choć jeśli jedna kobieta była znacznie ładniejsza od innej w wieku lat 20, to i koło 50 na ogół wygląda od niej lepiej.

Znam dziewczyny, które w wieku 20 były w topce, a po 30 strasznie zbrzydły. W tym czasie wiele średnich stało się pięknymi. A po 50 pewnie będzie jeszcze inaczej. Mniej niż od stanu początkowego zależy to od trybu życia.

Racja że zależy od trybu życia, ale można postawić dolary przeciwko orzechom że te drugie sporo czasu, wysiłków (I pewnie kasy) inwestowały w podniesienie swojego stanu, podczas gdy te pierwsze równie mocno "starały sie" zmarnować to co dała im natura. Jasne jest że jeden może zmarnować handicap (dany mu od natury) nad drugim jeśli pokoi sprawę w ciągu lat, a ten pierwotnie będący w tyle będzie dwoił się i troił żeby nadrobić stratę. Ale przy jednakowych staraniach z obu stron przez lata ta brzydsza ostatecznie nie zniweluje tej przewagi do zera.

Nie chodzi o "starania" a o prosty fakt że rysy twarzy zmieniają się z wiekiem. Niektórych na korzyść, innym na niekorzyść.

135

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
SaraS napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

Natomiast okej, zgodzę się, że nikt nie ma prawa wymuszać zmiany stylu na drugiej osobie.

Tia...


Tylko jak pokazuje sukces kasowy Pretty Woman, Brzydul i innych projektów tego typu (których wszak bez liku), to takie deklaracje mają się nijak do rzeczywistości. Każdy (niezależnie od płci) chciałby być takim Kopciuszkiem, w którym zakocha się dziany Księżunio.


Lub Księżniczka.

Jasne, ludzie z reguły chcą wyglądać dobrze (kto pomyśli: "wolę wyglądać źle"?), ale już niekoniecznie chcą podejmować wysiłek, jakikolwiek, żeby to uzyskać. Często wygrywa wygoda czy lenistwo.

Druga rzecz, ktoś przyzwyczajony do swojego wyglądu nie zawsze spojrzy na niego obiektywnie. Pamiętam wątek jakiejś dziewczyny, która napisała, że jest szczupła czy że ma wagę w normie, czy coś w ten deseń, a później podała wzrost i wagę, nie pamiętam już konkretnych liczb, ale wynikało z tego, że o ile nie jest napakowaną fanką siłki (a nie była), to ma dobre 10-15 kg nadwagi. Zgaduję, że jeśli całe życie latasz w dresach, to też wystarczy Ci, że portki i koszulka czyste, żeby było dobrze.

Można by rzec, że to norma i powszechna, szara rzeczywistość.

No i na koniec: nie zawsze to, co podoba się w filmach, chciałoby się przenieść do realnego życia. Motyw brzydkiego kaczątka spoko, ale przemiana w łabędzia wymuszona, pod presją, wbrew przyszłemu łabędziowi? W filmie pewnie by przeszło i łabędź byłby zachwycony, w realu - kaczątko z dużym prawdopodobieństwem zadziobałoby samozwańczego stylistę. wink

True story.

136

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
madoja napisał/a:

Jakos faceci nie mają żadnego problemu żeby dostosować się do wskazań partnerki. Chętnie korzystają z jej podpowiedzi o innych jeansach czy lepszej fryzurze.
A wręcz lubią to, cieszą się że ktoś im doradzi.

Tylko raz, jeden jedyny raz, w życiu spotkałam faceta który zrobił mi karczemną awanturę trwającą 2 dni, bo powiedziałam mu, że lepiej by wyglądał gdyby bardziej ściął włosy. Nie miał długich, tylko takie 3-5 cm - niechlujnie to wyglądało.
Prawie się poryczał. Mówił że go nie akceptuję. Byłam w szoku i też przepraszałam - jak facet autorki.
Suma summarum: i tak je obciął i był zachwycony jak dobrze teraz wygląda.

Opisałam swoją historię jak mąż zachęcił mnie do noszenia sukienek, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jak mnie tu nazwano? Plasteliną bez własnego zdania, którą szowinistyczny chłop lepi jak mu się podoba.

Przecież to komedia.

Wytłumaczcie mi, dlaczego robicie takie hurr-durr ze zwykłych porad partnera jak wyglądać lepiej? Co w tym takiego strasznego?
Czy wyrzucacie tego biednego faceta z domu, gdy zaproponuje żebyście do łóżka założyły pończochy?

Jeszcze gdyby chłopak autorki jej jakoś dopierdalał... typu że jest babochłopem, że go nie pociąga, że jest obrzydliwa. Ale on tylko zachęca ją do sukienek.


Niska samoocena i brak pewności siebie. Takie osoby są zawsze radykalne w poglądach i nieskore do kompromisu. Wymuszają akceptację i uważają, że to inni mają się nagiąć do nich. Bo tak. A to przecież banał jak fryzura i ciuch, które zawsze można zmienić. I zamiast bawić się stylami, modą, fryzurami i czerpać z tego radość (własną i tej drugiej osoby, z którą się jest), to wielkie oburzenie i zaraz wielka wojna ojczyźniana. Bo jak to tak? Mieć wymagania? Bo dlaczego ktoś ma zmieniać siebie pod partnera? Dżizas, kurwa, ja pierdole. Bo niektórym to ciężko zrozumieć, że to TY nosisz ciuch. Nie ciuch ciebie. Ja zawsze będę sobą. Czy to w wytartym i dziurawym dresie, w gajerku czy latając radośnie na golasa z dyndającą parówą.

137 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-08-04 12:26:24)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:

Nie stanowi to dla nikogo tajemnicy, że moja była sprzed 13stu lat miała chrapkę na specyficzną 'karmę' (jakaś tam niespełniona miłość). Pewnie miała bolców w międzyczasie kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Tylko zdrada nie świadczy o zdradzanym, a o zdradzającym. Na przestrzeni lat poza tym forum to mnie przepraszała zarzekając się, że wymyślała wszystko, aby mnie zranić i mi dopiec, to twierdziła, ze wszystko jest prawdą, bo tak słabym byłem facetem, bo i słabo ruchałem i słabo zarabiałem....

Generalnie.....słabe to. Postaraj się bardziej.

