Pewnej rodzinie urodziło się dziecko,było maleńkie,słodkie,bezbronne.Jak każde dziecko ,miało też swoje potrzeby,potrzebowało miłości,opieki,bezpieczeństwa,spokoju i radości...Niestety w rodzinie w której przyszło temu dziecku żyć jego potrzeby były zaspokajane w niewłaściwy sposób.
Gdy miałam 7 lat zaczeło się niewinnie,ojciec częściej brał mnie na kolana,przytulał,całował w policzek,mówił że jestem jego kochaną córeczką,kupował prezenty...Potem gdy przychodziłam do pokoju żeby obejrzeć bajke,film biorąc mnie na kolana zaczął wsadzać mi ręke w majtki i mnie tam dotykał,tak samo pod bluzkę,mówił że mam takie delikatne ciałko że miałby ochote je zjeść.Kiedy zostawałam sama z nim w domu kazał mi sie kłaść na łóżku i wkłądał mi w różne miejsca palce,to bardzo bolało,płakałam ale on sie z tego śmiał albo mnie bił...Ocierał się tym o mnie i nie tylko.Czasami kazał żebym to ja jego dotykała to było dla mnie najgorsze,zamykałam oczy,chowałam ręce za siebie i prosiłam żeby mi nie kazał tego robic że wszystko tylko nie to,za pierwszym razem z przerażenia zwymiotowałam na podłoge.Bardzo sie wkurzył,zaczął mnie bić po głowie,nazwał mnie obrzydliwą smarkulą,kazał posprzątać po sobie a potem powiedział że dla czegoś takiego jak ja jest tylko jedno miejsce,zamknął mnie w ciemnej piwnicy i powiedział że zeżrą mnie tam pająki,że wplączą mi się we włosy,będą chodzić po ubraniu.Cały czas mnie szantarzował że to jest nasza tajemnica na różne sposoby że mnie zabije albo zabije moją kotkę która była dla mnie przyjacielem wiedziałam że jest do tego zdolny bo czasami rzucał nią o schody,mówił że mnie matka znienawidzi(w to też mu wierzyłam bo matka mnie biła za to ze zle sie ucze i wyzywała tak jak on od najgorszych)a ja poprostu nie umiałam sie skupic na nauce.Przez to co on mi robił chodziłam bardzo sztywno,nie umiałam sie rozluznic i dzieciaki w szkole przezywały mnie manekin,szkieletor,down,przygłup,chłopacy bili w brzuch,na w-f wstydziłam sie przebierac przy innych i nie umiałam wykonywać wielu ćwiczeń.Nie było też miesiąca żebym nie lądowała w szpitalu na zakarzenia.
Kiedy lekarze robili mi jakieś badania tych miejsc broniłam się,krzyczałam że nie chce,żeby mi tego nie robili,kopałam,krzyczałam i w końcu pielęgniarki musiały mnie trzymać za ręce i nogi.Lekarze nie wiedzieli skąd się biorą u mnie te zakarzenia.
Często jak ojciec kończył mi to robić uciekałam do łazienki bo to było jedyne zamykane miejsce,brałam swoją kotke lub misia,kuliłam się pod ścianą lub kładłam się w pozycji embrionalnej i modliłam się żeby oni umarli albo ja.Cały czas miałam koszmary ale mama nie domyślała się dlaczego.
Miałam kilka kolerzanek i gdy przychodziły do mnie do domu zawsze je prosiłam żeby były cicho jak on był.Nie wiem czy sie domyślały,często w zabawach przybierałam role tej niedobrej której należała sie kara.
Gdy miałam 17 lat ojciec mnie zgwacił.Chciałam popełnić samobójstwo.Dowiedziała sie o tym szkoła,przysłała psycholożke,wniosła sprawe do sądu .Cały czas to ja byłam wzywana na przesłuchania a nie on,to mnie chcieli zabrac do psychiatryka.Prokurator z biegłą panią psycholog podczas przesłuchania śmiali się,rozmawiali zupełnie o czymś innym,sprawe umorzono nie dałam rady...
Potem wyjechałam na studia do Łodzi.Zamieszkałam na stancji niestety małżeństwo często się kłuciło,kiedy zbliżała się sesja letnia ważyłam 37 kg,okaleczałam się i miałam myśli samobójcze.Pani pedagog do której chodziłam na terapie skierowała mnie do psychiatryka.Byłam tam 5 miesięcy i poznałam ludzi normalnych tylko z problemami nie jak się mówi nienormalnych.W miesiąc po wyjściu ze szpitala nałykałam się psychotropów i ledwo mnie odratowano.Do psychiatryka jeszcze lądowałam 4razy.
Kilka razy podchodziłam też do studiów,niestety jeszcze ani razu nie skończyłam pierwszego semestru.Żle sie czułam między ludzmi,miałam wrażenie że uważają mnie za głupią,czułam że jestem inna,byłam cały czas spięta.
Czuje się winna temu co się stało choć moja terapeutka już wiele razy powtarzała że tak nie jest,jestem w terapii od 4 lat choć dopiero teraz zaczełam z nią rozmawiać o szczegółach co jest cholernie trudne.
Chciałabym nie nienawidzieć siebie.Chciałabym sobie wybaczyć i przytulić małą siebie.
