Pisałam już w innym wątku o mojej sytuacji z mężem na temat podejścia do naszych stosunków i wpływie na nasze życie jeśli tych zbliżeń nie ma z winy obopólnej ...i obserwuje różne zachowania męża i zastanawiam się czy to nie staje się przemocą psychiczną lub toksycznym związkiem.
1. Mąż często traci cierpliwość jeśli dzieci "wchodzą mu na głowę" w sytuacjach kiedy to on zaprasza ich do zabawy, dzieci się bawią i korzystają z tego do czasu kiedy jedno z nich za bardzo się rozchula wtedy traci natychmiast kontrolę i krzyknie lub odchodź
2. Często denerwuje się na mnie, brzydko wtedy odzywa się do mnie. Ostatnio sytuacja kiedy prowadziłam auto ponieważ był na kacu i odleciał zderzak (który wcześniej już był powiedzmy naprawiany ). Reakcja była natychmiastowa. Nerwy krzyki, przekleństwa. Wszystko działo się przy dzieciach więc one przez kilka dni mówiły do mnie że jestem winna że przeze mnie. Czułam się wtedy jak gówno. Po tej sytuacji nie usłyszałam słowa wyjaśnień i odwraca kota ogonem robiąc z siebie ofiare że go karze cisza ...
3. Często wspomina przeszłość negatywna wtedy kiedy mieliśmy kryzysy w związku
4. Zdarza się że ośmiesza mnie w towarzystwie. Tłumaczy to że czuje się przy mnie dobrze i traktuje też jak przyjaciela. Ja tego tak nie odbieram i mówiłam że siebie nie życzę takiego ośmieszania
5. Bardzo często jest porównywanie naszego życia do czyjegoś typu zobacz oni .. a my nie ..
6. Bardzo często między mężem a mną jest coś w sensie kto na gorzej. On chodzi do pracy codziennie a ja tylko kilka razy w tygodniu i często to zaznacza
7. Zawsze w zasadzie kiedy jest kłótnia o cokolwiek to już wszystko wykłada na ławę. To jaka jestem i nie jestem to że nie jestem taka jak kiedyś itd a kwestia tej konkretnej kłótni i ta rzecz wogole nie istnieje chociaż często jest powodowana przez męża.
8. Robi mi sceny kiedy za dużo pieniędzy wydaje na życie typu " tyle pieniędzy wydałaś w aptece na leki ? !"
Te punkty powodują u mnie płacz ponieważ można to zamienić na spokojną rozmowę a są ataki i manipulacje
Bardzo często przez takie sytuacje płacze , czuje że się stresuje
1 2025-10-04 18:55:21 Ostatnio edytowany przez JestemTuNowa (2025-10-04 19:33:56)
Pisałam już w innym wątku o mojej sytuacji z mężem na temat podejścia do naszych stosunków i wpływie na nasze życie jeśli tych zbliżeń nie ma z winy obopólnej ...i obserwuje różne zachowania męża i zastanawiam się czy to nie staje się przemocą psychiczną lub toksycznym związkiem.
1. Mąż często traci cierpliwość jeśli dzieci "wchodzą mu na głowę" w sytuacjach kiedy to on zaprasza ich do zabawy, dzieci się bawią i korzystają z tego do czasu kiedy jedno z nich za bardzo się rozchula wtedy traci natychmiast kontrolę i krzyknie lub odchodź
2. Często denerwuje się na mnie, brzydko wtedy odzywa się do mnie. Ostatnio sytuacja kiedy prowadziłam auto ponieważ był na kacu i odleciał zderzak (który wcześniej już był powiedzmy naprawiany ). Reakcja była natychmiastowa. Nerwy krzyki, przekleństwa. Wszystko działo się przy dzieciach więc one przez kilka dni mówiły do mnie że jestem winna że przeze mnie. Czułam się wtedy jak gówno. Po tej sytuacji nie usłyszałam słowa wyjaśnień i odwraca kota ogonem robiąc z siebie ofiare że go karze cisza ...
3. Często wspomina przeszłość negatywna wtedy kiedy mieliśmy kryzysy w związku
4. Zdarza się że ośmiesza mnie w towarzystwie. Tłumaczy to że czuje się przy mnie dobrze i traktuje też jak przyjaciela. Ja tego tak nie odbieram i mówiłam że siebie nie życzę takiego ośmieszania
5. Bardzo często jest porównywanie naszego życia do czyjegoś typu zobacz oni .. a my nie ..
6. Bardzo często między mężem a mną jest coś w sensie kto na gorzej. On chodzi do pracy codziennie a ja tylko kilka razy w tygodniu i często to zaznacza
7. Zawsze w zasadzie kiedy jest kłótnia o cokolwiek to już wszystko wykłada na ławę. To jaka jestem i nie jestem to że nie jestem taka jak kiedyś itd a kwestia tej konkretnej kłótni i ta rzecz wogole nie istnieje chociaż często jest powodowana przez męża.
Wcześniej powodem jego frustracji miało być ograniczenie seksu z twojej strony, a teraz czym to tłumaczy?
Wygląda, że jednak ma jakieś zaburzenie osobowości, ja podejrzewam chwiejną emocjonalnie, typ impulsywny, a to charakteryzuje się m.in. nie radzenie sobie ze stresem i zachowaniem nieadekwatnym do sytuacji. Może też mieć osobowość narcystyczną.
