czy ktoś przezył podobnie
czy ktoś przezył podobnie
Znaczy ze co? Ty znalazłas kochanka? Rozstaliscie sie ze swoimi partnerami a oni teraz są razem??:)))
No ale w sumie chyba wszyscy powinni być zadowoleni z takiego układu? Każdy znalazł miłość, więc chyba jest dobrze?
ja z obecnym partnerem poznalismy sie kiedy ja byłam w trakcie rozwodu a On juz po
ja z obecnym partnerem poznalismy sie kiedy ja byłam w trakcie rozwodu a On juz po
ale tak nie jest, obecna partnerka mojego byłego meża nienawidzi mnie, wyzywa mnie jak sie spotkamy
Być może obwinia Cię o swój rozwód?
oni sie poznali kiedy ja byłam w trakcie rozwodu i postanowili sie zemścić , ze nie chcemy z nimi być
trochę ja Brazylijski serial
Kiedyś był chyba film z takim motywem Tylko tam osoby próbowały zemścić się na swoich byłych partnerach, którzy byli ze sobą w związku, a na końcu zostali parą
Zemścić? Bardzo "dojrzałe" podejście
to oczywiscie swiadczy o ich mniejszości intelektualnej, zdaje sobie z tego sprawę, cierpia dzieci
to oczywiscie swiadczy o ich mniejszości intelektualnej, zdaje sobie z tego sprawę, cierpia dzieci
A o czym świadczy Twoje założenie tematu tutaj? Odpowiadając na pierwszy post: nie, nie miałem tak. I na co Ci to? Ankietę przeprowadzasz? Czego oczekujesz pisząc tutaj?
Znając życie to wylewasz żale na forum, bo Cię boli coś, do czego podświadomie nie chcesz się przyznać.
Zdajesz sobie sprawę, że może oni wcale nie chcą się mścić przez to, że są ze sobą? Może po prostu dobrze im razem? Może to Cię kłuje?
Wymiana partnerów, trochę to dla mnie śmieszne...
Ale spotkałam się już kiedyś z czymś podobnym. Za czasów gównarzerii, były u mnie takie dwie siostrzyczki - jedna na moim roku, druga młodsza - które po jakimś czasie "zamieniły się partnerami".
Sądziłam, że takie rzeczy to przydarzają się...14latkom.
Ale życie życie....
wera123 napisał/a:to oczywiscie swiadczy o ich mniejszości intelektualnej, zdaje sobie z tego sprawę, cierpia dzieci
A o czym świadczy Twoje założenie tematu tutaj? Odpowiadając na pierwszy post: nie, nie miałem tak. I na co Ci to? Ankietę przeprowadzasz? Czego oczekujesz pisząc tutaj?
Znając życie to wylewasz żale na forum, bo Cię boli coś, do czego podświadomie nie chcesz się przyznać.
Zdajesz sobie sprawę, że może oni wcale nie chcą się mścić przez to, że są ze sobą? Może po prostu dobrze im razem? Może to Cię kłuje?
nie ma jak to rady amatora,prosze nie oceniac bo nie od tego jesteś
14 2013-05-27 18:52:34 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-05-27 19:03:46)
A dlaczego bulwersuje Ciebie ten fakt ??
Co z tego że Twój ex i jego ex są razem ?
Czyżby bolało Was to że udowadniają Wam ze Ci od których odeszliście bo byli dla Was "be", potrafią być ze sobą szczęśliwi ?
Chyba to powoduje w Was takie oburzenie. Pokazali Wam że Wasza opinia o byłych nie jest uniwersalna, a może sugerować że to z Wami może jest coś nie tak.
To Was zabolało ?
Inna sprawa - zdrada.
Z tego co piszesz, poznalaś obecnego partnera w czasie kiedy formalnie byłaś jeszcze w małżeństwie.
Nie zamknęłaś do końca poprzedniego rozdziału życia a weszłaś w nowy.
Sprawa dyskusyjna moralnie, a prawnie ewidentnie zdrada, która mogła być wykorzystana prze ex-męża na procesie.
Jak było z Twoim partnerem ?
Czy był już wtedy stanu wolnego, czy jeszcze męczył się z "niedobrą" żoną ?
Oskarżają Was o rozbicie rodzin ?
Jeżeli tak, to co w tym złego że znaleźli wzajemnie pocieszenie w swoich ramionach ?
Dlaczego odrzucasz fakt że po prostu pokochali się ?
Nie wolno im, zabraniasz im tego ? czy też odzywa się Twoja zazdrośc o ex ?
to oczywiscie swiadczy o ich mniejszości intelektualnej, zdaje sobie z tego sprawę, cierpia dzieci
jeżeli takie myśli przyszły Ci do głowy to nie świadczy to dobrze o Twojej intelekcie.
Nie wiem jak chcesz podeprzeć to słowo "oczywiście" - nie widzę tu żadnej oczywistości.
To jedynie mówią Twoje emocje.