Kłapouszku, cokolwiek nie powiem, trudno jest wyrazić słowami odczucia po przeczytaniu Twojej smutnej historii! Takiej olbrzymiej krzywdy jaka Cię spotkała, Ciebie niewinną spokojną istotę, bezbronne maleństwo, nie umiem skomentować. A człowieka, który Ci to zrobił nie znam, ale go nienawidzę! Nie wyobrażam sobie jak można przez tak długi czas krzywdzić własne dziecko, i mama ,która niczego się nie domyślała, i lekarze, którzy nic nie rozumieli i nie porafili zaradzić dziejącej się krzywdzie! Nie, Ty nie jesteś niczemu winna, absolutnie niczemu, winny jest tylko On, ten człowiek, który przez tyle lat Cię krzywdził. Jedyną winą jak ajest po Twojej stronie jest niewinność. Kochana, musisz być silna i nie dac się już tym razem własnym myślom, bo nad nimi możesz zapanować. Nie mogłąś zaradzić dziejącemu się złu, al espróbuj zaradzić złym myślom i powrotom smutnych wspomnień. Niech to przestanie się rozgrywać, nie ch te wspomnienia zginą i przepadną, zostaną daleko w tyle, byś mogła rozpocząć nowe życie pozbawione krzywd. Byś była silną i pewna siebie kobietą. Te które są pewne, zapewne gdyby przeżyły coś podobnego szybko straciłyby swoją pewność, zapewne też zaczęłyby winić siebie, za grzechy które działy się wobec nich ale wbrew ich woli. Kłapouszku, trzymaj się dzielnie, będę mocno trzymać kciuki za pomyślność terapii!Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Właśnie przed chwilką do Ciebie pisałam jak mi głupio ze to napisałam a tu patrze Jesteś TY.To chyba telepatia.Stałaś mi się bliższa,tak czuje.Nie wiem co napisać...jestem bardzo wdzięczna że nie uważasz mnie za kogoś obrzydliwego,bo ja się czuje przeklęta i powoli podchodze do ludzi.Nie lubie patrzeć na siebie w lustrze,chciałabym,chciałabym...nie wiem poprostu być...
Ja sie popłakałam... Okrutna historia i tak bardzo nie wiem co powiedzieć Ci kochany Kłapouszku !!! My kobiety musimy być silne, ale ty byłaś bezbronnym dzieckiem, kiedy to wszystko sie wydarzyło i w perspektywie tego okrucieństwo jakie popełniła wobec Ciebie bliska osoba jest tysiąckroć bardziej przerażające niż w innych wypadkach. Nie wiem co Ci powiedzieć bo słowa stają mi w gardle - ale wiedz ,ze jesteś wspaniałą , młodą kobietą i masz przed sobą jeszcze całe, wspaniałe życie. Życzę Ci tego z całego serca !!!
Właśnie przed chwilą odpowiedziałam na inne Twoje posty... Nasze historie trochę się różnią, bo ja miałam problem z samoakceptacją i nerwicę z innego powodu, ale...
Może spróbuj wyobrazić sobie siebie samą, małą, cierpiącą dziewczynkę,a potem młodą, skrzywdzoną dziewczynę. Spójrz na nie jakbyś była tuż obok i przytul je, wyobraź sobie, że przytulasz każdą z osobna. Powtarzaj to tak często, jak tylko możesz; to będzie bolesne doświadczenie, będzie Ci ciężko, ale wierz mi, w ten sposób nauczysz się radzić sobie z bólem i traumą, które w sobie nosisz.
Jestem tak bardzo przerażona że opowiedziałam tą cząstkę siebie i ucieszona że przyjeliście mnie do siebie że mam w głowie wielki natłok myśli i poprostu żegnam się z Wami bo musze troche pobyć sama ze sobą...
Oto są przyjaciele...
Kłapouchy
Wiem,że moie słowa mogą na niewiele się zdać, ale trzymaj się. Uwierz iż dasz radę poradzić sobie z tym wszystkim. Mój ojciec próbował kiedyś dobierać się do mojej starszej siostry, ale się niedała. Naszczęście więcej niepróbował. Dopiero po latach dowiedziałam się o tym i zrozumiałam dlaczego zawsze ubierała się w lużne rzeczy i utrzymywała duży dystans jeśli chodzi o ojca. Niewiem czy czas może zagoić takie rany, ale musisz próbować.
sama nie wiem co napisac-poplakalam sie!!!!!!!!!!
czlowiek uwaza ze ma problem z facetem ale to nie jest zaden problem w porownaniu do twojego...
nic nie potrafie poradzic,jedynie-trzymaj sie mocno i uwierz w siebie,a takich jak ten typ dac do kamieniolomow bo wiezienie to kara za mala...
Kiedy się czyta takie słowa , brakuje słów , by cokolwiek napisać mądrego.Nie wystarczą słowa pocieszenia , a zrozumienia tym bardziej.Mam córkę i chyba zabiłabym gołymi rękami kogoś , kto zrobiłby mojemu dziecku taką krzywdę .Dlatego jestem ZA kastracją pedofilów.
Wyobrażam sobie , co musisz czuć , ale jesteś solna kobietą i życzę Ci , żebyś uwierzyła w siebie i poukładała sobie swoje życie na nowo.Wiem , że to może być trudne , nie można zapomnieć o takiej traumie w pięć minut , ale spróbuj zacząć myśleć o sobie i swoim życiu pozytywnie.To co najgorsze masz już za sobą ...Wyrzuć z siebie nienawiść , ona zżera człowieka od środka , przestań czuć się winna , bo nie jesteś.
Mam nadzieję , że zamiast przerażenia , zaczniesz odczuwać ulgę gdy będziesz pisała na tym forum.Ściskam serdecznie
poznałam niedawno dziewczynę,która przeszła dokładnie to samo co ty,też miała i ma do tej pory problemy z samoakceptacją,i przystosowaniem się.Chodziła na terapię,ale było dobrze puki tam była,teraz jak jest wśród ludzi ciężko jest jej żyć,próbuje założyć rodzinę ale choć robi to małymi kroczkami ciężko jest jej funkcjonować.Dużo z nią rozmawiałam i wiem dlatego co czujesz.Naprawdę bardzo ci współczuję .