Co by nie było to jego problem, nie wiem na ile pomogła by terapia, ale on pewnie i tak nie będzie widział takiej potrzeby.
Toksycznosc to rodzaj przemocy
1. W sumie to dobrze, ze odchodzi, przerywa zabawe jakby nie patrzec lepiej tak niz np bic dzieci prawda. Jezeli dzieci sie zle zachowuja przy zabawie to normalna reakcja rodzica jest te zabawe przerwać oczywiscie bez krzykow by bylo idealnie
2. Na drugi raz tez sie na niego wydrzyj. Dobitnie mu powiedz "ze ma sie zamknac" . Jakby na mnie tak facet darl morde to by chyba z tego auta wylecial na pierwszym lepszym zakrecie.
3. Pytaj sie go za kazdym razem "czy szuka problemów?". Mój ex ojciec córki ma czasem takie odchyly jak przyjezdza po córkę, atmosfera jest normalna,ja mam piękny dzień,a ten nagle zaczyna pierdzielic o tym co było 12 lat temu to mu zawsze odpowiadam "czy sobie problemów nie szuka" i zaraz jest cisza ,siedzi naburmuszony
4. Jeżeli on Ciebie ośmiesza w towarzystwie to nigdzie z nim nie wychodź. Powiesz mu "ze wstyd z nim wyjść na podwórko przed dom, a co dopiero gdzieś dalej do ludzi"
5. Mów mu "o zobacz nasz sąsiad to, a Ty nie" o zobacz mąż mojej koleżanki, a Ty co ? NiC"
6. Powiedz mu "jak mu się nie podoba to niech się zamieni" jak się nie zamieni to znaczy, że mu sie podoba
7. Mów mu "tak kochanie masz racje". Oczywiście wszyscy wiemy,że on racji NIE MA ,ale niech se pogada te swoje glupoty. Gorzej tylko jak uwierzy,że faktycznie ma rację, bo z facetami to oni są naiwne jak niemowlaki coś im powiedzieć to wierza w to jak dzieci we wróżkę zebuszke
Może to przedwczesny kryzys wieku średniego?
5 2025-10-04 19:37:48 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-10-04 19:45:33)
Niedobrze bardzo
Brak cierpliwości zdarza się każdemu, zwłaszcza, gdy dzieciaki potrafią wejść na głowę, ale z drugiej strony - dzieci trzeba jakoś mądrze zdyscyplinować, wtedy nie trzeba będzie tracić często cierpliwości.
Nie do przyjęcia jest, że wyżywa się na Tobie i to jeszcze przy dzieciach. Gdzieś po drodze nie postawiłaś stanowczo granicy, teraz będzie trudno. On już Cię nie szanuje.
OMG. Nigdy, przenigdy nie powinno się krytykować a już tym bardziej ośmieszać swojej żony/męża w towarzystwie. Od bliskiego człowieka oczekuje się wsparcia i lojalności a nie takiego czegoś. Paskudztwo. Dla mnie nie do przyjęcia. Totalny brak szacunku.
Wydawało się, że idzie ku dobremu, bo pisalas w poprzednim wątku, że i jakas bliskośc jest lepsza między wami, seks częściej, on zmienił podejście do Ciebie a tu takie coś...
Czy stawiałas granice słowami "nie pozwalam na.. / nie życzę sobie żebyś... " Itp?
Każdemu zdarza się wybuchnąć, nie pomyśleć nad tym czy reakcja była zasadna, czy też nie, natomiast ważniejsze jest to, co on robi kiedy emocje opadają. Czy potrafi przyjść, porozmawiać, przeprosić. Do tego potrzebne jest wyznaczenie granic i jasno określić czego się oczekuje w związku.
Do ta wiadomość jest taka, że z czasem trudniejsze jest postawienie granic, ale uwaga - jest to możliwe, na nawet zalecane.
Żyjemy w czasach gdzie łatwo i często lekkomyślnie przypinamy komuś łatkę "toksyka". Nie to jest ważne jaka diagnozę przypinają randomy z neta (bez uprawnień). Ważne jest to, co możesz zrobić, nie skupiając się na definicji i diagnozie internetowych specjalistów
Czy stawiałas granice słowami "nie pozwalam na.. / nie życzę sobie żebyś... " Itp?
Każdemu zdarza się wybuchnąć, nie pomyśleć nad tym czy reakcja była zasadna, czy też nie, natomiast ważniejsze jest to, co on robi kiedy emocje opadają. Czy potrafi przyjść, porozmawiać, przeprosić. Do tego potrzebne jest wyznaczenie granic i jasno określić czego się oczekuje w związku.
Do ta wiadomość jest taka, że z czasem trudniejsze jest postawienie granic, ale uwaga - jest to możliwe, na nawet zalecane.Żyjemy w czasach gdzie łatwo i często lekkomyślnie przypinamy komuś łatkę "toksyka". Nie to jest ważne jaka diagnozę przypinają randomy z neta (bez uprawnień). Ważne jest to, co możesz zrobić, nie skupiając się na definicji i diagnozie internetowych specjalistów
"Nie pozwalam na... Nie życzę sobie..." tak się rozmawia do dziecka... do faceta to trzeba konkretnie mu powiedzieć "ze ma się natychmiast zamknąć " i to dobitnie, tak,żeby go zatkało. Nie dawać sobie sobą pomiatać,a nie jakieś tłumaczenia jak do przedszkolaka
Istotka6 napisał/a:Czy stawiałas granice słowami "nie pozwalam na.. / nie życzę sobie żebyś... " Itp?