Ty się postaraj bardziej
Pewnie jeszcze chciała wrócić do ciebie ,ale jak wierzyć komuś takiem jak ty kto zmyśla i przekręca  "fakty" .


Projekcja mówisz big_smile
uważaj na projekcje swoje
ponieważ pamiętamy kto pierwszy zachował sie jak płatek sniegu w związku z SMV i nietrzymaniem moczu

Jack Sparrow napisał/a:

Uuuu i kolejna projekcja? Nie ułomie umysłowy - nie mam frustracji wobec kobiet. Wręcz przeciwnie - uważam, że nie tylko kobiety, ale i ogólnie wszyscy ludzie są wspaniali. Po prostu oprócz ciebie, pasławka i innego Szeptucha, czyli zdebilniałych, internetowych trolli, który zwyczajnie anektują fora i grupy fb doprowadzając do tego, że staja się one toksycznymi kółkami wzajemnej adoracji, gdzie nie ma miejsca na dyskusję, na różnorodność poglądów, idei i światopoglądów. Wszędzie, gdzie się nie pojawicie, to merytoryczna dyskusja zamienia się w paćkę. Nonsensowną breję i przepychanki. Równacie wszytko do własnego poziomu znudzonych 'nołlajfów'.

kto się przezywa tak się sam nazywa big_smile

Jack Sparrow napisał/a:
Panna de Jones napisał/a:

Sam, który siedzisz tu 13 lat i od 13 lat jebiesz posty big_smile. Taki samiec alfa w babińcu jebiącym posty big_smile. Nie wydaje Ci się to trochę żałosne?
A może nazwa Cię zmyliła? netkobiety? Bo coraz bardziej kojarz.

Jedyne co daję, to jest to, co tu sam otrzymałem - czasem pogłaskanie po główce, czasem srogą zjebę. Niezależnie od treści dostałem perspektywę, która pomogła mi rozwiązać moje problemy. I teraz chcę dać to samo innym - perspektywę. Aby mogli spojrzeć w innym świetle na swoje życie, na swoje problemy. Czasem będzie to pogłaskanie po główce, czasem sroga zjeba. To od nich zależy ile wyciągną z moich postów. Ja nie twierdzę, że mam monopol na prawdę objawioną. Mogę się mylić. Jak wszyscy. Jak każdy z nas. Ale mogę też dać komuś do myślenia. Jeśli choć jedna osoba z tego skorzysta i zmieni swoje życie na lepsze - wygrałem. Nie ma znaczenia czy przez uznanie moich słów lub ich zaprzeczenie. Jeśli tylko zmusiło to kogoś do krytycznego i konstruktywnego myślenia - wygrałem. Czy to jest żałosne? Jebie mnie twoje zdanie na ten temat. Chcę innym dać to, co sam otrzymałem. Bo dziki temu moje życie stało się lepszym.

Wzruszające to by było gdybyś nie okazał się ohydnym,hipokrytą,chamem chętnym i gotowym na pyskówki 
pełnym jadu do innych poglądów,przekonań 
Takim niby skrytym,nieśmiałym i niby  "wstydzącym się" swojego ukochanego blackpilla za dychę,udającego kogoś innego
z dobrym serduszkiem,  słaba i nieskuteczna ta twoja pseudofilozofia tak jak słaby kamuflaż
albo startujesz w konkursie na mister czegoś tam i ćwiczysz przemowę końcową - królewno rzewno big_smile
o pokój na świecie też walczysz z fotela ?
niewyżyty trepie
bujać to my a nie nas

"Hej, hej - Mars napada Lada traktor, traktor Lada
Hej, hej - Mars atakuje Na prostych ludzi poluje"

możesz mi się nie kłaniać pa pa czas karmienia tolla z wykopu minął na razie musi ci starczyć

138 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-08-04 12:26:18)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:
madoja napisał/a:

Jakos faceci nie mają żadnego problemu żeby dostosować się do wskazań partnerki. Chętnie korzystają z jej podpowiedzi o innych jeansach czy lepszej fryzurze.
A wręcz lubią to, cieszą się że ktoś im doradzi.

Tylko raz, jeden jedyny raz, w życiu spotkałam faceta który zrobił mi karczemną awanturę trwającą 2 dni, bo powiedziałam mu, że lepiej by wyglądał gdyby bardziej ściął włosy. Nie miał długich, tylko takie 3-5 cm - niechlujnie to wyglądało.
Prawie się poryczał. Mówił że go nie akceptuję. Byłam w szoku i też przepraszałam - jak facet autorki.
Suma summarum: i tak je obciął i był zachwycony jak dobrze teraz wygląda.

Opisałam swoją historię jak mąż zachęcił mnie do noszenia sukienek, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jak mnie tu nazwano? Plasteliną bez własnego zdania, którą szowinistyczny chłop lepi jak mu się podoba.

Przecież to komedia.

Wytłumaczcie mi, dlaczego robicie takie hurr-durr ze zwykłych porad partnera jak wyglądać lepiej? Co w tym takiego strasznego?
Czy wyrzucacie tego biednego faceta z domu, gdy zaproponuje żebyście do łóżka założyły pończochy?

Jeszcze gdyby chłopak autorki jej jakoś dopierdalał... typu że jest babochłopem, że go nie pociąga, że jest obrzydliwa. Ale on tylko zachęca ją do sukienek.


Niska samoocena i brak pewności siebie. Takie osoby są zawsze radykalne w poglądach i nieskore do kompromisu. Wymuszają akceptację i uważają, że to inni mają się nagiąć do nich. Bo tak. A to przecież banał jak fryzura i ciuch, które zawsze można zmienić. I zamiast bawić się stylami, modą, fryzurami i czerpać z tego radość (własną i tej drugiej osoby, z którą się jest), to wielkie oburzenie i zaraz wielka wojna ojczyźniana. Bo jak to tak? Mieć wymagania? Bo dlaczego ktoś ma zmieniać siebie pod partnera? Dżizas, kurwa, ja pierdole. Bo niektórym to ciężko zrozumieć, że to TY nosisz ciuch. Nie ciuch ciebie. Ja zawsze będę sobą. Czy to w wytartym i dziurawym dresie, w gajerku czy latając radośnie na golasa z dyndającą parówą.