Pozdrawiam cię bardzo gorąco , i wierzę że wszystko się ułoży tylko wiedz że do tego trzeba dużo czasu i cierpliwości.Na pewno nie ty jesteś tu winna,i nie ty powinnaś ponosić karę za to co się stało.Podnieś głowę do góry dziewczyno,i spróbuj żyć zasługujesz na wszystko co najlepsze w życiu i tego ci z całego serca życzę.
Po przeczytaniu tego postu cała jestem rozdygotana.Człowiekowi wydaje się ze ma problemy ale to co Ciebie spotkało jest najgorszym koszmarem jaki może spodkac .Mam wielką ochotę Cię przytulic i powiedziec będzie dobrze ale to nie zmieni twojej sytuacji.Pod żadnym pozorem nigdy czy w rozmowie czy we wspomnieniach czy w snach nie mów że w tym jest twoja wina.Jesteś pięknym niewinnym kwiatem które zdeptało okropne zło.Życzę Ci z całego serca żebyś się podniosła i znalazła prawdziwą miłośc i zasłużony spokój . pozdrawiam
ciężko jest to nawet czytać, co dopiero przeżywać... slowa pocieszenia, wsółczucia nic nie dadzą, bo jest to zbyt ciężkie przeżycie, jak widać, by o nim zapomnieć szybko... to smutne, że krzywdę wyrządził Ci ktoś, w kim powinnaś mieć oparcie, ktoś, kto powinien Cie chronić...
ja mam tylko jedno pytanie :
gdzie była reszta rodziny ??
gdszie pedagodzy,m nauczyciele, lekarze ?!
wszyscy ślepi ?!!
kastracja pedofilów to jak najbardziej trafiony pomysł.
popieram ją w stu procentach.
nie wierzę, by ktoś z tak wypaczoną psychiką jak pedofil potrafił się zresocjalizować po kilku latach w więzieniu.
a Tobie, Kłapouchu, życze pomyslności terapii :*
jesteśmy z Tobą .
Kłapouchy a raczej Kłapouszko nie Ty jesteś temu winna!!!! Bardzo dobrze powtarza Ci psycholog, ale wiem że czasem samo powtarzanie nie pomaga, musisz sama to dostrzec. Jestem pewna, że często przechodzisz koło dzieci na ulicy, czy koło placu zabaw, proszę popatrz przez mała chwilkę jakie one są bezbronne i ufne i pomyśl, że Ty byłaś dokładnie taka sama! Zastanów się jaka jest rola rodzica, w życiu dziecka i myśl tak za każdym razem, kiedy masz jakiekolwiek wątpliwości kto tu w życiu "nawalił". Gratuluje tego, że pomimo tych wszystkich przejść i wielu zawodów w życiu nadal trwasz przy terapii, bo terapia nie jest zapewne łatwa i wymaga od Ciebie ogromnego wysiłku, ale uwierz mi że warto powalczyć o lepszą przyszłość Chyba wszyscy, którzy odpowiedzieli na tego posta są z Tobą całym sercem i mocno wierzą, że dasz rade!!! Bądź dzielna.
Potworne. mam pięciomiesięczną córeczkę, gdyby mój mąż zrobił coś takiego, a ja dowiedziałabym się o tym, zabiłabym go. mam nadzieję, że uda Ci się z tego otrząsnąć. Twój ojciec to j...y s...urwiel, mam nadzieję, że będzie zdychał w męczarniach. za pedofilię faktycznie nie powinno się kastrować chemicznie, powinna byc karan śmiercią.
droga Kłapoucha. bardzo mnie poruszyła twoja historia. ja też jestem za kastracją. nie wiem jak cię pocieszyć. musisz być silna choć wiem,że to nie takie proste. będę się modlić za ciebie, aby Bóg ogarnął cię swoją ogromną miłością. twój ojciec kiedyś za to zapłaci.
,,Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza."(Ewangelia Mt 18,6).
popłakałam sie strasznie:((((Boże jak na swiecie moga zyc takie potwory???nie umiem tego pojac...Życze Ci tego co najlepsze, bo na to wszytko zasługujesz///....
Skad sie w ogole biorą tacy ludzie jak On? Krzywdzący niewinne istotki. Kłapouszku trzymaj sie!
To naprawde straszne co ci spotkało w zyciu, bylas taka niewinna i bezbrona, nawet nie potrafie sobie tego wyobrazic....Teraz to pewnie tez nie jest dla ciebie łatwe, ale nie poddawaj sie i pamietaj, ze sa jeszcze na swiecie ludzie,ktorzy nie sa zli i moga ci pomoc.Serdecznie pozdrawiam
Swiat jest okrutny... ale pamietaj "Nie Jesteś Sama..."
Nie jesteś sama, nie jesteś sama
uwierz w Siebie, uwierz w ludzi, uwierz w Nas,
Nie jesteś sama, nie jesteś sama
są gdzieś okna które płoną cały czas... < Seweryn Krajewski >
Czasem lepszy jest jeden dobry przyjaciel niz tysiace psychiatrow...