Każdemu zdarza się wybuchnąć, nie pomyśleć nad tym czy reakcja była zasadna, czy też nie, natomiast ważniejsze jest to, co on robi kiedy emocje opadają. Czy potrafi przyjść, porozmawiać, przeprosić. Do tego potrzebne jest wyznaczenie granic i jasno określić czego się oczekuje w związku.
Do ta wiadomość jest taka, że z czasem trudniejsze jest postawienie granic, ale uwaga - jest to możliwe, na nawet zalecane.Żyjemy w czasach gdzie łatwo i często lekkomyślnie przypinamy komuś łatkę "toksyka". Nie to jest ważne jaka diagnozę przypinają randomy z neta (bez uprawnień). Ważne jest to, co możesz zrobić, nie skupiając się na definicji i diagnozie internetowych specjalistów
"Nie pozwalam na... Nie życzę sobie..." tak się rozmawia do dziecka... do faceta to trzeba konkretnie mu powiedzieć "ze ma się natychmiast zamknąć " i to dobitnie, tak,żeby go zatkało. Nie dawać sobie sobą pomiatać,a nie jakieś tłumaczenia jak do przedszkolaka
Mówisz? A nie lepiej wspólnie klepać zdrowaśki?
Julia life in UK napisał/a:Istotka6 napisał/a:Czy stawiałas granice słowami "nie pozwalam na.. / nie życzę sobie żebyś... " Itp?
Każdemu zdarza się wybuchnąć, nie pomyśleć nad tym czy reakcja była zasadna, czy też nie, natomiast ważniejsze jest to, co on robi kiedy emocje opadają. Czy potrafi przyjść, porozmawiać, przeprosić. Do tego potrzebne jest wyznaczenie granic i jasno określić czego się oczekuje w związku.
Do ta wiadomość jest taka, że z czasem trudniejsze jest postawienie granic, ale uwaga - jest to możliwe, na nawet zalecane.Żyjemy w czasach gdzie łatwo i często lekkomyślnie przypinamy komuś łatkę "toksyka". Nie to jest ważne jaka diagnozę przypinają randomy z neta (bez uprawnień). Ważne jest to, co możesz zrobić, nie skupiając się na definicji i diagnozie internetowych specjalistów
"Nie pozwalam na... Nie życzę sobie..." tak się rozmawia do dziecka... do faceta to trzeba konkretnie mu powiedzieć "ze ma się natychmiast zamknąć " i to dobitnie, tak,żeby go zatkało. Nie dawać sobie sobą pomiatać,a nie jakieś tłumaczenia jak do przedszkolaka
Mówisz? A nie lepiej wspólnie klepać zdrowaśki?
Eh niestety nie w takiej sytuacji, chociaż to by mogło być dobre też, ale zdrowaski muszą być odmawiane w dobrej atmosferze miłości, a nie w takim czymś co ma autorka
Istotka6 napisał/a:Julia life in UK napisał/a:"Nie pozwalam na... Nie życzę sobie..." tak się rozmawia do dziecka... do faceta to trzeba konkretnie mu powiedzieć "ze ma się natychmiast zamknąć " i to dobitnie, tak,żeby go zatkało. Nie dawać sobie sobą pomiatać,a nie jakieś tłumaczenia jak do przedszkolaka
Mówisz? A nie lepiej wspólnie klepać zdrowaśki?
Eh niestety nie w takiej sytuacji, chociaż to by mogło być dobre też, ale zdrowaski muszą być odmawiane w dobrej atmosferze miłości, a nie w takim czymś co ma autorka
No ale każąc drugiej osobie "zamknąć się", wcale nie budujesz atmosfery miłości, a idąc dalej - szacunku w czym wtedy autorka byłaby lepsza od partnera?
Julia life in UK napisał/a:Istotka6 napisał/a:Mówisz? A nie lepiej wspólnie klepać zdrowaśki?
Eh niestety nie w takiej sytuacji, chociaż to by mogło być dobre też, ale zdrowaski muszą być odmawiane w dobrej atmosferze miłości, a nie w takim czymś co ma autorka
No ale każąc drugiej osobie "zamknąć się", wcale nie budujesz atmosfery miłości, a idąc dalej - szacunku
w czym wtedy autorka byłaby lepsza od partnera?
W niczym,ale tu nie pomogą zdrowaski niestety
Twój mąż ma poczucie niższości i rekompensuje to sobie tobą. Wszystkie kłótnie, zwalanie winy na ciebie ( bo błotnik który odpadł od samochodu to na pewno twoja wina i niech dzieci tak myślą) mówienie o tym ze inni to maja lepiej albo ze za dużo na leki wydajesz albo sam fakt ze on twierdzi ze ma zawsze gorzej od ciebie - niskie poczucie wartości które wyładowuje na tobie. A ze ty tez nie masz za silnego charakteru i nie potrafisz tupnąć nóżka to wyszło ze jesteś dobra ofiarą - wiec ty zlewasz się łzami i dzięki temu on czuje się lepiej.