A to ciekawe, że plastelina bez własnego zdania, która robi to, co oczekuje od niej partner, to teraz okazuje się wzorem wysokiej samooceny i pewności siebie :-D
Natomiast ktoś, kto nie ma ochoty zmieniać czegoś, w czym dobrze się czuje, bo partner ma swoje widzimisię i chce zrobić ze swojej partnerki wizualnie tanią dziwkę, to jak partnerka na to nie przystaje to oznacza, że ma niską samoocenę i jest niepewna siebie :-O

No i jeszcze wiadomo, że to nie partner, mający swoje ekhm…fetysze i związane z tym wymagania powinien z nich zrezygnować, ale to partnerka powinna bez słowa sprzeciwu wskakiwać w fatalaszki ulicznicy ilekroć partner o tym tylko wspomni :-D


Jack, sorki, ale nie wierzę, że Ty jesteś w związku, że obok Ciebie jakaś kobieta, którą kochasz i z która jest Ci dobrze. Po prostu to widać w postach facetów, czy jest w związku szczęśliwy czy nie. Zresztą podobnie jest z kobietami.

139

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

MagdaLena1111 nope. Po prostu nope. Dążysz do skrajnej sytuacji, absurdu, który z definicji jest zły i na tej podstawie wyciągasz wnioski i rozciągasz je na całe spektrum zachowań. Gdzie właśnie kilka razy było to podkreślane (w tym i przeze mnie), że takie wymuszanie jest z definicje złe i niewłaściwe. ALE nie ma nic złego w posiadaniu wymagań czy chęci wydobycia pełnego potencjału u partnera lub partnerki (bo to nie ma znaczenia w jaką stronę to idzie).

Złe będzie wymuszanie posiadania konkretnej fryzury, bo jak nie to 'wypierdalaj'. Ale nie ma nic złego w zaproponowaniu zmiany czy posłuchaniu się takiej sugestii i sprawdzeniu efektów.

Nie ma nic złego, że facet chce oglądać swoją partnerkę w sukienkach, ale też oczekiwanie, że wyrzuci ona wszystkie dresy, leginsy i spodnie będzie właśnie takim złym i niewłaściwym absurdem.

Nie ma nic złego, że kobieta oczekuje, że jej facet będzie się prezentował dobrze, a nie jak skrzyżowanie stereotypowego wędkarza z grzybiarzem. Ale jednocześnie nie może ona wymagać, że jak idzie na piwo z kumplami, to ma być pod krawatem, bo 'co ludzie powiedzą'.

W życiu ważna jest równowaga. Jest czas i miejsce na wyświechtany dres i jest czas i miejsce na wdzianko ulicznicy lub profesorską muchę. Pod tym kątem to tylko ciuchy, które mają dawać fan. Jak nie pasuje - zawsze można zmienić. Nie szata zdobi człowieka.





A wierzyć możesz sobie w co chcesz. Choćby i świętego Mikołaja. To twoja sprawa.

140 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-08-04 12:45:45)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Ależ oczywiście, że dokładnie tak robię. Cieszę się, że to zauważyłeś, bo robię to dokładnie w ślad za Tobą, tylko w druga stronę. Tak zeby Tobie wyraźnie pokazać absurdy skrajności i uogólnień, które stosujesz nagminnie

141

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
MagdaLena1111 napisał/a:

A to ciekawe, że plastelina bez własnego zdania, która robi to, co oczekuje od niej partner, to teraz okazuje się wzorem wysokiej samooceny i pewności siebie :-D
Natomiast ktoś, kto nie ma ochoty zmieniać czegoś, w czym dobrze się czuje, bo partner ma swoje widzimisię i chce zrobić ze swojej partnerki wizualnie tanią dziwkę, to jak partnerka na to nie przystaje to oznacza, że ma niską samoocenę i jest niepewna siebie :-O

Nie chodzi o bycie plasteliną, tylko przesadzone reakcje i traktowanie drobiazgów jako zamach na wolność i niezależność. Więcej pewności siebie ma ktoś, kto na takie rzeczy odpowie wzruszeniem ramion, nieważne, czy zgodzi się na zmiany czy nie. Jak ktoś w takich uwagach dot. wyglądu widzi atak na niezależność, krzyczy o wolności, czuje, że musi tych wartości bronić, to gdzie tu wysoka samoocena i pewność siebie? To raczej nerwowe maskowanie ich braku.
Przy czym ja tu akurat nie mam na myśli autorki, piszę tak ogólnie.

142 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-08-04 12:57:24)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

To może przestań czytać Koralinę i pasławka, a zacznij czytać to, co faktycznie piszę?

Gdzie tu masz jakiekolwiek skrajności?


Jack Sparrow napisał/a:

(...)

Jest czas na luźne dresy i wyciągnięte koszulki, ale jest czas, żeby ubrać się poważniej.

Pisząc to, nie mam na myśli tego, że zmuszanie do drastycznych zmian jest OK, bo nie jest. Ale też nie ma nic dziwnego, że facet chciałby zobaczyć swoją kobietę w czymś seksownym, a nie w wyciągniętym worze po kartoflach.


Jack Sparrow napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Słuchajcie, a jak to się ma do tego, że facet autorki po tym, jak już ona miała dosyć jego notorycznych uwag i wyrzuciła go z domu, to chce, aby ona dała mu kolejną szansę?
Jeśli by go „oszukała” i podstawiła mu na początku swój fałszywy obraz, czyli okazała się kameleonem, który stworzył swój wizerunek zgodny z wyobrażeniami faceta, a potem nagle z niego wyskoczył, to nie powinno być logiczne, że facet zwiewa, gdzie pieprz rośnie, uśmiechając się szeroko, że tak szybko się wydało zamiast prosić o szansę powrotu?

Coś tu nieźle zgrzyta w logicznej warstwie tej Waszej kolejnej historii o złej kobiecie, zaniedbanej oszustce, co to zwabiła faceta.

Może poznał ją lepiej, spodobała mu się bardziej, widzi jej potencjał i chciałby go z niej wydobyć?

Albo to złamany chujek, co ją chce zrobić pod siebie.