Klapouchy,
Jest mi niezmiernie przykro, ze spotkala Cie taka tragedia w zyciu i nasze slowa niczego nie zmienia. Ale wiedz, ze to co zrobil Ci ojciec nigdy nie bylo, nie jest, i nie bedzie twoja wina. Nie wyobrazam sobie tego, co rodzic potrafi zrobic wlasnemu dziecku. To takie nieludzkie. Twoj ojciec powinnien spedzic w wiezieniu reszte swojego marnego zycia! Zycze Ci powodzenia w terapi, mam nadzieje, ze kiedys znowu odnajdziesz siebie i bedziesz w stanie normalnie zyc. Pozdrawiam cieplutko.
dlaczego takie że czy spotykają dzieci i teraz twój "ojciec" łazi sobie zadowolony poświcie a ty cierpisz patrze teraz na swoią córeczke i myśle żę gdyby jej coś ktoś zrobił to ja nie wiem co bym zrobiła .myślę że matka się domyślała co się dzieje ale łatwiej było to zostawić nie robić problemu po co robić sobie kłopot ta cy ludzie nie powinni być rodzicami tak mi przykro trzymaj się kłapouszku i myśle że terapia pomaga bo potrafisz to opowiedzieć to jest ważne i pamitaj ty niczemu nigdy nie byłaś winna to twoi rodzice szkoła i lekarze wszystko lekceważyli
Nie potrafie przeczytac twojej historii do konca...Nie mam pojecia co czujesz ale klapouszku trzymam za Ciebie kciuki.Jestes niesamowicie dzielna!!!Brak mi słow i chociaz niewiele Ci napisze to wiedz,ze kiedys los sie odwróci...
Trzymaj sie cieplutko:-)
kastracja pedofilów to jak najbardziej trafiony pomysł.
popieram ją w stu procentach.
nie wierzę, by ktoś z tak wypaczoną psychiką jak pedofil potrafił się zresocjalizować po kilku latach w więzieniu.
podpisuje się pod tymi słowami obiema łapkami!!!
JEśTEśMY Z TOBą! Pozdrawiam serdecze trzymaj sie <przytulam>
Witaj Kochana!
Pewnie nie powiem ani nic nowego, ani nic mądrego... Będę trzymać kciuki żebyś zaznała w życiu choć odrobinę spokoju i szczęścia. Jestem pewna, że żadnej z nas nawet do głowy nie przyszło, żeby Cię potępić! Nie jesteś niczemu winna, nikt tak nie myśli...
Serdecznie Ci współczuję! Trzymaj się ciepło!
Ja mam tylko nadzieję że Bóg ci to jakoś wynagrodzi i nigdy więcej nie postawi na twojej drodze życia nikogo kto by miał zamiar cie skrzywdzić. że będziesz teraz spotykać tylko takich ludzi co ci pomogą i będą kochać za to jaka jesteś. Mam nadzieję że będziesz miała szanse na stworzenie normalnego związku z kimś, z kim później będziesz miała dzieci. Zaczynasz wszystko od nowa, teraz dopiero przeżywasz normalne dzieciństwo mimo że jesteś dorosłą kobietką. Daj sobie czas, a wszystko się poukłada :* buzi buzi kochanie
Kłapouszku ja jak cała reszta niestety nie powiem Ci nic nowego ale prosze Cię żebyś uwierzyła że nie wszyscy ludzie są tak okrutni, dobrzy też istnieją tylko musisz w to uwierzyć i mam nadzieje że kiedyś będziesz mogła spojrzeć w lustro i powiesz OTO JA ŚWIETNA DZIEWCZYNA tego Ci życze z całego serca pozdrawiam najserdeczniej jak moge
Zły dotyk,to brzemię,które się nosi przez całe życie,Przy wsparciu bliskiej osoby-jest łatwiej.Pozdrawiam cieplutko.
Kolejny raz zadałam sobie pytanie co musiałoby się stać aby wybaczyć i zapomnieć krzywdy jakie wyrządzili mi rodzice i wtedy przeczytałam Twoją historię.Tylu dorosłych i ani jednej która stanęła by w Twojej obronie.Nie wiem czy powinnam tutaj o tym pisać ale tak naprawdę kto jest bardziej winny -ojciec zboczeniec-czy matka która wie o koszmarze swojego dziecka i nic z tym nie robi?Znam te uczucie osamotnienia,lęku,wstydu.Gdy byłam sama z ojcem w domu zamykałam się w pokoju i chciałam zniknąć,starałam się być cicho żeby mnie nie słyszał.Powiedziałam matce zwyzywała mnie od najgorszych.Kilka lat temu siostra mi się zwierzyła że ją spotkało to samo a wczoraj zadała pytanie -Dlaczego mnie to spotkało.Chyba byłam zła?(Nie ,nie byłaś zła.Byłaś cudownym dzieckiem o twarzyczce anioła .Śliczna ,ufna i tak bardzo zależna od nich tj dorosłych.Byłaś prawdziwym darem)Każde dziecko jest darem ...
Wiele tej historii nie trzyma się kupy...
Jak myslicie,dlaczego dziewczyna nie pojawiła sie wiecej??
A co znaczy-wiele tej historii nie trzyma się kupy?
Aż ciarki mi przeszły po plecach .
Na prawdę przerażające !
Również trzymam kciuki ... !
Hej. Przeczytałam twoją historię i odpowiedzi innych. I może mnie znienawidzicie ale nie napiszę trzymaj się, będzie dobrze. Nie napiszę, kiedyś zapomnisz, wszystko minie i będzie lepiej. Bo tego nie wiem, ani ja, ani podejrzewam nikt a tym bardziej ty. Ale napewno napiszę że żadne dziecko, skrzywdzone przez kogokolwiek nie jest winne i nie zasługuje na coś takiego. Jedno wiem napewno. Wiem jak się czujesz. Powiem Ci, że jesteś cholernie ale to cholernie odważną dziewczyną, że potrafiłas po wielu latach otwarcie komuś o tym powiedzieć, przyznać się do tego,że będąc małą dziewczynką bałaś sie płakać i krzyczeć tak mocno aby ktoś cię usłyszał i obronił. Ja niestety tego nigdy nie zrobiłam. Nikt (teraz jedynie wy bo mnie nie znacie) nie wie, że przez wiele lat wujek wykorzystywał mnie. A ja do dziś trzymam to w tajemnicy i udaję, że żyje. bo to jest tylko wegetacja. Mam męża i córkę, której ograniczam kontakty ze swoim ojcem. Nie pozwalam jej przytulać, brać na kolana, bo boję się że ją skrzywdzi. Choć jest dobrym ojcem. Nienawidzę wujka ale kiedy dochodzi do spotkania miedzy nami to udaje że nic się nie stało i normalnie z nim rozmawiam. Poprostu jest mi wstyd. Dlatego wiem jak się czujesz, że wstydzisz się o tym mówic i jak ci jest ciężko. Napisze tylko. TRZYMAJ SIE. A i jeszcze jedno: może przez opisanie swojej histori pomożesz innym kobietom, które się otworzą i ujawnia swoje leki. Mi pomogłaś. DZIEKUJĘ.