Ja bym ci poradziła żebyś poszła na terapie i zdobyła narzędzia do radzenia sobie z tego typu zachowaniami ( bo zakładam ze rozstanie/ rozwód w grę). Możesz ciągle narzekać i płakać ale jeśli ty nic ze sobą nie zrobisz to dalej będziesz w tym samym martwym punkcie.
Jemu tez przydałaby się pewnie jakaś terapia ale wiadomo ze to nigdy nie dojdzie do skutku. Wiec czas pomyśleć o sobie.
Czy stawiałas granice słowami "nie pozwalam na.. / nie życzę sobie żebyś... " Itp?
Każdemu zdarza się wybuchnąć, nie pomyśleć nad tym czy reakcja była zasadna, czy też nie, natomiast ważniejsze jest to, co on robi kiedy emocje opadają. Czy potrafi przyjść, porozmawiać, przeprosić. Do tego potrzebne jest wyznaczenie granic i jasno określić czego się oczekuje w związku.
Do ta wiadomość jest taka, że z czasem trudniejsze jest postawienie granic, ale uwaga - jest to możliwe, na nawet zalecane.Żyjemy w czasach gdzie łatwo i często lekkomyślnie przypinamy komuś łatkę "toksyka". Nie to jest ważne jaka diagnozę przypinają randomy z neta (bez uprawnień). Ważne jest to, co możesz zrobić, nie skupiając się na definicji i diagnozie internetowych specjalistów
Pozwól autorce decydować z których rad chce skorzystać, nie jest dzieckiem, ma swój rozum.
Wyszczególniajac te punkty to nie są sytuacje jednorazowe tylko od dłuższego czasu powtarzaja się co jakiś czas przy sytuacjach kiedy mamy konflikt. Wiecie, pokłócimy się i nie ma konkretu o sytuację tylko przy okazji wbija szpile i czepia się ubioru, finansów to że go "wykastrowalam ". Często po takich akcjach jak już mija nerw to rozmawiamy i ale rzadko przeprasza. Jest to raczej wymuszone bo jest zmęczony cisza i chce mu się sexu. Nie będę mu powtarzać jak dziecku że tak nie wolno że sobie nie życzę. Jest dorosły. Chociaż były rozmowy o tym nieraz...Czuje że mnie nie szanuje. Mówię mu o tym. Często otrzymuje rykoszet że to ja go nie szanuje że go nie kocham że nie traktuje go jak faceta itd. Wogole nie zauważa tego jaki jest lub na odwal się tłumaczy że jest zmęczony że mamy problemy finansowe że to że tamto ? Ale to dorosły człowiek ma tak radzić sobie ze złością z rzeczywistością? Ja mam być tarcza z dziećmi ? Mam z nim toczyć wojny i drżeć się na niego jak on na mnie ? Nawet staram się stanąć obok i zobaczyć gdzie ja popełniam błąd ... Twierdzi że mogłam zlać jego uwagę o błotniku i byłoby po problemie. No pewnie. Ja będę wszystko znosić bo ksiaze nie radzi sobie z emocjami. Posłuszna i akceptująca wszsytko. Terapia nie wchodzi w grę bo kasa i czas. Maz często się frustruje jeśli coś nie przynosi efektów. Szybko rezygnuje poddaje się. Ogólnie to dobry człowiek, dzieci go bardzo kochają i wiem że gdybym się np wyprowadziła do rodziców lub jego wygoniła z chaty żeby mu pokazać żeby się ogarnął to później byłoby jeszcze gorzej. Przy dzieciach też nie da się różnych spraw poruszyć bo gumowe uszy. Myślę że trochę zdziadzial. Słucha te swoje podcasty, polityków ... Wieczorami wychodzi na balkon i jara zioło ... Rano wstaje i jest zmęczony. Ja mam inny tryb
Wyszczególniajac te punkty to nie są sytuacje jednorazowe tylko od dłuższego czasu powtarzaja się co jakiś czas przy sytuacjach kiedy mamy konflikt. Wiecie, pokłócimy się i nie ma konkretu o sytuację tylko przy okazji wbija szpile i czepia się ubioru, finansów to że go "wykastrowalam ". Często po takich akcjach jak już mija nerw to rozmawiamy i ale rzadko przeprasza. Jest to raczej wymuszone bo jest zmęczony cisza i chce mu się sexu. Nie będę mu powtarzać jak dziecku że tak nie wolno że sobie nie życzę. Jest dorosły. Chociaż były rozmowy o tym nieraz...Czuje że mnie nie szanuje. Mówię mu o tym. Często otrzymuje rykoszet że to ja go nie szanuje że go nie kocham że nie traktuje go jak faceta itd. Wogole nie zauważa tego jaki jest lub na odwal się tłumaczy że jest zmęczony że mamy problemy finansowe że to że tamto ? Ale to dorosły człowiek ma tak radzić sobie ze złością z rzeczywistością? Ja mam być tarcza z dziećmi ? Mam z nim toczyć wojny i drżeć się na niego jak on na mnie ? Nawet staram się stanąć obok i zobaczyć gdzie ja popełniam błąd ... Twierdzi że mogłam zlać jego uwagę o błotniku i byłoby po problemie. No pewnie. Ja będę wszystko znosić bo ksiaze nie radzi sobie z emocjami. Posłuszna i akceptująca wszsytko. Terapia nie wchodzi w grę bo kasa i czas. Maz często się frustruje jeśli coś nie przynosi efektów. Szybko rezygnuje poddaje się. Ogólnie to dobry człowiek, dzieci go bardzo kochają i wiem że gdybym się np wyprowadziła do rodziców lub jego wygoniła z chaty żeby mu pokazać żeby się ogarnął to później byłoby jeszcze gorzej. Przy dzieciach też nie da się różnych spraw poruszyć bo gumowe uszy. Myślę że trochę zdziadzial. Słucha te swoje podcasty, polityków ... Wieczorami wychodzi na balkon i jara zioło ... Rano wstaje i jest zmęczony. Ja mam inny tryb
Miałam właśnie zapytać czy on przypadkiem nie popija, ale jak pali zioło, to też nie jest obojętne dla organizmu. Widziałaś o tym przed ślubem?