Piszesz że cierpią dzieci - dlaczego ???
Co powoduje ich cierpienie - fakt że w jednym czy drugim związku spotykają swoich rodziców ?
To chyba dla nich dobrze.
Dla dzieci to najlepsze wyjście z możliwych.
O ile dorośli staną na wysokości zadania i będę nawzajem obrzucali się błotem.
Co Ciebie tak irytuje ?
Chyba odezwała się urażona duma i zagrożenie że ich związek przetrwa dłużej od Waszego.
Wtedy, hm wyszłoby że to z Wami jest trudno żyć, nie z nimi.
Póki co lepiej zawiesić toporki na kołku.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje...
Inna sprawa - zdrada.
Z tego co piszesz, poznalaś obecnego partnera w czasie kiedy formalnie byłaś jeszcze w małżeństwie.
Nie zamknęłaś do końca poprzedniego rozdziału życia a weszłaś w nowy.
Sprawa dyskusyjna moralnie, a prawnie ewidentnie zdrada, która mogła być wykorzystana prze ex-męża na procesie.
Nie może być użyta w procesie "zdrada", która powstała już po trwałym rozkładzie pożycia małżeńskiego. Jeśli był wniesiony pozew to znaczy, że rozpad już nastąpił. Tak więc z "prawnego" punktu widzenia to nie jest zdrada. Generalnie w ogóle prawo nie definiuje zdrady czy niewierności. Jednak z perspektywy procesu o rozwód i winy to liczy się kiedy to nastąpiło, przed czy po rozpadzie pożycia.
Nie bardzo rozumiem też dlaczego ktoś mając już sprawę rozwodową w toku i zdecydowany na zakończenie związku musi jednak czekać na orzeczenie sądowe. Nie wiem w jaki sposób to naganne moralnie. Nie zgadzam się z tą opinią.
16 2013-05-27 19:34:14 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-05-27 19:35:17)
Ehdi, prawda. Dla sądu istotny jest trwały rozpad pożycia. Zdrada może być traktowana jako powód do trwałego rozkładu pożycia z powodu urazu jaki spowodowała u zdradzonego i powodująca u niego niechęć do wybaczenia co tym samym prowadzi do rozkładu pożycia.
W przypadku autorki trwały rozpad pożycia nie został stwierdzony przez sąd.
Może po prostu z przyczyn formalnych, ale nie było takiego stwierdzenia poprzez orzeczenie sądowe.
Stąd ex-mąż mógł wnieść sprawę jej zdrady która nastąpiła przed orzeczeniem sądowym, jako powód trwałego ustania pożycia.
A moralna ocena... jest subiektywna.
Każdy może to oceniać inaczej. Jego sprawa.
ja znam taki przypadek. mlode malzenstwo sie rozwiodlo, bo zonke za bardzo swedzialo (wiecie gdzie) i ponoc malzonek jej nie zadowalal i znalazla sobie rozwodnika, pozniej malzonek przyjal pod swe skrzydla byla dziewczyne tego rozwodnika. Prawie jak wymiana żon
też znam podobny. Mężatka z "kolegą' zrobili sobie dzidziusa. W kilka miesięcy , wtedy już ex-mąż z byłą-partnerką "kolegi" zrobili sobie też dzidziusa
Żyją sobie obie pary szczęśliwie i nic im do szczęścia nie trzeba.
Co w tym dziwnego ?
Że akurat tak się zlożyło ?
Ot życie.
Ehdi, prawda. Dla sądu istotny jest trwały rozpad pożycia. Zdrada może być traktowana jako powód do trwałego rozkładu pożycia z powodu urazu jaki spowodowała u zdradzonego i powodująca u niego niechęć do wybaczenia co tym samym prowadzi do rozkładu pożycia.
W przypadku autorki trwały rozpad pożycia nie został stwierdzony przez sąd.
Może po prostu z przyczyn formalnych, ale nie było takiego stwierdzenia poprzez orzeczenie sądowe.
Stąd ex-mąż mógł wnieść sprawę jej zdrady która nastąpiła przed orzeczeniem sądowym, jako powód trwałego ustania pożycia.
Sąd określa datę trwałego rozpadu pożycia - nie jest to data orzeczenia rozwodu. Jeżeli więc do "zdrady" doszło juz kiedy małżonkowie mieszkali oddzielnie, a do sądu wpłynął pozew to w mojej ocenie nie można skutecznie podnieść argumentu "zdrady". Sad oczywiście bada kiedy do rozkładu doszło, ale mówiąc z własnej perspektywy to nawet gdybym "przeleciała teraz autobus arabów" (szczerze to nie zamierzam i nawet nie planuję) to mój mąż nie mógłby nic zrobić i wykorzystać tego w sądzie, nawet jak mnie kocha i chce pracować nad związkiem. Bo jeżeli ja twierdzę, że do rozpadu doszło wcześniej i mam na to dowody, a jednocześnie nie chcę kontynuować związku z partnerem to nikt nie może mi czynić zarzutu z tego co robię po rozstaniu, czyli po trwałym rozkładzie pożycia.