Aniu... czułam, że oprócz awantur spotkało cię coś złego i dziś otworzyłaś się przed nami.
Myślę ze powoli zaczynasz rozumieć, ze to nie twoj wstyd.
Mów o tym, tym którym ufasz i przeczytaj książkę : "Skradzione jutro" S.Levenkorn - znalazłam info o niej dla Ciebie w internecie.
Tak okropnie smutno mi się zrobiło i źle ... zabieram część cierpienia z twojego serca ... i oddaję ci moje ciepło i optymizm, zabierz je i dzień za dniem dzięki temu, że jesteś tak wspaniała odzyskuj swoje skradzione jutro.
Aniu... czułam, że oprócz awantur spotkało cię coś złego i dziś otworzyłaś się przed nami.
Myślę ze powoli zaczynasz rozumieć, ze to nie twoj wstyd.
Mów o tym, tym którym ufasz i przeczytaj książkę : "Skradzione jutro" S.Levenkorn - znalazłam info o niej dla Ciebie w internecie.
Tak okropnie smutno mi się zrobiło i źle ... zabieram część cierpienia z twojego serca ... i oddaję ci moje ciepło i optymizm, zabierz je i dzień za dniem dzięki temu, że jesteś tak wspaniała odzyskuj swoje skradzione jutro.
Dziękuję ci za te wszystkie słowa iznalezienie książki. Jak będę miała okazję to sobie ja kupię i napewno przeczytam. Chciałam wam jeszcze coś powiedzieć. Wujek ma jeszcze 4 dzieci i 5 wnuk ow. Wiem że robił to tęż najmłodszej swojej córce bo ciocia nie raz go złapała. Czy nie powinien siedziec w więzieniu. Teraz opiekuje sie wnukami w ty też wnuczkami. Jaka jest gwarancja ze ich nie krzywdzi. Nie mogę na to patrzeć. czuję się jakbym się przyczyniała do ich krzywdy bo nic nie robie. Siedzę cicho jak wszyscy. A dzieci może cierpią.
Aniu, pedofilia jest karana wiezieniem. Pedofile tez podlegaja leczeniu. Mysle, ze dla siebie i swoich bliskich powinnas o tym powiedziec psychologowi i zapytac jak postepowac dalej. Sa to ludzie, ktorzy maja wiedze jak postepowac. Zaczelas mowic, masz w sobie odwage, mysle, ze mimo trudow jakie cie czekaja oczyszczenie siebie i ochrona twoich bliskich jest wazna. Trzymaj sie dzielnie.
Cóż jak wiele z was ja też wiem że połowa rodziny kryje kuzyna który mnie krzywdził i nie tylko mnie.
Jego własna siostra wzięła go na chrzestnego własnego syna a pamiętam jak obserwowałam jak on staje się nie ufny, nikomu na kolana nie usiadł. Boże obserwowałam jak zachowywał się tak jak ja kiedyś, przez długie lata. Jestem pewna ze go krzywdził jestem na sto procent.A nienawidzę siebie za to że milczałam, że nic nie zrobiłam, a może zrobiłam za mało.
Anonimowo zgłosiłam jego matce uważaj, cóż nie dawała na wakacje tam syna dobre i to.
W rodzinie poruszyłam ten temat żeby nie dawać tam dzieci bez opieki. Nie dają.
Nie wiele , temu małemu chłopcu już nie zmienię przeszłości, dziś on ma 17 lat żadnej dziewczyny nie miał, unika kobiet, jest zdziczały.Przez moje milczenie , rani mnie to dzień po dniu ostro do krwi.
Ktos tu pisze zapomnicie , hmmm nie zapomniałam, w tłumie dostaje paniki.
Nie cierpię gdy obcy mężczyźni np w sklepie przebywają zbyt blisko, zawsze dusze się wtedy jestem spięta, i cała drżę.
Po terapii u psychologa przestałam myśleć o tym co dziennie, teraz przykryte te wspomnienia koszmarne kurzem.
ale reaguje w tłumie i wtedy wychodzi ze mnie mała bezbronna dziewczynka sama wśród złych ludzi.
niestety nie jesteś jedyna i to jest straszne, molestowanie seksualne jest karalne, za gwałt grozi do 12 lat więzienia, nie powinnaś się poddawać, tylko zebrać dowody i świadków i zgłosić to na policję! wsadź tego sukinsyna za kraty, już tam się koleżki nim zajmą, zrobią z niego ciecia i pedała. przeczytaj KONIECZNIE książkę francuskiego autora pdt:" Ida- historia ojcobójczyni". co do kastracji, heh , sądzicie, że w tym naszym katolickim [pseudo] kraju, ktokolwiek się zgodzi na to? Kościół wtrąca się do wszystkiego, nawet do spraw, które są wyłącznie w związku jak antykoncepcja, in-vitro, itd. skupmy się na realiach, ten facet , ta kreatura zasługuje na karę! Autorko pozwól wymierzyć sprawiedliwość, jednak nie na własną rękę, nie rób głupstw.