„Długotrwałe stosowanie marihuany może prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych, takich jak depresja, lęki, a w niektórych przypadkach nawet do rozwoju psychozy.”
Te przeprosiny to o kant…Co ci po takich przeprosinach, jak za chwilę będziesz miała powtórkę z rozrywki.
Żadna rozmowa na dłuższą metę tego nie zmieni, bo on doskonale zdaje sobie sprawę, że przenosi stres na ciebie, niszczy twoją godność, niszczy rodzinę, ale te emocje są silniejsze od niego, a żona wybaczy
Ma niejako przyzwolenie na takie zachowanie, twój organizm broni się wycofaniem, ciszą, potem wszystko wraca do normy do następnego razu…
A będzie tylko gorzej skoro jara zioło.
Dlatego powinnaś coś z tym robić, zagrozić rozwodem ale musisz być na to gotowa, albo zaakceptować „niesienie krzyża”, kobieta z jajami zrobiłaby z nim porządek, albo albo…
W każdym razie jak będziesz chciała zmienić swoje życie, to tylko na lepsze i sama najlepiej wiesz co dla ciebie będzie dobre.
16 2025-10-05 19:38:37 Ostatnio edytowany przez JestemTuNowa (2025-10-05 19:45:09)
Jaral zioło od zawsze tylko on pali z tytoniem. Wiem że to głupie tłumaczenie. On wie że ja nie lubię gdy on pali itp ale twierdzi że marihuana nie jest zła itp. Wiecie te jego wysłuchane wypociny na ten temat ehhh to też temat rzeka...
To że jestem cipa emocjonalna to wiem. Gdyby nie było dzieci już dawno bym odeszła. Inna jest perspektywa. Ja sobie nawet nie chce kogoś innego szukać a sama sobie nie poradzę. Do rodziców nie pójdę bo dzieci tu mają szkole i znajomych. Wiem że niszczę siebie nawet ta cisza. Kiedyś mu wygarnęłam że ja nie zniosę takich jazd co jakiś czas że nie chce takiego życia i że skoro mu źle to żeby odszedł tylko nie wiem jak to logistycznie mamy ogarnąć bo oboje pracujemy iwogole. Z boku to wygląda inaczej ale jak się siedzi w tym to mnie się świat wali. Kiedyś koleżance podobnie radziłam. Spierdalaj od niego. Bierz dzieci i uciekaj. Punkt widzenie zależy od punktu siedzenia. Taka prawda
Dodam że z ziołem byla próba rzucenia to się nie udało bo był jeszcze bardziej nerwowy. To głupie ale jak zapali to przynajmniej się nie dopierdala
Masz rację, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
A dlaczego mówisz, żebyś sobie sama nie dała rady? To nie chodzi o szukanie innego faceta, tylko o święty spokój twój i dzieci.
Może wizja realnego rozwodu by nim wstrząsnęła i by się ogarnął.
Do rodziców nie pójdę bo dzieci tu mają szkole i znajomych. Wiem że niszczę siebie nawet ta cisza. Kiedyś mu wygarnęłam że ja nie zniosę takich jazd co jakiś czas że nie chce takiego życia i że skoro mu źle to żeby odszedł tylko nie wiem jak to logistycznie mamy ogarnąć bo oboje pracujemy iwogole. Z boku to wygląda inaczej ale jak się siedzi w tym to mnie się świat wali. Kiedyś koleżance podobnie radziłam. Spierdalaj od niego. Bierz dzieci i uciekaj. Punkt widzenie zależy od punktu siedzenia. Taka prawda
Dodam że z ziołem byla próba rzucenia to się nie udało bo był jeszcze bardziej nerwowy. To głupie ale jak zapali to przynajmniej się nie dopierdala
Głupawe tłumaczenie. Dzieci poradzą sobie w nowej szkole i z nowymi znajomymi. To nie jest problem. Możesz przecież wyprowadzić się dopiero w wakacje przed nowym rokiem szkolnym. Więc nie "taka prawda", tylko nieprawda.
Twój mąż to gówno nie mąż i tyle w temacie.
