Nigdy,przenigdy nie pomyślałabym ,że to mnie spotka.Jestem mężatką prawie 12 lat,mam dwoje dzieci w wieku 11 lat i 2 latka.W małżeństwie różnie bywało,raz lepiej ,raz gorzej ale jakoś było.
Jakiś czas temu odezwałam się na GG do znajomego sprzed lat.Byliśmy można powiedzieć dziećmi gdy chodziliśmy ze sobą ale go zostawiłam.Wiedziałam,że kocha mnie ale byliśmy dziećmi żebym to zrozumiała.Po kilku latach nadal próbował mnie odzyskać ale na moje nieszczęście dałam mu znów kosza.
Później dość szybko wyszłam za mąż,wydawało mi się,że za miłość życia,urodziłam dziecko.Lata leciały....urodziłam drugie dziecko.Właśnie niedawno "spotkaliśmy"się na GG,zaczepiłam Go.I wybuchła MIŁOŚĆ ,jakiej nigdy w życiu nie zaznałam.Spotykamy się w miarę możliwośći,rozmawiamy przez skypa,na GG.Zdradziłam z nim męża,kocham go nad życie.Nie mogę sobie darować,że tak się stało przed laty.On ma również rodzinę i dwoje dzieci.Chce być ze mną a ja z nim.Nie sypiamy ze swoimi małżonkami,nie dajemy rady.Gdy sobie o tym mówimy jakby jedno słyszało echo drugiego.Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymamy,nasi małżonkowie zaczynają podejrzewać,że mamy kogoś.Nawet przez myśl nam nie przechodzi,że możemy się stracić.Zrozumie nas tylko ten kto tego doświadczył....To coś niesamowitego,tu nawet nie chodzi o seks,odgrywa chyba najmniejszą rolę w tym momencie.
Jestem na etapie myślenia o rozwodzie,wiem,że on też...Bardzo mi ciężko...
A ja cie rozumiem moze nie az tak bardzo... ale ja tez w podobny sposob poznalam mojego chlopaka.
Podobny, ale nie taki sam. Kiedyś probowal ze mną byc, nie udalo mu się. Po roku pojechalismy wspolnie z przyjaciolmi na ferie.
No i wtedy wiedzialam, ze on jest moim odbiciem lustrzanym tylko ze w postaci meskiej.
Mialam wtedy chłopaka. Siłą rzeczy, miedzy mną a obecnie moim byłym nagle wszystko się rozsypało, to zakochanie było silniejsze.
No i do tej pory jestem z tym w ktorym tak bardzo sie zakochałam.
Ale tobie jest pewnie ciezko... macie dzieci. Bedzie to trudne dla was wszystkich. Musisz to wszystko trzezwo przemyslec, co bedzie dla was lepsze. I pamietaj, postepuj nie tylko zgodnie z sercem ale i z rozumem
Powiem CI, że to ciężka sytuacja. Sama nie wiem co bym zrobiła, gdybym się w takiej znalazla. Znam uczucie pierwszej miłości. Poznałam kiedys (15 lat temu) faceta, który do dzisiaj jest w moim sercu. Często o nim myślę, zastanawiam się czasami czy to nie jest tęsknota a moze cos więcej. Kiedyś lączyło nas młodzieńcze uczucie. Spotkalismy sie po latach i dalej nie bylismy sobie obojętni. Teraz ja mam, męża i dziecko. On też ma rodzinę. Myslę, że mimo to obydwoje czujemy cos do siebie. Nie doszło jednak do wyrazenia swoich uczuc tak oficjalnie wiec moze dlatego żyjemy kazdy swoim zyciem. Nie wiem co by sie stało gdybysmy zaczeli rozmawiac o tym co do siebie czujemy.
Warto walczyć o miłość, byleby to nie było takie chwilowe uczucie. Z drugiej strony rodzina- maż, dzieci.
Nie wiem. Wyobraziłam sobie siebie i nie mam pojęcia co bym zrobiła. Może idź za głosem serca.....
mała1101,
wiem, że to trudna decyzja, bo z jednej strony nie kochasz męża, nie sypiasz z nim, ale z drugiej strony masz rodzinę, masz dwoje dzieci, w tym jedno malutkie. To o nich powinnaś przede wszystkim pomyśleć. Być może to ogromne uczucie, które wybuchło z taką siłą, jest tylko zauroczeniem. wtedy nie warto przekreślać tego, co zbudowałaś z obecnym mężem. Sama napisałaś, że myślałaś, iż wyszłaś za mąż za miłość życia. Być może w wasze małżeństwo wkradła się rutyna, może przeżywacie kryzys. Spróbuj to wszystko przeanalizować na trzeźwo. Nie warto podejmować pochopnych decyzji pod wpływem chwili. A co zrobisz, jeśli odejdziesz od męża i okaże się, że to płomienne uczucie do dawnego znajomego wygasło tak szybko, jak szybko zapłonęło? Do męża już prawdopodobnie nie będziesz miała powrotu...
Jedyne, co Ci mogę poradzić, to przestać spotykać się z tym dawnym znajomym. Nie postępujesz fair wobec męża, który zapewne Cię kocha. Tak samo jak Twój kochanek (wybacz określenie, ale nazywam rzeczy po imieniu, aczkolwiek brutalnie) rani swoją rodzinę. Zerwij z nim kontakt, nie spotykajcie się, nie dzwońcie...Jeśli masz taką możliwość, wyjedź na weekend sama- beż męża i dzieci. Wycisz się, wsłuchaj w swoje serce, ale posłuchaj również tego, co podpowiada Tobie rozum. Przeanalizuj całą sytuację i wtedy podejmij słuszną decyzję. Pamiętaj: jeśli to, co czujesz do znajomego sprzed lat, to naprawdę miłość, uczucie to przetrwa próbę czasu. Dlatego według mnie tak ważne jest rozstanie na jakiś czas. Zwłaszcza że jak mniemam, nie spotykacie się zbyt długo..
pozdrawiam i życzę podjęcia mądrej i właściwej dla wszystkich decyzji
Oj oj . Niedobrze dzieje się w Twoim życiu. Mogę Ci doradzić coś z własnego doświadczenia. Moja historia jest trochę inna. Jednak także miałam pewne "miłosne" zawirowania w życiu. Też byłam swego czasu pewna, że męża już nie kocham. Liczył się tylko "ON"-ten drugi! Jednak z czasem zauroczenia mijało - poznawałam jego ciemne strony, uczucie gasło (jeśli w ogóle jakiekolwiek było). Do tego doszły wyrzuty sumienia, przez które o mało nie wpadłam w depresję. Rozum zaczął brać górę nad uczuciami i właściwie moim egoizmem. Nie chciałam krzywdzić mojego dziecka i męża. Byłam straszną egoistką żyjąc jakby w dwóch światach - jeden to dom i rodzina, a drugi (wydawało mi się lepszy) to związek z tym mężczyzną. Na szczęście mam to już za sobą. Pozostał tylko żal, wyrzuty sumienia i codzienna świadomość, jakich okropności się dopuściłam względem swojej rodziny. Na szczęście w porę zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze - a są nimi dzieci i mąż, który pewnie mimo swoich wad, cały czas mnie kochał i walczył na swój sposób o mnie. "ON" okazał się egoistą i hipokrytą. Wystarczyła jedna chwila, abym przestała się dla niego liczyć - a podobno byłam dla niego najważniejsza i tylko mnie kochał - echh:(. Uczucie prysło bardzo szybko. Dzisiaj właściwie nienawidzę go za to, że pozwolił mi na to, abym ryzykowała swoją rodzinę dla kilku chwil z nim. To nie jest tego warte - naprawdę Kobiety - nie dajmy się zwariować uczuciom i własnym zachciankom. Najważniejsza jest rodzina i dobro naszych dzieci - a nie jakiś romans na boku. Prędzej czy później, któraś ze stron an tym ucierpi. Będzie cierpiał mąż, dzieci i Ty sama! Być może do końca życia będziesz się z tego leczyć - oby jednak nie. Życzę Ci spokoju umysłu. Spróbuj rozsądnie nad tym pomyśleć i nie kierować się uczuciami wobec tego mężczyzny. Podejrzewam, że bardzo szybko pożałowałabyś decyzji o rozwodzie. Jeśli już nie myślisz o mężu, to pomyśl o dzieciach. One mogą Ci tego nigdy nie wybaczyć. Jesteś na to gotowa? Bo ja nie byłam. I dlatego rzuciłam tego faceta. Wyszło mi i mojej rodzinie to na dobre. Teraz jest to tylko złym wspomnieniem. Mam nadzieję, że niedługo i dla Ciebie.
zgadzam sie z figaro; dodam tylko że dzieci z rozbitych małżeństw na zawsze mają już tą skazę rozbitego domu, będzie to miało ogromny wpływ na ich przyszłe dorosłe życie -pomyśl o tym ! dla mnie to jest ogromna krzywda dla dzieci. póki jeszcze możesz wycofaj się z tego romansu, kosztem szczęścia 2 osób, unieszczęśliwicie CZWORO dzieci, które niczemu nie są winne ! a do tego wasi małżonkowie....
czy nie wydaje ci się że związek z kochankiem jest wyidealizowany ?
co się takiego dzieje, że kobieta jest w stanie zniszczyć całą swoją rodzinę ?
7 2009-12-03 12:11:01 Ostatnio edytowany przez mantis (2009-12-03 12:16:30)
Mała1101 "Spuszczę Cię po brzytwie" Napiszę coś co napisały poprzedniczki, trochę jednak dosadniej. Kilkakrotnie czytałam Twój post i zrozumiałam mniej więcej tyle: (to jest tylko parafraza, chyba oddająca sens, identyczny z twoim) "na naszej klasie spotkałam swoją miłość z przedszkola, na nowo wybuchła itd. itd."