Powiem Ci, że znam nawet chyba dwa przypadki gdzie kobieta zaszła w ciąże po złożeniu pozwu o rozwód i nie miało to znaczenia w kwestii orzekania o winie. Był oczywiście problem z domniemaniem ojcostwa ale to inna sprawa.
Poza tym zdrada jako taka ma znaczenie przy orzekaniu o winie ale orzekanie o winie to nic innego jak stwierdzenie kto doprowadził do trwałego rozpadu pożycia. Jeśli więc trwały rozkład pożycia istnieje w chwili "zdrady" to nie ma mowy o stwierdzeniu winy za coś co istniało przed rzekomym zdarzeniem sprawczym. Absolutny brak adekwatnego związku przyczynowego.
nawet gdybym "przeleciała teraz autobus arabów"
- JOLKA !!! To TY ??
Tak, masz racje, zgadzam się jeżeli można udowodnić trwały rozkład pożycia w małżeństwie przed rozpoczęciem nowego związku to prawnie sprawa powinna byc czysta.
Powinna bo...w sądzie to róznie bywa.
Czy tak było w przypadku autorki - mozna było udowdnić rozpad więzi ekonomicznej, emocjonalnej i fizycznej w momencie rozpoczęcia relacji z obecnym partnerem, nie wiemy.
To zawsze ryzyko.
Ehdi napisał/a:nawet gdybym "przeleciała teraz autobus arabów"
- JOLKA !!! To TY ??
Ups.... wydało się
witam, bardzo sie cieszę, ze taka moja mała sprawa a tyle opinii
trudno opisac dokładnie cała historię ale nie bulwersuje mnie fak , ze oni sa ze soba tylko, ze wchodza w nasze obecnie zycie!!!! straszeniem, wyzwiskami, grozbami,
była zona mojego partnera opowiada o mnie bardzo nieprawdziwe rzeczy typu: zł matka, nieodpowiedzialna s...., oraz wiele innych kolokwializmów.....
nie po to sie rozwiodłam aby teraz kontrolowac mojego byłego męża, ale to dział w druga stronę ,
on i jego pseudo partnerka parka na pokaz.... dzieci to widza i przede wszystkim słyszą
i prosze mi uwierzyc nie jestem zazdrosna i wierze , ze kazdy ma prawo do szczesia ..
dziekuje za kazdy post, jest dobrą radą
A dlaczego bulwersuje Ciebie ten fakt ??
Co z tego że Twój ex i jego ex są razem ?
Czyżby bolało Was to że udowadniają Wam ze Ci od których odeszliście bo byli dla Was "be", potrafią być ze sobą szczęśliwi ?
Chyba to powoduje w Was takie oburzenie. Pokazali Wam że Wasza opinia o byłych nie jest uniwersalna, a może sugerować że to z Wami może jest coś nie tak.
To Was zabolało ?Inna sprawa - zdrada.
Z tego co piszesz, poznalaś obecnego partnera w czasie kiedy formalnie byłaś jeszcze w małżeństwie.
Nie zamknęłaś do końca poprzedniego rozdziału życia a weszłaś w nowy.
Sprawa dyskusyjna moralnie, a prawnie ewidentnie zdrada, która mogła być wykorzystana prze ex-męża na procesie.
Jak było z Twoim partnerem ?
Czy był już wtedy stanu wolnego, czy jeszcze męczył się z "niedobrą" żoną ?
Oskarżają Was o rozbicie rodzin ?
Jeżeli tak, to co w tym złego że znaleźli wzajemnie pocieszenie w swoich ramionach ?Dlaczego odrzucasz fakt że po prostu pokochali się ?
Nie wolno im, zabraniasz im tego ? czy też odzywa się Twoja zazdrośc o ex ?wera123 napisał/a:to oczywiscie swiadczy o ich mniejszości intelektualnej, zdaje sobie z tego sprawę, cierpia dzieci
jeżeli takie myśli przyszły Ci do głowy to nie świadczy to dobrze o Twojej intelekcie.
Nie wiem jak chcesz podeprzeć to słowo "oczywiście" - nie widzę tu żadnej oczywistości.
To jedynie mówią Twoje emocje.Piszesz że cierpią dzieci - dlaczego ???
Co powoduje ich cierpienie - fakt że w jednym czy drugim związku spotykają swoich rodziców ?
To chyba dla nich dobrze.
Dla dzieci to najlepsze wyjście z możliwych.
O ile dorośli staną na wysokości zadania i będę nawzajem obrzucali się błotem.Co Ciebie tak irytuje ?
Chyba odezwała się urażona duma i zagrożenie że ich związek przetrwa dłużej od Waszego.
Wtedy, hm wyszłoby że to z Wami jest trudno żyć, nie z nimi.
Póki co lepiej zawiesić toporki na kołku.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje...