Mniej seriali.
Akurat nie oglądam żadnych, co dziwne, niedobrze ze mną, bo jako kobieta powinnam
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Mniej seriali.
Akurat nie oglądam żadnych, co dziwne, niedobrze ze mną, bo jako kobieta powinnam
polis napisał/a:Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.
To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.
W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.
Oczywiście, że weszła w ten związek z pełną premedytacją. Tak samo jak z premedytacją wszedł w ten związek jej partner mimo wiedzy, że ona właściwie to nie wie co do niego czuje. Być może tak jak sugerujesz ona bała się bć samotna, a on te lęki wykorzystał, żeby ją egoistycznie przy sobie zatrzymać.
Coż, zakochanie jest egoistyczne, bo to „miłość” nastawiona na branie i zaspokajanie własnych potrzeb. Gdy zakochanej osobie wydaje się, że poświęciłaby dla obiektu swojej miłości wszystko, to de facto robi to tylko z jednego powodu, aby tę osobę przy sobie zatrzymać i zminimalizować ryzyko, że odejdzie, sprawiając tym samym ból.
I tak czasami tylko odwleka się nieuniknione cierpienie w czasie.
Co za drań z niego, dzięki za otwarcie oczu XD
NiebieskiKwiat napisał/a:polis napisał/a:Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.
To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.
W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.
Dużo ludzi tak ma. Spójrz na forum. Ile było wątków kobiet, że pisały, że czują, że to nie to ale są w tym związku bo, uważają, że tak ma być, facet je kocha, stara się, jest porządny, zaradny (tylko ze strony kobiet nie ma akurat do niego uczucia), ale mimo tego nie czują się dobrze w tym związku. Rady jakie często padają to: czego chcesz więcej, tak powinien wyglądać stabilny związek, facet wpatrzony w Ciebie, to czego chcesz jeszcze - i kobieta zostaje z wdzięczności. (chociaz w przypadku autorki 4 latat temu z tego co widzę, piszący doradzali jej zakończenie tamtej relacji, tylko ona w nią weszła, a co było dalej to widać).
Jak zacząłem czytać forum pojąłem jak ludzie są różni. Jedne pytają czy dać 50 szansę dla faceta, a inne po 1 szansie już definitywny kop w tyłek. Jedne pytają czy po zdradzie nie zdradzi kolejny raz, a inne po 1 takim występku, albo chociaż założeniu tindera kop w tyłek.
Dlatego tak ważna jest dobra komunikacja. Moim zdaniem autorce tematu tego zabrakło.
Ale zaraz się dowiemy, że ona tutaj jest biedną ofiarą losu, u której facet niecnie wykorzystał lęk przed samotnością, a na biedną ofiarę losu to mi nie wygląda.
W tym konkretnym przypadku to ona była stroną niezainteresowaną, która weszła w romans z kolegą w pracy, gdzie dochodziło do pocałunków. Czyli zwyczajnie w tamtym czasie zdradzała swojego teraz już ex chłopaka.
Dla mnie to osoba o niziutkiej samoświadomości, która sama nie potrafi zauważyć co uczucia i ciało jej podpowiadają, więc mimo ostrzeżeń, brnie w coś czego nie czuje i robi tym krzywdę innym ludziom. Fakt, że dostawała rady, żeby zostawić swojego faceta pomija, a fakt, że przyjaciółki czy rodzina namawiały ją na coś wbrew sobie opisuje dużo bardziej. Nie wiem, czy robi to świadomie czy nieświadomie, ale wygląda to na zagranie, żeby przedstawić się w pozycji ofiary, na której była presja, choć jak widać, jak przyszło co do czego to zerwać mogła i ‘presja’ rodzinny jej w tym nie przeszkodziła.
Stąd uważam, że rada Secondo1 z tamtego wątku sprzed 4 lat była w punkt. Niech dziewczyna pobędzie ze sobą czy pójdzie na terapię, zwłaszcza że ona pisze, że boi się mieszkać sama. Czyli wiadomo co ją trzymało przy facecie, do którego nic nie czuła.
Uff..świat byłby piękny gdyby ludzie potrafili czasem być sami, zamiast z kimkolwiek..
Wy serio myślicie ze bycie dobrym to recepta na udanego partnera? Ja już przerabiałem bycie chujem, bycie dobry i szczerze mówiąc balansowanie pomiędzy tymi dwoma skrajnościami przynosi efekty. Bycie dobrym nie zapewnia emocji, ludzie się do tego przyzwyczajają i nudzą. Czasem trzeba dać tego przysłowiowego klapsa i nazwać kogoś „swoją zdzirą” a dopiero potem zabrać na paryski wernisaż. Tak działa świat, dobrzy ludzie idą do nieba ale często maja przyprawiane rogi. Kurwa.. wystarczy w życiu wyciągać wnioski, serio to takie trudne? Nauczcie się ludzi a potem wchodźcie w relacje. Mam wrażenie ze czasami to takie proste ze aż trudne.
Ela210 napisał/a:Magdalena, temat autorki więc piszemy o autorce.
A ona akurat nie weszła w ten związek jako ktoś nieświadomy emocji w relacji.Bo była w relacji, w której została zraniona i jak widać nie wyniosła stamtąd żadnej nauki.
Jakby nie potrafiła przenieść analogii.
To jest filozofia Kalego.
Więc w sumie możemy ją rozgrzeszycbo jak napisałam wyżej, tacy ludzie istnieją wśród płci obojga i z mojej obserwacji nie zmieniają się do starości.
Może w kolejnym życiu.
Nikt nie wymagał by decydowała coś dla jego dobra, tylko by była Szczerą.
W tyle lat nieświadomości z niewinności nie wierzę. To jest po prostu wyrachowania.
W pierwszym związku była ofiarą, bo tak wynikło z rachuby..ona na minusie.
Więc nie zgadzamy się w aspekcie że to są błędy nieświadomości, które skończą się wraz ze świadomością większą, bo się nie skończą.
Niektórzy tak potrafią, będą docisnąć istoty miłości, związków, relacji, uczyć się na własnych błędach.
Ale jest spora grupa ludzi którzy naprawdę tego nie zrobią, nie będą wydatkowac energii i czasu na pracę mózgu w tym zakresie![]()
Życia uznają za zbiór przypadkowych wypadków, szczęścia albo pecha i już.
Nie ma sprawczosci to nie ma winy.Facet, jak wchodził w ten związek był w okolicach 30-tki, był starszy niż autorka dzisiaj, myślisz, że nie miał żadnych doświadczeń, czy ze nie wyniósł z nich żadnej nauki?
Dlaczego wg Ciebie dążył do kontynuowania i rozwijania relacji, skoro autorka powiedziała mu o zauroczeniu w innym i że nie wie, co do niego czuje?
Dlaczego on przez kilka lat był „ślepy” i nie zauważał, że współtworzy związek z braku laku?
Dlaczego wolał oszukiwać siebie zamiast powiedzieć wprost, że nie chce budować zamków z piasku?