Masz 31 lat natomiast chyba większość, tych rozsądnych czytających widzi tam 13. Czy to tylko "czeski błąd", NIE, to przerażająca rzeczywistość. Zatem jedna rada "szlaban na kompa", bierzesz kartkę, dzielisz ją na dwie części i trzeźwo wpisujesz co zyskujesz, co tracisz. Po tym, uczysz się tego na pamięć i ..... znowu masz 31 lat.
Najprawdopodobniej, ba to jest pewne Tobie nie chodzi o MIŁOŚĆ a tylko chęć powrotu do przedwcześnie utraconej młodości. TAK!, to logiczne, niemalże czysta matematyka. Prawie dwanaście lat temu, w ciągu dziewięciu miesięcy musiałaś dorosnąć, dojrzeć. Nie zdążyłaś się wyszumieć, posmakować młodości. I tylko w tym momencie nie dziwię Ci się, to naturalne, ludzkie pragnienie cofnięcia czasu a raczej likwidacji skutków jego upływu. Niestety, jeszcze nikt tego nie wymyślił.
Dzisiaj, w imię miłości (może to tylko mrowienie w kroczu), krzywdzisz kilka osób w tym CZWORO DZIECI! Nie myślisz o nich? Rozpad rodziny na 100% będzie traumatycznym przeżyciem. Na Boga! Jeszcze dwulatek, może??? ale jedenastolatek ma wielkie szanse na to by po takiej traumie nigdy się nie podnieść. Występujesz teraz w roli seryjnego destruktora rodzin a to powinno być ścigane z urzędu.
Załóżmy jednak, że realizujesz, finalizujesz "etap myślenia o rozwodzie" (uwaga! złośliwość: myślenie chyba Cię boli) rozwód z orzeczeniem czy bez orzekania o winie, dziećmi dzielicie się po połowie, czy może według innego przelicznika (proponuję po 7/8). A tak realnie na miejscu twojego małżonka wnioskowałabym o odebranie praw rodzicielskich. Rozważ, przemyśl skutki.
Jeszcze raz w skróconej formie: panel sterowania - usuwasz gg i skype-a i bierzesz się do życia jako 31 letnia kobieta, matka dwójki dzieci. Co z miłością? - też proste zakochujesz się bez pamięci w Żmijewskim, Zakościelnym, Ibiszu albo jeszcze w kimś innym ślicznym.
wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma, teraz postrzegasz swoja rodzinę przez pryzmat problemów i nie powodzenień a ten drugi taki kochany i wspaniały... tylko że ten czar może prysnąć o czym wspomniała Figaro i co wtedy?
zobacz ile niesie to za sobą nieszczęść, odbierasz swoim dzieciom-matkę, mężowi-żonę, tej drugiej rodzinie męża i ojca, uważasz że jesteście wstanie udźwignąć ten ciężar? wszyscy dookoła będą mieli do Was żal. Twoje dzieci jak i jego dzieci nigdy tego Wam nie wybaczą o czym wspomina Ewel ,warto?
zastanów się dlaczego kiedyś dawałaś swojemu kochankowi kosza, a teraz uważasz ze jest taki idealny?
Napiszę coś jeszcze - mój hmm romans:( trwał dość długo. Straciłam prawie dwa lata z życia mojego dziecka. W imię czego? W imię moich potrzeb, w imię kilku chwil z facetem, który później nie okazał się tego wart. Żyłam w pięknym, wyimaginowanym świecie. Powiem tak - straciłam głowę dla jakiegoś fagasa,dla kilku komplementów z jego strony. To fakt - czułam się przy nim piękna i wartościowa. Ale po jakimś czasie przyszło otrzeźwienie. Długo się szarpałam emocjonalnie (nikomu tego nie życzę). Jednak paradoksalnie - dzięki temu zrozumiałam, że tylko męża kocham. Codziennie przypominam sobie, ile straciłam i ile stracić mogłam. Wymyśliłam sobie idealnego faceta, idealizowałam go. Tak jak Ty dość szybko wyszłam za mąż. Nie miałam wcześniej zbyt wielu doświadczeń z mężczyznami. Może zapragnęłam jakiejś odmiany. Ale nie ma co do tego wracać. Uważam, że takie związki zawsze kończą się źle. I Twoja w tym głowa, aby Twoje małżeństwo się nie posypało. Spędzacie ze sobą czas na gg, może na skype, kilka chwil w ukryciu. I co? Ano nic! Nie na tym życie polega. Życie to nie bajka - choć dość lapidarnie to brzmi, to prawda. Życie to zmaganie się z problemami, wychowywanie dzieci, praca, dom - ale też radość z pierwszych słów dziecka, z niedzielnego obiadu, z herbatki wypitej wieczorkiem w ramionach męża. Choć teraz pewnie wydaje Ci się on nudny. To uwierz, że tylko to się liczy. A nie "motyle w brzuchu" na widok tego mężczyzny. Boże, ile bym dała, aby cofnąć czas:(((. Uciekaj póki możesz, póki nie jest za późno dla Ciebie, dzieci i męża. Nie krzywdź ich tak. Na początku będzie Ci trudno. Ale kiedy już jakoś się z tego otrząśniesz i przyznasz przed samą sobą, że rodzina jest najważniejsza, to będzie już tylko łatwiej. Tego Ci życzę z całego serca.
Współczuję ci Mała. Mogę sobie wyobrazić jak ci jest ciężko, bo faktycznie kilka lat wstecz przeżyłam cos podobnego tzn. mam na myśli silne uczucie do innego będąc w stałym związku od ponad dwudziestu lat Celowo napisałam : uczucie.To było raczej fatalne zauroczenie,bo czyż mogła to być miłość skoro zapłaciłąm za to poważnymi problemami ze zdrowiem?Miłość ma być dobra , nieść spokój i radość.Nie będę ci nic radzić, bo każdy musi mieć swój własny bagaż doświadczeń .
Czy mogłabyś napisać mała, czy trafiły do Ciebie argumenty doświadczonych w podobny sposób przez los kobiet ? Celowo tak to ujęłam, bo zdrada to porażka życiowa.
Janka i Figaro były po tej samej stronie - więc chyba warto skorzystać z dobrych rad osób, które wiedzą - co mówią..czy musisz sparzyć się sama? W zasadzie, już się sparzyłaś, teraz chodzi tylko o stopień obrażeń.
Podpisuję się pod wypowiedzią Mantis, bardzo prostolinijna i .. otrzeźwiająca.
Napisz, czy Cię otrzeźwiła ?
Czy mnie otrzeźwiła?Nie ukrywam dajecie mi do myślenia.Jednak jestem jeszcze w takiej matni,że choć jak bardzo chciałabym nie jestem w stanie nic zrobić.Może potrzebuję jeszcze czasu?Ja już na początku gdy poczułam,że serce zaczyna mi mocniej bić,próbowałam się wycofać,bez skutku.Może gdyby jeszcze jemu tak nie zależało,udało by mi się.
Dziwię si e Figaro,że mając kiedyś podobną sytuację tak ostro mnie krytykuje...Ja już teraz rozumiem kobiety,które przechodzą,przechodziły przez takie coś...a jeszcze do niedawna dziwiłam im się jak im się tak chce komplikować sobie życie.Teraz rozumiem,wiem...
Kim jest Mantis?Sędzią ostatecznym,który za dobre wynagradza a za złe karze?
Widocznie czegoś brakowało mi w małżeństwie jeżeli stało się jak się stało...
Nie wiem co i jak dalej będzie.Czas pokaże.Postanowiliśmy dać sobie czas na bliższe poznanie,może właśnie ten czas pokaże ,że to tylko chwilowe zauroczenie i kolejny bagaż doświadczeń.
Niemniej jednak bardzo dziękuję Wam wszystkim za słowa skierowane do mnie.Jak już pisałam dały mi wiele do myślenia,może mi pomogą?Tylko z czasem.
Ależ ja Ciebie nie krytykuję - źle mnie zrozumiałaś. Bardzo dobrze Cię rozumiem. Żyłam w podobnym potrzasku i wiem, jak to boli. Przedstawiłam Ci tylko moją "przygodę" - bo inaczej tego nazwać nie można. Ja Cię nie osądzam, bo sama kiedyś byłam zaślepiona uczuciem do innego mężczyzny. Któraś z Was napisała, że romans to życiowa porażka. Zgadzam się z tym. Dla mnie to moja porażka moralna. Nie mam już do siebie tyle szacunku, co kiedyś. Ale teraz pomaga mi to stawać się na nowo lepszą matką i żoną. Życzę Ci powodzenia z całego serca, bo wiem, co teraz przeżywasz.
Mała1101 Kim jestem? Wbrew temu co sądzisz o mnie, jestem szczerze życzliwą Ci osobą. Nie jestem sędzią ostatecznym, nie jestem cenzorem Twojego życia.
Celowo z pełną premedytacją napisałam tak ostro. Dlaczego? Dlatego, że historię niemalże identyczną już słyszałam, z pewną obojętnością obserwowałam a teraz z kamieniem na sercu, w poczuciu bezradności patrzę na tragiczny finał. Zupełnie niedawno usłyszałam również słowa: "Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał, dlaczego nikt mną nie wstrząsnął".
Zaledwie przed trzema laty bardzo bliscy znajomi, przyjaciele mojego partnera życiowego (między nami jest 10 lat różnicy) stanowili normalne małżeństwo z fantastycznym dwunastolatkiem. Być może nie było w tym związku szczególnych emocji ale bez specjalnych zawirowań trwało.
Byłam pierwszą osobą która, dowiedziała się o niesamowitym wręcz spotkaniu miłości sprzed lat. Jakie to dla mnie było romantyczne, piękne.