38 2010-05-13 12:22:36 Ostatnio edytowany przez Iwonkaa1988 (2010-05-13 19:38:12)
Aż nie wiem co napisać.... pamiętaj, że to nie Twoja wina... Przecież Ty nic złego nie zrobiłaś. Gdzie byli inni ?
Trzymaj się cieplutko! Jeszcze będzie dobrze pozdrawiam
moja siostre tez to spotkalo, ja dowiedzialam sie o tym po latach, wsadzila ojca do wiezienia ale dostal tylko 2 lata. Przez to co ojciec zrobil siostrze, jest teraz bardzo nerwowa, wybucha z byle powodu,wczesniej tego nie rozumialam, zrozumialam jak sie dowiedzialam jaka krzywde ojciec jej wyrzadzil.
hej,
ja miałam podobną historię. Po jej przeczytaniu miałam łzy w oczach i ciarki na plecach.
Na szczęście moja historia nie jest związana z ojcem, a kuzynem mojej matki.
Zaczęło się u babci na wakacjach. Niewinnie, a on nie miał nawet 18 lat. Ja miałam 6 a moja siostra 5. Jak zaczął to robić: dotykać, wciskać język to potwornie się bałam, aby nie stało się to mojej siostrze. Na szczęście trwało to tylko jedne wakacje, ale w mojej głowie tkwi do końca życia. Ryczę teraz myśląc o tym. Wiele razy myślałam, że to moja wina. Zamknęłam się. Od dobrej uczennicy w złą i znów powrót do tego lepszego zachowania. Nikomu się nie przyznała, aż do 24 roku życia, gdy miałam przygodę z facetem, który miał żonę, a ja o tym nie wiedziałam. Powiedziałam wtedy mojej ciotce, która myślałam, że mnie zrozumie. Wysłuchała. Tak samo było z siostrą choć nawet gorzej, zapytała czy sobie tego nie wymyśliłam. Potem był narzeczony, który wysłuchał, a nie słyszał. Potem znów depresja i ucieczka w naukę, czasem alkohol i zabawę z totalnym unikaniem facetów, wprost gnębieniem ich, patrzeniem z góry i wyśmiewaniem. Paradoksalnie pracuję z samymi facetami. Nie myślę o tym zbyt często, ale gdy przypominam sobie i patrzę na relacje z innymi ludźmi to wiem jak wielki ma to wpływ.
Nie powiedziałam rodzicom bo wiem, że mój ojciec by go zabił. Pytałam go kiedyś z ciekawości co by zrobił gdyby wiedział, że jakiemukolwiek dziecku dzieje się krzywda, powiedział wtedy: zabiłbym. Ale nie przyznałam mu się.
Moi rodzice wraz s siostrą byli na jego ślubie i weselu. On teraz 33 lata albo więcej, dziewczyna 25, a zaczęli się spotykać gdy ona miała 14.. ciekawy zbieg okoliczności. Ale wracając do tego bólu i ślubu. Przez chwilę zastanawiałam się czy w tym nie uczestniczyć, nie wykonać tańca z panem młodym i wyrzucić mu wszystko. Wyobrażałam sobie jaką by miał minę, jakby się zachował. Najgorsze jest to, że moja matka bardzo go lubi (jest jej chrześniakiem) więc go czasem w domu przyjmuje. Na szczęście nie muszę w tym uczestniczyć już więcej bo nie mieszkam z rodzicami. Pamiętam jak w tym roku był. Widziałam, że patrzył na mnie i wiedział, że nikomu nie powiedziałam. Widać to było po jego oczach minie i jak pewnie na mnie patrzył.
Pierwszy raz mówię o tym w takim miejscu. Staram się radzić z tym sobie, ale czasem nie wychodzi. Nie umiem się odnaleźć i szukam nieświadomie trudnych mężczyzn. Właśnie próbują skończyć związek jako kochanka, ale to w innym poście jest.
Rozryczałam się porządnie. Jeżeli nie ma w tym składu ani ładu to przepraszam, ale emocji było zbyt wiele i jest ich nadal. Mam 27 lat, skończyłam trudną szkołę, mam męską ale bardzo ciekawą pracę, wszyscy z mojej rodziny są ze mnie dumni bo mi się udało, bo osiągnęłam na swój wiek wszystko, ale przez tą całą sytuację NIE UMIEM SOBIE PORADZIĆ ZE SOBĄ.
Też jestem nerwowa, do facetów wyniosła i udaję, że nic się nie stało i jest wspaniale. Udaję przed wszystkimi, że życie jest takie cudowne i szczęśliwe, tylko w środku siebie obwiniam.. nie jestem szczęśliwa.
Jak czytalam Twoja opowiesc mialam łzy w oczach co prawda nie przezylam tego co Ty ale nie moge pojac jak czlowiek czlowiekowi moze stworzyc pieklo na ziemi.Ja mialam ciezkie dziecinstwo przeszyte strachem ,gdyz moj ojciec robil dlugi potem wierzyciele wynajmowali bandziorow przychodzili w nocy i straszyli nas ze jak nie powiemy gdzie ojciec jest(bo wowczas sie ukrywal,nie podajc adresu) to nas pozabijaja.Do tej pory mam nerwice mimo ze to bylo tyle lat temu,i niestety takie traumy ciezko mijaja.Zawsze pamietam potwornie balam sie nocy , a jak ktos pukal do drzwi to zaciskalam uszy by nie slyszec co sie dzieje i modlilam sie by to wszystko minelo, zeby przestac sie baĆ.,PAMIETAJ NIE JESTES SAMA ,MIMO ZE JESTESMY TYLKO WIRTUALNIE ALE MOZESZ NA NAS LICZYC.POZDRAWIAM SERDECZNIE.