No i na koniec: nie zawsze to, co podoba się w filmach, chciałoby się przenieść do realnego życia. Motyw brzydkiego kaczątka spoko, ale przemiana w łabędzia wymuszona, pod presją, wbrew przyszłemu łabędziowi? W filmie pewnie by przeszło i łabędź byłby zachwycony, w realu - kaczątko z dużym prawdopodobieństwem zadziobałoby samozwańczego stylistę. wink

True story.

143

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
SaraS napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A to ciekawe, że plastelina bez własnego zdania, która robi to, co oczekuje od niej partner, to teraz okazuje się wzorem wysokiej samooceny i pewności siebie :-D
Natomiast ktoś, kto nie ma ochoty zmieniać czegoś, w czym dobrze się czuje, bo partner ma swoje widzimisię i chce zrobić ze swojej partnerki wizualnie tanią dziwkę, to jak partnerka na to nie przystaje to oznacza, że ma niską samoocenę i jest niepewna siebie :-O

Nie chodzi o bycie plasteliną, tylko przesadzone reakcje i traktowanie drobiazgów jako zamach na wolność i niezależność. Więcej pewności siebie ma ktoś, kto na takie rzeczy odpowie wzruszeniem ramion, nieważne, czy zgodzi się na zmiany czy nie. Jak ktoś w takich uwagach dot. wyglądu widzi atak na niezależność, krzyczy o wolności, czuje, że musi tych wartości bronić, to gdzie tu wysoka samoocena i pewność siebie? To raczej nerwowe maskowanie ich braku.
Przy czym ja tu akurat nie mam na myśli autorki, piszę tak ogólnie.

Dokładnie.

144 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-08-04 13:01:22)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
SaraS napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A to ciekawe, że plastelina bez własnego zdania, która robi to, co oczekuje od niej partner, to teraz okazuje się wzorem wysokiej samooceny i pewności siebie :-D
Natomiast ktoś, kto nie ma ochoty zmieniać czegoś, w czym dobrze się czuje, bo partner ma swoje widzimisię i chce zrobić ze swojej partnerki wizualnie tanią dziwkę, to jak partnerka na to nie przystaje to oznacza, że ma niską samoocenę i jest niepewna siebie :-O

Nie chodzi o bycie plasteliną, tylko przesadzone reakcje i traktowanie drobiazgów jako zamach na wolność i niezależność. Więcej pewności siebie ma ktoś, kto na takie rzeczy odpowie wzruszeniem ramion, nieważne, czy zgodzi się na zmiany czy nie. Jak ktoś w takich uwagach dot. wyglądu widzi atak na niezależność, krzyczy o wolności, czuje, że musi tych wartości bronić, to gdzie tu wysoka samoocena i pewność siebie? To raczej nerwowe maskowanie ich braku.
Przy czym ja tu akurat nie mam na myśli autorki, piszę tak ogólnie.

Dobrze, jeśli odbiegamy od wątku autorki, to oczywiście, że zbyt sztywne granice są tak samo beznadziejne jak ich brak. Bo najlepiej być w miarę elastycznym. Tu pełna zgoda między nami.
I tyle ogólników.
Bo to jednak wątek autorki. My już wiemy, że nie pozowała ona przed swoim facetem na pretty woman sprzed metamorfozy ;-), że lubi luźny styl i dobrze się w nim czuje, ale czasami wskakuje w bardziej kobiece sukienki, ale po prostu dość miała nagabywań swojego faceta, które wręcz nazwała obsesją. Poza tym facet, wydaje się zwykłym manipulatorem, na co wskazują jego teksty porównujące ją do jego ex.
Jakbym miała tak na czuja coś obstawiać, to może mieć Nowe_Otwarcie dobrą intuicję, że dziewczyna dla faceta rokuje, ale chciałby ją podrasować. Biorąc pod uwagę te porównania do ex, to być może chce ją przerobić na jakąś kobietę ze swojej przeszłości, bo odpowiada uroda, wzrost, jakieś takie rzeczy, ale zupełnie odjechany ma styl. Zatem trzyma się dziewczyny jako śladu czegoś, za czym tęskni i probuje doprowadzić to do swojego idealnego wzorca.
Być może ona czuje, że on jej nie akceptuje takiej, jaka jest i stąd ten opór materii, który wydaje się przesadzony.

145

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:

To może przestań czytać Koralinę i paslawka, a zacznij czytać to, co faktycznie piszę?

MadaLena 1111 jest samodzielna i niezależna  nierozgarnięty pokrako
Czego nie zrozumiałeś trepie - nie dostaniesz żreć
kuchnia zamknięta nie karmimy trolli z Wykopu i blachpilli za dychę
gdzie indziej szukaj padliny, deser sam se zrobiłeś Wacusiu big_smile

146

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

MagdaLena1111 przykład ameby i plasteliny to masz tutaj:


Szeptuch napisał/a:

Mnie na przykład ubiera zona.
Przed spotkaniem jej, moja  garderoba składała sie z koszul, spodni w kant, marynarek i garniturów.
Miało byc czysto i schludnie.
A teraz jest naprawdę kolorowo i wszechstronnie.
Jak jesteśmy w sklepie, to żona decyduje co kupujemy dla mnie, a jak wychodzimy "na miasto" to w co mam sie ubrać.
Tyle że mi nie dosc ze to nie przeszkadza, to jeszcze jestem wdzięczny za to
,bo wreszcie wyglądam bardziej adekwatnie do sytuacji



Bo to nie on decyduje. On się biernie poddaje.  madoja natomiast podejmuje decyzje sama. I taka to jest różnica pomiędzy życiową mameją, a osobą niezależną.

147

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
MagdaLena1111 napisał/a:
SaraS napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A to ciekawe, że plastelina bez własnego zdania, która robi to, co oczekuje od niej partner, to teraz okazuje się wzorem wysokiej samooceny i pewności siebie :-D
Natomiast ktoś, kto nie ma ochoty zmieniać czegoś, w czym dobrze się czuje, bo partner ma swoje widzimisię i chce zrobić ze swojej partnerki wizualnie tanią dziwkę, to jak partnerka na to nie przystaje to oznacza, że ma niską samoocenę i jest niepewna siebie :-O

Nie chodzi o bycie plasteliną, tylko przesadzone reakcje i traktowanie drobiazgów jako zamach na wolność i niezależność. Więcej pewności siebie ma ktoś, kto na takie rzeczy odpowie wzruszeniem ramion, nieważne, czy zgodzi się na zmiany czy nie. Jak ktoś w takich uwagach dot. wyglądu widzi atak na niezależność, krzyczy o wolności, czuje, że musi tych wartości bronić, to gdzie tu wysoka samoocena i pewność siebie? To raczej nerwowe maskowanie ich braku.
Przy czym ja tu akurat nie mam na myśli autorki, piszę tak ogólnie.