Dlaczego jego mam zwalniać z odpowiedzialności za własne wybory?O to chodzi, że ta historia nie jest czarno-biała. Nie tylko autorka dała ciała. Oboje tutaj popłynęli. Dlatego nie zgadzam się na szukanie na siłę winy tylko w autorce a z jej faceta robienia bezwolnego matoła, bo oboje są stronami tej samej monety.
Oboje ponoszą odpowiedzialność za własne wybory i ich konsekwencje. Nikogo nie rozgrzeszam, nikogo nie obwiniam.
Jeśli nie będziecie trzymać się faktów, to cała dyskusja nie ma żadnego sensu.
Autorka nie powiedziała temu facetowi o tym, że zauroczyła się w przystojniaku z pracy, a Ty napisałaś, że powiedziała.
Jeszcze raz - nie powiedziała o tym przystojniaku, z którym zdążyła się poobsciskiwac i całować.
Powiedziała tylko to sławetne " nie wiem" i nawet nie zerwała z facetem.
Ja widzę różnicę w przekazywaniu prawidłowych zdarzeń i przeklamanych.
Elu, to nie do Ciebie, z Twoimi poglądami w pełni się zgadzam.
Napisałam do Magdaleny, ponieważ to ona zmieniła fakty wedle swojego uznania.
Spójrzcie tepaki na temat tej kurewki
byle nie napisać prawdy kobiety = kurwy
Nawet jeśli masz rację, to wygłaszasz ją w tak prostackim i kretyńskim stylu, że człowiek nie ma ochoty się z tobą zgadzać. Zdaje ci się, że jesteś przenikliwy i ostry? Nie, ty po prostu jesteś głupi i zakompleksiony, jesteś słabym chłopcem, który pała nienawiścią do kobiet, bo te go zlewają. Chciałbyś być takim bad boyem, ale nie umiesz. Pewnie nie raz dostałeś kosza, więc znajdujesz sobie tu obiekty zastępcze, na których odreagowujesz frustracje.
Chwalisz się ile to masz dopasowań na tinderze i ile to byś mógł zaliczyć. Nie, nie mógłbyś, bo real cię weryfikuje.
Dam ci jeszcze coś - najkrótsza definicja inteligencji: umiejętność dostosowania się do sytuacji. Przychodzisz na forum dla kobiet i chcesz z nimi rozmawiać tak, jak czasami się gada z kumplami przy wódce. Nie umiesz dostosować się do sytuacji...
Przecież nie od dziś wiadomo, że pewne panie z tego forum mają bardzo luźne granice stąd też promowanie takich zachowań nawet przy użyciu klamstw. Gorzej jak w drugą stronę coś się stanie, wtedy płacz...To co pisze np Magdalena - tam nie ma sensownego przekazu, jest tylko gra formą. Ładnie napisane, niby grzecznie i przede wszystkim pod prąd w stosunku do krzykaczy takich jak jakiś Be. I ludzie to kupują, to są mowy godne polityków. A że to bzdury, manipulacja i kłamstwa to nic. Nic tylko buzi w czółko dać takiej agentce jak autorka.
Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Ofzywiście ulle, Ty nie kreujesz rzeczywistości, w której partner autorki to niezdolny do samodzielnego myślenia i analizowania sytuacji bezwolny i przygłupi dureń, zmanipulowany przez autorkę kilkoma wyznaniami, który nie odpowiada za swoje decyzje i wybory :-D
Biedny durny facet, aż łezki plyną ;-)
A teraz proponuję cofnąć się do poprzedniego wątku autorki, gdzie pisze, że odbyła z partnerem szczerą rozmowę.
Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Jak my !
Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Jak my !
Przyjmujecie do ekipy bad girl? ;-)
A teraz proponuję cofnąć się do poprzedniego wątku autorki, gdzie pisze, że odbyła z partnerem szczerą rozmowę.
A w którym miejscu jej poprzedniego wątku znajdujesz informację, że poinformowała chłopaka o swojej zdradzie emocjonalnej?
Mamy za sobą ciężką rozmowę z chłopakiem, zdecydowałam, że będę szczera, poinformowałam go o stanie swoich uczuć, że zależy mi na nim, ale nie wiem, czy to jest miłość. Również wie to, że padną deklaracje, jeśli będę gotowa i pewna.
paslawek napisał/a:Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Jak my !
Przyjmujecie do ekipy bad girl? ;-)
Tak
MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Jak my !
Przyjmujecie do ekipy bad girl? ;-)
Tak
Czytałam tamten temat, nic tam nasza bohaterka nie pisze, żeby powiedziała swojemu facetowi, że spotykała się i flirtowała z innym. Z jej opisu wynika, że mówiła mgliście o wątpliwościach, a nie o pocałunkach z gorącym kolegą z pracy.
Dała mu też wyraźną nadzieję mówiąc, że zależy jej na nim.
Szczerze uważam, że autorka wciska sobie kit, że wtedy odbyła „szczerą rozmowę”. Pominęła pewne niewygodne fakty, więc ta określenie, że rozmowa była szczera jest moim zdaniem na wyrost.
paslawek napisał/a:Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Jak my !
Przyjmujecie do ekipy bad girl? ;-)
Ale musisz przejść rytuał.
Szczerze uważam, że autorka wciska sobie kit, że wtedy odbyła „szczerą rozmowę”. Pominęła pewne niewygodne fakty, więc ta określenie, że rozmowa była szczera jest moim zdaniem na wyrost.
Bo autorka to też bad girl :-D
On za to biedny, nieporadny, pozbawiony umiejętności obserwacji i analizowania, zdany tylko na proste komunikaty nie miał żadnych szans w zetknięciu z nią i jej perfidnymi manipulacjami, które z premedytacją wykorzystała przeciwko niemu.
Już lepiej?
MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Jak my !
Przyjmujecie do ekipy bad girl? ;-)
Ale musisz przejść rytuał.
Nic nie muszę :-P
Jak to bad girl, one nic nie muszą ;-)
On za to biedny, nieporadny, pozbawiony umiejętności obserwacji i analizowania, zdany tylko na proste komunikaty nie miał żadnych szans w zetknięciu z nią i jej perfidnymi manipulacjami, które z premedytacją wykorzystała przeciwko niemu.
Już lepiej?
Zaczynam sądzić, że jednak Be. zachowuje się tu adekwatnie do poziomu niektórych rozmówczyń... Tu mamy klasyczną obronę zdradzającej i wykorzystującej kłamczuchy. Nie, ona nie jest winna, że zdradziła, nie jest winna, że kłamała, nie jest winna, że wykorzystywała - on jest winny, że nie umie czytać w myślach. Poziom: dno, trzy metry mułu, drugie dno, trzy metry mułu i pod tym mułem post MagdaLena1111.
polis napisał/a:Szczerze uważam, że autorka wciska sobie kit, że wtedy odbyła „szczerą rozmowę”. Pominęła pewne niewygodne fakty, więc ta określenie, że rozmowa była szczera jest moim zdaniem na wyrost.
Bo autorka to też bad girl :-D
On za to biedny, nieporadny, pozbawiony umiejętności obserwacji i analizowania, zdany tylko na proste komunikaty nie miał żadnych szans w zetknięciu z nią i jej perfidnymi manipulacjami, które z premedytacją wykorzystała przeciwko niemu.
Już lepiej?
On pewnie jakiś problem ma do przerobienia. Niemniej jednak dobra komunikacja nie polega na tym, że ktoś musi analizować i domyślać się z niejasnych sformułowań o co tak naprawdę chodzi drugiej stronie.
dobra komunikacja nie polega na tym, że ktoś musi analizować i domyślać się z niejasnych sformułowań o co tak naprawdę chodzi drugiej stronie.
Ale tam nie było nawet niejasnych sformułowań dotyczących rzeczywistej sytuacji. Facet pewnie ufał, to mu do głowy nie przyszło, że rogi kiełkują.
MagdaLena1111 napisał/a:polis napisał/a:Szczerze uważam, że autorka wciska sobie kit, że wtedy odbyła „szczerą rozmowę”. Pominęła pewne niewygodne fakty, więc ta określenie, że rozmowa była szczera jest moim zdaniem na wyrost.
Bo autorka to też bad girl :-D
On za to biedny, nieporadny, pozbawiony umiejętności obserwacji i analizowania, zdany tylko na proste komunikaty nie miał żadnych szans w zetknięciu z nią i jej perfidnymi manipulacjami, które z premedytacją wykorzystała przeciwko niemu.
Już lepiej?
On pewnie jakiś problem ma do przerobienia. Niemniej jednak dobra komunikacja nie polega na tym, że ktoś musi analizować i domyślać się z niejasnych sformułowań o co tak naprawdę chodzi drugiej stronie.
Tak, on ma jakiś problem do przerobienia, a autorka ma być może problem z komunikacją :-/
Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Faktycznie, bo mam penisa;)
Polis dobrze pisze.
Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Tak przeczytałeś w tej swojej książce?
Tam mówią, że masz być badboyem?
Ja widziałem grzecznych nerdów w okularkach, chudzielców, brzydali itp. w związkach.
Jak to jest z tymi badboyami? Albo się z tym rodzisz, albo NIE. Tego nie da się przeskoczyć.
polis napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Bo autorka to też bad girl :-D
On za to biedny, nieporadny, pozbawiony umiejętności obserwacji i analizowania, zdany tylko na proste komunikaty nie miał żadnych szans w zetknięciu z nią i jej perfidnymi manipulacjami, które z premedytacją wykorzystała przeciwko niemu.
Już lepiej?
On pewnie jakiś problem ma do przerobienia. Niemniej jednak dobra komunikacja nie polega na tym, że ktoś musi analizować i domyślać się z niejasnych sformułowań o co tak naprawdę chodzi drugiej stronie.
Tak, on ma jakiś problem do przerobienia, a autorka ma być może problem z komunikacją :-/
Jaki on ma dokładnie problem nie wiem. On tutaj nie pisze, więc nad nim się nie rozwodzę.
Z postów autorki widać natomiast wyraźny lęk przed samotnością. Napisała, że boi się sama mieszkać. Pytanie, czy ona samą siebie lubi? Czy lubi swoje towarzystwo? Trwała latami w związku, gdzie nie czuła miłości do partnera, mimo że uczucia dawały jej wyraźnie znak, że nie tędy droga. Wygląda mi więc na kogoś, kto ma słaby kontakt ze swoimi uczuciami i potrzebami.
Jej problemy z komunikacją to moim zdaniem czubek góry lodowej. Podejrzewam, że ciężko o dobrą komunikację jak się samemu nie wie, czego się chce i nie ufa się swoim własnym uczuciom.
Jej problemy z komunikacją to moim zdaniem czubek góry lodowej. Podejrzewam, że ciężko o dobrą komunikację jak się samemu nie wie, czego się chce i nie ufa się swoim własnym uczuciom.
Chyba nie można mieć dobrej komunikacji z ludźmi posiadając lęk przed samotnością.
Bo jak możesz dogadać się z kimś innym nienawidząc samego siebie?
Autorce na prawdę przydałby się pół roczny detoks od jakichkolwiek związków. Pobycie samej ze sobą.
Autorka nie wie co to miłość, bo sama siebie nie kocha.
Dopiero jak pokocha siebie będzie w stanie obdarzyć miłością drugą osobę.
Dlatego moim zdaniem ten konkretny facet nie był problemem. Z każdym innym byłoby to samo.
MagdaLena1111 napisał/a:polis napisał/a:On pewnie jakiś problem ma do przerobienia. Niemniej jednak dobra komunikacja nie polega na tym, że ktoś musi analizować i domyślać się z niejasnych sformułowań o co tak naprawdę chodzi drugiej stronie.
Tak, on ma jakiś problem do przerobienia, a autorka ma być może problem z komunikacją :-/
Jaki on ma dokładnie problem nie wiem. On tutaj nie pisze, więc nad nim się nie rozwodzę.
Z postów autorki widać natomiast wyraźny lęk przed samotnością. Napisała, że boi się sama mieszkać. Pytanie, czy ona samą siebie lubi? Czy lubi swoje towarzystwo? Trwała latami w związku, gdzie nie czuła miłości do partnera, mimo że uczucia dawały jej wyraźnie znak, że nie tędy droga. Wygląda mi więc na kogoś, kto ma słaby kontakt ze swoimi uczuciami i potrzebami.
Jej problemy z komunikacją to moim zdaniem czubek góry lodowej. Podejrzewam, że ciężko o dobrą komunikację jak się samemu nie wie, czego się chce i nie ufa się swoim własnym uczuciom.
Skoryguję, bo nie załapałaś. Nie wiem, co jest niezrozumiałego w stwierdzeniu „nie wiem co do Ciebie czuję”?
Dla mnie byłby to jasny komunikat, że mój partner mnie nie kocha, a jak do tej pory nic nie poczuł, to mało prawdopodobne, żeby poczuł. A nawet jakby tego nie powiedział, to wyczułabym z czasem, czy i jak mu na mnie zależy. Pisałam o tym wcześniej, więc nie będę dublowała.
Nie wiem, może to wynika z oczekiwań wobec innych osób, partnera albo wobec płci. Bo wyczuwam tu wyraźnie, że facet jak to facet może nie czaić, wystarczy mu parę słówek powiedzieć albo wręcz niedopowiedzeń, żeby go zmanipulować przez lata. Jakiś gorszy sort człowieka. Za to bohaterka ma być tą, która we wszystkim się orientuje a już najbardziej we własnych emocjach i je wykłada. A jak tak się nie dzieje, to wcale nie oznacza, że sama jest pogubiona we własnych odczuciach, potrzebach i oczekiwaniach, ale działa w złej woli i premedytacją czyni zło.
Podsumowują tok rozumowania „mamusiek”, to jej wina, bo kobiety na maxa są zawsze świadome, a on wiadomo jak to facet, głupi i nieporadny, więc trzeba patrzeć na niego przez palce.
Wow ten level hipokryzji w obrębie jednego tematu jest tak powalający, że już nie ma czego zbierać...
Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Faktycznie, bo mam penisa;)
Polis dobrze pisze.
Każdy prawiczek ma .
Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Tak przeczytałeś w tej swojej książce?
Tam mówią, że masz być badboyem?
Ja widziałem grzecznych nerdów w okularkach, chudzielców, brzydali itp. w związkach.
Jak to jest z tymi badboyami? Albo się z tym rodzisz, albo NIE. Tego nie da się przeskoczyć.
Gosty, schlebia mi ze tak się mną interesujesz w każdym temacie, boje się tylko ze jak kiedyś pójdę się wysrać to wyskoczysz mi z muszli. Jesteś aż tak głupi żeby nie móc rozkminić tego ze żartowałem z tym bad boyem?
polis napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Tak, on ma jakiś problem do przerobienia, a autorka ma być może problem z komunikacją :-/
Jaki on ma dokładnie problem nie wiem. On tutaj nie pisze, więc nad nim się nie rozwodzę.
Z postów autorki widać natomiast wyraźny lęk przed samotnością. Napisała, że boi się sama mieszkać. Pytanie, czy ona samą siebie lubi? Czy lubi swoje towarzystwo? Trwała latami w związku, gdzie nie czuła miłości do partnera, mimo że uczucia dawały jej wyraźnie znak, że nie tędy droga. Wygląda mi więc na kogoś, kto ma słaby kontakt ze swoimi uczuciami i potrzebami.
Jej problemy z komunikacją to moim zdaniem czubek góry lodowej. Podejrzewam, że ciężko o dobrą komunikację jak się samemu nie wie, czego się chce i nie ufa się swoim własnym uczuciom.
Skoryguję, bo nie załapałaś. Nie wiem, co jest niezrozumiałego w stwierdzeniu „nie wiem co do Ciebie czuję”?
Dla mnie byłby to jasny komunikat, że mój partner mnie nie kocha, a jak do tej pory nic nie poczuł, to mało prawdopodobne, żeby poczuł. A nawet jakby tego nie powiedział, to wyczułabym z czasem, czy i jak mu na mnie zależy. Pisałam o tym wcześniej, więc nie będę dublowała.Nie wiem, może to wynika z oczekiwań wobec innych osób, partnera albo wobec płci. Bo wyczuwam tu wyraźnie, że facet jak to facet może nie czaić, wystarczy mu parę słówek powiedzieć albo wręcz niedopowiedzeń, żeby go zmanipulować przez lata. Jakiś gorszy sort człowieka. Za to bohaterka ma być tą, która we wszystkim się orientuje a już najbardziej we własnych emocjach i je wykłada. A jak tak się nie dzieje, to wcale nie oznacza, że sama jest pogubiona we własnych odczuciach, potrzebach i oczekiwaniach, ale działa w złej woli i premedytacją czyni zło.
Podsumowują tok rozumowania „mamusiek”, to jej wina, bo kobiety na maxa są zawsze świadome, a on wiadomo jak to facet, głupi i nieporadny, więc trzeba patrzeć na niego przez palce.
Nie piszę, że chłopak nie ma problemów, ale to autorka tutaj weszła w związek bez miłości i zdradzała partnera. Ogólnie bardzo możliwe, że sytuacja często jest odwrotna, ale jak piszę o tej konkretnej sytuacji, to analizuję tę konkretną sytuację.
Po drugie, moim zdaniem autorka dawała mu jednak dobre powody do tego, żeby był dobrej myśli.
Autorka rok 2018:
Mamy za sobą ciężką rozmowę z chłopakiem, zdecydowałam, że będę szczera, poinformowałam go o stanie swoich uczuć, że zależy mi na nim, ale nie wiem, czy to jest miłość. Również wie to, że padną deklaracje, jeśli będę gotowa i pewna.
Autorka rok 2022:
Mówiąc Kocham miałam zawsze wątpliwości, ale sama siebie za to ganiłam w myślach i wmawiałam, że tak jest, z nikim się z tym nie dzieliłam, dusiłam to w sobie.
Czyli 4 lata temu powiedziała mu o wątpliwościach. Jak po roku nie zerwała, to chłopak mógł uznać, że się zakochała i wątpliwości minęły. Do tego powiedziała mu, że deklaracje z jej strony padną, jak będzie gotowa i pewna. Z późniejszego postu dowiadujemy się, że nie tak to wyglądało i deklaracje, że kocha padały, mimo że ona ciągle te wątpliwości miała.
Także moim zdaniem, nie da się tego wybronić. Autorka mocno namieszała i powinna się solidnie nad sobą zastanowić.
Także moim zdaniem, nie da się tego wybronić. Autorka mocno namieszała i powinna się solidnie nad sobą zastanowić.
Zgadzam się z tym jak najbardziej. Głównie chodzi o to, że niepotrzebnie kontynuowała związek.
Jedno z czym się nie zgadzam, to z robieniem z faceta autorki bezwolnego matoła, bo on ma swoje za uszami i przyczynił się do obecnej sytuacji podobnie do autorki.
PS
Może niepotrzebnie się upieram, że facet nie jest bezwolnym matołem i miał jednak wpływ na decyzje w swoim życiu W zasadzie to niewykluczone jest to, że facet autorki w rzeczy samej jest bezwolnym matołem, któremu kilka słówek wystarcza za dobrą monetę.
Albo jest desperatem, którego żadna inna nie chciała, więc wystarczyło, że autorka przejawia chęć kontynuowania i nie wnikał w jej motywy. Jeszcze mam kilka pomysłów, ale wreszcie koniec pracy, więc lecę do domu. Ależ flauta.
GOSTY napisał/a:Psycholog Na Niby napisał/a:Haha Be. odpuść już te swoje pisanki na tym forum bo serio skończysz u terapeuty. Nigdy nie będziesz takim bad boyem jak ja!
Tak przeczytałeś w tej swojej książce?
Tam mówią, że masz być badboyem?
Ja widziałem grzecznych nerdów w okularkach, chudzielców, brzydali itp. w związkach.
Jak to jest z tymi badboyami? Albo się z tym rodzisz, albo NIE. Tego nie da się przeskoczyć.
Gosty, schlebia mi ze tak się mną interesujesz w każdym temacie, boje się tylko ze jak kiedyś pójdę się wysrać to wyskoczysz mi z muszli. Jesteś aż tak głupi żeby nie móc rozkminić tego ze żartowałem z tym bad boyem?
Nie w każdym. Kłamiesz. Bo sam dziś do mnie napisałeś.
A po drugie znowu mnie wyzywasz i obrażasz.
Tylko wiesz, na mnie już to nie działa.
Przyzwyczaiłem się.
rossanka napisał/a:NiebieskiKwiat napisał/a:To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.
W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.
Dużo ludzi tak ma. Spójrz na forum. Ile było wątków kobiet, że pisały, że czują, że to nie to ale są w tym związku bo, uważają, że tak ma być, facet je kocha, stara się, jest porządny, zaradny (tylko ze strony kobiet nie ma akurat do niego uczucia), ale mimo tego nie czują się dobrze w tym związku. Rady jakie często padają to: czego chcesz więcej, tak powinien wyglądać stabilny związek, facet wpatrzony w Ciebie, to czego chcesz jeszcze - i kobieta zostaje z wdzięczności. (chociaz w przypadku autorki 4 latat temu z tego co widzę, piszący doradzali jej zakończenie tamtej relacji, tylko ona w nią weszła, a co było dalej to widać).
Jak zacząłem czytać forum pojąłem jak ludzie są różni. Jedne pytają czy dać 50 szansę dla faceta, a inne po 1 szansie już definitywny kop w tyłek. Jedne pytają czy po zdradzie nie zdradzi kolejny raz, a inne po 1 takim występku, albo chociaż założeniu tindera kop w tyłek.
Dlatego tak ważna jest dobra komunikacja. Moim zdaniem autorce tematu tego zabrakło.
Dobra komunikacja potrzebna jest, jak jest dobry związek, ale od czasu do czasu są spięcia. W tym przypadku nie trzeba było dobrej komunikacji tylko nie wchodzić w związek. Nie rozumiem tego. Jest osoba, która lubię, ale nie kocham, nie pociąga mnie fizycznie, nie planuje z nią przyszłości, w miarę upływu czasu utwierdzzm się w tym, więc jaki jest sens wchodzić w związek?
polis napisał/a:Także moim zdaniem, nie da się tego wybronić. Autorka mocno namieszała i powinna się solidnie nad sobą zastanowić.
Zgadzam się z tym jak najbardziej. Głównie chodzi o to, że niepotrzebnie kontynuowała związek.
Jedno z czym się nie zgadzam, to z robieniem z faceta autorki bezwolnego matoła, bo on ma swoje za uszami i przyczynił się do obecnej sytuacji podobnie do autorki.PS
Może niepotrzebnie się upieram, że facet nie jest bezwolnym matołem i miał jednak wpływ na decyzje w swoim życiu W zasadzie to niewykluczone jest to, że facet autorki w rzeczy samej jest bezwolnym matołem, któremu kilka słówek wystarcza za dobrą monetę.
Albo jest desperatem, którego żadna inna nie chciała, więc wystarczyło, że autorka przejawia chęć kontynuowania i nie wnikał w jej motywy. Jeszcze mam kilka pomysłów, ale wreszcie koniec pracy, więc lecę do domu. Ależ flauta.
Nie,Magdaleno.
nie musi być ani desperatem ani bezwolnym matołem.
Tak działa miłość, zaburza postrzeganie rzeczywistości.
Masz racje, z boku,patrząc na ich relacje,każdy by sie połapał że ta kobieta bawi sie nim.
Ale z jego perspektywy jego świat wyglądał kompletnie inaczej.
Kochał autorkę,wiec jej bezgranicznie ufał,i wszystkie sytuacje obracał na "ich"korzyść.
Nie byłaś nigdy zakochana?
Bo wybacz, piszesz tak jak bys nie była,nie znała tego uczucia.
Nie,Magdaleno.
nie musi być ani desperatem ani bezwolnym matołem.
Tak działa miłość, zaburza postrzeganie rzeczywistości.
Masz racje, z boku,patrząc na ich relacje,każdy by sie połapał że ta kobieta bawi sie nim.
Ale z jego perspektywy jego świat wyglądał kompletnie inaczej.
Kochał autorkę,wiec jej bezgranicznie ufał,i wszystkie sytuacje obracał na "ich"korzyść.
Nie byłaś nigdy zakochana?
Bo wybacz, piszesz tak jak bys nie była,nie znała tego uczucia.
Racja. Człowiek jest ślepy, jak po narkotykach. Idealizuje i można go łatwo skrzywdzić i wykorzystać.
Serce mi pęka, jak kobiety się bawią miłością faceta. Nie mają sumienia po prostu. Są okrutne.
Dlaczego desperat to człowiek drugiej kategorii? Przecież każdy człowiek ma te same potrzeby?
Czym sobie nie zasłużył na miłość? Pies zasłużył? Jak Ty jesteś jak pies, to nie zasługujesz, ale jak pies jest psem, to się go kocha za to, że jest psem
MagdaLena1111 napisał/a:polis napisał/a:Także moim zdaniem, nie da się tego wybronić. Autorka mocno namieszała i powinna się solidnie nad sobą zastanowić.
Zgadzam się z tym jak najbardziej. Głównie chodzi o to, że niepotrzebnie kontynuowała związek.
Jedno z czym się nie zgadzam, to z robieniem z faceta autorki bezwolnego matoła, bo on ma swoje za uszami i przyczynił się do obecnej sytuacji podobnie do autorki.PS
Może niepotrzebnie się upieram, że facet nie jest bezwolnym matołem i miał jednak wpływ na decyzje w swoim życiu W zasadzie to niewykluczone jest to, że facet autorki w rzeczy samej jest bezwolnym matołem, któremu kilka słówek wystarcza za dobrą monetę.
Albo jest desperatem, którego żadna inna nie chciała, więc wystarczyło, że autorka przejawia chęć kontynuowania i nie wnikał w jej motywy. Jeszcze mam kilka pomysłów, ale wreszcie koniec pracy, więc lecę do domu. Ależ flauta.Nie,Magdaleno.
nie musi być ani desperatem ani bezwolnym matołem.
Tak działa miłość, zaburza postrzeganie rzeczywistości.
.
Ale jakie są konsekwencje zaburzenia postrzegania rzeczywistości (z miłości do kogoś), że działamy wtedy wobec drugiej osoby jak?, jak kto?
Przede wszystkim jak się komuś obiecuje coś istotnego, to w dobrym guście jest dotrzymać tej obietnicy.
To ona tutaj coś obiecała i nie dotrzymała obietnicy. Wniosek jaki powinien wyciągnąć jej facet jest taki, że ta konkretna kobieta jest nie warta jego zaufania. Jak widać mówi i obiecuje mu w ważnej kwestii jedno, a potem robi drugie. To ona tutaj nawaliła.
On może i mógł się domyślać, ale zachowanie autorki było bardzo nie fair i to ona jest tutaj stroną, która kręciła i oszukiwała.
jak ktoś kto widzi w drugim człowieku tylko dobre intencje.
Kazde niedopowiedzenie interpretujemy na korzyść naszego związku,bo przecież ona taka cudowna,skoro ja chce dla niej jak najlepiej to ona tez chce dla mnie jak najlepiej.
W niektórych skrajnych przypadkach, obelgę lub poniżenie w towarzystwie interpretujemy jako żart.
Dziwne że trzeba tłumaczyć takie oczywistości.
NiebieskiKwiat napisał/a:rossanka napisał/a:Dużo ludzi tak ma. Spójrz na forum. Ile było wątków kobiet, że pisały, że czują, że to nie to ale są w tym związku bo, uważają, że tak ma być, facet je kocha, stara się, jest porządny, zaradny (tylko ze strony kobiet nie ma akurat do niego uczucia), ale mimo tego nie czują się dobrze w tym związku. Rady jakie często padają to: czego chcesz więcej, tak powinien wyglądać stabilny związek, facet wpatrzony w Ciebie, to czego chcesz jeszcze - i kobieta zostaje z wdzięczności. (chociaz w przypadku autorki 4 latat temu z tego co widzę, piszący doradzali jej zakończenie tamtej relacji, tylko ona w nią weszła, a co było dalej to widać).
Jak zacząłem czytać forum pojąłem jak ludzie są różni. Jedne pytają czy dać 50 szansę dla faceta, a inne po 1 szansie już definitywny kop w tyłek. Jedne pytają czy po zdradzie nie zdradzi kolejny raz, a inne po 1 takim występku, albo chociaż założeniu tindera kop w tyłek.
Dlatego tak ważna jest dobra komunikacja. Moim zdaniem autorce tematu tego zabrakło.Dobra komunikacja potrzebna jest, jak jest dobry związek, ale od czasu do czasu są spięcia. W tym przypadku nie trzeba było dobrej komunikacji tylko nie wchodzić w związek. Nie rozumiem tego. Jest osoba, która lubię, ale nie kocham, nie pociąga mnie fizycznie, nie planuje z nią przyszłości, w miarę upływu czasu utwierdzzm się w tym, więc jaki jest sens wchodzić w związek?
A po co kobietom samiec beta?
Przede wszystkim jak się komuś obiecuje coś istotnego, to w dobrym guście jest dotrzymać tej obietnicy.
To ona tutaj coś obiecała i nie dotrzymała obietnicy..
Żartujesz chyba? Albo nie odnosisz tego, do faktu że chodziło o to, że być może go pokocha (czego on bardzo pragnął).
A po co kobietom samiec beta?
A po co kobietom samiec alpha, który zdradza i takie tam inne?
Alpha to ten, który ma kasę i wysoką pozycję. Ma władzę, jak Putin, i może mieć prawie każdą.
To nie jakiś Wacek spod Żabki.
A po co facetom dziwki? Takie głupie pytania.
Kobieta to seksualna istota. Nie każda ma takie potrzeby jak Be.
Głupiec myśli, że każdy może być jak Putin. Nie, nie może. Jest hierarchia.
Kupi "se" BMW i już myśli, że jest alpha (i OMEGA). Nagle nabrał pewności siebie.
Śmieszy mnie to. Głupie to.
jak ktoś kto widzi w drugim człowieku tylko dobre intencje.
Kazde niedopowiedzenie interpretujemy na korzyść naszego związku,bo przecież ona taka cudowna,skoro ja chce dla niej jak najlepiej to ona tez chce dla mnie jak najlepiej.
W niektórych skrajnych przypadkach, obelgę lub poniżenie w towarzystwie interpretujemy jako żart.
Dziwne że trzeba tłumaczyć takie oczywistości.
Może po prostu MagdaLena użyła dosadnych, obrazowych określeń, ale niestety to ma związek z tym że "głupiejemy" (matoł ) i że bardzo, za bardzo chcemy (desperacja).
rossanka napisał/a:NiebieskiKwiat napisał/a:Jak zacząłem czytać forum pojąłem jak ludzie są różni. Jedne pytają czy dać 50 szansę dla faceta, a inne po 1 szansie już definitywny kop w tyłek. Jedne pytają czy po zdradzie nie zdradzi kolejny raz, a inne po 1 takim występku, albo chociaż założeniu tindera kop w tyłek.
Dlatego tak ważna jest dobra komunikacja. Moim zdaniem autorce tematu tego zabrakło.Dobra komunikacja potrzebna jest, jak jest dobry związek, ale od czasu do czasu są spięcia. W tym przypadku nie trzeba było dobrej komunikacji tylko nie wchodzić w związek. Nie rozumiem tego. Jest osoba, która lubię, ale nie kocham, nie pociąga mnie fizycznie, nie planuje z nią przyszłości, w miarę upływu czasu utwierdzzm się w tym, więc jaki jest sens wchodzić w związek?
A po co kobietom samiec beta?
Dla niej był beta jak mówisz, a dla innej on będzie alfa. A wtedy ta inną będzie cała w skowronkach. A dla innej on bedzie omega.
Odpowiadałem na Twoje pytanie.
polis napisał/a:Przede wszystkim jak się komuś obiecuje coś istotnego, to w dobrym guście jest dotrzymać tej obietnicy.
To ona tutaj coś obiecała i nie dotrzymała obietnicy..
Żartujesz chyba?
Albo nie odnosisz tego, do faktu że chodziło o to, że być może go pokocha (czego on bardzo pragnął).
Przeczytaj moje posty jeszcze raz. Autorka powiedziała mu w 2018 roku, że deklaracje padną jak będzie gotowa i pewna. Czy tak się stało? Nie, deklaracje kocham padały, mimo że dalej miała wątpliwości. Tu była obietnica i totalny brak słowności.
Autorka ze względu na braki w sobie tworzy relacje oparte na braku szczerości. Niby chce być szczera, ale jednak co niewygodne to omija, coś tam obiecuje, ale słowa nie dotrzymuje, więc wychodzi na kłamczuchę i oszustkę.
Odpowiadałem na Twoje pytanie.
Odpowiedz teraz na moje. Kultura tego wymaga.
Pozwalasz sobie na wiele, dostałbyś już 1,000 banów.
No, chyba że chamem jesteś i wolisz jak burak siedzieć cicho.
Panna z Dworu napisał/a:polis napisał/a:Przede wszystkim jak się komuś obiecuje coś istotnego, to w dobrym guście jest dotrzymać tej obietnicy.
To ona tutaj coś obiecała i nie dotrzymała obietnicy..
Żartujesz chyba?
Albo nie odnosisz tego, do faktu że chodziło o to, że być może go pokocha (czego on bardzo pragnął).
Przeczytaj moje posty jeszcze raz. Autorka powiedziała mu w 2018 roku,
W tym temacie autorka zamieściła trzy posty. W którym poście napisała to, co powyżej, że w 2018 r. , bo możliwe że ja to faktycznie przeoczyłam. Możesz zacytować?
Edit: Ok, chodzi Ci o to, że ten 2018 rok to 4 lata wstecz od 2022.
No to wtedy autorka dała mu tą wyproszoną szansę.
Wcześniej mówiąc mu, że nie wie, czy odwzajemnia jego uczucia.
Cały czas obracamy się w kółko tego, że on prosił, chciał, pomimo że ona tak naprawdę niczego nie deklarowała na "tak" co w ostateczności doprowadziło do tego, że ona się z nim dusiła w związku a on został ostatecznie z niczym, jeśli o nią chodzi.
polis napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Żartujesz chyba?
Albo nie odnosisz tego, do faktu że chodziło o to, że być może go pokocha (czego on bardzo pragnął).
Przeczytaj moje posty jeszcze raz. Autorka powiedziała mu w 2018 roku,
W tym temacie autorka zamieściła trzy posty. W którym poście napisała to, co powyżej, że w 2018 r. , bo możliwe że ja to faktycznie przeoczyłam. Możesz zacytować?
To jest w jej starym temacie:
https://www.netkobiety.pl/t109889.html#p3233710
Vivika napisał/a:Możecie się widywać, spotykać , jeśli chcecie. Nie musicie koniecznie ani zrywać ani też przekonywać siebie nawzajem o wielkim dozgonnym uczuciu. Po prostu poinformuj go o stanie swoich uczuć, że nie bardzo umiesz je teraz zdefiniować, a nie chciałabyś go zranić. Powiedz że go bardzo lubisz i szanujesz ale nie wiesz co to naprawdę jest miłość i nie chcesz jej deklarować dopóki nie będziesz jej calkiem pewna. Że potrzebujesz czasu żeby się z tym ogarnąć.
A tak nawiasem, motylki w brzuchu niekoniecznie zawsze świadczą o uczuciu, to po prostu zauroczenie bardzo zwodnicze, bo nic nie wiesz o tym mężczyźnie.Mamy za sobą ciężką rozmowę z chłopakiem, zdecydowałam, że będę szczera, poinformowałam go o stanie swoich uczuć, że zależy mi na nim, ale nie wiem, czy to jest miłość. Również wie to, że padną deklaracje, jeśli będę gotowa i pewna. Mimo, że nie przeczytałam Twojej rady przez weekend, tylko dopiero teraz, dziękuję za nią, ponieważ moim zdaniem też nie wszystko jest czarno-białe i takie gwałtowne decyzje nie są tym, co by pomogło i czego chcę.
Dziś widzę, że "motylki w brzuchu" powodowała może adrenalina, emocje, związane z tym, że przystojny kolega z pracy zwrócił na mnie uwagę i dowiedziałam się o tym w takich okolicznościach, jakie nie powinny zaistnieć. Widzieliśmy się dziś w kuchni, rozmawialiśmy, a serce nie biło mi już jak szalone. Rzeczywiście, zakochać można się w człowieku, którego się zna, a zauroczenie to jednak coś innego.
Pozdrawiam
Masz to w moim poście na poprzedniej stronie.
Dała mu szansę, ale też sama do czegoś się zobowiązała.
Jak nie odpowiesz, to mnie przynajmniej obraź. Wyzywaj mnie, banuj.
Zdania i tak nie zmienię!
Tylko czekam na to. Dopóki nie zostanę Prezydentem.
To moja poprzeczka. Dopóki to nie nastąpi, zawsze będę BETA.
Masz to w moim poście na poprzedniej stronie.
Dała mu szansę, ale też sama do czegoś się zobowiązała.
Chryste Panie, nie można od kogoś wymagać aby na siłę pokochał!!!
Wmawianie autorce, że to wszytko jej wina, to jest jak żal dziecka, wobec którego nie dotrzymano obietnicy: "A bo obiecałaś"!
Cały czas obracamy się w kółko tego, że on prosił, chciał, pomimo że ona tak naprawdę niczego nie deklarowała na "tak" co w ostateczności doprowadziło do tego, że ona się z nim dusiła w związku a on został ostatecznie z niczym, jeśli o nią chodzi.
Jakby mi ktoś deklarował, że pewne deklaracje padną, jak będzie pewny i gotowy, a potem by takie deklaracje padały, a potem by się okazała, że guzik były warte, to uznałabym tę osobę za nieszczerą, niepoważną i niedojrzałą.
polis napisał/a:Masz to w moim poście na poprzedniej stronie.
Dała mu szansę, ale też sama do czegoś się zobowiązała.
Chryste Panie, nie można od kogoś wymagać aby na siłę pokochał!!!
Wmawianie autorce, że to wszytko jej wina, to jest jak żal dziecka, wobec którego nie dotrzymano obietnicy: "A bo obiecałaś"!
Żeby pokochał nie, żeby był słowny w ważnych kwestiach jak najbardziej można i powinno się tego wymagać. Jak sobie wyobrażasz bycie z człowiekiem, który jest nieszczery w takich kwestiach?
Panna z Dworu napisał/a:Cały czas obracamy się w kółko tego, że on prosił, chciał, pomimo że ona tak naprawdę niczego nie deklarowała na "tak" co w ostateczności doprowadziło do tego, że ona się z nim dusiła w związku a on został ostatecznie z niczym, jeśli o nią chodzi.
Jakby mi ktoś deklarował, że pewne deklaracje padną, jak będzie pewny i gotowy, a potem by takie deklaracje padały, a potem by się okazała, że guzik były warte, to uznałabym tę osobę za nieszczerą, niepoważną i niedojrzałą.
Dokładnie, o tym mówiłem.
I wiesz co, zbanowały mnie.
Panna z Dworu napisał/a:Cały czas obracamy się w kółko tego, że on prosił, chciał, pomimo że ona tak naprawdę niczego nie deklarowała na "tak" co w ostateczności doprowadziło do tego, że ona się z nim dusiła w związku a on został ostatecznie z niczym, jeśli o nią chodzi.
Jakby mi ktoś deklarował, że pewne deklaracje padną, jak będzie pewny i gotowy, a potem by takie deklaracje padały, a potem by się okazała, że guzik były warte, to uznałabym tę osobę za nieszczerą, niepoważną i niedojrzałą.
Panna z Dworu napisał/a:polis napisał/a:Masz to w moim poście na poprzedniej stronie.
Dała mu szansę, ale też sama do czegoś się zobowiązała.
Chryste Panie, nie można od kogoś wymagać aby na siłę pokochał!!!
Wmawianie autorce, że to wszytko jej wina, to jest jak żal dziecka, wobec którego nie dotrzymano obietnicy: "A bo obiecałaś"!
Żeby pokochał nie, żeby był słowany w ważnych kwestiach jak najbardziej można i powinno się tego wymagać.
Jakby mi ktoś mówił że, nie jest pewny i gotowy i obiecywał deklaracje, to już to byłoby dla mnie guzik warte. Bo to jest guzik warte.
Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Edit: Mało tego - teraz to dopiero napiszę obrazoburczą rzecz - na miejscu tego chłopaka grałabym na dwa fronty w takiej sytuacji. Ale on tego nie robił, bo mu na autorce mimo wszystko zależało, pewnie też bał się ją stracić.
Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Żyjesz w bańce mydlanej?
Miłość dostajesz ot tak, za friko?