Ona zupełnie oszalała na punkcie tej miłości. Gdy sprawy wymykały się już spod kontroli próbowałam jakoś tłumaczyć. To jednak na nic, byłam młodsza (czytaj bez autorytetu), nie miałam żadnych argumentów bo (zgodnie z prawdą) jeszcze nic nie przeżyłam. W końcu złamałam lojalność i powiedziałam swojemu facetowi. Było już za późno. Efekt odzyskanej po latach miłości to tragiczna demolka kilku życiorysów.
Romantyczna miłość przetrwała zaledwie kilka miesięcy.
Dzisiaj:
Ona ?zdruzgotana, zupełnie zagubiona i bezradna jakby szczególne brzemię przytłaczało ją do ziemi (ze strzępów informacji mogę jedynie domyślać się o co chodzi ale aż się boję artykułować).
On ?zobojętniały na wszystko, żyje bo oddycha
Ono ?najbardziej skrzywdzona postać dramatu. Z mającego przyszłość dwunastolatka wyrósł mający problemy ze wszystkim (dokładnie!) piętnastolatek.
Małżeństwo pod względem prawnym przetrwało (po roku Ona wróciła) ale żyją zupełnie obok siebie a jedyne co ich łączy to zapis w księdze wieczystej.
Natomiast "odzyskana miłość" ma ponoć kolejny związek
Cała historia w pewien sposób również i mi skomplikowała życie. Mój Pan był z nimi w sposób szczególny związany, miał więc do mnie olbrzymie pretensje, że nie okazałam mu tyle zaufania i nie powiedziałam tego znacznie wcześniej. Musiał odpocząć do mnie, od naszego związku. Całe szczęście nie na długo. Wtedy jednak z dużą przesadą myślałam, że i mój świat zawalił się.
Często wspólnie rozważamy co by było gdyby....... gdyby wprowadzić w czyn Jej słowa: wylać na mnie kubeł zimnej wody, wiadro zlewek może bym się opamiętała.
Mała1101 Teraz, rozumiesz dlaczego tak ostro.
Być może zbyt emocjonalnie podeszłam do sprawy ale każde Twoje słowo widziałam przez pryzmat przyjaciół.
To co zrobisz i tak będzie Twoją i tylko Twoją decyzją. Mam tylko nadzieję, że Ty i Twoi bliscy nie znajdziecie w miejscu w którym są moi znajomi.
Szczerze współczuję rozterek, dylematów i życzę mądrej decyzji.
PS Mój nick owszem świadczy o mnie ale tylko o jednym aspekcie naszego życia.
Rozumiem...walczę sama z sobą ale ciężko jest bardzo.Dziękuję Wam Figaro i Mantis.Może w końcu dam radę...i może nie będzie za późno
Przynajmniej zaczynam patrzeć już na to wszystko przez inny pryzmat,jeszcze parę dni temu nawet nie myślałam i nie brałam nawet pod uwagę tego,że trzeba to kiedyś będzie może zakończyć.Trwam w tym związku nadal ale wydaje mi się,że otwierają mi się oczy,wybudzam się poooooowoli.Dużo się dzieje ostatnio i również to mnie otrzeźwia,daje mi do myślenia.Samą miłością się żyć nie da...
Jeszcze raz wielkie dzięki.
to bardzo dobrze, dobrze że w końcu dostrzegasz dwie strony medalu. To juz połowa sukcesu!
Poprzedniczki napisały wszystko co właściwie tu znaleźć się powinno.
Ja jeszcze tylko dodam od siebie że z perspektywy tego co słyszę od ludzi, co czytam na forum, zauważam iż tak naprawdę ludzie dorośli, odnajdujący swoją "przeszłość" tak naprawdę w większości przypadków, mają rodziny, ułożone życie.. a ten ktoś, kto był ważny kilka lat temu zazwyczaj nie jest tym jakim go pamiętamy. Człowiek zmienia się na przestrzeni lat, i to jest nieuniknione.. tak więc wg mnie częściej to co nazywa się miłością która odżyła po latach, jest raczej chwilowym powrotem do przeszłosci, wspomnieniem tego co kiedyś łączyło dwoje ludzi..
Mała, mam nadzieję że podejmiesz słuszą decyzję, i jakakolwiek ona nie będzie to że znów będziesz szczęśliwa
Osoba, którą kochaliśmy w młodości jest takim jakby symbolem beztroski i szczęścia, które wtedy zaznaliśmy. Na naszego obecnego partnera patrzymy przez pryzmat trosk i problemów dnia codziennego i nie wydaje się nam taki ciekawy jak ten z czasów młodości. Tak mi się wydaje, nie mam jeszcze zbyt dużego doświadczenia, ale często wspominam swoją pierwszą miłość. Razem odkrywaliśmy nowe rzeczy i właśnie był... tym pierwszym. Kiedyś przeczytałam coś takiego: kobieta zawsze pamięta swojego pierwszego mężczyznę i ... ostatniego, coś w tym musi być:)
Noelle87 W kilku słowach zawarłaś to co, przyznaję w pokrętny sposób próbowałam napisać. Dodam jedynie to: marzeniem każdego dorosłego człowieka jest "przeniesienie w czasie". Chcemy się obudzić i mieć powiedzmy 16 lat zachowując jednocześnie wszystkie nabyte walory dorosłości (doświadczenie, mądrość życiowa itd). Pragniemy rzeczy nie możliwych. Pragniemy uczucia szesnastolatki do szesnastoletniego chłopaka. Co gorsze próbujemy odnaleźć w kimś kto ma lat 30, 40,...... tego szesnastolatka.
mała1101 Jeszcze raz życzę mądrej decyzji, mądrej wcale nie oznacza najlepszej dla Ciebie, być może chodzi o wybór mniejszego zła. Trzymaj się!, Rozważ wszystko choćby tysiąc razy.
20 2009-12-07 21:54:08 Ostatnio edytowany przez Marilyn (2009-12-07 21:55:28)
Mała, napisałaś, że zaczynasz się wybudzać - na szczęście.
Na jakim jesteś etapie, możesz napisać ?
Wspomniałaś też, że Twój mąż zaczyna coś podejrzewać.
Mam nadzieję, że jeszcze nie nabrał pewności i Twoją sprawą jest by tak pozostało.
Nie obarczaj go ciężarem własnych błędów, znajdź w sobie siłę, do uporania się z kwestią winy samotnie.
Ps. Posty wszystkich kobiet w Twoim wątku odebrałam jako pozytywne, niosące serdeczną dla Ciebie poradę. Tak jak Ty je odebrałaś po tym, gdy emocje po odczytaniu pierwszych wpisów opadły. Jeśli niektóre z nich są ostre, to z troski o to, by zadziałały, zanim będzie za późno. Zobacz, ile wspierających Cię głosów rozsądku liczy na Twój rozsądek.
Tak zaczynałam się wybudzać,ale niestety...tkwię w tym nadal....bez końca Wierzcie mi to jest silniejsze ode mnie....Nie jestem w stanie NIC zrobić.Gdybym jeszcze miała cień wątpliwości,że on mnie traktuje jak powiedzmy rozrywkę....ale wiem,że tak nie jest.Wiem,że kocha mnie chyba jeszcze bardziej niż ja jego,czuję to i dlatego to jest wszystko takie skomplikowane,trudne.
Tak mój mąż coś podejrzewa ale tylko dlatego,że z nim nie uprawiam seksu...jak już wspominałam "zablokowałam" się ,sama nie wiem dlaczego.Chcę przy okazji zapytać Was czy któraś wie coś na ten temat.Jeżeli bym nawet udawała wszystko byłoby w porządku ale nawet na to nie mogę się zdobyć i to jest najgorsze....zupełnie jakby to był dla mnie obcy człowiek.A do tej pory był jedynym mężczyzną w moim życiu z którym się kochałam.Pomyślicie pewnie,że sypiam z tamtym i stąd to.Tak jednak nie jest,jak już wspomniałam na początku,seks odgrywa tu najmniejszą rolę.Przebywamy ze sobą dwa,trzy razy w tygodniu w nocy i potrafimy cały czas przegadać lub po prostu się przytulać i całować.On nawet nie dąży do czegoś więcej co w sumie też mnie zastanawia.
Tak to wygląda mniej więcej....suma sumarum jest ciężko.Mało tego ! Wyobraźcie sobie (zupełny przypadek),że będziemy spędzać sylwestra w tym samym lokalu z naszymi małżonkami oczywiście.Zupełnie sobie tego nie wyobrażamy....udawać,że się praktycznie nie znamy?Jak?Tak myślę,że może wtedy doznam wstrząsu jak będę go widziała z żoną i się obudzę w końcu...