Dobrze, jeśli odbiegamy od wątku autorki, to oczywiście, że zbyt sztywne granice są tak samo beznadziejne jak ich brak. Bo najlepiej być w miarę elastycznym. Tu pełna zgoda między nami.
I tyle ogólników.
Bo to jednak wątek autorki. My już wiemy, że nie pozowała ona przed swoim facetem na pretty woman sprzed metamorfozy ;-), że lubi luźny styl i dobrze się w nim czuje, ale czasami wskakuje w bardziej kobiece sukienki, ale po prostu dość miała nagabywań swojego faceta, które wręcz nazwała obsesją. Poza tym facet, wydaje się zwykłym manipulatorem, na co wskazują jego teksty porównujące ją do jego ex.
Jakbym miała tak na czuja coś obstawiać, to może mieć Nowe_Otwarcie dobrą intuicję, że dziewczyna dla faceta rokuje, ale chciałby ją podrasować. Biorąc pod uwagę te porównania do ex, to być może chce ją przerobić na jakąś kobietę ze swojej przeszłości, bo odpowiada uroda, wzrost, jakieś takie rzeczy, ale zupełnie odjechany ma styl. Zatem trzyma się dziewczyny jako śladu czegoś, za czym tęskni i probuje doprowadzić to do swojego idealnego wzorca.
Być może ona czuje, że on jej nie akceptuje takiej, jaka jest i stąd ten opór materii, który wydaje się przesadzony.


No i zaczynamy wreszcie rozmawiać jak ludzie smile

Generalnie myślałbym dokładnie tak samo. GDYBY nie jedna, jedyna rzecz: ona opisuje wszystko już PO fakcie. Nie prosi o poradę. Nie pyta co ma zrobić. Ona już postanowiła, a decyzję wcieliła w życie i typa wykopała. Pytanie czy dać mu szansę jest w moim odczuciu pytaniem retorycznym. Cały post, jak i wszystkie jej wypowiedzi w tym wątku są jednokierunkowe: postąpiła słusznie. I opierając się jedynie na jej słowie, bez gdybania, jedyną odpowiedzią na to pytanie jest :nie.

Tylko po co w takim razie taki wątek? Skąd wątpliwość jeśli historia jest aż tak jednoznaczna? Bo zapewne nie jest

148 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-08-04 13:15:44)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:

MagdaLena1111 przykład ameby i plasteliny to masz tutaj:


Szeptuch napisał/a:

Mnie na przykład ubiera zona.
Przed spotkaniem jej, moja  garderoba składała sie z koszul, spodni w kant, marynarek i garniturów.
Miało byc czysto i schludnie.
A teraz jest naprawdę kolorowo i wszechstronnie.
Jak jesteśmy w sklepie, to żona decyduje co kupujemy dla mnie, a jak wychodzimy "na miasto" to w co mam sie ubrać.
Tyle że mi nie dosc ze to nie przeszkadza, to jeszcze jestem wdzięczny za to
,bo wreszcie wyglądam bardziej adekwatnie do sytuacji



Bo to nie on decyduje. On się biernie poddaje.  madoja natomiast podejmuje decyzje sama. I taka to jest różnica pomiędzy życiową mameją, a osobą niezależną.

Przecież nie pisałam teraz o madoi, ale fakt, że wczoraj zasugerowałam, ze mogła być jak plastelina, stąd mogłeś to połączyć
Jack, kiedyś już to tutaj pisałam, ale co mi szkodzi. Jak poznałam swojego męża, to on miał beznadziejną fryzurę i ten jego styl tez mi do końca nie odpowiadał, bo on ma takie hobby, które ja nazywam „czołganiem się po lesie” i ten styl to odzwierciedlał :-D, ale nigdy słowem nawet o tym się nie zająknęłam.
Wyobraź sobie, że on sam doszedł do pewnych wniosków i sporo zmienił. Na tyle dużo, ze jego rodzice i znajomi kilkukrotnie wysyłali mi komunikaty, że robię z niego modela. On po prostu czasami się mnie pytał, co mi się podoba, w czym wg mnie byłoby mu do twarzy i takie tam. On sam dorósł do pewnych zmian. Tak samo jak młodziutkie dziewczyny lubią oversize tshirty i bluzy, a potem zaczynaja doceniać ciuchy, które podkreślają kobiece kształty nadają powabu. Każdy ma swój czas.

149

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Kolega się w ASG/milsimy bawi? No paramilitarystom to mocno wchodzi w rutynę, bo drelichy są po prostu wygodne.

A reszta.....no to jest właśnie tym, co też tutaj już pisałem:

Mnie moje małżeństwo motywuje do bycia jak najlepszą wersją siebie. Do rozwoju. Zarówno osobistego, jak i zawodowego. Bo chcę lepszego życia dla nas. I wiem, że moja żona myśli tak samo.

150

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
madoja napisał/a:

Wytłumaczcie mi, dlaczego robicie takie hurr-durr ze zwykłych porad partnera jak wyglądać lepiej? Co w tym takiego strasznego?

Lepiej, to jest słowo klucz do Twoich bezpodstawnych dywagacji smile Otóż nie, nie lepiej, tylko inaczej, a inaczej, wcale nie jest równoznaczne z lepiej.
Kiedyś jedna z moich koleżanek, typ naturalnej atletki - wysoka, wysportowana, grająca w piłkę ręczną, która na co dzień miała styl podobny do stylu Autorki tego tematu, czyli dżinsy, t-shirty, tenisówki, albo sportowe obuwie, zero makijażu, ale przy tym zawsze pachnąca, świeża, naturalna, no zachwycającą lekkość miała w sobie - przebrała się na jakieś nasze wspólne wyjście w większym gronie, w mini, dekolt i szpilki. Wszystko zrobiła jak trzeba - zakręciła sobie nawet włosy i zrobiła makijaż, co przy jej ciemnej oprawie oczu i gęstych, długich rzęsach dało piorunujący efekt.
I wiesz jak wyglądała? Jak klaun. Nie, wcale nie wyglądała lepiej niż zwykle. Wyglądała gorzej i śmieszniej.

madoja napisał/a:

Czy wyrzucacie tego biednego faceta z domu, gdy zaproponuje żebyście do łóżka założyły pończochy?