Kłapouchy napisł nam bardzo odważnego posta,juz samo pisanie jaka to straszna walka ze wpomnieniami z uczuciem wstydu przeplatany strachem..Jestes bardzo odwazna osobą,podziwiam Cie ze otworzyłas sie przed nami bo wiem ile to dla Ciebie znaczy.Całe przezycia ktore trzymałas w sobie w "sekrecie" zaczełas ujawniac..na terapi teraz nam..nie załuj ze otworzyłas sie przed nami bo to Twoj osobisty sukces!Wspomnien niepozbedziemy sie, ale mozemy na nowo zaczac z nimi zyc......pomału,małymi kroczkami ..zły dotyk sie juz skończył!! zostało to..to co przed Nami.. stworzymy sami!!
Kłapouszku odezwij sie!!!
Kochana Kłapouchy..
Nie jesteś niczemu winna. Nie myśl o sobie w ten sposób.. Byłaś dzieckiem, nie możesz się obwiniać. doskonale wiem co czujesz.. jak o sobie myślisz.. tylko, że ja już byłam prawie pełnoletnia.. miałam swój rozum, mogłam coś zrobić.. Nie dawać się dotykać, nie iść, przerwać to natychmiast.. nienawidzę siebie, że pozwoliłam nauczycielowi na takie okropieństwa.. Myślałam, że zapomne.. Mineły właśnie trzy lata. i nie zapomniałam.
wiem jedno. nie możesz dopuścić do siebie złych myśli. Ja to niestety zrobiłam.. myślałam, że to ja jestem winna, że jestem szmatą i dziwką.. i ta myśl mnie zabiła...
Proszę trzymaj się. I nie poddawaj. Jesteś silna. Wierzę w Ciebie tak jak w Was wszystkie moje kochane. :* Dzięki Wam jestem, oddycham. Choć czasem powietrze jest zbyt ostre by oddychać.. mam zniszczone zdrowie, przez to co robiłam, by przestało tak boleć. Nie pozwól sobie na chwilę słabości, która może doprowadzić do napicia się alkoholu czy zrobiemia czegokolwiek innego.. Ja byłam uzależniona od wielu rzeczy. Myślałam, że zapomnę nie będąc trzeźwą.. ale tego nigdy już sie nie pozbędziemy... dotarło do mnie, że nie jestem winna... Ty musisz zobaczyć, że to on jest skurwielem, nie Ty. Nie jesteś winna.. Pamiętaj nie jesteś niczemu winna.
miałam 6 lat jak moi rodzice umarli.Mnie i młodszą siostrę zabrała ciotka pod swój dach ale u niej non stop alkohol się lał wiec oddała nas do domu dziecka. Po dwóch latach zostałyśmy adoptowane. Niby wszystko na początku było oki ale jak zaczęłam miesiączkować to się zaczęło. Ja nie jestem w stanie o tym pisać wyparłam to wszystko.Bardzo często "tatuś" był w domu bez żony ona ciagle gdzieś jeżdziła wiec nie miałam mozliwosci uciec doszło do tego jak juz mnie dorwał to leżałam jak kłoda i wyłączałam swój mózg. trwało to 21 roku życia uciekłam z domu do przyjaciółki. Nawet teraz mało pamietam badź niechce pamiętac mam wrażenie że to działo się obok mnie.Nie wierze w siebie boje sie walczyć o swoje ogólnie jestem uległa. Jedna pani psycholog powiedziała ze mam silna osobowosc i ciężko mnie zniszczyć, potem powiedziała żeby terapia miała jakis sens to muszę przyść z "tatusiem" ona z nim musi porozmawiać i tyle z mojej terapii. Mam rodzine męża dzieci staram sie jak mogę normalnie żyć ale jest trudno. Kochane moje molestowane dziewczyny jestem z wami i wiem co się czuje przez całe życie. Co do kastracjii niestety dla mnie to nie istnieje adekwatną karą za taką zbrodnie powinna być śmierć bo my juz dawno umarłyśmy w środku.
proszę abyś zgłosiła to gdzie tylko się da. żeby twój ojciec nie mógł skrzywdzić nikogo więcej. Proszę cię. Mogę sobie tylko wyobrazić jakie to dla ciebie trudne. Ale proszę cię, abyś uratowała inne dzieci, uchroniła je przed tym. Do ojca, gdy się z nim spotkasz, powiedz mu co go czeka, i uśmiechnij się wyniośle, niech wie, że nie jest bezkarny.
Człowiek największym katem i oprawcą.
Jak takie coś może spotkać kogo kolwiek,dla takich "ludzi" to nawet piekło to za mało!!
Odnajdź siebie życzę Ci z głębi serca :*
Noc ? Gwiazdy mrugają wesoło na niebie,
Ale nie do Niej - może do Ciebie.
Choć dusza dziecka płacze i krzyczy,
Cisza ? płaczu serduszka nikt nie usłyszy.
W kąciku siedzą smutne laleczki,
Ze wstydu spuszczone mają główeczki.
A Jej łóżeczko ? chociaż zbrukane,
Wieczorem znowu będzie posłane.
Ranek
- Popatrz Córciu ? jaki piękny wstaje dzionek.
- Popatrz Matko - widzisz oczka zawstydzone?
- Mamo, Mamo!!! - Znowu plama
Na mym brzuszku zapisana.
- Taka plamka to nic złego,
Widzę w niej coś zabawnego,
Gdy pójdziemy do łazienki
Brzuszek wróci uśmiechnięty.