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję,że mnie wspieracie
Zauważam coraz więcej podobieństw w naszych związkach:). Ja byłam strasznie zazdrosna o jego żonę. Co z tego, że podobno jestem od niej ładniejsza, bardziej ekspresyjna, zaradna - taka, jaką on zawsze chciał mieć. To ona zawsze go miała i tylko ona miała do niego prawo. Dla mnie to było straszne, kiedy wiedziałam, że co noc do niej wraca. Niby sypiali ze sobą rzadko - no ale zawsze jednak to robili. W pewnym momencie dowiedziałam się, że jest z nim w ciąży - to było ich już drugie dziecko. Boże, co ja wtedy przeżywałam :-(. Ale głupia, nadal przy nim trwałam. Mi też kiedyś się wydawało, że kocha mnie bezgranicznie, że jestem dla niego najważniejsza. Nie dostrzegałam jego wad. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę być dla niego rozrywką. A jednak tak było. Kiedyś coś się wydarzyło, co on opacznie zrozumiał. Zachował się hmm inaczej niż bym sądziła wcześniej. Odwrócił się ode mnie w jednej chwili. Bo bał się o swój tyłek:-/. Bał się, że jego żona się o wszystkim dowie. No i gdzie w tym momencie było jego bezgraniczne uczucie? Hmm... okazało się, że jednak nie byłam dla niego taka najważniejsza. Okazał się egoistą. Kiedyś krytykował innych za pewne zachowania. A teraz robi zupełnie tak samo...ech..:-(. Emocje opadły, uczucia gdzieś się ulotniły. Z czasem przestałam postrzegać go jako mężczyznę mojego życia, jako chodzący ideał. Ciężko mi było. Ale próbowałam zrozumieć mojego męża - spróbować spojrzeć na niego inaczej, tak jak kiedyś, skiedy się w nim zakochałam. Długo to trwało, ale się udało:-). Z tamtym zerwałam - teraz go nienawidzę. Widać, jak bardzo był to dojrzały związek (to oczywiście ironia). A z mężem każdego dnia buduję nasze małżeństwo i szczęście na nowo. Oczywiście nie jest idealnie, ale jest dobrze. Widzisz, za swojego męża myślę, że wyszłaś z miłości. Tylko trochę się pogubiłaś. To pewnie też i rutyna, codzienne problemy itd. Rozumiem, że nagle pojawił się ON i Twoje życie nabrało barw. Sama to przechodziłam, to wiem. Ale uwierz - życie nie polega na ciągle podwyższonej adrenalinie, błysku w oczach i seksownej bieliźnie dla NIEGO. Proszę, nie rób niczego, co mogłoby zranić Twoje dzieci. Będziesz tego ogromnie żałować - przez całe życie. Wierzę, że podejmiesz odpowiedzialną decyzję - również dla swojego dobra i szczęścia. Bo zasługujesz na coś więcej niż ukradkowe spotkania i zapewnienia jakiegoś faceta, że jesteś dla niego ważna. Skoro tak jest, to dlaczego jeszcze nie odszedł od żony?....Mężczyźni podchodzą do takich spraw inaczej - my kobiety jesteśmy bardziej uczuciowe. Dla nich to raczej coś innego. Bo czy nie fajnie jest mieć na boku niesamowitą kochankę, kobietę, która będzie go wspierać, doceniać - a nie gderać jak żona? :-). I z tym pytaniem zostawię Cię samą. Trzymam za Ciebie kciuki - jeśli zechcesz, mogę Ci trochę "podoradzać", jak się odkochać :-)
I jeszcze coś - miłość nie wybucha nagle. Miłość rodzi się długo, czasem nawet latami - jest okupiona bólem, codziennymi problemami, nawet rutyną. Odpowiedz sobie na jedno pytanie. Dlaczego wyszłaś za swojego męża - czy nie wydawał Ci się przed laty tak samo atrakcyjny i pociągający jak teraz ON? Może warto to sobie tylko po prostu przypomnieć. Wierzę, że Ci się uda!
No.. obawiam się, że Twoja tajemnica wielkimi krokami zbliża się do wyłonienia na powierzchnię - niestety. Wspólny Sylwester z dużym prawdopodobieństwem może odegrać rolę gwoździa do trumny dwóch rodzin.
Obym się myliła.
Wszystko w Twoich rękach.
Może do tego czasu zdołasz przyznać przed samą sobą, że ten romans - to nie miłość - tylko szaleńcze próby powrotu do beztroski sprzed lat - jak już napisały poprzedniczki.
W każdym razie jest to czytelne dla osób niezaangażowanych - a te podobno widzą wyraźniej.
Masz 31 lat - nie jesteś już dzieckiem, możesz zapanować nad wydarzeniami.
mała1101, odradzam jakiekolwiek kontakt z miłością z dawnych lat , to nie miłość to tylko wspomnienia . Nie niszczcie , tych wspomniem , niech zostana takimi jakie były . Nic nie jest w stanie przywrócić , czegoś co było , a wasz romans doprowadzi do zranienia wileu osób . Dbaj o to co masz , nie szukaj nic co było , to tylko przeszłość , a ta się już nie liczy . Wiem , że pewno nie posłuchasz żadnej z nas , ale pomyśl co stracisz zyskając niewiele.
26 2009-12-11 12:54:15 Ostatnio edytowany przez 81mika81 (2009-12-11 12:56:20)
Mała1101 myślę, że pakujesz sie w coś co może pociągnąć za sobą duże kłopoty i poważne konsekwencje. Myślę, że dziewczyny już napisały wszystko i zapewne,masz teraz obraz, jak to będzie wyglądało. Napewno bajka nie będzie trwała wiecznie, gdyż wasze ,,szczęście,, okupione będzie wieloma łzami. Będą problemy, których niestety nie będzie się dało uniknąć przy waszej sytuacji (dzieci, małżonkowie, rodziny, majątek itd) a razem z problemami wejdzie w związek złość, nerwy i wzajemne oskarżanie się za to co się stało. Miłość zejdzie na drugi plan, a motyle w brzuchu ,,zje,, rutyna dnia codziennego. Jesteś jeszcze na takim etapie, że możesz to przemyśleć i możesz jeszcze coś zmienić. Ja sama też przeżyłam niedawno taki związek, i nikomu nie życzę tak ogromnego bólu i cierpienia jakie przychodzą właśnie po tych cudownych chwilach. Dziewczyny na forum pomagały mi dojść do siebie, jedne pocieszały inne wylewały kubeł zimnej wody na głowę. Ale teraz wiem, że czyjeś doświadczenia mogą być naprawdę bardzo pomocne w takich sytuacjach. Figaro to mądra babka, która opisała wszystko dokładnie tak jak to wygląda w rzeczywistości. Taka jest naprawdę brutalna rzeczywistość, zgadzam się z Figaro w 100 %. Nie daj się zwieźć pozorom, szalonemu uczuciu, które odbiera rozum, odbiera chwile które powinnyśmy poświęcić dzieciom czy mężowi. A później codziennie patrzysz mężowi w oczy i wiesz co wtedy myślisz? ,,Boże co ja zrobiłam!! jaka byłam głupia!! dla takiego fagasa chciałam poświęcić rodzinę, spokój dzieci i męża!!,, I tak codziennie wyrzuty sumienia, a już nie wspomnę o poczuciu własnej wartości, które spada do minimum. Ja wiem, że w każde małżeństwo wkrada się rutyna, na to chyba nie ma złotego środka. Ale są dzieci, które chcą mieć ojca i matkę razem, chcą mieć spokój w domu. No i jest jeszcze mąż- tak ten nudny facet, który jest codziennie z Tobą, do którego kiedyś czułaś taką miłość jak dziś do tego drugiego.
No i ostatnia sprawa. Pamiętaj, że to jest tylko facet, on nie myśli głową!!! I jak raz zdradził, to bądź pewna że zrobi to napewno ponownie!!! A wtedy to ty możesz być na miejscu zdradzonej, która zrobiła się nudna i musiał szukać czegoś innego...
Więc przemyśl sobie to dobrze, i zastanów się czy warto!! Myślę, że zrozumiesz to co Ci wszystkie chcemy uświadomić. Może nie będzie za późno. Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki za rozsądną decyzję.
27 2010-01-21 20:11:06 Ostatnio edytowany przez mała1101 (2010-01-22 19:41:34)
...trwam w tym nadal...małżeństwo mi się rozpada a ja nic nie robię żeby go ratować....:(
Byliśmy na wspólnym sylwestrze,przetrwaliśmy jakoś,chociaż ciężko było.Udało nam się jednak ze sobą zatańczyć.Mąż mój czuł podświadomie,że tam będzie ktoś dla mnie ważny,jednak nie zorientował się kto to .
Teraz zostaliśmy wystawieni na ciężką próbę....tydzień temu moje Kochanie miał wypadek poważny samochodowy.Cudem przeżył,leży teraz w szpitalu,jutro ma operacje na nogi,jedna jest w fatalnym stanie Odwiedzam go tak często jak tylko mogę i ...kocham jeszcze mocniej.Wiem,że on mnie też ale to dopiero początek "próby".Jak wyjdzie ze szpitala ,nie stanie na nogi parę miesięcy.Będzie w domu ...z żoną
Figaro teraz parę słów do Ciebie.Czytając Twój ostatni post do mnie ,dużo myślałam.Nie wiem ...może nasze historie są rzeczywiście podobne tylko moja jeszcze trwa...Wiesz,nie ma dnia żebym nie zastanawiała się co by zrobił gdyby stanął pomiędzy mną a nią i miał wybierać.Cały czas twierdzi,że chce być ze mną,że chce żebyśmy zaczęli nowe życie razem,że chce żebyśmy mieli nasze dziecko.Twierdzi,że gdyby miał pewność ,że pójdę z nim to w jednej chwili zostawia wszystko i zabiera mnie z moimi dziećmi.Twierdzi,że nie może beze mnie żyć,normalnie funkcjonować,że zawsze mnie kochał.Czy mu wierzyć? Boję się przekonać...choć na razie przez wypadek jest to niemożliwe.
Zastanawiam się wielokrotnie czy to rzeczywiście coś wyjątkowego czy historia jakich wiele....czy on jest wyjątkowy czy tak mi się tylko teraz wydaje...
Wśród moich znajomych,rodziny wiele osób już zna sytuacje...mój syn również go już poznał.Polubili się od razu.
Syn nie ma zbyt dobrego kontaktu z moim mężem a swoim ojcem,może dlatego zupełnie nie przeszkadza mu ta sytuacja.
Natomiast z jego strony nikt nie wie o moim istnieniu,dobrze to ukrywa ...Jedynie jego żona podejrzewa,że ktoś jest jeszcze w jego życiu.
Mąż nie wie co się dzieje ze mną,twierdzi że bardzo się zmieniłam, podejrzewa że jest ktoś trzeci....Stara się ratować to nasze małżeństwo,zmienił się,próbuje ze mną rozmawiać....ale ja zupełnie zobojętniałam na te jego starania,chcę tylko żeby dał mi święty spokój...:(
Nie wiem co i jak będzie dalej Brakuje mi sił Zastanawiam się nad wizytą u psychologa ale co...on wyleczy moje serce?:(
Roxana calkowicie sie zgdzam...jednakze troche to takie romantyczne...