No tak tylko że jak pisałam o tym że rzadko się kochamy i o to ma do mnie problemy to dość sporo osób twierdzilo że to mój problem ze to faktycznie moja wina że wszystkie ataki męża mogą być przez ograniczony sex. Teraz widzę to inaczej. Nie weryfikuje go fizycznością tylko patrzę na jego zachowanie. Narcyzmem raczej nie jest. Musiałby być taki zawsze a znamy się ponad 10 lat. On też jest sfrustrowany bo kwestia wieku. Zbliża się do 40. Łysieje mu głową, co prawda chodzi na siłownię ale stres zajada słodyczami... O mnie bywa bardzo zazdrosny. Komentuje mój strój kiedy idę do pracy. Kurde ile ja mam lat żeby ubierać się dlatego żeby chcieć kogoś poderwać ? Masakra. Ubieram i maluję się dla siebie jak wychodzę bez męża do pracy czy do sklepu no ludzie. ..
No tak tylko że jak pisałam o tym że rzadko się kochamy i o to ma do mnie problemy to dość sporo osób twierdzilo że to mój problem ze to faktycznie moja wina że wszystkie ataki męża mogą być przez ograniczony sex. Teraz widzę to inaczej. Nie weryfikuje go fizycznością tylko patrzę na jego zachowanie. Narcyzmem raczej nie jest. Musiałby być taki zawsze a znamy się ponad 10 lat. On też jest sfrustrowany bo kwestia wieku. Zbliża się do 40. Łysieje mu głową, co prawda chodzi na siłownię ale stres zajada słodyczami... O mnie bywa bardzo zazdrosny. Komentuje mój strój kiedy idę do pracy. Kurde ile ja mam lat żeby ubierać się dlatego żeby chcieć kogoś poderwać ? Masakra. Ubieram i maluję się dla siebie jak wychodzę bez męża do pracy czy do sklepu no ludzie. ..
W pierwszym wątku nie napisałaś ważnych rzeczy, dlatego można było domniemać, że frustracja wynika z braku seksu, a teraz wychodzi, że to nie jest tak do końca.
Jego frustracji też nie można tłumaczyć wiekiem, bo to jest każdego kolej rzeczy, do tego jak teraz jeszcze dochodzi chora zazdrość, która nigdy nie ma racjonalnego wytłumaczenia, no masakra, nic tylko ci współczuć.
Ta zazdrość też powoduje u niego frustrację, czyli frustracja goni frustrację, sam się nakręca. Jednym słowem, frustrat .
21 2025-10-05 20:59:28 Ostatnio edytowany przez JestemTuNowa (2025-10-05 21:02:02)
Taaak jest frustrujący. Kiedyś nawet mu to powiedziałam że sam się dołuje wymyśla historię, nie żyje tu i teraz tylko analizuje huj wi co i na co ...bywa dołujący, przygnębiający ale żartować sobie ze mnie w towarzystwie to już umie.. musi sobie jakoś podbudować ego. Nie wiem. Narazie żyje w ciszy która mnie drażni bo jak zacznę rozmowę to odbijam się od ściany która rzuca we mnie wina. niedlugo są jego urodziny i też kompletnie nie wiem jak mam się zachować. najchetniej to bym mu nic nie kupiła. Pamiętam że gdy byliśmy pokłóceni z jego winy to nawet kwiatka nie dostałam na dzień kobiet a miał dobrą okazję żeby załagodzić sprawę... Niby głupota niby bzdura ale kuźwa pamiętam to jak było mi przykro.
Ogólnie jest człowiekiem wesołym w towarzystwie, nawet dusza towarzystwa ale jak go złapie to jego pierdolenie o szopenie zamiast wyjaśnić powiedzieć przepraszam źle się zachowałem to robi z siebie dziecko obrażone i ofiarę że to zawsze jest moja wina a naprawdę nie jest
Taaak jest frustrujący. Kiedyś nawet mu to powiedziałam że sam się dołuje wymyśla historię, nie żyje tu i teraz tylko analizuje huj wi co i na co ...bywa dołujący, przygnębiający ale żartować sobie ze mnie w towarzystwie to już umie.. musi sobie jakoś podbudować ego. Nie wiem. Narazie żyje w ciszy która mnie drażni bo jak zacznę rozmowę to odbijam się od ściany która rzuca we mnie wina. niedlugo są jego urodziny i też kompletnie nie wiem jak mam się zachować. najchetniej to bym mu nic nie kupiła. Pamiętam że gdy byliśmy pokłóceni z jego winy to nawet kwiatka nie dostałam na dzień kobiet a miał dobrą okazję żeby załagodzić sprawę... Niby głupota niby bzdura ale kuźwa pamiętam to jak było mi przykro.
Ogólnie jest człowiekiem wesołym w towarzystwie, nawet dusza towarzystwa ale jak go złapie to jego pierdolenie o szopenie zamiast wyjaśnić powiedzieć przepraszam źle się zachowałem to robi z siebie dziecko obrażone i ofiarę że to zawsze jest moja wina a naprawdę nie jest
No bo zawsze ciężar lepiej zrzucić na partnera.