Biedny facet z tego wątku nie proponuje swojej dziewczynie, żeby założyła pończochy do łóżka, więc nie bardzo wiadomo do czego się odnosisz?

madoja napisał/a:

Jeszcze gdyby chłopak autorki jej jakoś dopierdalał... typu że jest babochłopem, że go nie pociąga, że jest obrzydliwa. Ale on tylko zachęca ją do sukienek.

doprawdy?:

cristina napisał/a:

Mój chłopak często mi to wypomina (...) na początku te uwagi odnoście wyglądu były co jakiś czas.  Teraz praktycznie co chwilę.

odbierasz nachalne narzucanie czyjegoś zdania pozytywnie? Czujesz się zachęcona do czegokolwiek, jeśli ktoś Cię tak traktuje?

151

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:

To może przestań czytać Koralinę i pasławka, a zacznij czytać to, co faktycznie piszę?

big_smile

152

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:

MagdaLena1111 przykład ameby i plasteliny to masz tutaj:


Szeptuch napisał/a:

Mnie na przykład ubiera zona.
Przed spotkaniem jej, moja  garderoba składała sie z koszul, spodni w kant, marynarek i garniturów.
Miało byc czysto i schludnie.
A teraz jest naprawdę kolorowo i wszechstronnie.
Jak jesteśmy w sklepie, to żona decyduje co kupujemy dla mnie, a jak wychodzimy "na miasto" to w co mam sie ubrać.
Tyle że mi nie dosc ze to nie przeszkadza, to jeszcze jestem wdzięczny za to
,bo wreszcie wyglądam bardziej adekwatnie do sytuacji



Bo to nie on decyduje. On się biernie poddaje.  madoja natomiast podejmuje decyzje sama. I taka to jest różnica pomiędzy życiową mameją, a osobą niezależną.

Czy ja cie kiedyś obraziłem, abyś ubliżał mi od Ameb?
Zwykłe chamstwo przez ciebie przemawia.

Tak, nie mam wyczucia stylu, nie mam pojęcia co jest modne, a co nie, nie potrafię tez łączyć ze sobą kolorów czy tkanin.
Natomiast żona to wszystko potrafi, wiec słucham sie kogoś, kto to chce dla mnie jak najlepiej.

Rozumiem, że ty będąc u mechanika, tez pouczasz, jak maja swoja prace wykonać?
U lekarza tez wiesz lepiej, jakie leczenie zaaplikować?

Ogólnie to widzę, że wiesz wszystko w każdym temacie i na każdy temat.
A pojecie autorytetu, jest dla ciebie obce.
Bo ty wiesz najlepiej.

153

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Jack Sparrow napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Sam sobie żyj w jednym mieszkaniu z osobą niemyjącą zębów, w sumie już kropelkuje, więc pewnie i tak ci wszystko jedno.

Ale to przecież ty nawołujesz do tego, że nie można mieć wymagań, że trzeba akceptować.

No to jak w końcu? Akceptujemy i tolerujemy, że ludzie po wejściu w zwiazek w 90% sobie odpuszczją, czy jednak wymagamy trzymania standardów?

Rany, weź ty się naucz czytac ze zrozumieniem, bo ja nie piszę w zagmatwany sposób. Napisałam, że czas wymagań jest na etapie singlowania i szukania dla siebie kogoś, czyj m.in. wygląd jest dla nas atrakcyjny. Jak się wchodzi w związek, to kończy się wybrzydzanie, bo druga osoba ma prawo uważać, że została zaakceptowana taka jaka jest. Natomiast jeśli jej wygląd/zachowanie drastycznie zmienia się już w czasie trwania związku, to można porozmawiać, może zasugerować, powiedzieć o swoich odczuciach i niepokojach, ale bez stawiania wymagań i histeryzowania, że "a ty kiedyś". Ale jeśli drugiej stronie nowy stajl pasuje (jak autorce) to nam pozostaje decyzja: akceptujemy to, jaki obecnie jest nasz partner czy się ewakuujemy z relacji. Wszelkie naciski, presje, podkopywanie pewności siebie partnera z powodu jego wyglądu są niczym innym, jak tylko chamstwem i niedojrzałością.

154

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Szeptuch napisał/a:

Czy ja cie kiedyś obraziłem, abyś ubliżał mi od Ameb?
Zwykłe chamstwo przez ciebie przemawia.

Tak, nie mam wyczucia stylu, nie mam pojęcia co jest modne, a co nie, nie potrafię tez łączyć ze sobą kolorów czy tkanin.
Natomiast żona to wszystko potrafi, wiec słucham sie kogoś, kto to chce dla mnie jak najlepiej.

Rozumiem, że ty będąc u mechanika, tez pouczasz, jak maja swoja prace wykonać?
U lekarza tez wiesz lepiej, jakie leczenie zaaplikować?

Ogólnie to widzę, że wiesz wszystko w każdym temacie i na każdy temat.
A pojecie autorytetu, jest dla ciebie obce.
Bo ty wiesz najlepiej.

Ale wiesz, że to nie mechanik decyduje za ciebie? Ani lekarz też. BA - zasranym obowiązkiem lekarza jest przedstawić propozycje terapii i alternatywy, a twoim prawem jest podjęcie decyzji o wyborze drogi leczenia np nie musisz się zgadzać na gips, możesz zażądać zlecenia na ortezę. Nie musisz zgadzać się na lek 'A' - możesz poprosić o tańszy zamiennik 'B'. A jak ci lekarz ogólnie nie leży z różnych przyczyn, to możesz pójść do innego na konsultację. To są podstawowe prawa pacjenta.

I jak najbardziej rozumiem, że można nie mieć wyczucia stylu. Ale poradników na necie jest pierdylion i jeszcze trochę. Podobnie jest na rynku sporo czasopism, które mają gotowe propozycje. Tu nie chodzi o to, że twoja żona się zna, a ty nie. Chodzi o to, że to ona podejmuje decyzję za ciebie.