Posty przeniesione
Witam,początek tego związku opisałam - "Miłość po latach"....tkwię w tym nadal..... sytuacja zmienia się z miesiąca na miesiąc.....
Ale w skrócie...mężatka dwoje dzieci ,On żonaty ,dwoje dzieci....i MY razem .Od 9 miesięcy ,zakochani ,szaleni ....myślałam ,że jak przetrwamy czas po jego wypadku ,przetrwamy wszystko....Były wzloty i upadki,próby rozstania ale cały czas słyszałam ,że nie może bezemnie żyć,oddychać....Zaczęłam w to wierzyć..... i w to,że mimo wszystko może się nam udać....I nagle półtora miesiąca temu jego żona zaczęła coś podejrzewać i szpiegować...Wtedy zobaczyłam w jego oczach panikę,strach.....i zgłupiałam...zbił mnie z tropu ...niby tłumaczyl to tym ,że to nie panika była tylko atmosfera nie do wytrzymania w domu ....i zrobiłam mu test ! Powiedziałam mu ,co nie było prawdą ,że wie o nas nasza wspólna znajoma ,plotkara krótko mówiąc.Chciałam zobaczyć jak zareaguje....wypuściłam go ,że może w takiej sytuacji się rozstaniemy....i stwierdził ,że......tak będzie chyba najlepiej.A ja miałam nadzieję ,że powie np. niech się dzieje co chce.....naiwna wariatka ze mnie! Ale co z tego ....rozstaliśmy się raptem na dwa dni i się odezwał a ja tylko na to czekałam wiem ! głupia pomyślicie ! ale to jest silniejsze ode mnie....czuję się uzależniona ale mam wrażenie ,że on też czuje to samo....że chciałby się wycofać ale nie jest w stanie, tak jak ja .....I może wyda Wam się to nieprawdopodobne ale dopiero niedawno wpadliśmy w sidła seksu....i teraz to już wogóle jest porażka z uzależnieniem od siebie.......Doszły doły,sceny zazdrośći ,brak chęci do życia ,chyba jakas depresja krótko mówiąc...
Sytuacja robi się coraz bardziej napięta....coraz więcej osób o nas wie,przyjeżdżamy do siebie do domów.......Co będzie gdy to się wyda???Co wtedy???Tego się boję i wierzcie mi chciałabym się z tego wyplątać tylko nie umiem...no nie jestem w stanie...Jeszcze gdybym miała pewność ,że w razie draki on stanie za mną murem a ja za nim to bym się chyba zdała na los...ale pewna nie jestem.....Oboje się boimy ,oboje chyba tak na prawdę nie wiemy jeszcze czego chcemy do końca...ale mimo to tkwimy w tym toksycznym związku bez końca.....:(wydaje nam się ,że nie potrafimy bez siebie żyć ....:( nie wiem co to jest?:(
i nie wiem jak sobie z tym poradzić ,co robić?...Może któraś z Was drogie Panie była w podobnej sytuacji i mogłaby mi posłużyć radą bo już nie wiem jak szukać wyjścia z tej matni...:( Czy wogóle jest to możliwe jak tak bardzo się kochamy ??
przecież wy nigdy nie będziecie razem. nigdy nie rzuci rodziny dla ciebie. przecież to jasne więc po co to się tyle czasu ciągnie ??
boże jak ja nie rozumiem takich kobiet. wchodzą w związki z facetami żonatymi dzieciatymi ty też masz rodzinę i co robisz ?? jeśli źle ci było z mężem aby nagle szukać przygody u innego, to po co wychodziłaś za mąż ??!! po co rodziłaś dzieci ?? wybacz ale wiem że wiele kobiet popiera moje zdanie. mi by nie pasowało sypiać z facetem który kocha się w tym samym czasie po powrocie do domu z żoną.
musisz to zakończyć urwać kontakt, zmienić nr telefonu i zadbać o swoje życie !! o szacunek o rodzinę o dzieci..... nie wiem czy jesteś po rozwodzie czy nie bo nie można jednoznacznie tego wywnioskować, ale jeśli jesteś to znajdź sobie innego WOLNEGO faceta, jeśli nie to zadbaj o relacje z mężem zamiast brać się za cudzego. czy ty byś chciała aby jakaś baba odebrała twoim dzieciom ojca ?? nie wiem może już się tak stało. ale naprawdę ogarnij się i zerwij te znajomość to uzależnienie psychiczne ale z każdego uzależnienia da się wyjść
szirina napisał/a:przecież wy nigdy nie będziecie razem. nigdy nie rzuci rodziny dla ciebie. przecież to jasne więc po co to się tyle czasu ciągnie ??
Kto Ci tak powiedział? Ja osobiście na jego miejscu jak bym miał taka kobietę, która mnie rozumie i wiedziałbym, że w każdej sytuacji stanie za mną. Nie czekałbym ani chwili dużej. Jak kobieta ( zona) była na tyle tępa, że nie widzi, co się w związku dzieje to jej sprawa. Facet ani tez kobieta nie zdradzają od tak sobie. Tylko dla tego ze ktoś inny morze im dać coś, czego im brakuje i czego mąż/żona nie umieli im dać.
szirina napisał/a:wchodzą w związki z facetami żonatymi dzieciatymi
Przepraszam a żonaci to gorsi według Ciebie?
szirina napisał/a:jeśli źle ci było z mężem aby nagle szukać przygody u innego, to po co wychodziłaś za mąż ??!! po co rodziłaś dzieci ??
A co ma piernik do wiatraka? Ludzie się zmieniają i ich oczekiwania również.
szirina napisał/a:wybacz ale wiem że wiele kobiet popiera moje zdanie.
A wiele też z nim się nie zgadza. Popierają Twoje zdanie kobiety raczej słabe i mało odważne. Kobiety nowoczesne i przebojowe raczej maja inne zdanie. Pewne stereotypy odeszła do lamusa. Więc i świadomości ludzka się zmienia.
szirina napisał/a:mi by nie pasowało sypiać z facetem który kocha się w tym samym czasie po powrocie do domu z żoną.
Przepraszam a gdzie tak jest napisane? Bo ja nie wyczytałem czegoś podobnego.
szirina napisał/a:ale jeśli jesteś to znajdź sobie innego WOLNEGO faceta,
TAK! Bo żonaty to feeeeeee.
szirina napisał/a:czy ty byś chciała aby jakaś baba odebrała twoim dzieciom ojca ??
Może by i nie chciała. Ale zapewne, gdy by się dowiedziała, że mąż biedzie bardziej szczęśliwy z inna to pewnie by to zrozumiała. Być może by szukała winy w sobie. Ale dlatego że nie uważa się za doskonałą, lecz pewnie za normalna kobietę, która ma tez własne potrzeby.
W życiu nie liczą się tylko dzieci jak to próbuje w swojej wypowiedzi przedstawić poprzedniczka. Dzieci to ogromny skarb. Ale ile dzieci było przyczyną rozpadu związków? W ilu przypadkach kobiety po urodzeniu dziecka odstawiły faceta na drugi plan? Potem zdziwione, że przestali się nimi interesować. Każdy z rodziców ma prawo do chwili czasu dla siebie i ma tez prawo do tego by być szczęśliwym. Nic dobrego nie wychodzi z tego jak się całe życie poświęca dzieciom. Dzieci dorastają odchodzą, zakładają swoje rodziny. A rodzice ( dwoje lub już każde osobno) pozostają sami. Czy dzieci odwzajemniają potem ta opiekę? Z wypowiedzi na forum można śmiało powiedzieć, że w połowie przypadków NIE! Więc nie gańmy jedno drugiego. Wypowiedzmy własne zdanie a nie krytykujmy innych. W Polsce mamy równo uprawnienie i dyskryminacja jest karalna. Bez względu na rasę wyznanie czy orientacje seksualną.
Z tego co mi wiadomo to zdrada ( budowanie nowego zwiazku) nie jest karalna.
Nie zakładaj kilku wątków na ten sam temat, to niezgodne z regulaminem.
Posty przeniesione
Witam,początek tego związku opisałam - "Miłość po latach"....tkwię w tym nadal..... sytuacja zmienia się z miesiąca na miesiąc.....
Ale w skrócie...mężatka dwoje dzieci ,On żonaty ,dwoje dzieci....i MY razem .Od 9 miesięcy ,zakochani ,szaleni ....myślałam ,że jak przetrwamy czas po jego wypadku ,przetrwamy wszystko....Były wzloty i upadki,próby rozstania ale cały czas słyszałam ,że nie może bezemnie żyć,oddychać....Zaczęłam w to wierzyć..... i w to,że mimo wszystko może się nam udać....I nagle półtora miesiąca temu jego żona zaczęła coś podejrzewać i szpiegować...Wtedy zobaczyłam w jego oczach panikę,strach.....i zgłupiałam...zbił mnie z tropu ...niby tłumaczyl to tym ,że to nie panika była tylko atmosfera nie do wytrzymania w domu ....i zrobiłam mu test ! Powiedziałam mu ,co nie było prawdą ,że wie o nas nasza wspólna znajoma ,plotkara krótko mówiąc.Chciałam zobaczyć jak zareaguje....wypuściłam go ,że może w takiej sytuacji się rozstaniemy....i stwierdził ,że......tak będzie chyba najlepiej.A ja miałam nadzieję ,że powie np. niech się dzieje co chce.....naiwna wariatka ze mnie! Ale co z tego ....rozstaliśmy się raptem na dwa dni i się odezwał a ja tylko na to czekałam wiem ! głupia pomyślicie ! ale to jest silniejsze ode mnie....czuję się uzależniona ale mam wrażenie ,że on też czuje to samo....że chciałby się wycofać ale nie jest w stanie, tak jak ja .....I może wyda Wam się to nieprawdopodobne ale dopiero niedawno wpadliśmy w sidła seksu....i teraz to już wogóle jest porażka z uzależnieniem od siebie.......Doszły doły,sceny zazdrośći ,brak chęci do życia ,chyba jakas depresja krótko mówiąc...
