Upss, chyba osiągnąłem "resurs techniczny", bo skończyłem 35 lat 
A tak zupełnie na poważnie..
Owszem, różnica tych paru lat to niewiele, ale osobiście zawsze mi się najlepiej dogadywało z róweiśnikamimi, ewentrualnie nieco starszymi. Dlatego teraz, ciężko mi powiedzieć, czy będąc na miejscu takiego faceta, czułbym potrzebę zadawania się z kimś młodszym ode mnie o to całe pokolenie. Jeśli innym facetom podoba się ten przebłysk młodośći, to mnie zwyczajnie męczy towarzystwo takich "młódek". To nie jest mój świat, w którym czułbym się swobodnie. Nie dość, że inny etap życia, inne podejście czy inne potrzeby. Ok, co innego znajomi, ale partnerka? W życiu!
Natomiast co do "wchodzenia na gotowe", owszem, nieco mnie to drażni, szczególnie, kiedy u takiej dzeiwczyny włącza się automatycznie przeświadczenie, żę jej rówieśnik jest "przegrywem" lub dzieckiem. Tylko, jesli nawet, to on jest na swoim naturalnym i właściwym etapie. Ma też pewnie okreslone plany, co do swojego dalszego życia, więc nazywanie go "mentalnym dzieckiem" zawiera chyba w sobie politowanie, żę jednak już w tym wieku nie potrafi dać kobiecie tego, czego ona chce. Trochę to pokazuje, żę to kobieta w związku ma niby być tą ważniejszą i bardziej poważaną stroną, której potrzeby są zawsze na pierwszym miejscu. Ona zresztą plasuje się niewiele wyżej. I co, ona poczekuje nagle wzniesienia się na wyżyny dorosłości i dojrzałości, jako kto? Jako współtowarzysz, obserwator czy ktoś tam jeszcze..
Ale ok, jak tylko z dwóch stron jest wola i ochota, to niech oboje się "bawią" w tatusia i córkę.
Kiedyś był tutaj wątek 18 letniej dziewczyny i 35 letniego faceta..Mimo tego, że niby się kochali i czuli ze sobą razem, wiele osób w to wątpliło. We mnie wzbudziło to nawet zwyczajny niesmak, wręcz fizycznie by mnie to odrzuciło. Czułbym się tak, jakbym był związany z dzieckiem. Dlatego np. Roxann, która gdzies wyżęj o sobie pisała, to całkowicie inny przypadek. Ta granica wieku i mentalnośći się zaciera czy prawie nie istnieje. Dorosła, dojrzała kobieta wchodzi w zwiazek ze swoim bagażem i doświadzczeniem życiowym a nie daje się prowadzić za rączkę, żeby jej pokazać ten cudowny, dorosły świat.