Szeptuch napisał/a:Jack:
A co jest złego w tym, że osoba, której autorytet uznaje, podejmie decyzje za mnie?.
To, że jesteś niesamodzielny. Pamiętaj, że nie mówimy tu o ustawianiu linii produkcyjnej, technologii nuklearnej czy oczyszczania ścieków. Mówimy o podstawowej rzeczy jaką jest ubiór. Można się radzić (a czasem nawet trzeba), ale decyzję powinniśmy podejmować sami.
Co jest złego w uznaniu swojej niewiedzy w jakimś zakresie?
Nic.
Czyli jak zona pokaże mi dwie stylizacje, i ja wybiorę jedna to jest dobrze.
A jak od razu, znając mnie i moje upodobania, powie "w tej będzie ci najlepiej" to juz jest źle?
Tak.
Ty masz jakieś zaufanie do swojej partnerki?
Czy tez jej zawsze pokazujesz, kto tu wie najlepiej? (czyli oczywiście zawsze ty)
Zaufanie nie ma nic do decyzyjności.
Jak ugotuje cos na obiad i powie "to będzie ci smakować"
To też powiesz "jakim prawem śmiesz decydować za mnie"
Moja żona nie zakłada za mnie. Po prostu pyta. Bo to, że lubię kuchnię azjatycką, to nie znaczy, że tajska smakuje mi tak samo jak japońska. Nawet głupie pierogi (które uwielbiam) czasem są lepsze, a czasem gorsze. Czasem się eksperymentuje z farszem i nie zawsze się uda.
Tez ma ci listę propozycji tworzyć?
U nas nikt nie decyduje za druga osobę. Po prostu rozmawiamy i albo osiągamy porozumienie w jakiejś sprawie, albo nie.
Czy poleganie na partnerze, i uznanie jego wyższości wiedzy w jakiejś sprawie, to cedowanie decyzji?
Hola, hola. Można zdawać się na czyjś gust i polegać na czyjejś opinii, ale to nie jest to samo co pozwolenie mu na decydowanie za siebie. A o to się rozchodzi w tym, co napisałeś. ŻE ŻONA DECYDUJE ZA CIEBIE.
Wiesz, nie wszyscy sa tak wybitnie zdolni jak ty, aby wszystko opanować.
A wiesz, że żyjemy w XXI wieku? Na necie znajdziesz poradniki dotyczące wszystkiego. A jest przecież jeszcze prasa. Stylistą nie zostaniesz, ale to wystarczy do samodzielności.
Rozumiem, że jak lekarz zaproponuje mi tych kilka sposobów leczenia, to mam isc na studia medyczne, albo jeszcze lepiej do internetu, i na następnym spotkaniu wylecieć z tekstem" a taka Grażynka na jednym z forów, to powiedziała,że jej to nie pomogło, pomogło to, i ja to chce"
Lekarze - zwłaszcza w PL, idą po najmniejszej linii oporu i dają leczenie najprostsze lub niosące największe korzyści dla placówki (wyceny NFZ). Jak skręciłem nogę w kostce to lekarz chciał mnie wsadzić w gips i tyle. Wyjaśniłem w dwóch słowach, że zależy mi na szybkości i czasie, bo czekał mnie start w biegu długodystansowym. Po krótkiej rozmowie zamiast samego gipsu (i tylko gipsu) dostałem ortezę, skierowanie na rehabilitację i odpowiednie leki. Ogólnie koszta dla NFZ pewnie były 100x, a i sama placówka nie zarobiła na wsadzeniu mi nogi w gips. Da się normalnie? No da się. Tylko wystarczy otworzyć japę i chwilę pogadać o WSZYSTKICH opcjach, a nie zdawać się na podsunięte pierwsze z brzegu rozwiązanie.
Ehh po co społeczeństwo dzieli sie rolami, po co sa lekarze, fizycy atomowi, hydraulicy, architekci, skoro we wszystkim tym, można zdobyć wystarczający poziom wiedzy, aby oceniać ich decyzje.
Brawo ty, wybacz, ale ja tak niesamowity jak ty, nie jestem.
Tak - specjalizujemy się. ALE ten hydraulik, elektryk, architekt i cała reszta ma pracować DLA CIEBIE. To ty decydujesz gdzie chcesz kran - nie hydraulik. To ty decydujesz ile i gdzie chcesz mieć gniazdka elektryczne - nie elektryk. To ty decydujesz jak ma wyglądać twój wymarzony dom - nie architekt. Ich rolą jest ci doradzić i mają wiedzieć jak osiągnąć cel, który TY wyznaczyłeś. A ty stawiasz wszystko na głowie - że masz się godzić na to, co ci wcisną. Bo przecież oni wiedzą lepiej.