Sytuacja robi się coraz bardziej napięta....coraz więcej osób o nas wie,przyjeżdżamy do siebie do domów.......Co będzie gdy to się wyda???Co wtedy???Tego się boję i wierzcie mi chciałabym się z tego wyplątać tylko nie umiem...no nie jestem w stanie...Jeszcze gdybym miała pewność ,że w razie draki on stanie za mną murem a ja za nim to bym się chyba zdała na los...ale pewna nie jestem.....Oboje się boimy ,oboje chyba tak na prawdę nie wiemy jeszcze czego chcemy do końca...ale mimo to tkwimy w tym toksycznym związku bez końca.....:(wydaje nam się ,że nie potrafimy bez siebie żyć ....:( nie wiem co to jest?:(
i nie wiem jak sobie z tym poradzić ,co robić?...Może któraś z Was drogie Panie była w podobnej sytuacji i mogłaby mi posłużyć radą bo już nie wiem jak szukać wyjścia z tej matni...:( Czy wogóle jest to możliwe jak tak bardzo się kochamy ??
przecież wy nigdy nie będziecie razem. nigdy nie rzuci rodziny dla ciebie. przecież to jasne więc po co to się tyle czasu ciągnie ??
boże jak ja nie rozumiem takich kobiet. wchodzą w związki z facetami żonatymi dzieciatymi ty też masz rodzinę i co robisz ?? jeśli źle ci było z mężem aby nagle szukać przygody u innego, to po co wychodziłaś za mąż ??!! po co rodziłaś dzieci ?? wybacz ale wiem że wiele kobiet popiera moje zdanie. mi by nie pasowało sypiać z facetem który kocha się w tym samym czasie po powrocie do domu z żoną.
musisz to zakończyć urwać kontakt, zmienić nr telefonu i zadbać o swoje życie !! o szacunek o rodzinę o dzieci..... nie wiem czy jesteś po rozwodzie czy nie bo nie można jednoznacznie tego wywnioskować, ale jeśli jesteś to znajdź sobie innego WOLNEGO faceta, jeśli nie to zadbaj o relacje z mężem zamiast brać się za cudzego. czy ty byś chciała aby jakaś baba odebrała twoim dzieciom ojca ?? nie wiem może już się tak stało. ale naprawdę ogarnij się i zerwij te znajomość to uzależnienie psychiczne ale z każdego uzależnienia da się wyjść
szirina napisał/a:przecież wy nigdy nie będziecie razem. nigdy nie rzuci rodziny dla ciebie. przecież to jasne więc po co to się tyle czasu ciągnie ??
Kto Ci tak powiedział? Ja osobiście na jego miejscu jak bym miał taka kobietę, która mnie rozumie i wiedziałbym, że w każdej sytuacji stanie za mną. Nie czekałbym ani chwili dużej. Jak kobieta ( zona) była na tyle tępa, że nie widzi, co się w związku dzieje to jej sprawa. Facet ani tez kobieta nie zdradzają od tak sobie. Tylko dla tego ze ktoś inny morze im dać coś, czego im brakuje i czego mąż/żona nie umieli im dać.
szirina napisał/a:wchodzą w związki z facetami żonatymi dzieciatymi
Przepraszam a żonaci to gorsi według Ciebie?
szirina napisał/a:jeśli źle ci było z mężem aby nagle szukać przygody u innego, to po co wychodziłaś za mąż ??!! po co rodziłaś dzieci ??
A co ma piernik do wiatraka? Ludzie się zmieniają i ich oczekiwania również.
szirina napisał/a:wybacz ale wiem że wiele kobiet popiera moje zdanie.
A wiele też z nim się nie zgadza. Popierają Twoje zdanie kobiety raczej słabe i mało odważne. Kobiety nowoczesne i przebojowe raczej maja inne zdanie. Pewne stereotypy odeszła do lamusa. Więc i świadomości ludzka się zmienia.
szirina napisał/a:mi by nie pasowało sypiać z facetem który kocha się w tym samym czasie po powrocie do domu z żoną.
Przepraszam a gdzie tak jest napisane? Bo ja nie wyczytałem czegoś podobnego.
szirina napisał/a:ale jeśli jesteś to znajdź sobie innego WOLNEGO faceta,
TAK! Bo żonaty to feeeeeee.
szirina napisał/a:czy ty byś chciała aby jakaś baba odebrała twoim dzieciom ojca ??
Może by i nie chciała. Ale zapewne, gdy by się dowiedziała, że mąż biedzie bardziej szczęśliwy z inna to pewnie by to zrozumiała. Być może by szukała winy w sobie. Ale dlatego że nie uważa się za doskonałą, lecz pewnie za normalna kobietę, która ma tez własne potrzeby.
W życiu nie liczą się tylko dzieci jak to próbuje w swojej wypowiedzi przedstawić poprzedniczka. Dzieci to ogromny skarb. Ale ile dzieci było przyczyną rozpadu związków? W ilu przypadkach kobiety po urodzeniu dziecka odstawiły faceta na drugi plan? Potem zdziwione, że przestali się nimi interesować. Każdy z rodziców ma prawo do chwili czasu dla siebie i ma tez prawo do tego by być szczęśliwym. Nic dobrego nie wychodzi z tego jak się całe życie poświęca dzieciom. Dzieci dorastają odchodzą, zakładają swoje rodziny. A rodzice ( dwoje lub już każde osobno) pozostają sami. Czy dzieci odwzajemniają potem ta opiekę? Z wypowiedzi na forum można śmiało powiedzieć, że w połowie przypadków NIE! Więc nie gańmy jedno drugiego. Wypowiedzmy własne zdanie a nie krytykujmy innych. W Polsce mamy równo uprawnienie i dyskryminacja jest karalna. Bez względu na rasę wyznanie czy orientacje seksualną.
Z tego co mi wiadomo to zdrada ( budowanie nowego zwiazku) nie jest karalna.
Nie zakładaj kilku wątków na ten sam temat, to niezgodne z regulaminem.
Nie bardzo mogę się tu połapać z tymi orzeniesionymi postami ale może nic nie pomieszam.....Szirina ale mi pojechałaś....nie,nie jestem po rozwodzie,on też nie i nie sypia z żoną ,to wiem na pewno ...ale najwidoczniej czegoś brakło w naszych związkach skoro tak się stało.....Nic nie wiesz a osądzasz kogoś....widać nigdy nie doświadczyłas i nie przeżyłaś czegoś takiego....Stało się jak się stało nie żałuję tych wszystkich chwil...ale jak już napisałam chciałabym się z tego wycofać , nie mam jednak siły żeby to pokonać Wiem ,że to jest pewien sposób uzależnienia i można z tego wyjść ,tylko potrzeba samozaparcia ,którego mi niestety jeszcze brakuje ....Wiem może i nie bedziemy razem zaczynam zdawać sobie z tego sprawę dlatego chciałabym uwolnić się od tego ale nie potrafię i on chyba też...dlatego tkwimy w tym coraz dłużej.....nigdy nie myślałam ,że przytrafi mi się coś takiego a jednak zdarzyło się ...dlatego nie oceniam już nikogo nie krytykuję ...próbuję zrozumieć każdego komu życie się skomplikowało....czasem to nie jest od nas zależne...
Dlatego dziękuję Ci teściowa za obronę......mam wrażenie ,że wiesz coś na ten temat ....:(
81mika81czytałam Twoją historię...baaaaardzo podobna....wiem co czułaś i wiem skąd Twoje słowa do mnie...Ciekawa jestem co teraz ?? Minęło?? Przecież u Ciebie się to działo jak u mnie zaczynało ....Ech....Proszę napisz mi czy wyszłaś z tego ,czy dalej boli....Znam już ten niesamowity ból gdy czujesz jak serce Ci pęka Tylko jak długo potrafi tak boleć
Witam! nie mam się komu wygadać, więc postanowiłam napisać tutaj. jakieś cztery lata temu miałam chłopaka byłam z nim strasznie szczęśliwa. To była moja pierwsza i prawdziwa miłośc, wiem że już nigdy nie poczuje nic takiego. Byliśmy ze sobą przez prawie 3 lata. Ale moi rodzice nie pozwalali mi z nim być wtedy byłam młoda i musiałam ich słuchać ale i tak jak tylko mogliśmy to się spotykaliśmy. ale po tych trzech latach miałam już dosyć tych ciągłych kłótni z rodzicami i w tym czasie pojawił się inny chłopak, zaczełam się z nim spotykać a dla moich rodziców to było coś cudownego mieli w końcu zięci innego niż tamten. A mi było dobrze bez tych awantur. Więc z nim zostałam, ten mój pierwszy chłopak prosił mnie jeszcze przez jakieś dwa lata żebym do niego wróciła, ale ja byłam głupia. ale w końcu jego cierpliwość też się skączyła i znalazł sobie dziewczyne i mam z nią dziecko, ale nie dawno się rozstali, a ja dalej jestem z tym moim chłopakiem. Kilka dni temu spotkałam moją pierwszą miłość i znowu wszystko wróciło... Dalej go kocham i on chyba mnie też. Ale nie wiem czy moge teraz się w to angażować.
Czesc Gabi....hmmm wierze Ci że miłosc wrociła,bo jednak dla rodzicow sie roztałas,jeżeli on jest w tej chwili wolny,to macie
Szanse byc razem,chyba że już jestes po slubie z aktualnym facetem,a ponadto musisz przemyslec to wszystko,nie wiem jak Ci sie teraz układa,nic nie piszesz...troche trudna sytuacja...