Kasę też, masz sponsorów?
Albo nie potrzebujesz miłości.
Nie jesteś ssakiem, tylko owadem?
Hormony jak tam? Nie zakochałaś się nigdy.
Nie czułaś JESZCZE motylków?
To też smutne.
Panna z Dworu napisał/a:Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Żyjesz w bańce mydlanej?
Miłość dostajesz o tak, za friko?
Kasę też, masz sponsorów?
Albo nie potrzebujesz miłości.
Nie jesteś ssakiem, tylko owadem?
Słuchaj, Gosty, mnie żaden samiec czy tam alfa czy tam beta łaski nie robi. Napisałam wyraźnie, dla mnie nie wiem oznacza w danej chwili - nie. Sprawdzone w praktyce.
GOSTY napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Żyjesz w bańce mydlanej?
Miłość dostajesz o tak, za friko?
Kasę też, masz sponsorów?
Albo nie potrzebujesz miłości.
Nie jesteś ssakiem, tylko owadem?
Słuchaj, Gosty, mnie żaden samiec czy tam alfa czy tam beta łaski nie robi. Napisałam wyraźnie, dla mnie nie wiem oznacza w danej chwili - nie. Sprawdzone w praktyce.
Czyli całe życie SAMA?
Jak bez uczuć i zakochania się można być z kimś?
To jakieś piekło. Takie samo jak niespełniona, odrzucona miłość.
polis napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Cały czas obracamy się w kółko tego, że on prosił, chciał, pomimo że ona tak naprawdę niczego nie deklarowała na "tak" co w ostateczności doprowadziło do tego, że ona się z nim dusiła w związku a on został ostatecznie z niczym, jeśli o nią chodzi.
Jakby mi ktoś deklarował, że pewne deklaracje padną, jak będzie pewny i gotowy, a potem by takie deklaracje padały, a potem by się okazała, że guzik były warte, to uznałabym tę osobę za nieszczerą, niepoważną i niedojrzałą.
Panna z Dworu napisał/a:Chryste Panie, nie można od kogoś wymagać aby na siłę pokochał!!!
Wmawianie autorce, że to wszytko jej wina, to jest jak żal dziecka, wobec którego nie dotrzymano obietnicy: "A bo obiecałaś"!
Żeby pokochał nie, żeby był słowany w ważnych kwestiach jak najbardziej można i powinno się tego wymagać.
Jakby mi ktoś mówił że, nie jest pewny i gotowy i obiecywał deklaracje, to już to byłoby dla mnie guzik warte. Bo to jest guzik warte.
Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Edit: Mało tego - teraz to dopiero napiszę obrazoburczą rzecz - na miejscu tego chłopaka grałabym na dwa fronty w takiej sytuacji. Ale on tego nie robił, bo mu na autorce mimo wszystko zależało, pewnie też bał się ją stracić.
Odpowiadam na ostatni akapit. Widzisz to jest ta różnica między kobietami a facetami. Pięknie same się podsumowujecie.
Panna z Dworu napisał/a:GOSTY napisał/a:Żyjesz w bańce mydlanej?
Miłość dostajesz o tak, za friko?
Kasę też, masz sponsorów?
Albo nie potrzebujesz miłości.
Nie jesteś ssakiem, tylko owadem?
Słuchaj, Gosty, mnie żaden samiec czy tam alfa czy tam beta łaski nie robi. Napisałam wyraźnie, dla mnie nie wiem oznacza w danej chwili - nie. Sprawdzone w praktyce.
Czyli całe życie SAMA?
Ten temat nie jest o mnie.
Jakby mi ktoś mówił że, nie jest pewny i gotowy i obiecywał deklaracje, to już to byłoby dla mnie guzik warte. Bo to jest guzik warte.
Tylko nie przekręcajmy ona się zdeklarowała sama, że z jej strony te deklaracje padną, jak będzie pewna i gotowa. Sama na siebie nałożyła pewien obowiązek, więc pretensje może mieć tylko do siebie o brak słowności i szczerości.
I normalny człowiek, który chce, żeby ludzie brali go na poważnie będzie chciał, żeby jego słowa coś znaczyły. To nie jest normalne w związku czy w przyjaźnie czy ogólnie w relacjach między ludzkich, że ktoś deklaruje coś takiego, a druga osoba powinna zaraz być super podejrzliwa i uznać, że słowa drugiej strony są guzik warte. Czy ty byś chciała, żeby ludzie uznawali co powiesz i deklarujesz za guzik warte?
I chłopak pewnie specjalnie żebrać też nie musiał, bo autorka ma lęk przed samotnością, więc jej komunikacja i zachowanie były takie, żeby go przy sobie trzymać i nie zostać w próżni. Stąd złagodzony przekaz o „wątpliwościach”, nieszczere deklaracje, brak zrywania przez te lata mimo braku uczuć.
Panna z Dworu napisał/a:polis napisał/a:Jakby mi ktoś deklarował, że pewne deklaracje padną, jak będzie pewny i gotowy, a potem by takie deklaracje padały, a potem by się okazała, że guzik były warte, to uznałabym tę osobę za nieszczerą, niepoważną i niedojrzałą.
Żeby pokochał nie, żeby był słowany w ważnych kwestiach jak najbardziej można i powinno się tego wymagać.
Jakby mi ktoś mówił że, nie jest pewny i gotowy i obiecywał deklaracje, to już to byłoby dla mnie guzik warte. Bo to jest guzik warte.
Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Edit: Mało tego - teraz to dopiero napiszę obrazoburczą rzecz - na miejscu tego chłopaka grałabym na dwa fronty w takiej sytuacji. Ale on tego nie robił, bo mu na autorce mimo wszystko zależało, pewnie też bał się ją stracić.
Odpowiadam na ostatni akapit. Widzisz to jest ta różnica między kobietami a facetami. Pięknie same się podsumowujecie.
Odpowiadaj na co chcesz. Na wątpliwościach drugiej strony nie da się zbudować niczego konstruktywnego.
Be. napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Jakby mi ktoś mówił że, nie jest pewny i gotowy i obiecywał deklaracje, to już to byłoby dla mnie guzik warte. Bo to jest guzik warte.
Ja jestem przerażona tym, jak można prosić o miłość, jak można wręcz... żebrać.
Edit: Mało tego - teraz to dopiero napiszę obrazoburczą rzecz - na miejscu tego chłopaka grałabym na dwa fronty w takiej sytuacji. Ale on tego nie robił, bo mu na autorce mimo wszystko zależało, pewnie też bał się ją stracić.
Odpowiadam na ostatni akapit. Widzisz to jest ta różnica między kobietami a facetami. Pięknie same się podsumowujecie.
Odpowiadaj na co chcesz. Na wątpliwościach drugiej strony nie da się zbudować niczego konstruktywnego.
Więc będziesz sama teraz lub później, to wszystko wyjdzie. Sama sobie gotujesz ten los — samotność i przelotny seks, z jakimiś BETA burakami.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024