ZMYŁAŚ MAMO PLAMĘ Z BRZUSZKA,
CZY ZAJRZAŁAŚ DO SERDUSZKA???
Boże!!! - Jak uwierzyć cud miłości,
Gdy ?w nas? tyle nikczemności
Aż się wierzyć nie chce, że człowiek człowiekowi może zgotować taki los, a co najgorsze najbliższy. Ojcec, który powinien chronić i wskazywać ścieżki życia. Gdzie była matka? Dlaczego matka, sąsiedzi, szkoła nie widzieli co się dzieje.To rzeczywiście sytuacja, której nigdy bym nie wybaczyła. Mój boże, a ja myślałam, że to ja miałam trudną sytuację w dzieciństwie, bo musiałam pracować. Wstydzę się bardzo tego, że napisałam taki post.Kłapouchu musisz jeszcze wiele popracować z psychologiem, najlepiej gdzieś daleko od twojego domu, musisz sie otworzyć, a tutaj na Forum wyrzuć z siebie wszystko. Pamiętaj , to nigdy nie byla twoja wina, to ojciec zbrukał całe twoje życie, odebrał twoja niewinność. Tak się zastanawiam, jak taki potwór żyje, rozmawia z ludźmi, a może też dyskutuje nt,innych polskich Fritzów?Takim ojcom powinny być odbierane dzieci. Nie mogę nic wiecej powiedzieć, bo napisałabym na pewno niecenzuralnie, ale wykastrować chemicznie to narazie najlepsze. Jak ktoś tak bliski mógł tak mocno skrzywdzić.
Przepraszam, że podpinam się pod Twój temat ale ja w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem gotowa, aby przedstawić swoją historię...
Przez wiele lat próbowałam wyrwać z siebie świadomość złego dotyku. Nie udało się. Żyję z tym do dzisiaj, choć tego "człowieka" już później ani razu nie spotkałam na swojej drodze. Nie wiem czy umiałabym spojrzeć mu w oczy. Strach? Poniżenie? Mimo, że to ja byłam jego ofiarą.
Bardzo Ci współczuję.
EweL
Tyle nas i ciągle czytam o kolejnych...o bezbronnych dzieciach...
Tak mi przykro, smutno, tak mi nas wszystkich żal, a jednocześnie tak szczerze NIENAWIDZĘ. Uwierzcie mi, ze gdyby nie wizja kary, to zarżnęłabym jak świnie tego, który zniszczył mi życie.Bez żadnych wyrzutów sumienia.Każdej takiej gnidzie, życzę śmierci trwającej lata, w najgorszych mękach, bez pomocy, rodziny, w samotności.
Moja gnida powoli zdycha, mam nadzieję, że zdychanie go boli.
Męczył mnie około 10 lat.
A może ktoś ma receptę na to, żeby przestać myśleć o złym dotyku, przestać pamiętać, przestać nienawidzić, wyrzucić to wszystko ze świadomości. Nie umiem. Żyję z tym całe swoje życie. Nienawidze swojego ojca za to, co mi robił, nie lubię mojej matki za to, że starała się tego nie widzieć, albo udawała, że nie wie, albo dla świętego spokoju milczała. nawet kiedy jako dziecko chciałam popełnić samobójstwo i otruc się sulfatiazolem. Odratowali mnie, bo tylko zemdlałam i zabrali mnie do szpitala. Nawet wtedy moja matka nie zapytała: CZEMU ???? Dowiedziała się ode mnie kiedy miałam już ponad 50 lat życia. Powiedziała, że nie wierzy. Zapytała czemu nic nie mówiłam. A jak miałam jej powiedzieć, jeśli mój ojciec, mnie - małemu dziecku - powiedział : nic nie mów mamie, bo by wtedy umarła. Nie chciałam, żeby mama umarła "przeze mnie". Nie umiałam sprzeciwić się ojcu, byłam małym dzieckiem, dla którego rodzic to wyrocznia, ktoś, kto ma prawo do dziecka i do tego, żeby robić z nim wszystko, co chce. Ojciec po prostu zniewolił mnie takze psychicznie, tak, jak ofiara daje sie zniewolić swojemu oprawcy. Całe życie żyję ze świadomością wielkiej krzywdy i poniżenia. Moja miłość do mężczyzn była już zawsze histeryczna, bo nigdy nie wierzyłam, że mogę być kochana tak po prostu, "bezinteresownie". Mój ojciec zniszczył też moje relacje z synem, bo wtrącał się w jego wychowanie, działając wobec dziecka przeciwko mnie - jego matce, z zemsty za to, że stracił nade mną władzę i z zemsty za tę swoją chorą i nienormalną miłość / jaka to tam miłość, po prostu zaspakajanie wrednej chuci /. Piszę to, bo mnie to tak strasznie boli przez całe życie i nic nie pomaga na ten ból. Nawet mi się nie chce chodzic na ojca grób. Nie ma straszniejszej krzywdy, jaką można wyrządzić własnemu dziecku. Czasami myślę, że może kiedy moja matka umrze, zamknie się ten rozdział mojego życia. Ale nie wiem. Jestem też prawie pewna po wielu latach swojej pracy, że problem jest bardzo powszechny, tylko dzieci boją się o tym mówić. Milczą i cierpią. Bo wmówiono im, że mogły mieć na to wpływ, więc czują się współwinne. Ja dopiero po wielu latach zrozumiałam, że mojej winy w tym nie było. Ale to zrozumienie wcale nie przyniosło ukojenia.
wzruszyła mnie twoja opowieśc straszne jesteś bardzo silna podziwiam się chciałabym z tobą popisac trochę choc całuje pozdrawiam