Nie jesteśmy po ślubie. Ja jestem z nim 4 lata a nie wiem czy to miłośc czy przyzwyczajenie. A z tamtym byłam pewna wszystkiego, wiedziałam po co żyje i co chcę robić dalej. On ma dziecko w prawdzie nie jest żonaty , rozstał się z dziewczyna, ale ona jest taką osobą która lubi utrudniać ludziom życie. A co do tego chłopaka jest dla mnie dobry, mieszkamy razem, a ja już naprawde sama nie wiem co mam robić. jestem tylko pewna tego, że byłego będe kochać zawsze bo gdybym miała przestać to stało by się to już dawno.
W takim razie Gabi idz za głosem serca,trudno cos doradzic z tym jestes cztery lata...to już cos..tamtego kochasz a jestes pewna..
Ze nie wroci do dziewczyny i dziecka,
Oj ciężkie jest życie. Nie poradzę Ci bo nie jestem w takiej sytuacji i mam nadzieje, że nie będe. Wierzę, że ci ciężko. Wierzę, ze nie chodzi tylko o seks.
Ja myslę, ze to nie wspomnienie sprzed lat. Myśle ze wspomnienie ich połączyło znowu a teraz nowa miłość.
Nie jestem zwolenniczką zdrad i rozstań.Ale musisz zrobić coś szybko. logicznie podejdz do sprawy i zastanów sie nad tym kto co weżmie, kto zajmnie sie dziecmi, kto ma lepsza prace, co się stanie jesli milosc sie wypali. Co przezyłaś z mężem.
Nie spotkałam miłości po latach ale nową miłość , która jest tak wielka . Ale wiem że to trudne i pewnie nie będziemy razem .......mój mąż nie jest dobrym człowiekiem ostatnio mnie pobił.....ale czy dam radę żeby to wszystko sobie poukładać...
Oj oj . Niedobrze dzieje się w Twoim życiu. Mogę Ci doradzić coś z własnego doświadczenia. Moja historia jest trochę inna. Jednak także miałam pewne "miłosne" zawirowania w życiu. Też byłam swego czasu pewna, że męża już nie kocham. Liczył się tylko "ON"-ten drugi! Jednak z czasem zauroczenia mijało - poznawałam jego ciemne strony, uczucie gasło (jeśli w ogóle jakiekolwiek było). Do tego doszły wyrzuty sumienia, przez które o mało nie wpadłam w depresję. Rozum zaczął brać górę nad uczuciami i właściwie moim egoizmem. Nie chciałam krzywdzić mojego dziecka i męża. Byłam straszną egoistką żyjąc jakby w dwóch światach - jeden to dom i rodzina, a drugi (wydawało mi się lepszy) to związek z tym mężczyzną. Na szczęście mam to już za sobą. Pozostał tylko żal, wyrzuty sumienia i codzienna świadomość, jakich okropności się dopuściłam względem swojej rodziny. Na szczęście w porę zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze - a są nimi dzieci i mąż, który pewnie mimo swoich wad, cały czas mnie kochał i walczył na swój sposób o mnie. "ON" okazał się egoistą i hipokrytą. Wystarczyła jedna chwila, abym przestała się dla niego liczyć - a podobno byłam dla niego najważniejsza i tylko mnie kochał - echh:(. Uczucie prysło bardzo szybko. Dzisiaj właściwie nienawidzę go za to, że pozwolił mi na to, abym ryzykowała swoją rodzinę dla kilku chwil z nim. To nie jest tego warte - naprawdę Kobiety - nie dajmy się zwariować uczuciom i własnym zachciankom. Najważniejsza jest rodzina i dobro naszych dzieci - a nie jakiś romans na boku. Prędzej czy później, któraś ze stron an tym ucierpi. Będzie cierpiał mąż, dzieci i Ty sama! Być może do końca życia będziesz się z tego leczyć - oby jednak nie. Życzę Ci spokoju umysłu. Spróbuj rozsądnie nad tym pomyśleć i nie kierować się uczuciami wobec tego mężczyzny. Podejrzewam, że bardzo szybko pożałowałabyś decyzji o rozwodzie. Jeśli już nie myślisz o mężu, to pomyśl o dzieciach. One mogą Ci tego nigdy nie wybaczyć. Jesteś na to gotowa? Bo ja nie byłam. I dlatego rzuciłam tego faceta. Wyszło mi i mojej rodzinie to na dobre. Teraz jest to tylko złym wspomnieniem. Mam nadzieję, że niedługo i dla Ciebie.
Musze sie podpisac pod tym postem,nie nie dlatego ze to przezyłam,bo nigdy mnie cos takiego nie spotkało, ale w 100% zgadzam sie,i duzo jest kobiet które popełniaja niestety ten bład.pozdrawiam,i zycze z całego serca abys nigdy nie żałowała swoich decyzji.
Witaj mała1101. Historia którą opowiedziałaś mocno mnie ujęła, może dlatego że poczułem (jestem facetem) Twoje emocje jakie przy okazji wyraziłaś. Choć temat chyba pomału wygasa to chciałbym się do niego odnieść. Zycie to ciąg dylematów i decyzji, gdy nie znajdujemy odpowiedzi szukamy, czytamy, dyskutujemy, tak też trafiłem na Twoją historię, szukając podobieństw do własnej sytuacji i sposobów ich rozwiązywania. Dostałaś już mnóstwo rad i wsparcia, wiele osób wyraziło swoje zdanie, wiele mówiło że już to przeżyło i służy doświadczeniem, może niektóre wpłynęły już na Twoje decyzje. Lecz żadna historia nie jest taka sama, w każdej uczestniczą inni ludzie, tym sposobem każda może być inna. Moja sytuacja i osoby z którą jestem związany są podobne do Waszej, stąd może moja sympatia, sytuacyjna. Nie chcę opisywać swojej sytuacji, lecz chcę Ci powiedzieć że takie 'trudne' związki istnieją, że zmagają się z otoczeniem, znajomymi, rodzinami, wiarą, poczuciem winy, tęsknotą, odpowiedzialnością. Nikt nie powiedział że będzie łatwo, to już wiemy, lecz trwamy w swoich marzeniach o szacunku, zrozumieniu, bliskości, zaufaniu, oddaniu, miłości, trwamy bo głęboko wierzymy że tak można żyć, że warto o to walczyć. Nie z każdym poznanym partnerem jest to możliwe stąd tak wiele rozczarowań, trudnych związków, lecz gdy spotkasz swoją drugą połowe to po prostu wiesz. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji, dobrych dla Ciebie.
Witaj Skowronku
widzę ,że też jesteś w podobnej sytuacji bo tylko ten kto czegoś takiego doświadczył....zrozumie. Prawda? Nikt i nic nie wpłynął na moje decyzje bo nikt i nic nie jest w stanie tego zrobić.Trwam w tym nadal ,nic nie jest przestarzałe ,no może relacje między nami trochę się zmieniają z każdym tygodniem....jest inaczej niż na początku ale tak jest pewnie zawsze.Coraz więcej od siebie oczekujemy,coraz większa jest zazdrość ...nie wiem może to normalne a może dlatego tak się dzieje ,że zaszło to już daleko...Szkamy dla nas wyjścia lecz nie możemy go znaleźć
Miło mi, że się odezwałeś do mnie z miłym słowem ..dziękuję ....życzę wszystkiego dobrego ....miło mi będzie również jak skrobniesz coś jeszcze
Witaj mała1101.
To prawda, relacje między ludźmi się zmieniają z czasem, pytanie tylko w którą stronę zmierzają. Piszesz, że coraz więcej od siebie oczekujecie, tylko czego 'coraz więcej' mogą oczekiwać od siebie ludzie którzy mają swoje rodziny a związek który tworzą musi pozostawać w ukryciu?? W takiej sytuacji wydaje mi się można tylko coś dawać od siebie i otrzymywać coś w zamian, w takiej relacji lepiej pozostać aż nie poukłada się wielu spraw. Tak przeważnie wyglądają związki na początku i to wydaje się nam piękne, w takiej relacji przyjemniej po prostu żyć. Dajcie sobie czas, niech każdy zrobi co może w swoim życiu, jeśli dziś nie ma wyjścia to może pojawi się w przyszłości, trzeba wierzyć i działać w swoim czasie. Pozdrowienia również od mojej ukochanej :-)
mała1101 witam wiem ze dawno ktos tu nie pisał ale mam podobną sytuacjie tylko stawiam sie po stronie tego drugiego faceta co cie kocha juz od ładnych paru lat ja tez tak mam ze kocham kobiete ktora poznałem w szkole chcielismy byc razem ale jej były chłopak bo zerwali a teraz mąż kiedys niedał jej wyboru mowiac jej ze sie zabije no i przez to jest z nim juz ze 12 lat ale nie widze szczescia w jej oczach. ja tez chciałem sobie poukładać zycie nawet wyjechalem za granice zeby jej nie widywac też mam zone z ktorą mam dziecko i myślałem że sie w niej zakochałem ale teraz moge powiedziec ze bylem żoną zauroczony teraz jest dla mnie jakaś obca nieznam jej tak jak myślałem że ja znam a od pewnego czasu zauwazyłem ze ta moja milosc z przed lat zwraca na mnie uwage przejmuje sie tym co powiem ogolnie czuje sie jakis bezpieczny w jej towazystwie a i po niej da sie wyczuć ze ona tez tak ma . tak jak napisalaś wczesniej czuje ze ona jest moim lustrzanym odbiciem . powiem ci ze ona ma teraz akcje taką ze sie wycofuje bo jej powiedzialem co do niej czuje chyba sie tego przestraszyła ale wiem ze chce sie widywac poniewaz mielismy wspolna impreze na ktorą to własnie ona mnie zaprosiła i nawet zalożyla za mnie pieniadze co mnie bardzo zdziwiło po tylu latach jednak jakieś uczucie w niej zostało w stosunku do mnie teraz dopiero widze ze ona przez te lata cały czas była dla mnie bardzo rzyczliwa z resztą ja tez . nie potrafie jej zranić ani ona mnie poprostu mowiac mam przerabane . sorry za pisownie ale mam rekę w gipsie powiem ci tez że to uczucie do tamtej jest silnijsze odemnie i nie moge sobie z nim poradzic dlatego szukam odpowiedzi w necie co jest grane ? Staram sie brac to wszystko na logike ale nie wszystko da sie wyjasnic np:te spojrzenia ,ten dotyk ,zachowanie jej i moje mowie o tej drugiej w towarzystwie powiem ci ze zostawił bym żone dla niej bez zastanowienia tylko wystarczylo by zeby mi powiedziała ze stanie zamna i bedzie trwać przy mnie bez wzgledu na wszystko ja jej juz to powiedziałem i widze po niej że ma tez takie rozterki jak ty a powiem ci ze dzieci przerzywaja zozwod rodzicow napewno ale bardziej bedą przerzywać te kłotnie przez wiele lat wiem coś na ten temat bo moi rodzice wlasnie też przestali sie kochać dla mnie lepiej by było zeby sie rozstali i poukładali sobie zycie z tą osoba ktorą sie kocha niż być w zwiazku ze wzgledu na to co inni powiedzą lub ze wzgledu na dzieci bo moja matka do tej pory pamieta goscia ktory pisał do niej listy miłosne a o ojcu nie powie dobrego słowa bo juz doszło do tego ze zaczeli sie nienawidzic jak nienawidzi sie wroga ja naprzykład tego bym nie chcial w stosunku do zony poprostu coś sie konczy by zaczeło sie coś nowego na tym chyba polega życie teraz ojciec juz nie zyje od paru lat a matka dopiero teraz dostrzegła ze jednak było by lepiej zeby sie wtedy rozstali a dzieci mozna wychowywac tylko trzeba dojsc do porozumienia człowiek powinien uczyć sie na bledach innych takie mam zdanie i wcale nie uwazam sie za jakiegos madrale pisze to co czuje nic wiecej
Witam wszystkich.