Bierne, bezkrytyczne przyjmowanie czy wręcz cedowanie decyzji dotyczących najprostszych rzeczy na innych, to....no generalnie słabe. I nie świadczy to najlepiej o takiej osobie.



Kasssja napisał/a:

Natomiast jeśli jej wygląd/zachowanie drastycznie zmienia się już w czasie trwania związku, to można porozmawiać, może zasugerować, powiedzieć o swoich odczuciach i niepokojach

To są te właśnie zdrowe wymagania.

155 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-08-04 21:55:01)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Jack:

A co jest złego w tym, że osoba, której autorytet uznaje, podejmie decyzje za mnie?
Co jest złego w uznaniu swojej niewiedzy w jakimś zakresie?
Czyli jak zona pokaże mi dwie stylizacje, i ja wybiorę jedna to jest dobrze.
A jak od razu, znając mnie i moje upodobania, powie "w tej będzie ci najlepiej" to juz jest źle?
Ty masz jakieś zaufanie do swojej partnerki?
Czy tez jej zawsze pokazujesz, kto tu wie najlepiej? (czyli oczywiście zawsze ty)
Jak ugotuje cos na obiad i powie "to będzie ci smakować"
To też powiesz "jakim prawem śmiesz decydować za mnie"
Tez ma ci listę propozycji tworzyć?
Czy poleganie na partnerze, i uznanie jego wyższości wiedzy w jakiejś sprawie, to cedowanie decyzji?
Wiesz, nie wszyscy sa tak wybitnie zdolni jak ty, aby wszystko opanować.
Rozumiem, że jak lekarz zaproponuje mi tych kilka sposobów leczenia, to mam isc na studia medyczne, albo jeszcze lepiej do internetu, i na następnym spotkaniu wylecieć z tekstem" a taka Grażynka na jednym z forów, to powiedziała,że jej to nie pomogło, pomogło to, i ja to chce"
Ehh po co społeczeństwo dzieli sie rolami, po co sa lekarze, fizycy atomowi, hydraulicy, architekci, skoro we wszystkim tym, można zdobyć wystarczający poziom wiedzy, aby oceniać ich decyzje.
Brawo ty, wybacz, ale ja tak niesamowity jak ty, nie jestem.

156

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Szeptuch napisał/a:

Jack:

A co jest złego w tym, że osoba, której autorytet uznaje, podejmie decyzje za mnie?.

To, że jesteś niesamodzielny. Pamiętaj, że nie mówimy tu o ustawianiu linii produkcyjnej, technologii nuklearnej czy oczyszczania ścieków. Mówimy o podstawowej rzeczy jaką jest ubiór. Można się radzić (a czasem nawet trzeba), ale decyzję powinniśmy podejmować sami.

Co jest złego w uznaniu swojej niewiedzy w jakimś zakresie?

Nic.

Czyli jak zona pokaże mi dwie stylizacje, i ja wybiorę jedna to jest dobrze.
A jak od razu, znając mnie i moje upodobania, powie "w tej będzie ci najlepiej" to juz jest źle?

Tak.

Ty masz jakieś zaufanie do swojej partnerki?
Czy tez jej zawsze pokazujesz, kto tu wie najlepiej? (czyli oczywiście zawsze ty)

Zaufanie nie ma nic do decyzyjności.

Jak ugotuje cos na obiad i powie "to będzie ci smakować"
To też powiesz "jakim prawem śmiesz decydować za mnie"

Moja żona nie zakłada za mnie. Po prostu pyta. Bo to, że lubię kuchnię azjatycką, to nie znaczy, że tajska smakuje mi tak samo jak japońska. Nawet głupie pierogi (które uwielbiam) czasem są lepsze, a czasem gorsze. Czasem się eksperymentuje z farszem i nie zawsze się uda.

Tez ma ci listę propozycji tworzyć?

U nas nikt nie decyduje za druga osobę. Po prostu rozmawiamy i albo osiągamy porozumienie w jakiejś sprawie, albo nie.


Czy poleganie na partnerze, i uznanie jego wyższości wiedzy w jakiejś sprawie, to cedowanie decyzji?

Hola, hola. Można zdawać się na czyjś gust i polegać na czyjejś opinii, ale to nie jest to samo co pozwolenie mu na decydowanie za siebie. A o to się rozchodzi w tym, co napisałeś. ŻE ŻONA DECYDUJE ZA CIEBIE.


Wiesz, nie wszyscy sa tak wybitnie zdolni jak ty, aby wszystko opanować.

A wiesz, że żyjemy w XXI wieku? Na necie znajdziesz poradniki dotyczące wszystkiego. A jest przecież jeszcze prasa. Stylistą nie zostaniesz, ale to wystarczy do samodzielności.

Rozumiem, że jak lekarz zaproponuje mi tych kilka sposobów leczenia, to mam isc na studia medyczne, albo jeszcze lepiej do internetu, i na następnym spotkaniu wylecieć z tekstem" a taka Grażynka na jednym z forów, to powiedziała,że jej to nie pomogło, pomogło to, i ja to chce"

Lekarze - zwłaszcza w PL, idą po najmniejszej linii oporu i dają leczenie najprostsze lub niosące największe korzyści dla placówki (wyceny NFZ). Jak skręciłem nogę w kostce to lekarz chciał mnie wsadzić w gips i tyle. Wyjaśniłem w dwóch słowach, że zależy mi na szybkości i czasie, bo czekał mnie start w biegu długodystansowym. Po krótkiej rozmowie zamiast samego gipsu (i tylko gipsu) dostałem ortezę, skierowanie na rehabilitację i odpowiednie leki. Ogólnie koszta dla NFZ pewnie były 100x, a i sama placówka nie zarobiła na wsadzeniu mi nogi w gips. Da się normalnie? No da się. Tylko wystarczy otworzyć japę i chwilę pogadać o WSZYSTKICH opcjach, a nie zdawać się na podsunięte pierwsze z brzegu rozwiązanie.

Ehh po co społeczeństwo dzieli sie rolami, po co sa lekarze, fizycy atomowi, hydraulicy, architekci, skoro we wszystkim tym, można zdobyć wystarczający poziom wiedzy, aby oceniać ich decyzje.
Brawo ty, wybacz, ale ja tak niesamowity jak ty, nie jestem.