Ja bym mu nie kupowała prezentu, nie zasługuje na prezenty od ciebie. Jesteś za dobra, a po takim się jeździ…bo można
No i mam. Niedługo dostanę papier czarno biały z orzekaniem o winie. Oczywiście moja wina. Chce mi udowodnić nieuczciwość małżeńska pod postacią braku zbliżeń fizycznych. Jego zachowanie jest wynikiem braku sexu dlatego jest taki jaki jest. Ostatnio mi oznajmił że gdybym była uległa i spala z nim napewno do tego by nie doszło. Więc pomysł z rozwodem to też jest moja wina. Prowadzę kalendarz. I tych zbliżeń nie ma dużo to fakt. Chociaż przez 3 m-ce wstecz zbliżeń było więcej 3,4 w mcu więc nie wiem na jakiej podstawie chce mi udowodnić winę. Mam łeb kwadratowy, wogole tego nie rozumiem. Nie rozumiem jak można tak potraktować żonę matkę jego dzieci. Chce toczyć wojnę w sądzie, masakra. Ja mu oddam wszystko nie zależy mi. Uwierzcie mi nie mam natury mściwej bo bym się wykończyła. Mam taki mętlik w głowie że sobie nie wyobrażacie. Szkoda mi dzieci co oni będą mieć za koszmar
No i mam. Niedługo dostanę papier czarno biały z orzekaniem o winie. Oczywiście moja wina. Chce mi udowodnić nieuczciwość małżeńska pod postacią braku zbliżeń fizycznych. Jego zachowanie jest wynikiem braku sexu dlatego jest taki jaki jest. Ostatnio mi oznajmił że gdybym była uległa i spala z nim napewno do tego by nie doszło. Więc pomysł z rozwodem to też jest moja wina. Prowadzę kalendarz. I tych zbliżeń nie ma dużo to fakt. Chociaż przez 3 m-ce wstecz zbliżeń było więcej 3,4 w mcu więc nie wiem na jakiej podstawie chce mi udowodnić winę. Mam łeb kwadratowy, wogole tego nie rozumiem. Nie rozumiem jak można tak potraktować żonę matkę jego dzieci. Chce toczyć wojnę w sądzie, masakra. Ja mu oddam wszystko nie zależy mi. Uwierzcie mi nie mam natury mściwej bo bym się wykończyła. Mam taki mętlik w głowie że sobie nie wyobrażacie. Szkoda mi dzieci co oni będą mieć za koszmar
To info z AI ale mozesz tez sprawdzic dokladnie w polskim prawie
W Polsce rozwód można orzec, gdy nastąpił:
> zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego, czyli ustanie:
więzi emocjonalnej (uczuciowej),
więzi fizycznej (w tym seksualnej),
więzi gospodarczej (wspólne prowadzenie domu).
Brak współżycia seksualnego:
może świadczyć o zerwaniu więzi fizycznej – jednej z trzech podstawowych więzi małżeńskich.
Jeśli trwa dłuższy czas i nie ma uzasadnienia (np. choroba, uzgodniona abstynencja), może być uznany za objaw rozkładu pożycia.
Kiedy brak seksu może być powodem rozwodu?
Tak gdy:
-brak ten jest niezawiniony przez jedną ze stron lub wręcz wymuszony,
-partner odmawia współżycia bez uzasadnienia (np. z zemsty, obojętności, braku chęci do utrzymania relacji),
-prowadzi to do pogorszenia relacji, oddalenia emocjonalnego,
-trwa długoterminowo i jest przyczyną cierpienia jednej ze stron.
Nie gdy:
-brak seksu jest wspólnie uzgodniony (np. z powodów zdrowotnych lub religijnych),
-małżonkowie nadal utrzymują silne więzi emocjonalne i gospodarcze,
-brak pożycia jest tymczasowy i nie wpływa istotnie na relację.
Uwaga: Brak seksu sam w sobie nie wystarczy
Sąd nie orzeknie rozwodu tylko dlatego, że nie ma seksu, jeśli:
-pozostałe więzi (uczuciowa, gospodarcza) nadal istnieją,
-strony są gotowe naprawić relację (np. terapia, rozmowy)
Tak znam ta definicje bardzo dobrze. Bardziej pomyślała bym o separacji ale on jest taki że zawsze z grubej rury nara pa. Minie trochę czasu nie da mi papieru zacznie przepraszać ... Chwilę będzie dobrze, później zacznie się od nowa. Znam to na pamięć a moja psychika już wysiada. W głowie mam myśli twoja wina , nie dajesz mi siebie dlatego taki jestem. Pamiętaj to twoja wina. Nie poradzisz sobie beże mnie. Mamy kredyt co ty zrobisz ? Jak ja mam po takich słowach mu ufać ??? On tego nie widzi nie słyszy jak mnie rani jak mnie nie szanuje tylko trzyma w klatce ? Sprawia że uczucie powoli znika. W tym roku dwa mc były bez zbliżeń. Oboje prowadzimy dom, dzielimy się obowiązkami. Nic się nie zgadza. Jak mu powiem że ma problem z ziołem to mi mówi że wszystko mu zabrać nie mogę a ja widzę że to przez zioło tylko boję się że w końcu nie wytrzymam i bez papieru czy słów spakuje się i stąd spierdole
26 2025-10-09 14:41:56 Ostatnio edytowany przez Meralda (2025-10-09 14:43:39)
Autorko, nie znam Twojego poprzedniego watku, jesli chcesz, podaj poprzedni nick. Ale z tych krotkich wiadomosci wynika, ze dzieje sie bardzo zle i pismo rozwodowe moze dojsc do skutku. Moze warto, bys zastanowila sie, czy w stwierdzeniu, ze gdyby nie bylo dzieci, dawno bys odeszla, chodzi o to ze wartoscia dla Ciebie jest utrzymanie rodziny, czy to, ze nie poradzisz sobie finansowo i logistycznie. To nada Ci kierunek myslenia i dzialania.