Chcę się z wami podzielić czymś wspaniałym.Przed 30-tu laty od pierwszego wejrzenia pokochałem pewną dziewczynę,ona miała wtedy 18 lat a ja 22.Niestety na pierwszej wspólnej imprezie między nią a moim najlepszym przyjacielem coś zaiskrzyło,czekałem na rozwój wypadków prawie cały rok.Byłem w cieniu,obserwowałem ja z okna jak wychodziła z psem na spacery,w ogóle starałem się być zawsze w pobliżu niej.Po długich oczekiwaniach w końcu Ewunia zrozumiała że ten kumpel po prostu chciał się nią zabawić.W rezultacie zostaliśmy para.Było wspaniale.Namiętne pocałunki,wzajemne dotyki zapewnianie o wzajemnej miłości.W kwietniu planowaliśmy ślub a w grudniu nasz (mój) związek sie rozpadł.Było to zresztą z mojej winy.Ona wyszła za mąż za pierwszego faceta,którego poznała,a ja z pierwszą napotkaną dziewczyną.Żyliśmy z dala od siebie nic o sobie nie wiedząc.Po 30-tu latach odnalezliśmy się w necie i znowu wszystko wróciło do stanu z przed lat.Ewa wyjechała z kraju ponad 28 lat temu,ma za sobą dwa nieudane małżeństwa.Ja tylko jedno ale za to bardzo burzliwe.Oboje mamy po czworo dzieci
Cześć mała 1101 jestem ciekawa jak potoczyła się twoja historia z pierwszą miłością? sama jestem teraz w podobnej sytuacji.
Nie rozumiem dlaczego jesteś na "etapie myślenia o rozwodzie" zamiast bycia już po nim... Po co chcesz niszczyć życie mężowi i żonie Twojego ukochanego? Oni też zasługują na nowy początek a skoro ich zdradzacie i nie chcecie już z nimi być to dajcie im być świadomym i wolnym..
47 2016-09-07 11:03:06 Ostatnio edytowany przez marlenita28 (2016-09-07 11:09:52)
Ależ ja Ciebie nie krytykuję - źle mnie zrozumiałaś. Bardzo dobrze Cię rozumiem. Żyłam w podobnym potrzasku i wiem, jak to boli. Przedstawiłam Ci tylko moją "przygodę" - bo inaczej tego nazwać nie można. Ja Cię nie osądzam, bo sama kiedyś byłam zaślepiona uczuciem do innego mężczyzny. Któraś z Was napisała, że romans to życiowa porażka. Zgadzam się z tym. Dla mnie to moja porażka moralna. Nie mam już do siebie tyle szacunku, co kiedyś. Ale teraz pomaga mi to stawać się na nowo lepszą matką i żoną. Życzę Ci powodzenia z całego serca, bo wiem, co teraz przeżywasz.
Miłość nie istnieje ?jesteście kobiety naiwnę i głupię ?
milósć jest tylko głupim pożadaniem przez ktorę cierpi się mocno !
liczy się w życiu niszczenie facetów i dobra zabawa ? zeby gurować nad dupkami i nimi żadzić i dyrygować ! bo kobieta nie jest tylko przedmiotem ma też swoje wartości i korzyści ? korzysci są w życiu najważniejsze nie jakieś głupie dziecinne zauroczenie ?moje drogie panie !jak checie być z męzczyzną to stwiacie wy najpierw warunki ? a nie facet prubouję je stawiać ? przecież wy kobiety też macie swoje wartości i nie jestescie idiotkami jak faceci myślą na iwne baby ?jeśli się facetowi wasz warunek nie podoba to niech splywa ?a wy szukajcie dalej mężczyzn ? Wiec na przyszłość moje drogie panie badzcie mądrzejsze ?nie na iwnę i nie cierpcie ! W zyciu liczy się rozrywka i zabawa po to jest zycie ? nie tylko was mezczyzni zostawiaja, mie też to by spotkało tak samo jak inne kobiety ?tylko miałam wiecej szczęscia bo dupki w konia mię nie zrobili ?
jedna kobieta wuszła za niemca katolika a ten łajza zostawił ją dla innej ? po diabła po co się z nim żeniła ?a potem to cierpienie ?
mogła się z nim zabawić tylko to by nie cierpiała ? nawet nie miała swojej wartości ?ta naiwna kobieta ?
teraz są same rozwody po diabła się żenić ?a potem cierpieć !
Ja teraz jestem w związku z facetem od 2 lat ale spotkałam faceta z gimnazjum szaleliśmy za sobą ale już wtedy zawsze byliśmy zajęci zastanawiam się czy nie zostawić obecnego partnera? Tamten ma jednak dziecko ale jest sam. Co wy na to?
Cześć mała jak potoczyla się twoja historia ..jakie podjełas decyzje i jak to wygląda teraz.
Moim zdaniem najważniejszym kontrargumentem przeciw takim układom jest standardowe dość podejście mężczyzny:
To prawda, relacje między ludźmi się zmieniają z czasem, pytanie tylko w którą stronę zmierzają. Piszesz, że coraz więcej od siebie oczekujecie, tylko czego 'coraz więcej' mogą oczekiwać od siebie ludzie którzy mają swoje rodziny a związek który tworzą musi pozostawać w ukryciu?? W takiej sytuacji wydaje mi się można tylko coś dawać od siebie i otrzymywać coś w zamian, w takiej relacji lepiej pozostać aż nie poukłada się wielu spraw. Tak przeważnie wyglądają związki na początku i to wydaje się nam piękne, w takiej relacji przyjemniej po prostu żyć. Dajcie sobie czas, niech każdy zrobi co może w swoim życiu, jeśli dziś nie ma wyjścia to może pojawi się w przyszłości, trzeba wierzyć i działać w swoim czasie. Pozdrowienia również od mojej ukochanej :-)
Bo standardowe podejście kobiety wygląda raczej tak :
Nie rozumiem dlaczego jesteś na "etapie myślenia o rozwodzie" zamiast bycia już po nim... Po co chcesz niszczyć życie mężowi i żonie Twojego ukochanego? Oni też zasługują na nowy początek a skoro ich zdradzacie i nie chcecie już z nimi być to dajcie im być świadomym i wolnym..
Rozumiem, że kiedyś wybrało się źle, że nie kochamy, nie pożądamy, że spotykamy kogoś, kto wydaje się być tym jedynym już po ślubie, po latach trwania w niesatysfakcjonujacym związku. I rozbicie tego kosztuje wiele bólu i cierpienia najbliższych. Choć przeważnie lepiej to zakończyć, bo trwanie w tym też jest bolesne i krzywdzące. Ale wielu żonatych facetów nie zamierza kończyć z przeszłością, im jest na rękę mieć żonę w domu i kochankę zaspokajająca potrzeby na boku. Poukładane życie plus odrobina adrenalinki.
Więc jeśli ten ukochany nie zamierza postąpić z Wami dojrzale i dość szybko uczynić Was jedyną kobietą swego życia (nie licząc córek, jeśli ma), to szkoda Waszego czasu i uczucia. Tzw. haremowiec to jeden z gorszych typów. I w perspektywie czasu maleją szanse, że on żonę zostawi. Bo Wami też się znudzi. Prędzej porzuci żona jego, jeśli się dowie. Choć i to nie zawsze. Z wiekiem jesteśmy coraz mniej chętni na rewolucję w życiu.
Ale takie układy rzadko dobrze się kończą. Dobrze piszą poprzedniczki, przeważnie okazuje się, że ten własny "wróbel w garści " jest o niebo lepszy od tego "kanarka na dachu". Szkoda, że czasem trzeba "upaść", by się o tym przekonać.