Tak - specjalizujemy się. ALE ten hydraulik, elektryk, architekt i cała reszta ma pracować DLA CIEBIE. To ty decydujesz gdzie chcesz kran - nie hydraulik. To ty decydujesz ile i gdzie chcesz mieć gniazdka elektryczne - nie elektryk. To ty decydujesz jak ma wyglądać twój wymarzony dom - nie architekt. Ich rolą jest ci doradzić i mają wiedzieć jak osiągnąć cel, który TY wyznaczyłeś. A ty stawiasz wszystko na głowie - że masz się godzić na to, co ci wcisną. Bo przecież oni wiedzą lepiej.

157 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-08-05 02:22:01)

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Postanowiłam, że wypowiem się dopiero jak przeczytałam całość, a że w międzyczasie dyskusja nieco odeszła od głównego tematu, to trudno, będę jak Internet Explorer big_smile.

Autorko, zacznijmy od tego, że BMI 26 to nie jest minimalna nadwaga, a przy Twoim wzroście, dużym biuście i w luźnych, bezkształtnych ciuchach przypuszczalnie nie wygląda to dobrze. Oczywiście masz prawo być sobą i oczekiwać szacunku, ale usiłuję też wejść w buty młodego faceta, który jest z naprawdę fajną kobietą, z którą dobrze się dogaduje, ale zauważa, że jednak jest coś, co mu coraz bardziej w niej przeszkadza.

Niestety wybrał złą formę, bo swoimi naciskami, wygłaszaniem mało pochlebnych opinii na temat Twojego stylu, a tym bardziej porównywaniem do swoich ex, on po prostu usiłował Cię złamać. To się nigdy nie udaje, a nie udaje choćby dlatego, że nie ma w tym życzliwości zaś sam fakt, że on twierdzi, że to dla Twojego dobra NICZEGO w tej kwestii nie zmienia. To Ty musiałabyś poczuć, że jego intencje są szczere i że on chce dobrze dla Ciebie, a nie po to, by Twoim kosztem (tak, kosztem, bo to jest przecież wbrew Tobie) zaspokoić jakieś własne, egoistyczne oczekiwania.

Jeśli mogę zapytać - jak u Was wygląda współżycie? Podczas seksu czujesz się (choć raczej czułaś) pożądana i piękna?

Jack Sparrow napisał/a:

Lekarze - zwłaszcza w PL, idą po najmniejszej linii oporu i dają leczenie najprostsze lub niosące największe korzyści dla placówki (wyceny NFZ).

Linii najmniejszego oporu wink.

158

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Dracarys napisał/a:

.
Kiedyś jedna z moich koleżanek, typ naturalnej atletki - wysoka, wysportowana, grająca w piłkę ręczną, która na co dzień miała styl podobny do stylu Autorki tego tematu, czyli dżinsy, t-shirty, tenisówki, albo sportowe obuwie, zero makijażu, ale przy tym zawsze pachnąca, świeża, naturalna, no zachwycającą lekkość miała w sobie - przebrała się na jakieś nasze wspólne wyjście w większym gronie, w mini, dekolt i szpilki. Wszystko zrobiła jak trzeba - zakręciła sobie nawet włosy i zrobiła makijaż, co przy jej ciemnej oprawie oczu i gęstych, długich rzęsach dało piorunujący efekt.
I wiesz jak wyglądała? Jak klaun. Nie, wcale nie wyglądała lepiej niż zwykle. Wyglądała gorzej i śmieszniej.

Ale to zależy od indywidualnych cech wyglądu i sposobu bycia. Jeśli Twoja koleżanka wygląda jak stuprocentowa lesbijka (jak Martina Navratilova czy bardziej Amelie Mauresmo w młodości czyli lesbijka dodatkowo o takich pewnych męskich cechach), to wbicie się w mini, taki makijaż itd. da komiczny efekt, a luzny styl bez makijazu bedzie dla niej faktycznie lepszy.Jeśli jednak jest naprawdę kobieca, to faceci będą takie odwalenie się odbierać jednak inaczej niż Ty odebrałaś wygląd swojej koleżanki.

159

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Znam dziewczyny, które w wieku 20 były w topce, a po 30 strasznie zbrzydły. W tym czasie wiele średnich stało się pięknymi. A po 50 pewnie będzie jeszcze inaczej. Mniej niż od stanu początkowego zależy to od trybu życia.

Racja że zależy od trybu życia, ale można postawić dolary przeciwko orzechom że te drugie sporo czasu, wysiłków (I pewnie kasy) inwestowały w podniesienie swojego stanu, podczas gdy te pierwsze równie mocno "starały sie" zmarnować to co dała im natura. Jasne jest że jeden może zmarnować handicap (dany mu od natury) nad drugim jeśli pokoi sprawę w ciągu lat, a ten pierwotnie będący w tyle będzie dwoił się i troił żeby nadrobić stratę. Ale przy jednakowych staraniach z obu stron przez lata ta brzydsza ostatecznie nie zniweluje tej przewagi do zera.

Nie chodzi o "starania" a o prosty fakt że rysy twarzy zmieniają się z wiekiem. Niektórych na korzyść, innym na niekorzyść.

Nie zmieniają się w takim stopniu w tym zakresie czasowym przy jednakowym dbaniu o figurę itd. To jedynie może zależeć powiedzmy od pochodzenia etnicznego (np. Latynoski czy Romki szybciej dojrzewają i szybciej też optycznie się starzeją; na ogół, bo pewne wyjątki  - jak wszędzie- są, ale wyjątki nie są regułą), a nie od urody dwóch kobiet w tej samej grupie etnicznej.

160

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?
Priscilla napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Lekarze - zwłaszcza w PL, idą po najmniejszej linii oporu i dają leczenie najprostsze lub niosące największe korzyści dla placówki (wyceny NFZ).

Linii najmniejszego oporu wink.

Oj tam, oj tam - wiadomo o co chodzi tongue

161

Odp: Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Żeby tak wywalić biednego misia w trakcie kupowania mieszkania. Bez serca trzeba być.
Tyle by tolerował Twój zaniedbany wygląd.

Posty [ 131 do 161 z 161 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek na krawędzi przez obsesję partnera, czy dac mu szansę?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024