No i teraz spójrz, co sam napisałeś:
jakis_czlowiek napisał/a:M!ri napisał/a:Windy ma rację. Większość potrzeb społecznych można zrealizować nie będąc w związku. Człowiek mający przyjaciół/ znajomych nie jest samotny. A jak ma się udane życie to pozbywasz się desperacji, bo wiesz, że związek nie wniesie już zbyt wiele.
Ale bez dziewczyny nie zrealizuję takich potrzeb jak potrzeba bliskości, seksu, itp. A tego mi bardzo brakuje, starczy mi, że przez całe życie tego nie zaznałem...
I od narzekania na pewno wiele się zmieni, co? Jak bez zmiany swoich zachowań chcesz oczekiwać innego rezultatu? Nie atakuję Cię, ale odpowiedz sobie na te pytania.
jakis_czlowiek napisał/a:WindyBoy napisał/a:Jakiś_czlowiek - jesteś tym, kim chcesz być, bo to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
No nie tylko ode mnie. Nie mam wpływu na oczekiwania i wymagania dziewczyn.
Pudło. Ty będziesz tym, kim chcesz. To zrozumiałe, że jesteś jak nastolatek chcący poczuć bliskość dziewczyny. Tylko desperacją będziesz te dziewczyny odpychał. Możesz na to narzekać, możesz się zżymać, ale tego faktu nie zmienisz.
jakis_czlowiek napisał/a:WindyBoy napisał/a:W wielu wątkach wyziera z Ciebie taki pesymizm, poczucie braku jakiejkolwiek sprawczości, że moim (może błędnym) zdaniem jest to największy killer Twoich szans z dziewczynami.
A jakim cudem mam podchodzić optymistycznie? Skoro na każdym kroku dostaję informacje, że ktoś taki jak ja nie ma czego szukać.
Bo dopóki nie dojdziesz do etapu zrozumienia, że kobieta nie jest źródłem szczęścia, a dopełnieniem życia szczęśliwego faceta to nic nie zdziałasz.
jakis_czlowiek napisał/a:WindyBoy napisał/a:Jeśli łysy rozwodnik z dwójką małych dzieci, bez własnego mieszkania nie ma kompletnie żadnego problemu z zainteresowaniem dziewczyn, to nie wierzę, żeby ogarnięty singiel bez bagażu miał mieć z tym problem nie do rozwiązania.
Taki łysy rozwodnik ma coś, czego ja nigdy nie będę miał: doświadczenie życiowe, w związkach i w seksie. Dla mnie jest to coś nie do odrobienia, a dla dziewczyn jest to jedna z rzeczy must have u faceta.
Dodatkowo skoro ma dzieci, to można założyć, że jest ogarnięty, zaradny, potrafi dbać o bliskich i zapewnić im bezpieczeństwo oraz wszystko co jest potrzebne. O mnie tego nie można powiedzieć.
No i skoro był w związkach, to spokojnie można powiedzieć, że coś w nim jest, podoba się dziewczynom. Znowu kolejna rzecz, na której odpadam.
Można tak wyliczać w nieskończoność.
I dobrze wiesz, że nie jestem ogarnięty. Gdybym był, to bym miał dziewczynę. A ja nie mam ani jednej rzeczy, które dziewczyny uważają za potrzebne u faceta.
Ok, tylko do czasu rozwodu to ja miałem jedną partnerkę w seksie i ten seks był słaby. Doświadczenie w związkach poza jakąś tam szkolną miłością to też jedynie była małżonka. Po rozstaniu też mogłem załamać ręcę, bo przecież życie mi się rozsypało. Tylko gdybym się nie podniósł, to też mógłbym sobie tak narzekać. Nad zadbaniem o siebie, rozwojem w pracy itd. można pracować. To praca na lata moim zdaniem.
jakis_czlowiek napisał/a:WindyBoy napisał/a:Przestań szukać dziewczyny na siłę, bo to pewnie widać z kilometra. Znajdź sobie zajęcie, które realizuje się w interakcji z ludźmi i rozwijaj relacje koleżeńskie - zarówno z facetami jak i kobietami. Jak poczujesz się w takich relacjach swobodnie i nie będziesz miał ciśnienia na "posiadanie" dziewczyny, to sytuacja się zmieni.
Sytuacja się nie zmieni, bo nadal nie będę potrafił spełnić wymagań i oczekiwań dziewczyn.
Ty nie spełniasz swoich oczekiwań i to jest clue problemu. Pracuj nad sobą - nie masz innej drogi. Docelowo to z Twojego punktu widzenia dziewczyny mają spełniać Twoje wymagania (a z ich punktu Ty - i wtedy jest równowaga).
jakis_czlowiek napisał/a:WindyBoy napisał/a:Przy Twoim podejściu to jest ogrom pracy do zrobienia, który pewnie potrwa pewnie nawet kilka lat. Tylko alternatywą jest status quo, które chyba Ci nie odpowiada, prawda?
Właśnie. Mnie nie obchodzi poznanie dziewczyny, gdy będę koło 40tki. To jest za późno. Teraz już jest nawet za późno. Ja nie przeżyję tyle w samotności. Chcę się kurna mieć w końcu do kogoś przytulić, itp... Chcę się w końcu poczuć jak mężczyzna, a nie jakaś pizda... Nie mam nawet prawa się nazywać mężczyzną, chociaż mam 32 lata. Bo ciężko nim nazwać takie zero jak ja, skoro nawet nie wiem jak to jest być z dziewczyną.
Ludzie średnio koło 18tki mają pierwsze doświadczenia. A ja co? Jestem zwykłym odpadem, skoro nikt mnie przez tyle czasu nie chciał.
Aaaaa, to spoko. Czyli możesz wrócić do narzekania, bo trzeba włożyć w coś masę pracy. A po 40 nadal zostaje pół życia, które można spędzić w sposób fajny lub beznadziejny.
A brak samotności nie zależy od braku kobiety.
Gary ma rację - nie ogarniesz tego na tym etapie. Nigdy nikomu tego nie polecałem, ale... znajdź sobie jakąś dziewczynę za kasę od przytulania, rozmowy czy nawet finalnie seksu - zejdzie z Ciebie ciśnienie. Nie rozwiąże to w żaden sposób problemu, ale może pozwoli Ci ruszyć dalej, bo do stracenia nie masz chyba nic.
A potem załóż sobie jakieś cele:
- pójść na kurs tańca
- regularnie pójść na siłownię
- zapisać się do kółka brydżowego
- lepienie garnków
COKOLWIEK, tylko wyjdź do ludzi i próbuj wchodzić w interakcje, nabierz w tym doświadczenia. Masz problem z podstawowymi relacjami z ludźmi i nawiązywaniem przyjaźni. Dopiero potem zacznie to działać z kobietami.
Tyle ode mnie, spadam w góry:)