Gdybym była złośliwa, napisałabym od razu, że ten temat to ilustracja pewnego zjawiska 
Podyskutuję jednak merytorycznie. Oczywiście, mówienie, że każdy kto ma poglądy prawicowe (to b. szerokie i niejednoznaczne pojęcie) lub głosuje na Konfederację jest uproszczeniem i bywa niesprawiedliwe i krzywdzące = taka jest jednak specyfika Internetu, że w dyskusji łatwo zostać wrzuconym do "wspólnego worka". A na forach kobiecych były swego czasu najazdy trolli/inceli.
Rzeczywiście jednak są takie grupy mężczyzn o poglądach konserwatywnych/nacjonalistycznych, którzy przez wiele kobiet "na wstępie" jako znacznie mniej atrakcyjni do związku. A tym samym łatwiej im o frustrację i zachowania "incelskie", wpadnięcie w błędne koło, radykalne poglądy. Dotyczy to w szczególności mężczyzn słabiej wykształconych, mieszkających w małych miejscowościach/na wsi, o "tradycyjnym"/"patriarchalnym podejściu", którzy mają specyficzną wizję związku. A ponieważ coraz więcej kobiet jest świetnie wykształconych, może wybrzydzać przy wyborze faceta, to nie potrzebują pierwszej lepszej pary spodni. Ja to rozumiem- jak byłam sama to wolałam podróżować czy zajmować się swoimi zainteresowaniami niż wiązać z kimś, kto mi średnio pasuje.
Jeżeli chodzi o wygląd, to dla mnie to jest po prostu jeden z wielu elementów układanki. Oczywiście, że facet musi podobać się fizycznie, bo ciężko byłoby uprawiać seks z kimś, kto wizualnie odpycha, ale sądzę, że znacznie częściej problemem jest mentalność. Po prostu facetowi łatwiej wytłumaczyć sobie, że jest sam, bo ma 170 cm czy nie zarabia kokosów niż że problem tkwi w jego psychice.