Macie powazny kryzys, i zwykle on sie konczy albo ustaleniem nowych zasad, albo rozstaniem. Moze trwac dlugo i jest wyczerpujacy dla kazdej ze stron, bo zakladam, ze dla meza tez. Pytasz czy to przemoc, wiele zachowan meza, ktore podalas, jest niewlasciwych. I stawianie natychmiastowych granic typu: nie mow tak, nie pozwalam, nie zycze sobie, jest jak najbardziej wskazane.
Jednak zastanow sie, na czym naprawde Ci zalezy. Teraz oddajesz odpowiedzialnosc w rece meza: "Kiedyś mu wygarnęłam że ja nie zniosę takich jazd co jakiś czas że nie chce takiego życia i że skoro mu źle to żeby odszedł tylko nie wiem jak to logistycznie mamy ogarnąć". A przeciez jestes dorosla kobieta, zona i matka. Jakie jest najlepsze wyjscie w Twojej sytuacji?
Nick mam ciągle ten sam. Nie wiem czy są widoczne moje wątki. Wiem że gdyby nie było dzieci odeszłabym . Teraz to wiem ponieważ to się ciągnie dość długo. Bardziej chodzi mi o dzieci. Przykro mi że na ich oczach rozpada się rodzina. Boje się jak to się na nich odbije. Mąż ma naturę msciwa i często komentuje coś do dzieci na mój temat. Boje się że sporo spraw będzie wywlekane do nich żeby im pokazać że to nie była wina tatusia tylko mamusi. Co do radzenia sobie to no jakoś musiałabym sobie poradzić. Teraz ta myśl mnie przeraża ale jeśli pragnę ciszy i spokoju to powinnam to uciąc. Nie wiem czy tu jest coś sklejać jeszcze ponieważ jeśli nawet teraz mu pozwolę na kolejne przepraszam to nie wiem czy nie za późno i czy nie powtórzy się to kolejny raz. Obiecał że bd panował nad emocjami wiele razy. Ja ze strony swojej obiecałam że bardziej się zbliżymy. Zbliżyliśmy się ale jeśli po czasie dostaje atak bo się nie wyspał lub w pracy coś nie tak to ja sobie na to nie pozwolę i wybaczcie ale nóg rozkładać nie będę tylko dlatego że jestem jego żona. Mnie się należy szacunek. Tego nie ma bo mnie zastrasza, gnębi , krzyczy, klnie, wprawia mnie w winę zawsze i wszędzie
W wolnej chwili zapoznaj się z podobnym tematem, zbliżonym do Twojego.
https://www.netkobiety.pl/t134686.html
Nie wiem, czy wiesz, ale wydziały cywilne mogą orzekać na wniosek policji zakazy zbliżania się i kontaktowania ze stroną, która jest pokrzywdzoną w wyniku przemocy domowej jak również mogą orzekać okresowy nakaz opuszczenia lokalu mieszkalnego. Pomyśl o tym. Skorzystaj także z bezpłatnych porad prawnych, które są organizowane w Twojej miejscu zamieszkania. Lepiej znać swoje uprawnienia w zakresie prawa czy to rodzinnego czy to cywilnego, a nawet karnego.
Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Musisz przemyśleć wszystko dokładnie, najlepiej na chłodno. Złość, gniew, są złymi doradcami. Musisz także porozmawiać z dziećmi o tym co dzieje się w domu. One muszą wiedzieć i mieć pewność, że nie są i nie pozostaną same w tej całej sytuacji, że będą zawsze miały wsparcie w Tobie i Twoją pomoc.
Trudną masz sytuację, bo z głupim to ciężko żyć i ciężko się rozwieść.
Dziwię się, że się z nim związałaś skoro on od zawsze palił zioło, to powinna być czerwona flaga, żeby się wycofać, ale mleko się rozlało…
Jak na razie to nie możesz nic udowodnić, żeby wchodzić na drogę prawną, można by zgłosić na policji znęcanie psychiczne i założyć niebieską kartę, ale czy masz zdrowie, żeby się z nim szarpać pod jednym dachem, raczej nie.
Pozostaje wyprowadzić się z dziećmi do wynajętego mieszkania, rodzice może ci pomogą finansowo, z kredytem to nie problem, bo to mieszkanie możecie sprzedać, albo on cię spłaci.
Powiedz mu, że poważnie myślisz o rozstaniu ,bo nie da się z nim żyć i zacznij coś robić w tym kierunku, pójdź do prawnika na początek .
30 Wczoraj 10:51:47 Ostatnio edytowany przez Samba (Wczoraj 10:54:20)
Boje się jak to się na nich odbije. Mąż ma naturę msciwa i często komentuje coś do dzieci na mój temat. Boje się że sporo spraw będzie wywlekane do nich żeby im pokazać że to nie była wina tatusia tylko mamusi.
Raczej bałabym się na twoim miejscu tego, że dzieci zaczną cię tak samo traktować jak tatuś, jeśli nic nie zmienisz.